Udało mi się w końcu zagrać i... jestem zachwycony. Wow, jaka ta gra jest dobra. Znam może lepsze deckbuildingi i lepsze gry typu area control, ale IMO żadna nie jest tak dobra jak ta, w której mamy połączenie tych dwóch mechanik (i to jeszcze tak dobrze działające).
+ Klimat. Nie będę tu obiektywny pewnie, bo jestem ogromnym fanem twórczości R.A. Salvatore i generalnie Zapomnianych Krain. Dla mnie klimat wylewa się tu z gry. Na każdej karcie jest klimatyczny dopisek, w instrukcji znajduje się kilka stron poświęconym lokalizacjom - czytam wszystko jak leci. Miałem ogromną radość, jak grając domem Baenre uzyskałem pełną kontrolę nad Menzoberranzan
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Dla osób znających ten świat będzie to na pewno plus. Na początku zdziwiło mnie, dlaczego nie ma dostępnego domu Do'Urden, ale na BGG wyczytałem, że gra dzieje się
Dla mnie dużego sensu to nie ma, ale cóż, trudno. Do grania Drizztem posiadam inną grę - "D&D The Legend of Drizzt"
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Tych samych autorów zresztą.
+ Tak jak wspomniałem, nie znam lepszej gry łączącej deckbuilding z area control. Grałem w "Trains", nie ma nawet o czym dyskutować, TotU biją tę grę na głowę. W "Hyperboreę" i "Battalię" nie grałem. "Clank!" to inny typ gry, ale podobnie jak moim przedmówcy nie sądzę, bym jeszcze kiedyś go wyciągnął na stół, mając Tyrantsów jako alternatywę gry z deckbuildingiem i planszą. Szczerze powiedziawszy, "Clank!" wydaje mi się teraz grą dla dzieci
+ Skalowalność. Myk z graniem na różnych obszarach planszy w zależności od liczby graczy sprawuje się świetnie. Naturalnie najlepiej gra się na cztery osoby, ale i partie dwuosobowe mają w sobie wiele emocji dzięki węższej planszy. Super gra się w każdym wariancie osobowym.
+ Prostota zasad. Masz dwa zasoby, do tego trochę słów kluczowych i mechanik i wio, można grać. Tłumaczenie zasad zajmuje ledwie kilka minut, ewentualne wątpliwości można rozwiać w trakcie gry.
+/- Czas gry. Aż chciałoby się mieć w trakcie gry jeszcze z 20 dodatkowych jednostek, by móc jeszcze dłużej móc knuć swoje plany podboju Podmroku
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Grę dwuosobową zamykamy zazwyczaj w ok. 45 minut (z rozłożeniem gry), w cztery osoby z reguły ok. 1,5h. Jak na liczbę decyzji i mózgożerność - jest świetnie. Przyłapałem się nawet sam kilka razy na tym, że unikam kupowania kart "Deploy X troops", by nie przyspieszać zakończenia gry
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Gra kończy się trochę za szybko dla mnie, ale to nie jest minus, tylko bardziej "co? już koniec? jak to? JA CHCĘ JESZCZE RAZ!". Syndrom kolejnej partii jest tu mocno widoczny.
+/- Cena. Teraz gra jest już chyba zupełnie niedostępna, ale chodziła za ok. 250zł. Sam kupiłem ją za 40 funtów (+10 funtów przesyłka) na angielskim eBayu, bezpośrednio od GF9. Pewnie podniesie się kolejny raz sprzeciw, że cena to nie tylko liczba komponentów, ale ja należę do tej grupy, którzy jednak oceniają to też w ten sposób. Tym bardziej, że tak jak wspomniałem mam też inną grę tych samych autorów ("The Legend of Drizzt") gdzie za mniej dostajemy ogromne pudło wypełnione setkami kart, żetonów i kilkadziesiąt plastikowych figurek, w tym imponującego smoka i ogromnego balora. Za 250zł można kupić dużo bardziej "dopakowaną grę", tutaj miałem po odpakowaniu trochę poczucie "Co? To wszystko?". Oryginalny insert też bardzo słabo przemyślany, poszedł od razu do kosza - jak można było stworzyć taki insert do deckbuildera (gdzie tasuje i miętosi się karty całą grę), który nie przewiduje kart w koszulkach/protectorach? Dramat. Szykuję się na zrobienie własnego, który zmieści zarówno karty w protektorach, jak i dodatek. Aczkolwiek ten punkt z minusa zmienił się na "?", bo...
nie żałuję ani złotówki wydanej na tę grę. A złotówek wydałem sporo, bo ze względu na wspomniane tu już problemy z dodatkiem (inny typ kart, różnią się znacząco od kart z podstawki), wydałem już całkiem spoko pieniędzy na protektory z kolorowymi, nieprzezroczystymi pleckami, a jeszcze czeka na mnie customowy insert.
+/- Regrywalność. Super, że talie się między sobą mocno różnią. Jest w miarę prosta talia drowów, są mocarne smoki, są demony z mechaniką zapychania talii przeciwnika, są elementale z mechaniką nagradzającą karty z tego samego aspektu. Regrywalność jest bardzo duża dzięki zastosowanym półtaliom, ale szkoda, że powstał tylko jeden oficjalny dodatek. Cztery talie w podstawce to 6 możliwych kombinacji - jest to faktycznie trochę mało, z sześcioma z dodatku kombinacji robi się 15. Dwie kolejne talie i mielibyśmy aż 28 kombinacji, jeśli dobrze liczę. Same talie sa bardzo urozmaicone, więc tutaj być może przemawia przeze mnie bycie fanem tego uniwersum i chęć zobaczenie kolejnych kart (np. duergarów, krasnoludów czy innych stworzeń zamieszkujących Podmrok). Plus bardzo ciekawym urozmaiceniem gry jest fanowski dodatek, sprawiający że tokeny za kontrolę stają się losowe, zamiast być stale przypisane do danej lokacji - mam w planach ich wykonanie. Obecnie gra zdecydowanie kręci się wokół lokacji, która daje +3VP za totalną kontrolę.
- Wykonanie gry. O insercie już mówiłem, natomiast kolorystyka i wielkość tych plastikowych znaczników (pionów?) to duży minus. Mając na tak ciemnej planszy czarne i ciemnogranatowe jednostki można się łatwo pomylić lub ich zwyczajnie nie zauważyć. Można było dobrać dużo lepszą kolorystykę pionów - w planach mam ich delikatne "podrasowanie". O dodatku nie będę jeszcze pisał, jeszcze go fizycznie nie mam.
Żałuję bardzo, że ta gra nie doczeka się polskiej wersji językowej, bo dzięki temu na pewno zyskałaby mocno na popularności i więcej osób by ją poznało. Szkoda, że GFP updało, zanim ją wydało, kupiłbym bez wahania polską wersję.
tl;dr: Jak ktoś ma jeszcze możliwość mieć tę grę, to nie ma się co zastanawiać - warto!