Gier podróże

[rattkin]

Zdarzyło mi się niedawno zobaczyć u dość przypadkowej osoby grę, która należała kiedyś do mnie. Miała na tyle charakterystyczne (mikroskopijne) cechy rozpoznawcze, że wykluczam pomyłkę. Gra oczywiście kupiona „gdzieś od kogoś”. Rozczuliło mnie to trochę i pomyślałem sobie, że od tej pory, w sprzedawanych grach będę przyklejał do spodu pokrywki kartkę do wypełnienia dla „kolejnych właścicieli”. Ciekaw jestem jak używane gry migrują, ilu mają średnio właścicieli, jaki czas życia, itd.

[kaszkiet]

Fajny pomysł!
Wrzuć wzór takiej kartki, jeśli zrobisz!

[krecony1]

I kupujesz grę "w idealnym stanie, grana 1 raz", a pod wieczkiem wypisane sześciu właścicieli

[Koziełło]

No co się dziwisz. W przypadku pierwszych pięciu to była "nowa w folii"

[Curiosity]

w sprzedawanych grach będę przyklejał do spodu pokrywki kartkę do wypełnienia dla „kolejnych właścicieli”.

Proponuję, żebyś informował o tym potencjalnych kupujących, bo nie każdemu może podobać się ten pomysł. Ja bym nie chciał kupić gry, która ma podklejone pod spodem jakieś wynalazki. Chyba, że dałoby się je bezinwazyjnie odkleić, to wtedy natychmiast bym to zrobił.

[donmakaron]

No i trzeba by chyba podpisywać też zgodę na dalsze przekazywanie, bo przecież RODO i ja nie mogę bez twojej zgody udostępnić twoich danych osobie trzeciej przez sprzedaż tejże gry

[rastula]

ja mam Runebounda z drugiej ręki z "Kochanemu mężowi z okazji rocznicy ślubu..." - pachnie rodzinną tragedią

[detrytusek]

I kupujesz grę "w idealnym stanie, grana 1 raz", a pod wieczkiem wypisane sześciu właścicieli

Wcale jakoś bardzo by mnie nie zdziwiła kartka wyglądająca następująco:
1. rattkin
2. Półka wstydu.
3. -"-
4. -"-
5. -"-

[rattkin]

w sprzedawanych grach będę przyklejał do spodu pokrywki kartkę do wypełnienia dla „kolejnych właścicieli”.

Proponuję, żebyś informował o tym potencjalnych kupujących, bo nie każdemu może podobać się ten pomysł. Ja bym nie chciał kupić gry, która ma podklejone pod spodem jakieś wynalazki. Chyba, że dałoby się je bezinwazyjnie odkleić, to wtedy natychmiast bym to zrobił.

Tak, wiedziałem, że prędzej czy później taki komentarz się pojawi. That’s why we can’t have nice things.

[Gizmoo]

ja mam Runebounda z drugiej ręki z "Kochanemu mężowi z okazji rocznicy ślubu..." - pachnie rodzinną tragedią

I to jest dopiero ciekawa historia! Tylko nie wiadomo, czy była komedia pomyłek (*), czy dramat.

*

Spoiler:

Pomyłka... Moja żona miała na drugie "pomyłka". -Komisarz Ryba.

[kdsz]

ja mam Runebounda z drugiej ręki z "Kochanemu mężowi z okazji rocznicy ślubu..." - pachnie rodzinną tragedią

Świadomie zniszczyła grę, więc chyba oczywiste, że to się dobrze nie skończyło.

[kisiel365]

Rozwód, sprzedał uszkodzony egzemplarz, a potem kupił taki sam tylko niepobazgrolony

[donmakaron]

Żona mu pomazała grę, to ją wymienił na nowy egzemplarz hehe.

[MajkPascal]

Bawiąc się kiedyś przez krótką chwilę w geocaching bardzo podobała mi się poboczna inicjatywa zwana GeoKrety (https://geokrety.org/). Wszystko opiera się na drobnych fantach umieszczanych w cache'ach (by to dokładniej zrozumieć polecam przeczytanie chociaż artykułu o Geocachingu na Wikipedii) z doczepionymi identyfikatorami. Znalazca takiego kreta ma za zadanie zalogować podjęcie go ze skrytki a następnie przenieść go do innej i również zaznaczyć ten fakt na stronie. Tutaj przykład jednego z moich dłużej działających Kretów, ale ludzie mają i takie, które po całym świecie latają: https://geokrety.org/konkret.php?id=15721
Może zamiast zwykłej karteczki z listą, wprowadź coś podobnego, tak by móc monitorować dalsze losy a nie tylko liczyć na to, że przypadkiem spotkasz przyszłego właściciela swojej gry ;P

[Pan_K]

ja mam Runebounda z drugiej ręki z "Kochanemu mężowi z okazji rocznicy ślubu..." - pachnie rodzinną tragedią

Ale masz na myśli tego, od kogo kupiłeś, czy siebie? Bo wiesz, jak żona znajdzie coś takiego...

[rattkin]

Robiłem kiedyś geocaching. Zupełnie mi ta idea nie pasuje tutaj, bo przecież nie chcę śledzić moich gier, tylko po prostu utrwalić ich historię - nawet wcale niekoniecznie dla siebie.

[mecenas]

Jak o tym przeczytałem od razu przypomniał mi się swego czasu post, który Blue Peg Pink Peg wrzuciło na facebook'a, ale też właśnie skończyło się na podziale ludzi na love it/hate it

(dla tych co nie chce otworzyć się linku, lub nie mają fb - zapisywanie wszystkich rozegranych partii na wieczku pudełka od spodu ołówkiem)

https://www.facebook.com/photo?fbid=102 ... 2244337829

[BartP]

Uuuu, pisanie po wieku to "hate it".
Ale coś nieinwazyjnego jak np. postit note (żółta kartka przylepka) na wieku brzmi spoko.

[rattkin]

To tylko pudełko, na litość boską. Czy szajba odnośnie kawałka tektury, którego nie widzisz, gdy gra leży na półce ani nie widzisz gdy grasz w samą grę - ma przysłaniać szansę na coś w rodzaju społecznej interakcji, eksperymentu? Czy naprawdę dobrze tak sobie rozkładać wartości? Nie tak dawno, wymieniałem się kartami (wersje językowe) z kimś spod Paryża, do jakiejś gry z KS. Razem z kartami dostałem mini grę-zagadkę, która sprawiła mi chwilę frajdy - a którą potem puściłem dalej (do @japanczyk chyba?).

Równie dobrze mógłbym włożyć kartkę *do* pudełka, ale celowo tego nie zaproponowałem (sam sobie), bo tak samo jak żółtą karteczkę, można ją po prostu wywalić. I właściwie tylko czekałem, jak szybko pojawi się jojczenie "trudniej grę sprzedać, bo nie 'pierwszy właściciel'", "niszczysz pudełko", itd. Takim osobom niniejszym odpowiadam - to ja, o swoich grach, nie o Was i nie o Waszych. Pilnujcie tylko, by ode mnie czasem niczego nie kupić - i spokojna Wasza czaszka.

[feniks_ciapek]

Kiedyś w książkach był Ex Libris, to w grze może być Ex Ludus

[kisiel365]

Znajoma zawsze ozdabia swoje pudełka od środka swoimi naklejkami i jeszcze nie słyszałem, żeby miała problem sprzedać egzemplarz.

[Skid_theDrifter]

Pytanie tylko brzmi: czy wszystkie gry nadają się do takiego opisania historii posiadaczy? Z mojej perspektywy ma to tylko sens w przypadku gier naturalnie wędrujących: jednorazowych, których się nie niszczy w procesie grania - jakieś Deckscapy, Unlocki, SHCD. Jeśli gra za dużo wędruje, to może jest to znak, że nie jest to dobra gra...? I odwrotnie: jeśli gra jest dobra, to raczej za daleko nie zawędruje... Chyba? Nie? Nie wiem sam, ja nie należę do tych, którzy mielą tytuły celem eksperymentu. Może jakbym nie był konserwatywnym nabywcą, to widziałbym ten problem inaczej.

Przypomniała mi się taka historia, która pobrzmiewa echem wspomnianego "that is why we can't have nice things".

[rattkin]

Wbrew pozorom, dużo gier rotuje. Powody sprzedazy mogą być różnorakie. Wiadomo, że jakieś tam - nomen omen - obiegowe Azule itd. będą chodziły częściej, ale nie ma reguły (myślę). Zdarzało mi się wielokrotnie kupować gry używane i już w momencie kupna słyszałem, że nie kupuję od pierwszego posiadacza. Więc trochę sobie pewnie krążą. Niegdyś kupowałem bardzo dużo gier tylko po to by je sobie potestować i zagrać, nawet wiedząc, że pewnie szybko potem je puszczę dalej. Teraz to tempo się zwolniło, nie mam tylu mocy przerobowych, a i też chyba wyrobił mi się większy reżim w mówieniu sobie "nie", kiedy z daleka widzę, że gra jest tylko co najwyżej dobra. Nie mam już miejsca i czasu na tylko dobre, więc też i prawie nie sprzedaję.

[Beo]

To tylko pudełko, na litość boską. Czy szajba odnośnie kawałka tektury, którego nie widzisz, gdy gra leży na półce ani nie widzisz gdy grasz w samą grę - ma przysłaniać szansę na coś w rodzaju społecznej interakcji, eksperymentu? Czy naprawdę dobrze tak sobie rozkładać wartości? Nie tak dawno, wymieniałem się kartami (wersje językowe) z kimś spod Paryża, do jakiejś gry z KS. Razem z kartami dostałem mini grę-zagadkę, która sprawiła mi chwilę frajdy - a którą potem puściłem dalej (do @japanczyk chyba?).

Równie dobrze mógłbym włożyć kartkę *do* pudełka, ale celowo tego nie zaproponowałem (sam sobie), bo tak samo jak żółtą karteczkę, można ją po prostu wywalić. I właściwie tylko czekałem, jak szybko pojawi się jojczenie "trudniej grę sprzedać, bo nie 'pierwszy właściciel'", "niszczysz pudełko", itd. Takim osobom niniejszym odpowiadam - to ja, o swoich grach, nie o Was i nie o Waszych. Pilnujcie tylko, by ode mnie czasem niczego nie kupić - i spokojna Wasza czaszka.

Totalnie nie mam nic przeciwko do tego, żebyś po swoich pudełkach mazał, rwał, demontował, jak dla mnie możesz przechowyać gry nawet w siatce z biedronki Ja na przykład lubię estetyczne, czyste pudełko i muszę przyznać, że byłbym przynajmniej zniesmaczony, jeżeli bym kupił grę z takim 'eksperymentem'.

Także jak najbardziej za, ciekawy pomysł, ale koniecznie informując przed sprzedażą takiego pudełka

[Curiosity]

To tylko pudełko, na litość boską.

Równie dobrze można powiedzieć, że karoseria samochodu to tylko blacha, więc nikomu nie powinno przeszkadzać, że każdy poprzedni właściciel wyrył na niej nożem swoje inicjały. W końcu nie wpływa to w żaden sposób na komfort jazdy, więc o co ta jazda. Kwestia wrażliwości estetycznej, każdy ma inną. Nie oceniam, ale wolałbym wiedzieć, że pudełko odbiega od stanu "sklepowego".