Ja wczoraj późno w nocy zacząłem pierwszą przygodę, wybór padł... na Picketa z Patches vs Nom
Przeczytałem rulebook, poszperałem po jakimś filmie na YT - ale z doskoku, nie miałem możliwości oglądnięcia całych 50+ minut na raz. Zatem moja potyczka trwałą dość długo, musiałem czytać wszystkie skille i umiejętności na bieżąco. Ostateczny rezultat to sukces... jednak należy uwzględnić następujące:
- moja pierwsza gra, poziom przygody
- potencjalne błędy w zrozumieniu zasad - kilka nawet wyłapałem podczas gry
- na korzyść - pod koniec dostałem reinforced bucklet, plus 1 kość do obrony - nie wlicza się do dex, łacznie z tym przedmiotem miałem 3 w ekwipunku;
- lub wprost odwrotnie - np zapominałem o leczeniu z każdą turą Patchesa itp
- kilka zasad wertowałem na bgg, ale nie wszystkie dla części zaaplikowałem swoje własne logiczne myślenie
- 7 dzień udało się zakończyć bez straty życia, na końcu picket wyleczył wszystkich i dobił ostatniego potwora - już byliśmy w 6+ turze; szczęśliwy roll na 5 i 6 pozwolił mi zrobić scout dzięki któremu wyeliminowałem najgorszych buddies, ale zostawiłem Smoka z Engulf. To ta umiejętność wygrała mi grę, Picket uzbrojony w dodatkową kość obrony pomimo weaken 2 był dość odporny na ataki, raz poratowałem się strzykawką z Trove loot (zmniejsz max hp o 1 i ulecz się za 3). Engulf ściągał bardzo dobrze Twardą skórę 3 z Noma, Patches nawet nie wyszedł do gry.
Zrobiłem kilka zdjęć, wrzucę jedno w trakcie rozważania wyboru piątego dnia.
Rozwój bohaterów.
Mocno sytuacyjny i na czuja, nie oglądałem żadnych materiałów nt postaci. Wybór tychże być podyktowany archetypami - tarcza i strzykawka.
Picketa ubrałem w pasywne wzmocnienia (które mozolnie budowałem a i tak dwa razy dostał KO i wszystko traciłem na kolejną rozgrywkę); Mając trzy kości pasywne okazało się, że special Innete +1 był zbędny - szykując się jednak na Tyranta odpaliłem loot z +4 do kości do BP. Picketa najpierw w leczenie i piłę, dopiero później Nutritions (podczas gry miałem odczucie, że brakuję mi bardziej ataku niż skilli leczących). Szczerze mówiąc, to opcję wyboru i kombowanie (dwa efekty plus 3 punkty dmg itp) są niesamowite, w pełni rozumiem dlaczego większość osób mówi, aby zagrać kilka razy jednym Gearlockiem zanim przeniesiemy się na następnego.
Najtrudniejsza potyczka była nr 5 (18 - The mistery in the mountain, gdzie chcąc zdobyć nagrodę (2x trening plus loot) miałem do wyboru:
- 10pkt, plus 5 baddie za każdego gearlocka = 4x5 baddie (bonus nagroda Trove chest)
- 10pkt, plus 6 oraz dodaj 1pkt za każdego gearloca = 3x5 plus 3x1 (bonus nagroda punkt treningu)
Wybrałem pierwsze, to był moment w którym musiałem pójść all in. Zjadłem łacznie 4 looty - w tym najważniejsze okularki, które dały Picketowi +3 do inicjatywy po pierwszej rundzie (wylosował 2...)
Reasumując, jestem zadowolony ze swojej gry.
Zastanawiając się na chłodno po potyczce, było kilka rzeczy które dobrze rozegrałem - np pozycjonowanie na start rozgrywki, od razu planując kto bierze jakie agro, w jakiej kolejności zabijać cele i kiedy się wycofać w defensywę licząc że wycieńczenie dobije potwory. Nom padł w 5 turze, jednak bez Engulf (Scout) ta walka wyglądałaby zgoła inaczej. Czy jestem oczarowany, nie. Okazało się, że na dwóch gra się mega cieżko - juz w drugiej potyczce miałem 4 vs 2... Pewnie coś popsułem więcej niż wymienione grzechy wyżej, całość zajęła wiele godzin (czytałem zasady w trakcie). Proszę jednak nie zrozumieć mnie źle, gra zrobiła duże wrażenie - ja tylko nie wiem jak miałbym przejść tą potyczkę bez trybu przygody

No i dla pełnego zen kolejne gry są konieczne, choćby po to aby zaznajomić się z baddies w poszczególnych grupach oraz umiejętnościami gearloców.
Zgoła inna rozgrywka niż opisana wcześniej przez
Curiosity, niech to da świadectwo regrywalności jaka drzemię w TMB.
Następna rozgrywka już jednym gearlociem. Plan zagrać kilka gier aby uzasadnić sobie wydanie kolejnych $. Już teraz jednak mogę powiedzieć, że MK idzie na sprzedaż. Bardzo różne gry, jednak zajmują u mnie ten sam slot 'wyzwania'.
PS. Żona spojrzała raz, pokazałem jej kartę postaci Boomer i Nugget. Lepiej nie opisywać jej miny. Gra była rozłożona całą niedzielę na stole, grałem pojedyńcze dni w przerwach między obowiązkami rodzinnymi. Popatrzyła, dotykała żetony, zapytała czy mi się podoba... chyba powoli się przełamuję

Bardzo to cieszy, ale jeśli gra na 2 gearlocki jest najcięższą kombinacją... ech
