Miałem dzisiaj w końcu okazję zagrać w Pax Pamir w 4 osoby, z czego 2 grały pierwszy raz i były to osoby z dwóch przeciwległych końców "spektrum ogrania planszówkowego" (przynajmniej z perspektywy naszej grupy). Grało się DUŻO ciekawiej w porównaniu do partii 2-osobowych z botem i solo. Rozgrywka poszła całkiem płynnie, ale zajęła nam chyba z 2,5h, albo i więcej, pod koniec u niektórych już zaczęło wkradać się znużenie. Czuję się lekko zawiedziony, bo ta gra mocno cierpi na kingmaking i taką "soft-eliminację", ale ogólnie grało mi się świetnie. Nie jestem jakoś super ograny w gry area control, ale czy to jest taka powszechna przypadłość i nigdzie nikt nie znalazł jakiegoś lekarstwa na te problemy?
Pierwszy dominance check (successful) wziąłem na pół z ogranym kolegą, wszystkie kolejne były już unsuccessful - swoją drogą, czy tylko w moich grach się tak zdarza? Solidna większość tych punktacji jest właśnie tym drugim scenariuszem.
Później zostałem trochę pociśnięty przez innych graczy, po tym jak byłem przez chwilę na prowadzeniu po zgarnięciu 2 miejsca z DC. Doprowadziło to do tego, że musiałem zmienić lojalność na frakcję, u której byłem sam (2 osoby ani razu nie zmieniły swojej lojalności przez całą grę). Niestety, chyba dałem się trochę zbaitować w zabawę szpiegami (miałem zbudowane 3 karty intelligence, a ludzie cały czas zmieniali suite na niego, dając mi darmowe akcje), która w sumie niewiele wnosiła do stanu gry i łaziłem tylko po kartach, zabijając szpiegów innych graczy, zamiast zrobić jakiegoś mocnego betrayala na karcie politycznej (zdarzyło mi się to raz, ale mogłem więcej) i wystawiać bloczki na mapę.
Przed ostatnim DC mieliśmy chyba po 1, 4, 5 i 6 punktów (z czego ja miałem 5, kolega 4, moja dziewczyna 6 i koleżanka o najmniejszym ograniu 1), co mnie w sumie cieszyło, bo była to w miarę wyrównana walka i (prawie) każdy miał jeszcze szansę wygrać. Niestety doprowadziłem do sytuacji, gdzie bloczki na mapie miały tylko Wielka Brytania i Afganistan (ja byłem za Rosją), co w końcu okazało się gwoździem do trumny mojego zwycięstwa. Gdy 4 dominance check zbliżał się do ukazania się w sklepie, kolega kupił event, który sprawiał, że różnica w dominacji musiała wynosić tylko 2, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że czas zmienić lojalność. Wkrótce po tym, doszło do nawiązania sojuszu między nim (4p), a koleżanką (1p), bo oboje byli za Wielką Brytanią. Ja, widząc, że mam za mało cylindrów wystawionych do wygrania unsuccessful DC, zobaczyłem, że nagle jestem w tej sytuacji co koleżanka i mam tylko wybór między wygraną kolegi, a mojej dziewczyny (6p), która prowadziła wówczas pod względem obu DC. Wybór więc był tylko jedyny słuszny
Najgorsze było jednak to, że koleżanka pozbawiła mnie 2 miejsca ubijając mi szpiega...