Aktywnie interesuję się grami od circa dwóch lat. I obserwuję, jako i pewnie inni obserwują, wyraźną dychotomię - podział na dwa nurty gier. Pierwszy to gry tematycznie bogate i spójne, wciągające fabularnie, ale mocno oparte na szczęściu. Drugi to tytuły od szczęścia prawie niezależne (lub gdzie szczęście wpływa na regrywalność czy różnorodność), w których zwycięstwo zależy bardziej od móżdżenia niż od rzutu kością, ale gdzie temat jest lichy lub w ogóle przyklejony na siłę, a fabuła ogranicza się do klimatycznej okładki i fluffu w instrukcji.
Na czym polega problem, żeby stworzyć grę, która eliminuje wady ameritrashowych pozycji i wzbogaca je o najlepsze elementy gier euro? Czemu nie mogę przeżyć świetnej przygody i poznać bogatej historii, jednocześnie nie tracąc co chwila zmysłów, bo -naście razy wykulałem nie tę wartość na kostce? Gdzie są te wszystkie tytuły łączące te dwa światy? Wydawać by się mogło, że po 20 latach planszowej rewolucji branża ma już tyle mechanik i pomysłów do swojej dyspozycji, że można stworzyć tytuł łączący w sobie najlepsze elementy obu światów? Czy po prostu nie ma na te gry chętnych i szukający przygody akceptują łut szczęścia jako ich stały element, a ci unikający losowości odpuszczają sobie tematyczność?
Piszę to trochę na fali czytania o Western Legends, która czeka na ogranie na półce i wydaje mi się krokiem w stronę tego, o czym jojczę powyżej - grą silnie tematyczną, a jednak nie do końca podległą losowi, gdzie zarówno fabularnie jak i tematycznie można dojść do zwycięstwa nie dostając zespołu cieśni nadgarstka od kulania setką kości. Być może coś mi umyka, ale mam wrażenie, że podobnych tytułów jest na rynku bardzo mało (i być może WL nie jest tu najlepszym przykładem). Wydaje się, że jeśli chcę np. zapaść się głęboko w świat Lovecrafta i mitów Cthulhu - muszę przygotować się na draftowanie kart i cholerną losowość. A jak chcę ograniczyć losowość - to przygoda nie będzie tak intensywna i miodna. A może po prostu odpowiedzią na moje bolączki są sesje RPG, które dotychczas nie kusiły mnie niemal wcale
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Co sądzicie? Jak wytłumaczyć tę pozorną niepołączalność tych dwóch aspektów planszowej rozrywki?