edrache pisze:
Bartek, muszę się wreszcie przemóc i zagrać w Wikingera z własnej nieprzymuszonej woli, więc może za tydzień?
Kurde, przestańcie, bo się nie wypłacę za te wszystkie "spontaniczne" nawrócenia
edrache pisze:
idha - niestety nie widziałem Kakercośtamsalat, więc pewnie ktoś zabrał
ja wziąłem
odezwij się na priv, to sie dogadmy co do odbioru.
Co do turnieju (w którym nie wziąłem udziału, bo a) przecież nie będę zabierał swojego kafelka z powrotem na chatę b) stchórzyłem
) to rzeczywiście zorganizowany był bardzo dobrze. Szczególne słowa uznania dla Pjaja, Squirrel i last but not least Eli, która - będąc nieobecną - przysłała kilanaście pierniczków-nagród dla uczestników; dla tych co nie byli: pierniczki w kształcie puzzli pieczone i przepięknie zapakowane przez Elę w szeleszczący celofanik wyglądały po prostu jak marzenie). Glory to Ela
(oraz glory to koleżanka, co to wszystko przyniosła)
a co porabiałem:
z nowości zagrałem w
Insmouth Escape i Wikingera. Insmouth na pewno wszyscy znają, więc skupię się na tej drugiej pozycji. Dwie partyjki i mam nadzieję, że sześć nowych osób zarażonych wirusem. tym razem obeszło się bez blamażu, chociaż syndrom czwartego znów okazał się bardzo dotkliwy (wiem, wiem obecywałem, że już nie będę grał na cztery osoby, ale poczucie misji zwyciężyło
)
Co do
insmouth espcape, w którym samotny student ucieka z miasteczka opanowanego przez stwory z głębin (Lovecraft się kłania) starając się jednoczesnie uratować jak najwięcej swoich znajomych (uwięzionych w celu złożenia ich w ofierze któremuś z Przedwiecznych) to gra... jest za długa
Wykorzystuje wprawdzie znany i dość atrakcyjny mechanizm "jeden kontra wszyscy", z sekretnym planowaniem ruchów i ściganiem ofiary, ale gdzieś po drodze traci swój impet i zamienia się w dośc monotonne przestawianie pamperków. Muszę sprawdzić, czy na mniejszą ilość osób (graliśmy w piątkę) gra przypadkiem nie zyskuje na dynamice.
Grałem też drugi raz w
Chicago express i tym razem nie byłem ostatni
Drugie miejsce w rozgrywce na pięciu przywróciło mi nadzieję, że kiedyś tę grę zrozumiem i wreszcie nauczę się liczyć. Gratulacje dla kolegi przyprowadzonego przez Przemka (oczywiście zapomnialem imienia).
Prawo dżungli - nigdy więcej w to nie zagram!!! te kształty, te niuanse, te wszystkie pierdółki po prostu rozłożyły mnie na łopatki. Jungle Speed przy tej pozycji to jakaś zabawka dla przedszkolaków, ale mimo to nie zamierzam już więcej opuszczać terenu mojego przedszkola
]
dobrze było.