Tutaj te elementy są potrzebne, bo to z nich budujesz planszę. W Posiadłości Szaleństwa elementy, z którymi można oddziaływać są nadrukowane na kafelkach. Tam możliwość ich przemieszczania w ramach płytki nie ma aż takiego znaczenia, bo gra jest mało taktyczna. Ale już takie Imperium Atakuje cierpi na tym, że na danym kafelku nadrukowany jest wrak statku, a na innym jakieś działko z którego można strzelać, bo przez to projektantom trudno przygotować alternatywny układ mapy, żeby to wszystko miało sens. W nowym Descencie założenie jest takie, że tych dodatkowych elementów ma nie być bezpośrednio na kafelkach, tylko maja być właśnie wystającymi ponad plansze elementami. Czy mogłyby to być żetony? Oczywiście że tak. Tak samo, jak możnaby zrezygnować z figurek. W Nieustraszeni: Normandia i wielu innuch grach żetony żołnierzy sprawdzają się bardzo dobrze. Tyle tylko, że to trochę inne gry. W Nieustraszonych nacisk położony jest na budowanie talii i to kartami głównie operuje się w tej grze. Z kolei te "dungeon crawlery" od FFG dzieją się przede wszystkim na planszy, a karty to dodatek. Szczerze mówiąc, to nawet w Podróżach przez Śródziemie mógłbym mieć żetony zamiast figurek i nie uważam, że gra by wiele straciła, bo poruszanie się po mapie świata jest tam dość umowne. Nie ma żadnej skali. Ale W Posiadłości Szaleństwa, czy w Descencie/IA figurki są elementem budującym klimat gry, bo umieszczone są na mapie, której bliżej jest do odpowiedniej skali.keldorn pisze: ↑27 sty 2021, 07:50 Pytanie czy faktycznie te całe dodatkowe kartonowe elementy 3d otoczenia sa az tak bardzo potrzebne? Nie ukrywam ze całego descenta 2 ed. grałem bez "dodatków" w postaci elementów przestrzeni. Czy gra byla słabsza? a moze traciła na rozgrywce? wg mnie nie. Dlatego nie wiem co mi moze dac 3d kartonowe drzewo czy półki lub stolik 3d.
Jesli jest jakiś entuzjasta co zrobi sobie plansze 3d to bedzie to niewielki procent wszystkich graczy. Mozna takie elementy sprzedac osobno - ktos chce - niech ma. Ale "wciskanie" każdemu bo tak. Słabo. Skoro jest apka to i tak wchodząc do powiedzmy pomieszczenia w apce mozna robic przeszukania. Po co mi karton na stole który tylko zajmuje czas przy setupie gry. Nie rozumiem takiego podejścia do świadomego gracza.
Zresztą, można przecież to wszystko wyeliminować, nawet kafelki terenu, i były nawet całkiem udane próby - Dungeons&Dragons, Zew Cthulhu i masa innych systemów RPG działa całkiem fajnie, a potrzebuje podobno tylko instrukcji i kartki papieru.
Ale wracając do żetonów terenu - płaskie żetony pewnie by działały, ale zakładam, że byłoby jeszcze więcej narzekań na to, że mapy są nudne. Tak jak niesamowicie nudno wygląda mapa potyczki w Podróżach przez Śródziemie. Wcale się nie dziwię ludziom, którzy dodają tam elementy 3D. Z tym, że ja bym wolał właśnie, żeby to 3D było stworzone za pomocą kartonu, a nie kolejnego plastiku. Po pierwsze koszt jest o wiele mniejszy. Po drugie odpada malowanie, a już samo malowanie figurek zajmuje często więcej czasu niż granie. Po trzecie - duże elementy można rozłożyć i schować wygodnie do pudła (w przeciwieństwie do plastikowego 15 cm drzewa. A wreszcie po czwarte - mogą pasować stylem graficznych do samych kafelków i ładnie się z nimi komponować, co w przypadku plastiku jest trudne do osiągnięcia. Ja akurat nie dodawałem plastikowych elementów do Imperium Atakuje, bo wydawało mi się to niepraktyczne. Skoro figurka może stać na polu z terminalem, to nie widzę sensu, żeby ten terminal był w 3D i uniemożliwiał albo utrudniał taką operację. Tutaj to 3D musi być uwzględnione w projekcie, bo zakłądam, że pól ze stolikiem nie będą mogły zajmować figurki, a szczególnie w przypadku dużych podstawek w poprzednikach zawsze nieco dziwne wydawało mi się umieszczanie takiej figurki na elementach terenu.
Mnie martwi natomiast dalej aplikacja i to głownie od tego jak ona będzie działać uzależniona jest decyzja o zakupie. Do grafiki można się przyzwyczaić. Cenę jakoś przełknę. Ale boję się, że w przypadku tej gry FFG przegięło z liczbą rzeczy, która dzieje się poza planszą. W Posiadłości Szaleństwa wrogów jest mało, więc śledzenie ich życia za pomocą aplikacji nie jest uciążliwe. Żetony są logicznie porozmieszczane i można zapamiętać mniej więcej co się pod jakim kryje. Ale już w przypadku PpŚ jest trochę upierdliwe sprawdzanie "ile obrażeń ma ten, a ile ten... hej, a ile ten, bo zapomniałem. I jakie odporności?" Tyle, że tam grając w dwie-trzy osoby tych wrogów nie ma też aż tak dużo. Za to konieczność sprawdzania wszystkiego przy rozgrywce cztero-pięcioosobowej zabija dla mnie zupełnie tę grę, którą w przyapdku partii dwuosobowych bardzo lubię. A w nowym Descencie ma dojść do tego wszystkiego wytwarzanie przedmiotów i jakieś łączenie ich w apliakcji, różne rodzaje ataków, modyfikatory, które aplikacja dodaje sobie w tle. Bardzo dużo tego. W II ed./IA z aplikacją przy awansie wyciągasz wszystkie karty ze "sklepu" na stół, każdy ma swoją talię i może przeglądać wszystko w wersji fizycznej. Gram z graczem, któremu taka prosta decyzja co kupić pomiędzy scenariuszami i jak awansować potrafi zająć 15 minut (w AH LCG nawet pół godziny przed kolejną grą ). I teraz na stole jest jedno urządzenie, a graczy czterech i każdy chce coś "wykraftować", posprawdzać swoje bronie, którym ulepszenia dodaje się tylko w aplikacji, bo nie mają swoich fizycznych odpowiedników w postaci kart ulepszeń. Mi to brzmi jak najdłuższe tury gracza w historii gier planszowych.