Chyba każdą starszą grę planszową jaką mam grałem w jakiś sposób źle. Duża zasługa tego forum, że się w skońćzonym czasie orientuje, ze coś nie ten teges. Najbardziej jaskrawe przypadki:
Agricola: Kładąc krążki na polu nie wykorzystywałem od razu akcji, dopiero na koniec w dowolnej kolejności. W ten sposób można było zapolować na jakieś pole nie mając np. Wymaganej ilości drewna i “dobrać” je w kolejnym ruchu gdy już upolowaliśmy upragnioną akcję.
Small World: Grałem rundy z rotującą kolejnością graczy. Hardcore. Na zmianę miało się dwa ruchy pod rząd a na zmianę przeciwnik miał – w grze 3 osobowej to aż tak nie bolało.
Posiadłość Szaleństwa: Krok, akcja, koniec, a nie krok, akcja, krok.
UNO: co ja tu za młodu robiłem to aż wstyd się przyznać, Karta “zmiana kierunku” to były dodatkowe akcje dla nas samych i można było kręcić kontr-comba (każdą karta akcji w UNO tak grałem). Jak przeciwnik coś próbował odbijać to mogło się skońćzyć nawet na 8 kolejkach pod rząd. A jakby tego było mało, to można było całą zebraną kolejkę odbić kartą STOP.
Filary Ziemi: Nigdy, nigdy nigdy nawet nie pomyślałem aby respektować pomocników (np pomocnik murarza aby murarz mógł produkować punkty itp). Pierwsze naście gier się nie zorientowałem, a potem zlałem.
Obecnie to raczej w rodzinnym graniu ignoruje zasady aby troche dzieciom ułatwić a nie, że nie znam zasad. Chociaż kto to wie, czego sam nie wie.
Tirith pisze: ↑02 mar 2021, 21:44
Temat nie musi być czarno-biały. Grać w 100% według zasad czy pozwalać sobie na zmiany? Jestem zwolennikiem grania według zasad, ale też nie demonizuje. Jeżeli coś ewidentnie mi nie odpowiada, ale też nie jest to kluczowa mechanika to jestem skłonny coś zmienić. Np w Eclipse, podczas odkrywania systemu nie kładę znacznika wpływu żeby zebrać nagrodę. (Temat ten jest często poruszany na forum Eclipse, a nawet ta zasada została zmieniona w 2 ed jeśli dobrze kojarzę). Dlaczego więc miałbym na siłę grać wg zasad?
Poza tym gra ma przynosić zabawę, frajdę i satysfakcje. Jeśli ktoś ma to wszystko nawet gdy zmieni 50% zasad to niech tak robi. Nie ma co z tego robić rabanu.
Z doświadczenia powiem, że zasady należy zmieniać konsekwentnie, tzn, jak robimy jakąś zmianę to róbmy to konsekwentnie a nie kiedy nam śrubę coś dociska. Zauważyłem, że w LCGi kooperacyjne od FFG po prostu nie potrafię grać zgodnie z zasadami. Frustruje się niemiłosiernie. Fatalnie na dłuższą metę kończy się "epizodyczne poprawianie" trudności gry. Jak już decyduje, że zmieniam żetony w worku chaosu, zmniejszam ilość ciągniętych kart z tali złola i się tego trzymam to mam większą frajdę niż jak udaje, że gram z zasadami a jak się robi za trudno to luzuje. Porażka uczy i potrafi bawić (jak słynny scenariusz z 1ed Posiadłości Szaleństwa z chłodnią).
No chyba, że gram w Mom 2ed i no nie ma zmiłuj przerzucam kości po kilka razy. Moja psycha w tej grze pęka. A mieli taki fajny system testów umiejętności z 1ed i jedną kościa K10, a nie jakieś bzdurne n-sukcesów i wskazówki. Taki system mi nie przeszkadza w X-Wingu czy Bitwach Westeros (Battlelore) bo jak jest rywalizacja to jest rywalizacja. Ale oszacowanie prawdopodobieństwa sukcesu w kooperacyjniaku jest moim zdaniem wyjątkowo słabe.