100zł to może jeszcze nie hobby, a wejście w nie. Ale w okresie kiedy grałem najwięcej to moje planszówki były pewnie warte w okolicach 500-1000zł(z 15 lat temu, wiadomo troche inne pieniądze), sporo się zmieniało, bo wymieniałem, chodziłem w Krakowie grać jak robiliśmy spotkania 2-3 razy w tygodniu + granie na mieszkaniu itp. No i ofc od groma grałem w czyjeś gry.
Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
- Blue
- Posty: 2323
- Rejestracja: 09 gru 2006, 22:42
- Has thanked: 196 times
- Been thanked: 254 times
- Kontakt:
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Bo hobby nie polega jedynie na czerpaniu przyjemności, ale wiąże się również z umiejętnościami/wiedzą, jakiech nie ma ktoś inny, kto się tym nie pasjonuje. I tak np jeśli ktoś mówi, że jego hobby stanowi kino to nie oznacza to tylko tego, że od czasu do czasu chodzi pogapić się w duży ekran, zajadając popcorn
-
- Posty: 434
- Rejestracja: 18 lis 2018, 22:34
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 159 times
- Been thanked: 113 times
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Słownik języka polskiego się z Tobą nie zgadza. Hobby to ulubione zajęcie. Mogę być w czymś beznadziejny i wciąż może to być moje ulubione zajęcie.Kin@a pisze: ↑27 kwie 2021, 21:42Bo hobby nie polega jedynie na czerpaniu przyjemności, ale wiąże się również z umiejętnościami/wiedzą, jakiech nie ma ktoś inny, kto się tym nie pasjonuje. I tak np jeśli ktoś mówi, że jego hobby stanowi kino to nie oznacza to tylko tego, że od czasu do czasu chodzi pogapić się w duży ekran, zajadając popcorn
- trance-atlantic
- Posty: 686
- Rejestracja: 02 sty 2012, 11:41
- Lokalizacja: Wlkp
- Has thanked: 47 times
- Been thanked: 225 times
- Kontakt:
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
To też zależy od perspektywy (samoświadomości).
Jeśli robisz coś beznadziejnie, wiesz o tym i jednocześnie dalej w to brniesz, no to jednak ciężko byłoby to nazwać takim stuprocentowym hobby, tzn. wydaje mi się, że po jakimś czasie albo byś wskoczył na wyższy level (więc już nie byłbyś beznadziejny), albo - wobec braku progresu - dałbyś sobie z tym spokój.
Co innego, gdy inni uporczywie podkreślają, że nic kompletnie Ci nie wychodzi a Ciebie dalej to kręci, bo masz z tego frajdę - tu faktycznie można powiedzieć, że świadomość Twojej beznadziejności jest drugo- a może i nawet trzecioplanowa. To tak jak u mnie z niektórymi grami, mogę w nie notorycznie przegrywać, ale partyjki nie odmówię.
Jeśli robisz coś beznadziejnie, wiesz o tym i jednocześnie dalej w to brniesz, no to jednak ciężko byłoby to nazwać takim stuprocentowym hobby, tzn. wydaje mi się, że po jakimś czasie albo byś wskoczył na wyższy level (więc już nie byłbyś beznadziejny), albo - wobec braku progresu - dałbyś sobie z tym spokój.
Co innego, gdy inni uporczywie podkreślają, że nic kompletnie Ci nie wychodzi a Ciebie dalej to kręci, bo masz z tego frajdę - tu faktycznie można powiedzieć, że świadomość Twojej beznadziejności jest drugo- a może i nawet trzecioplanowa. To tak jak u mnie z niektórymi grami, mogę w nie notorycznie przegrywać, ale partyjki nie odmówię.
Around The Board - videoinstrukcje i przykładowe rozgrywki :)
Planszostrefa - 10%, Planszomania - 10%, 3trolle - 7%.|
Planszostrefa - 10%, Planszomania - 10%, 3trolle - 7%.|
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Dla niektórych ulubione zajęcie to spanie. Albo picie piwka.
Nie trzeba mieć żadnej wiedzy by się oddawać takiemu zajęciu.
Gry planszowe wymagają jednak przynajmniej nauczenia się w sposób poprawny zasad. A te wymuszają znajomość, przynajmniej najczęstszych, mechanik. Dlatego nowicjuszom poleca się gry proste, żeby stopniowo się z tym zaznajamiali. Oczywiście samo "manie" gier niczego nie wymaga, oprócz pieniędzy na zakup. Jednak dla rozwoju tego hobby są potrzebni przede wszystkim gracze, a nie posiadacze.
- kastration
- Posty: 1218
- Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
- Lokalizacja: Kalisz
- Has thanked: 108 times
- Been thanked: 430 times
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
O relacjach między hobby a fachowością/wiedzą/umiejętnościami/postępem w danej dziedzinie powiem tylko jedno: Eddie "Orzeł" Edwards.
A co do uzależnienia, to dopóki nie istnieje potrzeba zastosowania farmakoterapii po tym, jak kolejny raz musimy wyrzucać odpakowane pudła, to bym śmiało kupował.
Uwaga: powyższe zdanie nie stanowi oferty w rozumieniu Kodeksu cywilnego, ani nie jest reklamą leków. Przed zastosowaniem skontaktuj się z ...
A co do uzależnienia, to dopóki nie istnieje potrzeba zastosowania farmakoterapii po tym, jak kolejny raz musimy wyrzucać odpakowane pudła, to bym śmiało kupował.
Uwaga: powyższe zdanie nie stanowi oferty w rozumieniu Kodeksu cywilnego, ani nie jest reklamą leków. Przed zastosowaniem skontaktuj się z ...
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
Mia San Mia!
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Który był rekordzistą świata w skokach kaskaderskich (skakał przez 10 samochodów czy 6 autobusów) i dziewiątym na świecie zawodnikiem-amatorem w prędkości zjazdu na nartach (jechał z prędkością 170 km na godzinę)kastration pisze: ↑28 kwie 2021, 19:06 O relacjach między hobby a fachowością/wiedzą/umiejętnościami/postępem w danej dziedzinie powiem tylko jedno: Eddie "Orzeł" Edwards.
Jak na hobbystę amatora całkiem nieźle.
- kastration
- Posty: 1218
- Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
- Lokalizacja: Kalisz
- Has thanked: 108 times
- Been thanked: 430 times
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Jak coś to miałem na myśli skoki narciarskie. Taka dyscyplina olimpijska.Kin@a pisze: ↑28 kwie 2021, 20:16Który był rekordzistą świata w skokach kaskaderskich (skakał przez 10 samochodów czy 6 autobusów) i dziewiątym na świecie zawodnikiem-amatorem w prędkości zjazdu na nartach (jechał z prędkością 170 km na godzinę)kastration pisze: ↑28 kwie 2021, 19:06 O relacjach między hobby a fachowością/wiedzą/umiejętnościami/postępem w danej dziedzinie powiem tylko jedno: Eddie "Orzeł" Edwards.
Jak na hobbystę amatora całkiem nieźle.
Plus (bo nie wiem, czy to jasne z interpretacji) - pomimo beznadziejnych szans na walkę o osiągnięcia z najlepszymi - to dla mnie pozytywny gość, pełen pasji.
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
Mia San Mia!
- 612
- Posty: 437
- Rejestracja: 16 mar 2015, 15:48
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 70 times
- Been thanked: 571 times
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
A jest przepraszam w ogóle coś takiego jak "bycie dobrym w grach planszowych"? Przecież gra grze nierówna. Można być jednocześnie mistrzem w jednej pozycji i totalną nogą w innej. Gry potrafią w końcu tak bardzo się różnić mechaniką, złożonością, że ciężko tu mówić o jakimś jednym wspólnym dla nich wszystkich mianowniku. To trochę tak jakby zarzucać komuś, kto uważa że jego hobby to sport, że nie zdobywa medali na zawodach w rugby i tenisie.
Poza tym - umówmy się - pojęcie hobby planszówkowego od jakiegoś już czasu (o ile nie od zawsze) kojarzy się bardziej ze zbieractwem niż graniem w gry.
Poza tym - umówmy się - pojęcie hobby planszówkowego od jakiegoś już czasu (o ile nie od zawsze) kojarzy się bardziej ze zbieractwem niż graniem w gry.
- BOLLO
- Posty: 5324
- Rejestracja: 24 mar 2020, 23:39
- Lokalizacja: Bielawa
- Has thanked: 1091 times
- Been thanked: 1722 times
- Kontakt:
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Tak jest wlasnie ze mna. Przegrywam 90% gier ktore rozgrywam. A mimo to uwielbiam nadal grac. Moze to jakis masohizm ale puki sprawia przyjemnosc to niech bedzierutra1992 pisze: ↑27 kwie 2021, 21:50Słownik języka polskiego się z Tobą nie zgadza. Hobby to ulubione zajęcie. Mogę być w czymś beznadziejny i wciąż może to być moje ulubione zajęcie.Kin@a pisze: ↑27 kwie 2021, 21:42Bo hobby nie polega jedynie na czerpaniu przyjemności, ale wiąże się również z umiejętnościami/wiedzą, jakiech nie ma ktoś inny, kto się tym nie pasjonuje. I tak np jeśli ktoś mówi, że jego hobby stanowi kino to nie oznacza to tylko tego, że od czasu do czasu chodzi pogapić się w duży ekran, zajadając popcorn
- kastration
- Posty: 1218
- Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
- Lokalizacja: Kalisz
- Has thanked: 108 times
- Been thanked: 430 times
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Odniosę się tylko do ostatniego zdania, bo jest ciekawe w kontekście polaryzacji opinii w tym wątku. Może Tobie się kojarzy, Twojemu koledze, członkom rodziny. Mnie się tak nie kojarzy. Powiem więcej, myślę zupełnie odwrotnie, ale czy to znaczy, że "uzależnieni od dopaminy" zbieracze jakoś psują rynek czy hobby? Według mnie, wprost przeciwnie. Kupują za ciężko zarobione pieniądze legalny towar i ich sprawa, co z tym zrobią. Wydają tysiące złociszy na tytuły, generując sprzedaż podmiotom zaopatrującym rynek w te tytuły, więc powiedziałbym, że przyczyniają się do rozwoju hobby. Gwałtowny wzrost liczby tytułów z czegoś wynika, zapewne z praw popytowo-podażowych. A kto się przyczynia bardziej do rozwoju hobby? Można by zapytać Gienka, mnie, Ciebie, każdy może mieć własne zdanie. Zaprzeczanie roli "zbieraczy" w rozwoju hobby jest moim zdaniem nieco krótkowzroczne.612 pisze: ↑28 kwie 2021, 22:33 A jest przepraszam w ogóle coś takiego jak "bycie dobrym w grach planszowych"? Przecież gra grze nierówna. Można być jednocześnie mistrzem w jednej pozycji i totalną nogą w innej. Gry potrafią w końcu tak bardzo się różnić mechaniką, złożonością, że ciężko tu mówić o jakimś jednym wspólnym dla nich wszystkich mianowniku. To trochę tak jakby zarzucać komuś, kto uważa że jego hobby to sport, że nie zdobywa medali na zawodach w rugby i tenisie.
Poza tym - umówmy się - pojęcie hobby planszówkowego od jakiegoś już czasu (o ile nie od zawsze) kojarzy się bardziej ze zbieractwem niż graniem w gry.
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
Mia San Mia!
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Tyle, że podałeś akurat przykład człowieka, którego szanse na walkę o osiągnięcia wcale nie były takie beznadziejne. Jego umiejętności narciarskie (skoczkowe) były ponadprzeciętnie dobre, jak na amatora hobbystę.kastration pisze: ↑28 kwie 2021, 22:20Jak coś to miałem na myśli skoki narciarskie. Taka dyscyplina olimpijska.Kin@a pisze: ↑28 kwie 2021, 20:16Który był rekordzistą świata w skokach kaskaderskich (skakał przez 10 samochodów czy 6 autobusów) i dziewiątym na świecie zawodnikiem-amatorem w prędkości zjazdu na nartach (jechał z prędkością 170 km na godzinę)kastration pisze: ↑28 kwie 2021, 19:06 O relacjach między hobby a fachowością/wiedzą/umiejętnościami/postępem w danej dziedzinie powiem tylko jedno: Eddie "Orzeł" Edwards.
Jak na hobbystę amatora całkiem nieźle.
Plus (bo nie wiem, czy to jasne z interpretacji) - pomimo beznadziejnych szans na walkę o osiągnięcia z najlepszymi - to dla mnie pozytywny gość, pełen pasji.
Beznadziejne to by miał ktoś, kogo całe "hobby" narciarskie sprowadza się tylko do zjazdów po Oślej Łączce z okazji tygodniowego pobytu w Zakopanem raz do roku.
Po pierwsze nikt nie "zaprzecza roli zbieraczy" bo jest ona niewątpliwa, aczkolwiek nie jest to rola pozytywna dla hobby z punktu widzenia gracza, a nie producenta, którego interesuje tylko sprzedaż. Wyobraź sobie, że nagle piłkarze zaczynają kolekcjonować piłki, zamiast w nie kopać. Jak się to odbije na piłkach i piłkarstwie? Ano producenci skupią się na innych, niż dotychczas pożadane, cechach produktu. W rezultacie piłkarz, który będzie chciał rozegrać mecz będzie musiał zasięgać opinii o piłkach od osób, które je użytkują, że tak powiem na starych zasadach, a nie ustawiają w gablotachkastration pisze: ↑28 kwie 2021, 22:45 Zaprzeczanie roli "zbieraczy" w rozwoju hobby jest moim zdaniem nieco krótkowzroczne.
- arturmarek
- Posty: 1488
- Rejestracja: 31 paź 2017, 08:05
- Has thanked: 257 times
- Been thanked: 725 times
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Z tymi piłkami to ciekawa hiperbola. Jak się to czyta to człowiek myśli "znowu rozmowa sprowadzona do absurdu". Jednak zastanowiłem się chwilę i znam osoby, które koelkcjonują buty. Kupują buty od projektantów za kilka-kilkanaście tysi i nigdy w nich nie chodzą! Z grami, mam wrażenie, że większość osób kupuje gry, w które chciałoby zagrać. Nawet jeśli jest to zupełnie nierealne, mają 100 zafoliowanych gier itp. I tutaj łatwo znaleźć wymówkę: "nie mam ekipy", "nie przeczytałem reguł", "nie mam czasu"... Jednak z takimi butami, to jak chcę to zakładam, nie potrzebuję czasu, ekipy, ani żadnego przygotowania. Także jest to, w moim odczuciu, inny poziom kolekcjonowania.Kin@a pisze: ↑29 kwie 2021, 00:26 Po pierwsze nikt nie "zaprzecza roli zbieraczy" bo jest ona niewątpliwa, aczkolwiek nie jest to rola pozytywna dla hobby z punktu widzenia gracza, a nie producenta, którego interesuje tylko sprzedaż. Wyobraź sobie, że nagle piłkarze zaczynają kolekcjonować piłki, zamiast w nie kopać. Jak się to odbije na piłkach i piłkarstwie? Ano producenci skupią się na innych, niż dotychczas pożadane, cechach produktu. W rezultacie piłkarz, który będzie chciał rozegrać mecz będzie musiał zasięgać opinii o piłkach od osób, które je użytkują, że tak powiem na starych zasadach, a nie ustawiają w gablotach
Czy są wśród nas osoby, które kupują gry dla samego faktu posiadania i nie mają zamiaru w nie grać? Ja sam nie jestem kolekcjonerem i częściej zdarza mi się wyrzucić/sprzedać coś czego potem szukam i chciałbym użyć (łącznie z grami). Jednak nie uważam, żeby w kupowaniu w celu posiadania i bez zamiaru gry było coś złego. Po prostu zastanawiam się czy są osoby "świadomie" kolekcjonujące gry, a nie kolekcjonujące bo "może zabraknie", "było tanio", "chciałbym zagrać".
Inna kwestia, która mnie zastanawia (może powinna być poruszona w osobnym wątku), to jak kolekcjonerzy wpływają na rynek gier. Na pewno jest wydawanych więcej gier, ale czy wpływa to na cecy wydawanych gier? W teorii, jeśli jest wydawanych więcej gier, to większość gier jest "słaba" (cokolwiek przez to rozumiemy). Z drugiej strony, jeśli wydawanych jest więcej gier to częściej powinny być wydawane prawdziwe arcydzieła.
-
- Posty: 14
- Rejestracja: 27 sty 2021, 12:10
- Been thanked: 1 time
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Myślę, że nikt nie kupuje gier tylko i wyłącznie z chęci posiadania. Niemniej gry planszowe moim zdaniem stały się synonimem kolekcjonerstwa. Po pierwsze, warto zwrócić uwagę na ceny gier planszowych. Znaczna większość planszówek z figurkami kosztuje 300+ zł. Takich gier raczej nie kupują dzieciaki, a w dużej mierze ludzie, którzy mają pracę, dom i rodzinę. Drugą stroną medalu jest to, że takie osobniki zazwyczaj nie narzekają na nadmiar wolnego czasu. Ciężko często jest usiąść nawet solo do takiego Mage Knight'a po całym dniu znoju. Już nawet nie chodzi o czas rozkładania, czy składania takiego tytułu, ale chodzi oto, że zwoje mózgowe na koniec dnia przede wszystkim chcą się prostować, a nie kłębić (przynajmniej ja tak mam ).Tutaj dochodzimy do sedna problemu jakim jest puchnąca, nieodfoliowana nawet kolekcja gier. Każdy z nas chce grać, a przede wszystkim chce mieć siłę i chęci by grać. Niestety nie zawsze to idzie w parze. Łatwiej jest dać upust wewnętrznemu geekowi i kupić kolejną planszówkę bo: "jest promocja", "bo nie będzie dodruku", "bo będę grał z synem jak podrośnie" bo... Takim sposobem wielu z nas ma spore kolekcje, które upycha się po szafach. Niestety chyba największym kubłem zimnej wody dla kolekcjonerów jest zazwyczaj brak miejsca do przechowywania nowych gier .Czy są wśród nas osoby, które kupują gry dla samego faktu posiadania i nie mają zamiaru w nie grać? Ja sam nie jestem kolekcjonerem i częściej zdarza mi się wyrzucić/sprzedać coś czego potem szukam i chciałbym użyć (łącznie z grami). Jednak nie uważam, żeby w kupowaniu w celu posiadania i bez zamiaru gry było coś złego. Po prostu zastanawiam się czy są osoby "świadomie" kolekcjonujące gry, a nie kolekcjonujące bo "może zabraknie", "było tanio", "chciałbym zagrać".
Ostatnio zmieniony 29 kwie 2021, 12:10 przez Ambasador666, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 601
- Rejestracja: 29 lip 2015, 19:26
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 144 times
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Albo mój mózg jeszcze dzisiaj nie odpalił albo żyję w jakimś dziwnym świecie. Jak to nie narzekają na brak wolnego czasu?Ambasador666 pisze: ↑29 kwie 2021, 11:20 Takich gier raczej nie kupują dzieciaki, a w dużej mierze ludzie, którzy mają pracę, dom i rodzinę. Drugą stroną medalu jest to, że takie osobniki zazwyczaj nie narzekają na brak wolnego czasu.
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
[...]arturmarek pisze: ↑29 kwie 2021, 10:35Z tymi piłkami to ciekawa hiperbola. Jak się to czyta to człowiek myśli "znowu rozmowa sprowadzona do absurdu". Jednak zastanowiłem się chwilę i znam osoby, które koelkcjonują buty. Kupują buty od projektantów za kilka-kilkanaście tysi i nigdy w nich nie chodzą! Jednak z takimi butami, to jak chcę to zakładam, nie potrzebuję czasu, ekipy, ani żadnego przygotowania. Także jest to, w moim odczuciu, inny poziom kolekcjonowania.Kin@a pisze: ↑29 kwie 2021, 00:26 Po pierwsze nikt nie "zaprzecza roli zbieraczy" bo jest ona niewątpliwa, aczkolwiek nie jest to rola pozytywna dla hobby z punktu widzenia gracza, a nie producenta, którego interesuje tylko sprzedaż. Wyobraź sobie, że nagle piłkarze zaczynają kolekcjonować piłki, zamiast w nie kopać. Jak się to odbije na piłkach i piłkarstwie? Ano producenci skupią się na innych, niż dotychczas pożadane, cechach produktu. W rezultacie piłkarz, który będzie chciał rozegrać mecz będzie musiał zasięgać opinii o piłkach od osób, które je użytkują, że tak powiem na starych zasadach, a nie ustawiają w gablotach
Z butami wcale nie jest inaczej. I nie chodzi tylko o przykład, w którym buty piłkarskie tzw "korki", muszą nie tylko "się podobać" ale być też funkcjonalne.
Ich test nie sprowadza się tylko do "założenia", ale długotrwałego użytkowania w określonych warunkach. A to ma wpływ na cechy produktu.
Nawet w przytoczonym przez Ciebie przykładzie, co z tego, że ktoś kupi buty od projektantów za kilka-kilkanaście tysi, w których potem nie da się chodzić bo są źle zrobione? Nikt wcześniej nie zgłaszał problemów bo ich nie używał. Tylko kolekcjonował.
Podobnie jest z grami, które np mogą być źle zbalansowane, już nawet nie wspominając o słabym wykonaniu, uniemożliwiającym długotrwałe użytkowanie.
Nigdy ilość nie przechodzi w jakość. Jeśli na jakiś produkt pojawia się popyt, z reguły doprowadza to do spadku poziomu jakości, w myśl zasady: "ludzie wszystko kupią". Kiedy spada popyt to zaczyna się konkurencja jakością. Klient nie kupuje "jak leci", jest świadomy czego chce, potrafi zweryfikować jakość bo zwraca na nią uwagę.
-
- Posty: 14
- Rejestracja: 27 sty 2021, 12:10
- Been thanked: 1 time
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Przepraszam, miałem na myśli nie narzekają na NADMIAR wolnego czasu. Już edytowałem . Dzięki za zwrócenie uwagi.tomekmani3k pisze: ↑29 kwie 2021, 11:44Albo mój mózg jeszcze dzisiaj nie odpalił albo żyję w jakimś dziwnym świecie. Jak to nie narzekają na brak wolnego czasu?Ambasador666 pisze: ↑29 kwie 2021, 11:20 Takich gier raczej nie kupują dzieciaki, a w dużej mierze ludzie, którzy mają pracę, dom i rodzinę. Drugą stroną medalu jest to, że takie osobniki zazwyczaj nie narzekają na brak wolnego czasu.
- Gizmoo
- Posty: 4127
- Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
- Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
- Has thanked: 2686 times
- Been thanked: 2599 times
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Mam pewne podejrzenie, że niektórzy po prostu zwyczajnie sobie nie wyobrażają, że można mieć bardzo dużą kolekcję i jednocześnie bardzo dużo grać. Ja nawet w czasach pandemii gram bardzo dużo, spotykam się ze znajomymi, gram z dziewczyną, gram z rodzicami. Po prostu bardzo dużo gram. Niemal codziennie jedna partyjka, a w niektóre dni nawet dwie. Nabijam średnio 30 partii w miesiącu, co jak łatwo policzyć daje około 360 partii w roku. Także taką kolekcję na 150+ tytułów spokojnie da się w ciągu roku "przerobić". (chciałem napisać "przegrać", ale zaraz ktoś by napisał, że "jak przegrywasz, to nie umiesz grać, a jak nie umiesz grać, to nie jest to twoje hobby!1!!!!111!!" ). Po prostu trzeba sobie dobrze organizować czas. Oczywiście taki wynik jest nierealny jak ma się małe dzieciaczki, no ale wtedy człowiek ma inne priorytety i hobby musi zejść na drugi/trzeci/czwarty/piąty plan.
Jasne, jak ma się dużą kolekcję, to niestety konkurencja w tytułach jest duża i zdarza się tak, że jakaś gra kurzy się dłużej na półce. Ale później mega przyjemne jest takie odkrywanie jej na nowo. I albo człowiek utwierdza się w przekonaniu, że to świetna gra, do której się chce wracać, albo dochodzi się do wniosku, że wcześniej nie dostrzegało się wad i można się takiego tytułu spokojnie pozbyć. Sam profit.
Kupuje i kupowałem dużo. Od pewnego czasu coraz mniej, a moja kolekcja też byłaby mniejsza, gdybym miał czas na sprzedaż tytułów, które już mnie nie kręcą. I pewnie niedługo wezmę się wreszcie porządnie za swój wątek sprzedażowy i oczyszczę swoją kolekcję. Ale na razie... Po prostu gram. Czy takie kupowanie to uzależnienie? Może. Człowiek lubi sprawiać sobie przyjemności. Ale lepsze to niż kawa, fajki, czy alko. No i dzięki grom sprawiam też frajdę bliskim osobom, które lubią grać. Nikomu nie szkodzę. Więc jeżeli to jest uzależnienie, to absolutnie nieszkodliwe.
Jasne, jak ma się dużą kolekcję, to niestety konkurencja w tytułach jest duża i zdarza się tak, że jakaś gra kurzy się dłużej na półce. Ale później mega przyjemne jest takie odkrywanie jej na nowo. I albo człowiek utwierdza się w przekonaniu, że to świetna gra, do której się chce wracać, albo dochodzi się do wniosku, że wcześniej nie dostrzegało się wad i można się takiego tytułu spokojnie pozbyć. Sam profit.
Kupuje i kupowałem dużo. Od pewnego czasu coraz mniej, a moja kolekcja też byłaby mniejsza, gdybym miał czas na sprzedaż tytułów, które już mnie nie kręcą. I pewnie niedługo wezmę się wreszcie porządnie za swój wątek sprzedażowy i oczyszczę swoją kolekcję. Ale na razie... Po prostu gram. Czy takie kupowanie to uzależnienie? Może. Człowiek lubi sprawiać sobie przyjemności. Ale lepsze to niż kawa, fajki, czy alko. No i dzięki grom sprawiam też frajdę bliskim osobom, które lubią grać. Nikomu nie szkodzę. Więc jeżeli to jest uzależnienie, to absolutnie nieszkodliwe.
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Zależy co rozumiesz przez "przerobienie" bo na pewno nie da się poznać gruntownie każdego z tych 150 tytułów, zagrawszy w niego zaledwie kilka razy w ciągu roku
- japanczyk
- Moderator
- Posty: 11172
- Rejestracja: 26 gru 2018, 08:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3391 times
- Been thanked: 3307 times
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Ja sie póki co nie zgodze
W tym roku mam zapisane (a nie zawsze pamietam zeby to robic) 117 gier w 70 gier z czego 57 to nowe tytuły, z czego wychodzi ze grałem praktycznie jedna gre dziennie
Anyway - moja kolekcja obecnie ma 170 tytułów, z czego spora czesc gier leci po 1-2 rozgrywkach, bo zwyczajnie nie podchodza mi lub mojej drugiej półówce. Nie wiem czy to duza kolekcja, na pewno backlog obecnie mam duzy, bo zamiast zredukowac kolekcje do 100 tytułów (taki miałem plan na poczatku roku) to urosła do 170... przychodzace preordery to straszny ból, wymiany duzych tytulow na mniejsze tez niestety są bolesne
Uwazam, ze mnoja kolekcja jest ZA DUZA - mimo regularnego rgania, nie jestem w stanie wracac do tytułów ktore chce grac tak czesto jakbym chcial bo regularnie na stol wjezdzaja nowosci...
Sprzedam: (S) Redukcja kolekcji! 100+ tytulow: Pagan i inne
Moje Zbiórki na KS: tu
https://buycoffee.to/japanczyk
Moje Zbiórki na KS: tu
https://buycoffee.to/japanczyk
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Nie zależy. Skoro Gizmoo napisał o 'przerobieniu', to raczej chodziło mu o 'przerobienie' w jego rozumieniu i naprawdę nie ma nic do rzeczy, jak Ty to rozumiesz.
-
- Posty: 434
- Rejestracja: 18 lis 2018, 22:34
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 159 times
- Been thanked: 113 times
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Co jest Twoim celem? Chcesz nas przekonać do tego ze Twoj sposób spędzania czasu z planszowkami jest lepszy od Gizmoo (tudzież innych tak myslacych)? Że tylko Ci którzy podchodzą do tego tak jak Ty mają prawo do nazywania się hobbystami planszowek? Nie bardzo wiem o czym jest teraz ta dyskusja.
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
Człowieku, rozmawiamy o tym, jak kolekcjonerzy wpływają na rynek gier (nie tylko gier bo wyobraź sobie, że podobne zagadnienia rozważa się też na forach sportowych). Kiedyś zresztą już na tym forum zastanawiano się na trendami wydawniczymi, poprzez taki pryzmat.rutra1992 pisze: ↑29 kwie 2021, 13:13 Co jest Twoim celem? Chcesz nas przekonać do tego ze Twoj sposób spędzania czasu z planszowkami jest lepszy od Gizmoo (tudzież innych tak myslacych)? Że tylko Ci którzy podchodzą do tego tak jak Ty mają prawo do nazywania się hobbystami planszowek? Nie bardzo wiem o czym jest teraz ta dyskusja.
Wychodzi mnóstwo nowości, co jednak nie przekłada się na ich jakość bo często są niedopracowane, nietestowane... co też nie zawsze zostaje w porę ujawnione, zwłaszcza w atmosferze nakręconego hypu. Oczekiwania nabywców się zmieniły, a może tylko możliwości weryfikacyjne? Bo przecież w dziale zakupowym każdy pyta o grę, która jest "regrywalna".
- Gizmoo
- Posty: 4127
- Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
- Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
- Has thanked: 2686 times
- Been thanked: 2599 times
Re: Dyskusja o kupowaniu gier - czy to już uzależnienie?
A co rozumiesz przez "gruntownie"? 10, 20, 30+ rozegranych partii? Ja strasznie lubię różnorodność. Jak "zarzynam" jakiś tytuł w miesiącu i gram te 4-5+ partii, to później muszę dłużej od takiej gry odpocząć. Lepiej grać raz-dwa razy w miesiącu mi mieć z każdej partii radochę, niż grać "gruntownie" na siłę. Ale podkreślę - ja kocham różnorodność i w związku z tym bardzo lubię poznawać nowe tytuły. Oczywiście poznaje też mnóstwo szrotu, ale gier zaledwie poprawnych - NIE KUPUJĘ.
Kuba, ty jesteś ewenementem, bo znajdujesz czas na wszystko. To znaczy - ja nie mam dzieci, ale nie wiem, czy gdybym miał, to znalazłbym tyle czasu na granie, co gram teraz. Ja mam ten komfort, że mój dzień dzieli się na dwa elementy - PRACA/PRZYJEMNOŚCI. Obowiązków rodzinnych mam niewiele. Więc mam ten komfort, by spędzać swój wolny czas na przyjemnościach. A jedną z tych przyjemności - jest granie w planszówki.
Szczerze? Prawdziwi kolekcjonerzy, to jest tak niewielki i pomijalny promil, że wpływ na rynek mają żaden. A już na pewno nie opiniotwórczy. Bo prawdziwi kolekcjonerzy trzymają swoje winyle, tfu, komiksy, tfu, gry planszowe we folii.
Mój świętej pamięci przyjaciel zbierał unikalne winyle. Ot taki japońskie, specjalne wydanie singla McCartneya. Na całym świecie podejrzewa się, że jest nie więcej niż sto egzemplarzy. Za taki winyl, w oryginalnym opakowaniu, mój kumpel zapłacił prawie siedem tysięcy złotych. Nigdy nie zdjął z niego folii zabezpieczającej. No to teraz odpowiedz sobie droga Kingo, czy sprzedaż takich unikatów ma jakikolwiek wpływ na sprzedaż płyt Paula McCartneya, albo innych Beatelsów? Czy ludzie, którzy słuchają płyt mają pojęcie o rynku kolekcjonerskim i takich cenach. No proszę cię!
Ale to choroba głównie małych, początkujących wydawnictw, które żyją cyklem wydawniczym kickstartera. No nie powiesz mi, że uznani twórcy w dużych wydawnictwach nie testują gier. Bo tam nawet są opracowane modele matematyczne i statystyczne do testowania różnych zagrań.
Oczekiwania zmieniły się o tyle, że dzisiaj jest większy rynek. Więcej ludzi odkryło planszówki, a w większości wypadków nie ma wśród nich pasjonatów. Dlatego większość gier musi być prosta i ładna. Ale takie jest prawo rynku. To samo jest w literaturze, grach cyfrowych, muzyce, czy filmach. Produkuje się głównie pod masowego odbiorcę. Ale spokojnie... Dla koneserów też coś się znajdzie. Biadolenie, że "drzewiej to było lepiej, a gry planszowe robiono z granitu", można schować głęboko w... Między bajki.
Mamy prawdziwy wysyp dobrych, porządnych tytułów. Kto potrafi szukać, ten znajdzie coś dla siebie. A czy potrzeba kupować wszystko? No nie. Ale to już temat na dyskusję o FOMO.