Hexplore It: Sands of Shurax - jedna partia solo, jedną postacią. Tryb easy wrzucony. Udało się wygrać najbardziej parszywym warunkiem zwycięstwa (doprowadzając do zniszczenia 3 miast). Trochę pobawiłem się na Arenach, trochę pobiłem bossów, trochę poeksplorowałem i udało mi się całkiem nieźle wykoksać swojego Gladiatora Russela
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Świetny sandbox, gdzie w sumie sami tworzymy sobie historię i sami określamy, co chcemy robić. Partia ok 4h. Następnym razem też zagram 1 postacią (wolę tak, niż pilnować przedmiotów i rzutów na "2 ręce"), ale zwiększę poziom trudności.
Dwellings of Eldervale - jedna partia solo. Ta gra bardzo dobrze chodzi zarówno na 3 osoby, jak i solo. 4 i 5 osobowych rozgrywek jeszcze nie miałem okazji uświadczyć. Automa w tej grze, to jedna z lepiej działających, z jakimi się spotkałem.
This War of Mine - jedna partia solo. Osobiście nawet lubię losowość, jestem w stanie duza losowośc usprawiedliwić w niektórych grach klimatem - w tym trochę tutaj. Ale, jak mam postać, zawodowego żołnierza, który ze strzelby 2 razy pod rząd nie trafia w włóczęgę - to irytuje
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Trochę zaczyna mnie już męczyć ta gra. Dużo bardziej ją wolę, od cyfrowego pierwowzoru, ma świetny klimat (nie każdy może lubić), ale kilkugodzinne rozgrywki męczą. Spróbuję jeszcze pograć w warianty ze scenariuszami - ten podstawowy, gdzie mamy 3 rozdziały i musimy przetrwać, po prostu zaczyna mnie powoli irytować.
Terrors of London - jedna rozgrywka dwuosobowa. Totalnie nie rozumiem hejtu , z jakim się spotkałem na tę grę. To po prostu szybki deckbuilder, z corową mechaniką Star Realms czy Hero Realms, z niewielkimi zmianami w mechanice - które są jak dla mnie na plus (np. hordy). Do tego super oprawa i klimat, które mi totalnie siedzą. Fakt - instrukcja jest niejasna, niektóre słowa kluczowe mogą mylić - ale to wciąż solidna, szybka karcianka. A spotkałem się z opiniami, że ToL to gówno, a SR/HR są super. To praktycznie ta sama gra/mechanika w innym settingu (porównując oczywiście podstawki).
Hallertau - czyli Uwe Rosenberg w formie. Jedna rozgrywka solo - coś jest w tej grze, co sprawia, że ostatnio często do niej sięgam i wyjmuję do pogrania samemu. Bardzo przyjemna, przejrzysta w zasadach gra w wymianę żetoników, na inne oraz budowanie swojego silniczka z kart. Bardzo mi się podoba. Od Uwe muszę odświeżyć jeszcze Ucztę dla Odyna
APEX Theropod CE - to ostatnio gra, która codziennie, przynajmniej raz (z reguły dwa) ląduje na stole (szczególnie na tygodniu, jako szybka do rozegrania solóweczka). W weekend 3 rozgrywki solo. Na obecną chwilę jedna z moich ulubionych gier i ulubiony deck-builder.