Wczoraj rozegrałem z żoną dwa scenariusze
Wszechogarniające Zepsucie oraz
Powstanie Czerwonego Władcy (tytuły z pamięci - jak coś pokręciłem to potem poprawię).
Oba wygraliśmy rzutem na taśmę w ostatniej turze.
Wszechogarniające Zepsucie rozegraliśmy w 1 godzinę i 25 minut, ale wybraliśmy prostszy wariant (bez kart misji miejskich) a Powstanie Czerwonego Władcy w około 2 godziny. W końcu czas trwania w księdze scenariuszy pokrył się z rzeczywistością
Pierwszy z nich lekko skojarzył nam się z grą planszową
Pandemic -
(tutaj jest malutki spoiler, wiadomo o tym po przeczytaniu zasad przygotowania scenariusza). Aspekt fabularny lekko schodzi tu na dalszy plan, jest więcej miejsca na dowolność obrania punktu docelowego, odwiedza się więcej miast i ma się namiastkę otwartego świata. Dzięki kilku elementom losowo układanym wydaje się bardzo regrywalny i może być dobrym pomysłem na wprowadzenie nowych graczy do gry - szczególnie z uproszczonym wariantem bez kart misji miejskich.
Sam koniec mieliśmy epicki - mój rycerz Sallow Lee z dwoma urazami pokonał ostatniego wroga ale równocześnie otrzymał trzeci uraz i poległ (walka wręcz), tym samym oddał życie za sprawę
Drugi scenariusz klimatem przypomina nieco film Mad Max 2. Zadaniem graczy jest
(tutaj jest malutki spoiler, wiadomo o tym po przeczytaniu zasad przygotowania scenariusza). Kluczowe punkty rozsiane są po mapie, dodatkowo mamy również miejsca gdzie odnajdziemy popleczników Czerwonego Władcy, a trasa jego marszu jest odgórnie określona. Mamy niewiele czasu na wybranie właściwej strategii, podoba mi się, że znowu jest kilka dróg do zwycięstwa, czuć nieubłagany koniec -jest bardziej klimatycznie niż w scenariuszach z postępującym torem czasu. Dzięki wielu wyborom również ma się poczucie bardziej otwartego świata - oczywiście nadal trzeba podążyć w góry ustalone miejsca na mapie, ale nie są rozsiane w jednym miejscu, więc trzeba wszystko dobrze zaplanować. W ostatniej turze bardziej dzięki szczęściu niż przygotowaniu udało nam się osiągnąć cel końcowy - było bardzo intensywnie
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Scenariusz również wydaje się dość regrywalny, można trochę pokombinować, a rozłożenie popleczników również jest losowe, więc nigdy nie wiemy na kogo i na co wpadniemy.
Po rozegraniu wszystkich 5 scenariuszy kooperacyjnych jestem z Waste Knights 2ed bardzo zadowolony. Pomimo bardzo nikłej kontroli nad losowością to jednak wygraliśmy wszystko za pierwszym razem - w pewnych sytuacjach mieliśmy szczęście ale w niektórych skrajnego pecha. Scenariusze wydają się dość różnorodne i całkiem regrywalne, wspólnym ich mianownikiem jest niewiele czasu na wykonanie głównego zadania, brak tu luzu na spokojny rozwój rycerzy i wykonywanie zadań, ale bez tego gra byłaby zwyczajnie zbyt łatwa i nie czuć byłoby presji morderczego świata - moim zdaniem dużo straciłby na tym sam klimat.