Rozegrałem w kilkanaście dni kilkadziesiąt przygód tzn. bliżej 50 niż 20.
Pierwsze spostrzeżenie- gry nie da się wygrać, po prostu się nie da
W grze musimy odbyć trzy spotkania, za każdym razem jak skończy nam się czas, najczęściej po wydaniu 7 klepsydr, dochodzi do walki - za każdym razem losujemy z kilku potyczek.
Pierwsza jest trudna, druga jest bardzo trudna do wygrania, a trzecia... będą małe spoilery, ale malutkie.
Po któreś z kolei partii udało mi się w końcu dotrzeć do trzeciej potyczki- ekipę miałem fest przypakowaną, myślę jakoś powinno pójść, kiedy jak nie z takimi kilerami.
Wylosowałem smoka, czytam na jego karcie co tam stwór potrafi, myślę #%%&@#@ toż to przegięcie jak taką bestię w ogóle można zadrapać, a co dopiero ubić.
Czytam dalej kartę referencyjną bestii - a teraz po przygotowaniu bossa dodaj wszystkie stwory z którymi stoczyłeś bitwę na pierwszym poziomie. Naprawdę??? Jakiś żart błąd w druku ?&^%#@&## fck
Przegrałem w dwie lub trzy tury praktycznie nie uszkadzając nawet bestii.
Ochłonąłem troszkę, jeszcze raz biorę kartę bestii i doczytuję: bestia zamiast jednej aktywacji na turę, aktywuje się dwa razy. Na ja Cie pierpapier to gdybym to doczytał to bym do drugiej tury nawet nie dotrwał.
Poszedłem po rozum do głowy, aaa zobaczę co na BGG mówią, może coś źle robię?
No i doczytałem. W jednym z postów gratulowali jakiemuś śmiałkowi, który po trzech latach intensywnej gry w końcu ją wygrał i pokonał bestię na trzecim poziomie. Szansa niewiele wyższa niż wygrana w lotto.
Jak trudno jest tego dokonać?
Znając w miarę dobrze grę, jeśli zamiast losować przedmioty/umiejętności mógłbym je dowolnie wybierać i zamiast rzucać kośćmi dowolnie je ustawiać wygrana byłaby bardzo, bardzo trudna (zamierzam tak zrobić na próbę). Dużo zależało by od doboru kart aktywacji bestii.
Tylko z jednej bestii z trzeciego poziomu udało mi się "zjechać" około połowy pkt. życia (Mackowata Poczwara czy jakoś tak), ale przez cała grę miałem duże szczęście w doborze kart umiejętności, ekwipunku i rzutach kośćmi, po prostu Dream Team, a jednak bez cienia szansy na wygraną.
Według graczy na BGG najlepszy team to Mag + Wiedźma, zgodzę się z tym z zastrzeżeniem: ta ekipa ma wysoką inteligencję, ale jeśli będziesz losował super epickie przedmioty do siły/zręczności to i tak nie ujedziesz.
Tak przedmioty można sprzedać a kasę dać na szkolenie, ale: każdy kolejny trening jest droższy czyli wolniej/później się wytrenujesz, musisz być w mieście żeby je sprzedać, a niektóre z nich są fest pałerne, aż szkoda sprzedawać, no ale założyć nie możesz bo statystyk brakuje.
IMHO trochę łatwiej jest na trzy postacie - wspomniani Mag + Wiedzma do tego Paladyn lub Wojownik (no i przy losowaniu broni wymagających siły/zręczności jest komu przydzielić).
Odniosę się jeszcze do zarzutu Gambita- gra daje nam fikcyjną decyzyjność podczas wydawania czasu (żetonów klepsydr) bo z 21 (najczęściej) dostępnych przez całą grę 7 należy wydać na podróżowanie pomiędzy lokacjami aby dotrzeć do tytułowego Doomrock i stoczyć ostatnie starcie.
Nie zgadzam się z tym - tak, faktycznie te 7 klepsydr trzeba na to wydać, ale logiczne jest, że podróż zabiera nam czas i to my decydujemy (a poznając grę wiemy jakich lokacji możemy się spodziewać) kiedy idziemy i czy na obecnej warto jest wydawać czas czy lepiej szukać czegoś ciekawszego.
Poza tym kilka razy zostało mi kilka klepsydr czasu z którymi nie miałem co zrobić.
Mam wrażenie, że Gambit nie ograł tej gry, głównym zarzutem powinien być jej przesadzony poziom trudności, nie mówię tego w formie zarzutu, rozumiem, że recenzent nie może sobie pozwolić, żeby w każdą recenzowaną grę zagrać 50-iąt razy, zwłaszcza jak nie podeszła.
Moja ocena- gra jest rewelacyjna, sporo cech postaci, umiejętności i przedmiotów tworzących niesamowite kombosy, trochę czarne poczucie humoru ("kupa na kiju")bardzo dobrze się przy niej bawiłem, no tylko ta niewielka wada, że (prawie) nie da się wygrać.
Nie dyskutuj z trolem, bo najpierw sprowadzi Cie do swojego poziomu, a później pobije doświadczeniem.