EVOCATVS pisze: ↑30 wrz 2021, 20:32
Golfang pisze: ↑30 wrz 2021, 20:14
Chodzi o to, że da się na tym zarobić. Na planszówkach NIE. Dla mnie jak kupisz grę za 100 zł i sprzedaż za 200 to zarobek ale NIE inwestycja.
Chyba nie ogarniam. Nie da się na planszówkach zarobić, ale jak ją sprzedasz z zyskiem to masz zarobek. Kurde, errora mi wywaliło.
[daruj sobie pasywną agresją - BartP]
Zarobić można 1 zł i to już dla Ciebie jest zarobek! Jednak inwestycja ma na celu przyniesienie znacznie większego dochodu - przeważnie wiąże się to zaalokowaniem większej kwoty (oczywiście większa zależy od majętności osoby - dla jednych to będzie 100k zł a dla drugich już 10k).
Tutaj podaję znalezioną definicję:
"Inwestowanie – proces polegający na bieżącym zaangażowaniu środków pieniężnych/czasu w celu późniejszego uzyskania korzyści/zysków. W ujęciu ekonomicznym proces inwestowania jest najczęściej utożsamiany z działalnością podmiotów gospodarczych, takich jak przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe. Przykładami inwestowania mogą być: zakup akcji spółki notowanej na giełdzie papierów wartościowych, zakup jednostek uczestnictwa funduszu inwestycyjnego, zakup nowych maszyn przez przedsiębiorstwo, zakup gruntu, którego wartość może potencjalnie wzrosnąć.
Podczas inwestowania należy nakreślić strategię oraz cel inwestycyjny oraz odpowiednio dywersyfikować inwestycje, aby minimalizować ryzyko strat.[1]
Procesowi inwestowania można przypisać 3 podstawowe cechy:
wyrzeczenie – rezygnację z bieżącej konsumpcji,
upływ czasu – rezygnację z bieżących korzyści na rzecz przyszłych,
ponoszenie ryzyka – wynikające z faktu, że przyszłość jest niepewna"
No chyba że dla Ciebie 1 zł to wystarczający zarobek aby nazwać coś inwestycją.
Na koniec dodam TAK w planszówki też można inwestować - jakbyś kupił kilka lat temu 100 sztuk Ankh-Morpork nazwałbym to inwestycją, jeśli kupisz dzisiaj 1 sztukę Ankh-Morpork nazwę to ... zakupem bo inwestowanie to jest żadne.
hipcio_stg pisze: ↑30 wrz 2021, 22:41
Nasuwa się hasełko, że kto nie szanuje małych kwot nie dorabia się dużych. Zgadzam się, że z handlu używanymi grami ciężko wyżyć, ale można przy odrobinie gimnastyki odciążyć budżet na hobby. Ktoś kto ma mocno ograniczony budżet na gry często ma więcej czasu niż ci co budżet mają. Jedni kupują, drudzy kombinują. Aż mi się przypomniał tfu jegomość bananiasty. Chłopek roztropek handlował grami, których jeszcze nie zdążył kupić
Byle przytulić dwóch mieszków I. 5 takich transakcji skutkowało dwoma wyszperanymi grami z czeluści bazarków i olx-ów. Ja podobną taktykę przyjmowałem kupując sprzęt fotograficzny. Nie zajmuję się tym zawodowo, a żona nie rozumiała znacznej części tych wydatków więc zmuszony byłem robić dziwne sesje najczęściej produktom nieożywionym za kwotę odpowiadającą efektowi końcowemu. Nie były to burgery z MC-Donalds-a, ani zupki z Knorra, ale też nie były to randomowe strzały z komórki. Suma sumarum kupiłem co potrzebowałem, a jak cofnąłem sobie cały sprzęt to odpuściłem sobie chałturzenie. Jeżeli ktoś śledzi rynek i potrafi obracać małym budżetem zarabiając wyrabia sobie dobry warsztat, który zapewne zaprocentuje wraz ze zdobytym doświadczeniem.
Tyle że to nie jest inwestowanie tylko właśnie handel - a to już podpada pod działalność gospodarczą.