
Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
-
- Posty: 2005
- Rejestracja: 29 cze 2016, 00:59
- Lokalizacja: Łódź
- Has thanked: 1035 times
- Been thanked: 661 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Widać, dla niektórych pomidorowa i spaghetti z sosem pomidorowym to jedno i to samo. W końcu w obu są pomidory i makaron 

- Ardel12
- Posty: 4017
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1372 times
- Been thanked: 2890 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Japanczyk mi wysyła swój egzemplarz i pewnie jak tylko dojdzie to rozkładam i gram. Ja nie jestem do gry przekonany i obecnie nie wspieram. Pogram i dam znać czy odszczekuje co wcześniej pisałem na bazie przejrzanych materiałów czy nie. Mam nadzieję, że taka opinia będzie w miarę niezależna, gdyż nie wpakowałem się w KS z tona kasy i nie złapałem hypu na samą grę przez implementację świetnej gry.
- BOLLO
- Posty: 6345
- Rejestracja: 24 mar 2020, 23:39
- Lokalizacja: YT
- Has thanked: 1312 times
- Been thanked: 2002 times
- Kontakt:
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
No ja też czekam z zakupami bo nie jestem przekonany do końca.

Nie zgadzam się...prawdziwa pomidorówka jest z ryżem.Widać, dla niektórych pomidorowa i spaghetti z sosem pomidorowym to jedno i to samo. W końcu w obu są pomidory i makaron

-
- Posty: 938
- Rejestracja: 06 lis 2013, 18:31
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 9 times
- Been thanked: 34 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
@Ardel12
Pograłeś już w kopie od Japanczyka ? Podziel się wrażeniami bo też zastanawiam się nad wejściem w retail od Portalu
Pograłeś już w kopie od Japanczyka ? Podziel się wrażeniami bo też zastanawiam się nad wejściem w retail od Portalu

- japanczyk
- Moderator
- Posty: 12726
- Rejestracja: 26 gru 2018, 08:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3716 times
- Been thanked: 3900 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Wciaz czeka, bo kurier przez dwa dni paczek z paczkomatu mi nie podejmował

Ja za to moge powiedzieć, że tryb PvP wprowadzony przez Chalice Dungeon (zdaje sie, ze mozna zagrac bez zadnych dodatkowych komponentow, tylko sobie zaslonki zrobic z czegos) nie do końca mnie kupuje
Jakos te misje coop i wspolne działanie, pomimo, ze to nie do końća w duchu gry komputerowej lepiej działa i miałem wiekszy fun
Sprzedam: (S) Redukcja kolekcji! 100+ tytulow: Pagan i inne
Moje Zbiórki na KS: tu
https://buycoffee.to/japanczyk
Moje Zbiórki na KS: tu
https://buycoffee.to/japanczyk
- pan_satyros
- Posty: 6161
- Rejestracja: 18 maja 2010, 15:29
- Lokalizacja: Siemianowice
- Has thanked: 685 times
- Been thanked: 522 times
- Kontakt:
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
oj tam, ja sobie chwaliłem wspólne bieganie w BB

Censor emeritus podcastu ZnadPlanszy: Pełną parą
Nasze półki, szafy, regały i spory kawałek podłogi
Nasze półki, szafy, regały i spory kawałek podłogi
- Ardel12
- Posty: 4017
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1372 times
- Been thanked: 2890 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Dziś w końcu trafiła do paczkomatu, więc dziś odbiorę, przeczytam zasady i od jutra tłukę ile życie da wolnych godzin

- Gab
- Posty: 653
- Rejestracja: 15 maja 2013, 00:39
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 118 times
- Been thanked: 106 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Dzisiaj dołączyłem do szczęśliwców posiadających Bloodborne - kupiłem od kolegi na naszym forum. Muszę przyznać, że dużo tego - naprawdę dużo...
Martwię się trochę, że przez dużą ilość pudeł setup będzie trwał bardzo długo, no nic zobaczymy. Grę oraz dwa wybrane wyrywkowo dodatki przejrzałem bardzo dokładnie o samej rozgrywce z wiadomych przyczyn nic nie powiem ale o estetyce napomknę dwa zdania:
Bardzo ładne grafiki na kartach, które swoją drogą wydają mi się trochę cienkie (chodzi o grubość) cała gra natomiast wydaje się graficznie spójna i widać, że tworzy to wszystko całość. Przeciwnicy wykonani ok bez szału ale w zasadzie trzymają poziom do jakiego przywykliśmy w grach od CMON. To co mnie osobiście drażni przy pierwszym kontakcie z grą to wykonanie pudełek - są specyficzne, bardzo szorstkie mam obawy, że będą się szybko przecierać.
Martwię się trochę, że przez dużą ilość pudeł setup będzie trwał bardzo długo, no nic zobaczymy. Grę oraz dwa wybrane wyrywkowo dodatki przejrzałem bardzo dokładnie o samej rozgrywce z wiadomych przyczyn nic nie powiem ale o estetyce napomknę dwa zdania:
Bardzo ładne grafiki na kartach, które swoją drogą wydają mi się trochę cienkie (chodzi o grubość) cała gra natomiast wydaje się graficznie spójna i widać, że tworzy to wszystko całość. Przeciwnicy wykonani ok bez szału ale w zasadzie trzymają poziom do jakiego przywykliśmy w grach od CMON. To co mnie osobiście drażni przy pierwszym kontakcie z grą to wykonanie pudełek - są specyficzne, bardzo szorstkie mam obawy, że będą się szybko przecierać.
-
- Posty: 2005
- Rejestracja: 29 cze 2016, 00:59
- Lokalizacja: Łódź
- Has thanked: 1035 times
- Been thanked: 661 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Na początek przerzuć sobie skrzynie, latarnie i laleczki do core boxa. Wtedy na pewien czas wystarczy Ci jedno pudło. W reszcie masz więcej potworków, bohaterów, misji itp, ale te możesz sobie dorzucać później.
-
- Posty: 2005
- Rejestracja: 29 cze 2016, 00:59
- Lokalizacja: Łódź
- Has thanked: 1035 times
- Been thanked: 661 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
W sumie racja. Dawno nie grałem i tylko pamiętam, że je tam wsadzałem, żeby mieć bazę w jednym pudle.
- Lossentur
- Posty: 312
- Rejestracja: 09 maja 2018, 14:49
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 157 times
- Been thanked: 148 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
A tam do niczego, mogą zastąpić żetony ocalałych

- the_ka
- Posty: 487
- Rejestracja: 13 lis 2006, 16:35
- Lokalizacja: Jaworzno
- Has thanked: 37 times
- Been thanked: 28 times
- Ardel12
- Posty: 4017
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1372 times
- Been thanked: 2890 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Udało mi się dzisiaj ukończyć Long Hunt, więc mogę co nieco poopowiadać(zamierzam przejść jeszcze 1-2 kampanie). Na początek porównanie z grą video, bo w sumie stąd kojarzymy IP:
- grafiki wyjęte są z gry co mi bardzo się podoba. Świetnie ogląda się kafelki lokacji i wspomina jak się walczyło w grze w danych miejscach
- kampania zbudowana jest na bazie wydarzeń z gry(misje poboczne czerpią z oryginału, ale znacząco rozwijają je)
- każda broń ma dwie strony, które przybliżają działanie tychże z gry
- szczątkowa/niewielka narracja. Każdy rozdział zaczynamy od karty wstępu nakreślającej co mamy zrobić fabularnie. Misje poboczne to kilka zdań, głównie przepisujące wymagania misji na flavor
- rozwijanie postaci przez deckbuilding, gdy muszę wybierać z 4 osłoniętych kart bez możliwości przetasowania/wymiany to kiepskie przeniesienie systemu rozwoju, nad którym pełniliśmy pełną kontrolę. W jednej kampanii miałem sytuacje od karty to totalny szrot do bicia się o tą jedną z drugim graczem
- powtarzanie całej kampanii, po padnięciu w 2 lub 3 rozdziale również nie oddaje mechaniki z gry i zapewne dla wielu będzie frustrujące
- walka próbuje oddać timing z gry z całkiem niezłym skutkiem(choć unik wydaje mi się tutaj OP)
- przeciwnicy różnią się zachowaniem i na każdego nie zastosujemy tej samej taktyki
- świetnie, że bossowie mają własne talie ataków, których nie poznamy aż do walki z nimi(chyba, że podejrzymy
)
Ogólnie uważam, że gra planszowa dobrze oddaje grę video. Zmieniłbym parę rzeczy, ale całość prezentuje solidny poziom.
Co do oceny same gr planszowej na plus:
- dwustronne karty przeciwników
- świetne figurki(wściekły tłum z chęcią zabrałbym do PS2)
- w cenie 300zł otrzymujemy na prawdę sporo i dla mnie cena jest bardzo dobra
- grafiki na pudle są boskie
- tor progresu nadaje tempa i dzięki resetowaniu planszy pozwala na strategiczne decyzje
- misje poboczne są różnorodne i dopasowane do liczby graczy(nie wszystkie)
- grało mi się równie dobrze samemu na 1 i 2 łowców jak i w dwie osoby
- rozwiązane misje poboczne wpływają na kolejne misje
- przeliczalny deck ataku zwykłych przeciników umożliwiający tym samym bardziej strategiczne zagrywki
Ni to plus ni minus:
- losowe kafelki oraz znak spawnu potwora z jednej strony podbijają regrywalność danej kampanii, z drugiej mogą ją znacząco uprościć lub utrudnić(w 2 rozdziale udało się wyciągnąć 3 kafelki misji od ręki, gdzie w 3 rozdziale były na samym dnie. Ułożenie mapy potrafi mieć też ogromny wpływ na to czy dane misje jesteśmy w ogóle w stanie wykonać)
- losowe przedmioty przy akcji interakcji, które mogą być totalnym crapem w danej kampanii(wyciągnąłem przez całą kampanię 8-10 kart z czego zużyłem 2 dla efektu), ale też mogą wyratować nas z opresji(wygrana w 2 rozdziale dzięki dodatkowym 2 obrażeniom)
- planszetki oraz plansza cienkie jak srajtaśma, ale bardzo dobrze wykończone(coś ala laminacja), więc mi po położeniu w ogóle to nie przeszkadzało
- klimat/oprawa jest mroczna, ciemna i nieprzyjemna. Nie każdego zachęci i przypadnie do gustu
- poczucie rozwoju bohatera dzieki talii jak i zdobytym przedmiotom dopiero odczuwalne w połowie kampanii(na true solo znacznie szybciej)
Na minus:
- uproszczony system rozwoju postaci, dodatkowo poddany losowi
- brak możliwości zmiany broni, postać = broń
- w Long Hunt przejście głównego wątku w rozdziałach 1 i 2 to rozwiązanie dwóch zadań pobocznych(nie powinny misje poboczne być niepotrzebne względem głównego wątku?). Podobnie w Upadku Starego Yharnam
- interakcja z innymi graczami od strony mechaniki zerowa(brak możliwości wspomagania się), prócz ustawiania przeciwników na planszy
Gra będzie dalej ogrywana. Jak dobrze pójdzie jutro siądę i przejdę kolejną kampanię(akurat mam wolną sobotę). Na razie mnie gra nie porwała. Wybory wydają mi sie oczywiste. Nie da się planować do przodu, gdyż nigdy nie wiemy co dociągniemy. Można tak rozbudowywać planszę by większość przeciwników w ogóle nic nie robiła i nam po prostu nie przeszkadzała. Za to klimat mnie bardzo przyciąga i jestem ciekaw z jakim bossem zmierzę się w kolejnej kampanii. Obecnie daję 7/10. Mam nadzieję, że kolejna kampania będzie znacząco ciekawsza i podbije ocenę.
- grafiki wyjęte są z gry co mi bardzo się podoba. Świetnie ogląda się kafelki lokacji i wspomina jak się walczyło w grze w danych miejscach
- kampania zbudowana jest na bazie wydarzeń z gry(misje poboczne czerpią z oryginału, ale znacząco rozwijają je)
- każda broń ma dwie strony, które przybliżają działanie tychże z gry
- szczątkowa/niewielka narracja. Każdy rozdział zaczynamy od karty wstępu nakreślającej co mamy zrobić fabularnie. Misje poboczne to kilka zdań, głównie przepisujące wymagania misji na flavor
- rozwijanie postaci przez deckbuilding, gdy muszę wybierać z 4 osłoniętych kart bez możliwości przetasowania/wymiany to kiepskie przeniesienie systemu rozwoju, nad którym pełniliśmy pełną kontrolę. W jednej kampanii miałem sytuacje od karty to totalny szrot do bicia się o tą jedną z drugim graczem
- powtarzanie całej kampanii, po padnięciu w 2 lub 3 rozdziale również nie oddaje mechaniki z gry i zapewne dla wielu będzie frustrujące
- walka próbuje oddać timing z gry z całkiem niezłym skutkiem(choć unik wydaje mi się tutaj OP)
- przeciwnicy różnią się zachowaniem i na każdego nie zastosujemy tej samej taktyki
- świetnie, że bossowie mają własne talie ataków, których nie poznamy aż do walki z nimi(chyba, że podejrzymy

Ogólnie uważam, że gra planszowa dobrze oddaje grę video. Zmieniłbym parę rzeczy, ale całość prezentuje solidny poziom.
Co do oceny same gr planszowej na plus:
- dwustronne karty przeciwników
- świetne figurki(wściekły tłum z chęcią zabrałbym do PS2)
- w cenie 300zł otrzymujemy na prawdę sporo i dla mnie cena jest bardzo dobra
- grafiki na pudle są boskie
- tor progresu nadaje tempa i dzięki resetowaniu planszy pozwala na strategiczne decyzje
- misje poboczne są różnorodne i dopasowane do liczby graczy(nie wszystkie)
- grało mi się równie dobrze samemu na 1 i 2 łowców jak i w dwie osoby
- rozwiązane misje poboczne wpływają na kolejne misje
- przeliczalny deck ataku zwykłych przeciników umożliwiający tym samym bardziej strategiczne zagrywki
Ni to plus ni minus:
- losowe kafelki oraz znak spawnu potwora z jednej strony podbijają regrywalność danej kampanii, z drugiej mogą ją znacząco uprościć lub utrudnić(w 2 rozdziale udało się wyciągnąć 3 kafelki misji od ręki, gdzie w 3 rozdziale były na samym dnie. Ułożenie mapy potrafi mieć też ogromny wpływ na to czy dane misje jesteśmy w ogóle w stanie wykonać)
- losowe przedmioty przy akcji interakcji, które mogą być totalnym crapem w danej kampanii(wyciągnąłem przez całą kampanię 8-10 kart z czego zużyłem 2 dla efektu), ale też mogą wyratować nas z opresji(wygrana w 2 rozdziale dzięki dodatkowym 2 obrażeniom)
- planszetki oraz plansza cienkie jak srajtaśma, ale bardzo dobrze wykończone(coś ala laminacja), więc mi po położeniu w ogóle to nie przeszkadzało
- klimat/oprawa jest mroczna, ciemna i nieprzyjemna. Nie każdego zachęci i przypadnie do gustu
- poczucie rozwoju bohatera dzieki talii jak i zdobytym przedmiotom dopiero odczuwalne w połowie kampanii(na true solo znacznie szybciej)
Na minus:
- uproszczony system rozwoju postaci, dodatkowo poddany losowi
- brak możliwości zmiany broni, postać = broń
- w Long Hunt przejście głównego wątku w rozdziałach 1 i 2 to rozwiązanie dwóch zadań pobocznych(nie powinny misje poboczne być niepotrzebne względem głównego wątku?). Podobnie w Upadku Starego Yharnam
- interakcja z innymi graczami od strony mechaniki zerowa(brak możliwości wspomagania się), prócz ustawiania przeciwników na planszy
Gra będzie dalej ogrywana. Jak dobrze pójdzie jutro siądę i przejdę kolejną kampanię(akurat mam wolną sobotę). Na razie mnie gra nie porwała. Wybory wydają mi sie oczywiste. Nie da się planować do przodu, gdyż nigdy nie wiemy co dociągniemy. Można tak rozbudowywać planszę by większość przeciwników w ogóle nic nie robiła i nam po prostu nie przeszkadzała. Za to klimat mnie bardzo przyciąga i jestem ciekaw z jakim bossem zmierzę się w kolejnej kampanii. Obecnie daję 7/10. Mam nadzieję, że kolejna kampania będzie znacząco ciekawsza i podbije ocenę.
Ostatnio zmieniony 18 wrz 2021, 21:58 przez Ardel12, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Nie zgodzę się. W naszych rozgrywkach często stosowaliśmy patent podążania potwora za graczem, żeby sobie nawzajem pomagać, oczyszczać drogę lub tak pozycjonować wrogów, żeby lepiej ich potem kosić.
- Ardel12
- Posty: 4017
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1372 times
- Been thanked: 2890 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Coś w tym jest, u mnie niestety jeszcze nie było przydatne


Możemy wykorzystać podążanie by przeciwnik trafił na pole gdzie np zmniejsza mu się prędkości ataku lub dostajemy inne bonusy do walki. Niestety takich pół jest niewiele, więc przyciągnięcie wroga może być zbyt kosztowne.
Mapę możemy rozbudowywać w naprawdę dowolny sposób. Ja często gdy widzę, że dana ścieżkę zablokuje mi grupa przeciwników lub jakiś ciężki do pokonania to idę eksplorować inną odnogę. W przypadku przebijania się stracimy masę kart. Sztuczka z odciaganiem też swoje będzie kosztować, więc czemu nie olać

Kolejną kampanie gram true solo, więc niestety względem tych mechanik wspierających współpracę nowych doświadczeń mieć nie będę. IMHO pisząc o 0 interakcji nie wpadło mi do głowy przemieszczanie wrogów. Faktycznie oddam tutaj rację Gribbler, że przesadziłem

- Ardel12
- Posty: 4017
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1372 times
- Been thanked: 2890 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Rozegrałem kampanie Upadek Starego Yharnam jednym łowcą z toporem. Jest to druga kampania, w której przeciwnicy są narzuceni odgórnie. Tym razem mamy Male/Female Beast Patient i Scourge Beast(znowu). Pacjenci w sumie dla mnie byli pożywką na doświadczenie. Posiadają po 3 życia , czyli akurat tyle ile najwolniejszy atak mojego łowcy. Male jest obecnie najsłabszych przeciwnikiem w grze i jego ataki spokojnie brałem na klatę. Większe spustoszenie sieje Female(jak w życiu), ale nic z czym nie dałoby sobie poradzić. Poison(zatrucie), które rozsiewają oba osobniki samo w sobie nie jest takie złe(sen nas z niego leczy), ale w połączeniu z umiejętnościami, które mocniej nas biją jeśli już go posiadamy nie jest już tak różowo. Oczywiście wyłącznie, gdy damy się trafić. A gra oferuje wiele opcji uniknięcia wszelkich obrażeń i statusów, przez co pacjenci wypadają na totalnych słabeuszy. Z kolei bestia dzięki swoim 4 życiom i poruszaniu się zawsze o dwa pola potrafi zajść za skórę. Ataki ma szybkie i bolesne, więc najlepiej zmiękczyć go przed atakiem, by móc unikiem+atakiem położyć go na łopatki.
Pierwszy rozdział minął mi bardzo szybko. Powiedziałbym wręcz, że rozłożenie gry zajęło więcej niż przejście go. Krótki i prosty, choć plus za jedną niespodziankę. Zdobyłem parę kropelek a los się uśmiechnął i umożliwił rozwój postaci w kierunku bonusów z zabijania(wywalam serca, wkładam ile się da pięści). Dodatkow zdobywam parę przedmiotów. Drugi rozdział okazał się minimalnie większym wyzwaniem przez schowanie celu misji na samym dnie. No cóż, porobiłem dodatkowe misje przy okazji(okazało się, na koniec, że i tak 2 muszę zrobić - co za zdziwienie) przy okazji ubijając tonę maszkar i wymieniając wszystkie karty podstawowe z talii. Ukończone misje dały dodatkowe przedmioty, które jeszcze bardziej zrobiły ze mnie masowego mordercę stworzeń wszelakich. Drugi rozdział kończy się wyborem o to z kim staniemy do walki. Niestety, ale przeciwnik przy moim łowcy to zwykły parobek, którego wmanewrowałem w pole zmniejszające prędkość. Trzeci rozdział zaczyna się ciekawie. Szybko odkrywam lokację do odpalenia misji i fartownie wyciągam kolejną gdzie mam ją zacząć. Wszystko super, tylko na tych dwóch kaflach pojawili się wszyscy przeciwnicy. Ech katorga z nimi. Podnoszę topór i już mam ich siekać, ale przypomianm sobie o tonie przedmiotów i run, które noszę. Odpalam Armate Ludwika(2obrażenia dla przeciwnika, który wchodzi na nasze pole), odpalam przedmiot(nazwy nie pomnę, ale 2 obrażenia w każdego wroga na naszym polu), następnie wykonuje atak z umiejętnością, że po zabiciu dowolny przeciwnik dostaje 2 obrażenia. Sumarycznie starcza na powalenie wszystkich, a mój Łowca cały we krwi zastanawia się, czy tak wolno, bo to za łatwe jest. Misje wykonue, później kolejną. Następuje pewne ciekawe wydarzenie(wyciągnięte z gry) i przechodzę w końcu do walki z bossem. Patrzę na kartę bossa, pierwsze faza i 8hp hmm... malutko. No nic dwa ataki po 4hp ze staggerem i przyspieszeniem działają cuda. Pierwsza faza pada. Druga dzieki aktywacji na koniec rundy prawie mnie zabija, ale spokojnie, czasu wiele, więc możemy się pobawić. 7hp ugh, kto to skalował. Idę, macham toporem i umieram
No cóż potknęło mi się, ok? Wracam, ziomek czeka na polu z latarnią, dzięki mu za to i za sen, który przywrócił wszystkie karty. Robię ruch, ziomek idzie za mną i bum z armaty. 5hp zostaje, no to z przedmiotów. KONIEC.
Porównując do gry w 2os to... gra się skaluje słabo. Życie zwykłych przeciwników ani ich ilość się nie skaluje, więc tutaj w zależności od tego ilu wrogów będzie się pojawiać na danych kafelkach to możemy mięc wyrównany poziom dla 1os albo na prawdę ciężką przeprawę. W 2os mamy więcej opcji i możemy starać się rozdzielić przeciwników. Samemu o to bardzo trudno. Z drugiej strony grając samemu zgarniamy cały exp i wszystkie przedmioty. Nasz Łowca po ukończeniu 1 rozdziału powinien być tak rozwinięty, że zwykli przeciwnicy to tylko przeszkadzajki a im dalej tym większe z nich popychadła robimy. Sumarycznie mogę rzecz, że taka wymiana jest do przełknięcia, ale mamy przez to mocno nie równy poziom trudności. Największą bolączką są bossowie, którzy dla 1 gracza są banalni. Pisał o tym już jeden z forumowiczów, że nie dał bossowi szansy zrobić czegokolwiek i w moim przypadku wyglądało to tak samo. Odpalam zaraz trzecią kampanię i sprawdzę czy kolejny boss skończy jako popychadło dla 1 gracza. W 3-4 graczy do Bloodborne bym nie siadł, gdyż czas rozgrywki będzie znacząco rosnął. Większa mapa, więcej sytuacji do rozpatrzenia, podział łupów itd. Na razie 2 graczy wydaje mi się najlepszym składem, ale rozgrywka solo sprawiła mi przyjemność.
Większosć rzeczy z mojego postu z Long Hunt utrzymuje, ale są pewne zmiany, więc zrobiłem EDITA.
Pierwszy rozdział minął mi bardzo szybko. Powiedziałbym wręcz, że rozłożenie gry zajęło więcej niż przejście go. Krótki i prosty, choć plus za jedną niespodziankę. Zdobyłem parę kropelek a los się uśmiechnął i umożliwił rozwój postaci w kierunku bonusów z zabijania(wywalam serca, wkładam ile się da pięści). Dodatkow zdobywam parę przedmiotów. Drugi rozdział okazał się minimalnie większym wyzwaniem przez schowanie celu misji na samym dnie. No cóż, porobiłem dodatkowe misje przy okazji(okazało się, na koniec, że i tak 2 muszę zrobić - co za zdziwienie) przy okazji ubijając tonę maszkar i wymieniając wszystkie karty podstawowe z talii. Ukończone misje dały dodatkowe przedmioty, które jeszcze bardziej zrobiły ze mnie masowego mordercę stworzeń wszelakich. Drugi rozdział kończy się wyborem o to z kim staniemy do walki. Niestety, ale przeciwnik przy moim łowcy to zwykły parobek, którego wmanewrowałem w pole zmniejszające prędkość. Trzeci rozdział zaczyna się ciekawie. Szybko odkrywam lokację do odpalenia misji i fartownie wyciągam kolejną gdzie mam ją zacząć. Wszystko super, tylko na tych dwóch kaflach pojawili się wszyscy przeciwnicy. Ech katorga z nimi. Podnoszę topór i już mam ich siekać, ale przypomianm sobie o tonie przedmiotów i run, które noszę. Odpalam Armate Ludwika(2obrażenia dla przeciwnika, który wchodzi na nasze pole), odpalam przedmiot(nazwy nie pomnę, ale 2 obrażenia w każdego wroga na naszym polu), następnie wykonuje atak z umiejętnością, że po zabiciu dowolny przeciwnik dostaje 2 obrażenia. Sumarycznie starcza na powalenie wszystkich, a mój Łowca cały we krwi zastanawia się, czy tak wolno, bo to za łatwe jest. Misje wykonue, później kolejną. Następuje pewne ciekawe wydarzenie(wyciągnięte z gry) i przechodzę w końcu do walki z bossem. Patrzę na kartę bossa, pierwsze faza i 8hp hmm... malutko. No nic dwa ataki po 4hp ze staggerem i przyspieszeniem działają cuda. Pierwsza faza pada. Druga dzieki aktywacji na koniec rundy prawie mnie zabija, ale spokojnie, czasu wiele, więc możemy się pobawić. 7hp ugh, kto to skalował. Idę, macham toporem i umieram

Porównując do gry w 2os to... gra się skaluje słabo. Życie zwykłych przeciwników ani ich ilość się nie skaluje, więc tutaj w zależności od tego ilu wrogów będzie się pojawiać na danych kafelkach to możemy mięc wyrównany poziom dla 1os albo na prawdę ciężką przeprawę. W 2os mamy więcej opcji i możemy starać się rozdzielić przeciwników. Samemu o to bardzo trudno. Z drugiej strony grając samemu zgarniamy cały exp i wszystkie przedmioty. Nasz Łowca po ukończeniu 1 rozdziału powinien być tak rozwinięty, że zwykli przeciwnicy to tylko przeszkadzajki a im dalej tym większe z nich popychadła robimy. Sumarycznie mogę rzecz, że taka wymiana jest do przełknięcia, ale mamy przez to mocno nie równy poziom trudności. Największą bolączką są bossowie, którzy dla 1 gracza są banalni. Pisał o tym już jeden z forumowiczów, że nie dał bossowi szansy zrobić czegokolwiek i w moim przypadku wyglądało to tak samo. Odpalam zaraz trzecią kampanię i sprawdzę czy kolejny boss skończy jako popychadło dla 1 gracza. W 3-4 graczy do Bloodborne bym nie siadł, gdyż czas rozgrywki będzie znacząco rosnął. Większa mapa, więcej sytuacji do rozpatrzenia, podział łupów itd. Na razie 2 graczy wydaje mi się najlepszym składem, ale rozgrywka solo sprawiła mi przyjemność.
Większosć rzeczy z mojego postu z Long Hunt utrzymuje, ale są pewne zmiany, więc zrobiłem EDITA.
- japanczyk
- Moderator
- Posty: 12726
- Rejestracja: 26 gru 2018, 08:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3716 times
- Been thanked: 3900 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Dla nas 2ga kampania byla zdecydowanie ciekawsza i bardziej wymagająca na 3 graczy
Chyba dopiero za 3 przejściem udalo nam się zrobić calosc w jedno posiedzenie
W sumie nie wiem jak się skaluje, ale na 3 i 4 graczy gra była wymagajaca, przegrywaliśmy na Hunters Track (bo kazda smierc posuwa go do przodu), przedmiotów nie była tona bo nie były łatwo dostępne, kafelki tez nie sprzyjały jesli chodzi o rozwoj mapy
Chyba dopiero za 3 przejściem udalo nam się zrobić calosc w jedno posiedzenie
W sumie nie wiem jak się skaluje, ale na 3 i 4 graczy gra była wymagajaca, przegrywaliśmy na Hunters Track (bo kazda smierc posuwa go do przodu), przedmiotów nie była tona bo nie były łatwo dostępne, kafelki tez nie sprzyjały jesli chodzi o rozwoj mapy
Sprzedam: (S) Redukcja kolekcji! 100+ tytulow: Pagan i inne
Moje Zbiórki na KS: tu
https://buycoffee.to/japanczyk
Moje Zbiórki na KS: tu
https://buycoffee.to/japanczyk
- Ardel12
- Posty: 4017
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1372 times
- Been thanked: 2890 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Zgadzam się w 100%, że jest ciekawsza. Tak fabularnie jak i mechanicznie. Ja bym powiedział, że z każdym dodanym graczem poziom rośnie. Jak napisałeś, śmierć każdego Łowcy i dobrowolne wejście w sen przesuwa nam dodatkowo czas. Zakładając, że każdy choć raz chce wejść do snu by zresetować przedmioty i wydać krople, to masz 4 rundy w plecy, co jest ogromne! Dodatkowo tutaj nie zwykli przeciwnicy stanowią o wyzwaniu, a finalny boss każdej kampanii. To on ma być naszym nemesisem i zgnieść nas. Patrząc na karty bossów to życie ich ma spory skok pomiędzy 1 a 2 graczami i z każdym kolejnym dodają mniej PZ. Dodatkowo bossowie często mają ataki obszarowe(llub pasywki), więc uśmiercenie 2 łowców w rundzie wydaje się łatwym osiągnięciemjapanczyk pisze: ↑18 wrz 2021, 22:12 Dla nas 2ga kampania byla zdecydowanie ciekawsza i bardziej wymagająca na 3 graczy
Chyba dopiero za 3 przejściem udalo nam się zrobić calosc w jedno posiedzenie
W sumie nie wiem jak się skaluje, ale na 3 i 4 graczy gra była wymagajaca, przegrywaliśmy na Hunters Track (bo kazda smierc posuwa go do przodu), przedmiotów nie była tona bo nie były łatwo dostępne, kafelki tez nie sprzyjały jesli chodzi o rozwoj mapy

- Ardel12
- Posty: 4017
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1372 times
- Been thanked: 2890 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Udało się rozegrać ostatnie dwie kampanie. Narastające Szaleństwo(Growing Madness) oraz Sekrety Kościoła(Secrets of the Church). Pierwszą w true solo. Drugą w dwie osoby. Kończy to moją przygodę z Bloodborne, gdyż dla mnie mocne 7/10 to wciąż za mało by grę zakupić do kolekcji. Z tego miejsca chciałbym jeszcze podziękować koledze japanczykowi za udostępnienie swojego egzemplarza do ogrania wraz z dodatkami. A teraz przejdźmy do podsumowania moich łowów.
W Narastającym Szaleństwie okazało się, że siła + unik to ostateczne combo, którym załatwiam 100% wrogów. Czasem bym powiedział, że nawet bez uniku(wtedy 90%). Wielu przeciwników niestety nie ma Staggera, przez co spokojnie możemy przyjmować ich ataki na klatę. Przy 2-3 expa i tak uciekamy do snu, więc życie przy 1-2 graczach staje się zwykłym surowcem. Gram tutaj panną z biczem/laską, która niemiłosiernie leje przeciwników przy unikach. W kolejnych misjach dodaję do swego arsenału przedmioty raniące wrogów i combo samo się kręci. Często też zdarza mi się wrócić do snu nim muszę za kartę obrócić swoją broń. Gdy połączę powrót z untapem wszystkiego, levelowaniem, a także przyspieszeniem rozgrywki do kolejnego resetu to czuję miłe spełnienie. Przedmioty/runy otrzymywane z misji powoli zaczynają się powtarzać. Mam swoje ulubione, ale dla danego łowcy nie zawsze wcześniej sprawdzone combo jest najlepsze. Misja główna niestety zawsze wymaga od nas zaliczenia dwóch misji pobocznych/zdobycia dwóch insightów i to już w 3 kampanii wychodzi mi bokiem. Zamiast posuwać główną misję do przodu to preferuję wykonywać misje poboczne, bo wiem, że będą niezbędne do ukończenia rozdziału. Finalny boss jak to na true solo, banalny.
Z kolei Sekrety Kościoła spodobały mi się za sprawą tajemnicy jaką próbujemy odkryć przez 3 rozdziały. Doświadczenie z rozgrywek solo procentuje i granie w 2os idzie też znacząco łatwiej. Gra rzuca ciężkimi wyzwaniami, gdzie układ kalfi zaważy nad skomplikowaniem danej misji, jednakże nic co by sprawiło, że się spocę. Żona niestety dogorywa i narzeka niemiłosiernie na ten tytuł. Niestety nie siadł jej klimat, styl graficzny i długośc rozgrywki(preferuje dłuższe kampanie) oraz powtarzalność samych misji(niestety większość to "zakończ ruch na kaflu X", tam albo ubijamy potwora albo idziemy na inny kafel. Część odchodzi od schematu dając inne cele, ale sporą część można spłaszczyć do dojdź tu, zabij tamto). Misje poszły sprawnie i finany boss się pokazał. Na dwóch graczy walka jest znacząco ciekawsza, gdyż już nie można one hitnąć go, ale daleka droga do tych ciężkich chwil z bossami z gry video.
Podsumowując, gra mimo swoich wad mi się podobała. Losowe rozstawienie kafli finalnie mi nie przeszkadzało podobnie jak wrogów. Tor jest świetnie przemyślany i bardzo dobrze się sprawdza. Misje niestety ograniczają się w kółko do tego samego i po 4 kampaniach jestem nimi znużony. Różnorodność wrogów jest spora, ale finalnie interesuje mnie tylko to czy zabiję go przed jego atakiem lub czy przeżyje jego atak. Statusy mają mizerny wpływ na grę. Levelowanie jest obarczone losowością. Część kart jest znacząco słabsza od reszty(tyczy się to kart łowców, przedmiotów/run oraz zużywalnych). Mimo to grało mi się przyjemnie. Do każdego łowcy trzeba podejść w trochę inny sposób i nastawić talię na inny aspekt. Przeciwnicy są świetnie oddani i znawcy gry video na pewno docenią to. Moim zdaniem warto zagrać i przekonać się na własnej skórze czy to gra dla nas.
W Narastającym Szaleństwie okazało się, że siła + unik to ostateczne combo, którym załatwiam 100% wrogów. Czasem bym powiedział, że nawet bez uniku(wtedy 90%). Wielu przeciwników niestety nie ma Staggera, przez co spokojnie możemy przyjmować ich ataki na klatę. Przy 2-3 expa i tak uciekamy do snu, więc życie przy 1-2 graczach staje się zwykłym surowcem. Gram tutaj panną z biczem/laską, która niemiłosiernie leje przeciwników przy unikach. W kolejnych misjach dodaję do swego arsenału przedmioty raniące wrogów i combo samo się kręci. Często też zdarza mi się wrócić do snu nim muszę za kartę obrócić swoją broń. Gdy połączę powrót z untapem wszystkiego, levelowaniem, a także przyspieszeniem rozgrywki do kolejnego resetu to czuję miłe spełnienie. Przedmioty/runy otrzymywane z misji powoli zaczynają się powtarzać. Mam swoje ulubione, ale dla danego łowcy nie zawsze wcześniej sprawdzone combo jest najlepsze. Misja główna niestety zawsze wymaga od nas zaliczenia dwóch misji pobocznych/zdobycia dwóch insightów i to już w 3 kampanii wychodzi mi bokiem. Zamiast posuwać główną misję do przodu to preferuję wykonywać misje poboczne, bo wiem, że będą niezbędne do ukończenia rozdziału. Finalny boss jak to na true solo, banalny.
Z kolei Sekrety Kościoła spodobały mi się za sprawą tajemnicy jaką próbujemy odkryć przez 3 rozdziały. Doświadczenie z rozgrywek solo procentuje i granie w 2os idzie też znacząco łatwiej. Gra rzuca ciężkimi wyzwaniami, gdzie układ kalfi zaważy nad skomplikowaniem danej misji, jednakże nic co by sprawiło, że się spocę. Żona niestety dogorywa i narzeka niemiłosiernie na ten tytuł. Niestety nie siadł jej klimat, styl graficzny i długośc rozgrywki(preferuje dłuższe kampanie) oraz powtarzalność samych misji(niestety większość to "zakończ ruch na kaflu X", tam albo ubijamy potwora albo idziemy na inny kafel. Część odchodzi od schematu dając inne cele, ale sporą część można spłaszczyć do dojdź tu, zabij tamto). Misje poszły sprawnie i finany boss się pokazał. Na dwóch graczy walka jest znacząco ciekawsza, gdyż już nie można one hitnąć go, ale daleka droga do tych ciężkich chwil z bossami z gry video.
Podsumowując, gra mimo swoich wad mi się podobała. Losowe rozstawienie kafli finalnie mi nie przeszkadzało podobnie jak wrogów. Tor jest świetnie przemyślany i bardzo dobrze się sprawdza. Misje niestety ograniczają się w kółko do tego samego i po 4 kampaniach jestem nimi znużony. Różnorodność wrogów jest spora, ale finalnie interesuje mnie tylko to czy zabiję go przed jego atakiem lub czy przeżyje jego atak. Statusy mają mizerny wpływ na grę. Levelowanie jest obarczone losowością. Część kart jest znacząco słabsza od reszty(tyczy się to kart łowców, przedmiotów/run oraz zużywalnych). Mimo to grało mi się przyjemnie. Do każdego łowcy trzeba podejść w trochę inny sposób i nastawić talię na inny aspekt. Przeciwnicy są świetnie oddani i znawcy gry video na pewno docenią to. Moim zdaniem warto zagrać i przekonać się na własnej skórze czy to gra dla nas.
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Na livie w piątek Ignacy Trzewiczek wspomniał, że Marvel United, które miało mieć premierę na przełomie września i października jeszcze nawet nie wypłynęło z Chin.
Czy ktoś ma informację odnośnie Bloodborne, czy tej gry też to dotyczy? Bo jeśli tak to nie ma co się spodziewać premiery by w tym roku.
Czy ktoś ma informację odnośnie Bloodborne, czy tej gry też to dotyczy? Bo jeśli tak to nie ma co się spodziewać premiery by w tym roku.
- Gab
- Posty: 653
- Rejestracja: 15 maja 2013, 00:39
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 118 times
- Been thanked: 106 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Niestety w Chinach stoi wszystko jak dobrze wiemy. Podejrzewam, że Bloodborne jest w tym samym kontenerze co Marvel, więc przy mocno sprzyjających okolicznościach będzie w grudniu. Przy pesymistycznych styczeń/luty 2022. Ogólne ciężko w tej chwili planować zakupy planszówek, coraz gorzej w takim zestawieniu wypadają gry na kickstarterach oraz przedsprzedażach. Jak tak dalej będzie to wyglądać to coraz więcej osób będzie kupować po prostu to co mają dostępne na tu i teraz.
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Zapoznałem się z instrukcją polską i nie wiem, przeszkadza mi termin "zdradliwa broń" (z angielskiego "trick weapon"). Ma to jakieś wyjaśnienie fabularne w ogóle że ta broń jest "zdradliwa"? Nie grałem w grę wideo więc też nie orientuję się do końca.
- BOLLO
- Posty: 6345
- Rejestracja: 24 mar 2020, 23:39
- Lokalizacja: YT
- Has thanked: 1312 times
- Been thanked: 2002 times
- Kontakt:
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Nie wiem ...ale może jest to jakiś rodzaj umagicznionej broni która potrafi żyć własnym życiem a tym samym może cię jakoś zranić podczas nieumiejętnego używania?
- japanczyk
- Moderator
- Posty: 12726
- Rejestracja: 26 gru 2018, 08:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3716 times
- Been thanked: 3900 times
Re: Bloodborne: The Board Game (Eric M. Lang, Michael Shinall)
Mi tez, ale jak sie okazuje, to oficjalne tłumaczenie z gry wideo
Te bronie maja nazwe trick weapon ponieważ potrafia zmienic sie w drugą formę - np. Kirkhammer, w normalnej formie jest zwykłym mieczem, ale jak uzywa sie przekształcenia Łowca wkłada miecz w pochwe która zakończona jest ogromnym kamiennym młotem

Sprzedam: (S) Redukcja kolekcji! 100+ tytulow: Pagan i inne
Moje Zbiórki na KS: tu
https://buycoffee.to/japanczyk
Moje Zbiórki na KS: tu
https://buycoffee.to/japanczyk