manicminer pisze: ↑27 paź 2021, 08:00
Bieda bo ta gra jest przerostem formy nad treścią (...) Więc wydanie wersji lokalnych tak, ale w normalnym tańszym wykonaniu i ze wszystkimi dodatkami. 1100$ za pełny zestaw komuś ? za to można kupić 5 innych KSów lub 2 wielkie all-in. Niech mi teraz ktoś powie że tutaj jest więcej zabawy... (...)
Proszę - tutaj jest więcej zabawy
EDIT: przypomniał mi się cytat (nie pamiętam z kogo) a propos formy i treści. Cytat brzmi "niewłaściwa forma jest zniewagą dla treści"

Zresztą podobna myśl prześwieca kuzynom Carlsonom - już dziesiątki razy mówili, że tworzą gry, o jakich sami marzyli - zarówno jeśli chodzi o treść, jak i formę. Dla nich - tak jak pisze
japanczyk - czar tej gry (ich gier), to także obcowanie z komponentami. Zresztą, sporo robią, aby pomimo wielkich kosztów produkcji, gra była w nieprzesadzonej cenie. Dlatego np. sprzedają tylko poprzez ksy i swój sklep. Kiedyś Josh podawał, że przy wejściu gry do sklepów (choćby tylko internetowych) gra tam kosztowałaby co najmniej 20% więcej, niż u nich.
Jasne TMB to przygodowy, dość prosty skirmish. Nie ma tu wielkiej historii, księgi z pierdyliardem rozdziałów etc. Ale to cecha tej gry - wykładasz na stół w 5-10 minut, grasz 2-3 godziny, 5 minut na sprzątanie i już. Cały fun - jak wiemy - to rozwój naszych uszatków, kombowanie się umiejętności gearlocków, kombowanie się umiejętności złoli, zaskoczenia w dociągu złoli i rzucie kostkami i taktyczny taniec na polu walki. Mnie to wszystko strasznie pociąga i nie znam drugiej gry (spoza ich stajni), która robi to podobnie. Tak, czekam na nowe Hoplo
Podobnie cechą jest brak figurek - akurat w taki segment rynku uderzyli (w tym segmencie siedzę ja - zawsze wybiorę stakujące się żetony nad figurki) i technicznie żetony załatwiły im całą game problemów mechanicznych podczas gry. Zresztą, dziś już widać jaki wpływ miało CTG na rynek gier, ponieważ coraz więcej ksów wykorzystuje rozwiązania z Hoplo i TMB.
W sumie z TMB jest tak jak z wieloma produktami premium. Przecież większość z nas jakieś ma. Dla jednych to telefon z nadgryzionym jabłkiem, dla innych mercedes, dla jeszcze innych Thermomix w kuchni, a jeszcze inni kupują tylko ciuchy drogich marek. Jasne, można mieć inne tańsze rzeczy, robiące w zasadzie to samo, ale ... z różnych względów chcemy akurat ten konkretny produkt premium. Ciekawe, że nie mówimy chyba, że telefony, ubrania, auta etc. są overproduced, a grom to zarzucamy
