Bitoku (Germán P. Millán)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Bitoku (Germán P. Millán)
Link do BGG: https://boardgamegeek.com/boardgame/323612/bitoku
Opis z BGG:
In Bitoku, the players take on the roles of Bitoku spirits of the forest in their path towards transcendence, with the goal of elevating themselves and becoming the next great spirit of the forest. To do so, they will have the help of the yōkai, the kodamas and the different pilgrims that accompany them on their path. This is a hand-management, engine-building game with multiple paths to victory.
Players will have yōkai represented by the cards that make up their hand, which must be placed in the right places at the right times in order to obtain the maximum benefit from the abilities they offer. Furthermore, during the game players can earn more yōkai cards for their deck, thereby increasing their playing options and achieving a higher score. Each player also has three yōkai guardians (in the form of dice) that they can send to the large regions of the forest on the main board in order to obtain all kinds of new options that they can play during the game. These options can be structures they build in certain areas of the forest, soul crystals that generate resources when certain actions are carried out, and many others as well. The players also have the chance to help the mitamas, lost souls in search of redemption by using the chinkon fireflies.
There is truly a wide range of actions to carry out, and this is without taking into account the personal domain where the players can lay out another layer of additional strategy while managing the pilgrims. Pilgrims are followers of the player who embark upon journeys of contemplation and reflection who then share the experiences and learning they can along the spirit path with the Bitoku.
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
W związku z faktem, iż udało mi się już 2 razy zagrać skrobnę kilka zdań i chętnie poczytam opinie innych którzy już zagrali.
Grałem tylko w wariant 2os. Niestety nie udało mi się zagrać w większym gronie.
1. Strona wizualna - gra jest prześliczna. Po prostu. Ja wiem że ktoś powie że mało przejrzysta i mało widać i że bla, bla, bla... Nie moi drodzy. Gra jest prześliczna i po połowie gry okazuje się, iż nie ma problemu z czytelnością. Ja widzę wszystko. I to wszystko jest tak dopracowane, tak cudne że mi osobiście zapiera dech. I ja wiem że wielu złośliwych powie, że wychowywałem się na Splotterach to teraz dla mnie wszystko wygląda bosko. Nie tym razem. Nie wiem czy jakaś gra zrobiła na mnie takie wrażenie pod względem wizualnym. Ogólnie szok.
2. Próg wejścia - wydawać by się mogło że duży bo jak zobaczyłem liczbę żetonów, oznaczeń, kart to lekko mnie ścięło z nóg. Dużo tego. Powiedziałbym że za dużo ale jak ktoś już wytłumaczy zasady okazuje się że wcale nie. Grę kolega wytłumaczył mi w 20min. Ja w podobnym czasie wytłumaczyłem ją żonie. Nie miałem problemów z przekazaniem zasad po 1 partii - ta gra jest na tyle prosta że zagrasz raz i już nie musisz sięgać po instrukcję. Bardzo na plus.
3. Sałatka punktowa? - tak. Zdecydowanie tak. Robisz coś i punkcik. Robisz tamto - punkcik. Wiadomo - lepiej ich zgromadzić więcej niż inni
4. Wymagająca? - i tak i nie. Znam wiele innych bardziej wymagających gier ale i tu trzeba mocno kombinować żeby być przed przeciwnikiem a jeszcze lepiej żeby zabrać jemu i samemu nieźle na tym wyjść.
5. Czas gry - 2h w 2 przypadkach.
6. Interakcja - tak, standardowa. Kto pierwszy do akcji, ten lepszy. Czasem jakieś lekkie złośliwości przy walkach o punkty (nie wiem jak to się fachowo nazywa ale dla mnie to dyńki i można je cofać przeciwnikowi).
7. Kupić nie kupić? - tak, to jest trudne pytanie bo po grze stwierdzasz że to fajna gra, nawet bardzo fajna. Ale czy kupić? Nie wiem. Ja chyba nie kupię bo mam ich za dużo. To w zasadzie jedyny powód. I to nie jest tylko moje zdanie. Moja żona po naszej grze ma takie samo. Powiedziała, że "bardzo fajne, moglibyśmy mieć ale nie musimy". Niemniej jak ktoś będzie miał to pierwszy ustawię się w kolejne do gry bo jak to wygląda...
Grałem tylko w wariant 2os. Niestety nie udało mi się zagrać w większym gronie.
1. Strona wizualna - gra jest prześliczna. Po prostu. Ja wiem że ktoś powie że mało przejrzysta i mało widać i że bla, bla, bla... Nie moi drodzy. Gra jest prześliczna i po połowie gry okazuje się, iż nie ma problemu z czytelnością. Ja widzę wszystko. I to wszystko jest tak dopracowane, tak cudne że mi osobiście zapiera dech. I ja wiem że wielu złośliwych powie, że wychowywałem się na Splotterach to teraz dla mnie wszystko wygląda bosko. Nie tym razem. Nie wiem czy jakaś gra zrobiła na mnie takie wrażenie pod względem wizualnym. Ogólnie szok.
2. Próg wejścia - wydawać by się mogło że duży bo jak zobaczyłem liczbę żetonów, oznaczeń, kart to lekko mnie ścięło z nóg. Dużo tego. Powiedziałbym że za dużo ale jak ktoś już wytłumaczy zasady okazuje się że wcale nie. Grę kolega wytłumaczył mi w 20min. Ja w podobnym czasie wytłumaczyłem ją żonie. Nie miałem problemów z przekazaniem zasad po 1 partii - ta gra jest na tyle prosta że zagrasz raz i już nie musisz sięgać po instrukcję. Bardzo na plus.
3. Sałatka punktowa? - tak. Zdecydowanie tak. Robisz coś i punkcik. Robisz tamto - punkcik. Wiadomo - lepiej ich zgromadzić więcej niż inni
4. Wymagająca? - i tak i nie. Znam wiele innych bardziej wymagających gier ale i tu trzeba mocno kombinować żeby być przed przeciwnikiem a jeszcze lepiej żeby zabrać jemu i samemu nieźle na tym wyjść.
5. Czas gry - 2h w 2 przypadkach.
6. Interakcja - tak, standardowa. Kto pierwszy do akcji, ten lepszy. Czasem jakieś lekkie złośliwości przy walkach o punkty (nie wiem jak to się fachowo nazywa ale dla mnie to dyńki i można je cofać przeciwnikowi).
7. Kupić nie kupić? - tak, to jest trudne pytanie bo po grze stwierdzasz że to fajna gra, nawet bardzo fajna. Ale czy kupić? Nie wiem. Ja chyba nie kupię bo mam ich za dużo. To w zasadzie jedyny powód. I to nie jest tylko moje zdanie. Moja żona po naszej grze ma takie samo. Powiedziała, że "bardzo fajne, moglibyśmy mieć ale nie musimy". Niemniej jak ktoś będzie miał to pierwszy ustawię się w kolejne do gry bo jak to wygląda...
- wilczelyko
- Posty: 174
- Rejestracja: 04 cze 2004, 09:28
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 13 times
- Been thanked: 39 times
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Też po dwóch grach jestem, u mnie obu czteroosobowych. Mnie przyciągnęła estetyka - ewidentnie inspirowana filmami studia Ghibli, konkretnie to Mononoke. Szczególnie mnie urzekł meeple ducha lasu, który okazał się tylko trochę mniej bezużyteczny od całkiem bezużytecznego meeple'a świątyni:) A dwustronne drewniane żetony pielgrzymów z zamkniętym i otwartym okiem są super.
Kupiłem w ciemno (na stoisku w Essen mówili, że już się kończy:)) i nie żałuję. Bardzo dobre euro z dość oryginalną mechaniką - jest bardzo specyficzny workerplacement (większość robotników użyjemy dwa razy na turę, robotnicy mają swoją wartość) plus ociupinka budowania talii. Wyścig o różne miejsca jest dość zażarty (do tego można nieco się przyspieszać w kolejności poprzez samospalenie naszych pielgrzymów), sposobów zdobywania punktów mnóstwo (na budynki, na osiągających nirwanę pielgrzymów, na ścieżkę bitoku, na jaskinie, na duszki, na rzepy).
W pierwszym momencie gra przytłacza, ale rozgrywka okazuje się dość płynna, a możliwości łatwe do ogarnięcia. U mnie średni czas (cztery osoby) to 3,5h. Moi gracze byli zaskoczeni, jak szybko jednak dało się to pojąć i rozegrać. Choć na pewno jest to jedno z ciężkich euro. Instrukcja wręcz ocieka klimatem, co przejawia się używaniem japońskich i kompletnie dla mnie niezrozumiałych pojęć, ale generalnie jest dobra. Jedna rzecz niewyjaśniona doczekała się komentarza autora na bgg. Bardzo polecam.
Kupiłem w ciemno (na stoisku w Essen mówili, że już się kończy:)) i nie żałuję. Bardzo dobre euro z dość oryginalną mechaniką - jest bardzo specyficzny workerplacement (większość robotników użyjemy dwa razy na turę, robotnicy mają swoją wartość) plus ociupinka budowania talii. Wyścig o różne miejsca jest dość zażarty (do tego można nieco się przyspieszać w kolejności poprzez samospalenie naszych pielgrzymów), sposobów zdobywania punktów mnóstwo (na budynki, na osiągających nirwanę pielgrzymów, na ścieżkę bitoku, na jaskinie, na duszki, na rzepy).
W pierwszym momencie gra przytłacza, ale rozgrywka okazuje się dość płynna, a możliwości łatwe do ogarnięcia. U mnie średni czas (cztery osoby) to 3,5h. Moi gracze byli zaskoczeni, jak szybko jednak dało się to pojąć i rozegrać. Choć na pewno jest to jedno z ciężkich euro. Instrukcja wręcz ocieka klimatem, co przejawia się używaniem japońskich i kompletnie dla mnie niezrozumiałych pojęć, ale generalnie jest dobra. Jedna rzecz niewyjaśniona doczekała się komentarza autora na bgg. Bardzo polecam.
Ostatnio zmieniony 03 lis 2021, 16:04 przez wilczelyko, łącznie zmieniany 1 raz.
- wilczelyko
- Posty: 174
- Rejestracja: 04 cze 2004, 09:28
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 13 times
- Been thanked: 39 times
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
U nas nazywa się to "rzepa" To przykład tego, że instrukcja ociekająca klimatem z użyciem japońskich nazw nie zawsze się sprawdza.
Btw żetony modyfikacji kostek nazywamy od torebkowego kształtu "herbatką"
- detrytusek
- Posty: 7340
- Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 460 times
- Been thanked: 1116 times
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Niezwykle klimatyczne to jest brzmienie tytułu po francusku .
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
Wątek sprzedażowy
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
Wątek sprzedażowy
- wilczelyko
- Posty: 174
- Rejestracja: 04 cze 2004, 09:28
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 13 times
- Been thanked: 39 times
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Tiaaa... BGG pełne śmieszków-cheszków z tego. To jest japońskie słowo, znaczy wg gogle "cnota". Całe szczęście, że nie znam obu z tych języków
- detrytusek
- Posty: 7340
- Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 460 times
- Been thanked: 1116 times
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Ja też nie znam ale już się dowiedziałem, że po francusku to na pewno nie jest cnota .wilczelyko pisze: ↑03 lis 2021, 15:13Tiaaa... BGG pełne śmieszków-cheszków z tego. To jest japońskie słowo, znaczy wg gogle "cnota". Całe szczęście, że nie znam obu z tych języków
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
Wątek sprzedażowy
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
Wątek sprzedażowy
- esubotowicz
- Posty: 340
- Rejestracja: 31 paź 2015, 10:59
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 442 times
- Been thanked: 135 times
- Lothrain
- Posty: 3415
- Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 142 times
- Been thanked: 300 times
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Ryu napisał opinię, której należy właściwie przyklasnąć. Choć swoje ble, ble, ble jednak bym dodał.
1. Gra może i jest prześliczna, ale jednak ikony na żetonach ciuteńkie i trzeba się mocno wpatrywać co tam jest. Ikonografia myślę do pełnego poznania przy drugiej, max. trzeciej rozgrywce, w pierwszej nie obyło się bez zaglądania do instrukcji, a jak dla mnie nigdy nie obędzie się od stawania nad stołem, żeby dojrzeć co tam na tym kafelku po drugiej stronie jest za ikonka. Prześliczność planszy nie do końca sprzyja czytelności, ale idzie się z tym pogodzić. Prześliczności znacznika drewna jako zasobu nie neguję, choć poza barwą niczym drewna nie przypomina - to chyba najbardziej dziwny znacznik drewna jaki widziałem w planszówkach. Ikonografia i nazywanie wszystkich elementów gry japońskimi nazwami ma sprzyjać klimatowi, ale jednak kończy się "dyniami", "rzepami" i "muchami". Z elementami drewnianymi był chyba jakiś problem, bo nadruki mają tylko na jednej stronie, a meeple postaci żadnych, dzięki czemu z powodzeniem można ogłosić konkurs wiedzy na nazwę zwierzęcia ukrytego pod zielonym meeplem. Trafił się nam nawet jeden wiecznie śpiący pielgrzym, którego nie budziło odwracanie, przewracanie, ani polewanie zimną wodą Więc jest prześlicznie, ale można się tu i ówdzie przyczepić.
2. Tłumaczenie było nieco dłuższe niż 20 min., ale idzie to dość sprawnie, bo pierwsze przerażenie wyglądem mija, kiedy okazuje się, że gra nie jest potworem optymalizacyjnym, tylko wymagającym pomyślunku wyścigiem po niemal wszystko, co znajduje się na planszy. Na cztery osoby jest to wyścig prawdziwie bezwzględny. Przy pierwszej partii było jeszcze dość spokojnie, ale po poznaniu gry, myślę, że w drugiej byłoby już na noże. Przy czym pozytywne jest to, że zawsze coś można zrobić, coś chwycić dla siebie, choć kolejność graczy w rundzie ma spore znaczenie i nie należy jej lekceważyć.
3. Przy czterech graczach nie bardzo widzę opcje intencjonalnego zabierania i podbierania czegokolwiek innym graczom (ma to pewnie sens w rozgrywce dwuosobowej), bo czasu i akcji jest na tyle mało, że myśli się raczej o własnym poletku. Z drugiej strony trzeba obserwować innych, bo albo mogą zbierać do punktowania te same budynki, co my, albo dobrali karty punktujące za jakiś element i będą go chcieli podbierać, albo siedzą z "muchą" i muszą wziąć do pary ducha itd. Jeśli nie chcemy, żeby współgracze podebrali nam rzeczy, na których nam zależy, to trzeba im patrzeć na ręce. Ale i tak zabiorą.
4. To sałatka punktowa, w której nie da się zrobić wszystkiego. Niby jest tor kart podróży, ale żeby natrzaskać max. punktów, trzeba odpuścić branie innych rzeczy. Możesz w ciul podróżować, ale zmusza to do ustawiania kostek w jednym polu akcji, co jest słabe. Możesz natrzaskać punktów z kamieni, ale jest problem z odblokowaniem dostatecznej ilości pielgrzymów. Spalanie ich, by przesunąć się na kolejności wydaje mi się czystym marnotrawstwem, ale w niektórych sytuacjach może być pewnie opłacalne.
5. Czas gry 4-osobowej - 3h z haczkiem, przy czym kolejne rozgrywki spokojnie urwałyby z pół godziny.
6. Co mnie irytowało? Dwie rzeczy:
a) negatywna interakcja w stylu Tobie dowalę, bo tak. Na dwóch graczy jest to ok, bo rywal jest jeden. Na 4 pojawić się może niesmak w stylu deszczu meteorów z Terraformacji Marsa. Coś sobie uciułałem, a tu łup i nie ma. I tylko u mnie. Bo tak. Bo takie ikonki były na karcie, którą kupił inny gracz, czy w świątyni, do której wlazł. Przy czym ta negatywna interakcja odnosi się tylko do 5 torów "doliny Ishimizukashisrashi". I ostudza to zapędy w ściganiu się na tych torach, bo jak za szybko uciekniemy do przodu, to współgracze zaopiekują się nami cofając nasze znaczniki. I będziemy podwójnie do tyłu. Nie lubię takiej bezpośredniej i jednostkowej negatywnej interakcji, która może mnie uwalić tylko z tego powodu, że jako pierwszy zbudowałem świątynię i poszedłem przy okazji na torze do przodu. Tym bardziej, że nie zawsze jest się szansa odgryźć, a poza tym trochę to bezcelowe.
b) przy czterech graczach i tak nie wchodzą do gry wszystkie żetony, poza punktującymi kamieniami. Rozkład symboli na żetonach jest sprawiedliwy, ale jeśli choćby 3 duchy nie pojawią się w grze i akurat padnie na te, które mamy punktować, to już robi się słabo, bo jesteśmy w plecy nie do końca ze swojej winy. W naszej partii pojawiły się na całą grę tylko dwa kryształy umożliwiające zabranie pielgrzyma z pola obok karty. Pozostali leżeli i kwiczeli i nijak ich stamtąd usunąć nie dało rady. Zresztą to właściwie w ogóle nie jest realne, bo przy czterech graczach mamy raptem 20 kryształów na grę, a każdy gracz ośmiu pielgrzymów do obudzenia. Nie da się zrobić wszystkiego, jak w każdym elemencie gry. Bardziej chodzi mi jednak o to, że nie można się wyspecjalizować - chciałbym grać na podróże i kamienie i budynki i olać muchy z duchami. Nie da się. Bo moja chęć specjalizacji może nie pójść w parze z dostępnymi żetonami w tej rozgrywce. Bo akurat w przypadku kryształów wejdzie 20 z 32. Dlatego gra wymusza robienie wszystkiego po trochu (także zróżnicowanymi kartami celów). Nie jest to duży minus, ale gdzieś mi to delikatnie zgrzytało.
7. Podsumowując: rozgrywki nie odmówię, mózgu nie przegrzeję, powkurzam się na podbierane żetony i chamską bezpośrednią interakcję, nigdy nie zrobię wszystkiego, co bym chciał, ale w poszukiwaniu złotego środka będę się dobrze bawił. Na półce jednak mieć nie muszę.
1. Gra może i jest prześliczna, ale jednak ikony na żetonach ciuteńkie i trzeba się mocno wpatrywać co tam jest. Ikonografia myślę do pełnego poznania przy drugiej, max. trzeciej rozgrywce, w pierwszej nie obyło się bez zaglądania do instrukcji, a jak dla mnie nigdy nie obędzie się od stawania nad stołem, żeby dojrzeć co tam na tym kafelku po drugiej stronie jest za ikonka. Prześliczność planszy nie do końca sprzyja czytelności, ale idzie się z tym pogodzić. Prześliczności znacznika drewna jako zasobu nie neguję, choć poza barwą niczym drewna nie przypomina - to chyba najbardziej dziwny znacznik drewna jaki widziałem w planszówkach. Ikonografia i nazywanie wszystkich elementów gry japońskimi nazwami ma sprzyjać klimatowi, ale jednak kończy się "dyniami", "rzepami" i "muchami". Z elementami drewnianymi był chyba jakiś problem, bo nadruki mają tylko na jednej stronie, a meeple postaci żadnych, dzięki czemu z powodzeniem można ogłosić konkurs wiedzy na nazwę zwierzęcia ukrytego pod zielonym meeplem. Trafił się nam nawet jeden wiecznie śpiący pielgrzym, którego nie budziło odwracanie, przewracanie, ani polewanie zimną wodą Więc jest prześlicznie, ale można się tu i ówdzie przyczepić.
2. Tłumaczenie było nieco dłuższe niż 20 min., ale idzie to dość sprawnie, bo pierwsze przerażenie wyglądem mija, kiedy okazuje się, że gra nie jest potworem optymalizacyjnym, tylko wymagającym pomyślunku wyścigiem po niemal wszystko, co znajduje się na planszy. Na cztery osoby jest to wyścig prawdziwie bezwzględny. Przy pierwszej partii było jeszcze dość spokojnie, ale po poznaniu gry, myślę, że w drugiej byłoby już na noże. Przy czym pozytywne jest to, że zawsze coś można zrobić, coś chwycić dla siebie, choć kolejność graczy w rundzie ma spore znaczenie i nie należy jej lekceważyć.
3. Przy czterech graczach nie bardzo widzę opcje intencjonalnego zabierania i podbierania czegokolwiek innym graczom (ma to pewnie sens w rozgrywce dwuosobowej), bo czasu i akcji jest na tyle mało, że myśli się raczej o własnym poletku. Z drugiej strony trzeba obserwować innych, bo albo mogą zbierać do punktowania te same budynki, co my, albo dobrali karty punktujące za jakiś element i będą go chcieli podbierać, albo siedzą z "muchą" i muszą wziąć do pary ducha itd. Jeśli nie chcemy, żeby współgracze podebrali nam rzeczy, na których nam zależy, to trzeba im patrzeć na ręce. Ale i tak zabiorą.
4. To sałatka punktowa, w której nie da się zrobić wszystkiego. Niby jest tor kart podróży, ale żeby natrzaskać max. punktów, trzeba odpuścić branie innych rzeczy. Możesz w ciul podróżować, ale zmusza to do ustawiania kostek w jednym polu akcji, co jest słabe. Możesz natrzaskać punktów z kamieni, ale jest problem z odblokowaniem dostatecznej ilości pielgrzymów. Spalanie ich, by przesunąć się na kolejności wydaje mi się czystym marnotrawstwem, ale w niektórych sytuacjach może być pewnie opłacalne.
5. Czas gry 4-osobowej - 3h z haczkiem, przy czym kolejne rozgrywki spokojnie urwałyby z pół godziny.
6. Co mnie irytowało? Dwie rzeczy:
a) negatywna interakcja w stylu Tobie dowalę, bo tak. Na dwóch graczy jest to ok, bo rywal jest jeden. Na 4 pojawić się może niesmak w stylu deszczu meteorów z Terraformacji Marsa. Coś sobie uciułałem, a tu łup i nie ma. I tylko u mnie. Bo tak. Bo takie ikonki były na karcie, którą kupił inny gracz, czy w świątyni, do której wlazł. Przy czym ta negatywna interakcja odnosi się tylko do 5 torów "doliny Ishimizukashisrashi". I ostudza to zapędy w ściganiu się na tych torach, bo jak za szybko uciekniemy do przodu, to współgracze zaopiekują się nami cofając nasze znaczniki. I będziemy podwójnie do tyłu. Nie lubię takiej bezpośredniej i jednostkowej negatywnej interakcji, która może mnie uwalić tylko z tego powodu, że jako pierwszy zbudowałem świątynię i poszedłem przy okazji na torze do przodu. Tym bardziej, że nie zawsze jest się szansa odgryźć, a poza tym trochę to bezcelowe.
b) przy czterech graczach i tak nie wchodzą do gry wszystkie żetony, poza punktującymi kamieniami. Rozkład symboli na żetonach jest sprawiedliwy, ale jeśli choćby 3 duchy nie pojawią się w grze i akurat padnie na te, które mamy punktować, to już robi się słabo, bo jesteśmy w plecy nie do końca ze swojej winy. W naszej partii pojawiły się na całą grę tylko dwa kryształy umożliwiające zabranie pielgrzyma z pola obok karty. Pozostali leżeli i kwiczeli i nijak ich stamtąd usunąć nie dało rady. Zresztą to właściwie w ogóle nie jest realne, bo przy czterech graczach mamy raptem 20 kryształów na grę, a każdy gracz ośmiu pielgrzymów do obudzenia. Nie da się zrobić wszystkiego, jak w każdym elemencie gry. Bardziej chodzi mi jednak o to, że nie można się wyspecjalizować - chciałbym grać na podróże i kamienie i budynki i olać muchy z duchami. Nie da się. Bo moja chęć specjalizacji może nie pójść w parze z dostępnymi żetonami w tej rozgrywce. Bo akurat w przypadku kryształów wejdzie 20 z 32. Dlatego gra wymusza robienie wszystkiego po trochu (także zróżnicowanymi kartami celów). Nie jest to duży minus, ale gdzieś mi to delikatnie zgrzytało.
7. Podsumowując: rozgrywki nie odmówię, mózgu nie przegrzeję, powkurzam się na podbierane żetony i chamską bezpośrednią interakcję, nigdy nie zrobię wszystkiego, co bym chciał, ale w poszukiwaniu złotego środka będę się dobrze bawił. Na półce jednak mieć nie muszę.
- Ardel12
- Posty: 3383
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1055 times
- Been thanked: 2061 times
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Po zapowiedzi Portalu szybko odpaliłem reckę DT i przeczytałem ten wątek. Grafika wygląda bardzo fajnie, choć obawiam się o czytelność. Sałatka punktowa w połączeniu z wyścigiem o dane pola i paromama take that średnio mnie jednak przekonuje. Brzmi jak jedno z wielu średnio ciężkich euro, które ostatnio szturmują nasz rynek rok do roku, choć BGG wskazuje raczej na cięższy tytuł.
Z chęcią sprawdzę, ale jak forumowicze powyżej, na półce zbliżonych tytułów kilka jest, więc raczej nie zakupie.
Z chęcią sprawdzę, ale jak forumowicze powyżej, na półce zbliżonych tytułów kilka jest, więc raczej nie zakupie.
-
- Posty: 16
- Rejestracja: 22 gru 2016, 12:13
- Has thanked: 7 times
- Been thanked: 8 times
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Czy wiadomo coś o dostępności w Polsce? Zamówiłem przed portalconem wersję angielską i zastanawiam się ,czy będzie wspólny druk międzynarodowy, czy jednak dostanę swój egzemplarz angielski przed premierą polskiej edycji. Może ktoś wie. Pozdrawiam
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Taka ciekawostka odnośnie gry.
link - oh boy name
Swoistym kuriozum jest brak zmian dt. nazwy gry u francuskiego wydawcy: french-edition & Box front (french edition)
link - oh boy name
Swoistym kuriozum jest brak zmian dt. nazwy gry u francuskiego wydawcy: french-edition & Box front (french edition)
Zachęcam do poznania skali ocen BGG
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Czy tak jak w Terraformacji Marsa lub Everdell można wywalić niechciane karty z take that z talii i nie ma problemu z chamską negatywną interakcją czy nie da się nic z tym zrobić?
-
- Posty: 35
- Rejestracja: 10 lip 2022, 10:56
- Has thanked: 6 times
- Been thanked: 15 times
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
w Bitoku negatywna interakcja nie wynika z kart, ale jest znikoma, jest jej naprawde bardzo malo
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Troszku jestem skonfundowany, bo Portal w swoich materiałach promocyjnych podkreśla negatywną interakcję w Bitoku… cóż trzeba będzie obejrzeć jakieś gameplayedarekdawiec pisze: ↑14 lip 2022, 00:07w Bitoku negatywna interakcja nie wynika z kart, ale jest znikoma, jest jej naprawde bardzo malo
Spoiler:
-
- Posty: 35
- Rejestracja: 10 lip 2022, 10:56
- Has thanked: 6 times
- Been thanked: 15 times
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
wiem, wlasnie jak widzialem te ich materialy to sie mocno zdziwilem, ze podkreslili aspekt negatywnej interakcji, ktory jest znikomymineralen pisze: ↑14 lip 2022, 09:00Troszku jestem skonfundowany, bo Portal w swoich materiałach promocyjnych podkreśla negatywną interakcję w Bitoku… cóż trzeba będzie obejrzeć jakieś gameplayedarekdawiec pisze: ↑14 lip 2022, 00:07w Bitoku negatywna interakcja nie wynika z kart, ale jest znikoma, jest jej naprawde bardzo malo
Spoiler:
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Nie tylko ty, nie pierwszy taki numer robią. Wystarczy przypomnieć sobie, co mówili w innych kampaniach (np. Mezo tutaj idealnie pasuje) albo przy zapowiedziach lub negacji wydawania gry (np. Weather Machine).mineralen pisze: ↑14 lip 2022, 09:00Troszku jestem skonfundowany, bo Portal w swoich materiałach promocyjnych podkreśla negatywną interakcję w Bitoku… cóż trzeba będzie obejrzeć jakieś gameplayedarekdawiec pisze: ↑14 lip 2022, 00:07w Bitoku negatywna interakcja nie wynika z kart, ale jest znikoma, jest jej naprawde bardzo malo
Spoiler:
Pewnie jest jeszcze parę innych interesujących przykładów "kampanii marketingowych". W innym temacie, ktoś użył pięknego eufemizmu "agresywny marketing" - ja bym użył bardziej dosadnego przymiotnika.
Zachęcam do poznania skali ocen BGG
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Jak na eurasa to tej interakcji jest sporo, bo przede wszystkim mamy wspólną planszę, także nie raz w grze przyjdzie nam z pogardą spojrzeć na poczynania przeciwników. Tory świątyń, wspomniane wyżej jako te z bezpośrednią interakcją, to tylko jeden z przykładów. Poza tym zaszkodzić możemy podbieraniem kart/budowli, czy wstawianiem kości o wysokich wartościach. Kolejność ma tutaj ogromne znaczenie i samo to już może dla niektórych być "negatywną interakcją", także nie uważam, że Portal się wiele pomylił
- crazygandalf
- Posty: 436
- Rejestracja: 14 lut 2016, 16:25
- Has thanked: 79 times
- Been thanked: 519 times
- Kontakt:
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Wczoraj wrzuciliśmy gameplay z rozgrywki dwuosobowej oraz recenzję Bitoku. Może komuś pomoże podjąć decyzję czy to gra dla niego.
https://youtu.be/5yw-04MJqtg
https://youtu.be/5yw-04MJqtg
- _Berenice_
- Posty: 766
- Rejestracja: 17 lis 2012, 14:36
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 62 times
- Been thanked: 479 times
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Moja kolekcja
Planszówkowy PKS - gdzie planszówki kupujemy sami, a wy decydujecie, czy również chcecie wydać na nie swoje pieniądze!
ZnadPlanszy.pl - zapraszamy też do naszego bloga, gdzie także dzieją się różniste rzeczy :>
Planszówkowy PKS - gdzie planszówki kupujemy sami, a wy decydujecie, czy również chcecie wydać na nie swoje pieniądze!
ZnadPlanszy.pl - zapraszamy też do naszego bloga, gdzie także dzieją się różniste rzeczy :>
-
- Posty: 2236
- Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
- Lokalizacja: Zabrze
- Has thanked: 270 times
- Been thanked: 418 times
- Kontakt:
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Zagrałem partię 3osobową , garść przemyśleń zatem na świeżo ode mnie ...
Zacznę od graficzek , nie powiem bardzo ładne.
Na pierwszy rzut oka trochę za małe te ikonki i niezbyt przejrzyste , ale wiem skąd takie odczucia akurat u mnie.
Po prostu wszystkie te kafle , karty zlewają się w jedną całość z planszą , ewidentnie brakuje mi tu kontrastu.
Tak wiem starość , ale żeby nie było że marudzę , po prostu w tym aspekcie męczyłem się okrutnie , może komuś innemu to nie będzie przeszkadzać , moje oko męczyło się niemiłosiernie ...
Zmęczyło również tłumaczenie gry , pewnie też ze względu na to o czym pisałem wcześniej , po prostu trudno było to wszystko zwizualizować/odnaleźć na planszy.
Dobra kończę marudzenie , rozgrywka była tym co nie męczyło z pewnością (choć pierwsze ruchy trochę po omacku ) , bardzo fajne kombinowanie z zagrywaniem akcji z kart , odpalaniem kości , zagrywaniem , przedłużaniem tury , odpalaniem bonusów , kombowaniem.
Było nad czym myśleć , lubię ten kaliber rozgrywki i ta właśnie miodna mechanika pomogła znieść niedogodności związane z oczopląsem wynikającym z obcowania z tą zrypaną planszą.
Fajne te wyścigi na trackach , mnożniki gór , punkty za ścieżki , kupa naprawdę fajnych pomysłów i rozwiązań ...
Dodatkowo niezła głupawka z całym tym japońskim nazewnictwem , śmiać mi się chciało jak ktoś z poważną miną komunikował , że teraz wykonuje ... i tu następowała japońska nazwa akcji ... , naprawdę fajne klimatyczne euro.
Czy kupię ? Nie , bo ma kumpel
Poza tym upierdliwy setup i ta oczoj .... plansza
Ale rozgrywki nie odmówię , bardzo przyjemny tytuł ...
Zacznę od graficzek , nie powiem bardzo ładne.
Na pierwszy rzut oka trochę za małe te ikonki i niezbyt przejrzyste , ale wiem skąd takie odczucia akurat u mnie.
Po prostu wszystkie te kafle , karty zlewają się w jedną całość z planszą , ewidentnie brakuje mi tu kontrastu.
Tak wiem starość , ale żeby nie było że marudzę , po prostu w tym aspekcie męczyłem się okrutnie , może komuś innemu to nie będzie przeszkadzać , moje oko męczyło się niemiłosiernie ...
Zmęczyło również tłumaczenie gry , pewnie też ze względu na to o czym pisałem wcześniej , po prostu trudno było to wszystko zwizualizować/odnaleźć na planszy.
Dobra kończę marudzenie , rozgrywka była tym co nie męczyło z pewnością (choć pierwsze ruchy trochę po omacku ) , bardzo fajne kombinowanie z zagrywaniem akcji z kart , odpalaniem kości , zagrywaniem , przedłużaniem tury , odpalaniem bonusów , kombowaniem.
Było nad czym myśleć , lubię ten kaliber rozgrywki i ta właśnie miodna mechanika pomogła znieść niedogodności związane z oczopląsem wynikającym z obcowania z tą zrypaną planszą.
Fajne te wyścigi na trackach , mnożniki gór , punkty za ścieżki , kupa naprawdę fajnych pomysłów i rozwiązań ...
Dodatkowo niezła głupawka z całym tym japońskim nazewnictwem , śmiać mi się chciało jak ktoś z poważną miną komunikował , że teraz wykonuje ... i tu następowała japońska nazwa akcji ... , naprawdę fajne klimatyczne euro.
Czy kupię ? Nie , bo ma kumpel
Poza tym upierdliwy setup i ta oczoj .... plansza
Ale rozgrywki nie odmówię , bardzo przyjemny tytuł ...
Always look on the bright side of life
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Jak to idealnie ujęła moja konkubina "dlaczego prawie wszystkie piękne gry muszą być słabe?".
Zbyt prostacka mechanicznie żeby udźwignąć swój ciężar. 4736384 sposobów na punktowanie i zbieranie pierdół dla samego spełniania celów zamiast realizowania jakiegoś wielkiego planu. Jakby uciąć 1/3 z nich i dodać więcej ciekawych decyzji to gra tylko by zyskała.
Najgorsze dla nas są te ciągle bonusy, które się zbiera zewsząd. Skoro już dostajesz jeden surowiec to w sumie możesz się zastanowić jaki, a są to tylko 4 rodzaje. To generuje ogromne wąskie gardło jeśli chodzi o sam flow gry. To samo z innymi bzdurami jak tory świątyń. Punkty są wszędzie tak małe, że głównie nie planujesz nic pod nie tylko min maksujesz jak już dostajesz dany bonus.
Niestety ziew i ostatnia runda to już był tylko rush do końca żeby ukrócić naszą mękę, a to jest chyba najgorsza oznaka.
Niestety por ark Nova kolejna przepastna gra, z bardzo prostą mechaniką, która tylko imituje dobrą i złożoną.
Taka kolejna pomidorówka zrobiona pod szerszą publikę.
- veljarek
- Posty: 1189
- Rejestracja: 07 sty 2009, 19:50
- Lokalizacja: Warszawa - Ochota
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 23 times
Re: Bitoku (Germán P. Millán)
Gra wskoczyła na listę do obsrwacji, uwielbiam pomidorową.XLR8 pisze: ↑31 sie 2022, 22:37
Jak to idealnie ujęła moja konkubina "dlaczego prawie wszystkie piękne gry muszą być słabe?".
Zbyt prostacka mechanicznie żeby udźwignąć swój ciężar. 4736384 sposobów na punktowanie i zbieranie pierdół dla samego spełniania celów zamiast realizowania jakiegoś wielkiego planu. Jakby uciąć 1/3 z nich i dodać więcej ciekawych decyzji to gra tylko by zyskała.
Najgorsze dla nas są te ciągle bonusy, które się zbiera zewsząd. Skoro już dostajesz jeden surowiec to w sumie możesz się zastanowić jaki, a są to tylko 4 rodzaje. To generuje ogromne wąskie gardło jeśli chodzi o sam flow gry. To samo z innymi bzdurami jak tory świątyń. Punkty są wszędzie tak małe, że głównie nie planujesz nic pod nie tylko min maksujesz jak już dostajesz dany bonus.
Niestety ziew i ostatnia runda to już był tylko rush do końca żeby ukrócić naszą mękę, a to jest chyba najgorsza oznaka.
Niestety por ark Nova kolejna przepastna gra, z bardzo prostą mechaniką, która tylko imituje dobrą i złożoną.
Taka kolejna pomidorówka zrobiona pod szerszą publikę.
_______________
Nie wystarczy grać w gry, trzeba jeszcze grać we właściwe gry
Nie wystarczy grać w gry, trzeba jeszcze grać we właściwe gry