U mnie trochę dłuższa historia.
To ja nie mam jeszcze pociech, ale mam za to 4 letnią siostrę, którą przychodzi mi czasem (czasem częściej niż czasem
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
) się zajmować. Ja jestem dorosły i jako największemu graczowi w rodzinie to mi przypadł ten ,,zaszczyt" wprowadzenia małej w świat planszówek.
Jako, że nie mam zbyt wielu gier dla dzieci, to musiałem sięgnąć po coś z mojej półki by zająć siostrę. Niestety moje gry niezbyt nadawały się w tej kategorii, ponieważ albo były to wielkie i skomplikowane kolosy pokroju Mage knighta, czy Rebelii albo gry o tematyce zdecydowanie nie przystępnej dla dziecka (jak planszowe gears of war, które szczerze uwielbiam, a z którym moja siostra miała tylko raz czy dwa przelotny kontakt, gdy wparowała do mojego pokoju i zdążyła popatrzeć na figurki, zanim nie została przegoniona).
W każdym razie musiałem sięgnąć po gry ,,atrakcyjne inaczej", by wzbudzić zainteresowanie (jeszcze wtedy 3 letniej siostry). Padło na Hobbita: wyprawę po skarb, który leżał gdzieś w odmętach szafki, dlaczego akurat na niego? Bo miał fajne, kolorowe diamenty, którymi moja siostra okazywała wyjątkowe zainteresowanie. I ten właśnie hobbit był jedną z pierwszych gier, w które moja siostra zagrała na poważnie (wcześniej było tylko oglądanie komponentów i pytania odnośnie grafik na kartach lub po prostu zabawy grami).
I przyznam teraz, że jak na 4 (i pół) latka radzi sobie naprawdę dobrze. Nie jest to gracz 1. ligi jeśli chodzi o planowanie i wymaga czasem mojej pomocy, ale rozumie zasady gry, w większości sama wykonuje swoje tury i rozumie o co w grze chodzi, a nawet sama określa wartości punktowe co cenniejszych przeciwników (cyfr jeszcze nie rozróżnia, chyba że w zakresie do dwa, a liczyć potrafi do 12
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
).
Oprócz tego hobbita uwielbia gry lego z serii heroica, które swego czasu zbieraliśmy z bratem. Co ciekawe bardzo wpadła w klimat Śródziemia, bo ograliśmy już 3 z 4 hobbitów, które mam w domu i wszystkie 3 bardzo lubi (jedna z nich to również gra lego o szukaniu par w Hobbitonie, a druga to po prostu Hobbit od wydawnictwa Egmont [tam też są kolorowe kamyki], ale jest ona na tyle trudna, że musiałem kilka zasada uprościć do rzutu k6 (bo oczka na kostce czyta bezbłędnie już do dłuższego czasu - po prostu wie co wypadło, nie musi nawet liczyć), ale większość gry grała sama i szło jej naprawdę świetnie (nawet lepiej niż niektórym innym osobą za pierwszym razem w podobne gry
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
).
A teraz siostra ma straszną fazę na Władcę pierścieni bitwę o śródziemie i szczerze miałem duże obawy, gdy pierwszy raz wyciągałem tę grę z odmętów szafki, bo po pierwsze, grafiki niektórych potworów są dość straszne, szczególnie dla 4 letniego dziecka, a po drugie, jest to jednak trochę bardziej wymagająca gra. Jak widać moje obawy były zbędne... Siostrze tak się spodobała, że od kilku dni nie graliśmy chyba w nic innego i mała świetnie radzi sobie z dopasowywaniem symboli w drużynie, aby pokonywać noc potężniejszych wrogów. Fakt ma czasem problemy z planowaniem długofalowym czy wrzucaniem po kilka identycznych symboli do jednej drużyny bez wyraźnego powodu (albo z zagraniem idealnej karty na danym moment), ale hej ona ma tylko 4 lata! To i tak bardzo duży sukces. A gra jej się bardzo, bardzo podoba (szczególnie, że przy pierwszej grze dostała Gandalfa na rękę, który z resztą jest jej ulubioną postacią, zaraz obok Golluma). Co ciekawe siostra mocno się angażuje i jest bardzo ciekawa świata gry, więc co chwilę słyszę pytania na temat jakiejś postaci. Najbardziej zainteresowała ją historia Sarumana, który jak się dowiedziała był kiedyś przyjacielem Gandalfa, ale potem stał się zły. Po przepytaniu mnie dlaczego tak się stało, jakie były motywacje Sarumana oraz dlaczego zaufał Sauronowi, stwierdziła że w sumie to go lubi i pod koniec gry ustawiła go obok Gandalfa, twierdząc coś w stylu, że może jeszcze będą przyjaciółmi, tak jak wcześniej.
Oprócz gier ,,z serii Śródziemie", graliśmy w bardzo uproszczoną wersję Bankruta, gdzie małej bardzo podobało się handlowanie i wymiany rozmaitymi towarami, Space alert, ale to głównie jak była młodsza i polegało to tylko na układaniu elementów na właściwych miejscach i zabawie nimi (niemniej okazywała bardzo duże zainteresowanie tą grą w wieku 3 lat) i ostatni zostało ściągnięte ze strychu Okawango, ale jeśli chodzi o rozgrywkę nie za bardzo podeszło. Co prawda przejmowała się bardzo losem zwierzątek, ale ma większy talent do bicia orków, niż do ratowania zwierzątek (oj, zdecydowanie większy...). A i jeszcze czasem zdarza nam się naklejać naklejki na mapę Gloomhaven, co zacząłem robić sam, ale od pewnego czasu robię to już tylko z siostrą, bo naklejki + ciekawe miejsca na mapie = uwaga dziecka, ale mała chyba bardziej woli teraz grać niż naklejać. Jest jeszcze mistrzem puzzli do 180 elementów (które układa już sama), ale puzzle to akurat nie moja broszka... A i potrafi jeszcze układać szachy na startowych pozycjach, co również ją kiedyś bardzo interesowało, ale chyba trochę jej przeszło.
Podsumowując, mam w domu małego i bardzo ambitnego gracza z wielkimi aspiracjami na przyszłość. I mam nadzieję, że już za kilka lat przyjdzie nam odwiedzić Mroczną Puszczę w grze Władca pierścienie LCG czy ruszyć do Arnoru w Podróżach przez śródziemie. Ale to raczej nie nastąpi tak szybko, pozostaje mieć tylko nadzieję, że do tego czasu nadal będzie rozwijać swoje planszówkowe zainteresowanie (jak reszta rodziny) i że nie przejdzie jej zainteresowanie Śródziemiem.