Gambit: "Skoro uważasz, że jest spora szansa iż zostaniesz chłopcem do bicia, to znaczy, że zupełnie nie wierzysz w swoją grę. Bo jeśli gra jest dobra, to się obroni."
To wcale tego nie oznacza, przyjacielu. Ja "wierzę" w swoją grę, bo była wielokrotnie testowana i dostarczyła mi rozrywki. Ale jak czytam, że ludzie operują schematami: ruch z kostki = szmelc, 4 godziny gry = szmelc, to po prostu się zastanawiam nad celowością takiego działania.
...To bardzo idealistyczne stwierdzenie, że jeśli coś jest dobre, to się obroni. Załóżmy, że wysyłasz książkę Pana Mikke do recenzowania przez Adriana Zandberga. Uważasz, że książka "się obroni"?!
Gambit: "Jakiego "typu"? O co chodzi z "typem" recenzentów? Co do tego co słyszałeś, to pół na pół. Tak, egzemplarz zwykle zostaje u recenzenta. To zwykle takie podziękowanie twórcy/wydawcy za pracę jaką recenzent wkłada w ogranie (porządne) gry i zrobienie o niej materiału. Za to przelew, to może nie tyle mit (bo może ktoś gdzieś kasę bierze, nie wiem), ale na pewno rzadkość. Spora rzadkość."
Chodziło mi o znanych recenzentów planszówek na YouTube czy gdzieś tam, nic więcej. Jasne. Po prostu napisałem, co usłyszałem. Nie na zasadzie, że coś tu jest nie w porządku. Wysłać grę bym, na przykład, spokojnie mógł.
...Na przelew bym się raczej nie skusił.
Gambit: "W imieniu recenzentów dziękuję za zmieszanie nas z błotem tak po prostu. Nie znasz nikogo z nas, ale już podejrzewasz, że żaden z nas nie jest sumienny, czy sprawny intelektualnie
"
Błąd! Nikogo nie zmieszałem z błotem. Cechy, o których wspomniałem, są rzadkie w ogóle - dla ludzi. Nie dla recenzentów, bo przecież - jak sam napisałeś - nie znam żadnego. No, chyba, że uważasz, że to są typowe cechy ludzkie. Jeśli tak, to powiedz, gdzie mieszkasz. Chętnie się tam przeprowadzę.
Gambit: "Recenzent musi ograć swoje. Zwykły gracz nie musi. Zwykły gracz, jeśli odbije się od czegoś bardzo mocno w pierwszej połowie partii, może wstać od stołu, powiedzieć "Do dupy" i więcej do gry nie usiądzie. Jego prawo. Gra ma mu dać rozrywkę. Jeśli jej nie znajdzie, na 90% do niej nie wróci. Recenzent musi zacisnąć zęby i grać dalej. Swoją drogą bardzo dobry skrót myślowy "ruch za pomocą kostki = szmelc". Jeśli w ciężkim euro opieram swoją taktykę na "nie wiem co będę mógł zrobić, bo nie wiem co rzucę na kostce", to coś mi nie styka. Jeśli masz u siebie taką mechanikę, to pierwsza czerwona flaga. Jeśli masz metody na zarządzanie tym losem (wygląda, że masz), to flaga robi się żółta, ale nie znika, bo nie wiadomo ile i jak dostępne są te metody."
Tak powinno być. I jeśli tak jest u Ciebie - to gratuluję wysokiej etyki pracy. Tak trzymaj!
...Zrobiłem sobie pobieżne wyliczenie, o ile różne opcje dodatkowe obniżają losowość ruchu z kostki w mojej grze wobec standardowej kości 1-6 (lub 2-12) i wyszło mi, że około 80%.
Gambit: "Wybacz, ale jak czytam ten fragment, to zza tekstu wyłania mi się sformułowanie "Jeśli nie spodobała Ci się moja gra, to znaczy, że byłeś za głupi, żeby ją zrozumieć". I to nie jest dobry kierunek."
Nic nie muszę wybaczać. Piszesz o swoich fantazjach, a to żaden grzech
...Może tak to nieco zabrzmiało, ale staram się przekazać info o grze. Dla kogo być może ona jest, dla kogo raczej nie.
...A jaki jest dobry kierunek? Zgodzić się z opinią kogoś, kto doczytał instrukcje do 1/3 i po 40 minutach odchodzi od stołu oglądać memy na dotykowcu? Miałem nieco ponad 20 różnych testerów. Wsiąkły 3-4 osoby. Byli to sami mężczyźni i były to też osoby najbardziej "ograne". Reszta nie wsiąkła. Od jednego niedzielnego gracza usłyszałem, że powinienem grę uprościć. Powiedziałem, że gra na pewno będzie droga, a w związku z tym chcę, by była wielokrotnego użytku, a to wymusza określony poziom skomplikowania. Były też narzekania na czas gry, ale także nie od wszystkich. Jeden z testerów powiedział mi po pięciu godzinach gry, że mógłby spokojnie zagrać jeszcze raz - kolejne 5 godzin. Byłem w szoku, bo sam już byłem nieco wyczerpany.
Z czasem gry zgodzę się o tyle, że stałem się w tym temacie niejako więźniem własnych założeń. Kiedyś grywałem w Magię i miecz - na wszystkich planszach - i czasem siedziało się nawet 7 godzin. Nie miałem z tym wielkiego problemu, ale to była jednak przesada. Uznałem, że około 4 godziny, to będzie w sam raz. Ale nie skojarzyłem, że Magia i miecz nie wymaga wysiłku intelektualnego, więc to są inne godziny. Gdy już gra była przetestowana, plansza gotowa, to zaczęło to do mnie docierać. Dlatego w instrukcji podałem 3 sposoby jak grę można przyspieszyć. Zostałem tu bardzo skrytykowany, że te metody nie zostały przetestowane, ale uważam, że znam grę na tyle, by je bezpiecznie polecić. Ostatecznie nie ma powodu, dla którego moja gra miałyby być oceniania wedle innych, bardziej surowych standardów, i być albo doskonała od początku, albo tracić dożywotnio rację bytu. Różne Wiedźminy i Cyberpunki zawierają liczne błędy raz za razem i mogą je posiadać, a zatem byłbym szczęśliwy móc się cieszyć takim samym, lub chociaż zbliżonym, komfortem bycia ocenianym. To byłoby coś.