Marzec zleciał w ekspresowym tempie! W zasadzie tak szybko, że nawet się nie zorientowałem. Jeżeli chodzi o planszówki, to był to najlepszy miesiąc w tym roku i jeden z lepszych w ogóle. Rozegrałem sporo partii, poznałem mnóstwo nowych gier, ale najważniejsze było to, że w większości wypadków miałem do czynienia z grami bardzo dobrymi, a czasami wręcz wybitnymi. Na liczniku
31 rozgrywek w aż
20 różnych tytułów. Bardzo mile spędzone chwile przy planszy i tym razem, poza świetnym towarzystwem, odpowiadały za to znakomite gry!
MARZEC 2022:
NOWOŚCI:
WARPGATE – Zacznę słabo, bo od tytułu z którym wiązałem spore nadzieje, a który niestety okazał się rozczarowaniem. Nie aż tak dużym, żeby trafić do kategorii „rozczarowanie miesiąca”, ale akurat tam – nie było konkurencji. Warpgate sam do końca nie wie czym chce być. Ma być niby szybkim pseudo 4x, ale szybkim nie jest, bo rozgrywka trwała strasznie długo. Ma być dynamicznie, a było statycznie. Miało być nowatorsko i w pewnych aspektach Warpgate pewnie taki jest, ale miałem jednocześnie olbrzymie wrażenie nie dociagnięcia testowania do końca. Mechanicznie jest to sprytnie wymyślone, ciekawe jest to, że siła akcji powiązana jest z turą, ale już w połowie rozgrywki widzieliśmy, że ta machina trzeszczy, a w trybach zgrzyta piach. Do tego gra zachęca do konfliktów w najgorszy możliwy sposób – w bicie słabszego. Wisienką na brązowym torcie jest losowość ukrytych celów. Jak ktoś ma farta, to dociągnie cele blisko jego pozycji na planszy, więc nie będzie musiał latać na drugi koniec galaktyki. Reasumując – bardzo chciałem grę lubić, ale się od niej trochę odbiłem. Wystawiłbym 6/10, ale nie wiem, czy mam ochotę tracić czas na kolejną rozgrywkę, więc niech będzie -
5/10
NUNS ON THE RUN – Nie wiem, czy powiem tu coś odkrywczego, bo nie przepadam w sumie za mechaniką hidden movement. W zasadzie tylko jedna gra w tym gatunku mi się w miarę podobała i było to Jaws. Uciekające Zakonnice, choć mają kilka ciekawych rozwiązań i dowcipny klimat - tego nie zmienią. Nie jest to mój typ zabawy, więc tylko –
5.5/10.
WONDERLAND’S WAR – Rany boskie jaka ta gra jest piękna! Po rozłożeniu na stole czułem się jak dziecko w fabryce czekolady. Uwielbiam też świat Alicji w Krainie Czarów, więc gra przyciągała mnie do siebie jak magnes neodymowy. Pamiętam, że nie wsparłem, bo obawiałem się zbyt dużej losowości. Nie znoszę, nie cierpię wręcz, losować żetonów z wora.
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Tutaj mnie to tak nie bolało, ale mój znajomy miał wyjątkowego pecha i jak widziałem, co dobiera i jego smutną minę, to pomyślałem, że nie chciałbym być na jego miejscu. Bawiłem się jednak wybitnie dobrze, mechanicznie mi się to wszystko bardzo podobało – więc stawiam
7.5/10. W tym obłędnym wydaniu na wypasie, to mógłbym to nawet chcieć mieć w kolekcji.
IDZIE FALA! – Prosta jak cep karcianka, która dostarcza mnóstwa frajdy i ciekawych decyzji. Są emocje, jest rozkmina, rozgrywka jest płynna i dostarcza śmiesznych sytuacji, które można po tym wspominać.
8/10 i na bank kupuję egzemplarz do kolekcji.
GEJSZE (HANAMIKOJI) – Jak wyżej. Prosta i urocza karcianka, która dostarcza wręcz agonalnych decyzji. Mega mi się podobało i też chcę kupić egzemplarz dla siebie.
8.5/10
JAIPUR – Nie rozumiałem co ludzie widzą w Jaipurze... Dopóki w niego sam nie zagrałem.
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Rany, jaka to znakomita dwuosobówka! Super przyjemna, emocjonująca rozkmina, co ulepić z kart. To gra w której totalnie liczy się timing i antycypacja ruchów przeciwnika. Bawiłem się świetnie i też kombinuję nad dołączeniem Jaipura do kolekcji.
8.5/10
DWAR7S SPRING – W świat Krasnoludków wkracza uproszczone 4x. Jak zwykle u Brueh’a mnóstwo ciekawych i oryginalnych pomysłów mechanicznych. Jak zwykle urocze ilustracje i super przyjemna, płynna rozgrywka. Dlaczego wiec nie będzie najwyższej noty? Bo w grze jest ten cholerny market row i do tego na tyle krótki, że losowość potrafi strasznie zaboleć. Szykujesz się do zrealizowania jakiejś misji, ale ktoś zagra kartę wróżki, która np. przerzuca twojego krasnoludka w inne miejsce planszy i Gucio. Tura w plecy, a czasem i cały cel w plecy. Karty wróżek mają super losowe efekty i psują moim zdaniem bardzo sprytnie mechanicznie wymyśloną rozgrywkę.
![Crying or Very sad :cry:](./images/smilies/icon_cry.gif)
Muszę zagrać jeszcze raz, muszę pogodzić się z tą losowością, może wtedy będę czerpał z Wiosny Krasnoludków większą przyjemność. Tam jest dobra gra, po prostu dużo lżejsza i bardziej losowa, niż tego oczekiwałem. Ponieważ krasnoludków jest siedem, to i na wyższą ocenę nie zasłużyli -
7/10.
WYROCZNIA DELFICKA – Stary Feld dołączył do kolekcji. Chłopaki z Gradania polecali bardzo, obejrzałem kilka filmików i strasznie mi się spodobała mechanika. Egzemplarz kupiony wręcz niemal w ciemno. I podeszło bardzo. Podobało się absolutnie wszystkim graczom przy stole. Gra to sprytnie i nowatorsko rozwiązany pomysł z pick-up & delivery. Mamy emocjonujący wyścig, w którym nie ma punktów
![Shocked :shock:](./images/smilies/icon_eek.gif)
(
Sztefan, czy to aby na pewno Twoja gra? ![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
), za to jest realizacja misji. Gra jest fajną łamigłówką przestrzenną, w której jest trochę losowości i tą losowość trzeba niestety zaakceptować i próbować ją okiełznać. Całość jednak ocieka miodkiem, ambrozją, czy jak to w Grecji - Ouzo. Ta słodycz zasługuje w pełni na
8/10
MEZO – Rany boskie!!! Ta gra to mistrzostwo świata w kategorii area majority. Przepraszam bardzo, ale Gambit się nie zna!
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Ale żarty na bok – rozumiem, czemu ta gra może się nie podobać. Jest bardzo nowatorska i oryginalna, w kilku aspektach mocno mechaniczna i niestety, przez oryginalność rozwiązań i suchość mechaniki – w wielu momentach jest nieintuicyjna. Mamy sporo mikro zasad do przyswojenia
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
, czytelność często kuleje, ale jak się przyzwyczai do mechaniki i wgryzie głębiej, to po tym mamy już czystą frajdę. Jasne, rozgrywka trwa trochę za długo, ale jest przy tym bardzo epicka. Wszystko tu pięknie się zazębia, a wybory i decyzje czasem rozrywają półkule... na pół.
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Strasznie mi się podobało, nawet waham się czy nie kupić, no ale do tego tytułu
trzeba mieć stałą ekipę, która będzie chciała się w tą grę bawić i wracać częściej niż raz na pół roku. Reasumując – kupiłbym, ale nie miałbym z kim w to grać. Na półce cierpi już z tego samego powodu Cry Havoc, a szkoda, żeby cierpiało również kapitalne Mezo. Ode mnie
8.5/10, Byłaby to nowość miesiąca, ale inny tytuł zasłużył jednak nieco bardziej.
ROZCZAROWANIE MIESIĄCA:
STEAMWATCHERS – Miałem napisać na początku cały elaborat o tym, co mi się w grze nie podobało, ale... Nie chce mi się. Uwielbiam klimat post – apo, bardzo lubię area/majority control, ale tutaj nie pykło dla mnie tak wiele aspektów rozgrywki, że to jest aż niemożliwe. Gra jest piękna i... na tym kończą się jej zalety. Reszta jest totalnie rozklekotaną maszyną. Miałem też wrażenie, że pozbawioną balansu, ale nie chcę w tym temacie dyskusji, bo znowu powstanie jakiś wątek, w stylu - „czy balans jest nam w ogóle potrzebny?”
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Balans odłóżmy więc pod wieczną zmarzlinę, ale nie da się wybaczyć ParowcowymSkrytożercom losowości. Mechanika, w której losowo na planszy pojawiają się kominy z parą, to jeden z najbardziej absurdalnych pomysłów, jakie kiedykolwiek widziałem w grze planszowej. Bawiłem się fatalnie, niektórzy gracze przy stole marudzili również, choć ja poza marudzeniem byłem wręcz wkurzony. Żal pięknej oprawy, a jeszcze bardziej straconego czasu. Całość ti zupa z irytacji. Chyba nie po drodze mi z grami Mythic Games. Mam wrażenie, że oni wystawiają na Kickstarterze produkty niedopracowane, byle tylko szybko wydać i zgarnąć kasę, nim gracze przekonają się, że dostają guano owinięte w papierek. Masakra!
3/10 i to naciągane!
POWRÓT/Y MIESIĄCA:
ENDEAVOR – Pamiętałem, jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta gra za pierwszym razem. I od tej pierwszej partii upłynęło... Półtora roku! Strasznie chciałem wrócić do Wieku Żagli, ale nawet w najskrytszych marzeniach nie podejrzewałem, że będzie to powrót tak przyjemny. To rewelacyjne, tematyczne euro ze zgrabną, elegancką mechaniką i kapitalną dramaturgią. Początkowy rozwój i ekspansja tonie w końcowych konfliktach, gdy gracze walczą o każdy jeden punkt. Świetna zabawa -
9/10!
THUNDERSTONE QUEST – Podobnie jak w przypadku Endeavora, ciężkie pudło z TQ nie miało szczęścia do powtórki. Ale tak bardzo zatęskniłem za tym deckbuilderem, że ściągnąłem to 8 kilo, odkurzyłem wieko i zaproponowałem moim znajomym. Okazało się, że to był strzał w 10 i dziewczyny wręcz naciskały po tej partii, żeby koniecznie powtórzyć Thunderstone’a na kolejnym spotkaniu. Co oczywiście się wydarzyło. Uwielbiam ten klimatyczny i tematyczny deckbuilder. Oprawa zwala z nóg, a patent z awansowaniem postaci na wyższe poziomy i „trenowaniem” bohatera jest świetny. Urocza, super przyjemna zabawa.
8.5/10
PARTIA MIESIĄCA:
NEW DAWN – Strasznie jarałem się na kolejną partię w New Dawn, bo byłem zachwycony po pierwszej rozgrywce. Ten uproszczony 4x ma wszystkie elementy gatunku, eleganckie zasady i świetną oprawę. Wszystko się tu spina. Nie trzeba „walczyć z grą” (jak trochę jest w przypadku Mezo), a zamiast tego można oddać się super intuicyjnej zabawie. Ta rozgrywka była kompletnie inna od pierwszej, od samego początku było agresywnie i w zasadzie non-stop dochodziło do konfliktów. Takich emocji i wyrywania sobie każdego kawałka kosmosu nie było dawno. Mnóstwo śmiechu, emocji i ciekawych decyzji! Świetna zabawa, z którą chce obcować częściej.
9/10
NOWOŚĆ MIESIĄCA:
RAIATEA – Nie wiem, co napisać, bo tutaj wchodzi chyba casus mojego planszówkowego dziwactwa. W tym euro mamy mechanikę selekcji akcji podobną do Puerto Rico, ale to co dzieje się po wyborze akcji i o czym jest ta gra, to jest już mokry sen szaleńca. Niby wszystko toczy się dookoła maoryskich wierzeń, religii i... czarowania. Ale... Powiązanie z tematem jest dosyć umowne, a jednocześnie jest to tak oryginalny miks mechanik, że serio nie jestem w stanie to do niczego porównać. A wrzucanie czarów i many do worka, to jest już serio jakiś inny poziom świadomości.
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Nic nie poradzę, że podobają mi się gry oryginalne, niszowe, dziwne, „inne”. Raiatea to właśnie taki przedziwny twór, w którym szaman podał zdecydowanie za dużo grzybków z psylocybinką. Mam wrażenie, że Raiatea mogła zostać hitem, ale Quined Games nie dogotował niestety do końca wszystkich składników. Zamiast płynnej zabawy, mamy nieczytelne, nieintuicyjne ikony. Ciężko niektóre zależności poskładać sobie w główce, bo powiązanie jest często mocno umowne, a to co dzieje się na kartach z czarami, to już prawdziwa katastrofa! QG chciało grę niezależną językowo i przez to karty, bez sięgania do wielkiej płachty z wyjaśnieniami, są w zasadzie kompletnie niezrozumiałe. Na szczęście ja poszedłem za radą z BGG i zrobiłem paste-upsy z tekstem, przez co jest wygodnie i rozgrywka nie rwie się co chwila. W każdym razie punkty można bić na kilka sposobów, a nawet realizując najwięcej żetonów misji można skończyć... Na drugim miejscu. Wszyscy byliśmy zaskoczeni jaka ta gra jest sprytna, pomysłowa i piękna. Chciałem wystawić dziewiątkę, ale za te ikony będzie pół punktu w dół, więc –
8.5/10. W zasadzie podobała mi się bardziej niż gra miesiąca (poniżej) i bawiłem się przy niej lepiej, ale jednak w zwycięzcę rozegrałem więcej partii, więc korona musiała przypaść...
GRA MIESIĄCA:
BRAZIL: IMPERIAL – W sumie, to pół godziny temu skończyłem ostatnią partię w tym miesiącu. Mega podoba mi się ta prosta, lekka gra cywilizacyjna. Wszystko tu ładnie śmiga, mechanika jest elegancka, klarowna, a sama rozgrywka – bardzo przyjemna. Owszem, gra ma swoje problemy, nie podoba mi się choćby losowość kart walki, ale cała reszta – to jest sam miód. Budowanie imperium jest prawdziwym wyzwaniem. Super, że jest to wyścig i liczy się każdy najmniejszy ruch na drodze do celu. Non stop mamy ciekawe decyzje, a optymalizacja i kolejkowanie akcji dostarcza bardzo przyjemnego masażu mózgu. Nie jest to tytuł wybitny, ale każda partia jest po prostu bardzo przyjemna i pozostawia fajne uczucie niedosytu. Czekam na dodatek!
8.5/10