No i kolejna rozgrywka za mną. Udało mi się wylosować Perdikasa więc postanowiłem tym razem na poważnie sprawdzić opcję zwycięstwa poprzez tor legitymacji. Pierwszy etap biorąc pod uwagę że nie mogłem ruszyć wozu z Babilonu polegał na czarowaniu pozostałych graczy, że zależy mi na zdobywaniu PZ. Problem był taki, że nie mogłem nikogo zaatakować żeby nie stracić 3PL bez których brakło by mi punktów do zwycięstwa. Na całego gra zaczęła się w drugim etapie. Dzięki karcie Ahura Mazda udało mi się wylosować z reki kolegi Plądrowanie dzięki czemu do maksimum wykorzystałem forsowny marsz na ruch Perdikasem. Równocześnie Lizymachem podszedłem pod Pellę, którą niestety musiałem zdobyć aby kolega, który grał Anypatrosem nie zrekrutował mi jednostek w stolicy co uniemożliwiłby mi pochowanie Aleksandra. Dramat zaczął się gdy dotarłem do Hellespontu. Kolega zagrał kartę zdrada przez co wykradł mi wóz z ciałem Aleksandra, następnie gdy próbowałem go odbić moi królewscy falangici opuścili moje oddziały ( historia lubi się powtarzać
) co doprowadziło do klęski Perdikasa. Kolejna próba odbicia wozu również zakończyła się klęską i teraz to kolega miał drogę otwartą do zwycięstwa. Musiał się śpieszyć bo pozostali gracze zaangażowani w podboje opuszczonych przeze mnie prowincji mieli już po 15 PZ. Ostatecznie w drugiej turze 3 etapu po rzuceniu 6 na oblężenie Pelli kolega zdobył stolicę i na koniec swojej tury pochował Aleksandra wygrywając grę.
Gra mimo, że skończyła się stosunkowo szybko była bardzo dynamiczna i emocjonująca. Okazuje się, że opcja zwycięstwa na legitymację jest jak najbardziej możliwa choć pociąga za sobą jedną kluczową konsekwencję jeżeli ci się nie uda to resztę gry jesteś warzywem, które co najwyżej może przeszkodzić komuś w zwycięstwie samemu już nie mając na to szans ( syndrom psa ogrodnika zwany popularnie kingsmakarem
). Losowość w grze jest spora ale jak najbardziej do zaakceptowania, bardziej irytuje nas fakt, że cała losowość sprowadza się do rzutów kostką. ( losowość z Hannibala pasuje nam zdecydowanie bardziej ). Natomiast to co najbardziej wszystkim psuło fan z gry to ogromna ilość mikrozasad i ciągłe wertowanie instrukcji w celu ich wyjaśnienia. Co więcej te mikrozasady nie powodują, że gra jest ciekawsza, a jedynie bardziej upierdliwa. Nie zmienia to faktu, że Sukcesorzy stali się jedną z najczęściej wyciąganych gier w naszym towarzystwie ( numer 1 ostatnich miesięcy ) i sądzę, że jeszcze długo się nie znudzą.