Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Cześć,
Temat głównie dla rodziców - ale innych również zapraszam do dyskusji
Jak udaje Wam się pogodzić hobby planszówkowe z wychowaniem dzieci? Mamy z żoną 5-miesięczne niemowlę i zastanawiam się jak ten temat będzie wyglądał w przyszłości, bliższej lub dalszej Nie chcielibyśmy rezygnować z hobby, ale na razie, przy całym tym zmęczeniu zarwanymi nocami i rewolucją życiową, jaką jest pojawienie się pierwszego dziecka (które w dodatku mało śpi) ciężko nam wygospodarować czas na grę. Do tego praca, pies.
Często się słyszy teksty w stylu "Masz małe dzieci? Zapomnij o graniu, nie ma na to chęci i czasu." Wiadomo, że rodzina jest najważniejsza (jak maluchy podrosną to można i grać wspólnie), ale fajnie byłoby jakoś godzić hobby z byciem dobrym rodzicem.
Jak to u Was wygląda/wyglądało? Mocno ograniczyliście granie po pojawieniu się dziecka? A może całkiem zrezygnowaliście? Znani i aktywni recenzenci mają nawet kilkoro dzieci, więc jakoś da się to pogodzić
Brzmi jakbym desperacko szukał przepisu na życie Oczywiście każdy ma trochę inną sytuację/dzieci/wymagania/zobowiązania i możliwości, po prostu z ciekawości chętnie dowiedziałbym się, jak to jest u innych rodzin.
Temat głównie dla rodziców - ale innych również zapraszam do dyskusji
Jak udaje Wam się pogodzić hobby planszówkowe z wychowaniem dzieci? Mamy z żoną 5-miesięczne niemowlę i zastanawiam się jak ten temat będzie wyglądał w przyszłości, bliższej lub dalszej Nie chcielibyśmy rezygnować z hobby, ale na razie, przy całym tym zmęczeniu zarwanymi nocami i rewolucją życiową, jaką jest pojawienie się pierwszego dziecka (które w dodatku mało śpi) ciężko nam wygospodarować czas na grę. Do tego praca, pies.
Często się słyszy teksty w stylu "Masz małe dzieci? Zapomnij o graniu, nie ma na to chęci i czasu." Wiadomo, że rodzina jest najważniejsza (jak maluchy podrosną to można i grać wspólnie), ale fajnie byłoby jakoś godzić hobby z byciem dobrym rodzicem.
Jak to u Was wygląda/wyglądało? Mocno ograniczyliście granie po pojawieniu się dziecka? A może całkiem zrezygnowaliście? Znani i aktywni recenzenci mają nawet kilkoro dzieci, więc jakoś da się to pogodzić
Brzmi jakbym desperacko szukał przepisu na życie Oczywiście każdy ma trochę inną sytuację/dzieci/wymagania/zobowiązania i możliwości, po prostu z ciekawości chętnie dowiedziałbym się, jak to jest u innych rodzin.
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Ja się wciągnąłem w planszowki właśnie dla dzieci, jako (przyszłościowy) jeden ze sposobów spędzania z nimi wolnego czasu. I z dala od komputera (pracuje głównie przy laptopie i to się raczej nie zmieni). Po drodze udało mi się wciągnąć żonę i na tyle, na ile to możliwe, gramy w różne gry, ciągle po 4 latach szukając własnego planszowkowego gustu. A jeśli ona nie ma czasu, a ja mam, to gram solo - i też jest super. Córki powoli dorastają - starsza, prawie siedmiolatka, na razie łapie bakcyla i coraz lepiej kombinuje, młodsza, prawie pięciolatka, na razie raczej z doskoku, ale też da się z nią zagrać. Nic oczywiście na siłę. Nie było oczywiście łatwo, były miesiące, że wpadło tylko kilka partii, ale teraz jest naprawdę dobrze i nie żałuję decyzji, bo planszowki stały się bardzo fajnym rodzinnym hobby - albo hobby solo.
- espresso
- Posty: 1559
- Rejestracja: 22 lut 2010, 12:00
- Lokalizacja: poznań
- Has thanked: 40 times
- Been thanked: 103 times
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Przy dziecku poniżej roku u mnie grania nie było - za mało snu, za duże zmęczenie, wybieraliśmy aktywności wymagające mniej myślenia. Lub po prostu inne rzeczy miały wyższy priorytet, np. wolałam spotkać się ze znajomymi na mieście, niż umawiać na granie w domu. Po roku czasem się udawało w coś większego zagrać jak już dziecko spało. Powoli wchodziły też gry dla dzieci. Z 5-latkiem można już zagrać na poważnie w wiele "dorosłych" gier, więc grania jest znowu o wiele więcej.
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Potwierdzam. 80% moich partii jest na graniu z 9-letnią córką. Zachęcalem do gra od malego. Potrafi wysiedziec przy wszystkim i do tego świetnie sobie radzi (w ogóle nie ma mowy o jakimś podkładaniu się). Tytuły? Ark Nova, Eldritch, Kawerna, Brass, Tzolkin, Viticulture, Nemesis...
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Nie potwierdzam z moim 5-latkiem raczej w "dorosłe" gry się nie zagra... Mój synek najlepiej się bawi, gdy tworzy własne zasady, przekonałam się już, że próby naginania go do stosowania się do instrukcji przy "dorosłych" grach psują atmosferę przy stole, więc każda gra ma u nas "home rulesy". Z córeczką (8 l.) gra się zdecydowanie.. łatwiej ,
- Ardel12
- Posty: 3351
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1032 times
- Been thanked: 2000 times
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
U mnie granie może było wycięte przez pierwszy miesiąc. Szybko ogarnelismy co i jak i dało się pograć. Często graliśmy z małym przy nas. Wsadziliśmy w wózek i kładliśmy na brzuchu to sobie oglądał co i jak albo granie jedną ręką a druga kołysanie w wózku.
Jak minął rok i ustawały powoli częste jego pobudki to graliśmy przy drzemce w środku dnia i wieczorami jak się udało skubańca odłożyć. Obecnie po 2 latach to głównie wieczorki jeśli pójdzie spać przed 20. Czasami są niestety akcje, że idzie spać później, więc wtedy na granie na tygodniu nikt chęci już nie ma.
Jak najbardziej grać się da. W domu na luzie, a poza tym bardziej jeśli będziecie wychodzić osobno i tak też zostawać z dzieckiem. U mnie każdy ma 2 wyjścia w tygodniu. A jeden zostawiamy dla siebie obecnie + weekend. I w sumie każdy jest zadowolony.
Jak minął rok i ustawały powoli częste jego pobudki to graliśmy przy drzemce w środku dnia i wieczorami jak się udało skubańca odłożyć. Obecnie po 2 latach to głównie wieczorki jeśli pójdzie spać przed 20. Czasami są niestety akcje, że idzie spać później, więc wtedy na granie na tygodniu nikt chęci już nie ma.
Jak najbardziej grać się da. W domu na luzie, a poza tym bardziej jeśli będziecie wychodzić osobno i tak też zostawać z dzieckiem. U mnie każdy ma 2 wyjścia w tygodniu. A jeden zostawiamy dla siebie obecnie + weekend. I w sumie każdy jest zadowolony.
- rastula
- Posty: 10021
- Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 1277 times
- Been thanked: 1307 times
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
odpowiem krótko. dziecko to nie jest koniec życia...
- preshiq
- Posty: 268
- Rejestracja: 16 gru 2012, 13:36
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
- Has thanked: 271 times
- Been thanked: 112 times
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Wiadomo, że każde dziecko inne (u mnie córka nie dawała żyć właściwe przez 1,5 roku a potem z synkiem już było dużo łatwiej).
Nic mądrego nie powiem - sami wiecie najlepiej jakie macie dziecko, co się przy nim da a czego się nie da robić. Po prostu uważam, że dawanie rad w takich sytuacjach jest bez sensu, bo każde dziecko jest inne i potrafi wywrócić do góry nogami każdy plan .
Po prostu z czasem będzie coraz łatwiej .
Nic mądrego nie powiem - sami wiecie najlepiej jakie macie dziecko, co się przy nim da a czego się nie da robić. Po prostu uważam, że dawanie rad w takich sytuacjach jest bez sensu, bo każde dziecko jest inne i potrafi wywrócić do góry nogami każdy plan .
Po prostu z czasem będzie coraz łatwiej .
Moja kolekcja: https://tinyurl.com/y82mq9dr
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
U mnie obecnie córka skończyła 2 lata.Oboje z żoną jesteśmy dość zapracowani.
Do około półtora roku było spoko. Dziecko usypiało i raczej przesypiało noce więc dało się u nas umówić ze znajomymi i grać w godzinach 20:30-1:00. Znajomych mamy wyrozumiałych, więc jak trzeba było wyjść na 15 minut, ogarnąć dziecko to nie stanowiło problemu przerwanie gry na ten czas.
Później zaczął się etap, że córka wstaje ok 22 i trzeba ją ponownie uśpić. Często ten proces trwa nawet do godziny, a jak córka widzi światło w salonie to chce tam iść. Więc nie jesteśmy już w stanie zapraszać znajomych na granie. Mieliśmy kilka miesięcy przerwy.
Obecnie udaje nam się wygospodarować jeden wieczór w tygodniu na granie z żoną oraz raz na tydzień lub 2 spotykam się wieczorem ze znajomymi poza domem. Jak gramy z żoną to raczej w prostsze tytuły i liczymy się z tym, że .możemy danej partii nie dokończyć. Gramy zawsze po 20 jak młoda pójdzie spać.
Do około półtora roku było spoko. Dziecko usypiało i raczej przesypiało noce więc dało się u nas umówić ze znajomymi i grać w godzinach 20:30-1:00. Znajomych mamy wyrozumiałych, więc jak trzeba było wyjść na 15 minut, ogarnąć dziecko to nie stanowiło problemu przerwanie gry na ten czas.
Później zaczął się etap, że córka wstaje ok 22 i trzeba ją ponownie uśpić. Często ten proces trwa nawet do godziny, a jak córka widzi światło w salonie to chce tam iść. Więc nie jesteśmy już w stanie zapraszać znajomych na granie. Mieliśmy kilka miesięcy przerwy.
Obecnie udaje nam się wygospodarować jeden wieczór w tygodniu na granie z żoną oraz raz na tydzień lub 2 spotykam się wieczorem ze znajomymi poza domem. Jak gramy z żoną to raczej w prostsze tytuły i liczymy się z tym, że .możemy danej partii nie dokończyć. Gramy zawsze po 20 jak młoda pójdzie spać.
- PytonZCatanu
- Posty: 4506
- Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
- Has thanked: 1664 times
- Been thanked: 2085 times
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Dziecko faza 1:
Jedno usypia, drugie robi setup, Tylko znane gry, bez tłumaczenia. Masz 2h, czas start!
Dziecko faza 2:
Granie 21.00 - 00.00
Dziecko faza 3:
Dziecko gra z wami w proste gry
Jedno usypia, drugie robi setup, Tylko znane gry, bez tłumaczenia. Masz 2h, czas start!
Dziecko faza 2:
Granie 21.00 - 00.00
Dziecko faza 3:
Dziecko gra z wami w proste gry
Garść statystyk z BGG | Moje TOP 100 - stan na 1.01.2024
-
- Posty: 2575
- Rejestracja: 27 kwie 2018, 15:18
- Has thanked: 1221 times
- Been thanked: 1429 times
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Myślę, że tu jest pies pogrzebany. To znaczy często rozmiar poświęconego czasu i wysiłku nie wynika z tego jakie są faktyczne potrzeby dziecka, ale z dostosowywania się do tego "co ludzie powiedzą", żeby tylko nie powiedzieli, że zaniedbuję dziecko bo robię cokolwiek innego niż zajmowanie się nim 24/7.
A dlaczego tak mówią? Bo sami się zajmowali z takim poświęceniem i wysiłkiem i teraz potrzebują autowalidacji swojego poświęcenia i wysiłku. No bo jakże bez sensu by się czuli i jakimi frajerami, gdyby okazało się, że wcale nie musieli i przesadzili z całkiem niepotrzebnym poświęceniem. No więc teraz głoszą wszem i wobec zbudowaną w głowie narrację, że ich postępowanie było jedynym słusznym i kto tak nie robi ten źle robi.
Zamiast słuchać takich "życzliwych" ("Ja to się zajmowałam Tobą bez przerwy i nic innego nie robiłam!" "A ile zainteresowań miałaś, jak byłaś w moim wieku, mamo?" " ") może lepiej rozważyć, a jeszcze lepiej rozpisać sobie co faktycznie trzeba zrobić bo dziecko tego potrzebuje a czego potrzebuje nie dziecko, tylko kolejny życzliwy komentator i wtedy wykreślić to z listy "do zrobienia" I wtedy może się okazać, że sporo tego czasu i wysiłku jednak można zaoszczędzić.
Pewnie łatwiej z tym przy kolejnym dziecku bo lepiej się już wie, co się robiło całkowicie niepotrzebnie przy pierwszym;)
Tak czy inaczej moje anegdotyczne przykłady to choćby para znajomych, którzy z niespełna rocznym dzieckiem pojechali na LARP i gdy jedno z nich biegało po lesie udając elfa, drugie siedziało z dzieckiem w obozie i tak na zmianę (każdego dnia inny LARP przez 2 tygodnie).
Albo filmik taki jak ten https://www.youtube.com/watch?v=nyc4JXTUo98 na który natrafiłem przeglądając YT w poszukiwaniu pierwszych dłuższych tras rowerowych. 640km na rowerach, pod namiotami, z 5 latką i 8-miesięcznym maluchem? Można? Można. I oczywiście w komentarzach życzliwi piszący jakie to głupie, a tak naprawdę mówiący "jestem frajerem, że zrezygnowałem z fajnych rzeczy jak sam miałem dziecko więc teraz muszę sam przed sobą udowadniać, że tak musiało być a nie, że to była moja kiepska decyzja".
Lubię TĘ grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem TĘ grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w TĘ grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem TĘ grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w TĘ grę. (a nie "tą grę")
- preshiq
- Posty: 268
- Rejestracja: 16 gru 2012, 13:36
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
- Has thanked: 271 times
- Been thanked: 112 times
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
No więc ja na takie historie mogę napisać tylko : "zależy od dziecka". Sam wiem na co pozwalała córka (prawie na nic) a na co synek (właściwie na wszystko).Cyel pisze: ↑30 paź 2022, 09:03Myślę, że tu jest pies pogrzebany. To znaczy często rozmiar poświęconego czasu i wysiłku nie wynika z tego jakie są faktyczne potrzeby dziecka, ale z dostosowywania się do tego "co ludzie powiedzą", żeby tylko nie powiedzieli, że zaniedbuję dziecko bo robię cokolwiek innego niż zajmowanie się nim 24/7.
A dlaczego tak mówią? Bo sami się zajmowali z takim poświęceniem i wysiłkiem i teraz potrzebują autowalidacji swojego poświęcenia i wysiłku. No bo jakże bez sensu by się czuli i jakimi frajerami, gdyby okazało się, że wcale nie musieli i przesadzili z całkiem niepotrzebnym poświęceniem. No więc teraz głoszą wszem i wobec zbudowaną w głowie narrację, że ich postępowanie było jedynym słusznym i kto tak nie robi ten źle robi.
Zamiast słuchać takich "życzliwych" ("Ja to się zajmowałam Tobą bez przerwy i nic innego nie robiłam!" "A ile zainteresowań miałaś, jak byłaś w moim wieku, mamo?" " ") może lepiej rozważyć, a jeszcze lepiej rozpisać sobie co faktycznie trzeba zrobić bo dziecko tego potrzebuje a czego potrzebuje nie dziecko, tylko kolejny życzliwy komentator i wtedy wykreślić to z listy "do zrobienia" I wtedy może się okazać, że sporo tego czasu i wysiłku jednak można zaoszczędzić.
Pewnie łatwiej z tym przy kolejnym dziecku bo lepiej się już wie, co się robiło całkowicie niepotrzebnie przy pierwszym;)
Tak czy inaczej moje anegdotyczne przykłady to choćby para znajomych, którzy z niespełna rocznym dzieckiem pojechali na LARP i gdy jedno z nich biegało po lesie udając elfa, drugie siedziało z dzieckiem w obozie i tak na zmianę (każdego dnia inny LARP przez 2 tygodnie).
Albo filmik taki jak ten https://www.youtube.com/watch?v=nyc4JXTUo98 na który natrafiłem przeglądając YT w poszukiwaniu pierwszych dłuższych tras rowerowych. 640km na rowerach, pod namiotami, z 5 latką i 8-miesięcznym maluchem? Można? Można. I oczywiście w komentarzach życzliwi piszący jakie to głupie, a tak naprawdę mówiący "jestem frajerem, że zrezygnowałem z fajnych rzeczy jak sam miałem dziecko więc teraz muszę sam przed sobą udowadniać, że tak musiało być a nie, że to była moja kiepska decyzja".
I Twój komentarz też może mieć taki skutek że autor wątku dojdzie do wniosku , że jest nieudacznikiem bo nie jest w stanie ogarnąć 5-miesiecznego dziecka żeby zagrać godzinę w grę, podczas gdy jacyś herosi jada z dzieciakiem na rowerze do okoła kraju.
Moja kolekcja: https://tinyurl.com/y82mq9dr
-
- Posty: 2575
- Rejestracja: 27 kwie 2018, 15:18
- Has thanked: 1221 times
- Been thanked: 1429 times
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Czy Ty w ogóle przeczytałeś dokładnie co napisałem?
Napisałem, żeby samemu dokładnie rozważyć w zależności od swoich własnych warunków co należy zrobić a nie oglądać się na to "co ludzie powiedzą".
Nie pisałem, że trzeba zaraz zabierać niemowlę na wyprawę w Himalaje, bo każdy ma inne warunki, inne dziecko itp.
Ale niech to te warunki dyktują decyzje a nie opinia teściowej i sąsiadów
Więc tak naprawdę dokładnie to co napisałeś Ty, a Ty zauważyłeś tylko te przykłady... (bo pewnie wywołały reakcję emocjonalną więc przysłoniły całą resztę posta)
Napisałem, żeby samemu dokładnie rozważyć w zależności od swoich własnych warunków co należy zrobić a nie oglądać się na to "co ludzie powiedzą".
Nie pisałem, że trzeba zaraz zabierać niemowlę na wyprawę w Himalaje, bo każdy ma inne warunki, inne dziecko itp.
Ale niech to te warunki dyktują decyzje a nie opinia teściowej i sąsiadów
Więc tak naprawdę dokładnie to co napisałeś Ty, a Ty zauważyłeś tylko te przykłady... (bo pewnie wywołały reakcję emocjonalną więc przysłoniły całą resztę posta)
Ostatnio zmieniony 30 paź 2022, 12:56 przez Cyel, łącznie zmieniany 2 razy.
Lubię TĘ grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem TĘ grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w TĘ grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem TĘ grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w TĘ grę. (a nie "tą grę")
- Helga
- Posty: 306
- Rejestracja: 28 gru 2015, 16:01
- Lokalizacja: Warszawa/ Ząbki
- Has thanked: 6 times
- Been thanked: 6 times
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Widzę, że ile osób tyle sytuacji, ale to raczej wiadomka. Syn ma ponad 3 lata i u nas od urodzenia granie umarło. Nawet jak udało się jakimś cudem ogarnąć życie i sen dziecka, to najnormalnie w świecie sami padaliśmy spać. Od jakiś 2 tygodni udało mi się dopiero 2 razy zagrać w coś ze znajomymi, tylko dlatego, że dziecko zostało w domu z tatą. Dziś będziemy mieć pierwszą próbę w jakąś krótką grę, jak młody będzie miał swój godzinny seans bajkowy. Może się uda .
- preshiq
- Posty: 268
- Rejestracja: 16 gru 2012, 13:36
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
- Has thanked: 271 times
- Been thanked: 112 times
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Cyel pisze: ↑30 paź 2022, 12:49 Czy Ty w ogóle przeczytałeś dokładnie co napisałem?
Napisałem, żeby samemu dokładnie rozważyć w zależności od swoich własnych warunków co należy zrobić a nie oglądać się na to "co ludzie powiedzą".
Nie pisałem, że trzeba zaraz zabierać niemowlę na wyprawę w Himalaje, bo każdy ma inne warunki, inne dziecko itp.
Ale niech to te warunki dyktują decyzje a nie opinia teściowej i sąsiadów
Więc tak naprawdę dokładnie to co napisałeś Ty, a Ty zauważyłeś tylko te przykłady... (bo pewnie wywołały reakcję emocjonalną więc przysłoniły całą resztę posta)
W sumie masz rację
Po prostu zauważyłem że to działa w obie strony, tj. równie łatwo można właśnie wpaść w pułapkę porównywania z kimś kto niby radzi sobie dużo lepiej z dzieckiem i mieć z tego powodu kompleksy.
Moja kolekcja: https://tinyurl.com/y82mq9dr
-
- Posty: 531
- Rejestracja: 01 sty 2019, 17:25
- Lokalizacja: Zagranica
- Has thanked: 231 times
- Been thanked: 443 times
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Mam w domu półroczną córę i mam to szczęście, że da się przy niej pograć, poczytać, pójść na długi spacer do lasu, czyli wszystko to co lubię. Jednak trzeba pogodzić się z jedną modyfikacją każdej czynności - trzeba być przygotowanym, głównie psychicznie, że w każdej chwili może być "koniec grania". Teraz, już, nieodwołalnie. W momencie w którym się z tym pogodziłam od razu mi łatwiej. To wpływa na dobór gier - wybieramy lekkie, krótkie gry, które bez żalu można przerwać nawet po wyłożeniu pierwszej karty. To samo z filmami czy książkami - wybieram lżejsze lektury czy filmy, żeby się nie frustrować jeśli przyjdzie odłożyć książkę po dwóch stronach.
Mam też szczęście, że z partnerką dzielimy się obowiązkami, więc mamy żelazne godziny "tylko dla siebie", w których ja np gram w RPG odcięta od mleka, smoczków i pieluch. Polecam, działa uzdrawiająco na psychikę
Mam też szczęście, że z partnerką dzielimy się obowiązkami, więc mamy żelazne godziny "tylko dla siebie", w których ja np gram w RPG odcięta od mleka, smoczków i pieluch. Polecam, działa uzdrawiająco na psychikę
- upadly_bankowiec
- Posty: 249
- Rejestracja: 11 lis 2018, 13:48
- Has thanked: 58 times
- Been thanked: 122 times
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Mój mistrzu ma aktualnie 4 lata. Gramy głównie jak on zaśnie, czyli start po 20. Zaczynając wcześniej po prostu nie czerpaliśmy przyjemności z gry, jak nam grzebał w żetonach albo co chwilę odciągał od stołu. Niestety tak późny start skutkował niekiedy nieprzespanymi nocami. Rekordem było rozpoczęcie partii w Cywilizację: Poprzez Wieki z parą znajomych, w czwórkę. Start o 21, koniec o 5 (znajoma grała pierwszy raz). Prezes obudził się o 6
Ale żeby nie było tak źle, z czasem jest coraz lepiej. Młody jest zainteresowany "poważnymi" grami, głównie komponentami. Do tego ma już swoją kolekcję. Jak go najdzie ochota to jest w stanie siedzieć nawet dwie godziny i napierdzielać w swoje tytuły. I o ile nie mam problemu z graniem z nim w np. Liska Urwiska albo Nogi Stonogi, to przeklinam dzień w którym kupiłem grzybobranie. A był czas kiedy robiliśmy 3 partie z rzędu
Nauczony doświadczeniem nie siadam z nim do poważnych gier, starając się nauczyć go zasad. Gramy jedynie w formie zabawy. Mojego starszego syna niestety "przegrałem" kiedy miał 12 lat. Pomimo tego że kiedyś sporo razem graliśmy, teraz siada do gry okazyjnie. Żona twierdzi że złamał go Projekt Gaja. No cóż, po to są pierworodni żeby na nich eksperymentować
Ale żeby nie było tak źle, z czasem jest coraz lepiej. Młody jest zainteresowany "poważnymi" grami, głównie komponentami. Do tego ma już swoją kolekcję. Jak go najdzie ochota to jest w stanie siedzieć nawet dwie godziny i napierdzielać w swoje tytuły. I o ile nie mam problemu z graniem z nim w np. Liska Urwiska albo Nogi Stonogi, to przeklinam dzień w którym kupiłem grzybobranie. A był czas kiedy robiliśmy 3 partie z rzędu
Nauczony doświadczeniem nie siadam z nim do poważnych gier, starając się nauczyć go zasad. Gramy jedynie w formie zabawy. Mojego starszego syna niestety "przegrałem" kiedy miał 12 lat. Pomimo tego że kiedyś sporo razem graliśmy, teraz siada do gry okazyjnie. Żona twierdzi że złamał go Projekt Gaja. No cóż, po to są pierworodni żeby na nich eksperymentować
Mój kanał na youtube na którym możesz poznać/przypomnieć sobie zasady gier.
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Dorzucę swoje trzy grosze. Zanim urodziła się nam córka, razem z partnerką dopiero odkrywaliśmy planszówkowy świat. Oczywiście wszystko uległo zawieszeniu (TM zaczęła sie kurzyc, 7Ś:P lądował na stole raz na rok, itd). W międzyczasie urodził się syn. Oczywista oczywistość - wszystko zależy kto jakie ma Trolle w domu. Obecnie córa ma 4, syn 2.5 i powoli idzie. Ja złapałem bakcyla (znowu) i kupuje na potęgę (FOMO) i gram sobie wieczorami (czasem partnerka siada ze mna, ale zmęczenie często u niej wygrywa), córkę powoli zarażam - ma już swoje gry i swojego kallaxa heh
Gdybym miał krótko podsumować: w pierwszym roku życia dziecka nie ma czasu (siły, ochoty) na granie w ogóle, potem jest kombinowanie, potem juz z górki... Życzę wytrwałości ;)
Gdybym miał krótko podsumować: w pierwszym roku życia dziecka nie ma czasu (siły, ochoty) na granie w ogóle, potem jest kombinowanie, potem juz z górki... Życzę wytrwałości ;)
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
W sumie czy ja wiem?
Mamy 1,5 miesięcznego bąbla, zdążyliśmy pograć parę razy jak była ochota w planszówki -głównie teraz ghost stories, la cosa nostra i sabotażysta z ludźmi, unmatched często siada. Mamy czas na swoje zainteresowania, oglądamy wieczorami filmy praktycznie bez problemu, mamy czas na ćwiczenia i zainteresowania np ja rozwijam skille na gitarze a moja żonka rozwija znajomość języków i czyta książki. Pracuje na zmiany, i jakoś i tak się dogadujemy, kiedy jedno bierze brzemię na siebie to drugie ma czas na swoje rzeczy i na odwrót. Fakt czasami jak bąbel idzie spać, to padamy na kanapie i wyłaczamy się ;D ale tak to już chyba jest z dziećmi, dodatkowy modyfikator do wszystkiego co się robi
Głowa do góry na wszystko przyjdzie czas
Mamy 1,5 miesięcznego bąbla, zdążyliśmy pograć parę razy jak była ochota w planszówki -głównie teraz ghost stories, la cosa nostra i sabotażysta z ludźmi, unmatched często siada. Mamy czas na swoje zainteresowania, oglądamy wieczorami filmy praktycznie bez problemu, mamy czas na ćwiczenia i zainteresowania np ja rozwijam skille na gitarze a moja żonka rozwija znajomość języków i czyta książki. Pracuje na zmiany, i jakoś i tak się dogadujemy, kiedy jedno bierze brzemię na siebie to drugie ma czas na swoje rzeczy i na odwrót. Fakt czasami jak bąbel idzie spać, to padamy na kanapie i wyłaczamy się ;D ale tak to już chyba jest z dziećmi, dodatkowy modyfikator do wszystkiego co się robi
Głowa do góry na wszystko przyjdzie czas
-
- Posty: 853
- Rejestracja: 04 gru 2018, 09:48
- Lokalizacja: Wielkie Cesarstwo Północy Gdańsk
- Has thanked: 132 times
- Been thanked: 211 times
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
U nas na początku nie było tragedii. Trzeba było robić przerwy "na cyca" ale jakoś się dało grać. Problem się zaczął, gdy mały zaczął być eskpansywny a szczególnie właśnie w kierunku gier i innych komponentów. A że chodził spać koło 21-22 więc grać mogliśmy od wielkiego święta co bolało. Od września tego roku jest lepiej, bo w przedszkolu skończyło się leżakowanie, co spowodowało, że potrafi spać koło 20. Może też siadać z nami wspólnie do jakiś krótszych gierek (tak do godzinki spokojnie), jeśli ma przy nich co robić (podaje zasoby, rzuca kostkami itd). Ale zdarzyło się też, że wytrzymał ponad 2 godziny w miarę grzecznie ale to był wyjątek.
Podsumowywując w naszym przypadku dopiero gdy mały skończył 4 latka czujemy, że powoli wracamy do grania...
Podsumowywując w naszym przypadku dopiero gdy mały skończył 4 latka czujemy, że powoli wracamy do grania...
- SosnowyPatyk
- Posty: 159
- Rejestracja: 20 gru 2021, 21:51
- Has thanked: 113 times
- Been thanked: 123 times
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
U mnie z hobby nie było problemu z ani jedną ani drugą córką. Co prawda akurat wtedy planszówki nie były naszą pasją, ale takie Scrabble ogrywaliśmy często, bo więcej byliśmy w domu. Wydaje mi się że nawet więcej czasu mieliśmy przy małych dzieciach niż przedtem właśnie z racji rzadszego wychodzenia do znajomych itd., nadrabialiśmy filmy i seriale, graliśmy na konsoli, itd. Ja gdy jedna córka miała 3 lata, a druga kilka miesięcy, pojechałem na dwa tygodnie motocyklem do Rumunii. Dzieci stały się w ogóle powodem wejścia w planszówki, bo obiecaliśmy sobie, że po przeprowadzeniu się do domu na wsi będziemy robić sobie planszowe wieczory. Trochę zajęło zanim zaczęliśmy, ale w końcu się udało i teraz córki grają z nami
komu? czemu? - ludziom, osobom, planszówkom
z kim? z czym? - z osobą, z planszówką
ludzią - narzędnik słowa ludzia, gdyby istniało ;)
z kim? z czym? - z osobą, z planszówką
ludzią - narzędnik słowa ludzia, gdyby istniało ;)
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Dzieci są różne, mają różne okresy i na różne rzeczy pozwolą swoim rodzicom.
W gorszym czasie można się też pobawić solo albo zacząć grać w planszówki online, chociaż wymaga to odpowiedniego nastawienia
W gorszym czasie można się też pobawić solo albo zacząć grać w planszówki online, chociaż wymaga to odpowiedniego nastawienia
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Gramy cały czas od kiedy córka skończyła rok. Rocznie wykręcam około 500 partii.
Tydzień dzielimy na dni w 100% przeznaczone córce (zajęcia fizyczne) albo
graniu. W czasie grania córka maluje przy stole lub rozwiązuje różne zadania logiczne. Od małego jest nauczona jak się ma zachowywać w czasie grania i nie sprawia żadnych problemów, a między turami spokojnie można jej poświęcać uwagę.
Tydzień dzielimy na dni w 100% przeznaczone córce (zajęcia fizyczne) albo
graniu. W czasie grania córka maluje przy stole lub rozwiązuje różne zadania logiczne. Od małego jest nauczona jak się ma zachowywać w czasie grania i nie sprawia żadnych problemów, a między turami spokojnie można jej poświęcać uwagę.
- EsperanzaDMV
- Posty: 1521
- Rejestracja: 17 lut 2017, 14:40
- Has thanked: 301 times
- Been thanked: 639 times
Re: Planszówki (i inne hobby) przy małych dzieciach
Mam identycznie jak autor posta - mam niemal 5-miesięcznego brzdąca. Granie w planszówki praktycznie zamarło, z niewielkimi wyjątkami - przez tych parę miesięcy udało nam się zagrać kilka razy w Kaskadię, w Azula... same proste gierki, na góra 30 minut, bo więcej to już nie bardzo jest czas i przede wszystkim siły do grania. Chodzimy z żoną mocno niewyspani, jak jest okazja, to zamiast grać preferujemy się spróbować chociaż wyspać, zanim o tej 4-5 Junior się obudzi (i tak mamy luksus, że śpi od jakiejś 21). Wieczorem zamiast grać, preferujemy tak jak ktoś napisał dużo mniej wymagającą rozrywkę, czyli przede wszystkim filmy i seriale. Czasem uda mi się zagrać w coś solo, albo na kompie, ale tutaj również też wybieram seriale (zwłaszcza że dość dużo tego Marvel i Star Warsy produkują).
Trochę w szoku jestem czytając, że ktoś kładł miesięczne dziecko przy stole (i to na brzuchu) i grał - nasz Junior jeszcze sam nie trzyma długo głowy w górze, a co dopiero taki mały brzdąc... szanuję i podziwiam.
To nie jest tak, że tworzę całą kolekcję gier, by kiedyś grać z dziećmi - nie nastawiam się na to, natomiast jeśli kiedyś moje dziecko będzie chciało w coś ze mną zagrać, to będę przeszczęśliwy.
Trochę w szoku jestem czytając, że ktoś kładł miesięczne dziecko przy stole (i to na brzuchu) i grał - nasz Junior jeszcze sam nie trzyma długo głowy w górze, a co dopiero taki mały brzdąc... szanuję i podziwiam.
To nie jest tak, że tworzę całą kolekcję gier, by kiedyś grać z dziećmi - nie nastawiam się na to, natomiast jeśli kiedyś moje dziecko będzie chciało w coś ze mną zagrać, to będę przeszczęśliwy.