AnlAir pisze: ↑11 lut 2023, 18:53
Nie ma tam walki do końca, na ostrzu noża, każdy ma możliwość wygrać do ostatniej chwili, bitwy, można kogoś spowolnić itp.
sasquach pisze: ↑12 lut 2023, 02:53
Nie bardzo rozumiem to zdanie. Uważasz, że każdy "ma" czy "nie ma" możliwości wygrania do ostatniej chwili?
Czasem moje skróty myślowe są skomplikowane /pogmatwane, sorki
W tej grze nie ma takiej możliwości i to właśnie jest jej wielką wadą + różnica punktowa (masakra).
sasquach pisze: ↑12 lut 2023, 02:53
Jest kolosalna, ale jak najbardziej możesz na to poradzić - sam zacznij zdobywać dużo punktów. Ostatnia gra gdzie usiadło do stołu grono weteranów zakończyła się wynikami 169, 167, 155 i 152. Jak widać da się. Tylko grali ludzie to mieli już po kilka rozgrywek na karku, wiedzieli gdzie szukać punktów i rozumieli, że walka to tylko jeden ze sposobów na wygraną. Swoją drogą to częsty błąd u nowicjuszy w grach Langa. Ludzie skupiają się na wygrywaniu walk, a potem zdziwienie, że wygrywa ten co znalazł punkty z innych rzeczy.
Rozegrałem coś ponad 20gier z czego 98% wygrałem niejednokrotnie kolosalną różnicą punktową.
Często na początku 3ery mówiłem graczom, że wygram lub już wygrałem, żeby spróbowali coś zrobić razem ale nie byli w stanie nic na to poradzić.
Dla mnie to jest słabe i nudne.
Zapewne ma wpływ na to grupa ale grałem w dwóch różnych i było tak samo.
Jedna cała era, w której zwycięzca jest poza zasięgiem to dla mnie za dużo.
Gra, w której różnice wyników są kolosalne nie jest najlepiej 'skrojona'.
Słabo bawi się wygrywający jak i ludzie z tyłu.
Chyba, że ktoś ma radość z pastwienia się nad innymi, ja takiej nie mam.
AnlAir pisze: ↑11 lut 2023, 18:53
Po splądrowaniu prowincji generalnie możesz robić tam co chcesz, rzadko dojdzie do kolejnego plądrowania.
sasquach pisze: ↑12 lut 2023, 02:53
I co w związku z tym? To jakiś zarzut czy coś?
Dla mnie zarzut bo po splądrowaniu możesz sobie ustawiać swoje questy gdzie chcesz.
Wojownik tu, wojownik tam, rzadko ktoś jest w stanie zablokować, zdarza się to ale sporadycznie.
Coś w stylu 'pozamiatane' i nikogo nie możesz z prowincji już przepędzić.
Teoretycznie można to zrobić monstrami ale jest mało opłacalne.
Brakuje mi w tej grze takiego jakiegoś balansu, możliwości zareagowania w każdej chwili.
Oczywiście nie ma tam jednej głównej drogi do zwycięstwa i może być ciekawiej ale wiekszość gier u mnie wypadła podobnie.
Rozgrywka o której wspomniałeś musiała być ciekawa ale zdarza się zapewne rzadko.
Dla przykładu z tymi samymi grupami rozegrałem kilkanaście gier w Chaos w Starym Świecie i tam było o wiele ciekawiej.
Prawie każdy ma możliwość do końca kontrolować innych graczy.
W grupie można powstrzymać 'wyrywającego' się gracza, jest kontrola nad tym co się dzieje.
Ma również swoje wady (nie lubię walki kośćmi) ale daję radę to przeżyć, nie skupiam się na walkach (chyba, że grasz Khornem)
Jak dla mnie o wiele więcej kombinacji i możliwości zareagowania.
W tej grze nie udaje mi się dominować 'zawsze' a końcowy wynik, zwycięzca wyłania się z jakiejś tam grupki i pod koniec kilka osób ma możliwość wygrać, bawię się lepiej.
Choć zdarzają się rozgrywki dość słabe.
Blood Rage dla mnie to taki wstępniak do Chaosu...