Nidavellir (Serge Laget)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Nidavellir (Serge Laget)
Ostatnio w moje łapki wpadła licytacyjna, szybka gra. Jako że tematem było werbowanie krasnoludów po karczmach, to prawie natychmiast jak o niej usłyszałem, znalazła się w mojej kolekcji.
https://boardgamegeek.com/boardgame/293014/nidavellir
Gra jest założona na 2-5 graczy; dwie rozegrane partie były na trzech graczy. Główne różnice w rozgrywce do odsianie części kart, które są dostępne tylko w rozgrywce na 5 graczy oraz zwiększenie ilości granych tur.
Sama gra jest prosta. W trzech karczmach w każdej turze pojawia się tylu krasnoludów, ilu jest graczy (okazjonalnie może pojawić się skrzynia ze skarbem). Gracze następnie układają monety na planszetce (zakryte), żeby wskazać jaką kwotą licytują daną karczmę. Trzy monety trafiają tu; dwie kolejne do sakiewki. Po kolei odkrywa się monety; sprawdza się, kto dał największą wartość i w kolejności werbuje się krasnoludy. Tych jest pięć rodzajów - wojownicy, odkrywcy, zwiadowcy, kowale i górnicy. W momencie, kiedy ułożymy cały rządek ze wszystkich pięciu rodzajów, pobieramy bohatera - ci mają różne specjalne zdolności, czasami dodają tylko punkty, czasami robią coś dodatkowego - zawsze warto ich brać. Gra się do wyczerpania pierwszej talii - co trwa 4-5 tur. Na zakończenie rundy, sprawdza się kto ma najwięcej rang w każdej grupie i rozdaje się stosowne odznaki, które w różny sposób boostują nasze umiejętności. Np. Górnik daje wspomniany niżej klejnot o wartości 6 - czyli najwyższej - który jest nieprzekazywalny - czyli ten gracz zawsze wygrywa remisy; kowal daje dodatkową kartę legendarnego kowala (o dwóch rangach) itd.
Jeżeli w tracie licytacji będzie remis, to gracz o najwyższym numerze (wynikającym z losowanych na początku klejnotów) zaczyna, ale następnie po zakończeniu tury w danej karczmie remisujący zamieniają się tymi kamieniami, co oczywiście zmienia kolejność rozstrzygania remisów.
Po zakończeniu rundy i rozdaniu odznak przechodzimy do rundy drugiej i znowu od początku. Koniec drugiej rundy oznacza podliczanie punktów. To z kolei jest strasznie zakręcone, ponieważ punktacja każdej klasy wygląda inaczej - łowcy punktują w wysokości ilości rang do kwadratu; kowale dla odmiany mają ciąg arytmetyczny Na szczęście twórcy to przewidzieli i każda planszetka gracza ma ściągawkę, dzięki której liczenie tych punktów nie jest bolesne.
Wspomniałem wyżej o rangach. W grze liczy się nie ilość kart a ilość rang. Zwykłe karty mają te rangi pojedyncze. Natomiast bohaterowie potrafią już mieć dwie albo i trzy co powoduje, że jedna karta takiego bohatera jest równoznaczna trzem kartom zwykłych krasnoludów.
Jeśli chodzi o same monety - bazowo mamy ich pięć ( i zawsze mamy 5) o wartościach 0, 2, 3, 4, 5. Moneta warta 0 pozwala na wymianę monet z sakiewki - sumujemy ich wartość, odrzucamy większa monetę i pobieramy ze skarbca monetę o wartości równej sumie. Czyli jeżeli zostawimy w sakiewce monety 4 i 5, to odrzucamy 5 żeby dobrać ze skarbca 9. To ma znaczenie po pierwsze dlatego, że im dalej w las tym częściej zdarza się sytuacja, że potrzebujemy przelicytować przeciwników, żeby zabrać wartościową dla nas kartę albo kartę, która jest potrzebna im; po drugie - w przypadku wojowników albo jednego z bohaterów najwyższa wartość posiadanej monety to także dodatkowe punkty.
Gra po pierwsze zastrzega, żeby na początku grać bez trzech bohaterów ze względu na ich zakręcone zasady; po drugie zaleca się także granie bez dodatku (obydwie rzeczy zastosowaliśmy). Wyniki na trzy osoby to 254-221-182 w pierwszej rozgrywce; 262-242-201 w drugiej.
Podsumowanie - fajna, szybka gra, wymagająca momentami nieco myślenia ale każdą partię zamknęliśmy w maks godzinie (w drugiej chyba zeszliśmy do około 45 minut bo już każdy wszystko wiedział); tłumaczenie zasad trwało porównywalnie. Ciężar rozgrywki znikomy; gra niezależna językowo (pominąwszy instrukcję).
- japanczyk
- Moderator
- Posty: 10905
- Rejestracja: 26 gru 2018, 08:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3351 times
- Been thanked: 3205 times
Re: Nidavellir (Serge Laget)
Jakim cudem ten tytul nie ma watku to ja nie wiem
Swietna gra licytacyjna - mi zapadla w pamiec glownie rpzez to, ze ze znajomym przez bite 10 licytacji wybieralismy te same wartosci na zetonach
Piekne to bylo
Swietna gra licytacyjna - mi zapadla w pamiec glownie rpzez to, ze ze znajomym przez bite 10 licytacji wybieralismy te same wartosci na zetonach
Piekne to bylo
- warlock
- Posty: 4630
- Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 1024 times
- Been thanked: 1939 times
Re: Nidavellir (Serge Laget)
Na 100% był kiedyś taki temat, ktoś to musiał jakoś usunąć albo zmienić nazwę przypadkiem
- rand
- Posty: 485
- Rejestracja: 03 lis 2008, 22:07
- Lokalizacja: Gdańsk Zaspa
- Has thanked: 114 times
- Been thanked: 85 times
Re: Nidavellir (Serge Laget)
Czy ktoś ma dodatek i mógłby się podzielić czy warto go kupować? Chyba dużo nie zmienia, wiec zastanawiam się nad sensem jego kupowania. Mowa o dodatku od Galakty, bo drugiego pewnie nie wydadzą, a szkoda bo wygląda ciekawiej
Re: Nidavellir (Serge Laget)
Jedna z moich ulubionych lekkich & dynamicznych gier, którym sama podstawka wystarcza na wiele partyjek, bo prędko się nie nudzi
A odpowiadając na pytanie:
- Uline (totalna przewaga w licytacji i przekuwaniu)
- Thrud (rotacyjna karta)
na szczęście Thingvellir dodaje tyle nowych kart, że ciśnięcie po powyższe dwie przestaje być schematyczne. Jednocześnie fajnie zachowano równowagę między podstawką a dodatkiem, bo nie jest wcale koniecznością pozyskiwanie kart z czwartej karczmy czyli "obozowiska", czasem wystarczy wyhaczyć tylko jedną, we właściwym momencie. Jeśli ktoś ma wątpliwości to:
- warto odpowiedzieć sobie na pytanie z kim będzie w to grał/grała? bo jeśli Nidavellir spełniało się jako gra familijna, to Thingvellir może jednak zniechęcić nieco wyższym poziomem skomplikowania.
-może przetestować dodatek online na BGA lub łypnąć w instrukcję:
http://galakta.pl/download/Nidavellir_T ... PL_WEB.pdf
Drugiego dodatku - Idavoll (21 kart + tokeny) - jeszcze nie sprawdzałem, bo po kilkunastu partyjkach z Thingvellir w ogóle nie czuję potrzeby dodawania nowych rzeczy. W przyszłości pewnie obczaję.
A odpowiadając na pytanie:
Zdecydowanie warto, zmienia sporo! Podstawka ma parę bohaterów wyraźnie silniejszych (na tle reszty) czyli:
- Uline (totalna przewaga w licytacji i przekuwaniu)
- Thrud (rotacyjna karta)
na szczęście Thingvellir dodaje tyle nowych kart, że ciśnięcie po powyższe dwie przestaje być schematyczne. Jednocześnie fajnie zachowano równowagę między podstawką a dodatkiem, bo nie jest wcale koniecznością pozyskiwanie kart z czwartej karczmy czyli "obozowiska", czasem wystarczy wyhaczyć tylko jedną, we właściwym momencie. Jeśli ktoś ma wątpliwości to:
- warto odpowiedzieć sobie na pytanie z kim będzie w to grał/grała? bo jeśli Nidavellir spełniało się jako gra familijna, to Thingvellir może jednak zniechęcić nieco wyższym poziomem skomplikowania.
-może przetestować dodatek online na BGA lub łypnąć w instrukcję:
http://galakta.pl/download/Nidavellir_T ... PL_WEB.pdf
Drugiego dodatku - Idavoll (21 kart + tokeny) - jeszcze nie sprawdzałem, bo po kilkunastu partyjkach z Thingvellir w ogóle nie czuję potrzeby dodawania nowych rzeczy. W przyszłości pewnie obczaję.
Grosz coś? grej tukej: https://www.facebook.com/groups/heks.mi ... lanszowych
-
- Administrator
- Posty: 4669
- Rejestracja: 21 lip 2019, 11:10
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1213 times
- Been thanked: 1419 times
- kaszkiet
- Posty: 2807
- Rejestracja: 03 maja 2013, 13:06
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 308 times
- Been thanked: 525 times
Re: Nidavellir (Serge Laget)
Skoro temat wypłynął to i ja wrzucę swój tekst, opublikowany wcześniej na Planszowych Sucharach.
𝗭 𝗰𝘇𝗲𝗴𝗼 𝘄𝘆𝗻𝗶𝗸𝗮 𝘇𝗻𝗮𝗸𝗼𝗺𝗶𝘁𝗼𝘀́𝗰́ 𝗡𝗶𝗱𝗮𝘃𝗲𝗹𝗹𝗶𝗿𝗮 i do czego go porównać, licznie pytacie w listach.
Nie mogę więc pozostawić tego bez odpowiedzi. Postaram się zwięźle, ale mój wewnętrzny narrator nie zawsze na to pozwala.
𝗭𝗮𝗰𝘇𝗻𝗶𝗷𝗺𝘆 𝗼𝗱 𝘁𝗲𝗺𝗮𝘁𝘂.
No więc są sobie krasnoludy, budzi się straszliwy smok i z jakiegoś powodu gracze - zamiast współpracować - konkurują ze sobą, żeby powołać armię (zbiera się ją - oczywiście - w knajpach), która obroni królestwo. Hmm. Chyba temat nie jest najmocniejszą stroną gry.
𝗪 𝘁𝗮𝗸𝗶𝗺 𝗿𝗮𝘇𝗶𝗲 𝗽𝗿𝘇𝗲𝗷𝗱𝘇́𝗺𝘆 𝗱𝗼 𝗺𝗲𝗰𝗵𝗮𝗻𝗶𝗸𝗶.
W grze chodzi o - zaskoczenie - punkty.
Mamy 3 "karczmy" (kafle z herbem) i koło każdej z nich wykładamy tyle kart dzielnych, niewysokich wojów ile osób bierze udział w rozgrywce.
Gracze mają do dyspozycji zestaw pięciu monet. Wszyscy jednocześnie rozkładają trzy z nich zakryte koło karczm, a pozostałe dwie chowają WE worze.
Następnie, karczma po karczmie, kasa jest odkrywana i gracze wybierają karty w kolejności ustalonej przez wartość pieniążków.
I tutaj pojawiają się pierwsze, bardzo ciekawe decyzje do podjęcia.
Jak rozłożyć krasnoludzkie środki płatnicze? Na której karcie zależy mi najbardziej? A może przy jednej z karczm położę nie za dużą gotówkę, ale w bieda-licytacji uda się dostać to, czego potrzebuję? Ale czego potrzebują inni gracze? Może zrezygnują z mojej upatrzonej karty? A może to ja powinienem zablokować im wzięcie innej, bo za daleko odjadą w punktowaniu?
Cały ten HURAGAN MYŚLI jest dodatkowo napędzany faktem, że 𝗷𝗲𝗱𝗲𝗻 𝘇 𝗻𝗮𝘀𝘇𝘆𝗰𝗵 𝗺𝗼𝗻𝗶𝗮𝗸𝗼́𝘄 𝗺𝗮 𝘄𝗮𝗿𝘁𝗼𝘀́𝗰́ 𝘇𝗲𝗿𝗼.
Oczywiście ustawia to nas na końcu kolejki chętnych po karty, ale w zamian możemy przekuć nasze fundusze pozostawione WE worze.
Dodajemy do siebie ich wartości i bierzemy ze skarbca szmalec równy wynikowi. Jednocześnie odrzucamy droższy bilon, z dwóch wcześniej będących WE worze.
Możemy więc w pierwszych rundach atakować po karty wyższymi wartościami, albo zainwestować w przekuwanie zbierając z karczm ochłapy.
Warto też wspomnieć, że suma wartości naszych krasnoludzkich dukatów wlicza się do końcowego wyniku.
Kolejna ciekawostka - liczba talarów w skarbcu jest ograniczona i gdy np. przekuwamy piątkę i czwórkę na dziewiątkę, a dziewiątki w skarbcu już nie ma, otrzymujemy następną, wyższą dostępną drachmę.
Pozwala to na taktyczne wyczekiwanie na najlepszy moment do przekuwania (co może się obrócić przeciwko nam, bo zwracane sestercje po przekuciu do skarbca wracają).
Jest pewna zaleta opowiadania o zasadach słowem pisanym. Nikt nie przerywa starannie zaplanowanego ciągu przyczynowo-skutkowego!
Mimo to, słyszę w głowie to niewykrzyczane pytanie.
𝗔𝗟𝗘 𝗖𝗢 𝗭 𝗥𝗘𝗠𝗜𝗦𝗔𝗠𝗜? Dobrze, że o tym wspominacie, bo właśnie miałem do tego przejść.
Remisy w Nidavellirze są bardzo elegancko rozwiązane.
Na początku gry każdy otrzymuje jeden z kryształów o wartościach 1-5. Remis wygrywa gracz z wyższym kryształem, a następnie zamienia się nimi z drugim remisującym.
𝗖𝘇𝗮𝘀 𝗻𝗮 𝗽𝗮𝗿𝗲̨ 𝘀ł𝗼́𝘄 𝗼 𝗸𝗮𝗿𝘁𝗮𝗰𝗵.
Są w pięciu kolorach, z których każdy oznacza inną frakcję krasnoludów (wiecie - fryzjerzy, piekarze, ogrodnicy - takie tam).
Mechanicznie sprowadza się to do różnych sposobów punktowania.
Niebieska frakcja po prostu dodaje wartości rang na kartach (tych oznaczeń z lewej strony karty).
Zbieranie zielonych daje nam coraz więcej punktów za każdą kolejną rangę.
Wynik za fioletowe początkowo rośnie szybciej niż za zielone, ale później zielone je przeganiają.
Natomiast pomarańczowe to iloczyn liczby rang i sumy wartości na nich.
Wynikałoby z tego, że warto mocniej pójść w jeden-dwa kolory i wycisnąć z nich ile się da.
Nie jest to jednak tak oczywiste, ponieważ za każdy pięciokolorowy zestaw rang dobieramy kartę specjalną.
A jest z czego wybierać.
Są wzmacniające poszczególne kolory, ale i szare, które pozwalają wysoko przekuć denara, dają jednorazowo dużo punktów, czy stanowią część osobnego - szóstego zestawu.
Decyzje o wyborze kart są więc niebanalne, a dyktować je może zarówno nasza strategia, jak i zablokowanie poważnego punktowania przeciwników.
Musimy też na bieżąco się dostosowywać, bo żadna karta nie jest bezpieczna przed knajpianymi rekruterami krasnoludzkich poborowych.
Ostatni drobiazg, ale fajnie wpływający na grę i 𝘀𝘁𝗮𝘄𝗶𝗮𝗷𝗮̨𝗰𝘆 𝗻𝗮𝗺 𝗸𝗿𝗼́𝘁𝗸𝗼𝘁𝗲𝗿𝗺𝗶𝗻𝗼𝘄𝗲 𝗰𝗲𝗹𝗲, to nagrody, które możemy otrzymać w połowie rozgrywki.
Kto w tym momencie będzie miał najwięcej rang danego koloru min. może otrzymać nieprzechodni kryształ o wartości 6 (czyli wygrywamy wszystkie remisy), czy wymienić swojego obola o wartości zero na trójkę, nie tracąc przy tym możliwości dalszego przekuwania florenów.
𝗗𝗼 𝗰𝘇𝗲𝗴𝗼 𝗡𝗶𝗱𝗮𝘃𝗲𝗹𝗹𝗶𝗿𝗮 𝗺𝗼𝘇̇𝗻𝗮 𝗽𝗼𝗿𝗼́𝘄𝗻𝗮𝗰́?
W zasadzie jedyne bliższe skojarzenie jakie przychodzi mi na myśl to OPUS MANGNUM Reinera Knizii, czyli Ra. Ale tylko do pewnego stopnia.
W obu grach mamy jakiś rodzaj licytacji o pulę, która im dalej w rozgrywkę, tym jest bardziej różnowartościowa dla poszczególnych graczy.
Kreuje to dylematy w rodzaju - hm, te karty nie są mi za bardzo potrzebne, więc nie będę o nie za bardzo walczył. Z drugiej strony moi przeciwnicy będą wówczas mogli wygrać licytację niskim kosztem, a zyskają nieproporcjonalnie dużo. Może więc jednak ich przyblokować?
Ale nawet to podobieństwo się rozjeżdża (mamy inny rodzaj licytacji - zakryte wartości, kontra pojedyncza oferta; w Ra zbiera się całą pulę, a tutaj licytujemy kolejność w drafcie), pozostawiając wrażenie, że 𝗡𝗶𝗱𝗮𝘃𝗲𝗹𝗹𝗶𝗿 𝗷𝗲𝘀𝘁 𝘄 𝗱𝘂𝗰𝗵𝘂 𝗥𝗮, a niekoniecznie specjalnie zbliżony mechanicznie.
Dodając do tego jeszcze możliwość przekuwania naszych szelągów, otrzymujemy oryginalną grę z prostymi zasadami i płynną rozgrywką, z - nazwijmy to - nowoczesnym podejściem do interakcji między kartami (szczególnie tymi bonusowymi).
W dodatku mamy tu także niebezpośrednią, ale bardzo istotną interakcję między graczami. I chociaż da się grać patrząc tylko na swój ogródek, to obserwacja przeciwników zdecydowanie zwiększa nasze szanse na końcowy sukces
Nie robiłem sobie jeszcze podsumowania 2022(nieprawda, zrobiłem i - SPOJLER ALERT - Nidavellir wylądował na 1 miejscu - link na dole posta), ale 𝗡𝗶𝗱𝗮𝘃𝗲𝗹𝗹𝗶𝗿 𝗻𝗮 𝗽𝗲𝘄𝗻𝗼 𝗯𝗲̨𝗱𝘇𝗶𝗲 𝘄 𝘀́𝗰𝗶𝘀ł𝘆𝗺 𝘁𝗼𝗽𝗶𝗲 𝗴𝗶𝗲𝗿, 𝗸𝘁𝗼́𝗿𝗲 𝗽𝗼𝘇𝗻𝗮ł𝗲𝗺 𝘄 𝘁𝘆𝗺 𝗿𝗼𝗸𝘂.
Na półce mam dodatek Thingvellir, którego sprawdzenie jeszcze przede mną. Zorientowałem się też dopiero co, że jest i drugi - Idavoll!
𝗟𝗶𝗰𝘇𝗲̨, 𝘇̇𝗲 𝗚𝗮𝗹𝗮𝗸𝘁𝗮 𝗿𝗼́𝘄𝗻𝗶𝗲𝘇̇ 𝘄𝘆𝗱𝗮 𝗴𝗼 𝗻𝗮 𝗽𝗼𝗹𝘀𝗸𝗶𝗺 𝗿𝘆𝗻𝗸𝘂!
Tekst jest sponsorowany przez synonim słowa moneta.
A tu top 10 gier 2022 od Planszowych Sucharów -
𝗭 𝗰𝘇𝗲𝗴𝗼 𝘄𝘆𝗻𝗶𝗸𝗮 𝘇𝗻𝗮𝗸𝗼𝗺𝗶𝘁𝗼𝘀́𝗰́ 𝗡𝗶𝗱𝗮𝘃𝗲𝗹𝗹𝗶𝗿𝗮 i do czego go porównać, licznie pytacie w listach.
Nie mogę więc pozostawić tego bez odpowiedzi. Postaram się zwięźle, ale mój wewnętrzny narrator nie zawsze na to pozwala.
𝗭𝗮𝗰𝘇𝗻𝗶𝗷𝗺𝘆 𝗼𝗱 𝘁𝗲𝗺𝗮𝘁𝘂.
No więc są sobie krasnoludy, budzi się straszliwy smok i z jakiegoś powodu gracze - zamiast współpracować - konkurują ze sobą, żeby powołać armię (zbiera się ją - oczywiście - w knajpach), która obroni królestwo. Hmm. Chyba temat nie jest najmocniejszą stroną gry.
𝗪 𝘁𝗮𝗸𝗶𝗺 𝗿𝗮𝘇𝗶𝗲 𝗽𝗿𝘇𝗲𝗷𝗱𝘇́𝗺𝘆 𝗱𝗼 𝗺𝗲𝗰𝗵𝗮𝗻𝗶𝗸𝗶.
W grze chodzi o - zaskoczenie - punkty.
Mamy 3 "karczmy" (kafle z herbem) i koło każdej z nich wykładamy tyle kart dzielnych, niewysokich wojów ile osób bierze udział w rozgrywce.
Gracze mają do dyspozycji zestaw pięciu monet. Wszyscy jednocześnie rozkładają trzy z nich zakryte koło karczm, a pozostałe dwie chowają WE worze.
Następnie, karczma po karczmie, kasa jest odkrywana i gracze wybierają karty w kolejności ustalonej przez wartość pieniążków.
I tutaj pojawiają się pierwsze, bardzo ciekawe decyzje do podjęcia.
Jak rozłożyć krasnoludzkie środki płatnicze? Na której karcie zależy mi najbardziej? A może przy jednej z karczm położę nie za dużą gotówkę, ale w bieda-licytacji uda się dostać to, czego potrzebuję? Ale czego potrzebują inni gracze? Może zrezygnują z mojej upatrzonej karty? A może to ja powinienem zablokować im wzięcie innej, bo za daleko odjadą w punktowaniu?
Cały ten HURAGAN MYŚLI jest dodatkowo napędzany faktem, że 𝗷𝗲𝗱𝗲𝗻 𝘇 𝗻𝗮𝘀𝘇𝘆𝗰𝗵 𝗺𝗼𝗻𝗶𝗮𝗸𝗼́𝘄 𝗺𝗮 𝘄𝗮𝗿𝘁𝗼𝘀́𝗰́ 𝘇𝗲𝗿𝗼.
Oczywiście ustawia to nas na końcu kolejki chętnych po karty, ale w zamian możemy przekuć nasze fundusze pozostawione WE worze.
Dodajemy do siebie ich wartości i bierzemy ze skarbca szmalec równy wynikowi. Jednocześnie odrzucamy droższy bilon, z dwóch wcześniej będących WE worze.
Możemy więc w pierwszych rundach atakować po karty wyższymi wartościami, albo zainwestować w przekuwanie zbierając z karczm ochłapy.
Warto też wspomnieć, że suma wartości naszych krasnoludzkich dukatów wlicza się do końcowego wyniku.
Kolejna ciekawostka - liczba talarów w skarbcu jest ograniczona i gdy np. przekuwamy piątkę i czwórkę na dziewiątkę, a dziewiątki w skarbcu już nie ma, otrzymujemy następną, wyższą dostępną drachmę.
Pozwala to na taktyczne wyczekiwanie na najlepszy moment do przekuwania (co może się obrócić przeciwko nam, bo zwracane sestercje po przekuciu do skarbca wracają).
Jest pewna zaleta opowiadania o zasadach słowem pisanym. Nikt nie przerywa starannie zaplanowanego ciągu przyczynowo-skutkowego!
Mimo to, słyszę w głowie to niewykrzyczane pytanie.
𝗔𝗟𝗘 𝗖𝗢 𝗭 𝗥𝗘𝗠𝗜𝗦𝗔𝗠𝗜? Dobrze, że o tym wspominacie, bo właśnie miałem do tego przejść.
Remisy w Nidavellirze są bardzo elegancko rozwiązane.
Na początku gry każdy otrzymuje jeden z kryształów o wartościach 1-5. Remis wygrywa gracz z wyższym kryształem, a następnie zamienia się nimi z drugim remisującym.
𝗖𝘇𝗮𝘀 𝗻𝗮 𝗽𝗮𝗿𝗲̨ 𝘀ł𝗼́𝘄 𝗼 𝗸𝗮𝗿𝘁𝗮𝗰𝗵.
Są w pięciu kolorach, z których każdy oznacza inną frakcję krasnoludów (wiecie - fryzjerzy, piekarze, ogrodnicy - takie tam).
Mechanicznie sprowadza się to do różnych sposobów punktowania.
Niebieska frakcja po prostu dodaje wartości rang na kartach (tych oznaczeń z lewej strony karty).
Zbieranie zielonych daje nam coraz więcej punktów za każdą kolejną rangę.
Wynik za fioletowe początkowo rośnie szybciej niż za zielone, ale później zielone je przeganiają.
Natomiast pomarańczowe to iloczyn liczby rang i sumy wartości na nich.
Wynikałoby z tego, że warto mocniej pójść w jeden-dwa kolory i wycisnąć z nich ile się da.
Nie jest to jednak tak oczywiste, ponieważ za każdy pięciokolorowy zestaw rang dobieramy kartę specjalną.
A jest z czego wybierać.
Są wzmacniające poszczególne kolory, ale i szare, które pozwalają wysoko przekuć denara, dają jednorazowo dużo punktów, czy stanowią część osobnego - szóstego zestawu.
Decyzje o wyborze kart są więc niebanalne, a dyktować je może zarówno nasza strategia, jak i zablokowanie poważnego punktowania przeciwników.
Musimy też na bieżąco się dostosowywać, bo żadna karta nie jest bezpieczna przed knajpianymi rekruterami krasnoludzkich poborowych.
Ostatni drobiazg, ale fajnie wpływający na grę i 𝘀𝘁𝗮𝘄𝗶𝗮𝗷𝗮̨𝗰𝘆 𝗻𝗮𝗺 𝗸𝗿𝗼́𝘁𝗸𝗼𝘁𝗲𝗿𝗺𝗶𝗻𝗼𝘄𝗲 𝗰𝗲𝗹𝗲, to nagrody, które możemy otrzymać w połowie rozgrywki.
Kto w tym momencie będzie miał najwięcej rang danego koloru min. może otrzymać nieprzechodni kryształ o wartości 6 (czyli wygrywamy wszystkie remisy), czy wymienić swojego obola o wartości zero na trójkę, nie tracąc przy tym możliwości dalszego przekuwania florenów.
𝗗𝗼 𝗰𝘇𝗲𝗴𝗼 𝗡𝗶𝗱𝗮𝘃𝗲𝗹𝗹𝗶𝗿𝗮 𝗺𝗼𝘇̇𝗻𝗮 𝗽𝗼𝗿𝗼́𝘄𝗻𝗮𝗰́?
W zasadzie jedyne bliższe skojarzenie jakie przychodzi mi na myśl to OPUS MANGNUM Reinera Knizii, czyli Ra. Ale tylko do pewnego stopnia.
W obu grach mamy jakiś rodzaj licytacji o pulę, która im dalej w rozgrywkę, tym jest bardziej różnowartościowa dla poszczególnych graczy.
Kreuje to dylematy w rodzaju - hm, te karty nie są mi za bardzo potrzebne, więc nie będę o nie za bardzo walczył. Z drugiej strony moi przeciwnicy będą wówczas mogli wygrać licytację niskim kosztem, a zyskają nieproporcjonalnie dużo. Może więc jednak ich przyblokować?
Ale nawet to podobieństwo się rozjeżdża (mamy inny rodzaj licytacji - zakryte wartości, kontra pojedyncza oferta; w Ra zbiera się całą pulę, a tutaj licytujemy kolejność w drafcie), pozostawiając wrażenie, że 𝗡𝗶𝗱𝗮𝘃𝗲𝗹𝗹𝗶𝗿 𝗷𝗲𝘀𝘁 𝘄 𝗱𝘂𝗰𝗵𝘂 𝗥𝗮, a niekoniecznie specjalnie zbliżony mechanicznie.
Dodając do tego jeszcze możliwość przekuwania naszych szelągów, otrzymujemy oryginalną grę z prostymi zasadami i płynną rozgrywką, z - nazwijmy to - nowoczesnym podejściem do interakcji między kartami (szczególnie tymi bonusowymi).
W dodatku mamy tu także niebezpośrednią, ale bardzo istotną interakcję między graczami. I chociaż da się grać patrząc tylko na swój ogródek, to obserwacja przeciwników zdecydowanie zwiększa nasze szanse na końcowy sukces
Nie robiłem sobie jeszcze podsumowania 2022(nieprawda, zrobiłem i - SPOJLER ALERT - Nidavellir wylądował na 1 miejscu - link na dole posta), ale 𝗡𝗶𝗱𝗮𝘃𝗲𝗹𝗹𝗶𝗿 𝗻𝗮 𝗽𝗲𝘄𝗻𝗼 𝗯𝗲̨𝗱𝘇𝗶𝗲 𝘄 𝘀́𝗰𝗶𝘀ł𝘆𝗺 𝘁𝗼𝗽𝗶𝗲 𝗴𝗶𝗲𝗿, 𝗸𝘁𝗼́𝗿𝗲 𝗽𝗼𝘇𝗻𝗮ł𝗲𝗺 𝘄 𝘁𝘆𝗺 𝗿𝗼𝗸𝘂.
Na półce mam dodatek Thingvellir, którego sprawdzenie jeszcze przede mną. Zorientowałem się też dopiero co, że jest i drugi - Idavoll!
𝗟𝗶𝗰𝘇𝗲̨, 𝘇̇𝗲 𝗚𝗮𝗹𝗮𝗸𝘁𝗮 𝗿𝗼́𝘄𝗻𝗶𝗲𝘇̇ 𝘄𝘆𝗱𝗮 𝗴𝗼 𝗻𝗮 𝗽𝗼𝗹𝘀𝗸𝗶𝗺 𝗿𝘆𝗻𝗸𝘂!
Tekst jest sponsorowany przez synonim słowa moneta.
A tu top 10 gier 2022 od Planszowych Sucharów -
- Namurenai
- Posty: 564
- Rejestracja: 03 sty 2017, 12:17
- Lokalizacja: Warszawa (Mokotów)
- Has thanked: 378 times
- Been thanked: 213 times
Re: Nidavellir (Serge Laget)
Od siebie dodam, że jeśli ktoś uwielbia Nidavellir i ma możliwość upolowania Nidavellir: Royal Deluxe Treasure, to przyjemność grania żetonami pokerowymi zamiast tekturowych w grze, w której ciągle się takowymi obraca... Miód.
Zdecydowanie gorąco polecam
Dodatkowo dostajemy pewne rzeczy, które są miłym upominkiem:
- alternatywne arty do kart (wiadomo - subiektywna kwestia czy komuś się podobają czy nie. Aczkolwiek uważam, że większość prezentuje lepszy poziom niż te z podstawki)
- dedykowane koszulki (bardzo spoko jakość)
- plastikową wystawkę (która w końcu nie rozlatuje się sama z siebie i nie grozi rozpadnięciem przy jakimkolwiek dotknięciu)
Zdecydowanie gorąco polecam
Dodatkowo dostajemy pewne rzeczy, które są miłym upominkiem:
- alternatywne arty do kart (wiadomo - subiektywna kwestia czy komuś się podobają czy nie. Aczkolwiek uważam, że większość prezentuje lepszy poziom niż te z podstawki)
- dedykowane koszulki (bardzo spoko jakość)
- plastikową wystawkę (która w końcu nie rozlatuje się sama z siebie i nie grozi rozpadnięciem przy jakimkolwiek dotknięciu)
Re: Nidavellir (Serge Laget)
Jaka to jest przyjemna gra, ograłem troszeczkę na BGA, od czasu 7 Cudów i Race'a nie spotkałem się z tak rewelacyjnym balansem i możliwością pójścia różnymi ścieżkami, pomimo urzekającej prostoty.
Dodatek pierwszy też fajny, ale sama podstawka to coś niesamowitego. Porównania z Ra bardzo słuszne, ale samo Ra bywa frustrujące do grania czasem, tutaj jest dużo milej (dla niektórych to będzie wada)
Gorąco polecam spróbować. Na żywo denerwuje, że grę trzeba trzymać poziomo, ale prezencja na stole jest fajna.
Dodatek pierwszy też fajny, ale sama podstawka to coś niesamowitego. Porównania z Ra bardzo słuszne, ale samo Ra bywa frustrujące do grania czasem, tutaj jest dużo milej (dla niektórych to będzie wada)
Gorąco polecam spróbować. Na żywo denerwuje, że grę trzeba trzymać poziomo, ale prezencja na stole jest fajna.
-
- Posty: 183
- Rejestracja: 04 lip 2014, 17:11
- Lokalizacja: Kalisz
- Has thanked: 92 times
- Been thanked: 80 times
Re: Nidavellir (Serge Laget)
Dorzucę kilka słów od siebie. Ostatnio szukałem lżejszego tytułu, w który można spokojnie zagrać poniżej godzinki. Wybór padł na Nidavellir, głównie dzięki opiniom BoardgamePanda i DiceTower. Mam za sobą kilka rozgrywek w 3 osobowym składzie. Póki co jedna osoba wygrała wszystkie, ale różnice punktowe nie były duże, a za każdym razem droga do zwycięstwa była trochę inna. Licytacja jest wbrew pozorom przyjemna i nie zniechęca, bo szybko można się odegrać. Nie graliśmy jeszcze z dodatkiem, bo najpierw chcemy poznać wszystkie możliwości podstawki. Mam wrażenie, że mógłbym zagrać bez znudzenia kilka partii z rzędu w jeden wieczór. Trochę irytował mnie stojak na monety po wyjęciu z pudełka, bo był zbyt luźny, ale klej magic świetnie się spisał i nie ma już problemów. Choć kuszą też żetony pokerowe z trudno dostępnej wersji deluxe.
Rabaty: Rebel 8%-16%, Planszostrefa 7%, Mepel 2%.
Re: Nidavellir (Serge Laget)
Teraz z kodem na dzień dziecka w planszomanii żetony wychodzą ok. 290zł (+karty z alterantywnymi artami, które wyglądają IMO świetnie), więc mnie chyba kupili
edit: mea culpa, oczywiście planszostrefie
Ostatnio zmieniony 02 cze 2023, 22:51 przez Najtmerr, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 183
- Rejestracja: 04 lip 2014, 17:11
- Lokalizacja: Kalisz
- Has thanked: 92 times
- Been thanked: 80 times
Re: Nidavellir (Serge Laget)
Namówiliście mnie
A tak na serio, to widziałem już 2 czy 3 dni temu, a wczoraj znalazłem kod i karta poszła w ruch. Zobaczymy na ile dobrze są zrobione. Teraz tylko muszę się zastanowić gdzie to zmieścić na półce i jak spiąć budżet, bo miałem nic nie kupować.
Rabaty: Rebel 8%-16%, Planszostrefa 7%, Mepel 2%.
-
- Posty: 183
- Rejestracja: 04 lip 2014, 17:11
- Lokalizacja: Kalisz
- Has thanked: 92 times
- Been thanked: 80 times
Re: Nidavellir (Serge Laget)
Szczerze mówiąc, to grałem z dwoma różnymi ekipami i od pierwszych partii korzystaliśmy z pełnej puli bohaterów. W zasadzie jeden kumpel starał się zwykle zdobywać Uline, żeby podglądać monety innych, przed wybraniem swoich, ale chyba tylko raz pomogło mu to w wygranej. Ylud i Thrud raczej rzadziej były wybierane, przy kilkunastu partiach, głównie 3 osobowych. Graliśmy zarówno w podstawkę, jak i z dodatkiem Thingvellir. Tutaj dużo zależy od konkretnych sytuacji i dobierania kart, bo dany bohater może dać czasami fajne combo, choć wcale nie gwarantuje to wygranej gry. Przykładowo Uline z najwyższą monetą, może zrobić przewagę, co nie znaczy, że wygra nam grę. Thrud i Ylud ładnie uzupełnia rangi, przy dobieraniu kolejnych bohaterów, ale przynajmniej w naszym przypadku nie widać, że któryś dominuje nad resztą.
Rabaty: Rebel 8%-16%, Planszostrefa 7%, Mepel 2%.