jak tylko przeczytalem dzieki uprzejmości clowna o HoS od razu wylądował na mojej liscie do zakupu. Jednak po jakimś czasie i dzięki opiniom Jacka jakoś zapał opadł i pojawiło się zobojętnienie.
Dziś znów dzieki uprzejmości clowna zwanego w niektórych kręgach czarodziejem (podczas rozgrywki w HoS widać to było w rzutach kośćmi) udało m isie zweryfikować to co przeczytałem z moim wyobrażeniem i opiniami kolegów.
Gra wydana jest naprawdę ładnie w końcu mówimy o grze wojennej, bez zbędnej dłubaniny i wielogodzinnych batalii nad planszą, także wodotrysków w postaci malunków Menzla spodziewać sie nie można ale za to klimatyczne zdjecia jednostek i teatru działań są obecne. Wszystk osprawia że podczas gry czujesz sie jakbys oglądał film. Nie przesadzam...ja naprawde jestem wrażliwy na klimat uważam że bez niego nawet najlepsza mechanika się nie obroni, a w grach wojennych szczególnie gdzie przesiaduje nad plansza wiecej czasu niż 30-60 min jak w euro (2 de Mayo jest wyjątkiem).
Waracając do gry to co się rzuca w oczy to wielkość stołu jaką potrzeba mieć do rozłozenia gry....naprawe mimo to że clown poiada psory stolik trzeba było pod koniec upychać jednostki formacji i inne karty w tak isposób by wiadomo bylo gdzie co i jak leży.
Cena...no właśnie 250 zł za które dostajemy piekne zdjecia dystryktów stalingradzkich...jest ich mnóstwo! Karty formacji, wydarzeń i kart combatowych zagrywanych podczas starć i oblegania dystryktów. Wszystko opisane symbolami oraz świetnymi zdjęciami. Ostatnie co jest w pudełku to kostki i żetony, których jest dość sporo.
Rozłożenie gry zajęlo nam chwilke, a później tłumaczenie reguł podczas których...pwiem szczerze trochę zgupiałem. Miało na to wpływ na pewno ilośc alkoholu spożytego dzień wczesniej na urodzinach koleżanki jednak po dosłownie 15 min gry wszystko jest tak proste i klarowne, że juz teraz mogęs pokojnie siadąc do następnej rozgrywki bez używania i posiłkowania się instrukcją.
Gra sprowadza sie do ustalania przez Niemców dystryktów do obsadzenia i atakowania, a Rosjan do obrony terenów.
Mógłbym pisaci pisać co nie jest moją najlepszą stroną także oszczędze wam kłopotu i może zacznę podsumowanie
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
:
- gra trwała 2 i pół godziny z tłumaczeniem reguł co najważniejsze wogóle się nie dłużyło
- obie strony konfliktu są od siebie zupełnie różne. Niemcy atakują ogromnymi ilościami wojska na biednych słabo wyekwipowanych Rosjan, którzy bohatersko bronią się w ruinach. Takżei taktyka jest zupełnie inna.
- jest ogromnie dużo smaczków takich jak bohaterowie historyczni, podpalanie budynków przez niemców co zwieksza ilośc kostek do ataku (strasznie przyjemnie jest spopielać biednych żołnierzy w walonkach
![Twisted Evil :twisted:](./images/smilies/icon_twisted.gif)
), snajperstwo po stroie rosyjskiej jest na tyle denerwujące że generałowie Niemieccy padają jak muchy...wyborne
- mechanika prosta i sprowadzająca się do nauki prostych 3 faz które przez 6 tur się powtarzają i kilku ikon, które są ładnie wytłumaczone na karcie pomocy
- karty świetnie bydują napięcie podczas gry. Oddając dramatyzm sytuacji imo wzorowo
Gra opisująckilkoma zdaniami polega na zagrywaniu w ten sposob kart aby miec wiecej kostek do rzutu niż przecinik, dzieki którym musimy rzucic wiecej na jednej z kosci niż nasz oponent. Brzi banalnie, ale zanim dotrwamy do fazy turlania szczescianami czeka nas mnustwo zagrywke, a "grymas bólu" na twarzy przeciwnika po zagarniu karty robiącej spustoszenie w jego szeregach - bezcenne
Czy ta gra sprowadza sie do rzutu koścmi? tak - do tego sie dąży. Czy psuje to rozgrywke? Nie - gra się wspaniale i imo każdy ma szanse na zwyciestwo. Nie jest to dajs fest
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Kazdy z graczy ma tyle możliwości wpływania na ilośc kostek że nie uważam ze kości w istotny sposób wypaczają wynik rozgrywki.
Grałem dziś pierwszy raz Niemcami. Wygralem zamykajac wszystkie dystrykty i udało mi sie to dopiero w ostatnim etapie. Przez wiekszą część grt wydawało mi się, że Sowieci wygrywają właśnie dzięki szczęśliwym rzutom. Jednak tak jak już wspomniałem....każdy ma szanse na rewanż, tu nie chodzi o pojedynczy rzut kości czy przysłowiowej monety.
Czy warto wydac 250 zł? jesli masz te pieniadze i masz z kim w to pograć oczywiście ze warto! Na pewno nie jest to
gamers game. Gra jest bardzo przystępna jak i jej reguły proste i raczej nie ma listy wyjątków.
Jeśli ktoś jest wrogiem kostek to i tak nie przekonam go do tej gry...jednak jak w życiu tak i na wojnie pewna jest tylko śmierć.
Ja z przyjemnością siąde do Hell of Stalingrad jeszcze nie raz o ile dostanę zaproszenie od Czarka
Podziękowania dla Czarodzieja!