Descent 2ed drużyna VS drużyna

Relacje z pojedynczych gier, raporty z sesji oraz rozgrywki rpg na forum.
Awatar użytkownika
Tarongot
Posty: 6
Rejestracja: 22 maja 2022, 17:04
Has thanked: 6 times
Been thanked: 4 times

Descent 2ed drużyna VS drużyna

Post autor: Tarongot »

Wstęp.
Przy okazji pewnego tematu z forum wpadła mi do głowy myśl o wariancie gry Descent 2ed, w którym drużyny bohaterów walczyłyby między sobą.
Szukając inspiracji kolejny raz przejrzałem publikację DungeonCrawl, the Game.... autorstwa Stevena Daggs, i wszystko zaskoczyło. Jako podstawę wykorzystałem DelvenDeep (RAOV) stworzone przez RedJak'a z wcześniej granymi własnymi modyfikacjami.

Oto relacja z rozrywki z dygresjami odnośnie mechaniki.

Dwie drużyny bohaterów wyruszają do lochu, gdzie wedle opowieści kryje się dobrze ukryty i zabezpieczony skarbiec, a w skarbcu wiadomo, nieopisane bogactwa i chwała odkrywcy. Po drodze czekają ich potwory, pułapki, magia, wyzwania, a także inni poszukiwacze. Jak zakończy się ta wyprawa?

Aktorzy:
Drużyna niebieskich: Syndrael (Czempion), Ashrian (Bard) Jaina (Pogranicznik).
Drużyna czerwonych: Orkell (Harcownik), Rendiel (Apostoł), Quellen (Mistrz run).

Przygotowania:
Aby pierwsza/próbna rozgrywka nie toczyła się początkującymi postaciami, każdy z bohaterów otrzymał 2 punkty umiejętności, a każda z drużyn 300 monet i wizytę na targu. Marzę już o kampanii gdzie drużyny przeżywają przygody, realizują cele i wędrują po krainie, cały czas natrafiając na tych "drugich",
Dygresja:
Spoiler:
Niebiescy:
Syndrael nauczyła się umiejętności "Inspirująca obecność" i "Bitewna chwała", Ashrian umiejętności "Wojenna aria", Jaina umiejętności "Strzelec wyborowy".
Złoto wydano do ostatniej monety na "kościane ostrze" i "przeszywanicę" dla Syndrael, "eliksir leczenia", dwa "eliksiry wytrzymałości" i "przeklętą laleczkę", i jeszcze trzeba było sprzedać "Wysłużony miecz" by starczyło.

Czerwoni:
Orkell nauczył się umiejętności "Ostry jak brzytwa" i "Znowu w grze", Rendiel umiejętności "Oczyszczający dotyk" i "Pancerz wiary", Quellen umiejętności "Mistrzostwo runów".
Druga drużyna także pozbyła się całego złota. Sprzedała także stary młot Rendiel'a. Orkell odział się w "Płaszcz barona", Rendiel zaopatrzył się w "przeszywanicę" i "Zdobioną buławę", Quellen musiał się zadowolić "eliksirem wytrzymałości".

Eksploracja:
Dobrze wyekwipowani, pełni wiary w umiejętności swoje i kompanów ruszyli w ciemność.
Dygresja:
Spoiler:
Niebiescy:
Początkowo wszystko przebiegało sprawnie i łatwo, może nawet zbyt łatwo. Kojące, harmoniczne dźwięki harfy, inspirująca odwaga Syndrael sprawiały, że skaleczenia w ogóle nie dokuczały, łatwo wyprowadzało się silne i precyzyjne ciosy. Potwory padały zanim zdążyły poważniej zagrozić, pułapek łatwo było uniknąć. Nawet pojawiający się znienacka Ettin, choć mocnym ciosem odrzucił Ashrian na dobre kilka kroków, poległ szybciej niż ktokolwiek by się spodziewał.
Skarby znajdowały się z łatwością i worek szybko nabierał pulchnego kształtu. Jaina dokładnie przeszukując stos rupieci w bocznej nawie odnalazła prawdziwą perełkę. Przepiękny jadeitowy posążek, tak piękny, że przykro było myśleć o jego sprzedaży. Choć pokryłoby to koszty dobrego łuku.
Eksploracja lochu w jednym kierunku zakończyła się ślepym korytarzem, na szczęście nie całkiem pustym bo kilka monet się znalazło.

Dygresja:
Spoiler:
Początkowo przenikająca cały loch przyjazna magia zaczęła zanikać, a narastać zaczęła magia wroga. W starciu ze smoczymi mieszańcami, bezbłędnie wyczuwającymi jej słabość, Ashrian odniosła na tyle znaczące obrażenia, że konieczne stało się skorzystanie z eliksiru.
Dygresja:
Spoiler:
Znalazło się też prawdziwe kuriozum. Drzwi, oczywiście zamknięte i zabezpieczone pułapką, a zaraz za nimi drzwi, oczywiście zamknięte i zabezpieczone pułapką.
Dygresja:
Spoiler:
Po walce ze szczurami w sali niemal całkowitej ciemności, za bezdenną czeluścią, którą przekroczyć można było tylko wąskim chybotliwym mostkiem, znalazły się poszukiwane drzwi do skarbca. Zamek nie ustąpił ani pod zręcznymi palcami, ani siłą mięśni. Potrzebny był klucz, tylko gdzie go znaleźć?

Czerwoni:
Początkowo eksploracja szła szybko i sprawnie, choć niezbyt dochodowo. Loch wydawał się pusty, raczej pełen pułapek niż groźnych potworów. Goblińscy łucznicy w sali z leczniczą fontanną nie zdołali oddać nawet jednego strzału. Dziwny pomnik w sali z wieloma wyjściami okazał się magicznym konstruktem, i choć wydawało się, że jego wytrzymałość i odporność sprawi problemy, padł dość szybko.
Znaleziona halabarda, choć ostra i wyglądająca na nową nie wzbudziła entuzjazmu. Orkell wołał szybkość swoich toporków od ciężkiej i nieporęcznej halabardy. Quellen jasno dał do zrozumienia, że może ją co najwyżej sprzedać. Rendiel z buławą i tarczę też nie garnął się do wymiany. Walki było niewiele, a obrażenia z pułapek apostoł szybko leczył.


Drużyna niebieskich przez większość czasu miała tylko jedną drogę przed sobą. Czerwoni dokładnie odwrotnie. Sale miały po kilka wyjść. Wyjścia prowadziły do kolejnych korytarzy z kolejnymi wyjściami. Ciężko było wybrać, który kierunek eksplorować.

Wybrany korytarzy, okazał się niesłychanie długi i kręty. Dalej były wielkie schody a u ich szczytu wyraźny blask. Stąpać trzeba było wolno i ostrożnie o czym najlepiej przekonał się Quellen, który stracił przytomność po uderzeniu potężnej magicznej pułapki.

Dygresja:
Spoiler:
Wydawać by się mogło, że tak dobrze zabezpieczona pułapkami sala, broniona przez zmiennokształtnych mistrzów przemian będzie idealnym miejscem ukrycia klucza. Tak jednak nie było. To tylko stara kaplica wykorzysta jako leże. Co gorsza nie było innego wyjścia i trzeba było wracać. Garść znalezionego w leżu złota osłodziła trochę nudę długiego powrotu.
Walka w kaplicy przekonała Rendiela do używania halabardy. Jej zasięg znacznie pomógł w tej, i w następnej walce z żywiołakiem ognia częściowo chronionym polami lawy. To tutaj na piedestale odnaleziono dziwnie wyglądający klucz. Bez wątpienia klucz do skarbca.

Dygresja:
Spoiler:
Starcie drużyn.
Niebiescy mogą bronić dostępu do skarbca do którego klucz mają czerwoni, między nimi jedna droga, długi korytarz. Każda z drużyn ma otwarte i bezpieczne przejście do swojego wejścia i może opuścić loch ze skarbami. Niebiescy zgromadzili w monetach, dodatkowych miksturkach i drobiazgach jakieś 300złota. Czerwoni ok 200złota plus halabarda. Kwoty porównywalne. Każdy chciał jednak więcej.

Drużyny ostrożnie zbliżały się do siebie. Niebiescy aktywowali jedną pułapkę w korytarzu, czerwoni drugą.
Zajęcie pozycji i... atak. Natarcie czerwonych było słabo skoordynowane i niezbyt mocne. Niebiescy przypadkowo zajęli lepszą pozycję tuż obok wnęki, co pozwoliło wykonać szybki heroiczny wypad. Syndrael i Ashrian powalił trochę oddalonego od reszty Quellena. To wystarczyło by ograbić go z klucza, kilku monet i wrócić na pozycje obronne.

Dygresja:
Spoiler:
Kontratak Orkella i Rendiela powalił Ashrian, ale dzielnie osłaniająca towarzysza Jaina nie pozwoliła odebrać ani klucza, ani skarbów. Sama chwyciła wszystko i z heroiczną szybkością popędziła do skarbca. W tym czasie Syndrael i uzdrowiona eliksirem Ashrian w równym szyku wycofywały się, cały czas blokując korytarz.
Czerwoni nacierali, Syndrael i Ashrian wycofywały się skupiając na szyku i obronie.
Jaina biegiem dopadła drzwi skarbca, szybko wzięła co najcenniejsze i ruszyła do wyjścia.
Ashrian padła, Orkell przedarł się przez obronę niebieskich, ale jego towarzysze zostali z tyłu. Sam nie zdołał zablokować korytarza, ani powalić nikogo więcej. Niebiescy pędząc do wyjścia nie dali już szans czerwonym na kontratak. Opuścili loch z niezłą fortuną i celem scenariusza będąc tym samym bezspornym zwycięzcą.


Wojowniczki nieźle się wzbogaciły na wyprawie. Każdy usłyszał o ich dokonaniach. Złota wystarczyło na wszystko. Na odpoczynek w dobrej karczmie, na nowy sprzęt i na leczenie.
Jadeitowy posążek nie trafił na sprzedaż. Stał się trofeum i pamiątką sukcesu osiągniętemu dzięki sprytowi, odwadze i łutowi szczęścia.

Wojownicy nie stracili, ale niewiele też zyskali. Złota wystarczyło na leczenie i na odpoczynek, ale ze sprzętu dało się dokupić tylko trochę mikstur.
Nikt o ich wyprawie, o znalezieniu klucza nie usłyszał. Za każdy razem gdy pojawiały się opowieści o dokonaniach wojowniczek narastała w nich wrogość i chęć rewanżu.

Podsumowanie:
Wyszło dużo lepiej niż oczekiwałem. Powstała fajna historia, były emocje i decyzje. Warianty/mechaniki/rozwiązania, które przy okazji chciałem sprawdzić i te których powstanie wywołały okoliczności wyszły niewymuszone i intuicyjne. Mnóstwo przemyśleń, dodatkowych pomysłów i wniosków. Potencjał wygląda na wręcz nieograniczony.
Bez wątpienia spróbuję jeszcze raz.

Garść liczb:
Licząc czas od wyboru drużyn do zebrania elementów rozgrywka zajęła 5 i pół godziny.
W tym czasie rozegrano 22 tury. Powinno być 24, ale nie było sensu rozgrywać pustych tur w czasie których niebiescy by biegli do wyjścia, a czerwoni za nimi, będąc za daleko na jakikolwiek atak.
Loch wyszedł ogromny. W ramach eksploracji odkryto 20 kafelków (numerowanych) 3 końcówki 2 drzwi (z małymi łącznikami). Połączenie lochów dodało 21 kafelek.
Pokonano 9 grup potworów. Napotkano prawie 20 miejsc potencjalnych pułapek, z których większość wywarła mniejszy bądź większy efekt.
Łącznie 5 razy postacie zostały pokonane. Dwie po 2 razy, jedna 1.
Odnaleziono skarby (złoto, mikstury, przedmioty) o łącznej wartości ok 600 złota. Nie wliczając w to skarbca.

Wnioski:
Spoiler:
ODPOWIEDZ