Bardzo lubię granie solo ale nie we wszystko. Aktualnie lubię turlać kości w Karcianych Podziemiach.
![Mr. Green :mrgreen:](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
No to po kolei
Z serii D-Day są też inne tematy. Tarawa z tego co pamiętam było całkiem sensowne - duża plaża, a sama mapa nie była za bardzo skomplikowana. Jeżeli dobrze pamiętam to nowsze reimplemtacje mają trochę inny system kierowania ogniem przeciwnika (chyba od Iwo Jima wzwyż).
Pomijając oczywistości takie jak coopy to faktycznie dobry tryb solo w grze rywalizacyjnej euro zdarza się rzadko. Do tej pory grałem trochę w Blackout: Hongkong i tam to solo jest fajne, ale to jest po prostu gra na punkty bez przeciwników, bo sama gra w większości działa jak pasjans. W solo są dwie zmienne - usunięcie dodatkowej karty (oczywiście nikt nie podbiera żetonów zwiadu i kart). Do tego gra się w formie kampani, ale w ten sam sposob można grać w grupie. Jest ok, ale to dalej podliczanie punktów i sprawdzanie z tabelką ile "gwiazdek" dostaniesz w określonych widełkach punktowych. Sama rozgrywka bawi, ale zakończenie już nie bardzo.
Z tego co kojarzę to tryb solo w Bonfire został dodany już po opracowaniu gry i został zaprojektowany przez inną osobę. I tak jest zresztą w bardzo wielu grach, wiec moim zdaniem to nie ma raczej wpływu na bazowy projekt. Inna sprawa, że ten problem moze występować w drugą stronę. Jakaś gra "działa" dobrze na dwie osoby, a jest i tak kiepska/zepsuta na cztery czy pięć i to bez względu na interakcję. Albo działa od dwóch, a w rzeczywistości dobrze się gra dopiero w cztero czy pięcioosobowym składzie.trance-atlantic pisze: ↑06 maja 2023, 17:42 Całe szczęście, że Feld jest na topie od około dwóch dekad, dzięki czemu W Roku Smoka, Rialto nawet Zamki Burgundii miały szansę pojawić się na świecie nie jako punktowe challengery dla samotników, ale jako pełnoprawne, rasowe multiplejery.
Bardzo trafna uwaga. Dokladnie tak mysle. Grajac euro od dluzszego czasu przestaje widzec sens grania z ludzmi bo wszystko jest na zasadzie "kazdy rzepke sobie skrobie" i po ilus tam rundach podsumujemy kto mial lepszy wynik. Jest to spowodowane tym ze gracze maja wlasna planszetke i w grach jest coraz mniej interakcji miedzy graczami. Takie np rewelacyjne Podwodne Miasta. Gra jest super ale tam kazdy gra dla samego siebie. Eleven. Marco Polo. Ark Nova...itd.Warianty solo w grach są oczywiście coraz bardziej pożądane, tylko czy nie mamy obecnie do czynienia z zupełnie zwariowanym trendem, ze tworzy się hurtowo wieloosobowe pasjanse, dzięki którym to przejście z trybu multi na solo jest takie płynne?
Marco polo wydane w 2015 roku. W tym samym roku powstało mocno interakcyjne Pax Pamir oraz Food Chain Magnate. Słuchajcie mamy wybór gier ogromny i każdy znajdzie coś dla siebie. A jeśli większość gier nie ma silnej interakcji to nie ma sensu szukać winy w trybach gry, tylko w popycie na nie. To wy jesteście niedopasowani do populacji graczy a nie gry do niej. Graczy poszukujących silnych interakcyjnych wrażeń, gry na noże jest zwyczajnie mniej i dlatego mniej takich gier powstaje ale moim zdaniem cały czas są i nie zmienia się to jakoś znacząco na przestrzeni lat.
Chciałem jedynie pokazać co zresztą i Ty słusznie zauważyłeś że mamy być może trend (wbrew pozorom gram naprawdę mało) że gry są aktualnie wygładzane mechanicznie by było przy stole "miło" bez negatywnej interakcji między graczami. Gry z interakcją zaczynają schodzić to typowo pojedynkowych czyli wojennych , bitewnych i 1vs1. Reszta to takie właśnie pasjansowate i jedyna interakcja to "zająłem ci pole na które chciałeś stanąć". Nie mówię absolutnie że to zły kierunek bo jestem zdania że gry mają dawać przede wszystkim radość. A moja żona nie jest szczęśliwa jak pale jej wioskę, grabię surowce, wybijam ludzi czy robię inne bezpośrednie niefajne ruchy.seki pisze: ↑07 maja 2023, 20:32
Marco polo wydane w 2015 roku. W tym samym roku powstało mocno interakcyjne Pax Pamir oraz Food Chain Magnate. Słuchajcie mamy wybór gier ogromny i każdy znajdzie coś dla siebie. A jeśli większość gier nie ma silnej interakcji to nie ma sensu szukać winy w trybach gry, tylko w popycie na nie. To wy jesteście niedopasowani do populacji graczy a nie gry do niej. Graczy poszukujących silnych interakcyjnych wrażeń, gry na noże jest zwyczajnie mniej i dlatego mniej takich gier powstaje ale moim zdaniem cały czas są i nie zmienia się to jakoś znacząco na przestrzeni lat.
Miałem coś napisać w tym wątku, ale napisałbym dokładnie to co przedmówcaRUNner pisze: ↑06 maja 2023, 18:16 Często gram solo, ale nie bardzo lubię bić swoje rekordy punktowe. W takie solówki gram sporadycznie. Dlatego u mnie królują gry z konkretniejszym zadaniem do wykonania. WP LCG, Mage Knight, Marvel Champions i CDMD. Ostatnio wszedłem też w gry wojenne dedykowane solo, czyli Stalingrad i Dday Omaha Beach. W kolejce do grania czeka też Bloodborne, ale najpierw muszę pomalować figsy. Jesienią ma być polska wersja Final Girl i na nią mocno zacieram ręce!
Unikam też gier ze zbyt męczącą i czasochłonną obsługą wirtualnego gracza. Wychodzę z założenia, że to ja mam być głównym aktorem w takiej partii![]()
Tym gorzej dla gry, że został do niej doklejony.arian pisze: ↑06 maja 2023, 19:32Z tego co kojarzę to tryb solo w Bonfire został dodany już po opracowaniu gry i został zaprojektowany przez inną osobę. I tak jest zresztą w bardzo wielu grach, wiec moim zdaniem to nie ma raczej wpływu na bazowy projekt. Inna sprawa, że ten problem moze występować w drugą stronę. Jakaś gra "działa" dobrze na dwie osoby, a jest i tak kiepska/zepsuta na cztery czy pięć i to bez względu na interakcję. Albo działa od dwóch, a w rzeczywistości dobrze się gra dopiero w cztero czy pięcioosobowym składzie.trance-atlantic pisze: ↑06 maja 2023, 17:42 Całe szczęście, że Feld jest na topie od około dwóch dekad, dzięki czemu W Roku Smoka, Rialto nawet Zamki Burgundii miały szansę pojawić się na świecie nie jako punktowe challengery dla samotników, ale jako pełnoprawne, rasowe multiplejery.
IMO gry solo po prostu będą ewoluowały podobnie jak ewoulują choćby gry komputerowe.trance-atlantic pisze:Pytanie rzeczywiście brzmi, na ile jesteśmy w stanie poświęcić czasu na obsługiwanie automy tylko po to, żeby pobić swój rekord punktowy? Jestem ciekaw jak to długofalowo będzie wyglądać, czy może jak wspomniał @Ayaram będzie to kwestia "to be or not to be" w świecie gier planszowych i czy z czasem granie samotne nie stanie się na tyle nużące, że jako hobby przestanie nas całkowicie kręcić. Mam na myśli oczywiście tych, którzy od zawsze grali w składach 2+, bowiem odwieczni planszówkowi soliterzy mają obecnie raj na ziemi.
Być może doczekamy się kiedyś czasów gdzie planszówki staną się jedynie formą do grania solo.