A i tak nic tak nie psuje tej gry jak przyjaciółki robiące sobie wzajemne przysługi
![Twisted Evil :twisted:](./images/smilies/icon_twisted.gif)
No cóż ja też sie nie zgodzę z tym stwierdzeniem. Sięgając w pamięci 80% moich rozgrywek to klęska. Wszyscy się dziwią po co gram skoro nie wygrywam i powinien to rzucić w diabły. No cóż wygrana cieszy i trzeba się nią chołubić, ale najważniejsza jest sama rozgrywka bezwzgledu na grę. Dobre partie dla mnie to te kiedy gram zupłenie z nowymi "świerzynkami" graczami zaczynajacymi hobby. Nie zapomne pierwszego maratonu, kiedy na spotkaniu pojawili się studenci i widząc na stole ponad 40 pudełek z grami prawie zawariowali. Byli jak w amoku. To był dobry widok i super rozegrane partie. Ci ludzie łakneli rozgrwyki, żeby zagrać w jak najwięcej pozycji. To właśnie składa sie na określenie "dobra partia". Także wtedy wtedy, kiedy mogę odpocząć przy grze i zapomnieć o tzw. bożym świecie.Veridiana pisze:uprośćmy sprawę
Dobra partia to wygrana partia
Mi teraz coraz mniej zalezy na "graniu w", a coraz bardziej na "graniu z". Zamiast wgapiac sie w plansze wole sobie pozartowac, pogadac, pobyc z innymi graczami. Stad duzo bardziej wole partie ze znajomymi, z ktorymi mozna sie dobrze bawic grajac w cokolwiek, od partii w wielkie hity z przypadkowymi osobami.Veridiana pisze: 1) podejściem wszystkich do gry jak do potyczki intelektualnej a nie okazji do pogawędki czy "zabawy" aktualne
I jak wyzej. Grajac z dobrymi znajomymi pozwalamy sobie na zarty, czesto dosyc grube, ale jak najbardziej w konwencji rywalizacji w gronie dobrych znajomych. Moze byc to czasem szokujace dla osob postronnych, ale przy zgranej ekipie jest to nieodzowny element zabawy.6) brakiem przejawów zdenerwowania z powodu agresywnych zagrań przeciwników (obrażalom mówimy stanowcze NIE) uwagi "ty świnio!" ożywiają atmosferę, ale jednak nie, dziękuję
jak gadanie to przy piwie/herbacie/czymkolwiek, ale nigdy przy grze;P robię się wtedy bardzo nerwowy;P planszówki to dla mnie rozrywka, ale intelektualna, gdzie na chwile odkładamy wszystkie swoje prywatne tematy i wsiąkamy w grę. wtedy ma to sens. może po iluś tysiącach partii też nam przejdzie takie konserwatywne patrzenie na granie, ale póki co... pa pohybel gadułom i przeszkadzaczom!!!Don Simon pisze:Mi teraz coraz mniej zalezy na "graniu w", a coraz bardziej na "graniu z". Zamiast wgapiac sie w plansze wole sobie pozartowac, pogadac, pobyc z innymi graczami. Stad duzo bardziej wole partie ze znajomymi, z ktorymi mozna sie dobrze bawic grajac w cokolwiek, od partii w wielkie hity z przypadkowymi osobami.
Ale (pomijac granie w klubie) my glownie gramy przy piwie/czymkolwiek(gin)/jedzeniu itp. i gra to tylko dodatek do spotkania - dla mnie nawet Monopol w ulubionej ekipie bedzie "dobra partia".Happosai pisze:jak gadanie to przy piwie/herbacie/czymkolwiek, ale nigdy przy grze;P
ja z reguły już z góry spotkania planszówkowe ustalam jako planszówkowe a towarzyskie jako towarzyskie bo nastawienie to u mnie ważna rzecz. oczywiście nie widzę problemu w odstępstwach w jedną jak i w drugą stronę, ale nie zmienia to faktu, że nawet granie na spotkaniu towarzyskim znacznie lepiej wypada jeśli widać zaangażowanie w grę. to już tylko kwestia gustu więc chyba nie ma się co licytować;PDon Simon pisze:Ale (pomijac granie w klubie) my glownie gramy przy piwie/czymkolwiek(gin)/jedzeniu itp. i gra to tylko dodatek do spotkania - dla mnie nawet Monopol w ulubionej ekipie bedzie "dobra partia".Happosai pisze:jak gadanie to przy piwie/herbacie/czymkolwiek, ale nigdy przy grze;P