Hmmm. Miałem coś napisać, ale na razie czasu nie było
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
...
Udało mi się nawet bez problemu dotrzeć na miejsce, chociaż mapka chyba mało oddawała to jak to rzeczywiście wygląda, chociaż może to wina wydruku
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
...
Jak przyszliśmy stali bywalcy grali już, ale i dla nas znaleziono mentorów co by nas wprowadzili w arkana świata planszówek
![Twisted Evil :twisted:](./images/smilies/icon_twisted.gif)
, potem zaś graliśmy jeszcze z innymi ludźmi i jeszcze innymi. Miałem okazję zagrać z prawie wszystkimi. No ale po kolei...
Razem z kolegą zostaliśmy dołączeni do grupy grającej w Puerto Rico. Gra była po niemiecku (
![Evil or Very Mad :evil:](./images/smilies/icon_evil.gif)
- barbarzyński język) ale zasady na tyle proste, że właściwie nawet grając pierwszy raz jakoś mi poszło, a gra mimo swej prostoty naprawdę wciągnęła, gdyż wszyscy kombinowali jakby tu innym pod górkę zrobić
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
. W tym samym czasie inne grupy zagrywały w Mystery of the Abbey (Tajemnica Opactwa) [przy głośnych wybuchach śmiechu] i Age of Mythology [tu spokojniej i wolniej, jako że wszyscy grający pierwszy raz grę na oczy widzieli]. Chyba jako pierwsi skończyliśmy, więc postanowiliśmy szybko jeszcze spróbować Osadników Catanu. Gra też wydała mi się ciekawa, ale niestety była zdominowana przez jednego gracza, a ja to już w ogóle nie miałem pola manewru - tak zostałem zblokowany, pewnie dlatego też nie przypadła mi tak bardzo do gustu. W międzyczasie grupa od Age of Mythology skończyła i zmyła się, Braciszkowie (razem ze zniewieściałym bratem Magdą) też tam się jakoś przetasowali i postanowili rozpracować nową pozycję - Goa. Uśmiali się przy tym setnie, ale jakoś w końcu mniej więcej rozpracowali o co chodzi i przystąpili do gry. Ja miałem za 50minut tramwaj, więc postanowiliśmy jeszcze szybką partyjkę Puerto na 3osoby odpalić. Wszytko byłoby pięknie, ale gdy miałem sie zbierać wyglądało na to że wygram i jakoś tak mi szkoda było się zmywać, więc postanowiłem zostać do końca
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
. Grę rzeczywiście wygrałem (i to z duuuużą przewagą), ale na tramwaj nie miałem już szans zdążyć. W tym czasie już za dużo osób nie było, jednak trochę jeszcze chętnych było, więc postanowiliśmy w coś tam jeszcze pograć. Najpierw miała to być Serenissima, ale po krótkiej dyskusji postanowiliśmy jeszcze raz zagrać w Mystery of the Abbey, co bardzo mi pasowało, bo od początku gra mnie zaciekawiła
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
...
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie małe kłopoty techniczne gdy to brat Jan (chyba
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
) pojechał swym powozem odwieźć kilka osób i skołować coś do picia
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
. Zajęło mu to chyba z godzinę, ale w końcu wrócił i zaczęliśmy grać. Gra przebiegała w miarę sprawnie, chociaż późna godzina (12.00-02.00) dawała się we znaki. W końcu brat Mirosław, będący najbliżej rozwiązania, niechcący zdradził wszytkim hinta do rozwiązania śledztwa i w tym momencie gra się skończyła, gdyż wszystkim pozostał tylko jeden podejrzany
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
...
To było tak dłużej
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
. A w skrócie było super, tylko dwa minusy: niska temperatura w poternie, no i to że było tak ciekawie, że zostałem do końca, a następnego dnia (jeszcze po oddaniu 0.5l krwi) robiłem za Zombiaka
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
(do tego jeszcze moja drużyna wrobiła mnie na sesji w prowadzenie Earthdawna - porażka
![Embarassed :oops:](./images/smilies/icon_redface.gif)
)...