W pierwszym dłuższym poście pisałem, że taka jest cecha tej gry - lata się dużo po procedurach, tabelkach i innych podobnych tworach. Po tym, co piszesz, wnioskuję, że w gry GMT nie grałeś. Te gry po prostu takie są - proceduralne z masą żetonów. Z tą różnicą, że Prezydent tych procedur ma jeszcze więcej niż standardowo. Dzięki temu świat oddany jest w miarę realistycznie. Minusem jest to, że trzeba przez te procedury przechodzić.
Na myśl mi przychodzi tutaj Fields of Fire. Zasady gry w wersji odnowionej mają na obecną chwilę niecałe 100 stron. Do tego dochodzą książki z tabelkami, scenariuszami, specjalne zasady kampanii. Żetonów jest od zatrzepania, zasad jeszcze więcej, a ludzie tracą długie tygodnie, żeby móc powiedzieć, że zagrali w Fields of Fire. Gra jest w mojej ocenie dużo bardziej skomplikowana niż Prezydent, bo nie dość, że trzeba ogarniać "księgowość" gry to jeszcze zasady są dużo bardziej zakręcone, nie ma flipbooka, a instrukcja ma duże wady.
I wiesz co? Ludzie często się wypowiadają, że gra faktycznie jest bardzo ciężka do przyswojenia, ale za to potem to wszystko jest wynagradzane poprzez narrację, która się tworzy podczas rozgrywki. Wspomniana narracja w 90% polega na tym, że na planszy gry wytworzyła się sytuacja X, z którą sobie jakoś poradziliśmy (bądź nie ). Ludzie sami sobie uzupełniają historię między przesunięciem żetonu X z jednego miejsca w inne.
Jeżeli nie grałeś do tej pory w gry od GMT to może warto najpierw zagrać w coś lżejszego typu "Navajo Wars". Ewentualnie D-Day at Omaha od DVG. Zobaczysz jak Ci się gra w gry proceduralne. Jak siądzie to git, a jak nie to po prostu gry tego typu nie są dla Ciebie
Gierencje od GMT na ogół wymagają sporego nakładu sił, żeby je przyswoić, ale jak już się przyswoi to jest petarda.