Mistwind ( Adrian Adamescu, Daryl Andrews)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
XLR8
Posty: 1720
Rejestracja: 16 lis 2020, 18:11
Has thanked: 289 times
Been thanked: 923 times

Mistwind ( Adrian Adamescu, Daryl Andrews)

Post autor: XLR8 »

Obrazek
Mistwind is a strategic game of building networks and meeting the demands of each nation. Players will gain resources to build outposts or train transport whales, gather and deliver cargo to fulfill territory demands and complete networking contracts with neighbouring nations in an effort to become the most Trusted Trader in Mistwind.

Players will have a hand of action disks numbered 1-5 but at the beginning of every round, you must choose one to discard and not use for that round. The game board will have 4 sections, each with their own spots numbers 1-5 where players will play their matching numbered action disk. Each spot on the board only allows one action disk. Players take turns placing their action disks until each player has used all 4 disks, thus ending the round. The game consists of only 4 rounds so players must choose carefully when and where to spend their actions to maximize their turns.

Players will earn points from, among other things, completing network cards, delivering resources to capitals, and overall majority of Demand Tokens from each region. The player with the most points wins!

https://boardgamegeek.com/boardgame/366251/mistwind
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4404
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 3131 times
Been thanked: 3059 times

Re: Mistwind ( Adrian Adamescu, Daryl Andrews)

Post autor: Gizmoo »

Zagrane! Niestety nie na prywatnym egzemplarzu, więc nie wiem kiedy uda się powtórzyć, ale już na wstępie zdradzę - chciałbym powtórzyć bardzo. :D

Od razu zaznaczę - nie jestem przesadnym fanem mechaniki "pick up and delivery", w całej mojej przepastnej kolekcji mam dosłownie jedną* grę w tej mechanice - Islebound i uważam, że niezmiernie trudno jest tą mechanikę zrobić DOBRZE.

*
Spoiler:


Jak wyszło tym razem? Śmiało mogę napisać, że jest to eksperyment w 100% udany.

Akcja Mistwind rozgrywa się w fantastycznym świecie, gdzie cały transport odbywa się na grzbietach wielkich, latających wielorybów. "Paliwem", dzięki któremu te wielkie zwierzaki się poruszają, jest kryl. Wieloryba trzeba "zatankować" krylem, by w ogóle móc się poruszać, albo utworzyć prywatną sieć posterunków, dzięki którym nasz wieloryb nie będzie miał tak dużego apetytu, a my będziemy mogli poruszać się "za darmo". Mamy cztery duże stolice regionów, oraz cztery duże miasta - każde ze zmiennym ryneczkiem. Na tych ryneczkach będą pojawiały się kafelki z zapotrzebowaniem na konkretny towar. Naszym zadaniem będzie więc, jak najbardziej sprawne dostarczanie konkretnych towarów (zdobytych na konkretnych polach), do wciąż zmieniającego się w miastach zapotrzebowania. W grze będziemy rozbudowywać naszą sieć połączeń, poszerzać umiejętności pasywne (niewielki engine building), a także wystawiać na plansze nowe wieloryby. Wszystko po to, by z sałatki punktowej uciułać jak najwięcej punktów, ale głównym źródłem punktowym będzie dostarczanie towarów. Bez tego - nie mamy szans w wyścigu. Całość napędzana jest sprytnym systemem wyboru akcji. Ot, taki trochę worker placement, z tym że nasi workerzy to dyski z numerami, które są przypisane do konkretnych akcji. Na początku każdej rundy musimy zdecydować w tajemnicy, który dysk odrzucamy na bieżącą z rund, a później... I tak nasz plan może lec w gruzach, gdy któryś z przeciwników zajmie nam potrzebną do jego realizacji akcję.

Po wytłumaczeniu zasad i pierwszej rundzie wydawało mi się to przekombinowane (po co te numerki?), ale w kolejnych okazało się, że zaskakująco dobrze to działa, a decyzja o odrzuceniu którejś "cyferki" potrafi być bardzo bolesna. Decyzje są super ważne i to nie tylko na szczeblu taktycznym, ale też trzeba mocno planować do przodu. Ścigamy się o wszystko, a interakcja jest na bardzo wysokim poziomie. Jasne, częściowo punkty styku są w 100% przypadkowe, ale już obserwacja tego, który spośród graczy ma szanse przed nami zrealizować konkretne zlecenie, już nie. I musimy mocno rozkminiać co, gdzie, kiedy i w jakiej kolejności rozegrać. Decyzje są mega ciekawe, dylematy rozrywają mózg i serce i z jednej strony tego oczekujemy od gier planszowych, a z drugiej... Jest to odrobinę męczące.

I tutaj jest największy paradoks Mistwind. Gra ma dużo prostsze zasady, niż mogłoby się wydawać (chociaż tłumaczy się ją dosyć długo - około 20-25 minut), wygląda jak zabawka dla dzieci, ale decyzje są ciężkie, trudne i wszystko trzeba przeliczyć, żeby nie zrobić błędu. Niby akcje są błyskawiczne - połóż dysk, wykonaj akcję, ale downtime potrafi zabić. :lol: I chociaż nie jestem zamulaczem, to przy Mistwind udało mi się zaliczyć niejedną "zwiechę". Do tego gra jest dosyć ciasna. A na czterech graczy już w ogóle trudno wesoło poruszać się w tej ciasnocie i wszystkiego brakuje. Gdy ktoś zablokuje nam swoim "pinglem" potrzebną akcję, możemy poczuć się jak owsik w planszówkowej okrężnicy. Szczególnie na początku rozgrywki jest to dotkliwe, bo nieustannie brakuje nam "paliwa". Pól z krylem na planszy jest mało, do tego są porozrzucane, więc co chwila musimy "poświęcać" jeden dysk akcji, by w ogóle móc się poruszać.

Gra jest piękna, fantastycznie prezentuje się na stole, a komponenty są wysokiej jakości. Ale w tym całym miodzie i produkcyjnym przesycie, jest solidna łycha dziegciu...

Po pierwsze - fatalnie dobrano kolory. I to nie tylko kolory obszarów, ale też surowców. Notorycznie myliłem kakao z węglem, bo węgiel na planszy jest... Brązowy. Nie mam ślepoty kolorów, a tym razem czułem się jakbym miał. Gdy wskazywałem na planszy kolor i mówiłem, że to odcień fioletu (liliowy), to dwójka graczy twierdziła, że jest to kolor... Szary. :lol: Burgund był według nich fioletowym i kropka. Efektem tego często nad stołem dochodziło do nieporozumień. Sam doboru kolorów, który był dziwaczny, nie był też najgorszym problemem. Gorzej, że te kolory były wyblakłe, więc w ciemnym, knajpianym wnętrzu problem z identyfikacją jeszcze się pogłębiał.

Najgorsze jednak były IKONY. Pewnie po kilku rozgrywkach problem znika całkowicie, ale kodowanie niektórych akcji na kartach dla mnie, dość ogranego gościa, który niejedną planszówkę pochłonął, stanowił nielada wyzwanie. I mówię to z perspektywy gościa, dla którego 30 hieroglifów w Fall of Lumen, nie stanowiło większego problemu. Tutaj, podczas naszej rozgrywki wielokrotnie się myliłem i przez te pomyłki albo cofałem swój ruch, albo rozumiałem jak bardzo spieprzyłem kilka kolejek później. Nie jest też tak, że wszystkie ikony są złe. Natomiast kilka spośród nich tak mało się różni od siebie, że trzeba się ich poprostu nauczyć na pamięć. Często też jakaś ikona dotyczy konkretnego, jedynego pola na planszy i możemy przez nierozpoznanie koloru - wybrać niewłaściwą kartę. Nie jest to problem przy kilku rozgrywkach i na dłuższą metę pewnie znika całkowicie, ale jak ktoś gra pierwszy raz, albo wyciąga grę raz na kilka lat, to bankowo będzie dochodziło do pomyłek.

Reasumując - grało mi się świetnie, ale najwyższą ocenę blokują mi uwierające w tyłek wady, które ostatecznie doprowadziły do tego, że pomimo świetnej zabawy intelektualnej, umęczyłem się przy tej rozgrywce dokumentnie.

Zalety:

- Absolutnie świetny puzzelek. Zagadka i przestrzenna i optymalizacyjna jest prześwietna!
- Dużo fajnych, może nie oryginalnych, ale na pewno nowatorsko rozwiniętych pomysłów mechanicznych.
- Świetny wygląd i klimat.
- Emocjonujący wyścig.
- Bardzo ładne ilustracje na kartach.

Wady:

- Fatalny dobór kolorów i oznaczenie obszarów, oraz mało intuicyjne ikony.
- Generator zamulania. :lol: (chciałem jakoś kreatywnie nazwać downtime)
- Pali zwoje. Z jednej strony jest to satysfakcjonujące, ale w niekrótkiej rozgrywce, jaką serwuje Mistwind (na 4 graczy) potrafi umęczyć.

Ode mnie solidne 8/10. Dałbym dziewiątkę, gdyby nie kolory i ikonki, które potwornie mnie irytowały przez całą rozgrywkę i przez które podjąłem kilka błędnych decyzji. Bardzo chętnie zagrałbym jeszcze raz, a być może i nawet znalazłbym miejsce w swojej kolekcji, bo gra jest dość oryginalna w tym, co robi. Polecam zagrać, bo warto.

Kilka zdjęć z rozgrywki:
Spoiler:
ODPOWIEDZ