(Warszawa) Agresor - Piątek WIBHiIŚ PW

... czyli zloty miłośników planszówek! Tu możesz także umawiać się na granie w Twoim mieście.
Awatar użytkownika
fluor
Posty: 314
Rejestracja: 01 sie 2009, 01:13
Kontakt:

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: fluor »

Około 18:15 zjawię się samowtór z bratem, poszukując chętnych do Republic of Rome albo Wysokiego Napięcia, ewentualnie poszukamy wolnych miejsc przy stolikach.
Awatar użytkownika
Micelius
Posty: 758
Rejestracja: 19 lut 2009, 16:49
Lokalizacja: Warszawa

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: Micelius »

fluor pisze:Około 18:15 zjawię się samowtór z bratem,
Samowtór znaczy "z dwoma towarzyszami" :) Czyli optymalna ekipa do TtA :lol:
Niech garby waszych wielbłądów będą zawsze tłuste!
Awatar użytkownika
fluor
Posty: 314
Rejestracja: 01 sie 2009, 01:13
Kontakt:

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: fluor »

Nie wykluczam żadnego scenariusza :D

Całkiem udane zapoznanie z marnym losem ludzi na Battlestar, graliśmy w 4, a ciekawy jestem jak gra się w szóstkę... Partia zajęła nam 3 godziny i nie było już czasu na nic innego.

Mam nadzieję, że za tydzień uda się z RoR... wrzucam kilka screenów jako zajawkę. Plansza i żetony od WN są jako wariant opcjonalny ;)

http://img402.imageshack.us/img402/7804/dsc00022nep.jpg
http://img269.imageshack.us/img269/439/dsc00005lda.jpg
http://img269.imageshack.us/img269/5970/dsc00016vjj.jpg
http://img10.imageshack.us/img10/9045/dsc00021yul.jpg
Awatar użytkownika
dasilwa
Posty: 1128
Rejestracja: 18 maja 2005, 18:33
Lokalizacja: Stolica
Been thanked: 1 time

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: dasilwa »

Specjalnie dla Jaxa, który pytał o rozgrywkę we Fridricha na Smolnej. Było to 3 lata temu. (pierwsza strona tematu)
http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... 38&start=0

Wczorajsza rozgrywka była emocjonująca. Fryderyk zagrał całkiem inaczej niż zazwyczaj. Starał się skupiać swoje siły w trzech miejscach a większość pola oddał bez walki. Grę niestety nie zdążyliśmy dokończyć ale zwycięstwo było przeważone na stronę Fryderyka. Kolejny raz potwierdziło się, że gra jest całkiem dobra. Zaraz pewnie coś napisze maruda Draco :wink: , ale nie słuchajcie go gra jest bardzo fajna.
Awatar użytkownika
jax
Posty: 8128
Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 79 times
Been thanked: 252 times

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: jax »

dasilwa pisze:Specjalnie dla Jaxa, który pytał o rozgrywkę we Fridricha na Smolnej. Było to 3 lata temu. (pierwsza strona tematu)
http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... 38&start=0
No tak, jak Fryderyk popełnia kardynalne błędy, to przegrywa i gra trwa krótko.
Wczoraj było zupełnie inaczej, ja_n jako Fryderyk grał doskonale, jak rasowy mający za sobą setki partii w różne wojenne tytuły strateg. Nie znałem cię z tej strony, Jacku ;) Duże uznanie..
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
Awatar użytkownika
ja_n
Recenzent
Posty: 2303
Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 1 time

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: ja_n »

Hehe, tamtego dnia pierwszy raz odwiedziłem Smolną. Co do tamtego Fryderyka - to nie dość że skończyliście grę, to jeszcze zagraliście w Shadows over Camelot! Wczoraj zaczęliśmy ok. 18.00 i w momencie zamknięcia klubu została nam jeszcze jakaś godzinka gry (czyli w sumie prawie 6h, nie licząc tłumaczenia zasad).

Co do Draco, to będzie on miał trochę racji - niewiele się nagrał. O ile Francja i Austria (a nawet Rzesza) cały czas balansowały na granicy wygranej - Fryderyk pilnował tylko 1-2 kluczowych miast, resztę oddając prawie bez walki), to Francuzi byli raczej cały czas pod pruskim butem, bez żadnych widoków na wygraną. Na samym początku dostali ciężkie baty od Hannoweru i zanim się pozbierali, na zachodzie stacjonował już interwencyjny oddział pruski, który razem z Hannowerem całkiem uniemożliwiał Francji jakiekolwiek groźniejsze działania. Inna sprawa, że Baron de Draquo nie przykładał się zbytnio do gry i atakował w nieodpowiednich momentach, na nieodpowiednim terenie i nieodpowiednio przygotowany.

Tak jak napisano wyżej, Fryderyk skoncentrował siły w trzech regionach, z których tylko dwa były kluczowe. Jeden z nich to zachód - tam był jeden niezbyt silny oddział pruski, który razem z Hannowerem pilnował sektora w kolorze pikowym i na nim niszczył Francuzów aż do ich marnego końca w grze.

Dwa silne oddziały pilnowały trzech miast ważnych dla Rosji i Szwecji w sektorze kierowym (okolice Pyritz). Słabym punktem tej obrony była możliwość atakowania przez Rosję nie tylko z sektora kierowego, ale także z jednego z sąsiednich - treflowego lub pikowego (zależy od wybranego przeze mnie położenia głównych sił). Główna bitwa rozegrała się pod Soldin (czyli dzisiejszy Myślibórz), gdzie trzy silne oddziały rosyjskie nacierały kolejno z Neudamm (Dębno), Berlinchen (Barlinek) i Pyritz (Pyrzyce) używając pików i kierów i kolejno były pokonywane przez dwa połączone oddziały pruskie. Rosjanie ponieśli kompletną klęskę, a Prusacy nawet się nie spocili - miałem jeszcze kierowe rezerwy wystarczające żeby w kolejnej rundzie pobić na tym gruncie Austriaków na południu.

Trzecie zgrupowanie pruskie (trzy oddziały) w tym samym okresie broniły się przed Austriakami na południu. Przyznaję, że tutaj strategicznie źle wybrałem miejsce obrony. Kluczowe miasta, których chciałem pilnować to Radeberg, ew. Zittau (obydwa były celami Austrii) i Dresden (cel Rzeszy). Wszystko dało się zrobić pozostając na obszarze karowym i tam wydając wszystkie bitwy Austriakom (Rzesza nie miała znaczenia militarnego, nie była zupełnie groźna). Jednak niestety nie dało się tam wyżyć bez taborów, a na obronę miast i ochronę taboru już nie wystarczało mi sił. Austriacy się rozproszyli i zaczęli mnie okrążać wyraźnie polując na tabor. Nie wiem jednak dlaczego w ostatnim momencie, w swoim zadufaniu skręcili i wydali mi walną bitwę zanim dopadli tabory. Bitwa skończyła się totalną klęską (choć było blisko, Fryderyk musiał użyć trzech kart rezerwy i została mu tylko jedna na ręce), jednak Austria wkrótce się odrodziła i wróciła w to samo miejsce (Fryderyk nie kusił się na żadne wypady, po prostu pilnował swojego). Po powrocie Austriaków rozegrała się tam jeszcze jedna bitwa, w której górą było sprytne manewrowanie Fryderyka - odpowiednio zaplanowany odwrót z Kamenz do Bautzen spowodował, że nadal miałem kontrolę nad kluczowym Radebergiem, a tymczasem wysłałem jeden malutki oddział żeby odbił zupełnie nie pilnowane miasta na Śląsku - tam tabory nie były potrzebne i tam znajdował się region pikowy, w którym znowu byłbym nie do ruszenia. Od upadku Francji uzbierało mi się trochę pików na ręce. W momencie tego odwrotu Francuzów już nie było, Rzeszy pilnował więc tamten pruski oddział stacjonujący w Halle (tabory zbędne), a w chwilę potem główne siły Prusaków rozbiły ponownie Austrię i właśnie wybierały się na Śląsk (tam też odbył się kolejny mały incydent, w którym wspomniany malutki oddział rozbił całkiem spory oddział Austriacki w bitwie w sektorze treflowym i miał drogę na Śląsk otwartą.

Jak napisałem, kluczowe militarnie były dla mnie kara i kiery, potrzebne też były piki. Trefli używałem z początku wyłącznie do odbudowywania sił. Choć w sumie koalicja dobierała więcej kart ode mnie, to żaden z nich nie dobierał więcej kart w potrzebnym mu kolorze (Francja - piki, Rosja - kiery, Austria - kara). Gdy skończyliśmy grę, Austria była rozbita a główne siły pruskie zmierzały na śląsk, do sektora pikowego (kart pikowych miałem jeszcze bardzo dużo), Francji i Rosji już nie było w grze, Szwecji pilnowały duże siły bezrobotne po wycofaniu się Rosji (tuż przed końcem przegrały tam drobną potyczkę ze Szwedami i oddały Greifenhagen i Szczecin, ale za zdążyłyby odbić nadmorski Cammin i tam się przygotować na przywitanie Szwedów. Z drugiej strony do Szwecji nadciągały odbudowne siły Hannoweru z taborami. Rzeszy pilnowali Hannowerczycy i odwodowy pruski oddział.

Do końca gry pozostło jeszcze kilka rund (podejrzeliśmy karty wydarzeń po rozgrywce), ale żaden z krajów koalicji nie miał już specjalnych widoków na zagrożenie Prusakom.

Z punktu widzenia gracza odpowiedzialnego za Prusy - wydaje się, że byłem nie do ruszenia, a gdybym mądrzej wybrał strategiczne regiony obrony, to już zupełnie byłbym nie do zdarcia. Jedyne co przeciwnicy mogli zrobić, to połączyć siły. Np. Rosja mogła zrezygnować z wypełniania własnych celów i przyjść pozbawić mnie karowych kart na południu - wtedy wygrałaby Austria. Albo na odwrót - Austria mogła pomóc wygrać Rosji. Jednak to byłby zwykły kingmaking zważywszy że koalicjanci powinni grać również przeciwko sobie, niejako wbrew historycznym wydarzeniom. (Austria i Rosja mogły jednak wymienić się usługami i przysłać po jednym małym oddziale do pomocy sobie nawzajem - wtedy bym leżał). Rosja nie popełniła żadnego wielkiego błędu - po prostu od początku była bez szans. Byłem przygotowany na ich nadejście. Nawet muszę powiedzieć, że Rosja grała bardzo sprytnie - siły rosyjskie atakowały tak naprawdę nie po to żeby wygrać, ale po to by odepchnąć Prusy od pilnowania miast Szwedzkich - wtedy Szwecja mogła by wygrać (oboma państwami władał ten sam gracz). Austra w moim pojęciu zrobiła gruby błąd próbując ze mną walczyć zamiast upolować mi tabory i poczekać. Była najbliżej wygranej, ale zbyt pewnie się czuła i przez to przegrała grę. Francja powinna była raczej zebrać większe siły i uderzyć raz, ale naprawdę groźnie i porządnie. To co tam robiła raczej nie podnosiło mi ciśnienia - opędzałem się od niegroźnych francuskich oddziałów, a pod koniec one nawet nie miały odwagi podejść na odległość bitwy.

Gra jest bardzo dobra, ale mam wrażenie, że autor specjalnie ją zepsuł. Losowe wydarzenia na kartach bardzo mi się nie podobają. Podejrzewam, że to było tak: autor zrobił świetną grę, ale trwała ona za długo. Postanowił więc dorzucić wydarzenia - od ich układu i kolejności po prostu zależy kto wygra w wyrównanej grze. Bez szczęśliwego ułożenia tych kart Fryderyk od początku nie ma żadnych szans - jeśli złe dla niego karty przyjdą szybko, a potem gra będzie jeszcze trwała długo, to ktoś z koalicjantów wygra nawet jeśl Fryderyk będzie grał bez najmniejszego błędu. I na odwrót - jeśli szybko odpadnie Rosja, to Fryderyk ma już wakacje - sama Austria nic mu nie zrobi.

Dodany do gry wariant ofensywny (Fryderyk może atakować zamiast tylko się bronić) to też moim zdaniem pomyłka. Wybranie go przez Prusy moim zdaniem kompletnie pozbawia szans na wygraną Austrii, a otwiera wielkie szanse przed Francją, Szwecją i Rosją. Fryderykowi wielkich nadzieji też raczej nie daje. Wybór tego wariantu byłby chyba grubym błędem Prusaków.

Wolałbym, żeby gra trwała określoną liczbę rund - np. 12. Jesli nikt nie zrealizował celu w tym czasie - wygrywają Prusy. Krótsza gra, brak losowości zdarzeń, wszyscy gracze mają co robić do końca gry bo nie odpada Francja i Rosja. Poza tym gra jest świetna - mechanika bitew dostarcza mnóstwo zabawy, plansza point-to-point otwiera pole do błyskotliwych manewrów taktycznych, sam miód. No i nie ma znienawidzonej przeze mnie w grach wojennych dyplomacji - od początku sprawa jest jasna, koalicja współdziała, ale nie do końca - muszą też trochę grać przeciwko sobie, a Prusy mają siły wystarczające do powstrzymania wszystkich graczy napadających na niego.

Uff, rozpisałem się, ale 5h tak emocjonującej rozgrywki zrobiło swoje.
Awatar użytkownika
dasilwa
Posty: 1128
Rejestracja: 18 maja 2005, 18:33
Lokalizacja: Stolica
Been thanked: 1 time

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: dasilwa »

jax pisze: No tak, jak Fryderyk popełnia kardynalne błędy, to przegrywa i gra trwa krótko.
Wcale nie były takie kardynalne. Grałem wtedy wersje ofensywną więc nie dziwne że rzuciłem większość sił na Austrię którą miałem już w garści. Kolejna tura mogła być zwycięska dla Fryderyka. Francuz (Hudson) wszystko popsuł. :)

Zagrałbym z chęcią jeszcze raz po przeanalizowaniu wczorajszych błędów. :wink: Nie wiem dlaczego ale ciężko namówić kogokolwiek na Friedricha chociaż wiele osób wypowiada się pozytywnie.
Awatar użytkownika
dasilwa
Posty: 1128
Rejestracja: 18 maja 2005, 18:33
Lokalizacja: Stolica
Been thanked: 1 time

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: dasilwa »

Jacku trochę się mylisz w ocenie sytuacji. Gdybym chciał zapolować na twój ostatni Tabor (i tak go dopadłem trochę później) to straciłbym co najmniej 2 dodatkowe tury, a ja już nie miałem czasu, musiałem postawić wszystko na jedną kartę (dosyć dużo kart wydarzeń już poszło i bałem się że Rosja odpadnie a potem już byłoby krucho) i rzucić swoje siły do walki szczególnie że miałem dobre pociągnięcie kart ( prawie same Kara w których ty wcześniej się wyprztykałeś) niestety nie mogłem wiedzieć że miałeś na ręku aż trzy czy cztery rezerwy. Moim zdaniem to była jedyna słuszna decyzja w tamtym momencie i dalej tak twierdze. Nie zaprzeczysz też, że często trafiały ci się mocne karty, co zgubiło mnie i Rosję w kilku bitwach.
Awatar użytkownika
Wilk
Posty: 683
Rejestracja: 19 cze 2007, 15:21
Lokalizacja: Wawa

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: Wilk »

A mnie się udało zagrać z Jansem w Espane 1936 - moja druga partia, znowu przegrana teoretycznie silniejszymi nacjonalistami. O ile poprzednio grałem zbyt ostrożnie, o tyle teraz zbyt agresywnie. Lekcja z partii, podczas bitwy nie polegać za bardzo na kartach, a raczej na sile jednostek, bo zemści się to srodze, gdy nie będzie można zagrywać kart w fazie wydarzeń. To właśnie nastąpiło i moja pomyślnie zrazu rozwijająca się ofensywa załamała się w drugiej połowie 1937 roku, a w 1938 poniosłem porażkę. ;) Karty w bitwie należy zagrywać tylko w bardzo uzasadnionych przypadkach, a nie sypać nimi bez opamiętania. Teraz myślę, że największym błędem była moja bohaterska obrona Toledo, gdzie wydałem 2 czy 3 karty i z której zrazu byłem taki dumny. Trzeba było odpuścić, z kart zagrać wydarzenia i przypuścić kontratak w następnej turze. A tak Toledo i tak za parę tur padło, a wzmocnień z wydarzeń nie dostałem. Wykryliśmy lukę w instrukcji, którą już załatałem przy pomocy FAQ z BGG (opiszę tę sytuację w temacie o grze). :) Ogólnie Espana coraz bardziej mi się podoba - gdy już wyszedłem z etapu przyswajania podstawowej mechaniki (w poprzedniej partii co chwila wertowałem instrukcję, teraz tylko parę razy, swoją drogą parę rzeczy w niej mogłoby być jaśniej powiedzianych) zaczynam dostrzegać niuanse i naprawdę multum dylematów i rzeczy, na które trzeba zwracać uwagę. Jestem żądny następnych partii, z kimś kto już grał chętnie zagram wreszcie z zaawansowanymi regułami morskimi, a z debiutantami z regułami podstawowymi. ;)
Potem partia Race'a w 5 osób, jestem dość zadowolony z 2 pozycji, bo i obsada była silna. :) Na koniec pogaduchy pod klubem i do domu. Dzięki wszystkim za grę. :)

@dasilwa: ja się na pewno chętnie kiedyś skuszę na Fryca, bo nie grałem jeszcze w sumie, ale jak wczoraj z jaxem zrobiliśmy podsumowanie "w co koniecznie trzeba w najbliższym czasie zagrać", to wyszło nam, że grafik byłby zapełniony do Bożego Narodzenia albo lepiej. (Uroki gier zajmujących większość spotkania ;) ).
Awatar użytkownika
Smerf Maruda
Posty: 1131
Rejestracja: 15 mar 2009, 20:53
Lokalizacja: Stolyca

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: Smerf Maruda »

A my zagraliśmy symultanę w Książeta Renesansu. Na jednym stoliku ekipa Grześka-dezertera, grająca w smakowitą samoróbką, na drugim mym grający w mało efektowne wydanie Warfrog Games. Ale, przecież, to nie wygląd jest ważny, nieprawdaż?

Graliśmy w składzie:
- Adam (safari),
- Jacek (Jacek),
- Rafał (Vidocqu),
- Michał (Micelius),
- Michał Stajszczak (Michał Stajszczak ;-))
- Łukasz (Smerf Maruda, czyli ja).

W każdym razie rozgrywka była następująca. Wpierw wszyscy rzucili się na kupowanie armii, tak, że w trzecim czy w czwartym obiegu nie było już z czego wybierać. Potem było trochę chaosu, bo wszycy wypróbowywali różne strategie (połowa z graczy grała po raz pierwszy, kolejne dwie osoby dopiero po raz drugi). Uniemożliwiało to realizację jakiegolwiek długofalowego planu i na przykład ja przez blisko pełne dwie dekady miałem jedną jedynie kartę miasta (najwyżej punktowanego, nota bene). Michał nie-Stajszczak, który był w bardzo podobnej sytuacji, przez całą grę narzekał, jak to mu źle idzie, co absolutnie nie przystawało renesansowemu księciu, a potęgowało tylko poczucie chaosu - niemniej, gratulacje, mimo niesprzyjającego losu udało się Michałowi rozegrać trzy pełne dekady :-)

Gra tak naprawdę rozegrała się w dekadzie trzeciej, kiedy to gracze obeznali się już z mechaniką. Zaczęły się zacięte licytacje o karty miast, artyści, dający punkty zwycięstwa byli w cenie, walczono o rolę papieża (3 PZ w trzeciej dekadzie!). Zwycięstwo przechodziło z rąk do rąk - w pierwszej dekadzie nie wahałbym się powiedzieć, że miał je w swoich rękach Jacek, ale wywoławszy niepotrzebnie jedną wojnę, utracił je na rzecz Adama, który zakończył grę z niesamowitym wynikiem 40 PZ. Jacek miał 33 punkty, Rafał 30, Michał Stajszczak - 21, Michał Maruda - 16 punktów. Ja byłem drugi z wynikiem 34 PZ. Najwięcej na koniec gry wart był Neapol, potem Wenecja i dajel: Rzym, Florencja, Mediolan. Ciekawe, że z tego ostatniego miasta wykupione były wszystkie karty i czterech graczy miało interes w tym, by wartość tego miasta była jak największa. A mimo to Mediolan był łupiony raz za razem :-)

Ja - mimo chaosu w tej rozgrywce - odczuwam wielki niedosyt. Może w piątek uda się zagrać raz jeszcze, co, panowie?
Ostatnio zmieniony 29 sie 2009, 16:25 przez Smerf Maruda, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Smerf Maruda
Posty: 1131
Rejestracja: 15 mar 2009, 20:53
Lokalizacja: Stolyca

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: Smerf Maruda »

Dodam tylko, że gra pokazała, jak bardzo jest wielowymiarowa - Rafał zastosował strategię militarną, zdobywając cztery aż laury, Adam zaś - nie wiem, czemu mu na to pozwoliliśmy ;-) - zdobył aż dwie kompanie handlowe, dzięki czemu zarobił mnóstwo PZ na kupcach; ja zdobywałem punkty, na czym się dało - większość przypadła mi z kafelków z wysoko punktowanych miast.
Awatar użytkownika
MichalStajszczak
Posty: 9479
Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 511 times
Been thanked: 1449 times
Kontakt:

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: MichalStajszczak »

Ze wzgledu na chwilowe przemęczenie przyszedłem wczoraj z nastawieniem na jakąś szybką prostą grę ale tak się fatalnie złożyło, że do wyboru byli tylko Książęta Renesansu. Zapewne zanim załapałem, o co chodzi w grze, zrobiłem kilka strategicznych błędów, które uniemożliwiły mi walkę o lepsze miejsce, niż przedostatnie.
Gra jest w sumie dobra, chociaż dwie rzeczy mi sie w niej nie podobają. Pierwsza to karty losowe (intrygi czy zdrady), które moim zdaniem psują grę. Szczególnie dotyczy to kart blokowania licytacji. Druga sprawa to rozstrzyganie konfliktów zbrojnych poprzez rzut dwiema kostkami k6. Chyba nawet Ryzyko ma to lepiej pomyślane.
Awatar użytkownika
awojdi
Posty: 78
Rejestracja: 18 maja 2009, 11:58
Lokalizacja: Warszawa

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: awojdi »

Dziękuje za wczorajsze, wielce pouczające Agricole :)

Równocześnie, dzięki wszystkim za chwile spędzone na Politechnice i innych warszawskich spotkaniach, wracam za rok nadrabiać zaległości...
Awatar użytkownika
jax
Posty: 8128
Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 79 times
Been thanked: 252 times

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: jax »

dasilwa pisze:
jax pisze: No tak, jak Fryderyk popełnia kardynalne błędy, to przegrywa i gra trwa krótko.
Wcale nie były takie kardynalne. Grałem wtedy wersje ofensywną więc nie dziwne że rzuciłem większość sił na Austrię którą miałem już w garści. Kolejna tura mogła być zwycięska dla Fryderyka. Francuz (Hudson) wszystko popsuł. :)
O widzę, że pamięć wraca ;)
A Fryderyk jest fajny, choć może ciut za długi (może dlatego tak ciężko ci zwerbować ekipę?)

Ja_n - profesjonalny raport z rozgrywki :) (choć nie wspominiałeś że po 3 uderzeniach rosyjskich, od razu na tę samą armię pruską natarli też Szwedzi - i też ponieśli klęskę :) Masakra).

Awojdi - powodzenia w podróży dookoła świata :)
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
Awatar użytkownika
draco
Posty: 2096
Rejestracja: 05 sty 2006, 23:15
Lokalizacja: Warszawa, żona też

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: draco »

Nie będę specjalnie narzekał na Fryderyka. Popełniłem na początku spory błąd rozdzielając armie, dostałem łupnia od armii Hanoweru i na tym mój znaczący udział w grze się skończył. Po prostu napiszę, co mi się w grze podoba a co nie.

Podoba mi się: prosty, oryginalny i bardzo dobrze działający system rozgrywania bitew, walki toczą się tam, gdzie w rzeczywistości miały miejsce.

Nie podoba mi się: losowość kart wydarzeń, które mogą znacznie zmienić układ sił, losowość kart walki (nawet gdybym skoncentrował wszystkie wojska francuskie w sektorze trefla, w którym miałem najsilniejsze karty, to i tak bym przegrał z Hanowerem, który miał mniej kart, ale bardzo bardzo bardzo silne trefle), Rosjanie lub Austriacy mogą zająć Berlin i nie ma to wydarzenie żadnych konsekwencji, choć w rzeczywistości zniszczyłoby to Prusy, z tych 5 godzin moje ruchy zajęły około 20 minut, nawet gdybym grał lepiej, toby zajęły 30 minut - ta gra nie jest na 4 osoby, bo Francuz głównie patrzy, co robią inni.
Awatar użytkownika
Micelius
Posty: 758
Rejestracja: 19 lut 2009, 16:49
Lokalizacja: Warszawa

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: Micelius »

Co do Książąt Wallace'a ( :wink: ), to dzięki wszystkim za grę. I dzięki Ci, Marudo, za dobre słowo (choć Twój przydomek się potwierdza, bo marudzisz na moje marudzenie :lol: ).

Tak w ogóle, to jęczałem tylko w pierwszej dekadzie, a potem już tylko, gdy robiłem błędy wskutek pomylenia reguł, a Wy nie pozwalaliście mi cofnąć ruchu (najbardziej mnie to zabolało, kiedy toczyłem licytację w innej "walucie", niż dozwalały reguły i nie pozwoliliście mi się wycofać, gdy się dowiedziałem o błędzie - choć strata czasowa byłaby znikoma)

Jednak nie chodzi tylko o to, że przegrałem (w tamtą grę wojenno-strożytno-imperialną nie poszło mi szczególnie, a jestem nią zachwycony), mam do Książąt konkretne zarzuty.

Jeden wynika z mej natury - potwierdziło się, że jestem kiepski w licytacjach, a one są sercem tej gry.

Ale też kwestie obiektywne - po pierwsze, pewien schematyzm. Np. to, że jedyne sensowne ruchy na poczatku to budowa armii. Plus inny schemat, którego na razie nie zdradzę, bo chcę go wypróbować "w praniu" :twisted:

Poza tym, wbrew pierwszym wrażeniom, wydaje mi się, że gra dopuszcza więcej chaosu, niż Perykles - bo gracze mogą mocniej zmieniać naszą sytuację licytacjami, niż intrygami w Peryklesie.

Również karty zdrady są, jak na mój gust, ciut zbyt losowe (pół gry woziłem się z niepotrzebymi mi kartami, a ludzie wyciągający kradzieże generalnie szli ostro do przodu - też wielkie ma znaczenie, czy w odpowiedniej sekwncji wyciągniesz "blokady bitewne" i blokady licytacyjne")

No i ostatnia sprawa - wystarczy przepłacić w jednej licytacji na początku gry i jest się w zasadzie skończonym (niezależnie od wszelkich taktyk, to o ile pamiętam, wygrywający Safari kupił kilka kart po cenie dwa-trzykrotnie niższej, niż wszyscy pzostali) To tylko poniekąd błąd gry, bo sam uważam, że nad słabymi graczami (a ja źle jedną licytację zagrałem) gra nie musi się litować. Jednak przyznam, że stosunek 30 min. grania do ok. 200 min. statystowania trochę mnie wkurzył...

Z tym wszystkim chcę jednak rewanżu, muszę poprawić tak żałosny wynik... Poza tym, jeśli pójdzie mi gorzej (?!), to będzie znak, że gra jest chaotyczna, a jeśli lepiej, to będzie znak, że miałem rację, że jest schematyczna :mrgreen:
Niech garby waszych wielbłądów będą zawsze tłuste!
Awatar użytkownika
Micelius
Posty: 758
Rejestracja: 19 lut 2009, 16:49
Lokalizacja: Warszawa

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: Micelius »

Hm, sam jestem zdziwiony, ale po przeczytaniu komentarzy do Friedricha nie do końca czuję się zachęcony... choć miałem na tę grę wielkiego smaka! Ale tak duża losowość w bitwach w grze tak głębokiej dziwi (chodzi mi o to dociąganie rezerw itp. - nie wszystko rozumiałem w szczegółach 8) ) Taka losowść powinna ew. być kompensowana dużą ilością bitew może... No i to, co pisał Ja_n, że od przypadku zależy, kiedy skończy Rosja, no a to z kolei determinuje ostateczny wynik gry... W połączeniu z ryzykownym pomysłem na grę ("wszyscy na jednego", jak dobrze współpracują, to ten jeden nie ma szans, ale oni też się szans pozbawiają - mówię o oddawaniu "zagłębi" w odpowiednich kolorach - ale jak nie współpracują, to po nich), plus nużącą rolą "Francuza", plus wkurzającym (mnie) historycznie pomysłem, że Berlin był strategicznie nieistotny... zaczynam się skłaniać do myśli, że Friedrich oferuje wspaniałe mechanizmy, ale jako gra potrafi być zbyt denerwujący... Moż warto raczej czekać na Marię Teresę? A może jakiś miłośnik Friedricha wytłumaczy mi, że błądzę? :)

Na marginesie: Jax, nie spodziewałem się, że TY będziesz narzekał na zbytnią dlugość gry (o ile jest głęboka i wciągająca, niczym bagno :lol: ) Z tym popędzaniem to jakaś epidemia... :wink:
Niech garby waszych wielbłądów będą zawsze tłuste!
Awatar użytkownika
Andreus
Posty: 1568
Rejestracja: 01 mar 2009, 19:55
Has thanked: 6 times

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: Andreus »

Wiele napisano o konkurencyjnej partii Książąt Renesansu, to ja może kilka słów wspomnę o naszej. Na podbój Italii ruszyli Staszek, Dezerter, kolega którego nicka niestety nie pamiętam i ja. Graliśmy w wersje gry autorstwa Dezertera, wykonanie najwyższa klasa :)

Podobnie jak na sąsiednim stole przez pierwsze kilka rund wszystkie akcje poświęcane były na zakup jednostek. Jak się okazało z przebiegu rozgrywki połowa graczy zdecydowała się na strategię militarna (ja i Staszek), co zakończyło się zdobycie przez nas po 5 trofeów za wygrane bitwy, na pozostałych graczy przypadło łącznie 3. Ostateczna punktacja dowiodła, że stawianie na bitwy kończy się z różnym skutkiem, bowiem mi przypadło zwycięstwo z 50 punktami, a Staszek był ostatni z 32. Dezerter zdobył 40, a ostatni z graczy 43. Mnie udało się utrzymać wysokie miejsce Wenecji (ostatecznie drugie), w której miałem dwóch reprezentantów, a w ostatnim ruchu kupiłem przedstawiciela Neapolu, miasta które było najwyżej na końcu. Dodatkowo ostatni zakup dał mi jeszcze jeden punkt wpływu, dzięki któremu miałem ich na koniec najwięcej. Staszek niestety nie dał rady wesprzeć wystarczająco miast, w których miał reprezentantów i dlatego nie zajął wysokiego miejsca.

W naszej grze miała miejsce również sytuacja, gdy jeden z graczy jako jedyny pozostawił spory zapas gotówki na koniec rundy, jednak nie miała ona decydującego wpływu na zwycięstwo, bowiem pozostali szybko zalicytowali pozostałe żetony wydarzeń i w ten sposób uniemożliwili mu wygranie zbyt wielu licytacji o wpływy w miastach małym kosztem.
chiapas
Posty: 109
Rejestracja: 14 sty 2008, 20:15
Lokalizacja: warszawa

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: chiapas »

Wilku , ja z checią zagram w najbliższym czasie w espanie. Grałem póki co 2 razy w tym raz z flotą. Mam też własny egzemplarz acz akurat został na działce :)
Awatar użytkownika
jax
Posty: 8128
Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 79 times
Been thanked: 252 times

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: jax »

Micelius pisze:Hm, sam jestem zdziwiony, ale po przeczytaniu komentarzy do Friedricha nie do końca czuję się zachęcony... choć miałem na tę grę wielkiego smaka! Ale tak duża losowość w bitwach w grze tak głębokiej dziwi (chodzi mi o to dociąganie rezerw itp. - nie wszystko rozumiałem w szczegółach 8) ) Taka losowść powinna ew. być kompensowana dużą ilością bitew może...
Ilość bitew jest duża. Straty można w miarę szybko uzupełniać. Np. Austriak kilka razy pod rząd dostał mocnego łupnia od Fryderyka z dużymi stratami, ale uzupełniał się, wracał szybko na front i znów walczył o zywicęstwo.
Ja też miałem sytuację że w jednym ruchu odbudowałem 10 regimentów (bardzo dużo) wyrzucając karty z niepotrzebnego mi koloru. Tu można się w miarę szybko odbudować, tak więc jedna, dwie, trzy duże klęski nie przesądzają wyniku wojny. Tu chodzi o manewr i timing a nie o to żeby raz czy dwa potężnie wygrać zadając przeciwnikowi maksymalne straty.

Co do Francuza - dasilwa mówi, że widział jak Francuz wygrał kilka razy. Moim zdaniem też ma szansę, tylko musi grać przebiegle jak lis :) Co do jego nic nie robienia, to bez przesady - może mieć armie na poziomie zbliżonym do Rosjanina. A Rosjanin ma co robić...
Faktem jest jednak że ruch zdecydowanie najdłużej zajmuje Fryderkowi (najwięcej dylematów) a potem Austrii (prawie tyle samo wojska co Fryderyk choć mniej kierunków działań).

Co do tych 18 końcowych kart losu, to też bym coś tu zmienił - 4 konkretne z nich muszą być wyciągnięte żeby Fryderyk wygrał. Wystarczy, że jedna jest na końcu lub blisko końca i gra się przeciąga. Odpadanie poszczególnych państw mi nie przeszkadza.

Mimio wszelkich zastzreżeń gra bardzo dobra.
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
Awatar użytkownika
Micelius
Posty: 758
Rejestracja: 19 lut 2009, 16:49
Lokalizacja: Warszawa

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: Micelius »

jax pisze: Odpadanie poszczególnych państw mi nie przeszkadza.
Ale może przeszkadzać liderom tych państw? :wink:

Częściowo mnie przekonałeś - z tym, że jak znam życie, to pewnie kolejna partia Friedricha za rok - te gry tak rzadko wracają...
Niech garby waszych wielbłądów będą zawsze tłuste!
berem
Posty: 1218
Rejestracja: 26 sie 2008, 14:24
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 6 times

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: berem »

A może na ten piątek (i kolejne by dokończyć) ktoś skusi się by zagrać w „Here I Stand”.
Można powiedzieć że mam grę i to z kartami po polsku.
Najlepiej zagrać na 6 lub na 3 osoby.
Awatar użytkownika
ja_n
Recenzent
Posty: 2303
Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 1 time

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: ja_n »

draco pisze:Nie podoba mi się: (...) losowość kart walki (nawet gdybym skoncentrował wszystkie wojska francuskie w sektorze trefla, w którym miałem najsilniejsze karty, to i tak bym przegrał z Hanowerem, który miał mniej kart, ale bardzo bardzo bardzo silne trefle),
Wiesz, gdybym nie miał bardzo, bardzo silnych trefli, to po prostu by mnie tam nie było. Gdybym nie czuł się pewnie i nie chciał Cię sprowokować, to unikałbym walki dopóki się nie wzmocnię i nie nadciągną posiłki z Prus. To była z mojej strony specjalna zagrywka na konfrontację, a Ty dałeś się w nią wciągnąć na terenie, na którym nie ma dla Francji ani jednego celu. Mogłeś mnie spokojnie ominąć i pójść polować na swoje cele, których w tym czasie nie pilnowałem.
Awatar użytkownika
siepu
Posty: 1198
Rejestracja: 14 gru 2007, 22:10
Lokalizacja: Olecko / Warszawa
Has thanked: 270 times
Been thanked: 296 times

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: siepu »

berem pisze:A może na ten piątek (i kolejne by dokończyć) ktoś skusi się by zagrać w „Here I Stand”.
Można powiedzieć że mam grę i to z kartami po polsku.
Najlepiej zagrać na 6 lub na 3 osoby.
Khm - graliśmy na Kaszubkonie i 5 tur w pełnym składzie zajęło nam okrągłe 10 godzin, obawiam się, że z czasem może być słabo.
Awatar użytkownika
Wilk
Posty: 683
Rejestracja: 19 cze 2007, 15:21
Lokalizacja: Wawa

Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska

Post autor: Wilk »

W 2 pełne spotkania powinniście się wyrobić chyba. :)
ODPOWIEDZ