psia.kostka pisze: ↑19 sty 2024, 12:28
Temat zaczal sie od tego, kto finansuje te dywersyfikacje. Wszyscy. To nie manna z nieba, za ktora tak bezmyslnie wielu tutaj dziekuje. Bosze, sciagaja takie ciekawostki, ale odwaznie... no odwaznie, bo ja za to place...
No więc bardzo błędnie do tego podchodzisz, aż podpada to pod "z góry założoną tezę". I to mimo, że wyszedłeś od moich wcześniejszych postów.

Może popatrz z innej strony - wydawnictwo mogłoby nie wydawać gier (książek) ryzykownych, same pewniaki ... czy to oznaczałoby, że na pewno obniżą ich ceny? Bo równie dobrze, po prostu to pracownicy wydawnictwa mogliby przez to więcej zarabiać. Więc może to oni za to płacą? Bierzesz taką możliwość pod uwagę? Przecież gier (ani innych produktów) nie wydaje się, żeby "wyjść na zero". A to co zyskasz, możesz przeznaczyć na wiele różnych rzeczy. Jedną z możliwości jest wkład w produkcję czegoś kolejnego.
Próbujesz maksymalnie uprościć coś, co jest trochę bardziej złożone.
Wydanie jednej gry, nie jest całkowicie odseparowane od wydania innej gry, przez to samo wydawnictwo. Nawet dwóch pewniaków.
Dochodzi całkiem sporo dodatkowych czynników, zaczynając od:
- zakupy hurtowe licencji, czyli kupię grę X za cenę niższą, jeśli kupię też grę Y.
- produkcja - jeśli wyprodukuję 1000 gier X i 500 gier Y, to będę mieć niższe ceny produkcji, niż samo wyprodukowanie 1000 gier X - to może te gry które są ryzykowne są finansowane przez drukarnię, albo licencjonodawcę?
Klienci finansują CAŁE działanie wydawnictwa.
Włącznie z wypłatami dla księgowych, sprzątaczek, albo na marketing itp.
Próbujesz to rozbijać na wydanie pojedynczej gry, a tego tak traktować nijak nie można.
Działanie każdej firmy to jest jeden proces który należy potraktować jako całość. Firma ma dochody i koszty. To co zostaje, może przeznaczyć na różne rodzaje rozwoju, np. wydanie kolejnej gry, albo na podwyżki, albo na wylot na Malediwy i przehulanie.
Wszystko to w pewnym sensie finansują jej klienci.
Napisałem to zresztą dość wyraźnie (chyba) - MAG traktuje inwestycje w UW częściowo jako marketing. Jednocześnie nie wykupują tradycyjnych reklam itp. (tak upraszczając)
To może te książki (w tym przypadku) finansują agencje reklamowe, które nie dostają zleceń?