Ho, ho, ho, panie Michale, proszę uważać na słowa. Z tej wypowiedzi wynika, że istnieje zwycięska strategia i mamy problem! Ostrożnie z takimi lekko rzuconymi zdaniami, bo one mają tendencję do życia własnym życiem. Palikot spyta, czy Prezydent jest zdrowy, a pół roku później cały naród wierzy, że Kaczyński cierpi na alkoholizm...MichalStajszczak pisze:I teraz mamy problem, który przedstawił ragozd: istnieje zwycięska strategia, wykorzystująca mechanikę gry (a konkretnie - przyjety system punktacji), sprzeczna z logiką wojny.
Nie ma wygrywającej stategii (lub inaczej, nie została na razie odkryta. Bo może i jest, kto wie...). Ragozd odkrył, że sporadycznie (czyli przy szczególnym przebiegu partii) może dojść do NIEREALISTYCZNEJ z punktu widzenia MILITARYSTY sytuacji, że obrońca odkrywa jeden mur, by wygrać.
Dziś spędziłem ładnych parę minut rozmawiając telefonicznie z Radkiem, czuję, że będzie z tego fajny artykuł na games fanatic. Póki co jednak szybko spieszę ze sprostowaniem. Tak, to jest "part of the game", tak, w niektórych partiach tak układają się Punkty Chwały, że dochodzi do sytuacji i tak, właśnie stąd całe fabularne plecy Strongholda - nie przypadkowo przecież pisałem opowiadania opisujące wydarzenia w zamku. Tak to właśnie sobie wyobrażałem i tak toczy się ta gra. Na pewnym poziomie dowódca stwierdza: "OK, kobiety i dzieci uciekły, możemy frajerów wpuścić do zamku, ale zróbmy to na 1 murze, niech wiedzą, że zdobywają zamek na NASZYCH warunkach."
Tak to jest fabularnie.
Rzecz w tym, że Ragozd twierdzi, że fabularnie to jest nierealistyczne. I tu mamy spór na poziomie moich klimatycznych założeń (wpuszczenie na 1 gołym murze), a militarnej wiedzy ragozda (nie zdarza się w bitwach, by dowódca oddał mur bez choćby 1 żołnierza tam wstrzymującego najeźdźcę). Spór jest ciekawy, pokazuje dwa spojrzenia na wojnę, ale absolutnie, absolutnie nie ma nic wspólnego z odnajdywaniem wygrywającej strategii. Nie ma czegoś takiego. Ragozd zauwazył, że jedna z dróg zwycięstwa jest militarnie nieralistyczna i choć eurogracza nie kłuje w oczy, to wargamera kłuje. Tylko tyle i aż tyle.