Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 4081
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1416 times
Been thanked: 2965 times

Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: Ardel12 »

W miesiącu czerwcu liczba partii spadła przez częstsze wyjazdy i korzystanie z pogody do poziomu 42 co jest najgorszym wynikiem tego roku. Mimo to jestem zadowolony, gdyż udało się skończyć Oathsworna, ograć Frospunka i pożegnać się z nim z kolekcji oraz sprawdzić kilka nowości jak i większych tytułów.
Spoiler:
NOWOŚCI
Mityczny Wiatr(6/10) – 11 partii(pór roku) wleciało. 5 rozegrałem, jako rolnik, 4 jako rzemieślniczka i 2 jako myśliwy. Grałem w 2os. Gra ma banalne zasady podstawowe, które są rozszerzane przez każdą z postaci. Myk mamy tutaj jak w Zatoce Kupców, gdzie w sumie każdy uzyskuje przedmioty na różne sposoby, tak tutaj wszystko rozbija się o kasę. Za kasę możemy kupować dodatkowych pracowników, surowce do wznoszenia nowych budowli i opłacać specyficzne dla postaci rzeczy. Gra nie ma celu. Ot fabularnie jesteśmy w nowym miejscu i mamy rozwinąć tutaj nową osadę, ale nic nas nie goni. Pory roku upływają a czy postawiliśmy cokolwiek ma marginalne znaczenie(czasem jakieś wydarzenie/karta przygody sprawdzi posiadanie, ale że te wchodzą losowo i w ciemno to nie sposób trafić). Jedyny cel na porę roku, jaki mamy, to losowy wymóg do osiągnięcia przez graczy nagradzany zwykle powiększeniem puli pracowników, kolejną kartą wymogu i czasem jakimś dodatkiem. Jak się nie uda, nic się nie stało i jedziemy dalej. Każda postać jest unikalna i wraz z nią dostajemy unikalne elementy oraz instrukcję. Farmerem bawimy się w patchworka na planszy, ale wycinamy, co jakiś czas sadzonki by zarobić szmal, myśliwy zbiera przedmioty i chodzi na wyprawy, gdzie posiadając odpowiedni ekwipunek może zdobyć potrzebne materiały do sprzedaży, a rzemieślniczka z kolei realizuje zamówienia poprzez ulepszanie swoich materiałów. Ogólnie mechaniki są banalne, ale potrzeba kilku tur by załapać, co się robi i w jakiej kolejności. Zasady raczej są klarowne. Gra jednak nie powoduje nigdy momentów zachwytu nad swoimi osiągnięciami. Nie mamy nic do przezwyciężenia, więc gra to takie pykadełko, które jest lżejsze niż Hervest Moon, w którego grałem jeszcze na GBC. Ogram resztę postaci i wysmażę recenzję w wątku z grą. Obstawiam połowę lipca, bo szybko idzie.

Salton Sea(7/10) – bardzo fajny mechanizm, gdzie karty z ulepszonymi akcjami bazowymi z planszetki są również pieniędzmi, którymi opłacamy niektóre z nich. Dodatkowo kasa jest w trzech nominałach(1,3,5) i oferuje tym lepsze akcje im większa wartość. Niestety wtedy mrozimy sobie tą kasę, więc może nie być nas stać na resztę, a bank nie wydaje reszty, więc gra potrafi nieźle zamulić nowych graczy i zrobić nam papkę z mózgu. Jak już się ogarniemy, to pętla w grze w sumie jest prosta. Bierzemy kontrakt na wiercenie, wiercimy w nim, zbieramy sól z poziomów, przez które się przewierciliśmy, a finalnie przemieniamy sól na inny zasób i albo sprzedajemy albo wypełniamy kontrakty. Do tego dochodzi zakup akcji jednej z firm i naprawa używanych maszyn. Jak zaplanujemy dobrze nasze akcje to tury biegną bardzo szybko, ale wystarczy gdzieś „zgubić” ulepszoną akcję przez wydanie jej w postaci kasy i cały misterny plan potrafi się rozejść. Przy pierwszej partii byłem zachwycony. Fajny mózgożer z ciekawym twistem. W drugiej partii niestety już się nudziłem, bo gra w sumie nie oferuje nic ponad to. Nie ma tu wielu opcji, każdy klepie to samo, tylko główne pytanie czy pójdzie bardziej w akcje, kontrakty czy technologie. Kontrakty dla mnie w tej grze to podstawa by mieć szansę na wygraną jak w Barrage. Nie robisz, to punktów z reszty rzeczy tylu nie ugrasz. Przyjemny tytuł, którego wytłumaczenie to 10min, a partię da się skończyć w 1.5h za pierwszym razem, więc polecam sprawdzić u kogoś.

boop.(6/10) – kotki na pierzynce. Jakie to słodkiej jeju jej….bleee. I widzę te wszystkie posty kociarzy spuszczających się i wrzucających fotki swoich kotów na tej grze. Nie wiem, psiarze nie mają tak nawalone w głowach, bo fotek z psami nie widuję tak często. Dobra, wtrącenie zaliczone to jedziemy z grą. A ta to odmiana kółka i krzyżyka, w którym to na większym obszarze możemy postawić małego kotka w swoim kolorze byle gdzie, ale z twistem, gdyż kotek odepchnie przylegające inne kotki o 1 pole(nawet nasze). Jak po odepchnięciu mamy linię 3 kotków w naszym kolorze to wymieniamy je na grubasy(pewnie dorosłe koty) i jak teraz uda nam się uzyskać linię z 3 z nich to wygrywamy. Gra ma jak widać banalne zasady, łapie się je w myk, ale ogranie przeciwnika wcale nie jest takie proste. Gra zachęca do wydawania dźwięków przy przesuwaniu innych kotów(boop!), co może spodobać się młodszej ekipie. Lekka i przyjemna gierka. Dla mnie tylko OK, więcej fanu miałem jednak przy Eter, gdzie dzieje się znacząco więcej i jest lekki chaos. Na plus też kołderka wykonana z materiału.

Ostoja(6/10) – jak napisałem w głównym wątku z grą. Mnie nie porwało. Działa. Jest ładna. Ma proste zasady, które łapiemy w mig i w sumie dla mnie to się niczym nie wyróżnia na tle innych abstraktów. Obecnie niepokonany pozostaje bazowy Azul, w którego od premiery ogrywam i wciąż nie znudził. Jak się jeszcze nie natrafiło na ładny abstrakt dla siebie, to Ostoja może wypełni tę dziurę.

Kutná Hora: The City of Silver(5/10) – zwykle natrafiam na średnie eura, które po jednej partii wypadają OK, ale nie są zwykle warte powrotu. Marudzę na zalew przeciętnych gier euro ze średniej półki złożoności i w końcu dostałem tytuł, który wypada poniżej dobrej gry. Jest całkowicie nijaki i nudny. A gimmick w sumie tylko wywołuje uczucie WTF względem zmian jakie wprowadza. Przed państwem Srebrne Miasto w Czechach. Nie mogę odmówić, że mechanika akcji na kartach mi się nie spodobała, ale wszystko jest takie proste, że aż nudne. Wybory są mdłe. A machanie taliami kart odpowiedzialnymi za ceny i symulowanie rynku jest po prostu dziwne. Rozum podpowiada, że zwiększanie liczby mieszkańców podbije ceny i to czasem się dzieje, a czasem wartość pozostaje ta sama a wręcz spada. Z kolei kolejne sklepy powinny cenę obniżać i tu też jest loteria. Nie wiem po co to udziwnienie, które powoduje wyłącznie to, że musimy grzecznie czekać na naszą kolejkę, gdyż od ceny często może zależeć co finalnie zrobimy. W grze operuje się wyłącznie kasą. Surowce kupujemy zawsze z rynku w momencie ich użycia do budowy i tyle. Grałem w 4os i dla mnie czekanie na swoją kolej trwało wieki jak na taki, mimo wszystko, prosty tytuł.

Pac-Man: The Board Game(6/10) – gra zawiera w sobie dwa moduły. Jeden to znane pewnie wszystkim Quoridor, gdzie przesuwamy swój pionek lub stawiamy mur w celu utrudnienia przeciwnikowi dojścia do naszej krawędzi. Daniem głównym jest jednak planszowa wersja PAC-Man, w której jeden gracz kieruje żółtą kulką a reszta duszkami(raczej 1vs1, bo kolejnych trzech graczy będzie ziewać). Pac-man ma zebrać 4 kulki rozsiane na mapie a duszki go zeżreć. Pac-man porusza się zawsze o 2 pola ortogonalnie a duszki o 1 chyba, że widzi w linii prostej Pac-mana to wtedy rusza się o 2. Pac-man po zeżarciu kulki ma dodatkowy ruch o 3, którym może usunąć z planszy duszki. Pac-man ma 3 życia na zebranie wszystkich kulek, w momencie skuchy restartujemy rozstawienie graczy. W sumie tyle. Gra nie jest wielkim wyzwaniem i wygląda, że pierwszą kulkę w rundzie Pac-man zawsze dorwie, więc wystarczy mu ugrać dwie kulki na jednym życiu by ogłosić sukces. Gra potrafi zamulić jak zaczniemy bawić się w kotka i myszkę. Było OK, ale więcej bym pograł Quoridor niż w główne danie z tego zestawu.

Virus!(5/10) – rozegrałem partyjkę z dzieciakami znajomych. Gra uber losowa. Wszystko to dzieło przypadku i tego kogo gracze głównie przyatakują. Szybka, lekka i głupkowata. Mnie raczej zmęczyła, znudziła i zirytowała, ale dzieciaki się dobrze bawiły. Naszym zadaniem jest wyłożenie 4 różnych części ciała. Jak mamy i są zdrowe to wygraliśmy. Przeciwnicy w tym czasie mogą nam jednak zarażać je wirusami, kraść i wymieniać, więc kolejne organy przechodzą z ręki do ręki. 3 karty na ręce, jedną zagrywamy albo wymieniamy ile chcemy kart na nowe. W sumie tyle z zasad. Reszta to czysty chaos i próba wygrania.

Weimar: The Fight for Democracy(-/10) – jedna partyjka jako czarni i raczej u mnie ostatnia. Poziom losowości mnie dobił, tym bardziej jak często i gęsto wyrzucałem 5 kośćmi wartości poniżej 5 co zapewniało mi tyle co nic z wybranych akcji. Wiłem się i biłem by wrzucić swój reżim na planszę i zawładnąć miastami a tym samym wygrać grę. Na PZ szans nie miałem. W sumie w całej talii miałem z 2 karty na punktacje, więc też za bardzo nie było czym tego nabijać, a kolejne punkty wpadają za każdy reżim, a że miałem ich przeważnie 0 no to szorowałem po dnie. Bardzo podobnie wypadają komuniści, którzy również walczą o zawładnięcie miast, ale mają do tego sporo więcej jednostek często pacyfikowanych przez kolejne dwie strony. Ostatnie strony to można by rzec partie próbujące utrzymać spokój w miastach jak i w senacie i wygrywające na punkty przez dobicie do ostatniej rundy(a dostają je za w sumie byle pierdnięcie). Grałem w wersję deluxe i była wykonana świetnie. Duża, czytelna i gruba plansza(podwójna), spore drewienka postaci i dobrze wykonane karty. Tutaj cud miód i poziom EGG. Niestety mechanika jak to w wojennych jest losowa i opiera się na rzucie k6. Im wyższy wynik tym lepiej nam akcja poszła przy czym 3 to zwykle nic się nie stało a dopiero wartości wyższe dają nam cokolwiek, przy czym często tylko 6 jest pożądanym przez nas wynikiem. Mimo kilku obszarów gry(miasta, senat i kawałek od dyskusji) to łapie się zasady w mig i zostaje tylko ogarnięcie jak tu utrudnić życie innym frakcjom oraz ogarnąć wpływ jednych na drugich. Ja ogólnie nie lubię, gdy cały misterny plan finalnie opiera się o rzut kostką a tutaj tak niestety jest. No jeszcze jest opcja, że ktoś zagra reakcję i nam po prostu uwali daną kartę. Mimo w sumie warzywienia przez moje beznadziejne rzuty przez ¾ partii to na sam koniec byłem o krok od zwycięstwa. Czy przez to nagle bawiłem się dobrze? Nope, stwierdziłem, że jest to głupia i losowa gra, która zmarnowała mi jakieś 4h życia xD Podkreślę, że podobne tytuły również mi nie siadają. Próbowałem z kilkoma i niestety, ale nie jestem w stanie się przekonać do kilkugodzinnego pvp, gdzie dla mnie to rzut kośćmi decyduje o wygranej i funie z rozgrywki(ciekawe, że SW:Rebelia pasuje xD).

POWROTY
Frostpunk: The Board Game(8/10) – udało się w końcu pokonać pierwszy scenariusz. Przystąpiłem do ogrywania kolejnych, ale wszędzie tylko dostałem wpierdziel. Scenariusze dają fajną różnorodność. Dają też nowe budynki czy technologie, a te pchają nasz rozwój w trochę inną stronę. Finalnie gry się pozbyłem z kolekcji. Wymaga stanowczo za dużo czasu oraz częstego ogrywania by mieć cień szansy na wygraną. Nie podoba mi się też brak momentów w grze, gdzie się odbijamy i możemy docenić nasze akcje. Gra nas gniecie nieustannie i jedyny laur to za wygranie scenariusza. Więcej opisałem w wątku z grą. Dla mnie to jest bardzo dobry tytuł wart zapoznania, ale po 10 partiach czułem się wymęczony i w tym czasie jednak wolałbym odpalić inny tytuł pod solo.

Oathsworn: Into the Deepwood(4/10) – uff, koniec moich męczarni. Udało się dobrnąć do końca kampanii. Gra pięknie spadała w mojej ocenie. Od mocnej 8 gra od 8 scenariusza zaczęła spadać i spadać. Misje stały się powtarzalne. Loot prawie nic nie zmieniał. Rozwój postaci w sumie stanął. A sporo bossów nagle zaczęło powracać, a unikalni zbytnio przypominać innych. Pełny opis w wątku z grą, ale jak to ktoś podsumował, może i moje argumenty mają sens, ale on siada, gra i mu się podoba, więc…po co w ogóle cokolwiek argumentować xD

Jungle Speed(8/10) – złota łopata w tym roku idzie tutaj. Ostatnia partia była wiele lat temu i gra wciąż bawi tak starszych jak i młody narybek. Od razu wskoczyło kilka partii. Na moje szczęście refleks zachowałem i dałem wszystkim popalić :D

Clinic: Deluxe Edition(9/10) – pierwszy raz zagrałem z modułami z dodatków używając zestawienia z księgi kampanii i jak to wywraca pięknie grę. Triage, który wrzuca nam losowy poziom chorych. Kobiety w ciąży do gnojenia pierwszego gracza. Satelity do wyciskania większej kasy z chorych oraz doktorów, którzy dla odmiany lvl, gdy kogoś wyleczą. Bardzo ciężko było w partii ugrać większą liczbę pacjentów przez bardzo niską liczbę lekarzy wpadających do uniwersytetu przez ciężarne. Z kolei co z tego, że mamy lekarzy jak losujemy ciągle choroby odległe od specjalizacji naszych. Ach, ciężko było zarobić sensowny szmal. Jeden kolega przez pierwsze 3 rundy bardzo biedował i był na skraju bankructwa. Ja z drugim przeciwnikiem staraliśmy się pociągnąć partię i tutaj decydujący był moment przejęcia dwóch krytycznie chorych przez kolegę. Wygenerował na tym prawie 100 dolców, co skutecznie napędziło mu silnik na kolejne rundy. Gra wyglądała inaczej od podstawki co mnie ucieszyło. Jak moduły będą tak ostro wpływać na grę to jestem bardzo na tak. Moduły są proste, ale jak będą tyle mieszać to mam tutaj grę na wiele lat.

1849: The Game of Sicilian Railways(9/10) – rekordowo krótka partia, która zakończyła się w 2h rozbiciem banku. Były dwa train rushe, które przerzedziły portfele graczy, ale finalnie nikt nie zbankrutował. Była opcja za to na uwalenie jednej spółki, ale gracz ją posiadający był na szarym końcu, więc odpuściliśmy mu.

The Great Zimbabwe(10/10) – uwielbiam ten tytuł. Tym razem partyjka 3os, w której starałem się dobrać boga na samym końcu. Chciałem ugrać sporo na budowie budynków, dzięki specjaliście od tego, ale kolega, który wybrał boga dającego tylko 1VP od nowych technologii mógł je brać na luzie czym mnie upupił. Błędem po mojej stronie było odpuszczenie by jeden z graczy miał budynki pierwszego i drugiego poziomu jednego typu przez co mógł sam sobie płacić i rozwijać monumenty. Finalnie gra zakończyła się w bardzo ciekawym momencie. Jeden z gracz był punkt od wygranej, ja jakieś 11. W licytacji kolega miał znaczącą przewagę kasy, ale nie doliczył, że pyknięcie tylu bydła by nikt go nie przebił dałoby mu zwycięstwo. Ja z kolei spokojnie wyciągnąłem trochę „kasy” i finalnie zagrałem va bank. Udało się, ugrałem 15PZ i do tego zjadłem większość surowców z planszy tym samym zapewniając sobie zwycięstwo. Z przyjemnością zagram znowu…zawsze :D

Nowość miesiąca: Mityczny Wiatr
Powrót miesiąca: The Great Zimbabwe
Gra miesiąca: Clinic: Deluxe Edition
Postanowienia na kolejny miesiąc: Dokończyć ogrywanie Mitycznego Wiatru i odpalić kolejną kampanię. Chciałbym wrócić do ogrywania High Frontiera i zwiększyć liczbę partii w 18XX.
Postanowienia noworoczne:
Spoiler:
wajwa
Posty: 2321
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 372 times
Been thanked: 568 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: wajwa »

Z wielu względów słabizna z graniem w czerwcu...
Wpadły jedynie soboty z graniem w stare (ale jare) giery.

Starocie

Orlean jako, że się ostatnio składa, że mamy 5kę do grania, no to nie może zabraknąć tego evergreena na stole. Rozgrywka na 5kę jest specyficzna, bo jak w miarę szybko nie wystartujesz na mapie to Cię potem nie ma. Gramy w to od lat, ale przyznam szczerze, że dzięki tym partyjkom na 5 osób, zaczynam sięgać po budynki, których nigdy wcześniej nie brałem, fajne to w sumie, że tytuł, który niby znasz na wylot wciąż można odkrywać na nowo

Puerto Rico kolejna giera, która dla mnie, sorry, ale się nie starzeje, budynki można powybierać, każda rozgrywka za każdym razem inna, choć niby wciąż taka sama 8)

Notre Dame staroć, ale tak dawno nie grane, że w sumie nowość :wink: Wyhaczyłem za pięć dyszek z drugiej ręki, no bo dobrych gier na 5 osób nigdy nie za wiele. Świetnie się w to gralo, lubię i doceniam gry Felda od zawsze za te ukryte masochizmy i katastrofy przykryte jeno lekko nie za długą kołderką :wink:
Bałem się odbioru u współgraczy, no bo takie W Roku Smoka to nie bardzo chcą grać, w tym przypadku niepotrzebnie...

Ark Nova epicka rozgrywka na 4 osoby ze świeżakami. Tłumaczenie poszło sprawnie, potem co prawda długo , bo długo, ale grało się bardzo przyjemnie. No bo to b.dobra gra jest 8)

Biały Zamek tutaj poszło kilka partyjek, głównie dwuosobowych. Fajne to bo szybkie i zdarzało się rozegrać partię po partii czasem. Frustruje mnie trochę, że nie umiem zrobić większego wyniku punktowego. Wiem, że zwycięstwo to zwycięstwo, nawet 1:0 :wink: , no ale ten tor z +80vp ... o co chodzi :wink: no nie umiem wyjechać poza 50 punktów :x

Online

Nolens volens trza grać po sieci, skoro mało gier przy stole...

Barrage gram w turnieju i trafiła mi się partia, zaprzeczająca wygrywającej strategii z budowaniem infrastruktury i trzepaniem punktów z planszetki. Ja lubię produkować energię i prawie zawsze tak gram, budując tamy i podwyższenia niejako jedynie przy okazji. Tak też było tym razem, mi tam wystarczają w tej grze elektrownie i turbinki :wink: jak odpali dobry układ, to nie ma szans żeby "budowniczy" zdążyli dogonić z punktami. Wybitna giera 8)

Carnegie przerzuciłem się na rozgrywki dwuosobowe i powiem szczerze, przynajmniej online, świetnie się to klika. Większa kontrola nad rywalem, lepiej da się poplanować, przy stole gram w 3-4 osoby, po sieci tylko na 2kę.

Tygrys i Eufrat niestety na żywo nie ma kiedy i z kim, granie po sieci to rekompensuje. Jakby jeszcze ludzie grali chętniej z otwartą punktacją... ech, w tej kwestii zasad Reiner się niestety pomylił :wink: ta gra zyskuje jak się gra w "otwarte punkty"...

Gra miesiąca

Notre Dame nie wiem chyba nostalgia :wink:
Always look on the bright side of life
Awatar użytkownika
Poochacz
Posty: 613
Rejestracja: 16 maja 2014, 17:27
Has thanked: 162 times
Been thanked: 388 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: Poochacz »

Pojawiło się na półce kilka nowych tytułów ale nie we wszystkie zdążyłem jeszcze zagrać. Wakacje jednak zapowiadają się obiecująco.

Nowości:

ISS Vanguard - jeden z ostatnich planszówkowych hitów zbierający sporo dobrych recenzji... ale jakbym miał postawić ocenę po pierwszych 4 eksploracjach to byłoby to mocne 4/10. Liczyłem na głęboką narrację jak w Tainted Grail a dostałem takie kosmiczne pierdu-pierdu. "Vanguard: uważajcie na turbulencje. Wypierdrużyna: zrozumiałem, na razie nie ma tragedii, over". Brak konkretnych bohaterów powoduje że te dialogi są bezpłciowe i wyprute z emocji a sposób w jaki fabularnie np. pojawia się na planecie wróg woła o pomstę do kosmosu. "Coś się tam rusza... Uwaga! / Wyjmij planszetkę wroga X..." Poważnie? Wystarczyłyby ze 3 zdania więcej żeby zbudować jakieś emocje no ale nie... Wydarzenie: "Awaria". Czego awaria? Groźna? Niegroźna? Taka sobie? Zero jakiegokolwiek fluffu - jak w euro. Awaken zazwyczaj stara się nadrabiać niedostatki mechaniki historią ale tu był problem. Bo jak ta mechanika wychyliła się na wierzch przez cieniutkie story to walka, wydarzenia, podróż, czynności na planecie sprowadzają się do zebrania odpowiednich znaczków na kościach. Coś jak w Cichociemnych za stówkę - zbierz ikonki na kartach i zrobiłeś misję. I cały klimat ISS poszedł się bujać. Gdyby nie cena (kupiłem nówkę) pewnie bym się już poddał i sprzedał ale zagryzłem zęby i poszedłem z tematem dalej. I muszę przyznać że historia się trochę rozbujała (chociaż pachnie z dala Mass Effectem i ME: Andromeda gdzie w każdym wydarzeniu można znaleźć porównanie). Wciąż stoi niżej niż TG (a już mechanicznie to w ogóle...) ale jeśli utrzyma ten poziom to chociaż uda mi się skończyć bez zgrzytania zębami. Ale żeby nie było że same minusy znajduję: księga statku jest fantastycznym pomysłem - widać że ten aspekt był dokładnie przemyślany i testowany.

Assassin's Creed: Brotherhood of Venice - lekka gra taktyczna w uniwersum AC. Proste zasady i ciągły element zagrożenia. Czasem wystarczy jeden błąd - nawet popełniony nieświadomie - i cała misja wali się w gruzy. Póki co rozegrałem tylko samouczek z 4 misji i póki co jestem pozytywnie nakręcony. Kupiłem od razu wydruki budynków pod kafle dachów i wieżę i gra wygląda teraz o niebo lepiej.

Halo wieża - dość świeża premiera. Jedna planszetka kokpitu, 8 kości i kilka żetonów - wystarczy żeby zapewnić dobrą zabawę na 20-25 minut. Na 3 rozgrywki wygraliśmy jedną więc nie jest to żaden auto-winner i jak to z kostkami - nawet jak ostro główkujesz to i tak możesz polec. Fajny temat gry i można się łatwo wciągnąć.

Tiny Eldritch Horror - mała gierka print & play. Cała koncepcja polega na tym by skurczyć EH do 9 kart, paru znaczników i kości. W porównaniu do poprzednich prób zminiaturyzowania Eldritcha tutaj klimat został zachowany (zachowując oczywiście proporcje). No i rozkłada się w 2 minuty! 😄


Stali bywalcy:

Wiedźmin: Stary Świat - jeśli do człowieka dojdzie w końcu że nie jest to czysta gra przygodowa to można się dobrze bawić. Grunt żeby starać się zamknąć temat w półtorej godziny bo potem wady tytułu zaczynają przytłaczać. Ot, poskakać trochę, ubić niemilców, zrobić ze 2 zadania - koniec.

Leśne rozdanie - chociaż w dalszym ciągu układanie swojego ekosystemu sprawia nam przyjemność to zaczyna nieco ciążyć OP saren i jeleni. Temat już się pojawiał niejednokrotnie na forum i muszę poszukać jakiegoś rozwiązania albo zmniejszyć wartość punktową o połowę.

Pozostałe: Turbo, Viticulture, Wszystko albo nic, Pocket Landship, CoraQuest, Talisman: Magia i Miecz, Dragon's Ordeal, Kaczki

Mam poważny problem z nadaniem tytułu jednej konkretnej grze. Najwięcej grałem w Vanguarda ale raczej z obowiązku wobec wydanego hajsu niż z czystej przyjemności więc nie na tym raczej powinno to polegać. Gdyby oceniać na podstawie najciekawszej partii to postawiłbym na Viticulture, gdzie wygrałem dzięki wyczesanemu kombosowi dwoma punktami. Ale najwięcej funu mieliśmy chyba ze Starego Wiedźmina gdzie mogliśmy sobie przy piwku powspominać niektóre przygody Geralta jakie nasuwały nam się na myśl. Tak więc...

Gra miesiąca: Wiedźmin: Stary Świat

I tytuł który wybrać było mi znacznie prościej.

Rozczarowanie miesiąca: ISS Vanguard

Liczyłem na głęboką immersję z tytułem bo liczyłem przede wszystkim na historię. Póki co zawodzi. Jeszcze nie jest rozczarowaniem roku, jeszcze może zaskoczy jak w przedostatniej mojej rozgrywce ale gdyby pierwsze partie miały przekonać mnie czy grać to zdecydowanie byłbym na nie. Może mam za duże wymagania jeśli chodzi o narrację w grach, może za mocno liczę na historię jak z dobrej książki czy RPGa ale Tainted Grail, Oathsworn i AH LCG pokazały że można.
Awatar użytkownika
Padre
Posty: 248
Rejestracja: 17 cze 2009, 10:52
Has thanked: 24 times
Been thanked: 206 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: Padre »

Dla równowagi, żeby ludzie nie grający 700 partii w 400 tytułów (w "słabym" miesiącu) nie myśleli, że są jedyni ;)

Czerwiec był udany - udało się zagrać aż 9 partii, głównie dlatego, że były to w większości szybkie gry.

Watergate - (dwa razy) - zapowiada się dobrze, ale wymaga większego ogrania. Pierwsze wrażenie pozytywne
It's a Wonderful World (dwa razy + sporo na BGA) - również pozytyw. Można grać jak w luźne pykadełko, można się trochę wysilić, a wszystko tak jak ostatnio lubię - w rozsądnym czasie i bez bałaganu na stole
Caylus 1303 (raz) - nadrabiam klasykę (1303 podciągam pod oryginał). Pierwsze wrażenie ok, chociaż trochę sztampowo. Chętnie pogram więcej
Jekyll vs Hyde - (dwa razy + sporo na BGA) - ostatnio bardzo sobie cenię sprytne gry o "kartach z cyferkami". Jekyll vs Hyde przedziera się do mojej topki, pierwsze wrażenie wspaniałe
Zwierzęcy Front - (dwa razy) - uwielbiam Battleline, to i Air Land & Sea mi się podoba. Do dalszego ogrywania

Gra miesiąca: Jekyll vs Hyde
Gra z największą liczbą "C" w tytule: Caylus 1303 i Zwierzęcy Front
Awatar użytkownika
Mrukar
Posty: 364
Rejestracja: 06 cze 2021, 13:48
Has thanked: 303 times
Been thanked: 210 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: Mrukar »

W tym miesiącu ponownie najlepiej bawiłem się przy Wyprawie Darwina na dwóch graczy. Kapitalna łamigłówka z toną regrywalności, a losowy setup sprawia, że każda gra wygląda inaczej. Dodatek już czeka na półce i będzie ogrywany przez wakacje do premiery Diuny.

Wpadła też setna partia w Dominiona, nadal lubię.
Awatar użytkownika
warlock
Posty: 5018
Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 1246 times
Been thanked: 2404 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: warlock »

Padre pisze: 30 cze 2024, 17:22 Caylus 1303 (raz) - nadrabiam klasykę (1303 podciągam pod oryginał). Pierwsze wrażenie ok, chociaż trochę sztampowo. Chętnie pogram więcej
Bardzo niesłusznie, bo to popłuczyny po oryginale.
Awatar użytkownika
Chudej
Posty: 452
Rejestracja: 18 sty 2020, 13:52
Lokalizacja: Białystok
Has thanked: 377 times
Been thanked: 368 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: Chudej »

Dawno nie pisałem podsumowań, ani nawet postów na forum, bo jakoś nie miałem weny i trochę byłem przytłoczony życiem codziennym, ale grać to gram cały czas :) Mamy z żoną pierwszą dzidzię w drodze i nastawiam się jednak na koniec grania na dłuższy czas, termin jest na pierwszy tydzień sierpnia, więc prawdopodobnie to ostatnie podsumowanie na dłuższy czas ;)
Spoiler:
Arkham Horror: The Card Game - skończyliśmy kampanię Uczty w Dolinie Hemlock i kończymy już z 3 osobowym graniem z racji zbliżającego się terminu, zobaczymy czy uda się cokolwiek po narodzinach córki pograć, ale to będzie na pewno jedna z moich najlepiej wspominanych gier. Sama kampania Hemlock bardzo fajna, dużo lepsze pierwsze wrażenia niż po Szkarłatnych Kluczach, które z kolei po drugim ograniu oceniam na ten moment najsłabiej ze wszystkich kampanii jakie mam (a mam jeszcze Dunwich, Carcossę, Innsmouth i Na krawędzi Ziemi, z czego do ostatniego się nawet przekonałem z czasem). Scenariusze są trochę przydługie, tak samo zresztą jak w Szkarłatnych Kluczach i spotkania na 2 scenariusze wychodziły nam po 8-10h z przerwą na obiad. Sama jednak jakość tych scenariuszy i ogólnie otoczka fabularna bardzo na plus. Graliśmy też pierwszy raz pod błogosławieństwa (gdzie ja grałem Siostrą Mary) i było to też ciekawe doświadczenie.

Railroad Ink: Blazing Red Edition i Tussie Mussie - pograliśmy sobie z żoną na wyjeździe, bo zmieściło się do plecaka i mieliśmy dużo czasu do poczilowania ;) Tak do pogrania w domu to nie jestem fanem żadnej z tych gier, ale w momencie pilnowania grilla przed jedzeniem albo po jedzeniu to w sam raz te Esy Floresy :)

Bonfire - jedną z dwóch partii miałem okazję zagrać z dodatkiem, którego wcześniej nie widziałem na oczy i muszę przyznać, że jest on naprawdę fajny, narzut zasad jest minimalny, może wpływu ogromnego na samą rozgrywkę nie ma, ale jest to przyjemne urozmaicenie i słuszne ulepszenie akcji "księżniczek". Dalej nie jest i nie będzie to mój ulubiony Feld, bo Bonfire jest trochę za bardzo strategiczny na mój gust, ale giera jest bardzo dobra i zwykle nie odmówię partii.

Boonlake - prawdopodobnie z racji ceny lecącej na łeb na szyję plus wspólnego zamiłowania do gier Pfistera, kolega zaopatrzył się w Boonlake'a i to znowu z dodatkiem (tak, to jeden z tych co musi mieć wszystko). Niestety kolega uparł się też, żebym pierwszy raz grał z tym dodatkiem i myślę, że po części popsuło mi to pierwsze i drugie wrażenia z gry. O ile za pierwszy razem po prostu nie wiedziałem co się dzieje w grze i grałem mało świadomie, to za drugim razem niektóre rzeczy mi już po prostu przeszkadzały. Cały czas nie mogłem się powstrzymać od porównywania tej gry do ukochanego przez mnie Maracaibo i to z dużą niekorzyścią na rzecz Boonlake. Karty są tu i tu, więc do samej losowości z nimi związanych nie mogę się przyczepić, ale ich koszty trochę utrudniają rzecz w Boonlake. Czasem trafi się nam coś, co nie pasuje pod surowce, albo w ogóle wymaga jeszcze wazy, którą ciężko zdobyć, a sama z siebie jest bezużyteczna (to trochę "poprawia" dodatek). Ogólnie w grze wydaje się być bardzo dużo rzeczy, które mogą mieć sens tylko w bardzo określonych warunkach, ale normalnie trzeba je przez większość czasu ignorować, a potem przypomnieć sobie o ich istnieniu w idealnym momencie. Sam dodatek dodaje planszę, która premiuje ruszanie się dalej na rzece, co daje nam dodatkowe rzeczy (to jest spoko), ale też skraca grę (co chyba było sporym zarzutem przy podstawce jak tak kiedyś czytałem). Dodaje też więcej kart i artefakty, którym swego rodzaju licytacją na początku gry przydzielamy koszty i można aktywować je za pomocą waz (bez tego nic nie robią). Aktywowane artefakty dają nam jakieś dodatkowe bonusy w stylu dźwigni i chyba też zwykle jakąś powiązaną punktację na koniec. Osobiście kompletnie je zignorowałem w obu partiach, bo ich koszt wydawał się absurdalny i żeby móc z nich zacząć korzystać, to tak naprawdę musi minąć co najmniej połowa do 3/4 gry. I kiedy się tym nacieszyć? Wracając do podstawki, system wyboru akcji jest całkiem ciekawy, ale z dodatkiem praktycznie zawsze patrzyliśmy się tylko na tą górną część kolejki. Ta część, którą się zachwyca większość zwolenników tej gry, czyli ta mechanika "follow" z dawaniem części akcji innym jest jak dla mnie do kitu. Kompletnie psuło mi to flow gry, zwłaszcza w pierwszej partii, gdzie i tak trzeba każdego pilnować czy nie robi błędów. Pozostała część podstawki, głównie ta część "terra-mystikowata" mi się niezbyt podobała, z jakiegoś powodu zawsze kończyłem w nie tej części mapy co trzeba, ale to biorę na klatę, bo dalej czuję, że nie grałem świadomie. Nie podoba mi się też zasadowy clusterfuck związany z kosztami i warunkami budynków i krów, gdzie tu nagle jest jakieś +1 do kosztu, tu coś wymaga tyle sąsiedztwa, tu nagle dostajesz tego typa bo masz cały rząd i bla bla bla.. Odechciewa mi się w to grać na samą myśl o takich niuansach. O tych punktacjach cząstkowych nawet nie chce mi się za bardzo rozpisywać, ot sprawiają wrażenie, że są ważne, ale tak naprawdę nie są, bo większość punktów i tak przychodzi z czegoś innego. I znowu tu przychodzi dodatek i wprowadza dziwne zasady, które pozwalają podbić sobie liczbę punktów z tego źródła, ale moim zdaniem trzeba było tam dać full zrzynkę z celami z Terra Mystiki i byłoby git. Ogólnie do gry byłem nastawiony pozytywnie, chciałem żeby była dobra, bo Pfister to mój ulubiony dizajner, sam mało jej nie kupiłem nawet kilka razy, ale mocno się przejechałem i znowu się przekonuję, że w tej branży nikt nie zasługuje na kredyt zaufania ;)

Clank!: Catacombs - ten niedawny zakup "na yolo" znalazł bardzo wielu zwolenników w kilku moich grupach planszówkowych. Aż człowiek zaczyna się zastanawiać, czy czasem za bardzo nie męczy innych tymi eurasami i ludzie tak naprawdę nie wolą prostego nobrainowego deckbuildera z możliwością pośmiania się czyjejś niedoli :P

Newton - zamieniłem się z kolegą za Ora et Labora, które o ile bardzo lubiłem, to nikt nie chciał w nie grać z racji masywnej inwestycji czasowej i ciężkiego móżdżenia pod koniec gry. Z tej wymiany jestem zadowolony i przynajmniej udało mi się zagrać już 2 razy z żoną, która sama zresztą przyznała, że w to napewno chętniej zagra niż w Orę. Sprytna i przyjemna gierka z tego Newtona, chociaż po kilku partiach trochę mi się zaczęło kojarzyć ze Skymines, które też mam w kolekcji.

A Feast for Odin: The Norwegians - w końcu udało się zagrać i to w więcej niż 2 osoby. Tradycyjnie żona wygrała, ale interakcja w tej grze jest tak mała, a sama rozgrywka na tyle przyjemna, że w ogóle mnie to nie zabolało :P Uczta wskoczyła wysoko na moim rankingu ulubionych gier między innymi z tego powodu.

Hallertau - również pierwsza rozgrywka w 3 osoby i chyba jak zawsze u Uwe (z tych co znam) prostota zasad przy stopniu móżdżenia jest imponująca. Gierkę mam już od paru miesięcy i zdążyłem w nią trochę pograć w 2-osobowym składzie i choć nie jest to jakaś wybitna gra, to przyjemnie się w nią gra. Karty są mocno losowe i potrafią nic nam nie dać przez połowę gry, ale homerule z dobieraniem więcej troszkę pomaga. Sama gra nie wiem na ile się utrzyma w kolekcji, bo mimo wszystko zawsze się robi to samo, ale za tą prostotę zasad w porównaniu do niektórych tytułów co ostatnio miałem okazję grać to może być na razie spokojna.

Teotihuacan: City of Gods - zagraliśmy z żoną dwuosobowo, gdzie zwykle gramy w 3 lub 4 osoby i wtedy dobija mnie w tej grze downtime, ale przy takim składzie było bardzo fajnie, jedyne co, to neutralni robole stojący w miejscu całą rundę i brak możliwości działania na ich oczka (takiego akurat trafiłem boga co by z tego coś miał) dali tylko odczuć, że przydaliby się inni gracze. Kiedyś to było moje ulubione euro, potem trochę miałem okreś hejtowania, ale ostatecznie jest to bardzo dobra, solidna giera, w której przestałem tylko lubić wieczne pilnowanie procedur i chętnie zagram, zwłaszcza z ludźmi co nie lubią za dużo myśleć.

Wonderland's War - zagrane w miejskim klubie planszówkowym, była to moja druga partia i znowu grało mi się świetnie. Interakcja jest tak naprawdę niewielka, a sama "wojna" w tytule nie ma za wiele wspólnego z typowym planszowym konfliktem, ale budowanie worka, rozwój postaci i w końcu same losowanie jest naprawdę super, jeden z lepszych dizajnów jakie poznałem w ostatnich latach chyba. Kapsle numizmatyczne zamiast plastikowych żetonów też dają radę, zwłaszcza jak się nie rozwalają (jak te w moim worku chaosu w Arkham :( ). Gdyby nie ta zaporowa cena to może i bym sprawił sobie własny egzemplarz, ale zaraz i tak nie będę miał z kim ani jak grać :P

Gra miesiąca: Wojna w Krainie Czarów
Zawód miesiąca: Boonlake
Ostatnio zmieniony 30 cze 2024, 20:51 przez Chudej, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Apos
Posty: 1329
Rejestracja: 12 sie 2007, 14:42
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 534 times
Been thanked: 1226 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: Apos »

Jednym z postanowień noworocznych było grać więcej w mniej tytułów. Nie wiem jak to się dzieje, że planszowa kolekcja się pomniejszyła, a gier na stole wylądowało więcej niż w poprzednim miesiącu :lol:.

Czerwiec w liczbach: 66 partii w 32 tytuły.

I na jednym obrazku
Obrazek

---Nowości---

- Star Wars: The Deckbuilding Game, 3x
W poszukiwaniu idealnej dla mnie gry karcianej i z racji dobrej promki gra ze świata Mocy oraz walki dobra ze złem trafiła na stół. Nie wiem co jest głównym powodem tego "Hero Realms" na sterydach z twistami, że tak się przyjemnie w niego gra! SW:TDG ma przyjemny flow gry, a elementy takie jak zbijanie kart z rynku, karty dla dalej strony konfliktu są i tematyczne i świetnie działają mechanicznie. To prosta gra karciana, której dokładnie szukałem - szybka, sprawa wiele frajdy, można pokombinować, a tematyka Gwiezdnych Wojen dodaje dodatkowy punkt do finalnej oceny gry. Star Wars: The Deckbuilding Game wygrał u mnie z Shard of Infinity, Paganem i Hero/Star Realmsami w kategorii lekko-średnich karcianek i ma pewne miejsce w kolekcji obok Android Netrunnera, którego lubię za głębię rozgrywki.
8,5/10

- Vijayanagara The Deccan Empires of Medieval India, 3x
Gra o Tron z asymetrycznymi frakcjami? W dodatku oparta na wydarzeniach historycznych? Count me in!
Jak się człowiek potrafi wkurzyć (pozytywnie) przy tym tytule . Grę Dehli można porównać do bycia między kowadłem, młotem i zbiornikiem z kwasem. Dostaje się ciosy raz za razem od obu graczy, a najazdy Mongołów pustoszą kraj.
Pomimo gry dość niewdzięczną i trudną frakcją, to bawiłem się naprawdę nieźle. Sama rozgrywka wciąga, są emocje (skrajne!), masa interakcji oraz gry nad stołem. Bardzo przypadł mi do gustu system wyboru akcji. Lubię też "zasilanie" rozgrywki kartami wydarzeń, bo każda partyjka jest inna. Sądziłem, że losowość będzie mi przeszkadzać, ale fajnie pomyślany i prosty system walki neguje tą. Obrazuje też jak ważna była konnica w tamtych czasach i jak jej użycie potrafi zaskoczyć przeciwnika. Jest wiele smaczków historycznych, które budują klimat w trakcie rozgrywki.
Vijayanagara to mój pierwszy kontakt z grą typu COIN/ICS na żywo z przeciwnikami i sądzę, że pierwsza partyjka tylko odsłoniła wierzchołek góry lodowej. Ten tytuł miał jedno zadanie - wprowadzić i zachęcić moją grupę do gier wojennych COIN spod szyldu GMT. Zadanie wykonał śpiewająco. Wygładzone i przystępne zasady, świetnie napisana instrukcja oraz playbook, pomoce gracza na których jest wszystko co potrzeba. Minusy? Vijayanagara jest tylko na 3 graczy, a w grupie mamy chętnych na rozgrywki w większym gronie.

Jeżeli ktoś się waha czy gry wojenne są dla niego i nie przepada za ciężką tematyką historycznych konfliktów w COIN'ach, to polecam Vijayanagarę.
9/10

- Andean Abyss, 2x
Pomysł na grę w ten tytuł powstał na naszym Discordzie. Długo nie myśląc odpaliliśmy stół i zaczęliśmy zagłebiać się w COIN'a. Dla każdego z nas był to pierwszy kontakt z tym systemem, ale od razu przypadł do gustu. Z podobnych powodów jak przy Vijayanagarze - emocje, rywalizacja, wielowymiarowa interakcja, z tym wyjątkiem że tutaj jest walka na całego między frakcjami i istna wolna amerykanka. Gra nad stołem oraz asymetryczne frakcje dają dużo smaczku oraz zabawy w trakcie rozgrywki. Większa głębia oraz liczba elementów przekłada się na złożoność, aczkolwiek te są klimatyczne i tematyczne. Jak ktoś zaproponuje - bardzo chętnie zagram.
(+++)

O obu powyższych grach napisałem więcej w wątku o COIN'ach

- 1817NA, 2x
Pierwszy kontakt na żywo z grą z serii 1817 - często określanej "królową" osiemnastek i jedną z najtrudniejszych gier w/g rankingu BGG. Dzięki mistrzowskiemu przedstawieniu gry przez Marcina magole oraz Michała, ta była szybka i bezbolesna. Zupełnie nie czuć trudności zasad, ale jakie decyzje podejmować, jak reagować na cały czas zmieniającą się sytuację w każdym elementu gry to zupełnie inna para kaloszy. Brutalna rozgrywka wciąga, jest pełna różnorakiej interakcji na wielu poziomach. Mam wrażenie, że tu mamy tak duże pole do popisu, że można wybrnąć z nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji. Lubię taką swobodę oraz sandboxowe podejście do rozgrywki.
Bawiłem się świetnie. W czerwcu grałem dwukrotnie i obie gry były zupełnie inne, pomimo że graliśmy w tym samym składzie osobowym. Za to cenię 18XX. Szczegółowo wrażenia opisałem w wątku z 18XX. W trakcie gry chłopaki powiedzieli mi: Gdy wsiąknie się w 18XX, to można z czasem zrezygnować z innych gier planszowych. Gdy zacznie się grać w 1817, to można zrezygnować ze wszystkich innych osiemnastek. Mnie to nie czeka, ale w pełni rozumiem takie podejście znajomych, po zagraniu w 1817.
9,5/10

- Hidden Games Miejsce Zbrodni: Sprawa ze Szczecin Małych, 1x
Hidden Games Sprawa ze Szczecin Małych, to gra detektywistyczno-dedukcyjna. Dostajemy przesyłkę z zadaniami i aby je wypełnić przyjdzie nam przeprowadzenie śledztwa. W kopercie znajdziemy wszelkiej maści dokumenty: listy, zdjecia, gazetę, treści maili i inne. Wgłębiając się w szczątki historii, dedukujemy fabułę, przebieg zdarzeń. Szukamy potencjalnych morderców, ich motywy i skreślamy z listy gdy znajdziemy alibi.
Wrażenia - byłem zaskoczony jak wciągnęła nas ta gra! Fajnie ułożona fabuła, w którą z przyjemnością się zagłębialiśmy. Wiele spójnych i logicznych wątków, które przypominają dobrą powieść detektywistyczną, ale to my jesteśmy głównym bohaterem i od nas zależy rozwiązanie. Zostały tu użyte w bardzo fajny sposób współczesne media, sociale jak i materiały audio. Przypomina mi grę Detektyw, ale tu bawiłem się lepiej!

Jak macie żyłkę do takich gier, polecam. Duże zaskoczenie na plus.
9/10

- Na Skrzydłach Smoków, 1x
Poprzednia część z każdą kolejną partyjką oraz dodatkiem udowadniała, że to nie jest dla mnie gra i nie jestem jej targetem Tu liczyłem na cud, a dostałem dokładnie to samo, tylko z paroma zmianami. Zacznijmy od zmian, bo te w sumie przypadły mi do gustu. Brak wieży sprawił, że skupiamy się bardziej na rozwoju swojej planszy i sami wybieramy jakie surowce pozyskujemy na podstawie zbudowanego silniczka. Kopanie jaskiń oraz zasiedlanie ich smokami - fajne budowanie wspomnianego silniczka. Różne szkoły - z kilku płytek losujemy na rozgrywkę jedną i ta zapewnia nam różnorakie bonusy - fajne, bo poprawia regrywalność. Co natomiast zostało. Losowość. Początkowo wylosowane karty mogą być idealne pod najbliższe cele i dać od razu "za darmo" jednemu z graczy punkty zwycięstwa. Gdy masz pecha w losowaniu to musisz łowić te potrzebne karty, tracić akcje, aby coś ukręcić z malutkiego ryneczku kart, a przeciwnik w tym czasie buduje się pod kolejne cele punktowe. Downtime - jest, nawet grając na 2 osoby, rozgrywka trwa nieproporcjonalnie długo do oferowanej zabawy. Przy dwóch graczach, rozgrywka zajęła nam prawie 2 godziny, a miałem wrażenie że siedzę przy niej prawie 4. Na 2 osoby gramy w Paxa Renaissance w 30 minut. Nie wyobrażam sobie grać w to na więcej osób. Nie jestem fanem narzucenia celów punktowych, co z góry określoną liczbę rund czy tur. Wydaje się to sztuczne i wciśnięte na siłę. Po zakończonej grze i podliczeniu punktów zwycięstwa wyłaniamy zwycięzcę - brak ciekawych warunków zwycięstwa tylko zwykłe "PZ'ty". Pasjans. Nie mam potrzeby sprawdzania co przeciwnik robi przeciwnik w swojej turze oraz przez całą grę, bo nie mam wpływu na jego rozgrywkę. On sobie wystawia karty i ja robię to samo. A dlaczego po skończonej grze przeciwnik ma o 10 punktów więcej - nie wiem. Mogłem na to jakoś wpłynąć? Nie bardzo. Smutny i nudny europasjans, którego nie jestem targetem. Dziewczyna ostatecznie skwitowała, że ona woli Na Skrzydłach.
Gra natomiast może być dobrym pomysłem dla początkujących graczy, którzy nie lubią rywalizacji na oraz nad planszą.
4,5/10 o 0,5 wyżej niż Na Skrzydłach


---Wielkie powroty---

- Halo Wieża, 3x
Gra w analogowej formie trafiła na stół, wcześniej grałem tylko na BGA. Rozegraliśmy 3 scenariusze w Halo Wieża: pierwszy - wprowadzający, o średniej trudności z 1 modułem oraz trudny z 2 modułami. Każdy wygraliśmy bez większego problemu. Sprawne operowanie kostkami i "kawkami" wystarcza do odfajkowania sekwencji lądowania. Może seria pechowych rzutów może podnieść trochę temperaturę w kokpicie, ale mamy wspomniane ☕ oraz przerzuty. Trzeci scenariusz zagraliśmy trochę na siłę, aby znaleźć jakieś wyzwanie, ale tego nie stwierdzono i tu - ta sama sekwencja z ciut innymi warunkami.
No właśnie - sekwencji. Każda misja jest praktycznie taka sama i już przy drugim scenariuszu czuliśmy powtarzalność.
To samo uczucie miałem grając online. Grając w wersje analogową, jest w sumie gorzej, bo w trakcie gry nie można się komunikować. Jest to antyklimatyczne, bo procedura schodzenia do lądowania w samolocie jest pełna komend, komunikacji, potwierdzeń, checków wymienianych między pilotem i co-pilotem, a tutaj mamy być cicho... No i kooperacja bez dyskusji? Nie trafia to w mój gust.

Gdyby nie promocyjna cena, to nie ryzykowałbym z Halo Wieża. Gra bez szału i pewnie za niedługo pójdzie pod młotek. Szkoda, bo tematyka oryginalna.
6/10 z tendencją spadkową

- Age of Steam Edycja Deluxe, 3x
Po ponad roku czasu zbierania kurzu na półce, ten kolejowy klasyk trafił na stół. Szukaliśmy mniej zaawansowanej gry na 5-6 osób i padło na AoS. Do tego tytułu mam skrajne odczucia. Z jednej strony jest to przystępna gra kolejowa z pazurem, do której większość graczy usiądzie i zagra. Czuć w niej interakcje i rywalizacje w trakcie rozgrywki. Z drugiej strony jest to gra o dość abstrakcyjnych mechanikach, który nie wywołuje takich emocji jak osiemnastki. Nie przepadam też za możliwością bankrutu w AoS, gdzie gracz w takim przypadku może siedzieć i przyglądać się rozgrywce albo zbierać się do domu. Ponownie - rozwiązania z 18XX lepiej się sprawdzają i wywołują więcej emocji. Nie lubię też sztywnej ilości rund w AoS - wolę gdy gra kończy się po spełnieniu określonych warunków przez graczy, np. pęknięcie banku w 18XX. Generalnie w 3/4 przypadków zagram w osiemnastki, ale ze względu na uniwersalność i przystępność tej planszówki dla graczy casualowych w community, Age of Steam też chętnie wyciągnę na stół. Na plus modernistyczny i schludny wygląd gry oraz czas rozgrywki.
7,7/10

- Distilled, 2x
W oczekiwaniu na polskie wydanie odświeżyłem ten tytuł. Gdy pierwszy raz zagrałem pół roku temu wrażenia były bardzo pozytywne. Teraz te nie zmieniły się. Utwierdzam się, że to mega przyjemny i tematyczny to euras. A do tego lekki do pogrania z każdym praktycznie. Mechanika warzenia trunków w Distilled jest zrobiona w punkt. Tak samo losowa jak w RL, a zarazem daje kontrolę nad tym co chcesz zrobić. Czekam na premierę!
8,5/10

- El Grande, 1x
Bardzo lubię wracać do tego area control. Proste to, szybkie, wredne, świetnie działa na 5 osób i wywołuje ogrom emocji w trakcie gry. Czego chcieć więcej?
8,5/10

- Horseless Carriage, 1x
Udany Splotter do którego bardzo trudno zebrać ekipę. Jednych odrzuca wygląd (tu faktycznie jest kiepsko), drugich tematyka, trzecich mechanika zaczerpnięta z patchworka, a pozostałych zbyt wysoki próg wejścia. Cenię grę za oryginalne mechaniki tworzenia linii produkcyjnych, tematykę, system sprzedaży i marketingu. To gra, w której możemy się specjalizować na różne sposoby - od pójścia w masówka i auta osobowe, po specjalistyczne i drogie auta sportowe. Grę bardzo lubię pomimo swoich pewnych niedoskonałości oraz trochę topornej obsługi. Chętnie zagram, ale jednak wyżej cenię Indonesie oraz FCM z dodatkiem.
8/10

---Stali bywalcy stołu---

- Pax Renaissance: Druga Edycja, 19x
Król nie schodzi ze swojego tronu.
10/10

- Race! Formula 90 2nd Edition, 1x
Moja ulubiona gra wyścigowa, w której odnajduje emocjonującą i głęboką klimatyczną rozgrywkę. W tym miesiącu tylko jedna rozgrywka, natomiast na grubo bo na 6 graczy oraz 5 botów. 11 bolidów śmigało po torze w Barcelonie. Szczegółowo ten wyścig i wrażenia opisałem w wątku z grą tutaj.
9,7/10

- Turbo, 2x,
Rozgrywki poprowadzone w ramach naszego wydarzenia Planszówek w Kazimierzu dla dwóch początkujących rodzin i graczy. W tym ta gra sprawdza się świetnie i zarazem stanowi duże przeciwieństwo do w/w Race! Formula 90. Prosta i szybka rozgrywka, w której każdy może wygrać.
8/10

Ponadto na stołach wylądowały:
- Formula D, 2x, 6/10
- Metro, 2x, 5,5/10
- TOP 10 18+, 4x, 9/10
- Pipeline, 1x, 8/10
- Scout, 1x, 8/10
- Uczta dla Odyna + Norwegowie, 1x, 8/10

A po wirtualnych torach jeździły
- 1882: Assiniboia, 2x, 8,5/10
- 18RoyalGeorge, 2x, 8,5/10
- 1822MX, 1x, 8/10
- 1822PNW, 1x, 7,5/10
- 1828, 1x, 9/10
- 1844, 1x 7,5/10
- 1849, 1x 9/10
- 1870, 1x 8/10
- 1877: Venezuela, 1x 7/10
- 1888-N, 1x 7,5/10
- 18NEB, 1x 8,5/10
- 1871 The Old Prince, 1x 9,5/10

---Podium---

🏆 Nowość miesiąca: Vijayanagara The Deccan Empires of Medieval India
🏅 Gra miesiąca: Race! Formula 90 2nd Edition
🥈 Rozgrywka miesiąca: 1817NA
🥉 Powrót Miesiąca: Distilled

Plany na Lipiec:
- Zgłębiać dalej temat ICS oraz COIN'ów. Czekam na premierę A Gest Robin Hood i tu liczę na klimatyczny dwuosobowy tytuł do gry z dziewczyną. Pełnoprawny COIN na 4 osoby też chodzi po głowie - tylko czy będzie to Andean Abyss czy Fire in the Lake, a może coś jeszcze innego?;
- Maria, 3-osobowa gra wojenna, która mnie intryguje jak wypadnie na żywo;
- skończyć kampanię Dorfromantika;
- Race! Formula 90 2nd ed musi częściej lądować na stole!
Ostatnio zmieniony 30 cze 2024, 23:04 przez Apos, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Galatolol
Posty: 2462
Rejestracja: 23 mar 2009, 13:03
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 683 times
Been thanked: 1105 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: Galatolol »

Nowość i gra miesiąca: Pandante, czyli wariacja na temat pokera. Główna różnica jest taka, że mamy więcej "push your lucka". Pytanie, jak sytuacja będzie wyglądała po większej liczbie partii, ale po 7 jest dobrze: pozostała w pamięci, nakłaniałem do kolejnej sesji na TTSie etc.

Powrót miesiąca: Robinson Crusoe. Wzięło mnie, by przeczytać książkę, co z kolei skłoniło do odświeżenia gry. Dość łatwo przypomnieliśmy sobie reguły po latach przerwy. Teraz dodatkowo mogę docenić, jak wiele rzeczy, które robimy w grze, jest wprost zaczerpniętych z książki.

Najgorsza partia miesiąca: Diuna. Nie "najgorsza gra", bo to niezły tytuł, ale ta partia (trwająca pełne 10 tur [choć ostatnią ominęliśmy, bo nikt nie był w stanie w niej wygrać]), mimo że niby nie jakoś niezwykle długa (4,5 godz.), odcisnęła piętno na mej wytrzymałości. Jeszcze rankiem następnego dnia czułem się po niej wyżęty.

Żeby coś jeszcze napisać o 18xx, to miałem okazję zagrać w 1817WO. Nie było tak źle, jak się obawiałem, ale gra jest jednak zbyt skondensowana, by mi przypaść do gustu. 1817NA zauważalnie lepsze, a najlepsze jest po prostu 1817 ;)
feniks_ciapek
Posty: 2422
Rejestracja: 09 lut 2018, 11:14
Has thanked: 1741 times
Been thanked: 1061 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: feniks_ciapek »

Dorzucę do czerwca także maj, bo liczba partii była tak niska, że nie było specjalnie o czym pisać.

Nowości

Ostoja (+/-) - Pisałem szerzej w wątku o grze. Jest niby w porządku, ale jakoś tak bez emocji. Na dwie osoby gra się potrafi trochę “zaciąć”, a stopień kombinowania jest dla mnie co najmniej o oczko za niski i jednak za dużo zależy od dociągu. Wolę jednak zagrać w Dreamscape (Pracownia Snów).

Marabunta - nie daję oceny, bo chyba jednak nie jestem fanem mechanizmu “ja kroję, ty wybieraj”. Natomiast widzę, jak można się tą grą zachwycić, bo jest to Knizia w bardzo dobrej formie.

Rewizje i refleksje

Dreamscape / Pracownia Snów (++) - w końcu udało się dołożyć zwierzaki w regularnej partii. Podnoszą one poziom skomplikowania rozgrywki no i oczywiście wyglądają naprawdę obłędnie. W kontraście do Ostoi widać, że Pracownia jest grą bardziej “surową”, mniej wygładzoną i produkcyjnie nierówną, tym niemniej sama zagadka przestrzenna jest dla mnie znacznie bardziej interesująca.

Bullet (+++) - graliśmy w maju wariant kooperacyjny jako wstęp, ale niestety, moja połówka stwierdziła, że za bardzo jej przypomina Tash-Kalar i nie potrafi w nią grać. Jest to strasznie smutne, bo dla mnie właśnie przez to podobieństwo ta zyskała jeszcze bardziej i chętnie zagram zarówno w wariant kooperacyjny, jak i kompetytywny. Nawet udało mi się zamówić drewniane żetony. Tylko najnowszego KSa nie wsparłem, bo stwierdziłem, że potem pewnie i tak będzie można dodatki gdzieś dokupić.

Wyrmspan (+/-) - gdyby nie żona, już dawno bym się pozbywał. W trakcie grania może i trochę absorbuje, ale po partii mam raczej poczucie zmarnowanego czasu. Dobry dociąg kart początkowych potrafi często ustawić partię, a zły ją uwalić.

Wydarzenie i gra miesiąca

W maju Bullet, ale niestety obawiam się, że nie do powtórzenia, przynajmniej w domu.

W czerwcu Zgrany Wawer i pięcioosobowa partia w Circadians: Chaos Order (+++). W sumie zszedł na tym cały dzień i emocje grały do końca.

Stali bywalcy

Harry Potter: Bitwa o Hogwart (+), Teby (+).
Awatar użytkownika
kuleczka91
Posty: 516
Rejestracja: 10 lut 2020, 18:27
Has thanked: 903 times
Been thanked: 594 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: kuleczka91 »

W czerwcu wpadło u mnie jeszcze mniej partii jak w maju, ale jeszcze jakoś zmęczyć lipiec i w końcu sobie pogram coś więcej ze swoim w czasie urlopu, a raczej po jego powrocie ;)

Terraformacja: Gra kościana - Grane było na początku i na końcu czerwca. O ile przegrałam na początku miesiąca jedną rozgrywkę z siostrą, o tyle pod koniec miesiąca naszła mnie ochota na rewanż i tym razem los się do mnie uśmiechnął i udało się wygrać dwie partie, trzecią już przegrałam. Nic mnie tak nie cieszyło jak druga rozgrywka w tym miesiącu, która była nie dość, że pierwszym w życiu zwycięstwem typowo z siostrą (bo zawsze mnie kosiła) to ustaliłam sobie swój nowy rekord na równe 120 pkt. Udało mi się skręcić całkiem fajny silniczek z kartami, które przyniosły mi kilka razy dosyć ładne punkty, bo jednymi szło wymieniać na konkretny symbol lub obrócić kość, a druga dawała mi punkty za komplet błyskawic. Była też zażarta rywalizacja o większość w symbolach jak i kto pierwszy zgarnie tytuły, bo to zawsze dodatkowe punkty. Ogólnie nie nudziliśmy się i celowo przeciągaliśmy grę jak najdłużej żeby więcej ugrać xD Czekam na jakieś dodatki, jak będą ciekawe to na pewno kupię - 8/10.

Wsiąść do pociągu: Włochy - rozegrałam 3 partie z rodzicami, niestety na moje nieszczęście i taty, mama nas 3x skosiła równo. Kiedy już w 3 rozgrywce tata myślał, że to jest właśnie ta gra, w której wygra okazało się, że nic z tego. Ja wiedziałam, że 3 rozgrywkę jestem totalnie w d..., bo jak udało mi się zająć wszystkie potrzebne mi tory w obleganym miejscu tak mnie wyprzedzili niżej na mapie i przez nich musiałam sporo stracić na objazdy, punkty za regiony też nie bardzo pomogły xD. W sumie od czasu do czasu lubię zagrać na Włochach - 7,5/10.

Wyspy Tukana - z racji, że już upały dają nam o sobie znać to naszła mnie ochota na zagranie w Tukanę, którą zresztą bardzo lubię. Zagrałam z rodzicami po 1 partii na każdej mapie z podstawki jak i z dodatku. Ku mym zdziwieniu nie udało mi się wygrać żadnej rozgrywki. W sumie w tamten dzień przegrałam wszystkie możliwe rozgrywki, no ewidetnie to nie był mój dzień, bywa i tak. Rodzicom nie bardzo przypadł dodatek do gustu, bo jest trochę trudniejszy w zdobywaniu punktów i łączeniu bonusów. Ja tam lubię, zawsze zagram chętnie w całość. Jest to jedna z gier, która na pewno z nami pojedzie na urlop, bo oboje z narzeczonym ją bardzo lubimy - 8/10.

Brass Birmingham - już bardzo dawno nie grałam w Brassa na stole, bo swego czasu mi się przejadł poprzez częste granie w to na tej ich badziewnej i zacinającej się aplikacji na steamie. Na rozgrywkę w sumie siostra była chętna, bo chciała siebie sprawdzić po czasie, jak już ogarnia zasady jak jej pójdzie. Tym razem całą rozgrywkę sobie świetnie radziła i parę razy mi zajęła miejsca, które chciałam zająć, a najlepsza to jest wisieńka na torcie na koniec gry. Z racji, że nie miałam nic sensowniejszego do zagrania jako mój ostatni ruch to wybrałam, że postawię połączenie, no i szukałam gdzie najwięcej punktów mi za nie wpadnie i ja nie widziałam pewnego miejsca, ale siostra niepotrzebnie się przypadkowo wyrwała, że w jednym miejscu zdobędę punkt więcej niż w drugiej uwidzianej przeze mnie opcji i wiecie co? Ja wygrałam właśnie dzięki temu 1 punktowi :lol:, mina siostry była bezcenna przy końcowym wyniku xD Brassik dalej 8/10.

Viticulture + Toskania + Goście z doliny Renu + Specjalni Pracownicy - na drugi tytuł, który wleciał na stół po Brassie wybraliśmy Viti, bo też dawno nie graliśmy, a to chyba faktycznie była pierwsza rozgrywka z siostrą taka czysto na naszym egzemplarzu, a nie z poczty. Kiedyś tam graliśmy już na naszej kopii we troje, ale typowo we dwie to nie. Wleciały w sumie dwie rozgrywki w pierwszej wygrałam dosłownie 1 punktem, potem leciał rewanż i tu już siostra niestety wygrała przewagą 10 punktową. Choć gra mnie czasem denerwuje przez losowość w gronach i zamówieniach to i tak lubię w to zagrać. Ta gra coś w sobie ma, że czuję tą sielskość i miłe tworzenie swojej Winiarni od podstaw - 8/10.

Tak to jeszcze standardowo wpadło kilka rozgrywek na bga w Leśne rozdanie, gra dalej mi się nie znudziła i już czekam na kolejny dodatek do tej gry, który ma być na Essen. Co do samego Leśnego (8/10) to tak jak wspomniał Poochacz kombosy z wilkami i jeleniami są zbyt OP, powinni coś z tym zrobić żeby te karty osłabić, bo najbardziej się daje to we znaki w grach 2 osobowych jak jeden trafi na większość tej zwierzyny to drugi już ma pewną przegraną, bo nie ma czym dogonić takiej osoby. Niby jest strategia też na gady + paprotka, ale za wilka jeszcze dostaniemy kolejne karty w dociągu za każdego jelenia ;).

----
Gra, która pozostaje póki co bez żadnej oceny to Ewakuacja. Wleciała na stół w czerwcu, ale nie udało nam się dokończyć z siostrą rozgrywki, bo gonił czas pójścia do pracy. Wstępnie to dosyć ciężka gra, ma sporo opcji, że człowiek czuje się zagubiony i nie do końca wie co chce zrobić, albo chciałby zrobić więcej, ale brakuje zasobów na to. Graliśmy w wariant zaawansowany z kartami, ale bez celów wspólnych i większości w linii. Na pewno granie z akcjami na kartach jest dużo ciekawsze niż granie bez nich, ale na plus, że jak nam karty niekoniecznie podejdą to możemy mimo wszystko skorzystać z podstawowych akcji. W grze co chwilę trzeba przeliczać czy na wszystko nam wystarczy. Trzeba też pilnować co skąd pobieramy jako zapłata, co gdzie kładziemy itd. Na pewno Stadiony to najbardziej odklejona rzecz w całej grze i zbędny element tej gry, według mnie to jest doklejone niepotrzebnie na siłę. Ogólnie bardzo chętnie wrócę do tej gry, bo nudna nie była i cały następny dzień jeszcze o niej rozmyślałam, a to już dużo, bo jest szansa, że jednak się spodoba. Może w lipcu uda się zagrać już pełną partię, kto wie. Choć jak widzę mój grafik w robocie to śmiem w to wątpić.
----

Gry z poczty planszówkowej:

Pierwsze dwie gry z paczki to totalnie niewypały dla mnie. Jedną z nich była gra Touch it! Dotknij i zgadnij (2/10) Według mnie to gra dla dzieci, które uczą się kształtów, a nie dla dorosłych ludzi, bo ta gra jest po prostu nudna. Z ciekawości sobie posprawdzałam kilka kart i wszystkie były celnie trafione ;p. Drugą grą było Tracks. Dźwiękowa gra detektywistyczna (2/10). O ile wygląd gry i opis mnie zaciekawił tak sama rozgrywka to dla mnie porażka. Odsłuchiwanie nagrań i zgadywanie gdzie pojechał samochód ze złoczyńcami. Spakowałam to po 2 scenariuszu.

No i na koniec gra, dla której głównie było polowanie na ten zestaw - Wędrowcy Znad Południowego Tygrysu. O ile pierwsza rozgrywka w Wędrowców pozostawiła mnie totalnie bez opinii o tej grze, bo dosyć kiepsko mi poszło i trochę downtime dał się we znaki, bo szukaliśmy jeszcze po instrukcji niektórych rzeczy, co jest normalne przy pierwszych rozgrywkach. Tak w sumie gra nie była nudna, ale totalnie nie wiedziałam co bym chciała zmienić w następnej rozgrywce żeby mi poszło lepiej. Umówiłam się z siostrą na kolejną rozgrywkę tydzień później, bo to była ostatnia szansa zagrania w ten tytuł przed odesłaniem paczki i to była "ta rozgrywka". Od razu lepiej mi szło, momentami aż za dobre kombosy wpadały, no byłam z siebie dumna :D Ogólnie mogłam grę dużo szybciej zakończyć, ale tak mi się dobrze grało, że żal mi było to kończyć i tak naprawdę przegrałam z siostrą o 7 punktów, tylko przez swoją pazerność xD. Mimo wszystko bawiłam się świetnie. Już było coraz mniej wertowania instrukcji w poszukiwaniu jakichś informacji. Swoją drogą ja się wcale nie dziwię, że instrukcja z tej gry z poczty wygląda jak wygląda, bo szukanie w niej czasami przysparza kłopotów, zwłaszcza że nie wszystkie ikony są w niej zawarte co jest dla mnie sporym minusem. Pudełko ma dosyć przemyślaną wkładkę żeby szybciej grę rozłożyć, ma przewidziane miejsce na karty w koszulkach, ale brakuje mi tam wyjmowanych pojemników z elementami graczy i nakładki w postaci przezroczystego wieka jak w Nemesisach żeby te elementy gry nie wyleciały w czasie pionizacji gry. Na minus gry jeszcze bym powiedziała, że jest strasznie stołożerna, z biedą się we dwie z siostrą mieściliśmy i nie wyobrażam sobie grać w to w cztery osoby. Uważam, że rozgrywka dwuosobowa jest tą właściwą raz z racji miejsca, a dwa z racji downtime'u, bo na pełny skład to nie chcę wiedzieć ile byśmy w to grali jak nam we dwie zajęło to ok. 3h (wiem, że można skończyć dużo wcześniej, ale jak się dobrze bawisz to nie chcesz kończyć) xD. Ogólnie po drugiej grze się nakręciłam na ten tytuł i stwierdzam, że muszę się pozbyć Zachodniego Królestwa, w które i tak nie gram i w zamian kupić Wędrowców - 7,5/10.
To właśnie Wędrowcy otrzymują w czerwcu dla mnie tytuł gry miesiąca :)

Planów na lipiec jako tako nie mam żadnych. Raczej w co się uda zagrać to tyle mojego, zawsze to coś niż nic. Bardziej odliczam do sierpnia, bo wiem że w końcu zagram w to co faktycznie chcę (Inventions, Salton Sea, Barrage: Duel, Nucleum: Australia). Próbowałam namówić siostrę na Barrage, bo w końcu Włosi się zlitowali i nam wysłali zbiorowe zamówienie z Duelem i Kolorado, ale nie była zbyt chętna to nie będę z nią grała w to na siłę, bo to żadna przyjemność. Do rodziców przyjechał nowy dodatek do WDP Półwysep Iberyjski i Korea Południowa to pewnie to znajdzie się na naszym stole w lipcu jako pewniak. Z nowości jeszcze wpadła Halo Wieża, ale z tym raczej też doczekam do sierpnia, bo wolę grać ze swoim niż siostrą w coopy, bo się lepiej dogadujemy, a dwa że siostra nie przepada za coopami. Ja tam zagrać zagram, ale ogólnie też wolę gry rywalizacyjne niż współpracę ;).
Awatar użytkownika
Yooreck
Posty: 491
Rejestracja: 28 kwie 2014, 06:35
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 156 times
Been thanked: 215 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: Yooreck »

Ja w czerwcu zdecydowanie mniej grałem i w zasadzie tylko 2 gry warto wspomnieć:

Dune: War for Arrakis - nie schodzi ze stołu, mam już 7 partii za sobą, z czego jedną z dodatkiem Spacing Guild. Gra zdecydowanie się nie nudzi - za tydzień zgram znowu. Bardzo pomaga to, że można zagrać dwie partie w jeden wieczór zamieniając się stronami. Dodatek nie jest konieczny - postawka sama w sobie jest bardzo dobra. Niemniej wprowadza ciekawe urozmaicenie, bo raz na grę każda ze stron ma taką mega mocną rundę, kiedy wszystko ląduje. Może da się dwa razy, ale jakoś ciężko mi sobie to wyobrazić ;) gra mnie o tyle zaskoczyła, że myślałem, że ciężko będzie się do niej regularnie zebrać, ale jest dokładnie odwrotnie. Na razie 9,5/10 dla mnie.

Halo wieża - kupiłem, bo tanie i też uznałem, że będzie dobra do grania z córką (10 lat). Świetnie się sprawdza właśnie na takie granie z dzieckiem: są emocje, planowanie i przynajmniej na tych pierwszych torach (podstawka i Heathrow) udało nam się wygrać bez problemu. Pewnie kolejne będą trudniejsze, ale właśnie ta różnorodność też pozwala dobrze dostosować sobie grę do tego na co mamy ochotę: popykać na lajcie, czy lekki challenge. Nie wiem, czy w dwie dorosłe osoby bym nie wolał czegoś innego (zakładając, że w/w Diuna nie wchodzi w grę ;)), ale w zestawie dorosły + dziecko gra chodzi super.
Sprzedam: Expeditions Ironclad + dodatek, Arcadia Quest - duży zestaw

Moja kolekcja
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1906
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 923 times
Been thanked: 1496 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: ave.crux »

Witam wszystkich w kolejnym miesiącu reportażu znad planszy. W tym miesiącu partii nie było tak dużo jak w maju, ale i tak uważam go za bardzo udany.

Eldorado + Mokradła i Smoki 2 rozgrywki - Partie z modułami bez smoków, na bardzo trudnych, rozłożystych mapach. Eldorado z tym dodatkiem błyszczy jak nigdy i niesamowicie odpowiada mi to, że trzeba zebrać 4 artefakty aby móc wejść do eldorado. Pozwala to tworzyć mapy, w których na początku będziemy się zastanawiać czy iść w lewo, a potem w prawo i wrócić czy odwrotnie. Będą niewiadome w postaci mgieł, krokodyle wymuszające konkretną ilość symboli, nurty i czaszki psujące cały nasz plan poruszania się i świetne jest to, że każdy gracz ma trochę inne podejście do tego jak dotrzeć do eldorado. Tak jak podstawka mnie nudziła, tak do wersji z tym dodatkiem siądę zawsze i dobrze się przy niej bawię. W związku z promocyjną ceną trzydziestu kilku złotych już do mnie jedzie jeszcze dodatek z klątwami. Nie mogę się doczekać rozgrywki ze wszystkim, a pewnie już w tym tygodniu takowa wskoczy. Nadal nie próbowałem smoków, ale w końcu muszę się przemóc, trochę czytałem i blokowanie ruchu innym brzmi dobrze.

Bonfire + Leśne Stworzenia i Pradawne Drzewa 1 rozgrywka - Kolejny raz, w krótkim odstępie czasu zasiedliśmy do Bonfire. Trochę się obawiałem, bo to pierwsza rozgrywka z dodatkiem i myślałem, że będzie coś komplikował i trochę utrudniał grę. Okazało się, że komplikacji nie wprowadza praktycznie żadnej, ale za to daje fajne bonusiki i nowe możliwości. Drzewa, które dajemy na ścieżce są fajne i nie dość, że wprowadzają kolejny poziom kolorystycznej układanki to dają bardzo fajne bonusy. Miło mi się spędza czas przy tej grze, chociaż do zwycięstwa mi zawsze brakuje. Nie polecam insertu UV z eraptora, bo śmierdzi.

Wiem Lepiej 2 rozgrywki - Na koniec posiadówki ze znajomymi stwierdziliśmy, że quiz to dobra opcja i odpowiadaliśmy na pytania, w lekko wskazującym stanie. Dobre jest to, że czasem taktyczne podejście do tej gry owocuje bardziej niż wiedza, którą posiadamy.

Pagan: Tajemnica Roanoke 1 rozgrywka - W końcu z nowymi wieśniakami i innym scenariuszem. Oj jaka ta gra jest dobra, a te blefy, a te poszukiwania i próby zwycięstwa. Jest w niej wszystko co lubię w takich grach pojedynkowych: Proste zasady, duża głębia rozgrywki, blef i wrażenie, że przeciwnik ma lepiej. Niestety w domu nie udaje mi się w to wygrywać, ale kiedyś się losy odwrócą! Nowi wieśniacy są interesujący, dają fajne odświeżenie po kilku partiach w standardowym rozłożeniu rynku. Nie są też tacy oczywiści do użycia. Jeden dawał możliwość zagrania wszystkich kart z ręki, ale trzeba było resztę niezagranych odrzucić, inni dawali karty/wpływ, ale przeciwnik też coś zyskiwał. Przodków do tej gry gorąco polecam, zwłaszcza jak nie chce ci się bawić w konstruowanie decku.

Great Western Trail: Nowa Zelandia 1 rozgrywka - Pierwsza rozgrywka z insertem (dzięki kuleczka91). Rzeczywiście rozkłada się lepiej, składa też się lepiej. Samo GWT jak zwykle na najwyższym poziomie. Ex Aqueo 2gie miejsce, na 4 graczy. Niestety pierwszy gracz mocno przyrushował i trzeba było zmieniać swoje plany na szybko, bo inaczej w punktacji w ogóle bym się nie liczył. Najlepszy pfister.

Ostoja 2 rozgrywki - Szybkie partyjki w ostoję w oczekiwaniu na spóźnionych znajomych. Przyjemnie się z tą grą obcuje i jako filler spełnia swoje zadanie. Nie wiem czy w przyszłości uda jej się wytrwać na mojej półce, bo jednak Kaskadia nadal w serduszku.

6: Siege - The Boardgame[nowość] 11 rozgrywek - Oglądałem ten tytuł jak ruszała kampania na KS'ie i wówczas skwitowałem podany gameplay jako drętwy. Teraz jak zostało to wysłane do ludzi zostałem zaproszony do rozgrywki TTS przez znajomego i od razu się zachłysnąłem tym skirmishem. Czułem się dokładnie tak jak w grze komputerowej, ale przy tym nie musiałem być o 10 lat młodszy żeby móc reagować na przeciwnika zanim on zareaguje na mnie. Rozgrywka jest niesamowicie filmowa, akcje które tutaj przeprowadzamy są żywcem wyjęte z gry komputerowej, klimat wylewa się z planszy, a prezencja na stole jest fenomenalna. Od razu zaopatrzyłem się w gameplay all-in i nie żałuję żadnej złotówki. Regrywalność tytułu jest dla mnie ogromna, bo w obrębie tej samej mapy, z tymi samymi operatorami po różnych stronach barykady i tym samym ułożeniem przeszkód na mapie i tak możemy zagrać dziesiątki różnych rozgrywek, bo jeden ruch czy inne użycie gadżetu wystarczy żeby cała taktyka dobrana do starcia musiała się lekko zmienić. Więcej o grze pisałem w dedykowanym wątku.

Pax Renaissance 3 rozgrywki - Pax to moje 9/10. Grywam głównie w rozgrywki 2 osobowe z moim ogranym znajomym. Ta gra jest niesamowita, a liczba rozgrywek szybuje z miesiąca na miesiąc. Mimo tylu partii dalej nie było drugiej takiej samej, a nawet podobnej do tych, które rozgrywałem. Jak będę miał sposobność to usiądę do Pamira.

Inventions: Ewolucja Idei 2 rozgrywki - Chyba mój ulubiony lacerda, chociaż wolę grać w pełnym składzie. Irytuje mnie usuwanie kafelków postępu przy rozkładaniu na niższą liczbę graczy. Poza tym wszsytko mi się w tej grze podoba, ale po rozgrywce jestem psychicznie wymęczony. W moim prywatnym turnieju pomiędzy mną i znajomym mamy aktualnie remis 3-3.

Medieval Jan Zizka 1 rozgrywka - Szybkie turlanie kostkami przy tych temperaturach to idealne rozwiązanie. Gra jest prosta, a wydarzenia turniejowe dają dużą frajdę. Nie do końca leży mi kreska, ale poza tym fajnie w to zagrać z młodszymi.

Kaskadia 1 rozgrywka - Dawno nie lądowała na stole i to był błąd. Mój ulubiony abstrakt nadal nim jest i chyba tak już pozostanie. Proste zasady, a kombinowania co nie miara. Nie specjalnie mam ochotę na dodatek do tej gry, bo uważam, że podstawka jest kompletna. Niestety nie wygrałem tej partii, ale dzielnie walczyłem żeby nie być ostatnim.

Grą miesiąca zostaje tym razem 6: Siege - The Board Game, które po prostu mnie urzekło. Dawno nie miałem takiej przyjemności z grania w bądź co bądź ameri. Jest tu ogrom taktyki, mała losowość, bo pomimo kości obrażeń można ustawiać się tak aby mieć ich jak najwięcej i jak najlepsze do wyboru, filmowe momenty i niesamowity klimat. Partie zamykają się w sensownym czasie ok. 1h i chęć zagrania kolejnej rozgrywki czy od razu best of 3 jest tutaj ogromna. Przy żadnej rozgrywce nie miałem tak aby schować pudło z tą grą po 1 meczu. Myślałem też czy by nie wrzucić tutaj Paxa, którego uwielbiam, ale jednak fakt, że tak jak w paxa tak w siege chciałbym grać jak najwięcej spowodował, że grą miesiąca został Siege.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
ckbucu
Posty: 423
Rejestracja: 20 mar 2017, 20:56
Has thanked: 461 times
Been thanked: 731 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: ckbucu »

W czerwcu 52 partie w 18 tytułów.

Nowości:

Fromage (+++) - 20 partii, wszystko na BGA, bo gra jeszcze nie dotarła do wspierających. Grę mam od dawna zamówioną, jak pojawiła się na BGA postanowiłem ją ograć, żeby sprawdzić, czy jest na co czekać. I się uzależniłem. To, jak gra jest dla mnie dobra, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. To dosyć lekkie euro, bardzo szybkie, z racji tego, że tury rozgrywamy symultanicznie z innymi graczami. Każdy z graczy zajmuje się swoją ćwiartką planszy, która po turze obkręca się zgodnie z ruchem wskazówek zegara, i mamy następnie kolejną ćwiartkę. Każda z nich to inna, prosta w zasadach i punktowaniu mini gierka. Ale samo planowanie ruchów jest tutaj niezwykle istotne i tematyczne. Nasi robotnicy, pracując przy serach długo dojrzewających - będą potrzebowali 3 tur, żeby do nas wrócić. Takie sery są więcej warte w każdej z gierek. A workerów mamy tylko 3 - każdy dodatkowo przypisany do konkretnego rodzaju sera. Poza produkcją sera, mamy swoją planszetkę, na której mamy budynki, pastwiska, kosz z owocami - wszystko to jest bardzo istotne z poziomu i planowania i punktowania. Czasem musimy przewiedzieć, że ser, który będziemy chcieli wyprodukować w danym momencie, może być zajęty przez innego gracza - i może lepiej przygotować się na produkcję sera z owocami (do tego potrzebne surowce). Z początku wydawała mi się to lekka luźna gierka, jakiej się spodziewałem. A z każdą kolejną partią, odkrywam na prawdę cudowną grę z głębią, negatywną interakcją (tutaj głównie występuja ona przez zajmowanie pól, blokowanie innych) combogenną, gdzie combosy dają na prawdę dużą satysfakcję. Do tego mega regrywalną - chociażby przez początkowy draft budynków - który potrafi ukierunkować nas w dużym stopniu na rozgrywkę. Fromage na ten moment to dla mnie solidne 8/10, z tendencją zwyżkową. Mega przyjemny, uzależniający, szybki euras - ogromne zzaskoczenie.

Hexplore It vol2 The Forest of Adrimon (+++) - W końcu zdjąłem z półki wstydu część drugą - Forest of Adrimon. Wiedziałem, że gra będzie dobra, jak cała seria, ale nawet trochę przerosło to moje oczekiwania. Przede wszystkim klimat w tej części jest rewelacyjny. Mroczny las, magiczne stworzenia, antagonista, który nie jest tak agresywny jak Ravager z 3 części czy Death King z pierwszej, ale czuć jej wpływ na każdym kroku - czy to przez spotykanie opętanych stworzeń, czy zwiedzanie opuszczonych miast, które padły ofiarą magii czarodziejki. Adrimon bliżej do Mirzy Noctis (vol4), ponieważ jest dosyć pasywna - aczkolwiek każda tura powoduje, że ta rośnie w siłę, rozstawia swoje konstrukty, które mogą pokrzyżować nam plany i - przede wszystkim, mocno nas osłabia. Im dłużej gramy a nie rozwijamy podstawowych skilli, tym bardziej jesteśmy podatni na negatywny wpływ, a nawet na totalne opętanie przez główną angagonistkę.
Wydawało mi się, że ta części będzie podobna do części pierwszej, ale nic bardziej mylnego. Duży ciężar spoczywa tutaj na poszukiwaniu fragmentów reliktów, które, po znalezieniu, możemy przekuć w potężne artefakty mogące bardzo pomóc nam w finałowym starciu. I mi bardzo pomogły. W mojej rozgrywce, finałowe starcie było iście epickie. W trakcie walki jedna z moich postaci została opętana przez Adrimon (aczkolwiek bardzo się przysłużyła do osłabienia czarodziejki). W ostatniej rundzie, po wymianie ciosów, mojej postaci został dosłownie jeden punkt zdrowia, zadając ostatni, śmiertelny cios przeciwniczce.
Uwielbiam tę serię!

Andean Abyss (++) - 3 partie na Rally the troops. Bardzo lubię COINy, więc wiedziałem, że gra będzie dla mnie dobra. Do tego bardzo fajny klimat, tematyczne frakcje i w miarę proste zasady. Po jednej partii kupiłem fizyczny egzemplarz, bo to dobry COIN na wprowadzenie, jeśli chcemy grać w 4 osoby.

Sand (--+) - 3 rozgrywki, dwie solo i jedna dwuosobowa. Solo gra nawet mi się z początku podobała. Poza koszmarną, KOSZMARNĄ instrukcją (najgorszą, z jaką się spotkałem, a przeczytałem ich w ciągu ostatnich lat setki). Gra ma spoko założenia, jest ładna, ale w stosunku do tego, jaki mi dała fun - jest wszystkiego i za dużo i jest za długa. Sprawia to, że po połowie rozgrywki troche się z kumplem już nudziliśmy i nie mogliśmy się doczekać zakończenia partii. Poszła szybko na sprzedaż.

Friedrich (++) dwie partie na Rally the troops - uwielbiam Marię, Friedrich jest również bardzo dobrym tytułem (ale nie lepszy m wg mnie niż Maria). Co nie zmienia faktu, że zakupiłem swoją kopię, w razie, jakby była ochota pograć na 4 osoby :)

Brass Birmingham (++) - wstyd się przyznać, ale pierwszy raz grałem w brassa :) I jest dobry, dużo kminienia, świetny system rynku, satysfakcjonujące budowanie połączeń. Bardzo dobra gra.

Hearts and Minds (+) - gra CDG o wojnie w Wietnamie. Mix Zimnej Wojny (zagrywanie kart, wykorzystywanie punktów operacyjnych) z lekką grą wojenną, gdzie mamy swoje jednostki, przemieszamy je, walczymy, kontrolujemy teren. Pierwsze wrażenia (póki co zagrana partyjka zapoznawcza) bardzo pozytywne. Do tego można samemu ustalić długość rozgrywki planując ile lat z konfliktu rozegramy. Bardzo tematyczny, czuć proporcje w siłach, możliwość korzystania/przeniesienia konfliktu na kraje sąsiednie, korzystanie ze szlaku Ho Chi Minha, coraz większe zmęczenie wojną w każdym kolejnym roku. Do tego fajny twist, że, w odróżnieniu od większości gier CDG, tutaj możemy wykorzystać zarówno event z karty jak i punkty operacyjne, jakie ona daje. Eventy nie rzadko kosztują odpowiednią liczbę tych punktów.

Caesar's Empire (+) - szybka, wredna gra, przypominająca ticket to ride albo gry, w których łączymy sobie szlaki (np kolejowe). 4-osobową partię można zamknąć w 20-30 minut, przy czym jesteśmy skupieni cały czas na rozgrywce. Fajny tytuł

Village Rails (+) - partyjka 4-osobowa. Wydawałoby się, po rozmiarze pudełka, że to szybki i prosty filler. Nic bardziej mylnego - gra wytęża szare komórki. Trochę mix Urbanista/Rancher (układanie kart) z abstraktami typu Kaskadia. Dobre możliwości jeśli chodzi o punktację na połączeniach, fajny sposób na zakup kart znany np. z Paxów (zostawiamy monetkę na każdej karcie która poprzedza na markecie tą, którą kupujemy). Szkoda tylko, że w partii 4 osobowej dochodzi do sytuacji, że nie starcza monet o walucie "1" a często wymienić nie ma gdzie (np gdy na kartach leżą po 4 monetki). Ogólnie na plus.

Halo wieża (+) - 3 partyjki w scenariusz podstawowy, na pewno będzie grane więcej i odkrywane kolejnych scenariuszy. Bardzo fajny pomysł na grę, szybka, daje mi vibe Załogi, która mega lubię. Na plus.

Stali bywalcy o których słów kilka:

Hexplore It vol3 Sands of Shurax (+++) - trzecia część rewelacyjnej serii Hexplore It. I pomyśleć, że kiedyś sprzedałem tę część, bo uznałem, że wystarczy mi jedna (zamówiona wtedy czwarta - Domain of Mirza Noctis), no byłem w błędzie 🙂 Jakiś czas temu kupiłem na nowo Sands of Shurax (uzupełniając kolekcję do chyba wszystkiego ,co do tej pory wyszło) i znów zagrałem. To najbardziej rozbudowana, sandboxowa i dająca chyba najwięcej frajdy ze swobody z część. Nie do końca jestem fanem pustynno-orientalnych klimatów, ale tu wszystko się zgadza. Historie, misje, masa aktywności, jaką mamy, 4 możliwe cele końca gry, system reputacji w poszczególnych miastach, świetnie zaprojektowani Bossowie, upierdliwy, ale ciekawy i tematyczny sposób poruszania się między pustkowiem a obrzeżami, system mutacji. Możemy tu rozstawiać własne "kasyna", walczyć na arenie w celu uzyskania sławy czy przychylności w niektórych miastach, grać w "kości" - mini gierkę, która może pozwolić nam na wzbogacenie się. Ale żeby nie było tak sielankowo - każda akcja/dzień/aktywność jaką robimy - doprowadza do tego, że główny antagonista sieje coraz większe spustoszenie w krainie - może nawet niszczyć główne miasta. Zdaje sobie sprawę, że ten "system" nie wszystkim kliknie, szczególnie pewnie eurograczom. Ale dla mnie, Hexplore It daje niesamowite doświadczenie RPG-a na planszy. Początkowe rundy będą brutalne, nierozważne hulanie dookoła np. leża mocnego bossa może skończyć się tym, że tam zabłądzimy i zginiemy na 2 hity, bo nie zdążymy uciec z walki. A w tej części dodatkowo poza przeciwnikami, głównym antagonistą, czasem - walczymy też z krainą - pustynia bywa bezlitosna i szybko może pozbawić nas zapasów pożywienia/energii i nas wykończyć. Pierwsze partie, jeśli nie jesteśmy zaznajomieni z systemem, będą również nieco bolesne, przez same zasady, nie do końca dobrze wyjaśnione mechaniki, szukanie pomocy na BGG. Ale jeśli ktoś lubi gry przygodowe, siedzenie przy partii 5-6h nie jest mu straszne a kości nie działają na niego jak płachta na byka - trzeba to sprawdzić.

Pozostali stali bywalcy: Dune Impeiu, Age of Steam, Distilled, 6 Siege, El Grande, Vijayanagara, Mythic Battles Ragnarok

Gra miesiaca : FROMAGE!
Awatar użytkownika
Neoptolemos
Posty: 2095
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 201 times
Been thanked: 1049 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: Neoptolemos »

U mnie miesiąc zróżnicowany, pełen nowości (bardzo różnych) i generalnie dość udany. 110 partii w 31 gier.

Nowości (alfabetycznie):

Eye 2 Eye Duel (-/+) - zagrywamy albo zamieniamy karty na 4 zakrytych stosach, po czym na trzy-cztery musimy zaklepać jeden z nich i liczyć na to, że znajdą się w nim lepsze karty niż w stosie przeciwnika. Głupawe, ale działa, przy czym poczucie kontroli nad grą mam zerowe i bardziej niż na swoim sprytnym blefie polegam tu na farcie. Tani produkt na konwenty, nie dla mnie i pewnie nie dla większości graczy tutaj, ale znajdzie swoją niszę.

Horrified (++) - prosta kooperacja Pandemic-style (czyli bez ukrytych informacji, z jednym warunkiem zwycięstwa ale różnymi drogami do porażki, prostymi zasadami i na ~45 minut). I chociaż takich gier jest już multum (oprócz wariacji na temat Pandemii choćby Ognisty Podmuch, Dead Men Tell No Tales, Pętla, Burgle Bros, do pewnego stopnia również Paleo i Robinson etc.), Horrified ma jedną ogromną zaletę - proste zasady i setup. Wiem, że nie każdy jest fanem tak wystreamline'owanych gier, ale gdybym miał polecić koopa dla początkujących, to Horrified wskakuje na szczyt listy polecajek. Zwłaszcza, że i klimat jest niczego sobie.

Je się w lesie (-) - kontrowersyjnie powiem, że grafiki mi się podobają (!), niestety gameplay jest miałki i pozbawiony większego sensu. Wojna na sterydach, jest na rynku mnóstwo lepszych karcianej, a ta wyróżnia się wyłącznie kolorystyką.

Mölkky (b/o) - nie oceniam, bo ciężko miks gry w kręgle i boule (i darta?) nazwać planszówką, ale jest dostępna w sklepach z grami i wydawana przez Tactic, więc poniekąd się łapie. Spoko zabawa na lato, jak się ma ogródek, bo nie musi mieć w ogóle wyrównanego terenu.

Nekojima (b/o) - wariacja na temat Jengi z kotami i drewnem powiązanym sznurkami. Fajniusie, ale i stresujące - i chyba niewiele więcej da się tu napisać, jak ktoś lubi gry zręcznościowe, to na pewno wart sprawdzić.

Spiski, piski i przyciski (b/o) - druga część Air, Land & Sea/Zwierzęcego Frontu. Nowe i chyba ciut bardziej finezyjne moce kart, ale opinii nie zmieniam - bardzo sprytna mikrogierka wyciskająca maksimum z 16 kart. Przy czym ten rodzaj rozrywki od dłuższego czasu zapewnia mi Marvel Snap, a żonie Zwierzęcy Front nie siadł, więc w swojej kolekcji żadnej części mieć nie muszę.

Star Wars: Unlimited (+) - kolejna po Lorcanie unowocześniona wariacja na temat Magica i z pewnością jest to wariacja udana. Bardzo dobrze zbilansowany dociąg i ekonomia (zaczynamy od razu z dwoma landami, a potem co rundę dobieramy 2 karty i jedną - dowolną - można dołożyć do puli many), Gwiezdne Wojny, jak się wydaje - solidne zaplecze turniejowe, więc jest to dobra gra, żeby w nią aktualnie wejść. Przy czym ja zostaję przy Lorcanie, w którą już się bardziej wkręciłem, jest ładniejsza i (co akurat w tym wypadku jest dla mnie zaletą) prostsza.

To nie kapelusz! (+) - absolutnie bzdurna memory-imprezówka, która na papierze nie ma żadnego sensu i nie powinna działać, a działa znakomicie. Okazuje się, że zapamiętanie ~5 kart przerasta możliwości 95% dorosłych ludzi. Dobre, ale nie na wieczór gier, a raczej do piwka z casualami.

Tracks (+/-) - na grę zwróciłem uwagę już na jakimś wcześniejszym konwencie, a tym razem dałem się namówić. Jest to w założeniu produkt podobny do MikroMakro - 15 spraw do rozwiązania, a w pudełku przede wszystkim mapa, na której będziemy musieli lokalizować przestępców. Magia polega na tym, że śledztwa prowadzimy nasłuchując ścieżki dźwiękowej z aplikacji i próbując odwzorować różne trasy za pomocą podpowiedzi na planie miasta oraz na kartach z obrazkami z kamer (kart jest kilkadziesiąt i zawsze mamy dostępną całą talię). Naprawdę pomysłowe i wcale nienajgorzej wykonane, a sama apka jest prosta w nawigacji i dobrze zaprojektowana. Niektóre sprawy są naprawdę trudne, ale tym bardziej satysfakcjonujące jest ich poprawne rozwiązanie + mamy zawsze do dyspozycji kilka podpowiedzi. Rozwiązaliśmy jak dotąd 12 z 15 spraw i zapewne w przeciągu tygodnia-dwóch skończymy, a gra pójdzie w świat - ale było to całkiem ciekawe doświadczenie. Minusik przy ocenie daję głównie za baaaardzo rozjechany w moim odczuciu poziom trudności - niektóre sprawy przechodziliśmy w niecałe 10 minut i bez podpowiedzi, a w niektórych nawet po wszystkich ułatwieniach nie mieliśmy szans; co więcej, poziom trudności nie jest rosnący, a raczej "skaczący", więc można się zaciąć np. na sprawie nr 3, a potem nie mieć żadnego problemu z 4 i 5. Tym niemniej ciekawe i przede wszystkim - bardzo spodobało się żonie ;)

Trekking poprzez historię (++) - ładna i bardzo dobra familijna eurogierka z set collection i znanym choćby z Teb torem czasu. Draftujemy karty z wydarzeniami historycznymi, starając się zarówno dobierać je w kolejności chronologicznej, jak i zbierać odpowiednie zasoby do odpalania punktacji na prywatnych planszetkach. W kolekcji mieć nie muszę i nie będę żałował, ale mogę z przyjemością zagrać przy okazji. Dodatkowy plusik za mnóstwo ciekawostek historycznych. Aha - gra nadaje się imho nawet dla zupełnie początkujących, na BGG ma ciężkość określoną na poziomie 1.77/5, a i tak wydaje mi się jeszcze prostsza.

Za Mało Many (+/-) - od razu zaznaczmy - TO JEST GRA DO PICIA, więc jak ktoś nie uznaje tego typu zabawy, to nie warto nawet sprawdzać. Ale - jest to pierwsza alkogra, którą oceniłem na BGG :P sprytna o tyle, że tu nie ma żadnych kart czy pól "wszyscy piją kolejkę" etc., tylko po prostu za zagrywane karty musimy płacić maną, którą uzupełniamy - jakżeby inaczej - shotami (jeden kieliszek to 3 kryształki many, można to zmienić np. na łyk drinka). Poza tym nie ma w niej już nic wyjątkowo ciekawego, może oprócz faktu, że wersja deluxe zawiera zestaw kieliszków. Tym niemniej - doceniam (w swojej specyficznej i pozbawionej konkurencji kategorii).

Vinhos (+) - jedyna cięższa nowość w tym miesiącu i zarazem moje trzecie podejście do Lacerdy. Przede wszystkim - na pewno zderzenie z grą było mniej brutalne, niż przy Kanbanie i On Mars, ale może to być kwestia towarzystwa (wszyscy graliśmy pierwszy raz, więc szanse były wyrównane). Graliśmy też w wersję odświeżoną (z 2016 roku) i przez to - jak rozumiem - lekko uproszczoną. Vinhos jest ciężkie, ale nie zabójcze i da się w przeciągu pierwszej rozgrywki ogarnąć, jaką strategię obrać. Mimo że do gry podchodziłem ostrożnie, było nawet okej - ale nie na tyle, bym się przekonał do dalszych eksperymentów z Lacerdą. Potwierdza się, że jak dla mnie fun dostarczany przez jego gry nie jest wart ilości czasu i wysiłku włożonego w tłumaczenie/zrozumienie zasad + pełną rozgrywkę. Samemu Vinhos nie mogę wiele zarzucić, ale - jeśli chcę zagrać w worker placement o robieniu wina, to za każdym razem wybiorę Viticulture. Mechanizm pokazów podobał mi się bardziej w Pupilach Podziemi. Z kolei w kategorii "po prostu ciężki worker placement" większe wrażenie na mnie zrobił Trickerion, a nawet niedawno poznane Imperial Steam.

Zamek Tajemnic (+) - nowy escape room od FoxGames, zagrany przedpremierowo (można było go dostać na Pyrkonie, za jakieś ~2 tygodnie będzie w sklepach). W skrócie - jest to doskonała zabawa dla fanów serii Exit, bo zachowując dość podobny poziom i typ zagadek, jest o wiele bardziej klimatyczny i immersyjny, a dzięki bardzo zróżnicowanym komponentom ma też fantastyczne table presence (co zresztą bardzo sprzedawało grę na konwencie). Gra jest absolutnie jednorazowa (i to w zdecydowanie większym stopniu, niż Exity - te się czasem dało uratować, w Zamku Tajemnic to wykluczone) i niestety odrobinę przeładowana elementami (potrzebny jest duży stół, a i tak szybko się może zrobić bałagan), stąd dałem jej "tylko" 7.5 na BGG. Osobiście jestem ogromnym fanem Unlocków i Zamek Tajemnic ich nie detronizuje, ale na pewno jest w topce escaperoomowych planszówek i pewnie niedługo kupię sobie też drugie pudło z serii (Ucieczka z Głębin). A i ciekawostka - scenariusz trwa ok. ~3h, ale można go "zapisać" dokładnie w połowie i podzielić na 2 sesje; my tak zrobiliśmy, łącznie grając 85 minut pierwszą część i 80 minut drugą kilka dni później.

Złap Kadr (+/-) - grałem w to na etapie tak wczesnego prototypu, że do ostatecznej gry przetrwał tylko temat i ogólny pomysł na wsadzanie papug na drzewa. Obecnie jest to dość prosta, szybka karcianka z wyścigiem po cele, w którą mogę jeszcze zagrać, ale nie muszę. Jej zaleta (kolorowy, przyciągający oko wygląd) jest też drobna wadą, bo jak na tak szybką i lekką grę zajmuje sporo miejsca na stole. Tym niemniej jest całkiem ok, choć raczej tylko dla casuali.

Nienowości godne wzmianki:

Clash of Cultures - nie grałem, jak się okazuje, od zeszłego lipca (!) i nadszedł najwyższy czas, żeby to nadrobić. Na Zgranym Wawrze zasiedliśmy do czteroosobowej partii w składzie Indie/Grecja/Babilonia/Wikingowie, było ciut przydługo (~5,5h), ale zacnie. Mam nadzieję, że następna partia nastąpi wcześniej, niż za rok :P

Dice Masters - warte wspomnienia o tyle, że mimo że gra wydaje się być niemal martwa, to miałem okazję prezentować Dice Masters na Pyrkonie i bardzo się podobało. Podobno w Poznaniu jest regularnie grane, u nas w Warszawie niestety chętnych można policzyć na palcach jednej ręki, ale wciąż pozostaje jedną z moich ulubionych gier wszech czasów.

Lorcana - w końcu zacząłem czasem wygrywać na turniejach :P i bawię się wciąż doskonale, zarówno budując talie, jak i po prostu grając. W ustabilizowanej mecie po 4 dodatkach jest już dość spora różnorodność, a turniejowe rozgrywki już nie sprowadzają się do "kto lepiej ciągnie z topdecku". W czerwcu przebiłem już magiczną granicę 100 partii w ciągu roku i nie sądzę, żeby jakakolwiek inna gra w 2024 zbliżyła się do tej liczby.

War Chest - pograne po dłuższej przerwie i choć (niestety) nie mam z kim siadać regularnie do War Chesta, ma pewne miejsce na mojej półce. Doskonała, gęsta od decyzji i regrywalna dwuosobówka.

Były grane również: Cat in the Box, Durian, [kosmopoli:t], Magic Maze, Ostoja, Pictomania, Radlands, Roll Camera, Szalone Zegarki, Szarlatani z Pasikurowic, The King is Dead, Top Ten/Top Ten 18+

Nowość miesiąca: Horrified
Rozczarowanie miesiąca: Je się w lesie
Gra miesiąca: Lorcana
Game developer w Lucky Duck Games
Autor bloga Karta - stół!
Redaktor Board Times
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4435
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 3171 times
Been thanked: 3082 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: Gizmoo »

To niestety nie był najlepszy miesiąc. Po pierwsze – rozgrywek, jak na mnie, było trochę za mało. Granie się nie kleiło, towarzystwo nie miało czasu i mnóstwo spotkań zostało odwołanych, często w ostatnim momencie. A to dziecko, a to pies, a to żona, a to kac. :roll: Po drugie – i co niestety ważniejsze – nowości w większości były grubo rozczarowujące. I muszę z przykrością stwierdzić, że trochę straciłem apetyt na poznawanie nowych gier. Gdyby nie perełki, które zawsze rozpalają mnie do tego hobby, to byłby to miesiąc wręcz tragiczny! Bo co tu dużo ukrywać – no nie bawiłem się przy nowych grach dobrze.


Nowości:

BLADE RONDO – Sprytna, pojedynkowa, karciana, dwuosobówka. Bawiłem się w miarę nieźle, jest tutaj sporo fajnego kombinowania i to nawet pomimo faktu, że nie jestem miłośnikiem mangowych, skąpo ubranych dziewczynek z dużymi... Oczami. :wink: Solidne 7/10

MOUSQUETAIRES DU ROY – Staroszkolne one vs Many o Muszkieterach, czyli w zasadzie dwuosobówka. Dużo fajnych pomysłów i sprytnych rozwiązań, niestety utopionych w niezbyt przyjemnej losowości. Podoba mi się koncept, akcje są bardzo tematyczne i wiernie starają się oddać wydarzenia z powieści, ale rzuty (mnie) frustrują. No nie jest to nic przyjemnego, gdy wreszcie wy-Dumas błyskotliwy ruch, który udupi pozbawiony wszelkiej kontroli rzut koścmi. 6/10

MARVEL: RĘKAWICA NIESKOŃCZONOŚCI – Wariacja Listu Miłosnego w wersji jeden-przeciw-wszystkim. Nie ma co pisać elaboratów. Gra działa i jak ktoś lubi LM i komiksowych „peleryniarzy” to przynajmniej powinien to wypróbować. 6/10

COSMIC BALANCE - Od bardzo dawna chciałem poznać ten tytuł. Głównie ze względu na ilustracje, które przypominają te ze starej gry na PC - "Gobliiins". Poratował nasz forumowy „bóg i władca” - Curiosity, któremu z tego miejsca chciałem jeszcze raz podziękować za gościnę i doborowe towarzystwo! I choć mechanicznie gra jest rewelacyjnie wymyślona, a ilustracje są wręcz skrojone pod mój gust, to niestety całość irytowała mnie losowością, oraz poczuciem braku kontroli. Coś nie tak jest do końca z ekonomią w tej grze i zdecydowanie odczuwałem... Brak tytułowego balansu. :lol: Frakcje wydają się być słabo wyważone (pun intended), a główny gimmick z wagą, bardziej irytował, niż robił robotę. Na moją nienajwyższą ocenę, oraz średnią w ogólnym rozrachunku zabawę, mocny wpływ miał mój stan zdrowotny, bowiem pochorowałem się żołądkowo, a kilkukrotna wycieczka do świątyni dumania - skutecznie psuła humor. Niemniej chętnie spróbuję jeszcze raz. Ba! Grę bym chętnie kupił dla samych ilustracji! (i być może to zrobię) Strasznie mi się podobają! Wielka szkoda, że autor tych przewspaniałych rysunków nie wykorzystał swojego talentu w innych planszówkach. Na razie wystawiam asekuracyjne 5.5/10 i liczę na powtórkę w lepszych, bardziej sprzyjających okolicznościach żołądkowych. :mrgreen:


Rozczarowania miesiąca:

TERRAFORMACJA MARSA GRA KOŚCIANA – Jak z wybitnej gry zrobić popłuczyny? Proste! Wydać grę bez polotu, bez serca, byleby tylko zarobić kasę na znanej marce. Kościana TM to dla mnie absolutny klocek postawiony na marsjańską glebę, ale z tego nawozu drwa nie będzie. Gra jest przeraźliwie irytująca, losowa, i... Mozolna. Do tego posiada najgorszą możliwą wadę, jaką tylko może posiadać gra z kartami! Mianowicie – efekty są wręcz kosmicznie nudne! Ich działanie wygląda tak, jakby wymyślało je średnio ogarnięte A.I. Byłem zniesmaczony i nie mam ochoty na więcej. A gdy porównamy tą grę do Roll For The Gallaxy, jeszcze z dodatkiem Ambicja, to już w ogóle odczujemy gigantyczny niesmak. Tak jakby porównać najgorszą kulę mocy, do kebaba polecanego przez Księżula. Dawno nie grałem w tak nudną, pozbawioną duszy, grę. Zrobiono z TM to, co Disney zrobił z Gwiezdnymi Wojnami - i za to naciągane 4/10

VIRTU – Z góry przepraszam miłośników tej gry, a przede wszystkim nimsarna, bo choć gust nam się w wielu miejscach pokrywa, to miłości do Virtu nie rozumiem i zrozumieć nie potrafię. Gra niby tam działa, ale robi to, czego w planszówkach nie lubię. Mianowicie jest tu bardzo dużo obsługi gry, mozolnego zarządzania dla samego zarządzania, a wpływ na sytuację na planszy jest znikomy. Rondlo-puzelek z kartami nie jest ani satysfakcjonujący, ani intrygujący. Jest za to zwyczajnie upierdliwy. Mnóstwo ruchów trzeba wykonać, żeby zmienić gamestate na planszy, a emocji tutaj tyle, co na układaniu pieczarek na mrożonej pizzy. Ta gra to dla mnie takie odwrócone El Grande. Tam jedna karta, jeden ruch, potrafi bardzo zamieszać na planszy. Tutaj dziesięć minut międlenia, by przenieść kilka figurek z jednego pola do drugiego. Downtime jest wykańczający, a wygrana mało satysfakcjonująca, bo mamy w sumie sałatkę punktową i można nadrobić brakujące punkty nie mając solidnej kontroli na planszy. Umęczyła mnie ta partia i strasznie poirytowała, bo wierzyłem, że Virtu będzie dla mnie odkryciem roku, a tymczasem był jednym z większych zawodów. Jest jak piękna Włoszka, na którą ma się apetyt, ale jak się już odezwie, to nie przestanie przez cały weekend marudzić, robić wyrzutów, a na koniec cię obrazi i wróci do mamy. 4/10


Kasztan z klockiem:

CIRCADIANS: CHAOS ORDER – To jest gra, która spowodowała u mnie reakcję, której bym się po sobie nie spodziewał. Tylko dwa razy w życiu wstałem od stołu i nie dokończyłem partii, będąc wściekłym, poirytowanym i totalnie zniechęconym. Szkoda mi czasu na opisywanie CCO, bo dla mnie ta gra, w obecnym stanie, nie powinna moim zdaniem, ujrzeć światła dziennego! Jak można w tak długiej grze, częstować graczy tak olbrzymim losowym kotletem!? Efekty na kartach i ich korelacja z akcjami są jeszcze bardziej absurdalne, niż te z Brazil! Można dobrać absolutnie bezużyteczną kartę i nie zagrać jej przez całą partię! Losowość efektów jest tutaj tak irytująca, że woła o pomstę do nieba. Jasne może miałem tylko „pecha”, że wyciurlały mnie kostki w bitwie, wyciurlały mnie karty, wyciurlał startowy setup, ale... Ta gra jest kosmicznie niesprawiedliwa! To jedyny tytuł, w którym tak bardzo widoczny jest efekt kuli śnieżnej. Ktoś, kto lepiej rozegra początek, jest w zasadzie nie do zatrzymania, gdy tymczasem skarcony na początku gracz, nie ma możliwości powrotu do wyścigu o punkty. Niemal na samym początku rozgrywki, zostałem odcięty od surowców, przez co nie miałem jak płacić za akcje. Start w tej grze z ostatniej pozycji w pierwszej rundzie jest masakrą, bo zwykle nie mamy energii, by opłacić akcje, które wybrali nasi przeciwnicy. Nie zakładam, że graliśmy źle, niezgodnie z zasadami, ale miałem takie wrażenie, bo aż wierzyć mi się nie chciało w tak durne rozwiązania! Ale rozgrywki pilnował wyjadacz, mający wiele partii na koncie, więc o błędy go nie podejrzewam. Już sam setup z reliktami mnie wkurzył, bo oczywiście ja byłem przy tych o najdalszych cyferkach, podczas gdy moi przeciwnicy mogli korzystać z nich od samego początku. Bawiłem, się koszmarnie źle. Nie dokończyłem partii, wiec w sumie nie powinienem wystawiać oceny, ale nie dam się ponownie namówić na tego klocka. 3/10


Najwięcej partii:

6. BIERZE! – Nie wystawię oceny, bo choć bardzo lubię, to aktualnie „rzygam” tą grą. Na dwóch górskich wyjazdach, moi znajomi nie chcieli wieczorami grać w nic innego. :evil: Siłą rzeczy rozegrałem więc w tym miesiącu ponad 40 rozdań. Muszę zrobić przerwę, bo przestanę tę karciankę lubić. Bez oceny, bo to tak jak oceniać babciny rosół. Po ósmej dolewce przestaje smakować.


Powroty miesiąca:

YEDO DELUXE MASTER SET – O ile Yedo w wersji klasycznej jest dla mnie co najwyżej losowym średniaczkiem, o tyle DMS ociera się niemal o wybitność. Możemy tu skroić rozgrywkę niemal pod siebie, bo kilka setów kart pozwala w zasadzie na kreację zabawy pod nasz gust. Możemy tu wybrać i poziom trudności wyzwań i poziom interakcji, od niemal pasjansika, do Munchkinowego "wuj ci w oko". Możemy uczynić grę ciaśniejszą, albo luźniejszą. I wreszcie możemy mieć większą kontrolę nad talią wydarzeń. Do tego mamy absolutnie rewelacyjne moduły, które jeszcze bardziej dodają głębi i dokładają ciekawych decyzji. Cała zabawa to takie Lords of Waterdeep, ale do kwadratu! Dużo tu fajnego kombinowania i niebanalnych zagrań. Od ostatniej mojej partii trochę wody się w Wiśle przelało, więc na kolejną rozgrywkę czekałem z ekscytacją i ogromnymi nadziejami. I do ostatniej rundy krzyczałem z zachwytu i chciałem przyznać dziewiątkę, ale niestety wyszło losowe wydarzenie, które potwornie skarciło jedynie mnie, bowiem odwróciło wypracowaną w poprzedniej rundzie kolejność graczy. I tak, będąc ostatnim, nie zrobiłem w finalnej rundzie nic. :cry: Z pierwszego miejsca spadłem na trzecie! Nie lubię, gdy gra traktuje graczy niesprawiedliwie, a tutaj tak się stało. Także pomimo, że bawiłem się świetnie i rozgrywka mnie wręcz zachwyciła, to muszę obciąć jedno oczko od oceny za ten fuckup z losowym wydarzeniem, który w ogólnym rozrachunku popsuł mi zabawę. 8/10

MARTIANS: A STORY OF CIVILIZATION – Opisałem swoje wrażenia w dedykowanym wątku, więc tutaj krótko: Piękne, ciasne, wymagające i bardzo klimatyczne euro. Klimat wręcz wylewa się z planszy. Żałuję, że tak rzadko w to gram, bo za każdym razem bawię się kapitalnie! 8.5/10 i gdyby nienajlepsza (a poprawiona!) instrukcja, to może byłoby pół oczka wyżej.

GODFATHER: IMPERIUM CORLEONE – Ech, co to była za epicka partia! Mnóstwo śmiechu, emocji, przekomarzania się! Grając w to cudo miałem przyjemne uczucie obcowania z grą całkowitą. Świetnie skrojoną, świetnie wymyśloną, bez jednego niepotrzebnego elementu. To jest wręcz niesamowite, jak ta gra udała się Langowi! Jeden z niewielu przypadków, w którym każde zagranie generuje ciekawe dyskusje i fajną grę nad stołem. Gdyby nie wybrana gra czerwca, która absolutnie rozłożyła mnie na łopatki, to właśnie Godfather zgarnąłby ten tytuł. No ale partia z Ojcem była tylko jedna, a zwycięzca jednak położył na stole cannoli dwa razy. 9/10


Gra miesiąca:

D.E.I. DIVIDE ET IMPERA – Miałem już za sobą kilka rozgrywek, ale dopiero dwie partie w czerwcu uświadomiły mi, że absolutnie kocham DEI. Jest to znakomicie wymyślone area control, napędzane kartami. Mamy do tego leciutki deckbuilding, który jednak dostarcza sporo ciekawych decyzji. A udana realizacja misji – dostarcza ogromnych pokładów satysfakcji. Jest to gra, która bardzo wynagradza dobre decyzje, jednocześnie karcąc za błędy. Jak to w postapo – albo jesteś spryciulą, albo gryziesz zmarzniętą glebę. Dałbym dychę, ale wkurza mnie tutaj przydługi, upierdliwy setup. Rozstawienie planszy i całego na niej „ustrojstwa”, jest najmniej emocjonującym elementem całej zabawy. Cała reszta to jednak złoto! Więc... 9.5/10. Absolutnie mnie w tym miesiącu ta gra zachwyciła!
adastr
Posty: 46
Rejestracja: 13 maja 2016, 15:14
Has thanked: 84 times
Been thanked: 20 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: adastr »

Czerwiec średni ale tytuły zacne 8)

Tapestry x1 (grane z dodatkiem który daje dodatkowy tor, od kiedy gramy z tym dodatkiem nie udało mi się wygrać, jakoś nie mogę się skalibrować, chyba za bardzo na siłę w niego idę)
Terraformacja Marsa x1 wiadomo best of the best
Brzdęk w kosmosie x2 (rozgrzewka i pokazanie mechanik kumplowi przed Brzdęk Legacy)
Brzdęk Legacy x1 (szkoda że nie udało się więcej, może w lipcu)
Zamki Burgundii x1 (kunszt i klasa)
Teotihuacan x1 nareszcie na żywo a nie BGA
Ark Nova x1 (miodek)
Golem x1 (ale to pięknie pali zwoje)
Kingdomino z gigantami x1 (grane z dziećmi)
Tajniacy - miało być jedno granie zeszło cały wieczór kapitalna imprezówka
Poszukiwanie planety X x3 super partie zarówno na 2 i 3 osoby
Lewis i Clark x2 otrzymane z mathandlu, na razie zostaje.

Gra miesiąca: Teotihuacan :)
Awatar użytkownika
Curiosity
Administrator
Posty: 9204
Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 3101 times
Been thanked: 2704 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: Curiosity »

Gizmoo pisze: 02 lip 2024, 10:38 COSMIC BALANCE - Od bardzo dawna chciałem poznać ten tytuł. Głównie ze względu na ilustracje, które przypominają te ze starej gry na PC - "Gobliiins". Poratował nasz forumowy „bóg i władca”
Dodam tylko, że ten "zaszczytny" tytuł to nic takiego, bo w tej grze wszyscy gracze wcielają się w bogów :-P Ja mianowicie byłem bogiem Krwi i Sprawiedliwości (Blood & Justice), więc trafiły mi się dwie nacje z dwóch różnych uniwersów: Wampiry i Pastereczki :mrgreen: A @Gizmoo , o ile mnie pamięć nie myli, wybrał sobie bóstwa Zniszczenia i Oszustwa (Destruction & Trickery), bo wydawało mu się zabawne granie jednocześnie Olbrzymami i Gnomami 8)

Wygrała (jak to w życiu) Chciwość, bo Złodzieje co turę podkradali PZ-ki (dziwnym trafem zwykle ode mnie). Gdyby nie to, to bym dopiero pokazał!
Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
Awatar użytkownika
nimsarn
Posty: 323
Rejestracja: 04 lis 2005, 16:54
Lokalizacja: Z buszu! W centrum Zielonej Góry
Has thanked: 546 times
Been thanked: 201 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: nimsarn »

Trochę nie typowo, ale...
Gizmoo pisze: 02 lip 2024, 10:38
VIRTU – Z góry przepraszam miłośników tej gry, a przede wszystkim nimsarna, bo choć gust nam się w wielu miejscach pokrywa, to miłości do Virtu nie rozumiem i zrozumieć nie potrafię. Gra niby tam działa, ale robi to, czego w planszówkach nie lubię. Mianowicie jest tu bardzo dużo obsługi gry, mozolnego zarządzania dla samego zarządzania, a wpływ na sytuację na planszy jest znikomy. Rondlo-puzelek z kartami nie jest ani satysfakcjonujący, ani intrygujący. Jest za to zwyczajnie upierdliwy. Mnóstwo ruchów trzeba wykonać, żeby zmienić gamestate na planszy, a emocji tutaj tyle, co na układaniu pieczarek na mrożonej pizzy. Ta gra to dla mnie takie odwrócone El Grande. Tam jedna karta, jeden ruch, potrafi bardzo zamieszać na planszy. Tutaj dziesięć minut międlenia, by przenieść kilka figurek z jednego pola do drugiego. Downtime jest wykańczający, a wygrana mało satysfakcjonująca, bo mamy w sumie sałatkę punktową i można nadrobić brakujące punkty nie mając solidnej kontroli na planszy. Umęczyła mnie ta partia i strasznie poirytowała, bo wierzyłem, że Virtu będzie dla mnie odkryciem roku, a tymczasem był jednym z większych zawodów. Jest jak piękna Włoszka, na którą ma się apetyt, ale jak się już odezwie, to nie przestanie przez cały weekend marudzić, robić wyrzutów, a na koniec cię obrazi i wróci do mamy. 4/10
Nic się nie stało, w końcu "nie wszystko dla wszystkich" ;)
Jak dla mnie gra jest bardzo wymagająca - bo stale trzeba się oglądać na przeciwników. Ale jak pisałem nie musi się podobać ;)
Przy okazji po przeczytaniu wrażeń Gizmoa byłem w takim szoku, że gdy zobaczyłem topic Ardel12a to dopiero w połowie notki zrozumiałem, że Virus!, to jednak nie Virtu : :mrgreen:

A co do mojego czerwca..:

Nowości:
Nie było i w ogóle mało było...

Starocie i powroty:
Marco Polo (+++) - po długiej, długiej przerwie, z inicjatywy syna - grało się przednio i nawet wszystkie zasady i kluczki się przypomniały. No może poza wynikiem... ukochana żoneczka wciąż nie do pobicia...

Gra miesiąca:
Na prawdę nie było z czego wybierać, ot taki tam Marek w Polo :wink:
Awatar użytkownika
Sirius_Black
Posty: 167
Rejestracja: 17 sty 2016, 13:29
Has thanked: 272 times
Been thanked: 228 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: Sirius_Black »

Czerwiec udany. Na liczniku 36 partii w 21 gier. Wysoka liczba rozgrywek jak na moje standardy, licznik nabiły głównie małe gierki, ale w grubsze tytuły też udało się trochę pograć.

Nowości:
Whale Riders: The card game - bardzo prosta gierka, w której zbieramy sety surowców tego samego typu i musimy wspólnymi siłami zabrać określoną liczbę kart zanim inni gracze zbiorą zestaw złożony z innych surowców. Swego czasu pamiętam, że Gradanie mocno chwaliło ten tytuł. W Polsce wyszło jako Zuuupa (od Muduko). W gamerskim towarzystwie nie podeszła, ale na rodzinnym stole się sprawdziło, dzięki prostocie zasad i chęci szybkiego odegrania się po porażce.
Dinosaur Island: Rawr'n'write - ponoć najlepsza gra z dinozaurowej serii od Pandasaurusa, nie mogę zweryfikować, bo w moim przypadku jedyna, w którą grałem, nie zmienia to jednak faktu, że gra zrobiła bardzo dobre wrażenie, przyjemna turlanko-wykreślanka, można wykręcić fajne combosy, ale jednocześnie ilość opcji nie przytłacza i nie powoduje, że gracze gubią się i tracą wątek, fajna opcja do zagrania w 40-60 wieczorem, do tego bardzo ładnie wykonana,
Scape Goat - wynalazek od DPZ, w mojej grupie przyjął się dobrze, raz nawet udało mi się wywinąć będąc kozłem ofiarnym, ale w pozostałych wypadkach grupa dobrze poradziła sobie z wkopaniem ofiary, gra na pewno zyskuje z ograniem i jest szansa, że będzie częściej wpaść do na stół jako filler,
Startups - kieszonkowa gierka od Oinka, mam wrażenie, że więcej tu gry niż w Durianie czy Scoucie, podczas rozgrywki zbieramy udziały dostępnych na rynku spółek ścigając się o prezesurę, najistotniejsze, że na koniec gry prezes spółki zgarnia pieniądze od każdego innego gracza, który ma udziały jego spółki, więc w wyścigu do fotela prezesa trzeba być skutecznym,
Steam Power - prototyp nadchodzącej gry Martina Wallace'a, autora którego bardzo cenię za Brassy, SP jednwk to raczej filler w klimacie Age of Steam, po jednej partii wrażenia mam jednak pozytywne.

Powroty:
7 Cudów Świata - delikatnie mówiąc nie przepadam za tym tytułem, dawno w niego jednak nie grałem i uznałem, że skoro kolega dostał i chce poznać, to nie będę odmawiał, no i wrażenia były lepsze niż sobie to zapamiętałem z poprzednich partii, może dlatego że kiedyś grałem w to głównie w dużych składach, a teraz graliśmy we czterech i przy stole było mniej zamieszania,
Wysokie Napięcie - tutaj z kolei spodziewałem się powrotu w blasku chwały i dostałem to czego oczekiwałem, chociaż ostatnia rozgrywka sprzed kilku lat zostawiła trochę niesmaku, ale to dlatego że graliśmy we 3ech na podstawowej mapie i było zwyczajnie nudno, tym razem na 5 graczy partia była soczysta, ale też stosunkowo szybka, co stanowi dodatkowy plus,
The Gallerist - powrót po jednej rozgrywce ponad 3 lata temu, tamta partia na tyle mi się spodobała, że kupiłem nawet swój egzemplarz, ale potem już się jakoś nie złożyło zagrać, w czerwcu Gallersit wrócił na stół i na tyle przypadł do gustu ekipie, że od niego zaczęliśmy też lipiec i już myślimy o kolejnych partiach, Gallersit to nadal kawał soczystego, ciężkiego euro, ale jeśli kogoś przeraża ilość zasad w On Mars czy Inventions, to Galerzysta może być dobrym rozwiązaniem, bo to jednak taki bardziej lajtowy Lacerda.

Stali bywalcy:
Akropolis, Spór o Bór, Durian, Nova Luna, Scout, Dominant Species, Inventions, Nucleum, Ra.

18stki (niestety tylko online, ale już w lipcu szykuje się granie na żywo):
1882, 18Rhl, 1871, 1894

Nowość miesiąca: ciężki wybór między Startups, Dinosaur Island i Steam Power. Każda gra z trochę innej półki, jeśli chodzi o ciężkość. Najlepiej (i najwięcej) jednak bawilem się przy Dinosaur Island: Rawr'n'write.
Gra miesiąca: tutaj też ciężki wybór między grami Vitala Lacerdy, Nucleum i bardzo lubiabym przeze mnie Ra. Nucleum miało trochę pecha, bo chyba dwa razy w ostatniej chwili nie wypaliła rozgrywka, a mieliśmy już sięgać po dodatek. Tytuł tym samym wędruje do Gallerista, który wskoczył na stół w zastępie Nucleum i już nie ustąpił pola.

Korzystając z okazji, że minęła właśnie połowa roku, czas na małe podsumowanie na półmetku. Jak na razie na liczniku mam 174 partie i jeśli ten trend się utrzyma to akgualny rok skończę z trochę większą liczbą partii niż miniony. H- index jak na razie 5 ( w 2023 - 7), ale są widoki na podbicie tego wyniku.
Jak na razie najwięcej partii w 1871(zdecydowana większość online), Akropolis i Pax Renaissance (tutaj też wersja bga zrobiła swoje). Ostatnio Pax grany mniej, ale nie było okazji wyciągnąć na stół, a przez porę roku online gram jakoś mniej. Akropolis zapowiada się fillerem roku (podobnie jak Spór o Bór, Nova Luna i Calico w trzech poprzednich). Jak na razie mało w tym roku Projektu Gaja i Brassa, ale może to wyzwanie na kolejnych 6 miesięcy.
Awatar użytkownika
JollyRoger90
Posty: 724
Rejestracja: 28 lut 2020, 20:33
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1371 times
Been thanked: 332 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: JollyRoger90 »

Ja mam taki nieśmiały pomysł, żeby może na początku zacząć od krótkiego podsumowania na koniec każdego tematu miesięcznego.
Co najczęściej trafiało na grę miesiąca, co na rozczarowanie miesiąca? W konsekwencji na koniec roku też będzie można takie zestawienie zrobić, dla wszystkich tematów gry miesiąca.

Pytanie tylko czy tytuły jakieś będą się powtarzać, żeby to miało jakiś sens ;p
Awatar użytkownika
mordimer5
Posty: 60
Rejestracja: 04 gru 2015, 02:13
Has thanked: 52 times
Been thanked: 100 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: mordimer5 »

Nowości miesiąca: Botany, Wielce Imponujące Budowle, Dracula: Walpurgis Night, Barrage ze wszystkimi dodatkami + duel !
Najwięcej partii: Draftozaur, 6: Siege, Dracula: Walpurgis Night, Syndykat Zbrodni, Beowulf: The legend
Powrót miesiąca: Zamki Burgundii, Na końcu Języka, Hero Realms, Brzdęk, Wyprawa Darwina, Domek, Wojna w Krainie Czarów
Zaskoczenie miesiąca: Botany/6 Siege/ Barrage/ Beowulf
Gra miesiąca: 6:Siege
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Standardowo po krótku ale o TYM CO NAJCIEKAWSZE! :

6: Siege - już od 2 miesięcy regularnie na stole, tak jak kilka postów powyżej inna osoba chwaliła tak musze przyznać, że szybkość partii z włączoną aplikacja i te iście filmowe doświadczenia stawiają u mnie tę grę na równi z moją inną grą z ukrytym ruchem czyli Sniper Elitem :) te dwie gry to moje osobiste dyszki na BGG. Fun różnymi postaciami, różnymi scenariuszami, różnymi pomysłami jak się tutaj pozabijać jest dosłownie : OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOODLOOOOOT :D nawet do Dubaju bym ją brał ( dla tych którzy znają Akuna)

Botany - no tutaj jest ciekawy kejs, bo o ile gra jest przepięknie wydana o tyle jest to standardowy pick up and delivery a do tego mechanicznie talisman do entej :) To jest gra, która spokojnie mogłaby stanąć obok monopola w typowym markecie ;) zagrałem raz 2 h to trwało i prócz przepięknej grafiki nic więcej tam nie ma to zapamiętania. Zaskoczeniem jest to, iż przepięknie zilustrowana gra potrafi upudrować brzydkie mechanicznie kaczątko !

Barrage + Projekt + Duel - moja 1 partia w ten tytuł i to na grubo XD, odrazu wersja dwu osobowa z wyścigiem :D GODDAMMIT ale ten tytuł jest łatwy do wytłumaczenia i logiczny i spójny a zarazem ile mnogości pomysłów na grę miałem po zakończonej rozgrywce! Czekałem długi czas na jakąkolwiek pierwszą rozgrywkę, a że chciałem kupić do grania z żoną ( wiec podstawka była taka se średnia bo za dużo miejsca na mapie) to udało mi się zagrać wpierw ze znajomym i już teraz wiem, dlaczego baraż to tak DOBRA GRA !
Ten Duel, który jest specjalną mapa dla dwojga plus tymi kilkoma torami na których się ścigamy, podobnie do tego który jest w 7 cudach świata pojedynku ( mowa o torze wojska) naprawdę dodaję temu wszystkiemu finezji. Jeśli chcecie grać dwu osobowo, to szukać tego produktu ! Odemnie 8.5 na start ;)

Dracula: Walpurgis Night - o i to jest bardzo ciekawy pik ap end delyweri, tutaj wrzucamy ludzi do powozu i wozimy ich do róznych zamków draculi aby przerobić ich na zbiorniki pełne hektolitrów krwi ale chcemy przy okazji podrzucać wilkołaków ktorzy wyjadają innym krew a do tego być w odpowiednim zamku ze swoją trumienką lub trumnami aby na koniec być numerem.1 kiedy dzielimy krew dowiezioną do zamku :D brzmi zawile ale świetne, szybkie i emocjonujące :D lekko zaczynam home rulować punktowanie bo psuje to jedna zasada ale tak pozatym no bengier !

Beowulf - Knizia zrobił kiedyś super gierce z licytacją, z puszjorlakiem i tak, przy 5 graczach jest on festiwalem emocji :D lecimy z różnymi rodzajami licytacji przez 36 epizodów z życia Beowulfa a to wszystko w max godzinkę przy decybelach krzyku

Syndykat Zbrodni - czy ja wam już nie pisałem, że Paulo Mori potrafi w gry a NK w ilustracje ? Ta gra to sztos dwu osobówa, gramy teraz z żonką na mapie, na której to my wybieramy nowe dystrykty o które walczymy i jest, tak powtarzam się : OOOOODLOT :D

Wielce Imponujące Budowle - no cóż, poliominko wporzo jest ale niestety nie podoba mi się ikonografia na cudach, którą niestety można różnie interpretować. Jako developer i tester w Strategosie, bardzo zwracam na takie rzeczy uwagę i tutaj takowy problem mnie osobiście odpycha. Chyba, że tłumaczący zrobił byk ale czytałem szybko instrukcję i widziałem opcje dla różnych interpretacji.

BYŁO SZALENIE, PISZE CZASEM NIESKŁADNIE ALE GRAMY W FAJNE GRY I PISZEMY O CIEKAWYCH PRZYPADKACH I TO JEST SUPER :D


Grajta w planszówy, dawajcie im szanse nawet jak za 1 razem nie pyknie :D Pozdro !
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1906
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 923 times
Been thanked: 1496 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: ave.crux »

mordimer5 pisze: 03 lip 2024, 14:27 Barrage + Projekt + Duel - moja 1 partia w ten tytuł i to na grubo XD, odrazu wersja dwu osobowa z wyścigiem :D
Tymaczasem ja... który miał mieć duel w marcu, a jest lipiec i dalej czekam dzięki Kickstarterowi Cranio ;(
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
prib4
Posty: 329
Rejestracja: 20 mar 2021, 21:12
Has thanked: 24 times
Been thanked: 146 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: prib4 »

To ja może na szybko wrzucę swoje podsumowanie z jakichś ostatnich 2 miesięcy (niestety nie gram tyle ile bym chciał :( )

Lords of Hellas (2 partie 3-4os)
Z każdą partią bawię się coraz lepiej. Uwielbiam początkowe pozycjonowanie i 'zawłaszczanie' terytorium, które w środkowej grze przekształca się trochę w przepychanie linii frontu. Uwielbiam to, że jeśli przeciwnicy słabo ten front uszczelnią to nawet pojedynczy hoplita może sobie przypełznąć i coś poprzejmować. Uwielbiam ten moment kiedy nagle wszyscy są o krok od wygranej i zaczyna się przeciąganie liny. Jak widać sporo rzeczy w tej grze uwielbiam :D Na minus to czasem jest odrobinę zbyt losowa, setup i składnie trwa dosyć długo i jeśli wszyscy dosyć przytomnie reagują w etapie 'przeciągania liny' to może się dłużyc.
Obecne odczucia: 8,5/10

The Edge: Dawnfall (10+ partii 2osobowych)
Skusiłem się na allina na początku roku to w końcu przyszedł czas na ogrywanie tego potwora. Jest to chyba jedyna gra, której ocena aż tak się zmieniła od pierwszej rozgrywki. Po pierwszej partii to było to jakieś 6 i myśli "Tym razem zakup nie był dobry, czemu to jest takie cholernie losowe i irytujące?!". Na szczęście kolejne rozgrywki bardzo poprawiły moje odczucia, głównie przez mechanikę ruchu/przepychania w zależności od wielkości podstawki - w mojej ocenie to chyba najlepsza mechanika jaką spotkałem w grach planszowych (gdyby na tych zasadach zrobić jakieś AC ala Ankh to bym chyba płakał ze szczęścia). Ogrom różnorodności, epickie momenty, ciągłe decyzje to zdecydowane plusy. Na minus miejscami irytująca losowość i wrażenie, że elity nie do końca zostały dobrze przetestowane.
Obecne odczucia: 8,5-9/10

Black rose wars: Rebirth (partia 4os)
Jaka ta gra momentami jest cudowna. Ilość zmiennych podczas rozgrywki dosłownie miażdży każdą inną planszówkę w jaką grałem. W sumie na plus to dosłownie wszystko oprócz wykonania niektórych elementów i setupu, który jest straszny. Bardzo mnie tutaj boli, że mamy 3 talie zadań i 3 talie wydarzeń i trzeba to potem jeszcze wszystko składać.
Obecne odczucia: 8,5-9/10

Valhalla (2 partie 2os)
Mam sporą słabość do Tytanów więc pomimo różnych opinii pewne dla mnie było, że Valhalla prędzej czy później trafi w moje ręce. Zapoznawcze rozgrywki w gołą podstawkę wykazały, że to jest mniej więcej to czego oczekiwałem i że akurat w tej grze ilość mięska w gołej podstawce jest już dla mnie zbyt mała (w Tytanach/Wiedźminie jest jeszcze OK). Po przeczytaniu instrukcji dodatków liczę, że zrobią one robotę.
Obecne odczucia: 6?/10

Terraformacja Marsa (1 partia 3os i ~~100 2os na bga)
Partia z początkującymi wymęczyła mnie strasznie - jednak trochę już grę znam i to nie był dobry pomysł żeby grać w takim składzie. Partie online udowodniły, że jest to kapitalny euras (a już na pewno z preludium) i jednocześnie pokazały, że na pewnym poziomie istnieją sytuacje, gdzie już w 3 pokoleniu widać brak szans drugiego gracza na wygraną (beznadzieja ręka i brak ekonomii/dociągu prowadzą do bardzo snowballujacej się partii). Fizyczną grę raczej sprzedam ale online będę grał i grał.
Obecne odczucia: 9/10

GRA MIESIĄCA: The Edge: Dawnfall
Dhel
Posty: 934
Rejestracja: 28 wrz 2018, 09:49
Lokalizacja: Rzeszów
Has thanked: 632 times
Been thanked: 574 times

Re: Gra Miesiąca - Czerwiec 2024

Post autor: Dhel »

W sumie to się nie udzielałem tutaj, więc jedziemy:

++Nowość++

Primal The Awekening - 17 razy - cudo, dla mnie gra wprost wspaniała od której nie potrafię się oderwać, więcej napisałem w temacie gry.

Pokemon TCG - 3 razy - Granie z córką, która chciała zbierać karty, ale ojciec - staruszek przekonał dziecko by spróbowała 8) I siadło, ale na razie tylko jedziemy na zestawie battle academy, jak córka będzie chciała to dokupię parę boosterków :lol:

++Stali bywalcy++

Too Many Bones - moje top topów i gra, która jeszcze długo nie opuści 1 miejsca. 199 partii i nie zwalniam tempa.

Na skrzydłach - przyjemnie mi się w to gra, fajny klimat gry, fajne na 2 osoby, fajne solo.

Gra miesiąca:

Primal the Awakening
ODPOWIEDZ