Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3998
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1362 times
Been thanked: 2858 times

Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: Ardel12 »

Wrzesień zamknął się ze świetnym wynikiem 54 partii oraz wielką imprezę w Spodku. Udało mi się skończyć drugi raz kampanię NAR wraz z większością dodatków(nawet misje z BRW wpadły), pograć w Slay the Spire(9 partii) oraz sprawdzić kilka nowości jak Przygody Mando i Inferno. Miesiąc ze wszechmiar dobry, świetny balans pomiędzy nowościami, starociami a dla mnie topowymi grami. Oby październik był podobny.
Spoiler:


NOWOŚCI
The Mandalorian: Adventures(4/10) – zagrałem w Spodku 3 misje i dziękuję za to, że nie zdecydowałem się tego kupić. Mechanicznie jest po prostu słabo i bez polotu. Misje, zadania jak i dostępne opcje są po prostu nijakie i znane z wielu innych tytułów. Fabuła…nawet oglądając serial byłem zagubiony tym bełkotem podanym w formie komiksu(kto to w ogóle stworzył? A kto stwierdził, że się nada?). Na plus wypada zaproponowany mechanizm wydarzeń i eskalacji. Zagrywając kartę z ręki na daną akcję na koniec swojej tury sprawdzamy czy suma wszystkich kart w danej akcji i żetonów nie daje sumy 5+. Jak tak, to dociągamy wydarzenie, które steruje wrogami a przy 6+ dodatkowo odpala się kryzys, który nigdy nie jest dla nas dobry. Mechanika wymusza, więc drobienie akcji(moc karty równa się mocy akcji) by zrobić jak najwięcej zanim odpali się znowu wrogów. Co misję otrzymujemy inny zestaw postaci, którymi możemy zagrać oraz odblokowujemy dodatkowe karty do każdej talii(wydarzeń jak i bohaterów). Misje podążają za serialem, ale w sumie wszystkie opierają się na dotarciu w miejsce X i czasem powrót. Jakość wydania była ok. W tej cenie akceptowalnie. Za to nie rozumiem liczby misji. Mamy 4 misje, mamy także dwie koperty i szczerze sumując całość to jest bieda. Dla mnie dwa może trzy posiedzenia i gra pęka xD Skok na kasę, żerowanie na IP, nie wiem, dno.

Dorfromantik: The Board Game(6/10) – następna gra ze Spodka. Mechanicznie działa to zagrywanie i wspólne układanie mapy by realizować zadania, ale co w tym ciekawego to nie wiem. Ot gra polega na wyłupaniu ile się da PZ i zrobieniu wszystkich zadań. Udało mi się spokojnie zrealizować wszystkie i nałupać 160PZ. Patrząc na tabelkę to jeszcze da się 400 przebić, ale pewnie to przychodzi z kolejnymi elementami odblokowanymi w kampanii. Mnie nie bawi gra kooperacyjna w przebijanie kolejnych progów punktowych, więc po prostu się zawiodłem na grze, która zdobywa kolejne nagrody. Dajcie znać czy kolejne elementy z pudełek cokolwiek wnoszą, bo jak nie to uniknąłem kolejnej gry, która by mi nie podeszła. Jak potraktuje to, jako grę rodzinną z dziećmi to wypada lepiej, ale zostanę przy Pętli i innych grach coop z kolekcji. Z kolei kafelki bawią mnie bardziej w Carcassonne.

Horror on the Orient Express: The Board Game(6/10) – kolejna gra poznana w Spodku i tutaj niestety również zawód(zagrałem w coś tak w ogóle dobrego xD). Po pierwsze tłumaczenie tej gry zasysało. Nic a nic po tłumaczeniu nie było zrozumiałe. Ani struktura rundy ani co robić. Prowadzenie gry niestety też za dobre nie było, gdyż popełniane przez nas błędy nie były wyłapywane albo były ze znacznym opóźnieniem. Sama gra z kolei dla mnie była przygnieciona kolejnymi fazami, gdzie ciągniemy żetony, rozpatrujemy je, rozpatrujemy tor, ruszamy wrogami, dorzucamy ich itd. Czułem, że moja postać może wykorzystywać tylko wycinek mechanik z gry, bo takie ma zdolności i na tym ma się skupić by pozwolić innym graczom zająć się tym, co najważniejsze, czyli odpytywaniem NPC o różne rzeczy. Odpytując odkrywamy dane żetony, które to wskażą czy delikwent jest lub nie kultystą. By to ustalić korzystamy z karty wskazującej 3 reguły, z których wystarczy jedna spełniona. Zasady są proste, postać posiada jeden konkretny żeton albo konkretne 3 albo dowolne 4 i więcej w danym kolorze. Dostajemy też rozpiskę, pod jakimi żetonami(są 3 rodzaje), jakie elementy się kryją, więc przy lekkim farcie nie będziemy musieli odkrywać wszystkich żetonów na każdej z postaci, gdyż będziemy w stanie wyliczyć, jakie elementy jeszcze zostały nieodkryte. Na koniec partii musimy wskazać, kto jest kultystą, jak trafimy to wygrywamy. Ruch postaci to do dwóch akcji małych jak ruch, interakcja z NPC, odpalenie umiejki z kart magii czy wagonu. Do tego jest jedna akcja główna, którą zakrywamy kosteczką i nie użyjemy więcej razy aż do akcji odpoczynku. Każda postać miała inne akcje. Ja mogłem usuwać zagrożenia z toru by uwalać opcje wrogom w fazie wydarzenia, inny gracz mógł walczyć ze stworami, a wszyscy prócz mnie rozmawiać z NPC i odkrywać wskazówki. Reszta akcji to mieszanie kostkami NPC czyli ich leczenie i przesuwanie. Gra mnie nie porwała, mechanicznie działa, ciągle coś się dzieje i zmienia na planszy, ale akcje graczy są nudne i nie odczułem w ogóle klimatu pociągu, po którym grasują zmory z twórczości Lovecrafta. Czekanie na swoją turę było dla mnie mordęgą. Myślałem o wsparciu na KS, ale cena jak i mechaniki mnie nie kupiły, tutaj się utwierdziłem w przekonaniu, że szkoda mi czasu na nią. Na koniec partii prowadzący nie zainteresował się naszymi wrażeniami, bo zajął się gadką ze swoim kolegą, który brał udział w partii. Największy plus z partii, to to, że czas był wyliczony idealnie i udało się zakończyć partię zanim wpadła kolejna ekipa. Prócz tego to dawno takiej lipy nie przeżyłem.

Ciapki(6/10) – całkiem przyjemna gra. Mamy dwie karty piesków z narysowanymi miejscami na kostce ze wskazaną liczbą kostek. W swojej turze wybieramy jedną z 8 plakietek, na których to mamy różne akcje powiązane z kośćmi. A to rzucamy ilomaś akcji i dostajemy tylko część z nich, a to możemy wybrać, a to możemy dobrać kolejną po rzucie i nią rzucić. Są też karty dające nam smaczki, za które możemy przerzucić wszystkie kości z danego rzutu. Po rzucie zwykle wszystkie kości muszą trafić na nasze pieski. Jak się uda to super, jak nie to każda niemieszcząca się kość jest zakopywana i gdy wartość zakopanych kości będzie większa od 7 to musimy odrzucić wszystkie posiadane kości. Jak zapełnimy z kolei wszystkie pola na karcie psa, to możemy go odwrócić i tym samym zabezpieczyć przed odrzuceniem(wykonujemy to zamiast akcji głównej i możemy odwrócić więcej niż jedną kartę). Kto odwróci w sumie 6 piesków pierwszy ten wygrywa. Banalne zasady, spora dawka losowości i całkiem spora liczba kart akcji, które powinny dać jakąś regrywalność dają obraz przyjemnego filerka. Nie dla mnie, ale doceniam wykonanie, szybkość i zarządzanie ryzykiem.

Takoyaki(6/10) – nowinka ze Spodka. Mamy pałeczki jak do sushi, ale mini łapkami na ich końcach. Dostajemy do tego planszetkę z 12 polami i 6 piłeczek, na których są kolorowe znaczki(w jednym z trzech kolorów). Każdy gracz ma takie samo ustawienie początkowe, wyciągamy kartę i kto doprowadzi do układu z niej ten ma zabrać kartę i tym samym zdobyć pkt z 5 potrzebnych do zwycięstwa. Piłeczki przemieszczamy tylko za pomocą patyczków, nie możemy jednak ich przenosić nad innymi piłkami. Na kartach wskazane są pola z piłkami, ale też, jaki kolor ma się tam znaleźć lub też piłka bez koloru(musimy pomiziać piłkę aż obrócimy ją tak by nie było widać). Przyjemna gra, ale jakoś główny gimmick wydał mi się średni. Takie układanie kolorków widziałem w wielu formach i jak na konwencie zabawić się jest fajnie, tak w domu wątpię by gra trafiała często na stół.

Trekking Through History(7/10) – banalna gra, ale grało się przyjemnie. Wykonanie jest sztos. Karty jak i większość elementów plastikowa jak z CTG. Do tego plansza jako mata(może to jakaś wersja Deluxe, nie wiem, nie ogarniałem w jakich wersjach to wyszło) i jakby tor zegarka nie był zwykłą planszą to dałoby się grać w to w wannie. Mechanicznie mamy set collection. Zbieramy karty z wystawki tak by daty szły u nas rosnąco, gdyż im większy set stworzymy tym więcej PZ na koniec z niego dostaniemy. Jak się nie da lub nie chcemy, to obecny odkładamy i zaczynamy kolejny. Karty dobieramy też pod względem żetonów jakie dostaniemy, gdyż je kładziemy na specjalną planszetkę, z której dostaniemy dodatkowe PZ jak i kryształy czasu. Zbierając kartę musimy opłacić koszt w czasie, ale możemy kryształami go zmniejszyć do nawet jednego. Gdy wyrobimy 12h, to przechodzimy do kolejnej talii i powtarzamy to jeszcze raz. Planszetki również wymieniamy co obieg, więc musimy się spieszyć by nabić punkty. Gra jest szybka, tworzy jakąś historię naszej wyprawy. Pozwala się także dowiedzieć kiedy jakie wydarzenia miały miejsce, a dla zainteresowanych oferuje dodatkowe informacje z tyłu karty. Ja nie przepadam za set collection za bardzo, ale pomimo to bawiłem się dobrze. Dla mnie za proste, ale ponownie, dla rodzinnego grania mogłaby się sprawdzić.

Spy Guy Piramida(7/10) – typowa gra dla dzieci, ale bawiłem się bardzo dobrze. Mamy planszę obrazującą wykopaliska, do tego trójwymiarową piramidę(bez ścian zewnętrznych) oraz sporo elementów do obracania lub kręcenia by zobaczyć, co tam się kryją za elementy. Gra polega na obróceniu karty, która wskaże nam, jakiego elementu i w ilu sztukach będziemy poszukiwać oraz obróceniu klepsydry odmierzającej 45s. W tym czasie należy przy użyciu żetonów znaleźć jak najwięcej kopii wylosowanego elementu. Następnie poruszamy się o tyle pól naszą postacią, a wróg, którego ścigamy poruszy się o wskazaną na karcie liczbę pól. Cała gra polega na złapaniu przeciwnika zanim ten dotrze na szczyt piramidy i ulotni się ze skradzionymi dobrami. Wszyscy współpracują w poszukiwaniu, a dzięki elementom 3D każdy widzi inne rzeczy, więc warto siedzieć naprzeciw siebie. Ja bawiłem się dobrze i grę zakupiłem dla mojej małej pierdoły.

Leviathan Wilds (8/10) – dłuższy opis wrzuciłem w wątku z grą. Gra mi się bardzo spodobała. Tak solo(na 2 ręce, a nie true solo, które ssie) jak i w 2os. Każdy lewiatan jest inny i narzuca trochę inne wymagania. Podobało mi się, że nieraz lepiej było wspiąć się wyżej zostawiając za sobą pewne kryształy i w dalszych turach spaść do nich. Rozkładanie i składanie to bajka. Do tego mamy masę postaci i klas, które mieszamy przez złożenie dwóch talii. Idzie to szybko i sprawnie a gra narzuca nam dobre wyzwanie już na poziomie podstawowym. Na wyższych(grałem na Hard) jest już trudno i o zwycięstwo jest ciężko. Na normalnym z kolei wygrywałem prawie za każdym razem, ale zawsze było to na styku ostatniej tury/ruchu/akcji, więc byłem zadowolony. Gra w sumie ma tylko jeden, ale za to spory minus. Kooperacja między graczami jest mocno zależna od talii, jakie stworzymy. Są takie układy, że nie mamy żadnej lub jakąś 1 kartę, do wsparcia innego gracza. Podstawowe akcje nie dają nam żadnych opcji typu pchnięcie/podciągnięcie innego gracza, więc często u mnie kończyło się to tym, że każdy z graczy brał inną „połówkę” Lewiatana i tam ogarniał kryształy. Gra potrafi być emocjonująca, a grip czyli chwyt, który tracimy w momencie dociągnięcia ostatniej karty z talii wywołując tym samym spadanie jest świetne. Ogólnie jak cena w grupówce byłaby dobra, to z chęcią przygarnę grę i to nawet w komplecie. Zachęcam do spróbowania.

Slay the Spire: The Board Game(9/10) – rozegrałem 6 partii solo i 2os. W sumie grając wyłącznie jednym I tym samym bohaterem. Liczba opcji rozwoju postaci jest spora, gdyż spokojnie widziałem 4 ścieżki, na czym mogę się skupić, ale wszystko oczywiście zależy tutaj od losu, co dostaniemy. Uwielbiam rozwijanie swojej talii, a tutaj mogę to robić nie tylko przez dodawanie nowych, ale też przez ulepszanie już posiadanych. Rozłożenie gry w sumie to chwila. Jak mamy wszystko już podzielone w przygotowanych przegródkach to idzie to naprawdę sprawnie. Walki są proste, ale wymagają kombinowania. Zauważalnie lepiej jest w więcej osób, gdyż można wspomagać się nawzajem przez atakowanie wrogów przypisanych do sojusznika lub boostując jego obronę. Gra jest mocno losowa. Rozbudowa talii, układ planszy, wrogowie, z jakimi się zmierzymy jak i napotkane wydarzenia. Miałem przebiegi, że gromiłem wrogów jak chciałem i dojeżdżałem do bossa w 3 akcie. A też takie, co padałem na pierwszym. Na szczęście reset jest szybki, więc można raz dwa grać od nowa. Nie miałem przyjemności grać w oryginał, więc nie porównam, ale z opowieści znajomych to jest przełożenie 1:1 i co ciekawe, kolega co grał jak szalony w apkę, lub nawet bardziej obecnie grać w planszową wersję. Contentu w pudle niby nie od groma, ale bardzo dużo się odblokowuje. Dochodzą nowe karty dla postaci, nowi przeciwnicy, wredniejsze wydarzenia i to wszystko wrzucamy by móc odblokować dalsze utrudnienia i nowinki. 6 partii spędziłem z jednym bohaterem i spokojnie mógłbym pykać dalej. A jeszcze 3 czeka. Multi jest świetne. A co najważniejsze to wytłumaczenie gry to 5min. Banalne mechaniki i słowa kluczowe. Mocno się zastanawiam nad zakupem. Tytuł pożyczył mi kolega, więc chyba nie muszę oznaczać tego jako płatnej współpracy xD Tak czy siak, na samym gameplayu jak i zasadach myślałem, że to będzie prostackie i nudne, ale kurczaki jest bardzo dobrze.

Endeavor: Deep Sea(6/10) – jest to bardzo dobrze przyrządzone euro, które jednak nie dorzuca nic nowego do skostniałego rynku średnio skomplikowanych gier euro. Zasady są proste. Ot mamy 4 tory, z których 3 używamy wyłącznie podczas upkeepu do otrzymywania robotników, nowej postaci dającej nam dostęp do nowych akcji jak i zapewniającej natychmiastowe bonusy(nie zawsze obie te rzeczy) oraz przywrócenia robotników z pól akcji znajdujących się na postaciach. 4 tor odpowiada za liczbę dostępnych łodzi podwodnych na mapie oraz zasięg ruchu tychże. Mapa składa się kart przedstawiających kolejne poziomy głębin morskich. Na kartach znajdziemy różne pola do wykonywania naszych akcji. Może to być nurkowanie, czyli losowanie jednego z żetonów z bonusami(dodatkowe akcje lub materiał genetyczny, który jest tutejszą walutą), zakup kart z wystawki(dodatkowe akcje, bonusy jednorazowe), ratowanie żółwi(płacimy i dostajemy bonus) czy odkrywanie kolejnych rejonów. Główna mechanika polega na zagrywaniu dropsów na akcje swoich postaci i wystawianiu tych samych dropsów na planszy, by zaznaczać swoją obecność i blokować dostęp. Myk polega by robić akcje tam gdzie wskażą nam karty punktacji końcowej. Na początku losowane są trzy cele, które określają, w których rzędach i lub kolumnach należy wstawić określone elementy. Kto ma więcej ten zyskuje dodatkową premię, ale każdy element to 1PZ. Z jednej strony niby spoko, ale gra tym wymusza totalnie, w co gramy. Jakie lokacje się tam wylosują to ułoży całą partię. Nastawiłeś się na coś innego? No to sorry, żryj gruz i ostatnie miejsce. Kiedyś bym był zadowolony, ale obecnie irytują mnie tytuły, które wrzucają mi takie ramy. Nie lubię Terra Mistica za to samo. Tylko tam to już każdą rundę należy ugrać jak się wylosowało. Dla nieogranych w euro daję oczko wyżej.

Inferno(6/10) – kolejne zbędne euro. Mechanicznie działa. Twist z duszami, które mają trafić do określonego kręgu działa i jest najlepszym elementem gry. Przewozimy duszę z bramy Haronem a następnie wstawiamy ją na dowolne niezajęte pole pierwszego kręgu. Każde pole posiada jeden z 4 symboli, który odpowiada za 1 z 2 przypisanych do niego akcji(te są losowo układane w setupie). Możemy też poruszać duszami wprowadzonymi do innych graczy dopóki dany delikwent nie trafi do swego kręgu. Pola oczywiście są tak rozłożone, że nie zawsze mamy dostęp do wszystkich akcji. Jak wprowadzimy duszę do jego kaźni, to zyskujemy PZ za to. Po ruchu duszą wykonujemy jedną z przypisanych akcji. Zawsze to będzie akcja bazowa(darmowa) i zaawansowana(płatna lub wymagająca szczyla do wykonania bez opłat). Bazowe to rekrutacja szczyla(do 4 bodaj), budowa wieży(tam trzymamy zapasy, pracowników i mieszkańców), kasa oraz przywołanie z wieży dwóch ziomali. Zaawansowane z kolei to zwykle przemiał florenów na walutę podziemi, wzięcie towaru(potrzebny do zagrywanych kart by otrzymać bonus jak i punkty na koniec z nich), zagranie karty, wzięcie specjalnego mieszczanina oraz ruch potworami po podziemiach(jest ich 8 w pudle, każdy ma jakąś zdolność, ja grałem z Medusą co zamieniała dusze w kamień i Midasem wrzucającym nasz znacznik w dany krąg, by punktować z graczem, który wprowadził duszę do niego). Akcje ogólnie są nudne i w sumie w kółko mieli się to samo. Gra idzie do przodu i jak kombinowanie z duszami, skazywanie kolejnych mepli na piekło i walka o prowadzenie w danym kręgu by zdobyć papirus jest fajne tak cała reszta jest w kwadrat średnia. Dla mnie rozkmina tam jest niskich lotów i w sumie po załapaniu o co chodzi to zacząłem się szybko nudzić czekając na swoją turę by machnąć jakiś kolejny banał. Punktacja finałowa polega na sprawdzeniu mnożnika za dany krąg, który jest pomniejszany za każde wolne pole w nim(w trakcie gry można go pchać), który mnożymy z naszymi wpływami w nim. Punktacja finalna daje jakieś 30% PZ z całej partii i większość wyłupiemy w trakcie gry. Dla mnie ogólnie gra, która wygląda jakby podłączono ciekawy mechanizm dusz z jakimś badziewnym euro. W ogóle nie czuję połączenia między tymi elementami(planszą podziemia a miastem). Wygląda jakby grę połączono z dwóch elementów robionych przez dwóch różnych designerów. Ja więcej nie zagram, szkoda mi życia.

Pax Transhumanity(7/10) – zasady są w sumie proste jak na paxa, ale nazewnictwo dość utrudnia zrozumienie, co mamy robić i jak się w to gra. Tytuł dla mnie to w sumie logiczna zagadka z przeciwnikami psującymi układ, w który gramy. Mamy 4 układy, obrazujące bodaj firmy w danej sferach, w których możemy zatrudniać pracowników i budować firmy. Jak umieszczamy pracownika to on zostanie ustawiony albo, jako naukowiec do wynajdywania kart albo robol do budowania wynalezionych idei. Pod tymi sferami znajduje się typowe wystawka z kartami, które są jedno lub dwukolorowe. Możemy wbić swoim żetonem na dowolną kartę, ale im wyżej się ona znajduje tym więcej kasy musimy wydać. Po dołożeniu żetonu otrzymujemy zdolność z karty(jeśli w ogóle jest) i możemy taką kartę zbudować dokładając ją do zestawu, ale jeśli spełnimy kilka wymagań. Głównym to posiadanie pracownika oraz zagranie pod kolor czy to z wystawki(kolory z karty muszą występować obok siebie na niej) albo płacąc za to patentami w odpowiednich kolorach lub kartą, którą wynaleźliśmy wcześniej. Uff, pewnie brzmi skomplikowanie i pierwsze tury to granie po omacku, ale szybko się łapie zależności i zaczyna przeszkadzać. No i teraz jak w to wygrać. A to jest ciekawe, bo kolor dominujący z ostatnich 3 kart układu determinuje obecnie panującą zasadę, która daje pasywkę wszystkim graczom(coś za darmo) oraz co punktuje na koniec gry. Gdy karta dająca nam zwycięstwo jest w mocy musimy jeszcze zbudować ideę, która odpala koniec gry i voila. Kombinacji w tej grze jest od groma. Na turę mamy dwie akcje, ale można pięknie combić z dodatkowymi mocami z panującej karty. Ugranie układu jest ciężkie i nie raz wymaga przygotowania. Niestety gra dla mnie ma okrągłe zero klimatu. Wszystko jest abstrakcyjne i choć jestem w stanie zrozumieć co tam się dzieje i to wyjaśnić, to jednak w trakcie gry jedyne co nas obchodzi to kolorki :D Z paxów to dla mnie był najgorszy, ale też w co ja tam grałem tylko Pamira i Rena, które są dla mnie topowymi grami. Jeszcze kiedyś bym zagrał w PT, ale nie czuję żadnej potrzeby by naganiać ludzi do partii. Ot, jak nigdy nie zagram to smutno nie będzie.

POWROTY
Nova Aetas Renaissance(8/10) – rozegrałem drugi raz kampanię, ale tym razem wykorzystując elementy z SG oraz dodatków. Nowe postacie jak i eksploracja innej ścieżki fabularne a tym samym misji była przyjemna, ale dochodząc do 30 partii czułem już zmęczenie materiałem. Pokuszę się o dłuższy opis w wątku z grą, więc tutaj powiem tyle, że granie jednej kampanii po drugiej nie jest dla mnie. Pomimo wielu nowych elementów, połowa misji była taka sama jak przy pierwszym przejściu, co mnie po prostu nudziło. Bohaterowie, choć inni od pierwszej czwórki, to jednak zanim się rozwiną to są bardzo zbliżeni do reszty, a na ten etap kampanii przypadają też powtórki misji. Po przebiciu się przez połowę misji, odbiciu w inną gałąź(dzięki zwycięstwu w misji, w której wcześniej poległem) oraz rozwojowi postaci gra nabrała skrzydeł. Combosy szły aż miło i sprawdziłem nie tylko zawartość z NAR, ale też dwa dodatki pochodzące z BRW. Contentu jest sporo, ale moim zdaniem dwukrotne przejście NAR to max i nie warto tam znowu wracać. Tym bardziej przez ten stały początek, który miałem chęć wręcz przeskoczyć. Mimo wszystko będę miło wspominał czas spędzony z grą i uważam ją za bardzo udaną grę.

Arcs(8/10) – w sumie powinno być w nowościach, bo zagrałem pierwszy raz kampanię. A to dodatek, więc…8h grania w 3os składzie. Wrzuciłem dłuższy opis w wątku z grą. Tutaj powiem, że bawiłem się bardzo dobrze, ale im dalej tym zmęczenie dawało o sobie znać a liczba kolejnych zasad i zmian powodowała zawiechy albo olewanie kto co ma i jechanie pod siebie. Nie powiem. Każda z rozgrywek była inna i dzięki zmieniającym się celom i kolejnym frakcjom mieszało się sporo. IMHO po lipnym początku moje szanse na wygraną były niskie do końca gry i się na tym utrzymały :D co może jednak zabijać fun z siedzenia kolejnych 5h jak już wiadomo, że o palmę pierwszeństwa nie walczymy. Sam zakupiłem podstawkę, bo moim zdaniem to co daje jest genialne w swej prostocie a wraz z frakcjami i lorem jest idealnym dodatkiem do mej kolekcji. Plastiku nie zamierzam kupować, tutaj mi się drewienka podobają(choć chciałbym by miały jakieś dodatki na sobie graficzne, ale może ktoś zrobi naklejki). Dodatek z kampanią raczej nie kupię, bo wątpię bym miał z kim grać niż z ekipą, która już go posiada, no ale FOMO i głupie pomysły by odpalić z inną ekipą w głowie się kręcą, wiec nic nie obiecuję :D

Legendary: A Marvel Deck Building Game – Marvel Studios’ What If...?(9/10) – ograłem wszystkie scenariusze na bazowym poziomie i jest bardzo fajnie. Jak zwykle oddanie scen z serialu wyszło i miałem ubaw starając się ogarnąć imprezowego Thora a przy okazji chowając się przed Friggą. Mata jest bardzo fajna, mocno neutralna w kolorze, więc spasuje się z innymi dodatkami i podstawką LM. Nowe postacie jak i przeciwnicy raczej korzystają już ze znanych nam keywordów, ale ich spasowanie ze sobą jest bardzo dobre, a każdy z bohaterów wyglądał na przydatnego. Nie zauważyłem też kogoś znacząco lepszego od reszty. LM jest u mnie grą na 10/10, więc ten „dodatek” wrzucam do kolekcji, przyda się też jako pudło do trzymania nadchodzących dodatków. Jak ktoś siedzi w LM to i tak kupi. Jak nie, to moim zdaniem jest to świetne wejście w serię.


Nowość miesiąca: Slay the Spire: The Board Game – nie spodziewałem się, że StS będzie tak przyjemnym tytułem, który mam ochotę masterować. Na dwie osoby działa obłędnie dobrze. Tury są szybkie, każdy rozbudowuje się jak chce, a potem wspólnie lejemy wrogów i wspieramy się w walce. Gra wylądowała na liście do kupienia.

Powrót miesiąca: Indonesia – powrót w ekipie grającej pierwszy raz i widać tłumacz zrobił to dobrze, bo 3 z 4 miało szansę na wygraną a wyniki na koniec między nimi różniły się bardzo niewiele. Za każdym razem gram trochę inaczej i próbuję innej strategii, ale trzeba przyznać, że plany jedno, ale dynamika gry narzucona przez innych potrafi wszystko wywrócić. Genialna gra, w którą chciałbym pograć więcej i częściej.

Gra miesiąca: Arcs – w sumie za epicką kampanię, która zjadła cały dzień i choć są minusy, to wciąż partię wspominam i rozmyślam o możliwych poprawkach. Zakupiłem swoją kopię bazówki, więc liczę na zwiększenie liczby partii w październiku.

Zawód miesiąca: The Mandalorian: Adventures - rzadko rozdaję tę nagrodę, więć coś musi być na rzeczy. Liczyłem na przyjemną grę przygodową w znanym świecie, ale dostałem totalne barachło żerujące na IP.

Wydarzenie miesiąca: Gry Planszowe w Spodku – byłem tylko w sobotę. Parking w strefie kultury zawalony pod korek przed 10, ale udało się znaleźć miejsce. Wszystko to wina trwających w tym czasie przesłuchań do Must Be the Music. Kolejka była ogromna i nawet jak wychodziłem z imprezy to nie zmniejszyła się o cm a wręcz wydłużyła, więc WOW, ile to ludzi musi się tam przewinąć. Wracając do konwentu, to w tym roku jechałem bez przygotowania. Co się trafi w to zagram i w sumie jedyne na co się nastawiłem to Robin Hood, w którego finalnie nie zagrałem, gdyż na stoliki od 3 plansz należało się zapisać wcześniej. Cóż na FB widziałem zapowiedź co będzie, ale jakoś już info o zapisach mnie ominęło. Trudno. Pograłem w kilka gier z wypożyczalni. Tutaj jak zawsze spoko. Wiele stanowisk, sporo gier, ogromna sala. Ludzi było od groma, zawsze wydaje mi się, że było ich więcej niż poprzednio. Statystyk nie widziałem, więc może tylko wrażenie, ale często i gęsto ciężko było się przebić między stanowiskami aż do czasu obiadu, kiedy wielu zniknęło z konwentu. Pograłem u Granny w Tokoyaki, chciałem kupić Pokaż Język, ale gra wyszła do obiadu. Na miejscu na szczęście poratowano mnie informacjami o innych grach i udało się coś dobrać dla młodego(PJ kupiłem finalnie dziś na allegro). Podobnie miałem z Spy Guy Piramida, która również wyszła. Nie polecam iść w moje ślady i czekać z zakupami by nie taszczyć ich po konwencie albo wracać do auta. U Rebela pograłem w Ciapki. Wytłumaczone elegancko. Atmosfera miła. U Portalu posłuchali mnie i tym razem wrzucili dwa stoliki z Resurgence. Gra mnie grzeje, więc poszedłem dalej. Lucrum robiło wyprzedaż i można było załapać się na niezłe promki, ale nic z gier dla mnie. U nich zawsze sporo się dzieje, ale tym razem nic nie znalazłem dla siebie. U Kaczek można było sprawdzić Yokohame, która mocno była okupowana, więc nie zdecydowałem się na łapanie stolika. Czacha wystawiała Breach oraz BR Duel. Można było też pomacać Weirdwood Manor, Blood oraz Hrabstwo Harrow(niestety nie dało się tego kupić na miejscu). W tym roku pojawiły się też puzzle z Wrocławia. Poukładałem kawałek jednej z układanek i wypożyczyłem do domu zestaw. Ogólnie wszystko było spoko i jak w poprzednich latach, ale przez brak ogarnięcia co i kiedy robić, czułem, że jest to najgorsza edycja z 3 dla mnie. Na następny rok przygotuję sobie rozpiskę i godzina po godzinie co chcę robić :D

Postanowienia noworoczne:
Spoiler:
Awatar użytkownika
Neoptolemos
Posty: 2095
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 201 times
Been thanked: 1049 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: Neoptolemos »

Szybkie odhaczenie tematu i w drogę do Essen ;) We wrześniu było nieco lepiej niż w sierpniu, tradycyjnie pomijając prototypy oraz rozgrywki online (dużo GoT LCG) zarejestrowałem 32 rozgrywki w 17 tytułów. I dla odmiany - kilka nowości!

Nowości:

Decorum: Moving Out (+) - dodatek do Decorum skupia się na przeprowadzkach, zatem w pudełku dostajemy kartony, żetony folii bąbelkowej (!) i przede wszystkim pojazdy do transportu mebli. Na razie jesteśmy po 5 scenariuszach z 20 i nowe zasady wchodzą dość powoli, natomiast z uwagi na zmiany w zasadach jest wystarczająco inaczej, bym wciąż bawił się znakomicie przy tej wybitnej grze. Nie ma tego efektu "wow" co przy podstawce, ale czekam z niecierpliwością na dalsze rozgrywki. Na minus - niestety dodatke to TYLKO nowa kampania dla dwóch graczy, jeśli ktoś lubi grać w większym gronie, jest całkowicie zbędny.

Sail (+) - gra była hype'owana jako alternatywa czy "pogromca" Halo Wieży, natomiast moim zdaniem to nie do końca udane porównanie. Tak, obie są szybkimi dwuosobowymi coopami z ograniczoną komunikacją, ALE:
- w Halo Wieży zasady są intuicyjne i tematyczne, Sail jest zdecydowanie bardziej abstrakcyjne
- Halo Wieża jest prosta (w zasadach, ale też łatwo wygrać - przynajmniej stopniowo wchodząc w kolejne scenariusze). W Sail tylko tutorial jest łatwy, a wyjaśnienie "jak grać" komuś kto nie ma doświadczenia z trick-takingiem nie jest proste
- Halo Wieża jest grą dla każdego. Sail jest grą dla koneserów, najlepiej brydżystów itp.
Ja się w Sail bawię dobrze, ale ja kocham trick-taking i rozumiem, jak działa. Osobom, którym nie siadła np. Załoga (znam takie), ZDECYDOWANIE nie polecałbym Sail.

Brian Boru (+) - kolejny dziwny twór od pana Peera Sylvestra, w moim odczuciu nieco przekombinowany w zestawieniu z czystym i eleganckim The King is Dead. Tym niemniej jest to ciekawy area control, TEORETYCZNIE oparty o trick-taking (ale ja tego nie czuję, jeśli nie ma przymusu grania do koloru), dość trudny w wytłumaczeniu, chociaż prosty do zrozumienia jak się zacznie grać. Chcę spróbować jeszcze raz, ale to nie gra dla każdego. Na pewno trzeba się w niej nastawić na mocno taktyczne planowanie (a nie długofalową strategię). Jakby mnie jednak ktoś zapytał, czy zostawiam w kolekcji Briana czy The King is Dead, to Brian wylatuje.

Cascadero (-/+) - spore rozczarowanie, bo to w koncu elegancki mechanicznie Knizia, na papierze wszystko wygląda fajnie, jest sporo decyzji do podjęcia... ale gra jest za długa i monotonna, a przynamniej taka była na 4 osoby. Przez 2/3 rozgrywki było naprawdę fajnie, a potem końcówka ciągnęła się potwornie i to nie z powodu downtime'u, tylko przez poczucie, że robimy już w kółko to samo. Po zajęciu celów stało zaczęło się beznamiętne wystawianie pionków, byle tylko skończyć. Muszę jeszcze zagrać na 3 osoby - podobno dużo lepiej - ale na 4 niespodziewany kasztan.

The Grand Trunk Journey (+/-) - dałem się namówić @siepu, choć wiedziałem, że to nie mój typ gry i cóż, wiele się nie pomyliłem. Brzydki, dość powtarzalny i ciasny pick-up & deliver z kształtującą się w trakcie gry asymetrią (co akurat jest dużym plusem). Gra była całkiem niezła, doceniam prostotę podstawowych zasad i relatywnie sporo ścieżek do zwycięstwa, ale też nie czułem przy grze zbyt wielkich emocji. Schludny design, zagrałem, następna.

Kronika/Pokolenia (+) - nigdy wcześniej nie grałem w tego klasycznego euraska, a szkoda, bo jest naprawdę niezły. Tylko i aż niezły - co sprawia, że wcale nie wiem, czy jeszcze zagram i czy nie sprzedam (big box zajmuje skandalicznie dużo cennego miejsca), ale jak ktoś mnie spróuje namówić, to z chęcią się zgodzę. Fajny wyścig po miejsca w tytułowej Kronice, sprytna wariacja na temat worker placementu, nienachalna interakcja - po prostu uczciwe niemieckie euro, do którego ciężko mi sie przyczepić. Solidna gra.

Klondike Rush (+) - taki Laukat, co nie do końca wygląda jak Laukat, a już na pewno nie ma feelingu innych jego gier. Ciasna gra licytacyjna, w której bardzo łatwo zbankrutować i odpaść (!), pozbawiona tematu i taka... hm... trochę nijaka. ALE! Gra się z całą pewnością średnio skaluje i nie sądzę, żeby działała dobrze na nie-4 osoby. Licytacja nie jest ulubioną mechaniką wielu osób. Nie jest to w ogóle Laukat na pierwszy rzut oka (zero fabuły). Tylko że ja nie lubię Laukata, lubię licytację i grałem w 4 osoby, więc całkiem mi siadło :D gra na bardzo specyficzną sytuacją w określonej grupie osób, która lubi takie wynalazki, ale jest całkiem ok.

Make the Difference (+) - doskonały pomysł, jak zrobić grę z zabawy w "znajdź 5 różnic". Każdy dostaje kartkę z dość zawiłym (czarno-białym) rysunkiem, domalowuje kilka szczegółów, a pozostali muszą je wyłapać. I NIE jest to proste, ani dla rysującego, ani dla zgadujących. Ciekawostka, ale jakże zmyślna!

Wild Space (+) - trochę karcianka dla nikogo, o mało fascynującym temacie, ale mechanicznie to przyjemny i szybki (!) tableau builder z satysfakcjonująćym poczuciem odpalania combosów. Szkoda, że interakcji tu nie ma za grosz, ale jako pasjansik (potencjalnie wieloosobowy) całkiem fajne. Za te grosze, za które można było ją wyrwać na promkach (chyba ~40 zł?) dobry zakup.

Nienowość godna wzmianki:

Gra o Tron LCG - dwa razy spotkaliśmy się na granie w karty na żywo, ale do tego cały miesiąc brałem udział w dużym turnieju online i jestem niezmiennie pełen podziwu, ile wciąż nowej treści pojawia się w grze, która teoretycznie zostałą zabita 5 lat temu. Fandomy LCGów (nie tylko GoT, także Władcy Pierścieni i Netrunnera) są niesamowite. Zdecydowanie mój top topów.

Oprócz tego grane było: First Rat, Halo Wieża, Mille Fiori, Dolina Kupców, Calico, Las Vegas i Liar's Dice.

Gra miesiąca: Gra o Tron LCG
Game developer w Lucky Duck Games
Autor bloga Karta - stół!
Redaktor Board Times
Sapieha
Posty: 92
Rejestracja: 01 wrz 2021, 11:38
Has thanked: 65 times
Been thanked: 61 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: Sapieha »

Wrzesień chyli się ku końcowi... w tym miesiącu 36 partii w 17 gier.

Nowości:

1. The godfather: imperium-corleone: Worker placement i Portal. Te dwie rzeczy w moim wypadku nie mają prawa działać. Ale stało się inaczej. Partia 4-osobowa, niespełna 2h, ja z dwójką graczy graliśmy pierwszy raz. Bawiłem się dobrze, poprawnie można by powiedzieć. Ale wielki minus za wepchnięcie do gry kadrów z filmu Ojciec Chrzestny. Niezwykle doklejone na siłę.

2. Ekosystem: Sawanna: Trzecia część gry z serii Ekosystem, tym razem rozgrywana na afrykańskiej sawannie. Do Matta Simpsona dołączyło dwóch panów - i to właśnie dodało potrzebnej świeżości. O ile rdzeń pozostał ten sam (draft i układanie siatki) to jednak szczegóły odpowiadają za największe różnice. Motyw polowania przez drapieżników na roślinożerców, motyw uczty sępów i hien na padlinie; dużą zmianą jest to, że w tej wersji brakuje karty, która pozwala na zamianę dwóch kart miejscami. Po pierwszej partii byłem zadowolony, Luba uznała mechaniki za dziwne. Kolejną okazją do gry był Spodek. Akurat udało się nam dołączyć do 3 osób, które szykowały się do gry w pierwszy Ekosystem. Udało się więc zagrać we dwie części jedna po drugiej, więc te różnice dla nowych graczy były bardzo widocznie. Trzeba przyznać, że w trakcie gry wielu przechodniów się zatrzymywało, oglądało karty itp. Po partii trio stwierdziło, że kupują Sawannę (plus biorą kartę promo). Z każdą kolejną partyjką uznaję tę wersję za coraz lepszą; dodatkowo sądzę, że 3 część jest najbardziej zbalansowana; w zielonym ekosystemie różnice potrafiły wynosić nawet 20 pkt., w Sawannie różnice wynosiły po 1 pkt., między ostanim a pierwszym miejscem nawet 10 pkt.

3. Alpaki - premiera od NK; rozegrana jedna partia. Gra poprawna, rodzinna; od czasu do czasu myślę, że wyląduje na stole. Proste budowanie talii, najbardziej przyciąga opisami alpak i grafikami.

4. Eksplodujące kotki: wersja dwuosobowa - pierwsza styczność z tymi kotkami. Bardzo szybka i wredna gierka, polegająca na wymanewrowaniu przeciwnika tak, aby wyleciał w powietrze. Na tę chwilę 4:4 między mną a Lubą. Wielki plus za jej kompaktowość (pudełko poleciało, w Spodku dokupiony woreczek i gra mieści się w kieszeni) dzięki czemu zagramy nawet w pociągu (a czegoś takiego szukaliśmy).

5. Wsiąść do pociągu: dookoła świata - jedna partia w Spodku. Gra na dwie talie (kolejowe i morskie), połączenia międzykontynentalne... muszę przyznać, że bawiłem się przy tym lepiej niż przy wielu dodatkach do wersji europejskiej.

6. Scrabble Drużynowe - partia w Spodku, zajęła nam 20 minut. W sumie niewiele powiem, wolę zwykłą wersję.

7. Zamki Burgundii: korzystając z biblioteki Spodka, w końcu zagraliśmy w Zamki od S. Felda. I niech mnie, pomimo, że to suche jak pieprz euro, to bawiliśmy się dobrze. Jedna partia w 2, kolejna w 3 osoby. Ostatecznie skończyło się tym, że po zakończeniu festiwalu gra z OLX do nas jedzie :D Zaczynam rozumieć uwielbienie do tej gry Ciuniek

Powroty z sierpnia

Wyścig do Renu, Brzdęk w Kosmosie, Doniczki, Ptaki Azji, Na skrzydłach, Klonowa Dolina, Sowy, Ekosystem - podtrzymuję opinię z sierpnia.

Pozostałe:

1. Great Western Trail - pierwsza edycja, bez dodatku, w 3 osoby, na Spodku, zakończona zwycięstwem. Zagrałem na budowniczych (czego nie robię). I muszę przyznać, że ta gra dalej daje radę, dobrze się przy niej bawię. A w całej partii kupiłem tylko jedną krowę. A to wszystko przez crazygandalf i Barolka - dzięki chłopaki :D
wajwa
Posty: 2307
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 361 times
Been thanked: 560 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: wajwa »

Grania wciąż nie tyle ile by się chciało, ale co zrobić...
W oczekiwaniu na lepsze czasy :wink: udało się zagrać w:

Era Innowacji hm, nie(stety) odpaliłem w zeszłym miesiącu ten tytuł na BGA, no i przypomniałem sobie jaka to jest dobra giera...
W efekcie zakupiłem od razu (sic!) i pograliśmy 8)
Tym, co dodatkowo przemówiło za zakupem to możliwość grania na 5 graczy, ile można grać w Orlean czy też w Notre Dame :wink:
Gra jest świetna, w TM coś mi zgrzytało, czegoś mi brakowało, nie wiem może tego elementu euro :wink: ?
Tu jest wszystko co lubię w grach, dodatkowo mnóstwo opcji, sposobów na wydłużenie swojej tury, czy to mana, czy uczeni, czy też księgi... Kombinowanie jakie lubię, walka o obszary jaką akceptuję :wink:
To była przyjemność wrócić do tego tytułu,
pięcioosobowa rozgrywka wszystkim przypadła do gustu.

Szczury z Wistar powrót po chwili niegrania. Partie dwuosobowe za mną i powiem szczerze chyba tylko takie pojedynki mnie w tym przypadku interesują. Na dwójkę da się zaplanować i zrealizować to co się chciało, w trójkę i czwórkę ta gra mnie frustruje i nie mam zwyczajnie wielkiej frajdy z grania.
Dostałem w prezencie insert, właśnie go poskładałem do kupy, mam nadzieję, że przyczyni się on do częstszego sięgania po ten tytuł. W dwuosobowym gronie ofc :wink:

Merv
Bardzo fajny i przyjemny tytuł, który zrobił na mnie wrażenie rok temu. Zagrałem w domu z rodzina i cieszę się na pojawienie się na półce gry, która ma potencjał by lądować częściej ma stole. Gra wydaje się być trudna (może ze względu na planszę, która jest, choć czytelna, to nieco pstrokata), ale nie jest. Jest intuicyjna , ma trochę ciekawych rozwiązań i jak dla mnie oferuje kawał naprawdę ciekawej rozgrywki. Partie trzyosobowe za mną, w dwójkę nie chcę grać , za to czekam na rozgrywkę czteroosobową.

Gizmos ciąg dalszy wielkiego come backu tej gry na nasz stół 8)
W godzinkę idzie się obrobić z 2-3 partiami, i póki co wciąż tak gramy.
Zbieramy kulki, budujemy maszyny, zobaczymy kiedy się znowu przeje i znudzi 8)

Abalone
No właśnie, jakby się miał znudzić Gizmos to po mału przywracamy tego starocia do grania, bo jest równie szybki i też można pograć do 2 zwycięstw, co każe rozegrać naraz 2 albo 3 partie :roll:


Online

Barrage
Era Innowacji

Trzaskam póki co w te dwie giery, sprawdziłem też Gizmos i choć klika się go fajnie to jednak wolę zdecydowanie zagrać w to przy stole...

Gra Miesiąca


Era Innowacji nic dodać, nic ująć do tego co napisałem powyżej, świetna giera...
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1884
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 899 times
Been thanked: 1454 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: ave.crux »

Dzień dobry wszystkim w jesiennym klimacie. W tym miesiącu znów było mało gier, pojawiło się kilka nowości, ogólnie staram się znaleźć parę chwil na zagranie w cokolwiek, więc staram się nie wybrzydzać jak miałem to w zwyczaju kiedy czasu na granie było o wiele więcej.

Zaginiona Wyspa Arnak [Tubylec] 2 rozgrywki - Partie rozgrywane na BGA, bo inaczej nie miałbym za bardzo czasu rozłożyć tego w domowym zaciszu. Jedna wygrana, druga przegrana. Brakuje mi tam dodatku, bo rynek bez niego jest o wiele bardziej powtarzalny.

Revive [Tubylec] 1 rozgrywka - Udało się wyrwać do klubu planszowego na Revive. Dwuosobowa rozgrywka, która bardzo mi się podobała. Przez brak ścisku skupiliśmy się bardzo mocno na combosach, umiejętnościach frakcji i jak największym combowaniu aby wycisnąć lepszy wynik od przeciwnika. Szczęśliwie tak mi wszystko siadło, że zdublowałem mojego oponenta. Bardzo lubię obcować z revive, jest w niej coś co mnie uspokaja i daje ogromną satysfakcję kiedy z jednej akcji wynika druga, a potem trzecia i nagle mam tyle zasobów, że plan układa się w piękną całość.

Pax Renaissance [Tubylec] 2 rozgrywki - Po revive przyszedł czas na paxa w wariancie z 1550 + promo era reformacji. Oj jak to zmienia planszę to głowa mała, oczywiście na plus, bo zwoje znów musiały się poprzestawiać i kombinować w drugą stronę w związku z tym jaką sytuację przyniosło samo rozłożenie gry. Szybkie 20-30 minutowe partie 1v1 w klubie poskutkowały moimi dwiema porażkami, a raz nawet przeciwnik ogarnął nowe zwycięstwo dodane do promo packa. Uwielbiam tę grę i w sumie nadal mógłbym w nią grać obudzony o 3 w nocy (chociaż wtedy ciężko byłoby z wychodzeniem w przód i czytaniem rynku). Warto było przejść te smutne 5-10 gier początkowych.

Caldera Park [Nowość] 3 rozgrywki - Prosty abstrakt poznany dzięki kanałowi Ekipa przy planszy. Narzeczona obczaiła, mi spodobało się wybieranie akcji dla całego stołu i cena ~60zł, więc zamówiłem.
W Caldera park każdy z graczy dostanie planszę reprezentującą tytułowy park. Jest podzielona na 3 biomy - las, góry, pustynie. Na biomach znajdują się również gejzery/gorące źródła, wodospady, wulkan, płynie sobie rzeka oraz są miejsca na kafle złej pogody. Oprócz tego są takie super pudełeczka z komponentami graczy, w których znajdzie się 35 kafli ze zwierzętami, których jest 6 rodzai oraz 10 kafli złej pogody. Zwierzęta tasujemy, rozsypujemy gdzieś rewersem do góry i wybieramy 7 z nich układając je na wystawce nad naszą planszą awersem do góry. Kafle złej pogody układamy rewersem do góry poniżej naszej planszy.
Dodatkowo na stole rozłożymy również planszę akcji z rozrysowaną punktacją i ułożymy na niej 7 kafli akcji, 6 z nich reprezentuje rodzaj zwierzęcia, a 1 to źródło.
Rozgrywka będzie toczyła się przez 5 rund, w których wykonamy po 7 akcji. Na początku rundy będziemy dokładać kafel złej pogody, są to szare kafle z symbolami zwierząt/źródeł lub chmur. Jeżeli jest to symbol zwierzęcia/źródła to na koniec gry każdy kafel z pasującym symbolem będzie odwracany rewersem do góry i nie będzie brał udziału w punktacji, jeżeli są to chmury to wszystkie przyległe kafle, gdzie liczba zwierząt jest równa liczbie chmur również będą odwracane i nie będą brały udziału w punktacji.
Następnie każdy z graczy będzie wybierał akcję dla całego stołu. Przykładowo: Wybieram żeton wilka i przesuwam go na pole lasu, wówczas każdy z graczy musi umieścić z wystawki wilka i położyć go na polu lasu, jeżeli nie ma wilka to wybiera jakikolwiek kafel, a jeżeli nie ma już pól lasu to wybiera jakikolwiek biom. Następnie dokładam do wystawki kolejny hex zwierzątka i kolejny gracz zgodnie z ruchem wskazówek zegara wybiera żeton akcji i dopasowuje go do biomu. Po 7 turach kończy się runda, żetony akcji się resetują i gramy aż wszyscy gracze nie wystawią swoich zwierzątek.
Punktujemy tutaj za zakryte biomy, rzekę, wodospady, za opatulenie hexami gejzerów oraz za każde największe stado danego zwierzątka pomnożone przez ilość jeziorek w tej rodzinie. Przykładowo mam hexy z wilkami, które się ze sobą łączą, jest na nich 7 wilków i 2 jeziorka, więc dostaje z tego tytułu 14pkt.
Grałem na razie 3 razy, raz na podstawowej, dwa razy na zaawansowanej planszy i na ten moment świetnie się bawię. Czuje się jak wtedy kiedy rozkładałem pierwszy raz kaskadię, która aktualnie jest moim ulubionym abstraktem, czy tak będzie z Caldera Park? Czas pokaże. Na pewno bawię się o niebo lepiej niż przy Ostoji. Za 60 kilka złotych z planszostrefy dostałem kawał porządnej gry z prostymi zasadami i dość dużą dozą kombinowania. Nawet kawałek negatywnej interakcji się znajdzie, kiedy widzisz, że przeciwnik układa łosie w górach więc wykonujesz akcje łosie na pustyni rozłączając rodzinę przeciwnikowi.

Endeavor: Deep Sea [Nowość] 2 rozgrywki - Kupione na spodku i od razu rozłożone na gralni. Endeavor już od pierwszej partii zauroczył mnie swoim sposobem na rozgrywkę. Na początku obawiałem się tego, że na każdym torze warto iść równomiernie, ale ostatecznie nie jest to tak irytujące jak mus punktowania wszystkiego jak w agricoli.
W endeavorze gramy 6 rund, w których będziemy eksplorować oceany, nurkować zdobywając żetony DNA/bonusowych akcji, używać sonaru aby odkrywać kolejne rejony mapy czy to głębiej czy w szerz, zapisywać dzienniki wypraw dające nam ulepszenia specjalistów oraz chronić przyrodę, która zapewni nam fajne bonusy na torach technologii.
Mapa jest podzielona na kafle, które będą tworzyły siatkę wg tego co powie nam dany scenariusz, przy czym nie jest to gra scenariuszowa, a jedynie taka karta mówiąca za co będziemy punktowali, jakie są ewentualne dodatkowe zasady i właśnie jak wyglądać będzie ułożenie mapy. Są to scenariusze mniej więcej jak w robinsonie, że w obrębie jednego rozgrywasz całą grę.
Każdy gracz będzie miał do dyspozycji batyskaf, a w późniejszej fazie gry będą to 2 lub 3, jeżeli dojdzie dostatecznie daleko na torze technologii. Kiedy batyskaf będzie na danym kaflu to możemy wówczas wykonywać akcje z tego kafla, które są skończone, bo żetony nurkowania się kończą, a na innych akcjach trzeba pozostawić żetonik w twoim kolorze. Spodobała mi się ta koncepcja, bo wymusza eksploracje i odkrywanie kolejnych kafli mapy. Sama mapa jest niesamowicie różnorodna i cieszy oko dokładanie kolejnych kafli, które im niżej stają się ciemniejsze obrazując głębie, do której dociera coraz mniej światła. Interakcja poza blokowaniem/wykorzystaniem akcji jest raczej pozytywna, bo kiedy bierze się dziennik to ty dostajesz jakiś bonus, ale bardzo często reszta graczy również jakiś mniejszy bonus z tego tytułu dostanie, jeżeli robisz akcję ochrony przyrody lub dziennika to często one są również połączone i jeżeli różni gracze wykonają tę akcję zamykając połączenie to znowu oboje dostajecie dodatkowy bonus. Dla mnie to takie puszczenie oczka w lacerdowską kooperacje wewnątrz gry rywalizacyjnej, chociaż czysty tryb kooperacyjny w endeavorze istnieje, ale nie miałem okazji zagrać.
Na początku wydaje się, że nie mamy tu nic do zrobienia w związku z małą ilością akcji, ale im późniejsza runda tym jest tego więcej i na prawdę da się kilkanaście akcji w czasie rundy wykonać. Warto szukać tutaj kombosów i starać się nie zablokować kiedy braknie nam dysków, a specjaliści będą mieli wolne pola na dyski akcji. No nie mogę się doczekać kolejnej rozgrywki po prostu.

To wszystko na co pozwolił mi wrzesień, ale i tak jestem zadowolony, że chociaż tyle się udało. We wrześniu oprócz gry będzie również rozgrywka miesiąca, ponieważ muszę pochwalić mojego znajomego, który wiedząc, że mam bardzo ograniczony czas zmienił swoje plany growe z pełnego stołu i zasiadł ze mną do Revive i Paxa Renesans w dwie osoby, takich ludzi trzeba doceniać i życzę wam wszystkim żebyście mieli wśród znajomych takiego współgracza. Samą grą miesiąca zostaje Endeavor: Deep Sea, gdzie z mojego niezbyt lubianego wydawnictwa wypuszczono taką fenomenalną perełkę z prostymi zasadami, ekspresowym czasem rozkładania, świetnym gameplayem i fenomenalnymi komponentami.
Ostatnio zmieniony 01 paź 2024, 16:17 przez ave.crux, łącznie zmieniany 1 raz.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Darkstorm
Posty: 1080
Rejestracja: 04 gru 2018, 09:48
Lokalizacja: Wielkie Cesarstwo Północy Gdańsk
Has thanked: 184 times
Been thanked: 311 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: Darkstorm »

U mnie bieda jeśli chodzi o granie w tym miesiącu a to za sprawą wakacyjnej aury jaka panowała we wrześniu. Głównie odpalałem lekkie gry ale nie tylko.
Game Qty
No Mercy 4
Sagrada 4
Harmonies 3
Tzolk'in: The Mayan Calendar 2
War of the Ring: Second Edition 2
Apiary 1
Beyond the Horizon 1
Ex Libris 1
Federation 1
Flamecraft 1
Great Western Trail: New Zealand 1
Innovation 1
Verdant 1
Virus! 1

U mnie zawsze Wojna o pierścień ma pierwsze miejsce :wink: ale żeby nie było nudno to wyróżnię tutaj Beyond the Horizon czyli rozwinięcie Beyond the Sun tylko, że w innym settingu. Najprościej rzecz ujmując mamy tu drzewko technologii, które sobie rozwijamy, starego dobrego pojedyńczego workera :wink: i najważniejsza imo nowość, coś co ja uwielbiam w grach czyli modularną planszę, którą eksplorujemy i rozwijamy w trakcie gry, i zabudowywujemy by zdobywać punkty. Nie ma tu już negatywnej interakcji w postaci walki. O tyle o ile BTS był dla mnie ok ale nie wywołał większego zainteresowania, tak BTH jest kandydatem do zakupu.
Awatar użytkownika
Seraphic_Seal
Posty: 1258
Rejestracja: 28 lis 2021, 20:44
Has thanked: 408 times
Been thanked: 340 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: Seraphic_Seal »

Wrzesień 2024:
Endeavor: Deep Sea - 6
Huang - 3
Kryptyda - 2
Century: Nowy Świat - 2
For Sale - 2
Gra o Tron - 1
Bitoku (dodatki) -1
Obsesje - 1
Everdell - 1

Zapiski podpowiadają, że całość zajęła jakieś 29,5 godziny. Z czego:
- 13,5 godziny prywatnie ze znajomymi
- 12,5 godziny na cotygodniowym klubie
- 3,5 godziny na comiesięcznym klubie w bibliotece
Na 19 partii wygrałem całe 6 xD

Dodatkowo na BGA zagrane:

Treos - 2
Obsessions -1,5
Harmonies -1
El Grande -1
Mountain Goats -1


EDIT 6.10

Dzień się jeszcze nie skończył, a w październiku już ponad 13h. Wrzesień ma szanse być szybko przegoniony xD

EDIT 29.10

No i ostatecznie miesiąc będzie raczej słaby. Jeden z współgraczy dosłownie zaginął nam bez słowa na większość miesiąca, ja miałem inne zajęcia na weekendy i nie udało się "wyrobić normy". Na szczęście listopad zaczyna się długim weekendem, to daje perspektywy.
Ostatnio zmieniony 29 paź 2024, 10:25 przez Seraphic_Seal, łącznie zmieniany 2 razy.
mordajeza
Posty: 435
Rejestracja: 19 lut 2019, 13:16
Has thanked: 244 times
Been thanked: 351 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: mordajeza »

U mnie 17 partii w 12 gier:
Spoiler:
Nowość

Brian Boru - wahałem się na promocjach, ale ostatecznie odpuściłem. Za to kolega kupił. I całe szczęście, bo po jednej partii jestem zachwycony. Nie wiem, czy to zauroczenie nie minie po kolejnych rozgrywkach, ale na razie jest "łał". Rozgrywka na 3 osoby poszła szybko-sprawnie, było dużo kminienia, właściwie każda decyzja ma sporą wagę. Może oprawa graficzna nie zachwyca, ale też nie przeszkadza. Jedno, do czego bym się przyczepił, to karty pomocy - do wyrzucenia.

Powroty warte wzmianki

Gry, które kiedyś mnie zachwyciły, później (po kilkunastu partiach) trafiły na półkę. A teraz wróciły i okazały się średnie:

Bot Factory, Magnaci i Tortuga 2199 - było w porządku, ale tylko tyle.

Wiedźmin: Stary Świat - niestety, ale z każdym kolejnym podejściem podoba mi się coraz mniej. Chyba rzeczywiście jest tak, że po kilkunastu partiach widziałem już wszystko. Ale tych kilkudziesięciu godzin życia spędzonych nad Wiedźminem nie żałuję ;)

Gra miesiąca (3 pkt)

Inis - Boże, ale to jest genialna gra. W partii 4-os zaliczyłem piękny powrót z zaświatów. Po koszmarnym początku, w swoim ostatnim ruchu w rundzie przyniosłem przeciwnikowi pretendenta na tacy tylko po to, żeby zremisował warunkami zwycięstwa z innym graczem i żeby gra toczyła się dalej. W kolejnej rundzie sam otarłem się o zwycięstwo, by ostatecznie zremisować z aktualnym branem (czyli przegrać). Ech, piękna to była partia. A druga, już 3-os, też niezła (choć wygrałem dość szybko - fajnie, ale szkoda ;) )

Wyróżnienia (1 pkt): Godfather, Turbo oraz Neuroshima Hex.

I bieżąca klasyfikacja mojej "Gry Roku" (po 9 miesiącach w czołówce robi się coraz ciaśniej, emocje jak w Inis ;) ):

1. Wojna o Pierścień: Gra Karciana - 5 pkt.
- Inis - 5 pkt.
- Godfather - 5 pkt.
4. Brass - 4 pkt.
- LOTR LCG - 4 pkt.
- Turbo - 4 pkt.
7. Marvel United X-men - 3 pkt.
- Basillica - 3 pkt.
- Palec Boży - 3 pkt.
10. Neuroshima Hex - 2 pkt.
- Tytani - 2 pkt.

miejsca 12-24:
Spoiler:
Awatar użytkownika
noowy
Posty: 493
Rejestracja: 07 paź 2004, 16:28
Has thanked: 78 times
Been thanked: 173 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: noowy »

Kolejny dobry miesiąc. 77 rozgrywki w 9 gier. Wszystko w domowym zaciszu, większość 2-osobowo z 10-letnim synem, jedna partia z córką, 7 partii solo. W sumie ~25 godzin bardzo dobrej zabawy.

Nowości:

BRAK. Ogrywaliśmy głównie ulubione tytuły z naszej topki.


Stałe pozycje

Dominion - (12 rozgrywek, w sumie ~5 h)
Gramy zawsze losowym zestawem 10 kart z jednego dodatku lub 5-5 z 2 dodatków (jeśli na k6 wypadnie 6 podmieniamy jedną z kart na losową kartę promo.) Mamy wszystko co do tej pory wydało IUVI i z tego losujemy. Tylko raz trafił się zestaw, w który grało się słabo, reszta partii to była wyśmienita zabawa. Już samo wyciąganie pudeł i oglądanie grafik z nowych wydań to czysta przyjemność. Często też trafiała nam się Pieśń Nocy o której krążą różne opinie i mimo, że z jednej strony rozgrywki były trochę dłuższe i nadal nie przepadam za urokami, to z drugiej strony jestem ogromnym fanem pamiątek oraz fazy nocy. Sześć posiadanych pudeł przełożyło się na bardzo różnorodne rozgrywki, z wieloma nowymi miodnymi kombosami, a myślę, że z kolejnymi dodatkami będzie pod tym względem tylko lepiej. Mimo, że za czasów Barda bardzo mocno ograliśmy podstawkę i Intrygę, to granie po latach z większą pulą dodatków bawi nadal tak samo jak nie lepiej. Ta gra chyba nigdy mi się nie znudzi i umacnia się jako osobiste Top2. Syn też uwielbia.
Szkoda jedynie, że apka do losowania Jack of all Dominion nie jest już rozwijana i pozostał gorszy Dominion Randomizer.

Marvel Dice Throne - (6 rozgrywek, w sumie ~3 h)
Spider, Cpt Marvel, Pantera, Thor i Loki porządnie ograni wcześniej. Zaczęliśmy ogrywać Wdowę (pojedynek + rewanż z zamianą stron, po kolei przeciwko wszystkim poprzednio ogranym). Dwóch regularnych sezonów się ostatecznie pozbyłem, bo syn aż tak bardzo nie przepadał, a dla mnie po czasie przy najtrudniejszych bohaterach rozgrywki wydawały się jednak zbyt długie, lekko zbyt przekombinowane i zbyt wiele razy musiałem szukać odpowiedzi we faq jak na tak prostą w założeniach grę. Nie wiem nawet czemu kupiłem wersję Marvel, ale był to strzał w 10. Zamiana generycznych postaci na znanych i lubianych superboaheterów w naszym przypadku robi ogromną różnicę. Niby gra się podobnie, ale jednak zupełnie co innego grać barbarzyńcą czy elfką, a zupełnie co innego Thorem czy Wdową z charakterystycznymi atakami i umiejętnościami. Partie są krótsze, zamykają się w 30min czyli w końcu tak jak powinno być w grze tego typu, nie ma tyle sprawdzania zasad, często zwycięstwa są na styk. Grało się nam tak dobrze, że zaczynam jednak żałować że pozbyłem się 2 battlechestów i zastanawiam się nad ponownym zakupem żeby dać regularnym bohaterom jeszcze jedną szansę. X-Meni to must have, mam też nadzieję, że ostatecznie uda się wydać po polsku także Misje.

Mindbug - Poza Wieczność - (6 rozgrywek, w sumie ~1,5 h)
Syn do tej pory bardziej wolał pozostałe sety, ale raz dał się namówić na wieczność i później nawet sam ją proponował. Jak zwykle partie dłuższe niż przy pozostałych setach, ale pełne kombinowania, przerzucania kart między stosami, wzmacniania i zwrotów akcji przy zagrywaniu kart "jeśli 2 stwory mają taką samą siłę, to...". Świetna seria. Top5.

Legendy Blue Moon - (4 rozgrywki, w sume ~2 h)
Jak zwykle mecze do 5 kryształów, ale znowu trafił się nam się kiepski matchup - Terrah vs Pillar. Pillarowie znowu na straconej pozycji, Terranie zwykle mają odpowiedź na każdy ich myk. Mimo, że grywam w ten tytuł od lat i bardzo go cenię, to jednak ostatnio coraz bardziej uwiera mnie coraz bardziej widoczny brak balansu. Aż zacząłem grać z AI (nie wliczam do rozgrywek) i zgłębiać temat:
https://boardgamegeek.com/thread/212653 ... ue-moon-ai
Rozumiem takie rozjazdy przy Neuroshimie, gdzie liczba armii jest większa i prezentują zupełnie różne mechaniki, ale tutaj wydaje mi się, że doktor i ekipa mogli się bardziej postarać. Chyba, że założenie było takie, żeby zachęcić do modyfikowania i składania własnych talii. Chyba damy trochę odpocząć tej grze.

Dice Realms - (3 rozgrywki, w sumie ~1 h)
Nadal bawimy się przy tej grze znakomicie, ale niestety tylko 3 partie, bo póki co Realmsy zostały wyparte przez inny tytuł tego samego autora ;)


Powroty:

Dorfromantik - (7 rozgrywek, w sumie ~3 h)
Wiosną zaczęliśmy grać całą rodziną w czwórkę i mimo, że wszystkim się podobało to po paru partiach przerwaliśmy i nie zdążyliśmy odblokować większości rzeczy. Stwierdziłem, że zacznę od początku tym razem solo. Po 7 partiach mogę stwierdzić, że zdecydowanie wolałem grę w wariancie 4-sobowym niż solo. Gra się okej, ale ani sama rozgrywka niczym specjalnym nie przyciąga, ani kolejne odlkowane kafelki nie wzbudzają większych emocji. I na pewno w moim przypadku nie jest to też ani szczególnie spokojne i ani szczególnie relaksujące doświadczenie, bo wiele razy losowość kafli potrafiła mnie mocno wkurzyć ;) Z każdą partią mój zapał maleje i nie wiem czy gra znów nie zostanie odstawiona.

Neuroshima Hex - (4 rozgrywki, w sumie ~1 h)
Wróciliśmy do ogrywania armii według kolejności wydawania (pojedynek + rewanż z zamianą stron, po kolei przeciwko wszystkim poprzednio ogranym) i aktualnie jesteśmy na Dancerze. Armia szczególnie łatwa do grania nie jest, ale na nudę w żadnej partii nie można narzekać, bo w pojedynkach z Dancerem zawsze dzieje się sporo. Lada chwila przyjdą Ludzie Pustyni, ale ogrywając armie według schematu to dojdziemy do nich pewnie dopiero w przyszłym roku ;)

Gejsze - (1 rozgrywka, ~15 min)
Jedyna partia z córką w tym miesiącu. I niestety po w sumie 19 partiach regrywalność chyba się dla nas wyczerpała, bo grało się raczej meh. Czekam na dodatek, mam nadzieję, że da nowe życie tej grze.


Gra miesiąca

Race for the Galaxy (34 partie, w sumie ~9 h)
Tak jak miesiąc temu. Gdy tylko pytam czy w coś zagramy, a syn odpowiada "no pewnie, Rejs" serce mi rośnie. Po 50 partiach dołożyliśmy The Gathering Storm i jest pięknie. Do ulubionej przez młodego strategii militarnej doszło teraz rushowanie przy pomocy Improved Logistics - ile on ma frajdy jak mu to wyjdzie. Na razie jeszcze gramy bez celów, ale na wszystko przyjdzie pora, tyle jeszcze dobra przed nami (już widzę co będzie robił młody jak dojdziemy do przejęć). Absolutnie genialna, ponadczasowa gra. Chyba już nikt nigdy nie wymyśli tak małej i krótkiej gry, a tak wielkiej. Top1.
Awatar użytkownika
Padre
Posty: 247
Rejestracja: 17 cze 2009, 10:52
Has thanked: 24 times
Been thanked: 199 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: Padre »

Wrzesień po raz kolejny pod znakiem innych spraw, więc na żywo znowu zero partii i jedyny ratunek w BGA. Co ważniejsze wnioski:

Orleans - pojawił się w becie na BGA i działa. Lubię i szanuję tę grę, pół roku temu powrót do niej ożywił mój planszówkowy apetyt, nawet tryb co-op się przyjął. Cieszę się, że implementacja na BGA ma sporo opcji, mam wrażenie, że surowa "podstawka" ma kilka oczywistych dróg do zwycięstwa, a tak można trochę zamieszać i poeksperymentować.

A Gest of Robin Hood - również beta. Niedawno kupiłem tę grę by dać ostatnią szansę COINom, ale jak nie da się zagrać na żywo, to BGA tak samo dobrze odpowie mi na kluczowe pytanie. Po kilku partiach jeszcze nie zdecydowałem. Pierwsze wrażenie: znowu te pogmatwane i pełne warunko-wyjątków akcje, które odrzuciły mnie od COINów. Drugie wrażenie: może to jednak nie jest takie koślawe, da się przeżyć. Jeszcze pogram i zdecyduję czy pudełko zostaje w kolekcji. Mam nadzieję, że wreszcie "kliknie" mi w mózgu sposób gry Robin Hoodem, bo wciąż nie mogę złapać płynności tą stroną konfliktu.

Pax Renaissance i Pax Pamir - o, tutaj mam zagwozdkę. Po kilkudziesięciu partiach zaczynam podejrzewać, że ja te gry bardziej szanuję niż lubię. Obie mają cechę, za którą nie przepadam w grach - przeciąganie liny ocierające się o negative play experience. Moja filozofia jest prosta: robienie postępów > powstrzymywanie postępów >>>> cofanie postępów. Paxy trochę zbyt często obracają się wokół tego ostatniego. Nawet jeśli jest to efektem sprytnej zagrywki, frustracja wynikająca z marnowanych tur to nie jest coś czego szukam w grach. Do przemyślenia czy moje egzemplarze zostaną na półce.
Awatar użytkownika
nimsarn
Posty: 318
Rejestracja: 04 lis 2005, 16:54
Lokalizacja: Z buszu! W centrum Zielonej Góry
Has thanked: 539 times
Been thanked: 199 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: nimsarn »

Wrzesień zaczyna się niby pierwszego i kończy trzydziestego, ale w moim kalendarzu to jedna i ta sama data :shock:

Nowości:
CloudAge (+++) - bardzo się obawiałem posiąść jedną z gier Alexandra Pfistera i muszę przyznać, że moje obawy są nieco bezzasadne. Gra jest przyjemna, choć zgranych serduszek rodzinki nie utrzymała.

Starocie i powroty:
Carcassonne: Star Wars (++) - w sumie doskwiera mały stos kafelków;
Baśniowy Bór (+++) - nieco stara już perła w koronie kolekcji syna ale gdy ją potrzeć palcami nieopierzonego gracza - stają się prawdziwe cuda;
Inside (++) - niby po tylu już latach nudzi, ale dalej cieszy oczy. Nawet z tymi plamami po bejcy.

Gra miesiąca
Na CloudAge się jednak zawiodłem, choć muszę przyznać że nie rozgrywką a oddziaływaniem - niedostatecznym. Z tego też powodu laur miesiąca idzie do lasu... Tzn. do Boru - takiego Baśniowego :D
Awatar użytkownika
kuleczka91
Posty: 510
Rejestracja: 10 lut 2020, 18:27
Has thanked: 863 times
Been thanked: 578 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: kuleczka91 »

>>>Rozgrywki w domu:

Wsiąść do pociągu Półwysep Iberyjski i Korea Południowa - we wrześniu udało nam się poznać najnowszy dodatek do WDP. Wpadły rozgrywki rodzinne. Najpierw zagraliśmy na Półwyspie Iberyjskim, a później sprawdziliśmy Koreę Południową. W obu mapach na dzień dobry nie rozdajemy tu klasycznie każdemu kart tras jak w każdej odsłonie tej serii, a każdy dostaje 6 biletów, wybiera 1 i reszta leci draftem. Później z tych 6 zawsze trzeba 2 odrzucić. Nie można zachować ani więcej, ani mniej. Gdzieś w talii wagonów jest dorzucona karta, która powoduje w ciągu rozgrywki dobranie kolejnych 6 biletów i znowu leci draft, ale w drugą stronę przekazujemy karty. Znowu zostawiamy 4, 2 odrzucamy i dopiero po drugim dobraniu można jako ruch wykorzystać dobranie nowych tras, wcześniej jest to zablokowane. A teraz opis samych map:

Zacznę może od tego gorszego czyli od Korei. Mapa Korei jest specyficzna, bo obszary konkretnego koloru tras są upchane tylko w określonym jednym miejscu. Przez to bardzo ciężko w ciągu gry buduje się trasy, bo zanim kolor wróci do rąk bądź jokery to trochę minie. Szukanie wymyślnych nazw miast to też kolejny minus dla nas. Jak normalnie nie mam problemu z czytaniem nazw miast tak tam można sobie połamać język xD. W grze mamy karty +1,+2 i +3, które możemy wykorzystać do wzmocnienia akcji jak dobranie dodatkowych kart z talii wagonów w ciemno (tyle ile plusów daliśmy, karty są jednorazowe), dorzucenie się do takiej planszy swoim wagonikiem gdzie na koniec gry jest liczona większościówka w sumie (można podbić ilość wagoników kartą po tym jak wyłożymy jakiś odcinek trasy na mapie np. odcinek długości 4, dorucamy kartę +3 i już stawiamy wagon na osobnej planszy pod wartością 7, a max jest 8. Na koniec sumujemy wagony na każdym kolorze tras i ten kto ma większą sumę na danym kolorze ten zdobywa więcej punktów gratis) no i za karty można dobrać jeszcze więcej kart tras przy dobieraniu biletów. Ogólnie ta mapa nie spodobała się nikomu z nas i podejrzewam, że to będzie jedyna mapa, na której zagraliśmy dwa razy - pierwszy i ostatni - 3/10.

Dużo lepsze odczucia mieliśmy na mapie Półwyspu Iberyjskiego. Na tej mapie są tzw. miasta festiwalowe, za które punktujemy dodatkowo na koniec gry. Po rozdaniu wagonów na wystawkę i dla każdego z graczy musimy do kart wagonów wtasować karty z miastami festiwalowymi. Jeśli w ciągu gry ktoś dociągnie kartę festiwalu czy to do ręki czy do uzupełnienia puli wagonów to trzeba taki festiwal wyciągnąć żeby był widoczny dla wszystkich. Jak ktoś w trakcie swojej tury zrobi połączenie do miasta festiwalowego, a na wystawce są karty z tego miasta to wszystkie je zabiera do siebie na zakryty stos. Każde miasto ma określoną ilość tych kart festiwali i w zależności ile będziemy mieli kart z danego miasta to zdobywa się wskazane na karcie punkty. Ogólnie jest to całkiem ciekawe rozwiązanie, ale czasami są takie sępy jak moja mama i sama nie chce za bardzo dobierać kart wagonów żeby nam przypadkiem nie dodać kolejnych festiwali, a sama chętnie zgarnia te karty jak my je wyciągniemy przy doborze wagonów xD. Trochę w tej grze bardziej człowiek się skupia na tym kiedy zagrać wagony, żeby przytulić festiwale po drodze niż na samym napięciu czy zdążysz jeszcze połączyć wagony żeby porealizować trasy do końca gry xD No, ale sumarycznie dodatek przypadł do gustu i jest chętnie grany - 7,5/10.

Biały zamek - wpadły 2 rozgrywki na 3 osoby na początku września. Jedna wygrana przeze mnie, druga przez siostrę. My z siostrą grę mega lubimy, mój zagra, bo zagra. Dodatek Matcha już kupiony, czekamy aż będzie premiera - 8/10.

Salton Sea - gra, która bardzo spodobała się mojej siostrze i mojemu, że rozegraliśmy w to w sumie 6 partii. W sumie nie uważam tej gry za złej, ale na pewno pałam do niej mniejszą miłością niż oni, ale to dlatego, że jestem póki co najsłabszym ogniwem w tej grze i siostra próbując ograć mojego nawet nie musi się mnie obawiać w ciągu rozgrywki, że będę stanowiła do niej jakiekolwiek zagrożenie haha. Sam twist w tej grze gdzie karty są zarówno kasą jak i akcjami są super rozwiązaniem. Na pewno gra jest regrywalna, bo za każdym razem rozgrywki inaczej nam się ułożyły. Raz nam szło lepiej, raz gorzej. Im dalej w las tym każdy z nas ma swoje ulubione karty akcji czy badań. Z czasem jednak im dłużej w to grałam to gra zaczęła mnie nużyć, ale to dlatego że graliśmy albo jedno za drugim, albo dzień za dniem i już miałam odruch wymiotny na samo słuchanie, że oni znowu chcą grać w Salton Sea xD. Gra na pewno zostaje w kolekcji, była warta zakupu i już mam nawet kupiony do niej drukowany insert żeby szybciej się to rozkładało. Tak do zagrania raz na jakiś czas to spoko, ale na pewno nie ciągiem. Ogólnie to kolejna "duża" gra w małym pudełku od Devira - 7/10.

Dobry rok - udało mi się namówić mojego na dwie rozgrywki w Dobry rok, bo bardzo dawno nie grałam, a ja w sumie lubię ten tytuł mimo, że jest lajtowy. Czasami i na takie gry przyjdzie ochota. Bardzo mi się kojarzy ta gra z Everdellem, ale to ze względu na zwierzątka i przygotowywanie się do Zimy. Ogólnie na pewno zostaje nadal w kolekcji - 8/10.

Inventions: Ewolucja Idei - w końcu udało się poznać Inventions choć pierwsze podejście do gry było ciężkie, bo znudziło mnie godzinne przygotowanie planszy i reszty elementów nie znając co jest czym i nieustanne sprawdzanie w instrukcji. Stwierdziłam, że jakoś mi przeszła ochota na granie w to i może w inny dzień jak będzie więcej ochoty xD. Ponownie podjęłam wyzwanie za jakieś dwa dni i tym razem skutecznie. Udało nam się zagrać, sukces xD Najbardziej uwierało mnie i mojego to, że w grze dla 2 graczy trzeba obsługiwać dodatkowo bota. Może i nie jest on trudny do obsługi, ale jest to jednak upierdliwość. Pierwsza gra to było takie trochę jak dziecko we mgle, bo człowiek nie wie po co, na co i dlaczego i jaki to ma wpływ na dalsze poczynania. Im dłużej graliśmy tym lepiej już nam szło ogarnianie całej gry. Jakiś dzień później chciałam ponownie zagrać, póki pamiętam zasady gry xD Druga rozgrywka była dla mnie o wiele lepsza, już wiedziałam co robię, po co i co mam w dalszych planach. Bota już ogarnialiśmy prawie pamięciowo co zrobi (ale i tak muszę sobie ogarnąć jakiś skrót zasad do tego). No ogólnie mimo drugiej przegranej w grze bawiłam się świetnie. Choć klimatu nie czuję w ogóle w tej grze, że jesteśmy jakimiś wynalazcami tak mega podoba mi się te szukanie jak obejść system w inny sposób żeby dostać te akcje, które sobie zablokowaliśmy. Już też lepiej nam szło z uzyskiwaniem znaczników łańcuchów żeby więcej wykonać w grze, bo w pierwszej rozgrywce tylko raz miałam 2 łańcuchy, a całą grę graliśmy na 1 startowym haha. Ogólnie to muszę koniecznie zagrać jeszcze raz w On Marsa z Lacerd, bo coś mi się wydaje, że Inventions jest dla niego mocną konkurencją w moim rankingu. Ogólnie nie jestem fanką Lacerdy i kompletnie nie spuszczam się nad jego grami jak niektórzy, ale Inventions na prawdę mi się podoba :). Daaawno temu grałam w On marsa i pamiętam, że gra mi się widziała, tyle że za długo trwała. No koniecznie muszę wrócić do On Marsa i ponownie zestawić swoje odczucia z gry. Póki co Inventions 8/10.

Bardwood Grove - to była dla nas nowość, na którą czekaliśmy chyba z 3 lata zanim w ogóle przyszła z KSa. W międzyczasie przed grą musieliśmy sobie spolszczyć instrukcję do tego oraz tekst na kartach żeby zagrać bez zaglądania w słownik. Gra okazała się całkiem ciekawa, na pewno jest dla mnie o wiele ciekawsza niż Zatoka Kupców. Jest to całkiem spoko deckbuilding połączony ze zwiedzaniem planszy i zbieraniem różnych rzeczy żeby wykonac inne akcje i choć każdy z nas wykonywał w grze różnego rodzaju akcje to wyniki na koniec mieliśmy zbliżone. To akurat jest fajne, że do końca nie wiadomo kto wygra i czasami te ostatnio wykonane ruchy mają znaczenie, bo czasem ten 1 wyszarpany punkt na koniec gry jest tym zwycięskim. Ogólnie rozgrywamy grę wg zaleceń z instrukcji, że musimy rozegrać 5 rozgrywek i po każdej odblokować nowe pudełko z rzeczami do gry. Póki co zagraliśmy Wiosnę i Lato. Mega fajne rozwiązanie z kółkiem do kręcenia na swojej planszetce gracza, które ma magnes w sobie (Tak tu patrzę na Ciebie i śrubkę ze Szczurów z Wistar!). Mamy tą grę w wersji deluxe i uważam, że naprawdę warto było :). Mega przyjemnie obcuje mi się z tą grą, póki co ani razu się nie nudziłam, jedynie czasem downtime dobijał jak ktoś za długo się zastanawiał w jakiej kolejności wykorzystać bonusy ze swoich zagranych kart w pieśni. Ogólnie bardzo chętnie wrócę do tej gry - 8/10.

Brzdęk: Katakumby - chciałam w to zagrać ze swoim, bo miałam ochotę na Brzdęka, bo dawno już nie graliśmy. No i udało się zagrać, wygrać, ale kurcze jakoś nie było tej radości z tej rozgrywki. Może temu, że nie udało mi się zebrać drugiego artefaktu, bo sytuacja była na tyle zła, że trzeba było się ewakuować do bezpiecznego obszaru. Odznaki nie udało się zdobyć, ale chociaż liczyłam punkty. Chyba już większą radość bym miała gdybym wyciągnęła Brzdęka w Kosmosie niż Katakumby, tyle, że na 2kę to trochę słabo, bo za duży luz na planszy i lepiej się spisuje wersja ze Smokiem. Katakumby ogólnie nie są moją ulubioną częścią, ale trzymam je tylko dlatego, że na 2 działają spoko - 6/10.

Everdell: Dalekobrzeg - grę kupiłam z ciekawości, bo lubimy zagrać w pierwszego Everdella raz na jakiś czas, ale zawsze musiałabym go pożyczać od siostry, a tak miałabym swój. Zagraliśmy dwie partie i gra wyleciała ode mnie z kolekcji. Niestety gra mnie nie zachwyca, a jedyne sensowne miejsca na podbicie punktów w grze to ruch statkiem wokół planszy i zbieranie kafelków mapy. Same pola akcji na planszy są dla mnie mało różnorodne, sytuację trochę ratują kafelki wysp. Zasoby mnie nie urzekły, nadal wolę zasoby z pierwszego Everdella. Karty wizualnie też nie porywają, bo są mało kolorowe, bardziej wyglądają jak wypłowiałe jakby to ktoś przeciągnął zielonym filtrem na koniec. Gra jest niestety też maksymalnie wygładzona, nie czułam tutaj tego uwierania z 1ki, że ciągle czegoś mi brak. No niestety gra okazała się dla mnie niewypałem i została sprzedana - 5/10.

Terraformacja Marsa: Gra kościana - zdania nie zmieniam, uwielbiamy - 8/10.

Halo wieża - chcieliśmy sprawdzić o co tyle szumu no i dla nas zawód. Rozegraliśmy wstępny scenariusz + jakiś dodatkowy z kontrolą paliwa i nie porwało. Gra u nas wyleci z kolekcji, totalnie nie dla nas. W grze głównie chodzi o to jak najbardziej zoptymalizować działania żeby ukończyć scenariusz z sukcesem, nas to nudziło - 3/10.

>>> Paczki z poczty:

Ostoja - rozegrane w sumie 8 rozgrywek, w tym 7 dwuosobowych i 1 trzyosobowa. Dla tej gry był głównie wybierany zestaw, bo zbierała wiele zachwytów. Początkowe partie były spoko, ale im dalej w las tym moja opinia zmieniała się na gorszą. Ogólnie po tych 8 rozgrywkach zdecydowanie nie kupię tej gry, bo losowość dociąganych kamieni ma spore znaczenie w rozgrywce. Przez to, że na rynek nie wchodzi pożądany kolor to gracze nie potrafią ukończyć zadań z tworzeniem siedlisk dla zwierząt, które pobrali do realizacji. Gra ma jeszcze opcję dodatkowego punktowania za określone układy czy wysokości, ale dla mnie to minus, bo nie podoba mi się to, że mam szukać alternatywy żeby spróbować wygrać w inny sposób niż robić to o co w grze tak naprawdę chodzi. Dla mnie to nie jest żaden Kaskadia killer. Osobiście nadal chętniej zagram w Kaskadię i będę się zdecydowanie lepiej bawiła - 7/10.

Banda Pand - gra jak szybko została rozłożona, tak szybko i została złożona, bo zaraz po przeczytaniu instrukcji. Gra z cyklu kto ma więcej szczęścia, że trafi mocniejszą kartę w ciemno ;p Nie dla nas, może dobra gra dla 5-latków.

Puzzle drewniane M Kogut (Wow puzzle) - w paczce z grą były jeszcze dosyć fajne drewniane puzzle do ułożenia w wymyślnych kształtach. Zawsze chciałam takie coś ułożyć. Powiem szczerze, że miałam dobre 15-20min z głowy, całkiem fajne, warto spróbować. Przypomniały się dziecięce lata kiedy się częściej układało puzzle :).

---

Pagan: Tajemnica Roanoke - ta gra jakoś nas totalnie nie interesowała, ale stwierdziłam, że skoro mamy okazję poznać i jest to dosyć świeża gra to chętnie zobaczę. Początkowo gra bawiła jak jeden drugiemu podkładał świnię, a to czymś utrudnił, a to coś komuś usunął z kart z planszetki, ale im dłużej to trwało tym mniej mnie porywało. Uważam, że Wiedźmą jest ciężko wygrać. Łowca ma o wiele łatwiej. Największym uciskiem dla mnie było to, że Wiedźma ma tylko dwa duplikaty tej samej karty w swojej talii, żeby przesunąć bądź wrócić przeciwnikowi na rękę utrudnienia żeby nie żerował na Wiedźmie jeśli pójdzie wykonać jakąś akcję. Sam koncept gry jest ciekawy. Gdyby Wiedźma dostała więcej zdolności na pozbywanie się tych kart to gra byłaby do rozważenia kupna. Coś tam słyszałam, że dodatki chyba to zmieniają, ale nie zagłębiałam się w szczegóły - 7/10.

Niepożądani Goście - dla tej gry był brany zestaw, bo zawsze gdzieś tam ta gra za nami chodziła, a nigdy nie było czasu żeby zagrać. Graliśmy 2-osobowo i gra działała. Sporo w grze zależy też od tego jakie karty z informacjami dostaniemy i sami przekażemy, w sumie sama nie chciałam przekazywać informacji, które miały największy wpływ na odgadnięcie kto zabił czym i z jakiego powodu, finalnie rozegraliśmy dwie gry i w obu w tym samym czasie zgadywaliśmy i bardzo trafnie. Gra była w sumie całkiem ciekawa, ale stwierdziliśmy, że pewnie byśmy w to zagrali z 2-3x i leżałaby na półce. Dobre tak do zagrania na zabicie nudy raz na jakiś czas - 7/10.

Unmatched. Opowieści niesamowite - nie zagraliśmy, ale jak zwykle w tej serii bywa super jakość wykonania. Nie mieliśmy czasu w to zagrać, ale stwierdziliśmy, że w sumie graliśmy kiedyś w dwie jakieś inne gry z tej serii i nigdy nas to nie urzekło.

>>> Planszówki w Spodku 2024

Wojna w Krainie Czarów - gra, która najbardziej mnie ciekawiła z tego co bym chciała zagrać. Pierwsze wrażenia były bardzo dobre, bo gra zachwyciła mnie wyglądem. Nawet te postacie na tych stendach nie wyglądały tak źle xD (Stendy ogólnie mi się kojarzą z grami z gazetki do wycięcia za czasów dzieciństwa i zwyczajnie jak widzę takie coś grach to mnie odpycha na dzień dobry xD).
No, ale odkąd zaczęliśmy grać to moja radość zaczynała przeradzać się w nudę. Totalnie w grze mi nie szło, a chyba całą radość z gry dobiła losowość w żetonach z worka. Byliśmy gdzieś w połowie rozgrywki, a ja dalej stałam na śmiesznych 2 punktach na torze zwycięstwa. Im dalej w las tym bardziej czekałam na koniec tej nudnej gry. Mojemu towarzystwu gra zdecydowanie się bardziej podobała, bo im zwyczajnie tam szło, mieli co robić :). Ja wiem po tej rozgrywce, że dobrze, że tej gry nie kupiłam. Choć głównie z powodu tego, że na 2 słabo działa i w sumie tak faktycznie będzie. No i minus jaki my dostrzegliśmy to, że w instrukcji nie znajdziemy odpowiedzi na wszystkie pytania i w trakcie gry szukaliśmy wątków na bgg. Tak naprawdę gralibyśmy w to o wiele krócej gdyby nie przekopywanie instrukcji i bgg. Gra faktycznie przynosi skojarzenia z Szarlatanami z Pasikurowic ze względu na losowanie żetonów, każdy ma swoją indywidualną zdolność, możemy też skorzystać z tarczy żeby wrzucić niechciany żeton z powrotem do woreczka (w Szarlatanach tą funkcję pełni butelka). Szczerze mówiąc dużo lepiej bawię się w Szarlatanach i tam mam większy wpływ na wygraną mimo losowości niż w Alicji - 4/10.

Herbaciany Ogród - po Alicji koleżance udało się zarezerwować dla nas stolik z Herbacianego Ogrodu, bo akurat się zwalniał. Ja jako jedyna po przeczytaniu instrukcji do gry miałam mieszane uczucia, że raczej ta gra mi się nie spodoba i w sumie się w ogóle nie pomyliłam. Gra wizualnie mnie nie zachęca, dla mnie jest brzydka. Rozgrywka też mnie nie porwała, bo to bardziej pasjans, że każdy sam sobie, a jedyna interakcja jaka jest to, że ktoś podbierze upragnioną kartę, albo zajmie miejsce na planszy i przytuli z 2 pkt więcej niż reszta wolnych pól jakie zostały ;p. Osobiście w życiu bym za to nie zapłaciła 200. Nawet nie wiem skąd taka cena, chyba za malowanie na meplach xD. Ta gra to typowa sałatka punktowa, że co byśmy nie zrobili to zyskamy z tego jakieś punkty teraz lub na koniec gry. Dla mnie jedynym sensownym miejscem w grze było pójście w Karawany oraz Tor Cesarza, bo z tego najwięcej można było zyskać punktów za ich wypełnienie. Tor Cesarza zwyczajnie dawał nam karty, które na koniec gry przyniosą nam dodatkowe punkty za różne rzeczy w grze. Karawany głównie przynosiły dosyć fajne punkty, ale same karty nie były dla mnie żadnym wyzwaniem, bo miałam taki zapas listków herbaty, że bez problemu mogłam te Karawany realizować. W ogóle karty Karawan są zbyt mało różnorodne. Pod koniec gry nie robiliśmy praktycznie nic innego jak każdy latał na Karawany żeby podbić sobie punkty w grze. Stawianie Ogrodu nie było dla mnie żadnym wyzwaniem, bo w sumie stawiałam je tylko żeby uzyskać jakiś bonus za zbudowanie, a nie z faktycznej chęci. Po wybudowaniu 4 Pagód w Ogrodach serio nie widziałam sensu żeby budować kolejne skoro te 4 i tak przynosiły mi herbatę, że w ogóle nie odczuwałam jej braku przez 95% czasu gry. Ruch statkiem po rzece był w sumie dla mnie dodatkową akcją na pozyskanie bonusów za przesunięcie. Żeby naklepać punktów z toru Badań nad herbatą to nie wiem ile trzeba by było mieć kart w talii żeby tam zrobić więcej okrążeń. Zbieranie filiżanek to chyba najprostszy element w całej grze, praktycznie z niego nie skorzystałam, bo umiałam pozyskać bonusy z innych miejsc. Ogólnie dla mnie ta gra to totalne rozczarowanie i jednak już po instrukcji wiedziałam, że to będzie dla mnie nudna gra. Siostra również po grze powiedziała, że cieszy się, że tej gry nie kupiła w ciemno (a zamierzała), bo zaraz by ją musiała wystawiać na sprzedaż, bo jest nudna i praktycznie zerowa interakcja. Koleżanka była grą zafascynowana. My ogólnie z siostrą nie lubimy pasjansów, nas nie rajcuje granie samemu sobie, wolimy gry bardziej interakcyjne. Dla mnie 5/10.

Chrzań to! - na drugi dzień Spodka udało się dorwać grę Chrzań to! od Lucrum. W sumie nie mieliśmy tego w ogóle w planie do grania, ale zachęcała nas wyglądem, a że udało się dosyć szybko załatwić grę to czemu by nie spróbować. Gra ogólnie jest ładnie wykonana, ale rozgrywka nikogo z całej naszej 4ki niestety nie porwała. W moim odczuciu jest to bardziej gra, kto ma większe szczęście, że dociągnie karty z zadaniem i będzie miał większość pasującego układu żeby dołożyć niewiele od siebie (warunek konieczny) i zrealizować zamówienie. Po drodze wychwyciliśmy błąd w instrukcji odnośnie tego skąd pobierać kostki za wykonanie "Dania w pięknym stylu". W polskiej instrukcji jest błąd, bo najpierw jest napisane, że mamy je pobrać z zasobów ogólnych, a nie z podstawki (puli), a w przykładzie obok już jest informacja, że bonusowe kostki pobieramy z podstawki (puli). Sprawdziliśmy angielską instrukcje i kostki pobiera się z zasobów ogólnych, a nie z podstawki (puli). Zgłosiłam to Lucrum na fb. Osobiście bym tej gry nie kupiła i reszta naszego grona też nie. Przed wypożyczeniem gry jeden Pan zdawał ją przede mną i został zapytany przez Panią z wypożyczalni jak mu się gra podobała czy fajna, a jego odpowiedź zabrzmiała "Hmm....jest ładna" xD No to już wiedziałam, że dupy nie urwała, ale jeszcze lepsza była odpowiedź tej Pani - "Zabrzmiało to tak jakby powiedzieć o kobiecie, że jest miła". No uśmiałam się ogólnie :).
Dla mnie finalnie to była chyba najsłabsza gra z całego Spodka w jaką zagrałam - 5/10.

Ekosystem 3: Sawanna - jako jedyna z całego naszego grona byłam zainteresowana zagraniem w ten tytuł. Wizualnie gra jest dla mnie mega ładna i już oczy mi się świecą jak 5 zł na te piękne grafiki zwierząt i klimat Afryki. Mam w domu pierwszy Ekosystem, ale w sumie nie gramy w to i to jest główny problem tej serii dla mnie. Z chęcią bym kupiła 3kę, bo jest najciekawsza mechanicznie w porównaniu z poprzednikami. Podoba mi się sam pomysł z polowaniami wg łańcucha pokarmowego, liczenie zasięgu jak i konkretnego układu zwierząt np. w przypadku Geparda żeby zaliczyć udane polowanie to gazele muszą być po skosie i kilka gepardów może zapolować na tą samą gazelę, bo polują stadnie. No i ogólnie to, że do samego końca nie wiadomo kto wygra. Mega fajnie, że NK już potworzyło kalkulatory do każdej części z serii, mega ułatwia to zliczanie wyników. Trójka ogólnie bardzo mi się podoba i faktycznie rozważam jej zakup. Mam nadzieję, że nie podzeli losu 1ki jeśli dołączy do kolekcji. Była to druga wg mojego rankingu z najlepszych gier jakie udało się zagrać w Spodku - 7,5/10.

Alpaki - ta gra nam przypadkiem wpadła na radar, bo w pierwszy dzień przytuliliśmy u NK promkę na tą grę i tak nas wygląd tej słodkiej Alpaki zachęcił do poznania tej gry, że stwierdziliśmy, że w sumie czemu nie xD
Sama gra jest dosyć prosta, taka rodzinna bym powiedziała. Nie ma tam nic skomplikowanego w zasadach, ale też niczym szczególnie nas nie porwała w rozgrywce. Taka tam spoko gierka do zagrania na 30min. Najładniejsze to grafiki z Alpakami i ich nazwy. No nie da się przejść obok tej gry i chociaż nie spojrzeć na te cudaki na kartach. Ja wiem, że tej gry nie ma sensu kupować, bo wiem że później by leżała na regale, ale chętnie zagram jakby ktoś zaproponował. Dla mnie gierka całkiem okej - 6/10.

Apiary - no i z racji, że ktoś zdążył nas u Kaczek wyprzedzić w zajęciu stolika do Yokohamy to nie mieliśmy żadnego planu B na rozgrywkę. Wróciliśmy na gralnię i patrzeliśmy co można by wypożyczyć. Ujrzeliśmy Apiary. Ta gra była rozważana do zagrania dzień wcześniej, ale jakoś nikomu nie chciało się czytać instrukcji do tego na niedzielny Spodek. Wzięliśmy to z braku laku tak naprawdę. Siostra ogólnie była zainteresowana grą już przed Spodkiem, a mnie jakoś ni ziębił, ni grzał temat pszczół w kosmosie i jakoś ogólnie mnie ta gra nie porywała wizualnie. No i przyszedł czas na zonk przy rozkładaniu gry na stole. Gra naprawdę dosyć fajnie wydana (poza cienkimi planszetkami uli), sensowna wkładka w pudełku, która ma miejsce na wszystkie elementy gry. Siostra zaczęła nam wszystkim czytać instrukcję na głos, ale dla mnie to było takie czytanie, że nic z tego nie wiedziałam, bo czytała szybko ciągiem. W pewnym momencie to już w ogóle nie słyszałam co czyta i się wkurzyłam. Wtedy każdy zaczął sam sobie czytać resztę na telefonie, a ja to w zasadzie zaczęłam w ogóle czytać od samego początku, bo z jej dukania to tak rozumiałam może 1/3. Ja jednak muszę sama czytać instrukcję. Do mnie niestety nie dociera czytanie przez kogoś. Do początku rozgrywki jako jedyna nie doczytałam do końca instrukcji, bo już nie chciałam przeciągać rozpoczęcia gry i o resztę dopytałam współgraczy jak dana akcja działa xD. No powiem szczerze, że jak byłam taką ignorantką co do tej gry, tak się miło nią zaskoczyłam na tyle, że powiedziałam siostrze, że może kupować, że chętnie będę grała i w ogóle cud, że jak na niedoczytanie to nawet mi szło te granie xD. Ogólnie widzę w grze dużo zmiennych, zawsze będzie inny układ kafli do pozyskania, inne frakcje uli, wchodzenie do gry w innych układach kafelków planet, inne zasoby do pozyskania z akcji eksploracji w kosmosie. Mega fajnie wykonane pszczółki + figurka statku matki. Jedynie co nas zastanawia jak gra będzie śmigała na 2kę graczy, bo graliśmy na 4 i co chwilę coś się działo, co chwilę ktoś kogoś przepychał z planszy. No ogólnie to była dla mnie najlepsza gra w jaką udało się zagrać na Spodku, mimo że nie udało nam się gry ukończyć, bo już się kończyło wydarzenie to mega nam się podobało. Rozważamy zakup do kolekcji - 8/10.

Yokohama - dla nas gra widmo przez cały Spodek. Koleżanka z siostrą kilka razy obleciały cały Spodek w poszukiwaniu tej gry żeby się z kimś dogadać później żeby dał znać jak będzie oddawał grę, no ale jej nie znalazły. Później się okazało, że jest druga sala i tam ta gra była widziana, ale jak zwykle na stolikach jej i tam nie było widać xD Wiemy, że można było zagrać u Kaczek, ale gra była wiecznie oblegana i nie dało rady dopchać się do stolika. Na stronie wypożyczalni przez cały czas była niedostępna jak sprawdzaliśmy. Siostra w drugi dzień kupiła grę w ciemno, więc nie pozostaje nam nic innego jak poznać w domowym zaciszu czy było warto. Znajomi na pewno są chętni poznać, tak jak ja chętnie zagram u nich w Projekt Gaja, który kupili na Spodku :). Ja boję się kupić PG, ze względu na to, że kompletnie nie podobała mi się Era Innowacji, ale chętnie zagram żeby się przekonać.

Sam Spodek oceniam na średni, dobrze że chociaż te Apiary i Ekosystem 3 go uratowały żeby wrażenia były trochę lepsze. Szkoda, ze Spodek nie jest w innym terminie, bo tak na prawdę dopiero teraz na jesień wjadą nowe tytuły, a przez wiosnę i lato w sumie nic specjalnego nie wyszło co bym chciała ograć. Jedynie co mnie mocno zaciekawiło to na stoisku u Czachy Games gra BRW: Duel - Void. No sama gra mega się prezentowała na stole, jedynie co to nigdy nie graliśmy w nic z BRW i nie wiem czy nam by się to spodobało. Mocno kusi żeby kupić w ciemno i się przekonać. Trochę martwi mała ilość zawartości elementów gry czy to by się szybko nie znudziło. Szkoda, że nie ma na yt jakichś rozgrywek żeby ocenić na tej podstawie czy warto to wziąć czy nie.

----


Na grę miesiąca wybieram Inventions, bo sprawiła mi najwięcej frajdy. Mocnym konkurentem było Apiary ze względu na to, że te dwie gry zrobiły na mnie najlepsze wrażenie we wrześniu, ale z racji, że to była pierwsza gra w Apiary i w dodatku niedokończona to wrażenia mogą być mylne w porównaniu z tym co powiedziałabym o tej grze po kilku rozgrywkach. Może będzie dane mi spróbować jak trafi do kolekcji! :)

Plany na październik: Rozegranie jak najwięcej scenariuszy w dodatkach z Destinies, bo chcemy rozegrać i popchnąć dalej żeby już to nie zajmowało miejsca w domu. Zagrać w nową wykreślankę, którą siostra kupiła na Amazonie - Rivages. Wczoraj udało mi się skończyć tłumaczenie instrukcji do tej gry, więc tylko się zgadać i zagrać. Gra bardzo nam się kojarzy z Wyspami Tukana, aczkolwiek to dwie zupełnie inne gry. Przy dobrych wiatrach może uda się zagrać w Sankore, ale raczej widzę to w ciemnych barwach, bo nie bardzo mam czas żeby ogarnąć tłumaczenie instrukcji do czasu urlopu. Może zapoznamy się z grą W Oparach Miłości, którą kupiliśmy z czystej ciekawości żeby sprawdzić co to jest. Z poczty planszówkowej przyjedzie Tekhenu, więc też chcę sprawdzić. No i chyba więcej nie ma co planować, w skrócie wyjdzie w praniu w co my faktycznie będziemy grali :D.
Awatar użytkownika
Apos
Posty: 1298
Rejestracja: 12 sie 2007, 14:42
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 526 times
Been thanked: 1200 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: Apos »

Wrzesień to bardzo udany miesiąc i wyjątkowy ze względu na duże planszowe wydarzenia, które organizowaliśmy. Wydarzenia te, głównie ze względu na pozytywną atmosferę oraz ludzi jakich na nich można spotkać i pogadać :D

Wrzesień w liczbach: 40 rozgrywek w 24 tytuły.

I na jednym obrazku
Obrazek

Nowości:
- Piraci z Maracaibo | 2x | 9/10
Tu nie miałem wiele oczekiwań, ale bardzo lubię Pfistera i jego gry: seria GWT, Mombasa, duże Maracaibo.
Piratów nie porównywałbym do innych gier tego autora, aczkolwiek można wyłapać te czy inne smaczki w trakcie gry.
Gra rozłożona na stole robi wrażenie i już przy setupie wychodzą pierwsze plusy: losowe rozłożenie kart oraz układ planszy zapewnia różnorodność rozgrywki. Trochę przytłacza ikonografia, ale to tylko pierwsze wrażenia. Gdy wytłumaczyłem zasady (ok 15 minut) to wszystko stało się jasne i klarowne, a gdy pojawiały się pytania to z tyłu instrukcji jest ściąga.
Sama rozgrywka to pływanie od wyspy do wyspy, gdzie kompletujemy załogę, sprzęt, rozbudowujemy nasz okręt, eksplorujemy wyspę i pozyskujemy skarby (perły, złoto i szmaragdy). Gdy kupujemy kartę, to na jej miejsce wchodzi nowa, przez to cały czas zmienia się mapa. Świetne i bardzo lubię takie rozwiązania. Ogólnie jest to bardzo przyjemne, proste mechanicznie i nie ma downtime'u (nawet przy 4 graczach).
Grałem dwa razy w trakcie naszego wydarzenia planszowego i każda rozgrywka potoczyła się inaczej. Raz ze względu na wspomniany różnorodny setup, a dwa to gracze dyktują tempo rozgrywki, bo nie mamy sztucznie ustalonej stałej ilości rund. Pierwsza gra zajęła nam ok 2h, a druga ok 60-70 minut. Bardzo lubię takie rozwiązania, gdzie rozgrywkę oddaje się w ręce graczy.
Interakcja jest minimalna niestety i standardowa jak na euro. Ot możemy komuś kupić kartę, która mogła być akurat potrzebna przeciwnikowi. Gdy staniemy na polu ze statkiem przeciwnika, to płacimy mu monetkę. Jest też wariant z atakowaniem siebie, gdy zakończymy ruch na polu z przeciwnikiem. Rzucamy kośćmi, dodajemy bonusy i zwycięzca dostaje 2PZty. Mało, ale zawsze coś. Wspólnie wpływamy na wartość punktową wspomnianych skarbów, bo albo dokładamy te na wyspy i wartość rośnie albo zabieramy z wysp i maleje. Tu chciałoby się więcej elementów z interakcją, w końcu wcielamy się w piratów! Na końcu podliczamy "PZ"ty i ogłaszamy zwycięzcę, czyli norma jak na euro.

Gra ogólnie bardzo przyjemna z tendencją do jeszcze jednej rozgrywki. Jest to euro jakich wiele w dzisiejszych czasach, ale wszystko robi po prostu ciut lepiej, ciekawiej i przyjemnie się gra. Dobrze się skaluje i działa w pełnym składzie oraz nie trwa za długo. Różni się od gier Pfistera i nie dubluje starego Maracaibo czy innych jego gier.

- Harmonies vel Ostoja | 2x | 4/10
Losowy abstrakt bez klimatu oraz tematyki typu pasjans, który jest kwintesencją tego czego nie lubię w grach planszowych. Umieść kolorki w określonym miejscu, aby zdobyć PZ'ty w/g schematu z karty. Pass. Nie potrzebuję Harmonies w kolekcji i znacznie chętniej zagram w Kaskadię.

- 18 India | 1x | ++
Osiemnastka typu operacyjnego i gdyby nie parę oryginalnych twistów, to nie wyróżniałaby się na tle innych. Są to m.in. draft udziałów, nierdzewiejące pociągi oraz ich odsprzedawanie na market, aby sfinansować nowe, bonusy za dostarczanie odpowiednich towarów i machloje we własnościach spółek. Po tylko jednej rozgrywce poznałem tylko ułamek możliwości tej gry, ale zadziwiająco podoba mi się i chętnie zagram więcej.

- 1858: The Railways of Iberia | 1x | ++/-
Powstaje coraz więcej planszówek kolejowych reprezentujących region Hiszpanii. W tej osiemnastce zaczynami z małymi firmami kolejowymi i tworzymy z nich duże spółki kolejowe. Grę wyróżniają dwa typy torów oraz pociągów. Przypomina mi to poniekąd 1849, ale tutaj jest bardziej operacyjnie i większy nacisk jest nałożone na strategiczne budowanie połączeń kolejowych. Wybór wąskotorówki lub normalnego toru ma duże znaczenie. Ciekawy tytuł operacyjny, który jednak jest dużym i za długim tytułem jak na mój gust.

- 18Ardennes | 1x | ++
Mamy tutaj ciekawą łamigłówkę łączenia małych firm w duże, budowania jak najbardziej opłacalnych połączeń i blokowania innych graczy. Sama ta początkowa minigierka daje dużo satysfakcji. Ponadto spółki są 2/5/10 udziałowe i różne rodzaje pociągów - coś co bardzo lubię w 18XX jeżeli jest podane w odpowiedniej proporcji. Może być trudnym tytułem dla nowych, ale doświadczeni osiemnastkowicze dostają ciekawy tytuł do eksploracji. Po jednej grze mam wrażenie, że poznałem 5% możliwości gry. Chętnie zagram więcej i poznam grę lepiej.

- 18EU | 1x | +/-
Tytuł zbliżony do Ardennes bo o ile się nie mylę jest pierwowzorem. Ciekawy początek, ale po sformowaniu się dużych spółek gra traci i nie jest już taka emocjonująca. Mam wrażenie, że może stać się powtarzalna, a Ardennes robi to samo lepiej.


Wielkie powroty:
- Orleans | 2x | 7,5/10, z Handel i Intryga 9/10
Jeden z eurasów, które mają w sobie to coś. Czy jest to prostota zasad połączona z ekscytacją, gdy sięgamy do woreczka z tokenami i losujemy "robotników". Ta mechanika bag buildingu wraz z podróżowaniem i budowaniem na mapie i zarządzaniem workerami jest solidną mieszanką mechanik. Zawsze chętnie zagram z dodatkiem Handel i Intryga.

- Projekt Gaia | 2x | 7/10
Seria gier, która od początku nie przypadła mi w pełni do gustu. Zawsze miałem wrażenie, że gram w matematyczną łamigłówkę bez tematyki oraz klimatu. Doceniam mechaniki, ale wiele elementów nie pasuje mi. Jak np. narzucone punktowania za określone z góry cele w trakcie rozgrywki. Wolę planszówki otwarte, sandboxowe, które dają swobodę do wykazania się graczom. W serii gier "Terra" mam wrażenie, że jadę po torach narzuconych przez autora. Mała asymetria frakcji. Interakcji jest również za mało jak na mój gust, przy tak dużej i długiej grze. Zasady są trudne, złożone, a gameplayowo nadal sprowadza się do zbierania PZ'tów i przesuwania kosteczek na "euro-torach". Dodatkowy minus za tematykę i niezachęcający, ciemny wygląd gry.
Nadal to najciekawsza część "Terry", a osobiście najchętniej zasiądę do Klanów Kaledonii.


Stali bywalcy:
- Terrorscape | 6x | 9/10
Tytuł ten wywołuje szał na planszowych imprezach. Od wyglądu po wciągającą rozgrywkę, przy której świetnie bawią się początkujący oraz planszowi weterani. Zagrałem po obu stronach "domku" i b. dobrze bawią się jako "zły" i "uciekinier". Morderca ma trudną i satysfakcjonującą grę dedukcyjną wraz z zagrywaniem akcji z kart. Bohaterowie bawią się w kotka i myszkę uciekając przed złym. Każdy morderca ciekawy i gra się nim inaczej. Zagraliśmy na razie tylko w jeden dodatek "Nieśmiertelna groza" i jest sztos. Ponadto udało mi się dostać ostatni dodatek i mam komplet :D. Minusy: jedna strona może popełnić błąd, a to może zachwiać balans rozgrywki - trzeba się pilnować.
Polecam. Dla mnie zaskoczenie roku.

- Burning Banners | 4x | 8,5/10
Ten planszowy bitewniak dla początkujących wywołuje dużo emocji. Pierwsze dwie rozgrywki były dość przeciętne i miałem obawy, że będzie to losowa turlanka, to z każdą rozgrywką było tylko lepiej. Po poznaniu dobrze mechanik i możliwości frakcji w tej grze siedzi duża głębia. Przy rozgrywaniu scenariuszy 4 osobowych mamy tutaj wiele wspólnego planowania, kminienia. Odpowiednie pozycjonowanie jednostek i przygotowana ręka czarów dają przewagę i najczęściej wygraną w bitwach. Normalnie nie sięgnąłbym po klasycznego bitewniaka z dziesiątkami tokenów na planszy i ogromem zasad oraz przeliczników. Tutaj mamy bardzo przystępne i uproszczone zasady, na bazie których buduje się emocjonująca i wciągająca rozgrywka. Zadziwiająco we wrześniu najlepsza rozgrywka była z dwójką casualowych graczy, którzy świetnie bawili się w tej grze wojennej. Natomiast dla weteranów gatunku może to być zbyt prosta gra. Świetna tematyka i wygląd przykuwają oko. Zadziwiająco dobra regrywalność. Graliśmy jeden scenariusz (10) wiele razy i nie tylko nie znudził się, tak za każdym razem rozgrywka potoczyła się inaczej. Zawsze odkrywamy nowe możliwości ataku czy umieszczania jednostek i kombinowania.
Minusy: gra jest podatna na AP, gdy gracze móżdżą dużo nad swoimi akcjami w turze oraz potencjalny downtime prze 4 i więcej graczy. Tu niestety przy pierwszych rozgrywkach, gdy graczy uczą się jeszcze możliwości swoich asymetrycznych frakcji, rundy mogą się dłużyć. Ostatni minus to instrukcja, która pozostawia trochę do życzenia.
Pomimo tego, jest to dla mnie duże zaskoczenie na plus i fajna przygoda z grami bitewnymi, które są podane w przystępnej formie dla każdego.

- Distilled | 2x | 8/10
Lekki i przyjemny euras o tematycznym gameplayu. Tu doceniam jak autor sprawnie skomponował rozgrywkę z tematyką gry. Jest to dla mnie przykład gry euro, w której jest klimat. Zawsze chętnie zagram i mam na oku zakup polskiej wersji językowej.

- Pax Renaissance: Druga Edycja | 2x | 10/10
Dwie rozgrywki, w tym jedna trzyosobowa - tak epicka, która utwierdza tylko, że król jest jeden.

- Fire in the Lake | 3x | 9,5/10
Duży i złożony COIN, który daje ogromną satysfakcję z zagłębiania się w możliwości asymetrycznych frakcji, zależności mechanik i poznawania rozgrywki. Tytuł do eksploracji na wiele spotkań w stałym gronie graczy. Grałem w sumie 4 razy jako Armia Południowego Wietnamu i chętnie zagram drugie tyle. Bardzo podoba mi się, że wraz z rozgrywkami gracze nabierają doświadczenia i ta staje się coraz bardziej zażarta. Bawi gra nad stołem, wspólne knucia, zmiennie sojusze i akcje, które wywołują salwy śmiechu i wybuchy emocji. Po skończonej partyjce mamy zagrać ponownie. Mimo wszystko FitL jest przystępniejszy niż wiele złożonych i ciężkich eurasów, ale rozgrywka wciąga, jest pełna wielowymiarowej interakcji, oferuje niesamowitą głębię, immersję i klimat wylewa się z planszy.
Z czasem chcę sięgnąć po A Distant Plain.

- Root | 2x | 8,5/10
Solidny tytuł, który doczekał się drugiego życia w naszej planszowej społeczności. Bardzo cieszę się, że kupiłem ten tytuł ponownie i sprawia tyle frajdy grającym.

- Dorfromantik | 1x | 8,5/10
Pomimo, że w teorii ten tytuł nie powinien mi się zbytnio podobać to jest dla mnie sztosem kooperacyjnych gier rodzinnych. Uwielbiam jak w trakcie rozgrywki powstaje na stole piękna kraina poprzeplatana rzekami i torami. Przyjemny i satysfakcjonujący system punktowania i odkrywania nowych kafelków. Jesteśmy bliscy końca tej kampanii i dla mnie to jest bardzo dobrze spędzony czas z tą grą. Chętnie sięgnę po nowe, japońskie wydanie. Polecam

- Wyprawa Darwina | 1x | 8/10, 9,5 z dodatkami
Euro pewniak, który utrzymuje się w top10 zaawansowanych gier. Włoska szkoła gier planszowych, która robi to co lubię w tego typu złożonych grach najlepiej. Najchętniej z dodatkiem Ziemia Ognista.


Podium:
🏆 Nowość miesiąca: Piraci z Maracaibo
🏅 Gra miesiąca: Terrorscape
🥈 Rozgrywka miesiąca: Burning Banners


Wydarzenie miesiąca: Planszówki w Spodku
Jeden Spodek, dwa wspaniałe dni, trzy wyjątkowe tytuły, dwanaście emocjonujących rozgrywek, ponad 35 zaintrygowanych graczy i niezliczone ilości uśmiechów 😀. To bilans naszej akcji "Gry Wojenne dla Początkujących", którego celem było przedstawienie, że ten gatunek gier planszowych jest dla każdego. Okazuje się, że nie taki diabeł straszny jak go malują, a najmłodsi "wojennicy" grający w Robin Hooda mieli około 7 i 13 lat! Z kolegą mieliśmy ogromną przyjemność prezentować ten gatunek gier planszowych dla zainteresowanych i początkujących. A Gest of Robin Hood, Vijayanagara oraz Burning Banners cieszyły się dużą popularnością i przez dwa dni wydarzenia mieliśmy komplet graczy.
Przesympatyczna atmosfera wydarzenia, masa uśmiechów, pogawędek i przybitych piątek z graczami były dla mnie główną atrakcją w Spodku 😃. Dziękuję wszystkim za wizytę!
Ardel12 pisze: 30 wrz 2024, 15:21 Wydarzenie miesiąca: Gry Planszowe w Spodku (...) jedyne na co się nastawiłem to Robin Hood, w którego finalnie nie zagrałem, gdyż na stoliki od 3 plansz należało się zapisać wcześniej. Cóż na FB widziałem zapowiedź co będzie, ale jakoś już info o zapisach mnie ominęło. Trudno. (...)
Kurcze, na naszym FB, w wydarzeniu oraz na forum informowaliśmy o zapisach :( . Może się jeszcze uda spotkać i zagrać :)

Plany na październik:
- skończyć kampanię Dorfromantika;
- więcej rozgrywek live w 18XX;
- premiera Stationfall 🔧;
- organizacja turnieju Turbo oraz Dnia gier planszowych.
Ostatnio zmieniony 01 paź 2024, 15:50 przez Apos, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
anitroche
Posty: 854
Rejestracja: 23 kwie 2020, 10:09
Has thanked: 865 times
Been thanked: 892 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: anitroche »

Apos pisze: 01 paź 2024, 15:18
- Wyprawa Darwina | 1x | 8/10, 9,5 z dodatkami
W teorii ten tytuł nie powinien mi się zbytnio podobać, ale jest dla mnie sztosem kooperacyjnych gier rodzinnych. Uwielbiam jak w trakcie rozgrywki powstaje na stole piękna kraina poprzeplatana rzekami i torami. Przyjemny i satysfakcjonujący system punktowania i odkrywania nowych kafelków. Jesteśmy bliscy końca tej kampanii i dla mnie to jest bardzo dobrze spędzony czas z tą grą. Chętnie sięgnę po nowe, japońskie wydanie. Polecam
Czy jest jakaś inna gra o tytule Wyprawa Darwina, czy może chodzi o jakąś inną grę zupełnie? Pytam, bo zaciekawiles opisem :)
"Cześć, mam na imię Ania i dzisiaj pokażę wam jak wygląda rozgrywka w wariancie solo w..."

Zapraszam na mój kanał z pełnymi rozgrywkami solo: Gram Solo na YouTube
Awatar użytkownika
Apos
Posty: 1298
Rejestracja: 12 sie 2007, 14:42
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 526 times
Been thanked: 1200 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: Apos »

anitroche pisze: 01 paź 2024, 15:46
Spoiler:
Czy jest jakaś inna gra o tytule Wyprawa Darwina, czy może chodzi o jakąś inną grę zupełnie? Pytam, bo zaciekawiles opisem :)
Haha, poprawione. Uciekł mi gdzieś opis Wyprawy Darwina :lol:
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3998
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1362 times
Been thanked: 2858 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: Ardel12 »

Apos pisze: 01 paź 2024, 15:18 Kurcze, na naszym FB, w wydarzeniu oraz na forum informowaliśmy o zapisach . Może się jeszcze uda spotkać i zagrać
Tu na forum akurat nie wbijam w połowę wątków, ale że na FB tego mi nie wyświetliło ;/ nie mam żalu :) pomarudzę we Wrocku komuś albo kupię w ciemno. Są teraz dostawy, to można kupić w normalnej cenie.
kuleczka91 pisze: 01 paź 2024, 14:35 Yokohama - dla nas gra widmo przez cały Spodek. Koleżanka z siostrą kilka razy obleciały cały Spodek w poszukiwaniu tej gry żeby się z kimś dogadać później żeby dał znać jak będzie oddawał grę, no ale jej nie znalazły. Później się okazało, że jest druga sala i tam ta gra była widziana, ale jak zwykle na stolikach jej i tam nie było widać xD Wiemy, że można było zagrać u Kaczek, ale gra była wiecznie oblegana i nie dało rady dopchać się do stolika. Na stronie wypożyczalni przez cały czas była niedostępna jak sprawdzaliśmy. Siostra w drugi dzień kupiła grę w ciemno, więc nie pozostaje nam nic innego jak poznać w domowym zaciszu czy było warto. Znajomi na pewno są chętni poznać, tak jak ja chętnie zagram u nich w Projekt Gaja, który kupili na Spodku . Ja boję się kupić PG, ze względu na to, że kompletnie nie podobała mi się Era Innowacji, ale chętnie zagram żeby się przekonać.
Dokładnie tak samo, przemykałem koło stolika z Yokohamą co jakiś czas, ale to trzeba nieźle farcić by akurat się wbić. Ja akurat nie lubię stać nad kimś i dyszeć oczekując aż stolik się zwolni, a też traci się na takie coś masę czasu, który można spożytkować inaczej. Mi pozostaje liczyć na wrocławskie konwenty, gdzie nowinek nie brakuje, a i taki Robin Hood się może pojawić. Popieram też zmianę terminu, mało było gier rozpalających mnie bym musiał zagrać. W sumie Orient i Yokohama. Szkoda, że Czacha nie wystawiła Hrabstwa i Weirdwood Manora.
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1884
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 899 times
Been thanked: 1454 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: ave.crux »

Ardel12 pisze: 01 paź 2024, 15:59 Dokładnie tak samo, przemykałem koło stolika z Yokohamą co jakiś czas, ale to trzeba nieźle farcić by akurat się wbić.
Czyli to warto bylo sprawdzić? Akurat przechodząc, przy stoliku z yokohamą spotkałem znajomego, rozmawiamy i gościu pyta czy chcemy zagrać, bo są 2 sloty wolne. Ja odpuściłem, znajomy zasiadł, a jak czytam to chyba powinienem się zgodzić :D
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3998
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1362 times
Been thanked: 2858 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: Ardel12 »

ave.crux pisze: 02 paź 2024, 09:46
Ardel12 pisze: 01 paź 2024, 15:59 Dokładnie tak samo, przemykałem koło stolika z Yokohamą co jakiś czas, ale to trzeba nieźle farcić by akurat się wbić.
Czyli to warto bylo sprawdzić? Akurat przechodząc, przy stoliku z yokohamą spotkałem znajomego, rozmawiamy i gościu pyta czy chcemy zagrać, bo są 2 sloty wolne. Ja odpuściłem, znajomy zasiadł, a jak czytam to chyba powinienem się zgodzić :D
Niestety nie zagrałem, o grze wiem tyle co w necie znajdziesz. Mnie interesuje by sprawdzić, ale gra była na tyle dobra by załapać się na nowe szaty, więc coś na rzeczy musi być :)
Awatar użytkownika
kuleczka91
Posty: 510
Rejestracja: 10 lut 2020, 18:27
Has thanked: 863 times
Been thanked: 578 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: kuleczka91 »

ave.crux pisze: 02 paź 2024, 09:46 Czyli to warto bylo sprawdzić? Akurat przechodząc, przy stoliku z yokohamą spotkałem znajomego, rozmawiamy i gościu pyta czy chcemy zagrać, bo są 2 sloty wolne. Ja odpuściłem, znajomy zasiadł, a jak czytam to chyba powinienem się zgodzić :D
My próbowaliśmy przez cały Spodek dopaść miejsce u Kaczek na Yokohame, albo wypożyczyć ją z wypożyczalni. Wiecznie była niedostępna, normalnie gra widmo :lol: Mimo, że była wypożyczona to na żadnym stoliku nie zobaczyliśmy jej ani razu :lol:. Nie wiem czy gra dobra czy nie, po prostu chcieliśmy sprawdzić xD
Awatar użytkownika
cboot
Posty: 333
Rejestracja: 17 lut 2007, 14:28
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 4 times
Been thanked: 21 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: cboot »

Nowości miesiąca: Poprzez Pustynię, Ekosystem, Boomerang: Australia, Tucano, Leśne Rozdanie, Ptaszki Ćwierkają

Najczęściej grane: Tucano i Leśne Rozdanie (3x)
Gra miesiąca: Leśne Rozdanie
Awatar użytkownika
XLR8
Posty: 1720
Rejestracja: 16 lis 2020, 18:11
Has thanked: 289 times
Been thanked: 923 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: XLR8 »

ave.crux pisze: 02 paź 2024, 09:46
Ardel12 pisze: 01 paź 2024, 15:59 Dokładnie tak samo, przemykałem koło stolika z Yokohamą co jakiś czas, ale to trzeba nieźle farcić by akurat się wbić.
Czyli to warto bylo sprawdzić? Akurat przechodząc, przy stoliku z yokohamą spotkałem znajomego, rozmawiamy i gościu pyta czy chcemy zagrać, bo są 2 sloty wolne. Ja odpuściłem, znajomy zasiadł, a jak czytam to chyba powinienem się zgodzić :D
Yoko to obok PG i GWT niekwestionowana królowa wśród euro w naszej grupie i jedna z nielicznych 10 na bgg.
Awatar użytkownika
Mr_Fisq
Administrator
Posty: 5752
Rejestracja: 21 lip 2019, 11:10
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1643 times
Been thanked: 1827 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: Mr_Fisq »


Dalsze rozważania o Yokohamie wylądowały w temacie o Yokohamie.
O tu: viewtopic.php?t=51038&start=100#p1669439
Sprzedam: Figurki (Oathmark,Wargames Atlantic, GW), Firefly Adventures, Nemesis: Nieznane Historie, Kawerna, Blackstone Fortress.
Przygarnę: Chinatown, Złapmy Lwa 9x9
probbi
Posty: 982
Rejestracja: 28 gru 2016, 15:13
Lokalizacja: Nadarzyn
Has thanked: 52 times
Been thanked: 143 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: probbi »

Wrzesień przyniósł 25 rozgrywek w 18 różnych gier. Garść nowości o których poniżej, kilku starych bywalców ale ogólnie bez wyraźnego efektu WOW.

Nowości:
- Rollo - jest to klasyczna gra w kości, tylko oczka są zamienione na wizerunki zwierzątek. Kupione rok temu ale wtedy nie zażarło. A teraz co było dla mnie niespodzianką, 5 i 6 latek sami chcieli kolejne partyjki. I każdy z nich przynajmniej raz wygrał.
- Shinobi - starsza już gra od G3, w której zagrywamy karty do siebie i przeciwników i okazjonalnie ubijamy jakaś kartę koleżeństwu przy stole. Wygra ten, czyj kolor na końcu gry ma najwięcej kart na stole. Kolor oczywiście jest tajny i odsłaniamy go na koniec. Miała być partyjka na zakończenie wieczoru z grami, skończyło się na 3 rozgrywkach.
- CO2(pierwsza edycja) - zagrane w 5 osób. Partia zajęła prawie 4 godziny. I może to czas gry a może za dużo graczy przy stole sprawiło, żę fanem CO2 nie będę. Jedna z najprostszych gier Lacerdy ale miałem wrażenie, żę za mało zależy ode mnie. Było czekanie kto rozwinie projekt, aby kolejny gracz szybko go rozbudował. Więc nikt nie stawiał projektów. Prawdopodobnie na 3 osoby było by o wiele lepiej, ale nie wiem, czy będę chciał próbować.
- Wędrowcy znad południowego Tygrysu - Ależ to jest nieintuicyjna gra. Niby po prostu zbieramy karty, ale karty na ikonografii zielone zielone wcale nie są a aby wykonać akcję z jakiegoś pola nie stawiamy pionka na tym polu, tylko obok na karcie. No odczułem dużo takich nieeleganckich rozwiązań. Dodatkowo jest to sandbox bez określonej liczby rund. Gra się ciągnęła tym bardziej, że interakcji wiele nie znajdziemy. No miłości nie będzie
- Sojusz na już - szybka karcianka w zbieranie kolorów lub zestawów. Ot ok

TOP 3 było ciężkie do wyboru. Żadna z gier nie wybiła się szczególnie i ich kolejność mogła by się ułożyć dowolnie, ale trzeba to było ustawić. Tak więc:
1 miejsce Biały Zamek (10 pkt) 3 partyjki i nowy gracz. Regrywalne, szybkie i z krótką kołderką.
2 miejsce Zamki Burgundii (5 pkt) zbliżone do Białego Zamku pod wzgledem czasu trwania i przyjemności z gry. DObrze odkurzyć klasyk
3 miejsce Diuna Imperium(3 pkt) partyjka na 2 osoby z dodatkami i pierwszy raz na macie. Szybszy setup i przyjemna w dotyku mata dały podium :)
Awatar użytkownika
warlock
Posty: 4982
Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 1224 times
Been thanked: 2373 times

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: warlock »

probbi pisze: 04 paź 2024, 10:36 Wrzesień przyniósł 25 rozgrywek w 18 różnych gier. Garść nowości o których poniżej, kilku starych bywalców ale ogólnie bez wyraźnego efektu WOW.

Nowości:
- CO2(pierwsza edycja) - zagrane w 5 osób. Partia zajęła prawie 4 godziny. I może to czas gry a może za dużo graczy przy stole sprawiło, żę fanem CO2 nie będę. Jedna z najprostszych gier Lacerdy ale miałem wrażenie, żę za mało zależy ode mnie. Było czekanie kto rozwinie projekt, aby kolejny gracz szybko go rozbudował. Więc nikt nie stawiał projektów. Prawdopodobnie na 3 osoby było by o wiele lepiej, ale nie wiem, czy będę chciał próbować.
Vital sam pisał na BGG, że tryb pięcioosobowy był wrzucony na siłę przez wydawcę, on nigdy nie projektował tej gry na 5 osób i nie poleca tak grać ;). Zagrajcie mimo wszystko na 3-4, warto dać ekhm, ekhm... second chance ;).
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5717
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 944 times
Been thanked: 1480 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Wrzesień 2024

Post autor: mat_eyo »

Wrzesień to dramatyczny spadek liczby rozgrywek, o połowę, na co wpływ miały urlopowe wyjazdy. 34 rozgrywki w 15 tytułów, najwięcej w Pax Renaissance: 2nd Edition (15), Terrorscape (3) oraz Newton, Pirates of Maracaibo i Dune: Wojna o Arrakis (po 2).

Nowości:
- Dune: Wojna o Arrakis (7.5) Dwie partie, po jednej każdą ze stron. Pierwsza, grana Harkonnenami, była całkiem fajna, choć trochę za długa. Jeśli mam przeznaczyć 3 godziny na Wojnę o Arrakis, to wolę wygospodarować jeszcze godzinę i zagrać w Rebelię, która jest głębsza, bardziej kontrolowalna, mniej losowa i po prostu ciekawsza. Natomiast druga partia, grana Atrydami, była już dużo krótsza, ale głównie dlatego, że zostałem zmieciony z planszy. Nie wiem, czy to kwestia sporego pecha (miałem naprawdę kiepskie rzuty na akcje), moich błędów czy balansu, ale nie wyglądało to dobrze. Ogólnie po drugiej partii mój zapał osłabł, choć na pewno spróbuję jeszcze pograć, bo między tymi dwiema rozgrywkami zakupiłem swój egzemplarz ;)
Na koniec trochę jadu na CMON - gardzę ich sposobem wydawania planszówek. Cała gra bezsensownie zawalona plastikiem, figurki ani ładne, ani funkcjonalne. Ogromna plansza, na której się nie mieszczą elementy, bo jednostki są bezsensownie wielkie. Za to w miejscach, w których by się przydało trochę dopieszczenia (planszetki, wypraska na zakoszulkowane karty, woreczki do losowania żetonów) pojechano taniochą.
- Forever Home (7) Logiczny abstrakt z uroczym tematem - prowadzimy schronisko i prezentujemy ludziom na wybiegu psiaki, które trafiają do nowych domów. Sama gra jest ok, cięższa i przyjemniejsza niż wydawało mi się po tłumaczeniu zasad i zerknięciu na okładkę, ale nadal nie jest to żaden mózgożer. Niezłe, na pewno wolę zagrać w Forever Home niż Calico, ale już do Kaskadii nie ma podjazdu.
- Prey (6.5) Trick-taking z kartami, które mają dwie wartości (góra - ofiara i dół - łowca), coś jak w SCOUT'ie. Przy czym w Prey w połowie rozdania wszyscy odwracają karty i grają drugim "zestawem". Dodatkowo przed każdym rozdaniem rzucamy kostkami i wybieramy jedną z dwóch (ewentualnie trzech w przypadku szóstki) wyrzuconych wartości i to wskazuje, ile lew musimy zebrać, żeby zapunktować. Działać działa, ale jeśli chodzi o fun factor, to klasyczne meh/10.
- Serce Smoka (3) Dwuosobowa karcianka, która w założeniu ma się opierać o zarządzanie ręką i ryzykiem, a w praktyce grę napędza czysta losowość :D Nudna, bezsensowna rozgrywka, encyklopedyczna definicja straty czasu.


Nowe dodatki:
- Court of Progress do Nucleum (7.5) Dużo lepsze wrażenia od Australii. Dwie nowe frakcje (eksperymenty), z czego jedna może być grana na gołej podstawce. Tytułowy dwór to w praktyce coś na kształt rządu/parlamentu, z czterema frakcjami, do których wrzucamy robotników. Daje to natychmiastowe korzyści i pozwala na późniejsze punktowanie, jeśli spełni się określone warunki. Bardzo fajne rozszerzenie gry, które nie burzy podstawowego rytmu rozgrywki ani jej bazowych konceptów, jak to było w Australii. Kolega grający frakcją związaną z courtem dorwał jeden kafelek akcji, który pozwolił mu zrobić kombosy, które zepsuły mi radość z gry, jednak patrząc obiektywnie na mechanikę dodatku, to muszę ocenić go pozytywnie i dorzucić do kolekcji w miejsce Australii, z którą więcej już nie zagram.


Od tego miesiąca wprowadzam nową kolumnę - wybiorę jeden bądź dwa wcześniej już ograne tytuły, o których z jakiegoś powodu chcę wspomnieć, bo mam wrażenie, że co miesiąc piszę tu wyłącznie o nowościach.
Warto wspomnieć:
DinoGenics (6.5) Przypominajkowa partia na bga przed startem nowej kampanii na GF. Gra jest ok, jednak szału przy powrocie nie zrobiła. Trochę za losowa jak na mój gust, na dodatek z bezsensownymi elementami chamskiej, bezpośredniej interakcji. Ocena odrobinę spadła, gra na pewno nie warta jest dla mnie ceny, za jaką można ją teraz było wesprzeć.


Stali bywalcy:
- Pax Renaissance: 2nd Edition, Terrorscape, Diuna Imperium: Powstanie, Nucleum.

Powroty:
- Newton, Pirates of Maracaibo, Wiem Lepiej, Challengers, SCOUT, Spacecorp, DinoGenics.

Wyróżnienia:
Nowość miesiąca: Niezbyt jest z czego wybierać, więc mimo narzekań wybiorę Dune: Wojna o Arrakis. Mimo rzeczy, które mnie irytują, nadal mam ochotę pograć więcej i eksplorować ten tytuł, bo to jedna z tych gier, które po rozgrywce zostają w głowie. Dziś nawet czytałem zasady z dodatku, bo po głowie chodzi mi zakup ;)

Gra miesiąca: Tutaj z kolei konkurencja duża. Na (wirtualny) stół wrócił Newton i bawiłem się przy nim bardzo dobrze. Chyba jeszcze lepiej czas spędziłem przy Pirates of Maracaibo, gdzie udało mi się heroicznie wyciągnąć wygraną w partii, w której przeciwnik bezczelnie podbierał z wyspy złoto, pozbawiając mnie ładnych kilku punktów. Jednak wyróżnienie trafia do SpaceCorp: 2025-2300AD z dodatkiem Ventures. Bardzo przyjemne, trochę losowe euro w settingu z naciskiem bardziej na science niż fiction. Ciekawy system akcji i bardzo fajny rozwój skali gry, gdzie kolejne z trzech er dodają nowe zasady, które przyjmuje się w w miarę łatwo. Dodatek świetnie rozwija grę, dając asymetryczne frakcje i co zdecydowanie ważniejsze, alternatywne punktowanie na koniec gry.

Rozczarowanie miesiąca: Z żadną grą nie wiązałem większych nadziei, więc żadna mnie nie rozczarowała. Mógłbym dalej jechać po sposobie wydawania gier przez CMON, ale to raczej srogi w@#$w niż rozczarowanie, więc nie pasuje ;) Powiem więc, że rozczarowała mnie mała liczba rozgrywek i ja sam, zaniedbujący granie solo. Jednak na zmęczeniu konsola wygrywa z planszówką.

Wydarzenie miesiąca: Nic specjalnego się nie zadziało, pewnie ma to coś wspólnego z niską liczbą rozgrywek we wrześniu ;)

Wyzwania:
W ubiegłym roku nie udało się wykonać wyzwań, ale uznałem, że będę je kontynuował. Tym razem celem pobocznym będzie pobicie wyników z ubiegłego roku, a było to 59 rozgrywek solo i poznanie 10 nowych gier solo.
Dwa wyzwania związane z graniem solo. Pierwsze to zaliczenie 100 rozgrywek solo w tym roku. Druga to zdejmowanie co miesiąc z półki co najmniej jednej gry kupionej z zamysłem grania w nią solo, która leży i się kurzy.

Setka solo: 30/100 - Króciutko - nie dopisuję niczego, bo nie udało się zagrać solo nawet raz.
KonSOLOdacja kolekcji: 6/12 - Jak wyżej, nic nie wpadło.
ODPOWIEDZ