Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Jakie szambo? Rozmowa jest myślę na bardzo przyzwoitym poziomie.
Podzieliłem się spostrzeżeniami odnośnie jednego kanału. Każdy wyciągnie wnioski sam.
Podzieliłem się spostrzeżeniami odnośnie jednego kanału. Każdy wyciągnie wnioski sam.
-
- Posty: 828
- Rejestracja: 23 cze 2023, 22:11
- Lokalizacja: Łódź
- Has thanked: 366 times
- Been thanked: 408 times
-
- Posty: 99
- Rejestracja: 24 sty 2009, 15:51
- Lokalizacja: Luboń/Poznań
- Has thanked: 81 times
- Been thanked: 68 times
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Ja mam zupełnie inne podejście. Dla mnie taki „dobry recenzent” jest po prostu nudny i nijaki. Jego zdanie na temat danej gry ma dla mnie niewielkie znaczenie. Zdecydowanie wolę osoby, które w swoich recenzjach, opiniach czy jak to zwać przemycają swoje osobiste doświadczenia jako gracza i dlatego np. tak cenię zdanie „Dżentelmenów przy stole”, bo wiem, że jak opowiadają o jakieś grze z pasją, ze gra im się w nią swietnie to jest duża szansa, ze gra mi się spodoba (nawet gdy obiektywne recenzje sugerują, że gra nie jest wybitna). Podobnie mam z mat_eyo z „Ćwierć tony planszówek”.itsthisguyagain pisze: ↑10 sty 2025, 21:22 Pisałem to w kontekscie"obiektywizmu" w końcu dobrybrecenzent jest obiektywny. Tu trwa dyskusja nt "na ile obiektywna jest opinia recenzenta, który za grę nie zapłacił".
- Gambit
- Posty: 5377
- Rejestracja: 28 cze 2006, 12:50
- Lokalizacja: Gdańsk
- Has thanked: 549 times
- Been thanked: 2088 times
- Kontakt:
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Pozwól, że Ci to rozjaśnię. Review copy = egzemplarz recenzencki = egzemplarz gry przekazany bezpłatnie przez wydawcę recenzentowi, który to egzemplarz po recenzji zostaje u recenzenta. Zarówno w świecie planszowym, jak i w każdym innym gdzie się recenzuje rzeczy nie jest to materiał sponsorowany.wuher44 pisze: ↑10 sty 2025, 20:24 Z przykładów, które podał @vnzk wynika, że to są kopie recenzenckie (review copy = kopia recenzencka) i materiał dodatkowo opisany, że nie sponsorowany.
Jeśli sponsorowany to brak recenzji.
Czyli wygląda na to, że tak samo jak ja rozumieją co to materiał sponsorowany. Ciekawe dlaczego.
Wydawca dodatkowo płaci gotówkę za pokazanie gry. Ponadto może poprosić o czystą prezentację, z podkreśleniem pewnych cech gry, bez subiektywnej opinii = materiał sponsorowany. W najbardziej ekstremalnych przypadkach wydawca przekazuje co ma być powiedziane i pokazane, oraz jakie elementy powinno się pominąć. To zapewne kosztuje więcej, a dodatkowo mam wrażenie, że jak ktoś ceni się jako recenzent szczery, to odrzuca takie współprace.
W obu przypadkach polskie prawo nakazuje oznaczenie współpracy. Tak w przypadku zwykłego egzemplarza recenzenckiego, jak i w przypadku gdy dostaje się dodatkowy hajs. Niestety nazewnictwo na YT jest mocno niefortunne, bo niezależnie jak wygląda Twoja współpraca oznaczenie na YT pojawia się jako "Zawiera płatną promocję" a to sformułowanie u wielu widzów wyłącza myślenie, a włącza szufladkę "pewnie kłamie".
- Bart Henry
- Posty: 1068
- Rejestracja: 15 sie 2013, 19:59
- Lokalizacja: Wrocław
- Has thanked: 143 times
- Been thanked: 868 times
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Trudno mi się tu zgodzić. Powiedziałbym, że po prostu utarło się, że takie materiały nie są sponsorowane, bo nikt nie wychodził przed szereg z oznaczaniem takich współprac jako sponsorowane. Co oczywiście jest logiczne. Jednak trzeba mocno lawirować, by recenzji smartfona za 5299 zł nie nazwać sponsorowaną, gdy recenzent telefonu i gratisów nie musi zwracać. Doszlibyśmy do wygibasów, gdzie dostarczenie produktu za 5299 zł nie oznacza recenzji sponsorowanej, ale przykładowe 3000 zł przelane na konto za zrobienie materiału już tak. Podobnie jest grami, tylko kasa jest inna. Chociaż ceny gier "lifestylowych" są już na tyle wysokie, że te smartfony są już gonione. Dlatego konieczność oznaczenia obu przypadków, czyli zrównanie barteru z opłatą za materiał, jest według mnie słuszną wykładnią prawa. Po prostu pojawiła się nowa interpretacja prawa, inna niż ta przyjęta w czasach, gdy zjawisko płatnej promocji nie było tak powszechne. No i oczywiście są przypadki, gdzie taki znaczek bardziej boli, bo ten sponsoring dupy nie urywa, przynajmniej w porównaniu do innych branż, a oznaczenie takie samo.Gambit pisze: ↑10 sty 2025, 22:12 Pozwól, że Ci to rozjaśnię. Review copy = egzemplarz recenzencki = egzemplarz gry przekazany bezpłatnie przez wydawcę recenzentowi, który to egzemplarz po recenzji zostaje u recenzenta. Zarówno w świecie planszowym, jak i w każdym innym gdzie się recenzuje rzeczy nie jest to materiał sponsorowany.
Z moich obserwacji wynika, że najczęściej takie zdanie mają sami recenzenci. Wydaje mi się, że niepotrzebnie, a już na pewno na wyrost w takim małym zasięgowo hobby. Dopóki jesteś transparentny i podkreślasz jakie masz relacje z wydawcą w danym przypadku, dopóty oznaczenie nie powinno istotnie wpływać na odbiór materiału.
Oczywiście taka gra jako "opłata" za film, to w większości przypadków stawka głodowa, bardziej skręcająca w kierunku wpisu do CV. Tylko to już inny temat.
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Przecież każdy wie i rozumie, że dla rozwoju cudzego biznesu nie robi się za darmo. W mojej opinii poniżej zupełnie pomijam osoby, które za darmo pracują na rzecz danego wydawcy (jest na tego typu postawę odpowiednie słowo ).
Wszelkie zarobki, bonusy i inne apanaże wpisują się w celowość umieszczenia opisu pod filmem (albo w materiale). Zakładam, że osoby dodają taki opis, bo chcą być transparentne wobec swoich widzów oraz zleceniodawcy. Osoby, które ukrywają "dochód", no coż każdy pewnie ma o nich własne zdanie.
Kwestia kłamstwa - wydaje mi się, że nikt jawnie nie kłamie (są wyjątki). W większości to albo sprawne przedstawienie produktu, albo przedstawienie własnej wizji danego produktu przez daną osobę (uważa, że w rzeczywistości jest tak naprawdę - kazus 1 prezentera), albo manipulacja (np. przemilczanie czegoś). Słowo kłamstwo wydaje mi się zbyt dużym słowem na to, co obserwuję w marketingu.
Wszelkie zarobki, bonusy i inne apanaże wpisują się w celowość umieszczenia opisu pod filmem (albo w materiale). Zakładam, że osoby dodają taki opis, bo chcą być transparentne wobec swoich widzów oraz zleceniodawcy. Osoby, które ukrywają "dochód", no coż każdy pewnie ma o nich własne zdanie.
Kwestia kłamstwa - wydaje mi się, że nikt jawnie nie kłamie (są wyjątki). W większości to albo sprawne przedstawienie produktu, albo przedstawienie własnej wizji danego produktu przez daną osobę (uważa, że w rzeczywistości jest tak naprawdę - kazus 1 prezentera), albo manipulacja (np. przemilczanie czegoś). Słowo kłamstwo wydaje mi się zbyt dużym słowem na to, co obserwuję w marketingu.
Zachęcam do poznania skali ocen BGG
- Gambit
- Posty: 5377
- Rejestracja: 28 cze 2006, 12:50
- Lokalizacja: Gdańsk
- Has thanked: 549 times
- Been thanked: 2088 times
- Kontakt:
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Przekazanie "obiektu" do recenzji jest standardem. Jednakże w branżach techno, niektóre takie rzeczy są na wypożyczeniu (laptopy, telewizory). Panowie z Top Gear też raczej nie dostawali na zawsze samochodów, o których opowiadali.Bart Henry pisze: ↑11 sty 2025, 01:23Trudno mi się tu zgodzić. Powiedziałbym, że po prostu utarło się, że takie materiały nie są sponsorowane, bo nikt nie wychodził przed szereg z oznaczaniem takich współprac jako sponsorowane. Co oczywiście jest logiczne. Jednak trzeba mocno lawirować, by recenzji smartfona za 5299 zł nie nazwać sponsorowaną, gdy recenzent telefonu i gratisów nie musi zwracać. Doszlibyśmy do wygibasów, gdzie dostarczenie produktu za 5299 zł nie oznacza recenzji sponsorowanej, ale przykładowe 3000 zł przelane na konto za zrobienie materiału już tak.Gambit pisze: ↑10 sty 2025, 22:12 Pozwól, że Ci to rozjaśnię. Review copy = egzemplarz recenzencki = egzemplarz gry przekazany bezpłatnie przez wydawcę recenzentowi, który to egzemplarz po recenzji zostaje u recenzenta. Zarówno w świecie planszowym, jak i w każdym innym gdzie się recenzuje rzeczy nie jest to materiał sponsorowany.
Natomiast wygibasów nie trzeba. Samo przekazanie rzeczy do recenzji nie podchodzi pod materiał sponsorowany (jasne, nadal trzeba to oznaczyć). W przypadku takiego materiału, albo firma zamawiająca po prostu płaci grubą kasę i zamawia materiał, niemalże "dyktując" jego treść, albo przekazuje egzemplarz recenzencki i dodatkowo dorzuca kasę, informując co można zawrzeć w materiale, a czego nie.
- miker
- Posty: 765
- Rejestracja: 03 maja 2019, 16:55
- Lokalizacja: Ząbki k. Warszawy
- Has thanked: 625 times
- Been thanked: 475 times
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Niestety, ale mylisz się. Nie ma znaczenia wartość dóbr. Ale sam fakt ich bezpłatnego nabycia. Tak jak napisał Bart Henry powyżej, ktoś kto recenzuje produkty drogie (subiektywnie drogie), mógłby dostać drogą rzecz i za nią nie płacić. Czy to smartfon, odkurzacz Dyson czy cokolwiek innego.Gambit pisze: ↑10 sty 2025, 22:12 Pozwól, że Ci to rozjaśnię. Review copy = egzemplarz recenzencki = egzemplarz gry przekazany bezpłatnie przez wydawcę recenzentowi, który to egzemplarz po recenzji zostaje u recenzenta. Zarówno w świecie planszowym, jak i w każdym innym gdzie się recenzuje rzeczy nie jest to materiał sponsorowany.
Jedyną kwestią jest cena tych dóbr. I jak ktoś chce/lubi przyjmować dobra, których wartość rynkowa to 100-800 zł, to jego sprawa, ale ma to oznaczyć w swoim materiale. Myślę, że każdy US widzi to tak samo, jak opisałem w tym poście.
- Gambit
- Posty: 5377
- Rejestracja: 28 cze 2006, 12:50
- Lokalizacja: Gdańsk
- Has thanked: 549 times
- Been thanked: 2088 times
- Kontakt:
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Mam wrażenie, że zaczynamy rozmawiać o dwóch różnych rzeczach. Materiał sponsorowany, to bardzo konkretny rodzaj materiału, gdzie wydawca/producent płaci redakcji odpowiednią stawkę i ma wpływ na końcowy kształt danego materiału. Czy to poprzez wskazanie na czym się skupić, a co pominąć, albo przez podanie konkretnych fragmentów, które mają się tam pojawić. To jest generalnie płatna reklama, tylko większa. I ja mówię o takiej sytuacji, gdy piszę o materiale sponsorowanym.miker pisze: ↑11 sty 2025, 09:51Niestety, ale mylisz się. Nie ma znaczenia wartość dóbr. Ale sam fakt ich bezpłatnego nabycia. Tak jak napisał Bart Henry powyżej, ktoś kto recenzuje produkty drogie (subiektywnie drogie), mógłby dostać drogą rzecz i za nią nie płacić. Czy to smartfon, odkurzacz Dyson czy cokolwiek innego.Gambit pisze: ↑10 sty 2025, 22:12 Pozwól, że Ci to rozjaśnię. Review copy = egzemplarz recenzencki = egzemplarz gry przekazany bezpłatnie przez wydawcę recenzentowi, który to egzemplarz po recenzji zostaje u recenzenta. Zarówno w świecie planszowym, jak i w każdym innym gdzie się recenzuje rzeczy nie jest to materiał sponsorowany.
Jedyną kwestią jest cena tych dóbr. I jak ktoś chce/lubi przyjmować dobra, których wartość rynkowa to 100-800 zł, to jego sprawa, ale ma to oznaczyć w swoim materiale. Myślę, że każdy US widzi to tak samo, jak opisałem w tym poście.
Natomiast fakt oznaczania, jeśli dostało się egzemplarz recenzencki, to sprawa niepodlegająca moim zdaniem dyskusji. Ja recenzji nie uznaję za materiał sponsorowany (ale nadal ją oznaczam i nawet sam wpisuję formułkę o "sponsorowaniu"), bo wydawca nie mówi mi co i jak mam o grze mówić.
- miker
- Posty: 765
- Rejestracja: 03 maja 2019, 16:55
- Lokalizacja: Ząbki k. Warszawy
- Has thanked: 625 times
- Been thanked: 475 times
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Nie do końca prawda.
Samochodów nikt nie daje na zawsze i to prawda co napisałeś powyżej. Są po prostu zbyt drogie i ROI dla producenta nie byłoby tam, gdzie producent by chciał. Poza tym, samochody tegp typu, są to samochody, które są od „Producenta”, a nie od „Dealera”. A to zasadnicza różnica. Takimi samochodami obgania się dziesiątki, jak nie setki recenzentów i redakcji oraz klientów premium w ramach czasowych testów (zwykle kilka dni).
Co do smartfonów, to recenezenci często dostają je na tzw. „Długoterminowy test”. Często taki test to 1 rok. A dlaczego? Oficjalnie, aby mogli powiedzieć widzom, po dłuższym czasie, jak nadal taki smartfon się sprawuje, etc. A prawda jest taka, że za rok wyjdzie jego nowy model i dostaną nowy. Czy stary muszą oddać? Zgadnij. Raczej nikt nie zajmuje się 1-rocznym, używanym smartfonem i dla firmy użyczającej ów smartfon do recenzji, powstałby jedynie problem związany z utylizacją elektroniki.
A to to już są kwestie między stroną zlecającą, a stroną realizującą. Jak się ugadujecie, czy też nie, to zależy od Was. Co nie zmienia faktu, sponsorowania recenzji. Czy Ci się to podoba, czy nie.Gambit pisze: ↑11 sty 2025, 09:44 Natomiast wygibasów nie trzeba. Samo przekazanie rzeczy do recenzji nie podchodzi pod materiał sponsorowany (jasne, nadal trzeba to oznaczyć). W przypadku takiego materiału, albo firma zamawiająca po prostu płaci grubą kasę i zamawia materiał, niemalże "dyktując" jego treść, albo przekazuje egzemplarz recenzencki i dodatkowo dorzuca kasę, informując co można zawrzeć w materiale, a czego nie.
I piszę to z punktu widzenia oznaczania materiału. Bo wisi mi to nieładnie mówiąc, czy bierzesz za to kasę, czy dostajesz grę, albo smartfona.
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
@Gambit nie wiem dlaczego podchodzisz do sprawy tylko z Twojej perspektywy. Mój post nie był skierowany personalnie do Ciebie.
To, że w Twoim przypadku jest tak, że przekazując grę wydawca nie ma wpływu na Twoją opinię nie oznacza, że tak samo jest w przypadku innych "recenzentów".
Dlatego recenzja (bez względu na to czy wydawca ma na nią wpływ czy nie), która została w jakikolwiek sposób opłacona jest materiałem sponsorowanym.
Co więcej fiskus też jest zainteresowany "darmowymi" produktami. Dlaczego? Bo jest to przychód dla recenzenta.
To, że w Twoim przypadku jest tak, że przekazując grę wydawca nie ma wpływu na Twoją opinię nie oznacza, że tak samo jest w przypadku innych "recenzentów".
Dlatego recenzja (bez względu na to czy wydawca ma na nią wpływ czy nie), która została w jakikolwiek sposób opłacona jest materiałem sponsorowanym.
Co więcej fiskus też jest zainteresowany "darmowymi" produktami. Dlaczego? Bo jest to przychód dla recenzenta.
Zwolnieniu z PIT podlega wartość nieodpłatnych świadczeń w związku z jego promocją lub reklamą jeżeli nie przekracza kwoty 200 zł. Należy zwrócić uwagę na fakt, że mowa o nieodpłatnym świadczeniu, tj. świadczeniobiorca nie powinien być zobowiązany do wykonania jakiegokolwiek świadczenia wzajemnego. Zwolnienie nie ma też zastosowania, jeżeli świadczenie jest dokonywane na rzecz pracownika świadczeniodawcy lub osoby pozostającej ze świadczeniodawcą w stosunku cywilnoprawnym.
Sebastian Kałuża zwraca uwagę, że w przypadku, gdy nie są spełnione warunki do zastosowania zwolnienia i twórca internetowy nie prowadzi działalności gospodarczej, na świadczeniodawcy ciąży obowiązek złożenia informacji PIT-8C. W sytuacji, gdy twórca internetowy prowadzi działalność gospodarczą, wartość nieodpłatnie przekazanego produktu powinna co do zasady zostać opodatkowana tak, jak przychody z działalności gospodarczej.
Czytaj więcej na Prawo.pl:
https://www.prawo.pl/podatki/podatek-od ... 06535.html
- Gambit
- Posty: 5377
- Rejestracja: 28 cze 2006, 12:50
- Lokalizacja: Gdańsk
- Has thanked: 549 times
- Been thanked: 2088 times
- Kontakt:
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Mówię o mojej perspektywie, bo recenzowałem wiele rzeczy w wielu miejscach. I cały czas mówię o wpływie bezpośrednim ze strony wydawcy/producenta. Bezpośrednim, czyli takim, gdzie wydawca/producent daje egzemplarz recenzencki i jednocześnie wymaga, żeby w recenzji mówić wyłącznie pozytywnie lub neutralnie+, do tego powiedzieć o rzeczy X, podkreślić rzecz Y, pochwalić rzecz Z, ale nie wspominać o elemencie W, a tym bardziej nie mówić o elemencie V.wuher44 pisze: ↑11 sty 2025, 13:13 @Gambit nie wiem dlaczego podchodzisz do sprawy tylko z Twojej perspektywy. Mój post nie był skierowany personalnie do Ciebie.
To, że w Twoim przypadku jest tak, że przekazując grę wydawca nie ma wpływu na Twoją opinię nie oznacza, że tak samo jest w przypadku innych "recenzentów".
Nie mówię o "wpływie podświadomym", o który przez wiele osób jest oskarżany cały recenzencki świat. Czyli o tym magicznym "Dostałem grę od wydawcy, to złego słowa o niej nie powiem, bo inaczej więcej nie dostanę". Ten element jeśli u kogoś występuje nie ma nic wspólnego z materiałem sponsorowanym jako takim, a jest jedynie słabym zagraniem ze strony recenzenta.
A ja cały czas staram się powiedzieć, że materiał sponsorowany powstaje na innych warunkach. Pisałem dla portali, do których przychodziły egzemplarze recenzenckie różnych rzeczy, a jednocześnie przychodziły propozycje napisania artykułów sponsorowanych. Od tych samych producentów. I to były dwie zupełnie różne sprawy.
Ale te dwie rzeczy nie są ze sobą powiązane. Zainteresowanie US, nie czyni z czegoś materiału sponsorowanego.
- Bruno
- Posty: 2165
- Rejestracja: 27 lip 2017, 19:13
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1604 times
- Been thanked: 1231 times
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
"Materiał sponsorowany" to - jak rozumiem - jest określony termin na oznaczanie w mediach artykułów, które powstały w efekcie płatnej współpracy między zleceniodawcą i wydawcą, ale przede wszystkim - w których to materiałach zleceniodawca ma wpływ na treść artykułu. Przejrzyjcie np. stronę Onetu, a znajdziecie oznaczone w ten sposób treści.
W tym zakresie termin "materiał sponsorowany" (nie jako potoczny epitet, a jako konkretny termin) jest nieadekwatny do recenzji np. Gambita, który mimo iż może sobie zatrzymać recenzencki egzemplarz (nie: kopię! ) Monopoly, ma zarazem wolną rękę w sformułowaniu treści recenzji, i gdyby tylko faktycznie nie spodobała mu się ta fantastyczna gra, to mógłby ("my jesteśmy protestantami, możemy [...] kiedy tylko chcemy!" ), mógłby ją zjechać do samego spodu
W tym zakresie termin "materiał sponsorowany" (nie jako potoczny epitet, a jako konkretny termin) jest nieadekwatny do recenzji np. Gambita, który mimo iż może sobie zatrzymać recenzencki egzemplarz (nie: kopię! ) Monopoly, ma zarazem wolną rękę w sformułowaniu treści recenzji, i gdyby tylko faktycznie nie spodobała mu się ta fantastyczna gra, to mógłby ("my jesteśmy protestantami, możemy [...] kiedy tylko chcemy!" ), mógłby ją zjechać do samego spodu
Jesteś szczęśliwym posiadaczem np. Gloomhaven? Masz więc egzemplarz tej gry, a nie jej kopię. To znacząca różnica ;-)
Druga edycja GWT: pacholęta wznoszą domy w krainie My little pony.
Kupię DGT Cube!
Druga edycja GWT: pacholęta wznoszą domy w krainie My little pony.
Kupię DGT Cube!
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
@Gambit załóżmy, że jestem wydawcą 2ed Star Trek Ascendeancy. Chcę rozpromować ją w internecie. Co robię?
Piszę do recenzenta X (znanego z tego, że jego ulubioną grą jest ST:A) o to czy pomoże i wysyłam mu grę, nic nie ryzykując i nie wpływając na jego opinię.
X ma grę, ja mam wypromowany produkt.
Opłaciłem usługę X grą, nie wpływając na jego opinię. Wszyscy zadowoleni. Ja zadowolony z siebie bo zrobiłem niezły biznes. Dla mnie jest to materiał sponsorowany, zapłaciłam za niego grą i muszę tą transakcję rozliczyć z US, X zresztą też.
Piszę do recenzenta X (znanego z tego, że jego ulubioną grą jest ST:A) o to czy pomoże i wysyłam mu grę, nic nie ryzykując i nie wpływając na jego opinię.
X ma grę, ja mam wypromowany produkt.
Opłaciłem usługę X grą, nie wpływając na jego opinię. Wszyscy zadowoleni. Ja zadowolony z siebie bo zrobiłem niezły biznes. Dla mnie jest to materiał sponsorowany, zapłaciłam za niego grą i muszę tą transakcję rozliczyć z US, X zresztą też.
-
- Posty: 51
- Rejestracja: 30 wrz 2023, 23:07
- Has thanked: 69 times
- Been thanked: 30 times
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Pomijając to, że pewnie i tak nikt z recenzentów sam z siebie tego nie rozlicza (pewnie do czasu)... jestem ciekaw czy wydawcy to wykazują wysyłając wspomniane PIT-8C.wuher44 pisze: ↑11 sty 2025, 13:13 Co więcej fiskus też jest zainteresowany "darmowymi" produktami. Dlaczego? Bo jest to przychód dla recenzenta.
Zwolnieniu z PIT podlega wartość nieodpłatnych świadczeń w związku z jego promocją lub reklamą jeżeli nie przekracza kwoty 200 zł. Należy zwrócić uwagę na fakt, że mowa o nieodpłatnym świadczeniu, tj. świadczeniobiorca nie powinien być zobowiązany do wykonania jakiegokolwiek świadczenia wzajemnego. Zwolnienie nie ma też zastosowania, jeżeli świadczenie jest dokonywane na rzecz pracownika świadczeniodawcy lub osoby pozostającej ze świadczeniodawcą w stosunku cywilnoprawnym.
Sebastian Kałuża zwraca uwagę, że w przypadku, gdy nie są spełnione warunki do zastosowania zwolnienia i twórca internetowy nie prowadzi działalności gospodarczej, na świadczeniodawcy ciąży obowiązek złożenia informacji PIT-8C. W sytuacji, gdy twórca internetowy prowadzi działalność gospodarczą, wartość nieodpłatnie przekazanego produktu powinna co do zasady zostać opodatkowana tak, jak przychody z działalności gospodarczej.
Czytaj więcej na Prawo.pl:
https://www.prawo.pl/podatki/podatek-od ... 06535.html
- Gambit
- Posty: 5377
- Rejestracja: 28 cze 2006, 12:50
- Lokalizacja: Gdańsk
- Has thanked: 549 times
- Been thanked: 2088 times
- Kontakt:
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
No i tu właśnie sama sobie "przeczysz". Bo skoro wydawca wie, że STA jest ulubioną grą recenzenta X, to raczej znak, że recenzja tej gry u danego recenzenta już jest i wszyscy jego opinię znają. Plus, jak sama piszesz, jako wydawca "pytasz czy recenzent pomoże rozpromować grę w Internecie". Nie pytasz o recenzję, tylko rozpromowanie. To właśnie materiał sponsorowany. Bo nie chcesz, żeby recenzent przekazał widzom swoją opinię, tylko chcesz promocji.wuher44 pisze: ↑11 sty 2025, 14:23 @Gambit załóżmy, że jestem wydawcą 2ed Star Trek Ascendeancy. Chcę rozpromować ją w internecie. Co robię?
Piszę do recenzenta X (znanego z tego, że jego ulubioną grą jest ST:A) o to czy pomoże i wysyłam mu grę, nic nie ryzykując i nie wpływając na jego opinię.
X ma grę, ja mam wypromowany produkt.
A jeśli wysyłasz grę do recenzji, to może się okazać, że fakt, koleś uwielbia STA, ale powie, że jak ktoś ma 1 edycję, to drugiej nie ma co kupować, bo jest mało istotnych zmian (a te co są można wprowadzić na poziomie zasad). Albo powie, że tak nadal uwielbia grę, ale rzeczy, które go mocno drażniły (na przykład kosmiczny downtime) nadal nie zostały naprawione w drugiej edycji.
Przepraszam, ale mam wrażenie, że ciągle rozbijamy się o zrozumienie tego czym jest materiał sponsorowany. Ja widziałem propozycje napisania takich materiałów i wiem czym różnią się od zwykłych recenzji/testów. Pytanie, czy Ty masz podobną wiedzę/doświadczenie.
- crazygandalf
- Posty: 518
- Rejestracja: 14 lut 2016, 16:25
- Has thanked: 88 times
- Been thanked: 639 times
- Kontakt:
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Tu jest kluczowa jest definicja nieodpłatnego świadczenia. Pogrubiłem ten zapis. Jeśli wydawca daje grę i wymaga recenzji to mamy do czynienia ze świadczeniem wzajemnym, a więc nie jest to świadczenie nieodpłatne.Zwolnieniu z PIT podlega wartość nieodpłatnych świadczeń w związku z jego promocją lub reklamą jeżeli nie przekracza kwoty 200 zł. Należy zwrócić uwagę na fakt, że mowa o nieodpłatnym świadczeniu, tj. świadczeniobiorca nie powinien być zobowiązany do wykonania jakiegokolwiek świadczenia wzajemnego. Zwolnienie nie ma też zastosowania, jeżeli świadczenie jest dokonywane na rzecz pracownika świadczeniodawcy lub osoby pozostającej ze świadczeniodawcą w stosunku cywilnoprawnym.
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Wiem co to jest artykuł sponsorowany. Np artykuł na stronie poświęconej rowerom w, którym opisywane są walory jazdy na rowerze a przy okazji wspominane są konkretne sprzęty, które ułatwią/uprzyjemnią tą przygodę.
UOKiK jednak z jakiegoś powodu rozszerzył obowiązek oznaczania jako materiał sponsorowany również na inne formy prezentacji produktów m.in posty, prezentacje, recenzje, rolki oraz inne "przypadkowe reklamy".
Nie uważam żebym sobie przeczył. Dla wydawcy każda pozytywna opinia jest reklamą, bez względu czy to jest recenzja, prezentacja, ba nawet jak coś stoi w tle i o tym się nie wspomina to już jest to reklama i za to, też się płaci.
Pamiętaj, że te przepisy dotyczą nie tylko gier planszowych. W innych branżach na pewno jest jeszcze większa patologia w zakresie marketingu influencerskiego.
UOKiK jednak z jakiegoś powodu rozszerzył obowiązek oznaczania jako materiał sponsorowany również na inne formy prezentacji produktów m.in posty, prezentacje, recenzje, rolki oraz inne "przypadkowe reklamy".
Nie uważam żebym sobie przeczył. Dla wydawcy każda pozytywna opinia jest reklamą, bez względu czy to jest recenzja, prezentacja, ba nawet jak coś stoi w tle i o tym się nie wspomina to już jest to reklama i za to, też się płaci.
Pamiętaj, że te przepisy dotyczą nie tylko gier planszowych. W innych branżach na pewno jest jeszcze większa patologia w zakresie marketingu influencerskiego.
- Gambit
- Posty: 5377
- Rejestracja: 28 cze 2006, 12:50
- Lokalizacja: Gdańsk
- Has thanked: 549 times
- Been thanked: 2088 times
- Kontakt:
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Ale co Ty się tego UOKiKu uczepiłeś? Za każdym razem piszę, że zgadzam się z obowiązkiem oznaczania, nawet zwykłych recenzji powstałych dzięki przekazaniu egzemplarza recenzenckiego. Sam oznaczam wszystko, nawet jeśli kupiłem grę, bo mam w materiałach reklamę Mepel.pl (nawet mimo tego, że to moi Patroni mają z tego główne profity). Nie oznaczam tak tylko Gry Miesiąca (bo tam nie mam tej reklamy).
Pozytywna, pewnie tak. Ale pamiętaj, że raz na jakiś czas zdarzy się tak, że wydawca zapłaci za negatywną opinię swojego produktu. Choć wysyłając grę jeszcze nie wie, że właśnie płaci za negatywa.
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
@crazygandalf
To jest definicja która ma zastosowanie w prawie podatkowym.
Btw. Niejednokrotnie, Gambit wspominał o tym, że wydawcy narzucają terminy czyli oczekują świadczenia wzajemnego.
Jednym z powodów, dla którego Gambit zmienił formę kanału, było to, że go goniły terminy, z których się nie wywiązywał.
Oczywiście inni twórcy, też o tym wspominają. Wy chyba też.
To jest definicja która ma zastosowanie w prawie podatkowym.
Btw. Niejednokrotnie, Gambit wspominał o tym, że wydawcy narzucają terminy czyli oczekują świadczenia wzajemnego.
Jednym z powodów, dla którego Gambit zmienił formę kanału, było to, że go goniły terminy, z których się nie wywiązywał.
Oczywiście inni twórcy, też o tym wspominają. Wy chyba też.
- kwiatosz
- Posty: 7899
- Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
- Lokalizacja: Romford/Londyn
- Has thanked: 143 times
- Been thanked: 423 times
- Kontakt:
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
O, czyli jak wydawca dorzuca inne gry do paczki z umówioną jedną nic o nich nie wspominając to tylko ta jedna nie spełnia warunku świadczenia wzajemnego?crazygandalf pisze: ↑11 sty 2025, 14:49Tu jest kluczowa jest definicja nieodpłatnego świadczenia. Pogrubiłem ten zapis. Jeśli wydawca daje grę i wymaga recenzji to mamy do czynienia ze świadczeniem wzajemnym, a więc nie jest to świadczenie nieodpłatne.Zwolnieniu z PIT podlega wartość nieodpłatnych świadczeń w związku z jego promocją lub reklamą jeżeli nie przekracza kwoty 200 zł. Należy zwrócić uwagę na fakt, że mowa o nieodpłatnym świadczeniu, tj. świadczeniobiorca nie powinien być zobowiązany do wykonania jakiegokolwiek świadczenia wzajemnego. Zwolnienie nie ma też zastosowania, jeżeli świadczenie jest dokonywane na rzecz pracownika świadczeniodawcy lub osoby pozostającej ze świadczeniodawcą w stosunku cywilnoprawnym.
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Dlatego pewnie jeśli wcześniej była jakakolwiek współpraca to, także trzeba oznaczać takie materiały pomimo, że ten konkretny materiał nie jest sponsorowany .
- crazygandalf
- Posty: 518
- Rejestracja: 14 lut 2016, 16:25
- Has thanked: 88 times
- Been thanked: 639 times
- Kontakt:
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Próbuję interpretować przytoczony zapis. Aczkolwiek nie jestem pewien z jakiego paragrafu on wynika, bo nie podano w przytoczonym artykule podstawy prawnej. Nie jestem prawnikiem, ale w myśl tego artykułu, to jeśli "prezenty" nie przekraczają kwoty 200 zł to są zwolnione z podatku. Może jest na sali ktoś znający się na prawie i rzuci więcej światła na to? Nie ukrywam zapis dość intrygujący.
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
Zastanawiam się, czy celem dyskusji na przestrzeni tych kilkuset postów nie jest przypadkiem ustalenie jakiegoś złotego wzorca recenzji, recenzenta i recenzenckiego zachowania - takiego, żeby mieścił się pod kloszem w Sevres, był akceptowany przez wszystkich i uniwersalnie stosowany.
To są czcze marzenia.
Każdy pisze, mówi i recenzuje inaczej.
Inaczej oznacza, inaczej interpretuje, inaczej się poczuwa. Robi dla innych, robi dla siebie, robi dla wydawcy albo dla lajków.
Ta sama dyskusja trwa od wieków na temat muzyki czy sztuki: kto jest prawdziwym twórcą, autorem, kompozytorem czy wykonawcą. Czy z chórkami, czy solo, czy z AI czy z pięcioma producentami.
Czytajcie i oglądajcie, kogo chcecie. Wierzcie, komu chcecie. Czerpcie z tego informacje, rzetelność i rozrywkę. Traktujcie opinie z lekkim dystansem, weryfikujcie u kilku źródeł, nie wierząc nikomu na słowo i nie doszukujcie się w tym szansy na wydestylowanie jakiegoś absolutu, bo taki nie istnieje.
Chyba, że dyskusja sprawia Wam więcej frajdy, niż korzystanie z tych recenzji i pseudorecenzji i materiałów sponsorowanych - w takim razie keep calm and carry on
To są czcze marzenia.
Każdy pisze, mówi i recenzuje inaczej.
Inaczej oznacza, inaczej interpretuje, inaczej się poczuwa. Robi dla innych, robi dla siebie, robi dla wydawcy albo dla lajków.
Ta sama dyskusja trwa od wieków na temat muzyki czy sztuki: kto jest prawdziwym twórcą, autorem, kompozytorem czy wykonawcą. Czy z chórkami, czy solo, czy z AI czy z pięcioma producentami.
Czytajcie i oglądajcie, kogo chcecie. Wierzcie, komu chcecie. Czerpcie z tego informacje, rzetelność i rozrywkę. Traktujcie opinie z lekkim dystansem, weryfikujcie u kilku źródeł, nie wierząc nikomu na słowo i nie doszukujcie się w tym szansy na wydestylowanie jakiegoś absolutu, bo taki nie istnieje.
Chyba, że dyskusja sprawia Wam więcej frajdy, niż korzystanie z tych recenzji i pseudorecenzji i materiałów sponsorowanych - w takim razie keep calm and carry on
- siepu
- Posty: 1273
- Rejestracja: 14 gru 2007, 22:10
- Lokalizacja: Olecko / Warszawa
- Has thanked: 387 times
- Been thanked: 378 times
Re: Recenzenci gier których oglądamy/czytamy
I tak planszówki są serio ok, jeśli ktoś narzeka tutaj niech spróbuje na przykład na podstawie recenzji kupić słuchawki.