Od marca ograniczyłem mocno swoją kolekcję i nie kupuje nic nowego. Gry na sprzedaż leżą spakowane w szafie, a na półkach gości już tylko ostateczna kolekcja.
Zawsze wszyscy mówią o mitycznej regrywalności, że jak gra starcza na 20-30 gier to jest nie grywalna i skreślana. No to teraz sobie odpowiedzcie, ile procent waszej kolekcji stanowią gry ograne po te 20-30 razy? No właśnie. Za powód również uznam po prostu granie multiplayer.
Chcę teraz bardzo dobrze poznać WoPa planszowego. Potrzebuje do tego 1-3 dodatkowych osób. Siedzę w nowym mieście, więc źródłem graczy są publiczne spotkania lub grupy planszówkowe. No i niestety dużo chętnych (pomimo deklaracji, że gra jest super) nie chce grać w tak wielką grę, tyle razy. Problemem jest znalezienie jednej osoby tygodniowo do rozegrania partyjki. Mi nie zależy na osobie znającej zasady, a chętnej do gry, która po 15 minutach nie wyciągnie telefonu na stół, tylko wczuje się w grę.
Taki WoP jest grą na 1000+ gier jak twierdzą jej miłośnicy, i to w samą podstawkę. Gra, która zapewne zostanie ze mną już do końca życia. Czy uda mi się ją rozegrać chociaż 100 razy? Bardzo bym chciał, ale nie widzę dużych szans. Jedyna szansa to taka, że w kolejnym dodatku, autor odpali rakietę pt. "tryb solo" i zrobią go idealnie (ehh, marzenia ściętej głowy

). Dlatego tak bardzo kocham karcianego WoPa, bo mogę grać sobie solo
I tutaj jest pies pogrzebany. Ja podałem przykład gry pojedynkowej na dwie osoby. Wyobraźcie sobie grupę 4 osób, gdzie każdy ma swój ukochany tytuł na te 4 osoby i możecie się spotykać tylko raz w tygodniu. Ogranie waszej ukochanej gry zajmie 20-30 miesięcy, aby dobić sobie ten próg 20-30 gier (zakładając, że każdemu podoba się każda inna gra i tłuczemy tylko w te 4 tytuły)! A teraz wyobraźcie sobie, że wasi grupowicze są kapryśni. Na spotkaniach najłatwiej będzie wyciągnąć nową grę, do której nikt jeszcze nie ma zdania, każdy usiądzie, zagra i albo się spodoba albo nie. Potem gra wróci pewnie jeszcze z 2-3 razy ale i tak łatwiej będzie wyciągać nowość na stół.
Odpowiedzią mogą być grupy osób nakierowane stricte na konkretną grę/typ gry. Najbardziej wyznaczają się tutaj:
a) bitewniaki, gdzie grupy dzielą się per dany tytuł,
b) karcianki TCG, gdzie po prostu dołączasz do lokalnej grupy i tłuczesz,
c) gry wojenne, bo tam każdy jest pozytywnie ześwirowany i ślęczenie 6 godzin nad hexową planszą to czysta przyjemność (sam mam ochotę spróbować

)
d) pewnie inne wyspecjalizowane grupy (np. jest grupa skupiająca fanów WoPa w Polsce, gdzie można umówić się na gierkę i widziałem, że są osoby z mojego miasta, więc będzie trzeba uderzyć

).
Grajmy w gry które mamy, kupujmy rozsądnie, nie rozpasajmy już i tak nażartego rynku i brzuchów wydawców, świetnie się bawmy, i niech ta mityczna regrywalność będzie faktycznie parametrem o który musimy się martwić a nie tylko kolejnym pustym punktem do odhaczenia w recenzji!