Irka pisze: ↑13 cze 2025, 14:10
W
Podwodnych miastach, w które gram z przyjemnością, zdziwiła/rozbawiła mnie rola kobiet i bardzo mała ich liczba. I nikt poza mną chyba tego nie zauważył. Podzieliłam się tym spostrzeżeniem na forum i część osób chyba się zirytowała (może wybrałam zły wątek). (...)
A jak wygląda sprawa z kobietami w
Agricoli? Tutaj też na kartach jest ich nieproporcjonalnie mało.
Dlaczego dla kobiet jest to tak istotne, aby była równa ilość kobiet na kartach? To jest tylko gra, co ma to niby co kołwiek udowadniać?
Mnie osobiscie też irytują te wszelkie feminiatywy, czy sztuczne propagowanie równości kobiet poprzez takie absurdy tego typu jak równa ilość postaci = równość kobiet. Niby w jakim aspekcie? Co ma ilość ilustracji do równości kobiet w rzeczywistości? I dlaczego tyłe feministek próbuje wywalczyć front w tak blahych sprawach, które nijak się nie przejawiają na rzeczywistość.
Czy naprawdę będziesz/cię się lepiej czuć jak zobaczysz że w grze z 12 postaciami, 6 to kobiety? Czy to sprawia że czujesz się bardziej równą kobieta?
Dlaczego do tej pory wszystkie określenia zawodów które były odmienione bezosobowo nagle stały się frontem do "zwalczania szowinizmu" i walka o prawa kobiet. Dlaczego w takiej grze Station Fall mamy całą masę feminiatywy w wersji polskiej jak mechaniczka, mikrobiolożka, medyczna robotka, telepatyczna Szczurzyca, Astroszympanska itp podobne absurdy językowe. Ale już np. Cyborg to cyborgówna? Cyborzyca? Cyberloszówna?
Do kąd ten absurd dojdzie? Dlaczego takie pierdoły w ogóle maja udowpdniac coś w kwestii praw kobiet?
To nie ma żadnego znaczenia we wpływie na realne prawa kobiet i równouprawnienia, a mimo to tego typu rzeczy stają się frontem do podziałów i polaryzacji społeczeństwa, za które można jeszcze bana na bgg zaliczyć za sam fakt podważenia sensowności tego.
Nie wspominając o usilnie wpychania kobiecych ról i wybielania kobiet kosztem mężczyznw różnym medium popkulturowym, po to by sztucznie pokazać że kobiety są również wartościowe. Jakby nie były.
Zawsze były i są, to dlaczego coś takiego jak ilość postaci w grze staje się punktem kulminacyjnym do konfliktów między ludźmi?
To są takie drobne rzeczy, które odpalają innych nie dlatego że miały by realny wpływ na równouprawnienia, tylko dlatego że jak tego zabraknie to zaczynają się wojny, protesty i ogólnie wprowadzanie problemów tam gdzie ich nie było.
Dochodzi to do takich absurdów jak np. to że w Martwej Zimie postać leżącej kobiety doprowadziła do nawoływania by zcancelowac wydawnictwo za "brak szacunku do kobiet"?!?
Najgorsze później w tym wszystkim jest to, że tak błaha rzecz jak ilość postaci w grze może się przyczynić do szkalowania autora/wydawnictwa zarzucając brak szacunku do kobiet.
Osobiście nie pojmuje jak takie pierdoły mogą w jakiś sposób wpływać na równouprawnienia kobiet i dlaczego jest w ogóle tematem dyskusji.
Kiedyś przygotowywałem na pewną stronę internetową zestaw zdjęć pracowników firmy, ustawiając ich od góry wedle hierarchii i stanowiska i pewna firmowa feministka przyczepila się do mnie i zrobiła zamieszanie, że powinny być na stronie osoby wymienione na przemian facet/kobieta by pokazać równouprawnienie. Jak tylko zanegowalem to, uzasadniając że idzie wg hierarchii stanowisk, to zrobiła z tego awanturę na pół firmy, co oczywiście zatriggeroealo wiele osób.
I dlatego tak samo wcale się nie dziwię, że podejmowanie kurzu w tak błahych sprawach wiele osób triggeruje bo mają już po prostu dość tego lewicowego terroryzmu.
Więc kolejny raz ktoś zwróci uwagę na coś podobnego to wywołuje to fale oburzenia, bo jest kropla przepełniające czare goryczy, bo ludzie mają po prostu dość tej politycznej poprawności wylewającej się w każdy aspekt życia i popkultury.
Gry planszowe powinny łączyć ludzi, a nie być kolejnym medium do walki na tle płci, czy rasowosci. Jeżeli jakiś autor zrobił tak, a nie inaczej to widocznie miał taki zamysł artystyczny, więc nie doszukujmy się w tym podtekstów i pretekstów, aby doprowadzać do podziałow i polaryzacji społeczeństwa.
To są gry i jeżeli ktoś z osób grających w gry planszowe ma poglądy bardziej lewicowe i dostrzeże coś co mu nie pasuje, to niech zagryzie żeby i schowa swoje oburzenie do kieszeni, bo najgorsze do czego może doprowadzic to aby właśnie gry planszowe których celem jest jednanie ludzi - stały się frontem do konfliktów i podziałow. A jeżeli nawet jest coś co bardzo komuś przeszkadza to porpostu nie grać w to i zachować własne zdanie dla siebie.
Cała ta lewicowa walka o uprawnienia robi więcej szkody i bardziej dzieli społeczeństwo niż czyni przytyku, bo mam wrażenie że tu chodzi o egoistyczne zwrócenie uwagi na jednostki i chęć wyrzucenia emocji, niż faktyczne dobro dla społeczeństwa i samej idei.
Cała ta walka o równouprawnienia doprowadziła do takich absurdów na np. BGG że strach wyrazić swoje zdanie, żeby nie dostać bana bez ostrzeżenia. Cała ta walka o prawa człowieka/równouprawnienia sprowadza się do tego że albo myślisz jak my, albo zostajesz wykluczony z społeczeństwa. Absurd
