Heh, przez jakiś czas nie zaglądałem na wątek, a tu proszę - doczekałem się osobistej odpowiedzi
Nie do końca zgadzam się z logiką podejścia do Core Seta. Jestem w posiadaniu podstawki do Call of Cthulhu LCG i chociaż to ledwie Core Set, to zawarty w nim zestaw kart przyniósł mi dobrych kilkadziesiąt partii fantastycznej zabawy. W ciągu ostatnich (mniej więcej) wakacji spotykałem się z dwoma znajomymi i zagrywaliśmy się w CoC do nieprzytomności (najdłuższy maraton trwał prawie 14 godzin). Powiem więcej - z racji tego, że nie traktowałem gry deckbuildingowo w ogóle nie myślałem nawet o dodatkach, bo te zaburzyłyby równowagę naprawdę nieźle zbalansowanych frakcji.
Przyznam, że ostatecznie złamałem się i dokupiłem jeszcze dwa używane Core Sety. Dlaczego? Tylko i wyłącznie dlatego, że pudełko było dedykowane jako gra dwuosobowa, my graliśmy we trzech, a chcieliśmy mieć opcje gry w cztery i więcej osób. Jednakże do tego momentu w CoC zagrałem więcej razy (czy może lepiej powiedzieć: nad CoC spędziłem więcej czasu) niż w kilka znanych mi pełnych, kompletnych i "niecoresetowych" gier. I grało się naprawdę świetnie.
Podobny pogląd mam na temat Warhammera: Invasion. Podstawowe pudełko wystarczyło mi na bardzo dużo bardzo fajnych partii, ale tutaj od początku wiedziałem, że będę kupował na masę, bo gra jest świetna, a ja - na dodatek - kocham świat starego dobrego Młotka.
Dlatego właśnie - bez względu na to, czy gra jest Core Setem czy nie - jeśli podstawowe pudełko daje mi kilkadziesiąt świetnych partii i sporo mile spędzonego czasu, to uznaję, że nawet jeśli potem gra na pół roku trafi na półce i tak warta była swej ceny. Przelicznik ów stosuję zresztą względem wszystkich swoich gier.
Nie mam ochoty się o nic kłócić, bo wiem, że poglądy każdy ma własne, a gusta to sprawa jak najbardziej osobista. Jak w obu wymienionych grach znalazłem mnóstwo zabawy, a jeśli ktoś inny jej nie znalazł to być może niekoniecznie jest to kwestia i formatu oraz feralnego "Core Set" wypisanego na pudełku.
Dla jasności dodam, że nie chcę zostać orędownikiem Battles of Westeros. Jak będę miał okazję, to zagram. Jak mi się naprawdę spodoba, to kupię. Nie jestem oddanym fanem Martina (ale może jeszcze nim będę - zatrzymałem się po pierwszym tomie, bo z coraz większą niechęcią przychodzi mi czytanie rzeczy, których końców jest wciąż "w fazie produkcji"), więc nie odczuję gorączki posiadania nowej figurki Eddarda Starka czy Johna Snowa. Nie twierdzę, że BoS na pewno będzie dobry - po prostu nie uważam, żeby słowa "Core Set" i pomysł na format o wszystkim przesądzały (chociaż wiem, że pełno jest przykładów rozmaitych Core Setów, które stanowiły twory na dłuższą metę niegrywalne). Spece z FFG ostatnio popisali się kilkoma naprawdę niezłymi tytułami. Nie mówię, że powinniśmy z tego powodu automatycznie wyskakiwać dla nich z kasy, ale dajmy im chociaż uczciwą szansę.