Mogę się wypowiedzieć z punktu widzenia raczej laika, bo te gry to dwie z trzech przeze mnie posiadanych
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Rzeczywiście na Szoguna potrzeba o wiele więcej czasu, zarówno żeby wytłumaczyć (mniej niż godzinę dla Szoguna w porównaniu do maksymalnie 10 minut dla Osadników), jak i na każdą rozgrywkę, zatem może być postrzegana jako bardziej skomplikowana. I słusznie, bo cała mechanika ma o wiele więcej aspektów. Tutaj trzeba się odwołać do indywidualnych preferencji, bo jeżeli nie będziesz w stanie usiedzieć przez dwie godziny przy względnym skupieniu (bez przesady, ale nad strategią trzeba pomyśleć) to Szoguna nie ruszaj. Sam mam często problem, żeby dokończyć partię, bo jeżeli nikt się nie śpieszy, a atmosfera jest raczej spotkania towarzyskiego a nie stricte growa, to można grać całkiem długo. Oczywiście sama rozgrywka polega na zupełnie czym innym i tak jak jest wspomniałem jest bardziej wielowątkowa. Trzeba atakować, przejmować, bronić, zmagać się z buntami, brać pod uwagę sezonowe warunki pogodowe i przywileje, budować, zbierać podatki, pokarm... Trochę tego jest. A najważniejsze jest to, że nasza strategia MUSI być podyktowana zachowaniem przeciwników. Bez tego szanse na wygrane są marne.
Osadnicy to gra o wiele lżejsza. Można usiąść, szybko zacząć (bez przygotowań, przyp. że przy Szogunie samo rozstawienie graczy na planszy może trwać ponad kwadrans) i nawet w rozlazłym nastawieniu graczy równie szybko skończyć. Cele raczej są łatwe do zauważenia i mało dynamiczne. Przewidywanie ruchów przeciwników zajmuje kilka chwil. Dlatego jest to gra familijna i bezstresowa. I tym samym o wiele lepsza dla zupełnie początkujących - ja od niej zacząłem i skutecznie, przynajmniej w jakimś stopniu zaraziłem znajomych planszówkami.
Szogun jest więc trudniejszy, ale po kilku rozgrywkach zasady są jasne. Z moich obserwacji jednak wynika, że nie każdy od razu odnajduje się w świecie kwitnących wiśni - niektórzy notorycznie przegrywają. Pomimo to zawsze wszyscy wracają do gry chętnie, bo zawsze dzieje się coś ciekawego. Osobiście nawet jako początkujący sięgam po Osadników o wiele MNIEJ chętnie niż po Szoguna, który oferuje zupełnie inny wymiar rozgrywki. Więcej taktyki, interakcji i mniej losowości, która jest obecna (przeważnie chodzi o wyniki walk), jednak w jak najbardziej pozytywnym wyrazie. Za każdym razem oferuje pewną dozę dreszczyku emocji przy podchodzeniu do kolejnych potyczek samurajów. Magiczna wieża bitewna czasem potrafi pokrzyżować plany dowódcy ogromnej armii, który zatrzyma się na małym oddziale wojsk. Pozostaje jednak ona perfidnie sprawiedliwa i może się odwdzięczyć przy kolejnej okazji (oddziały które nie wypadają, pozostają w środku wieży). Podsumowując: jeżeli miałeś jakąś styczność z grami i masz kamratów nie bojących się troszkę cięższej rozgrywki to TYLKO Szogun!