Odi pisze:No i chętnie poczytam, dlaczego faktycznie ta rozgrywka jest taka znakomita, zwłaszcza w odniesieniu do RftG :)
W RftG grałem tylko z pierwszym dodatkiem i najczęściej bez żetonów, ale: w Rejsie nie podoba mi się to, że zbierasz karty, pojawia się jakiś pomysł, który starasz się realizować przez kilka kolejnych tur, okazuje się, że szukany typ karty się nie pojawił i robi się problem, bo jesteś mocno w tyle. W skrócie: w każdej mojej partii miałem wrażenie, że moje decyzje aż tak mocno nie wpływają na grę jak losowe karty, które dojdą.
W 51. Stanie też są losowe karty. Każda karta jednak daje inną rzecz w inny sposób, w zależności od tego jak ją zagrasz. Jeśli masz pecha i nie podchodzi szukana karta, to zawsze coś z tego co masz na ręku możesz sensownego złożyć. Do tego dochodzi możliwość przebudowy, więc jak wyłożona karta (np. punkty za karty z pionkami) nie chce zadziałać, to wymieniamy ją na inną, oddajemy budulec, nie martwimy się żadnymi zasięgami, a do tego za samą przebudowę (i fakt posiadania tej poprzedniej karty) dostajemy jeszcze 2 pkty. Podchodzi nagle inna karta, dostajemy w turze z 10 punktów i udaje nam się dogonić przeciwnika. Gra jest pod tym względem bardzo elastyczna, czego w ogóle nie czułem w RftG (to są moje subiektywne odczucia, a te każdy ma inne).
W Rejsie jak ktoś miał swoje kombo punktowe, to je tłukł co turę. Tutaj masz limity żetonów na kartach, więc z jakiegoś jednego komba punktowego skorzystasz max. 3 razy, co powoduje, że musisz ciągle szukać punktów i nowych rozwiązań.
Ogólnie po przeczytaniu instrukcji nie byłem pewien, czy zakup 51. Stanu był dobrym pomysłem. Po tych 4 partiach, które zagrałem nie mam już żadnych wątpliwości, wszystkie zniknęły.