Zagrałem wczoraj w dwie gry(co mi się bardzo rzadko zdarza,ze względu na późne przybywanie)jedna lepsza od drugiej.
Po 7 wonders(a właściwe 7 cudów świata-graliśmy w polską wersję)spodziewałem się trochę czegoś innego,ale zdecydowanie werdykt pozytywny.Grałem nie patrząc specjalnie na działanie sąsiadów(oprócz dozbrojenia się w trzeciej erze i korzystania z haddnlu wschodniego),zbierałem sobie spokojnie zielone karty(mając wiszące ogrody,jedną mogłem sobie dobrać),które dały mi na koniec 34 punkty(ponad połowe moich punktów w ogóle).Graliśmy w 7 osób(oprócz Cytadeli nie widziałem dobrej gry dla tylu osób),podobno równie dobrze gra się przy mniejszej liczbie graczy.
Następnie K2 w 4 osoby.Po Folko(miłośniku gier logicznych)spodziewałem się dobrej logicznej,właśnie(czyli jednak pozbawionej trochę klimatu)gry.Gra z pewnością była dobra,klimat natomiast(i to wręcz wysokogórski)wystąpił jak najbardziej(często w roli głównej).W tej grze,przyjąłem niezbyt dobre założenie-wejdźmy szybko na szczyt,a później jakoś to będzie.Pierwsza część założenia udała mi się znakomicie-pojawiłem się na wysokości 8611 w iście expresowym tempie.Niestety,późniejsze kłopoty z pogodą(graliśmy w wersję trudniejszą pogodowo,choć na letniej mapie) oraz wybitna złośliwość współgraczy
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
(nie chcieli pozwolić mi na opuszczenie szczytu)spowodowały,że zbudowałem sobie jeden z najwyżej położonych na świecie namiotów i spędziłem tam 4 kolejki(inwestując mocno w aklimatyzacje mojego bohatera).W końcu udało mi się jakoś zejść i przeżyć.W ostatniej kolejce jeden z ośmiu śmiałków(prowadzony za rękę przez Kapustkę)postanowił bohatersko oderwać się od ściany i podobnie jak w pierwszej grze skończyliśmy w 7-miu.
Dziękuję współgraczom za miłą zabawę.