Nie chcę się wcinać, bo jeszcze mi się oberwie, ale:
1. Zaczynają mnie już trochę denerwować ciągłe mniej lub bardziej wyraźne sugestie, że recenzenci są nieobiektywni, bo dostają grę w zamian za swój wysiłek; w moich oczach wiele postów (w szczególności z oryginalnego tematu o recenzjach) było lekko niesmacznych. Ludzie! Przecież oni mają normalną pracę poza pisaniem, i raczej lepiej płatną niż 150PLN na te kilkadziesiąt godzin potrzebne do napisania recenzji. Nie umniejszajmy ich wkładu w środowisko.
2. Rozumiem problemy stojące przed pojawianiem się nowych oryginalnych tekstów z analizami. Sam argument, że nie bardzo jest komu pisać, powinien już wystarczyć do skierowania rozmowy na poszukiwanie innych rozwiązań.
Skoro jednak jest w środowisku chęć do nauki od lepszych, czemu nie spróbować się zastanowić, czy można z nią coś zrobić, zamiast ją ignorować? Na razie padły dwie merytoryczne sugestie, których nikt nie podchwycił:
1. Osobne miejsce na forum do prowadzenia zdyscyplinowanej, dyskusji o strategiach w grze, gdzie posty bez wyraźnego wkładu merytorycznego byłyby usuwane.
Problemy z tym są dwa: po pierwsze, granica między tym, co już należałoby do tego tematu, a co jeszcze do 'ogólnego', z działu 'gry planszowe i karciane', jest płynna, ale skoro i tak padają tam pytania do zasad, które są nie na miejscu, to i tu dałoby się żyć. Po drugie, chyba ważniejsze, naturalną formą takiej dyskusji wydaje się być tekst/artykuł + komentarze do niego. Nieźle to działa na BGG, gdzie każda recka czy analiza to osobny wątek, ale w jednym robiłby się bałagan: przebrnięcie przez kilkanaście stron, by dotrzeć do kolejnego naprawdę wartościowego postu, to nie to o co chodziło.
1. Tłumaczenie tekstów z BGG. W przeciwieństwie do Jacka nie zakładam, że autorzy są nadętymi bufonami, a nawet jeśli, to tylko ich prośba o pozwolenie tłumaczenia / opracowania powinna połechtać - przy zamieszczeniu linku do tekstu źródłowego.
Jest jeszcze jedna opcja, która co prawda nie zda się na wiele ludziom nie mieszkających w większych zagłębiach planszówkowych. Może na regularnych spotkaniach próbować umawiać się na partie w bardziej doświadczonym gronie? Jeśli istnieje target dla 'poradników', to są to ludzie, którzy ileś partii już na koncie mają, wychodzą poza granie 'domowe' i chcieliby odkryć w grze coś nowego. Nie mam wielkiego stażu w tym hobby, ale wiem, że samo wyjście poza zespół, w którym zwykle gramy, pozwala nabrać nowego spojrzenia i konstatuje nasze dotychczasowe strategie. A jeśli taki skład się uzbiera, to może i uda się kiedyś zaprosić do towarzystwa prawdziwego wymiatacza: oni przecież też dlatego tyle partii natłukli, że daną grę lubią...
Na koniec jeszcze pytanie do jan_a i Pancho: padło wcześniej mocne stwierdzenie, że wymiatacze w cale niekoniecznie mają ochotę dzielić się swą ciężko nabytą wiedzą. Jestem w stanie to zrozumieć, ale niemniej zostałem lekko zdziwiony: czy rzeczywiście, w waszym odczuciu, jest to dominujące czy choćby popularne stanowisko wśród doświadczonych graczy? Sam nie lubię doradzanie w trakcie rozgrywki, ale siadając do stołu z większymi od siebie noobami (są i tacy), staram się im dać tyle wskazówek, ile mogę przekazać lub oni są w stanie przyswoić i traktuję to jako inwestycję w przyszłych partnerów na poziomie. No i oczywiście gra nie jest zbyt wiele warta, jeśli po rozgrywce nikt nie ma ochoty na dyskusję o popełnionych błędach i 'co by było gdyby'.
I bazik, napisz koniecznie o Caylusie i Książętach Florencji! Ja bym w to chętnie więcej grał, tylko na granie z 'luźnymi' znajomymi jestem troszkę za dobry, a na poważne zdecydowanie za słaby
![Sad :(](./images/smilies/icon_sad.gif)