(Warszawa) Agresor - Piątek WIBHiIŚ PW
- KubaP
- Posty: 5845
- Rejestracja: 22 wrz 2010, 15:57
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 139 times
- Been thanked: 421 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Tak jak pisałem - mnie neistety nei będzie - czyli jest wolne miejsce na RoE.staszek pisze:Potwierdzam Rise of Empires od 16.30 w składzie Sebastian,Ryba,Kuba i ja.
Proponuję obejrzeć wideocast Yosza na Games Fanatic-tłumaczy tam zasady napewno lepiej niż bym to ja zrobił.
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
oj, Miceliusie, pewnie, że były wędrówki ludów i dalekie podboje w historii świata. Jest kilka takich gier, choćby stareńkie History of the World. Ale ta gra ma tytuł Napoleonic Wars, czyli dotyczy konkretnego kawałka czasoprzestrzeni. A wtedy do takich dziwnych wizyt dojść raczej nie mogło (np. w innej rozgrywce Anglicy siedzieli w północnej Francji, Francuzi podbili połowę Anglii i zostali stamtąd wyrzuceni przez Duńczyków chyba). Ja Napoleonic Wars lubię (jakby co), ale staram się przy tej grze wyłączyć neurony z resztkami wiedzy historycznej.
Sukcesorzy - to osobna para rozdeptanych sandałów. Tam historii jest czasem za dużo i gracze mogą się czuć nieco skrępowani. Co kto lubi. Do zo.
Sukcesorzy - to osobna para rozdeptanych sandałów. Tam historii jest czasem za dużo i gracze mogą się czuć nieco skrępowani. Co kto lubi. Do zo.
-
- Posty: 3548
- Rejestracja: 11 maja 2009, 15:58
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 12 times
- Been thanked: 25 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Rzeczywiście przydałby się ktoś czwarty. Jacyś chętni ?KubaP pisze:Tak jak pisałem - mnie neistety nei będzie - czyli jest wolne miejsce na RoE.staszek pisze:Potwierdzam Rise of Empires od 16.30 w składzie Sebastian,Ryba,Kuba i ja.
Proponuję obejrzeć wideocast Yosza na Games Fanatic-tłumaczy tam zasady napewno lepiej niż bym to ja zrobił.
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Tyle wspaniałych gier, a ja nie mogłem przyjść
Będzie dobrze albo niedobrze.
-
- Posty: 3548
- Rejestracja: 11 maja 2009, 15:58
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 12 times
- Been thanked: 25 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Zagraliśmy w 4 osoby w RoE.
Dość ważna informacja dla grających.Graliśmy z dwoma błędami-jeden niezbyt duży-kalendarz jest trochę słabszy-używamy go w fazie dochodu,a więc tak naprawdę przydaje się po fazie A(przed fazą B przestawiasz jeden dysk).Zdarzyć się pewnie może ,że będzie użyty dwa razy w grze.
Druga rzecz bardzo istotna- po fazie B zdejmujemy z planszy kostki-każdy zdejmuję połowę swoich kostek z obszaru zaokrąglając w górę. Działa to tak naprawdę dwa razy w grze,ale może osłabić np.religię(raz).Lenina nic nie osłabi
Dość ważna informacja dla grających.Graliśmy z dwoma błędami-jeden niezbyt duży-kalendarz jest trochę słabszy-używamy go w fazie dochodu,a więc tak naprawdę przydaje się po fazie A(przed fazą B przestawiasz jeden dysk).Zdarzyć się pewnie może ,że będzie użyty dwa razy w grze.
Druga rzecz bardzo istotna- po fazie B zdejmujemy z planszy kostki-każdy zdejmuję połowę swoich kostek z obszaru zaokrąglając w górę. Działa to tak naprawdę dwa razy w grze,ale może osłabić np.religię(raz).Lenina nic nie osłabi
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Hej, dzięki za dzisiejszą Sienę - Miceliusowi za użyczenie gry a współgraczom za mozolne ale koniec końców skuteczne przebijanie się przez zawiłą instrukcję Gra jest dziwna i podczas pierwszej rozgrywki trochę skomplikowana, czego nie ułatwia ładna, ale mało praktyczna plansza (przydałyby się tabelki z punktacją, różne przypominajki, no ale jak się domyślam autor ze względów estetycznych starał się ich uniknąć )
No i na koniec trójosobowe Callisto - wydaje mi się, i zresztą do takiego wniosku zgodnie doszliśmy po grze, że w 3 osoby gra się nie za dobrze, bo "gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta". Dotyczy to zwłaszcza budowania trzeciej kolumienki, bo podczas gdy dwóch graczy bije się o terytorium (jedna osoba robi komuś "wjazd", napadnięty stara się bronić, potem zwykle następuje kolejna próba ze strony napastnika chcącego wyrwać dla siebie jak najwięcej), trzeci spokojnie buduje sobie gdzieś na boku. Mam wrażenie że w grze 4-osobowej jakoś bardziej równomiernie się to rozkładało.
Jeszcze raz dzięki za grę!
No i na koniec trójosobowe Callisto - wydaje mi się, i zresztą do takiego wniosku zgodnie doszliśmy po grze, że w 3 osoby gra się nie za dobrze, bo "gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta". Dotyczy to zwłaszcza budowania trzeciej kolumienki, bo podczas gdy dwóch graczy bije się o terytorium (jedna osoba robi komuś "wjazd", napadnięty stara się bronić, potem zwykle następuje kolejna próba ze strony napastnika chcącego wyrwać dla siebie jak najwięcej), trzeci spokojnie buduje sobie gdzieś na boku. Mam wrażenie że w grze 4-osobowej jakoś bardziej równomiernie się to rozkładało.
Jeszcze raz dzięki za grę!
- jax
- Posty: 8134
- Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 86 times
- Been thanked: 254 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Ja dziękuję za świetny wieczór i towarzystwo squirrel, sipio i bazynowi.
Najpierw na tapecie Dungeon Lords - dla mnie gra po raz kolejny potwierdziła klasę. Niezły mózgożer grany jednak dość szybko dzięki czemu skończyliśmy w 2h. Wygrana bazyna w ładnym stylu (tylko jeden podbity kafelek). Ja zaś się cieszę z wyniku jakiego nie udało mi się osiągnąć w ostatnich 5 partiach (mogło być jeszcze lepiej ale w ostatniej rundzie zrobiłem błąd kosztujący mnie 2-5 punktów).
Dalej 2 rundy w Callisto i ponownie - jak tydzień temu - rozdzierające dylematy gdzie się bronić, gdy atakują cię z 3 stron a ty jeszcze chcesz się rozwijać w czwartą Dylematy przeraźliwe i rysujące się wnioski, że czasem w ogóle nie trzeba się bronić tylko zignorować najeźdźcę a swój rozwój przenieść gdzie indziej - to wysuwam jako polemikę postu Keleno powyżej. Np. miałem taką sytuację, że nie dołożyłem ani jednego kafelka do jednej z dwóch kolumn startowych - rozwijałem się tylko za pomocą drugiej i dałem radę wyjść na zero
Na zakończenie Qubix by folko - nie wzbudził ogólnego entuzjazmu a mi jako prototyp podobał sie znacznie bardziej. Na pewno do sprawdzenia raz jeszcze z innymi opcjami (inaczej zbudowaną wieżą na starcie i drugimi stronami plansz graczy). Wtedy będzie można wyrokować.
Najpierw na tapecie Dungeon Lords - dla mnie gra po raz kolejny potwierdziła klasę. Niezły mózgożer grany jednak dość szybko dzięki czemu skończyliśmy w 2h. Wygrana bazyna w ładnym stylu (tylko jeden podbity kafelek). Ja zaś się cieszę z wyniku jakiego nie udało mi się osiągnąć w ostatnich 5 partiach (mogło być jeszcze lepiej ale w ostatniej rundzie zrobiłem błąd kosztujący mnie 2-5 punktów).
Dalej 2 rundy w Callisto i ponownie - jak tydzień temu - rozdzierające dylematy gdzie się bronić, gdy atakują cię z 3 stron a ty jeszcze chcesz się rozwijać w czwartą Dylematy przeraźliwe i rysujące się wnioski, że czasem w ogóle nie trzeba się bronić tylko zignorować najeźdźcę a swój rozwój przenieść gdzie indziej - to wysuwam jako polemikę postu Keleno powyżej. Np. miałem taką sytuację, że nie dołożyłem ani jednego kafelka do jednej z dwóch kolumn startowych - rozwijałem się tylko za pomocą drugiej i dałem radę wyjść na zero
Na zakończenie Qubix by folko - nie wzbudził ogólnego entuzjazmu a mi jako prototyp podobał sie znacznie bardziej. Na pewno do sprawdzenia raz jeszcze z innymi opcjami (inaczej zbudowaną wieżą na starcie i drugimi stronami plansz graczy). Wtedy będzie można wyrokować.
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
- Sir-lothar
- Posty: 366
- Rejestracja: 25 cze 2008, 01:00
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 1 time
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Witam,
w związku z duża ilością pytań przed, w trakcie, oraz po naszej rozgrywce w Siene pozwolę sobie na małe "pierwsze wrażenie" (eng: "First Impressions").
Musząc samodzielnie poradzić sobie z instrukcją do gry (brak osoby tłumaczącej zasady) zdecydowaliśmy się na wariant podstawowy stanowiący dużymi literami, iż granie w 4-5 osób przy niedoświadczonych graczach może zająć bardzo długo i zalecana jest mniejsza ich liczba ( ). Okazało się również bardzo szybko iż oryginalna instrukcja (dostępne był dwie instrukcje - oryginalna i jakiś wydruk) jest bardzo źle napisana i niejasna, natomiast dodatkowy wydruk wyjaśnia wszystko dużo lepiej. Niemniej uporawszy się z zagmatwaną instrukcją liczba odważnych do gry spadła do 3 nowicjuszy i w tym składzie zagraliśmy.
Gra bardzo przypomina inny tytuł tego samego autora (Mario Papini) - De Vulgari Eloquentia, w której to wcielamy się w kupca dążącego do papiestwa, natomiast w Sienie w rolę chłopa, który awansując na kolejne szczeble drabiny społecznej musi zdobywać punkty zwycięstwa. Graficznie plansza odpowiada obrazowi na którym dzieje się cała akcja i o ile jest to bardzo ciekawy pomysł z punktu widzenia grafika-artysty to dla gracza jest to koszmar. Często brakuje pomocy i wskazówek dotyczących poszczególnych akcji - głównie dzielnic miasta, ale i opisu kart specjalnych np. karty kurtyzan mają ten sam obrazek, ale różne imiona, brakuje natomiast napisu "kurtyzana". I o ile może to zostać uznane za czepialstwo to ciągłe patrzenie się na karty i zastanawianie się "co przedstawia ta karta?" nie należy do przyjemnych. Stylistyka utrzymana jest w szarościach i po dłuższym patrzeniu się na obraz-planszę można poczuć się sennym.
Mechanicznie mamy do czynienia z dwoma grami pod przykrywką jednej. Chłopi oraz kupcy - dwa pierwsze szczeble drabiny społecznej wykonują swoje akcje na części podmiejskiej planszy, natomiast trzeci szczebel - bankier - w obrębie murów miasta. Jedynie w niewielkim stopniu gracze w tych dwóch różnych obszarach wpływają na siebie, posiadają one jednak zupełnie odmienne zasady. Chłop zdobywa rozsądne ilości pieniędzy szczególnie, gdy w grze jest już kliku kupców, kupcy zdobywają jeszcze więcej pieniędzy, ale część z nich mogą przeznaczyć na punkty zwycięstwa, natomiast bankierzy mogą zdobyć najwięcej punktów, jednak cierpią na brak gotówki (na pełnych zasadach dochodzi kilka możliwości niwelujących jej niedobory). Konieczność awansu społecznego jest wymuszana przez fakt, iż wyłącznie bankierzy liczą się w ostatecznej punktacji.
Moje odczucia po grze są mieszane. Z jednej strony sporo dobrych pomysłów: role, różnorodne karty, wiele elementów na które trzeba uważać, (w wersji pełnej licytacje i opcjonalny element ryzyka (karty fato)), jednak z drugiej sporo wad: brak pomocy na planszy utrudniających orientację, połowa zasad przydatna na początku gry, a druga połowa na końcu, nużące szarości. Nie wiem też czy to wina konkretnej partii czy ogólnie gry, ale są tury, podczas których się nic nie robi tylko przeczekuje zbierając pieniądze. Możliwe iż wariant zaawansowany to naprawia. Podczas czytania instrukcji jak i podczas gry przychodziły mi skojarzenia z De Vulgari Eloquentia, która może i jest ciekawą grą, ale niezwykle nużącą. O ile głównie przez przeolbrzymie przestoje w oczekiwaniu na swoją kolejkę to i przez monotonność rozgrywki, co turę wykonuje się te same akcje. Podobnie było w Sienie, gdzie 3/4 gry spędziłem jako bankier i biegałem w kółko po mieście od karczmy do placu budowy wieży z okazjonalnymi przestojami na pozyskanie finansów.
Ze względu na dwu etapowy układ gry oraz konieczność wyjaśnienia wszystkich zasad na początku rozgrywki oraz brak pomocy i wskazówek odnosi się wrażenie iż w całym procesie tworzenia gry pominięte zostały osoby, które jeszcze w dany tytuł nie grały i chciałyby się z nim zapoznać. Zakładając hipotetyczną sytuację, iż po zakupie gry chciało by się w nią zagrać w 5 osób należało by zagrać wcześniej dwie partie po 3 osoby (właściciel znający zasady oraz kolejno po 2 docelowe osoby do partii 5 osobowej) w ten sposób osoba posiadająca grę posiada zdecydowaną przewagę ponad pozostałymi graczami w partii 5 osobowej w postaci obeznania z grą. Jest to zdecydowanie gra dla osób, które już w nią grały
Podsumowując: Zagrawszy w wariant prosty należy zagrać w wariant pełny, jednak wątpię czy gra zabłyśnie wtedy na tyle, aby grać w nią ciągle. Jest dużo ciekawych pomysłów, ale i dużo wad głownie w postaci braku pomocy i informacji na planszy, ale i potencjalnej monotonni. Możliwe iż 3 to za mało na tą grę, jednakże na pudełku czas gry wynosi 45-90 min, gdy w rzeczywistości 3 graczy zakończyło grę w około 2.5h (nie licząc zmagań z zasadami).
Poza Siena grana była dziś również Callisto w 3 osoby. Nieparzysta liczba graczy nie wyszła tej grze na dobre, chociaż doświadczenie też mogło robić swoje (Go, Blokus). Dla mnie jest to na razie gra negocjacyjno-dyplomatyczna, gdyż większe znaczenia ma nie atakowanie osoby właśnie atakującej innego gracza niż faktyczne korzyści z potencjalnego ataku. Ważne jest to gdzie i kogo , ale jeszcze ważniejsze jest kiedy.
Dziękuję za gry, za cierpliwość i dobrą zabawę.
Pozdrawiam.
w związku z duża ilością pytań przed, w trakcie, oraz po naszej rozgrywce w Siene pozwolę sobie na małe "pierwsze wrażenie" (eng: "First Impressions").
Musząc samodzielnie poradzić sobie z instrukcją do gry (brak osoby tłumaczącej zasady) zdecydowaliśmy się na wariant podstawowy stanowiący dużymi literami, iż granie w 4-5 osób przy niedoświadczonych graczach może zająć bardzo długo i zalecana jest mniejsza ich liczba ( ). Okazało się również bardzo szybko iż oryginalna instrukcja (dostępne był dwie instrukcje - oryginalna i jakiś wydruk) jest bardzo źle napisana i niejasna, natomiast dodatkowy wydruk wyjaśnia wszystko dużo lepiej. Niemniej uporawszy się z zagmatwaną instrukcją liczba odważnych do gry spadła do 3 nowicjuszy i w tym składzie zagraliśmy.
Gra bardzo przypomina inny tytuł tego samego autora (Mario Papini) - De Vulgari Eloquentia, w której to wcielamy się w kupca dążącego do papiestwa, natomiast w Sienie w rolę chłopa, który awansując na kolejne szczeble drabiny społecznej musi zdobywać punkty zwycięstwa. Graficznie plansza odpowiada obrazowi na którym dzieje się cała akcja i o ile jest to bardzo ciekawy pomysł z punktu widzenia grafika-artysty to dla gracza jest to koszmar. Często brakuje pomocy i wskazówek dotyczących poszczególnych akcji - głównie dzielnic miasta, ale i opisu kart specjalnych np. karty kurtyzan mają ten sam obrazek, ale różne imiona, brakuje natomiast napisu "kurtyzana". I o ile może to zostać uznane za czepialstwo to ciągłe patrzenie się na karty i zastanawianie się "co przedstawia ta karta?" nie należy do przyjemnych. Stylistyka utrzymana jest w szarościach i po dłuższym patrzeniu się na obraz-planszę można poczuć się sennym.
Mechanicznie mamy do czynienia z dwoma grami pod przykrywką jednej. Chłopi oraz kupcy - dwa pierwsze szczeble drabiny społecznej wykonują swoje akcje na części podmiejskiej planszy, natomiast trzeci szczebel - bankier - w obrębie murów miasta. Jedynie w niewielkim stopniu gracze w tych dwóch różnych obszarach wpływają na siebie, posiadają one jednak zupełnie odmienne zasady. Chłop zdobywa rozsądne ilości pieniędzy szczególnie, gdy w grze jest już kliku kupców, kupcy zdobywają jeszcze więcej pieniędzy, ale część z nich mogą przeznaczyć na punkty zwycięstwa, natomiast bankierzy mogą zdobyć najwięcej punktów, jednak cierpią na brak gotówki (na pełnych zasadach dochodzi kilka możliwości niwelujących jej niedobory). Konieczność awansu społecznego jest wymuszana przez fakt, iż wyłącznie bankierzy liczą się w ostatecznej punktacji.
Moje odczucia po grze są mieszane. Z jednej strony sporo dobrych pomysłów: role, różnorodne karty, wiele elementów na które trzeba uważać, (w wersji pełnej licytacje i opcjonalny element ryzyka (karty fato)), jednak z drugiej sporo wad: brak pomocy na planszy utrudniających orientację, połowa zasad przydatna na początku gry, a druga połowa na końcu, nużące szarości. Nie wiem też czy to wina konkretnej partii czy ogólnie gry, ale są tury, podczas których się nic nie robi tylko przeczekuje zbierając pieniądze. Możliwe iż wariant zaawansowany to naprawia. Podczas czytania instrukcji jak i podczas gry przychodziły mi skojarzenia z De Vulgari Eloquentia, która może i jest ciekawą grą, ale niezwykle nużącą. O ile głównie przez przeolbrzymie przestoje w oczekiwaniu na swoją kolejkę to i przez monotonność rozgrywki, co turę wykonuje się te same akcje. Podobnie było w Sienie, gdzie 3/4 gry spędziłem jako bankier i biegałem w kółko po mieście od karczmy do placu budowy wieży z okazjonalnymi przestojami na pozyskanie finansów.
Ze względu na dwu etapowy układ gry oraz konieczność wyjaśnienia wszystkich zasad na początku rozgrywki oraz brak pomocy i wskazówek odnosi się wrażenie iż w całym procesie tworzenia gry pominięte zostały osoby, które jeszcze w dany tytuł nie grały i chciałyby się z nim zapoznać. Zakładając hipotetyczną sytuację, iż po zakupie gry chciało by się w nią zagrać w 5 osób należało by zagrać wcześniej dwie partie po 3 osoby (właściciel znający zasady oraz kolejno po 2 docelowe osoby do partii 5 osobowej) w ten sposób osoba posiadająca grę posiada zdecydowaną przewagę ponad pozostałymi graczami w partii 5 osobowej w postaci obeznania z grą. Jest to zdecydowanie gra dla osób, które już w nią grały
Podsumowując: Zagrawszy w wariant prosty należy zagrać w wariant pełny, jednak wątpię czy gra zabłyśnie wtedy na tyle, aby grać w nią ciągle. Jest dużo ciekawych pomysłów, ale i dużo wad głownie w postaci braku pomocy i informacji na planszy, ale i potencjalnej monotonni. Możliwe iż 3 to za mało na tą grę, jednakże na pudełku czas gry wynosi 45-90 min, gdy w rzeczywistości 3 graczy zakończyło grę w około 2.5h (nie licząc zmagań z zasadami).
Poza Siena grana była dziś również Callisto w 3 osoby. Nieparzysta liczba graczy nie wyszła tej grze na dobre, chociaż doświadczenie też mogło robić swoje (Go, Blokus). Dla mnie jest to na razie gra negocjacyjno-dyplomatyczna, gdyż większe znaczenia ma nie atakowanie osoby właśnie atakującej innego gracza niż faktyczne korzyści z potencjalnego ataku. Ważne jest to gdzie i kogo , ale jeszcze ważniejsze jest kiedy.
Dziękuję za gry, za cierpliwość i dobrą zabawę.
Pozdrawiam.
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Sukcesorzy okazali się świetną grą. Po drobnych problemach organizacyjnych (podział na grających w Napoleona i sukcesorów) i tłumaczeniu zasad zaczęliśmy. Jeśli mylę nicki to sorry .
Pary dowódców były następujące: Krateros z Ptomeleuszem (czyli Cylicja z Egiptem) (człowiek od Berema z drugiego forum), Leonatos z Antypaterem (Helesport z Macedonią) (Miceulus), Lysimachos z Peithonem (Tracja i Media) (Dezerter) no i ja czyli Perdikkas z Antygonosem (Babilonia z Frygią). Na początku ptomeleusze mieli najwięcej pkt. zwycięstwa (egipt...), ale ja wygrywałem w prawach do tronu (w końcu młody Aleksander w moich rękach, do tego Perdikkas z +1).
Początek bardzo spokojny. Krateros zajął się Syrią, Ptomeluesz poszedł w stronę Judei. Leonatos zajął się Lidią (tutaj stwierdziłem, że sam mogłem to zrobić i by mi się oplaciło, trudno, ostatecznie imho opóźniło to konfrontację i pozwoliło mi skupić się w głębokiej Azji) i od razu wżenił się w Kleopatrę. Antypater powoli zaczął iść na południe. Co prawda jego marsz stopowali nieco Grecy (NPCe, uciekli do Aten). Lysimachos skupił się na północy i wtedy wjechali mu tam Illyrowie, których szybko jednak pokonał, Peithon zaś zajął spokojnie Persję i Hyrkanię. Ja zaś wziąłem Seleucję, Karię i Pamfilię i Licję. Do tego Perdikkas dążący do utrzymania jedności imperium skumał się z Persami (-2 praw do tronu, w zamian w każdym etapie posiłków dostawałem najemników), tym samym stracilem pozycję lidera jeśli chodzi o ten tor. Nie wiedzałem jeszcze, że dawało mi to co turę jedne oddział macedończyków (lepszych od najemników). Do tego jako, że Ptomeleusz był uzurpatorem chciałem na niego uderzyć Perdikkasem, ale w międzyczasie przerzucił armię z Egiptu z Ptomeleuszem do Syrii. I lipa. Do tego przez unrest Ptomeleusz stracił Syrię i tym samym wysunąłem się na prowadzenie punktowe. Przyszła tura jako dyktator... nie wyglądało to ciekawie.
W drugiej turze zaczęło się. Pierwszy wyłamał się dezerter, który uderzył na mnie na Seleucię gdzie mimo prób nie pokonał garnizonu i wycofał się na swoje ziemie, zwłaszcza, że dostałem trzeciego generała, w poprzedniej turze zaś słonie. Miałem więc dwie armie, jedna z 4 hoplitami, 4 słoniami, druga z najemnikami (2) i macedończykami (1) + garnizony po 2 (czyli w sumie +4 najemników). Moje wojska zaś przesunęły się pod granice Medii i Persji zaś Dezerter zaczął uzbrajać Medię.
Ptomeleusz nie zrobił nic poza pokojowym zajmowaniem ziem i umacnianiem się.
Bliżej Grecji też się działo. Straciłem Karię na rzecz Miceulusa, Dezerter zaś stracił tytuł sukcesora ponieważ uderzył na Miceulusa. Bitwy jednak nie było, Dezerter się wycofał. Wynikało to z presji jaką nałożył Miceulus zajmując niebronione prowincje Dezertera. Ostatecznie po tych manewrach dogadali się, Miceulus się wycofał i już ze sobą nie walczyli. Dużo mi dało też to, że dostałem srebne tarcze. Dzięki temu obrona Frygii była prościutka. Do tego Leunatos zdobył drugą żonę, a ja przejąłem kontrolę nad Olimpią i uciekłem nią na Kretę przy cichym przyzwoleniu Miceulusa. Pod sam koniec tury w końcu pierwsza bitwa! moje siły weszły do Medii wykorzystując to, że Dezerer dał się zwabić do Persji (wystawiłem mu tam armię) jednocześnie wysyłając częśc sił na północ. O ile w Persji przegrałem i straciłem 2 najemników o tyle Perdikkas poradził sobie bez problemu z Peithenem mimo, że walczył na jego terenie. Wcześniej zakopałem ciało Aleksandra (w sumie błąd, miałem srebne, tarcze, dwie silne armie, oparłem zalożenie, że zakopie na tym, że Miceulus miał więcej o 1 ode mnie praw do tronu, ergo moi hoplici królewscy by go nie klepali, ale zapomniałem, że atakując mnie traciłby w 3 turze 3 pkt. praw..)
W trzeciej turze znowu Ptomeleusz był dyktatorem, tytul sukcesora miałem tylko ja i Miceulus. W sumie szanse na zwycięstwo miał człowiek od Berema (miał tego drugiego kolesia co miał prawa do tronu), Miceulus (na punkty, był blisko podbicia Grecji i Rodos czyli +9 vp oraz tym samym +3 vp za flotę, czyli 12, miał na początku tury 11) no i ew. ja, choć wszyscy stawiali raczej na pierwszą dwójkę.
Zacznijmy od Dezertera, pobity w Medii odpuścił ją sobie. Także w Grecji nie szalał. Ogólnie przeczekał turę zdobywając tylko Armenię. Miceulus w tym czasie nagle dostal unrestem i stracił Ateny, w których nie miał garnizonu. Cały plan podboju Grecji stanął pod znakiem zapytania. W międzyczasie zajął Rodos i wycofał się do Azji Mniejszej jedną armią, a drugą zajął Epir. Jeszcze stracił tytuł sukcesora jak próbowałem wypłynąć z Krety (przechwycił moją armię). Najciekawiej było u mnie i u Ptomeleusza, tutaj rostrzygnęła się gra. Otóż człowiek od Berema jako pierwszy przede mną przerzucił armie do Cylicji, a potem wszedł na moje ziemie nad którymi miałem kontrolę (Pamfilii i Licji). Od razu wykorzystałem sytuację i zaatakowałem go Antygonosem dzięki karcie major campany (czy jakoś tak, miałem dwie na ręce). Mialem 17 siły, on 9 . A i tak był remis. Ale zaraz zaatakowałem go w fazie ruchu ponownie i całkowicie rozbiłem armie przejmując następce tronu. Teraz spięli się współgracze, bo o to ja miałem realną szanse na zwycięstwo (jesli pod koniec tury miałbym go i moja suma vp i praw do tronu byłaby najwyższa wygrałbym). Ale zaraz kartą został mi ukradziony i przyłączony do Ptomeleusza, który zaczął uciekać do Judei przed moim pościgiem za namową współgraczy. nie ruszył jednak za nim Antygonos, ale Perdikkas opuszczając Medię (kolejna karta major campany) i doszedł do Syrii. Do tego mialem nadwyżkę dwóch najemników w Frygii, więc wysłałem jej do opustoszałej Cylicji. Następnie przejąłem Medię, Persję, Hyrkanię (turę wcześniej już zająłem Mezopotamię). W tym czasie Ptomeleusz przegrupował się w Judei do kontrataku. Ale bylo za późno, zająłem w następnej turze Syrię i Cylicję, zdobyłem tytuł króla Azji i wygrałem grę zostając królem Azji i łącząc moje dwie oddalone prowincje startowe do tego pod sam koniec czasu (praktycznie 21 była).
Podsumowując gra świetna, nieznajomość drobnych szczegółów spowodowała jednak, że nie zmaksymalizowałem szans na zwycięstwo (trzeba było zanieść ciało ), ale dało mi satysfakcję pobicia połowy mapy.
Dzięki za rozgrywkę!
Pary dowódców były następujące: Krateros z Ptomeleuszem (czyli Cylicja z Egiptem) (człowiek od Berema z drugiego forum), Leonatos z Antypaterem (Helesport z Macedonią) (Miceulus), Lysimachos z Peithonem (Tracja i Media) (Dezerter) no i ja czyli Perdikkas z Antygonosem (Babilonia z Frygią). Na początku ptomeleusze mieli najwięcej pkt. zwycięstwa (egipt...), ale ja wygrywałem w prawach do tronu (w końcu młody Aleksander w moich rękach, do tego Perdikkas z +1).
Początek bardzo spokojny. Krateros zajął się Syrią, Ptomeluesz poszedł w stronę Judei. Leonatos zajął się Lidią (tutaj stwierdziłem, że sam mogłem to zrobić i by mi się oplaciło, trudno, ostatecznie imho opóźniło to konfrontację i pozwoliło mi skupić się w głębokiej Azji) i od razu wżenił się w Kleopatrę. Antypater powoli zaczął iść na południe. Co prawda jego marsz stopowali nieco Grecy (NPCe, uciekli do Aten). Lysimachos skupił się na północy i wtedy wjechali mu tam Illyrowie, których szybko jednak pokonał, Peithon zaś zajął spokojnie Persję i Hyrkanię. Ja zaś wziąłem Seleucję, Karię i Pamfilię i Licję. Do tego Perdikkas dążący do utrzymania jedności imperium skumał się z Persami (-2 praw do tronu, w zamian w każdym etapie posiłków dostawałem najemników), tym samym stracilem pozycję lidera jeśli chodzi o ten tor. Nie wiedzałem jeszcze, że dawało mi to co turę jedne oddział macedończyków (lepszych od najemników). Do tego jako, że Ptomeleusz był uzurpatorem chciałem na niego uderzyć Perdikkasem, ale w międzyczasie przerzucił armię z Egiptu z Ptomeleuszem do Syrii. I lipa. Do tego przez unrest Ptomeleusz stracił Syrię i tym samym wysunąłem się na prowadzenie punktowe. Przyszła tura jako dyktator... nie wyglądało to ciekawie.
W drugiej turze zaczęło się. Pierwszy wyłamał się dezerter, który uderzył na mnie na Seleucię gdzie mimo prób nie pokonał garnizonu i wycofał się na swoje ziemie, zwłaszcza, że dostałem trzeciego generała, w poprzedniej turze zaś słonie. Miałem więc dwie armie, jedna z 4 hoplitami, 4 słoniami, druga z najemnikami (2) i macedończykami (1) + garnizony po 2 (czyli w sumie +4 najemników). Moje wojska zaś przesunęły się pod granice Medii i Persji zaś Dezerter zaczął uzbrajać Medię.
Ptomeleusz nie zrobił nic poza pokojowym zajmowaniem ziem i umacnianiem się.
Bliżej Grecji też się działo. Straciłem Karię na rzecz Miceulusa, Dezerter zaś stracił tytuł sukcesora ponieważ uderzył na Miceulusa. Bitwy jednak nie było, Dezerter się wycofał. Wynikało to z presji jaką nałożył Miceulus zajmując niebronione prowincje Dezertera. Ostatecznie po tych manewrach dogadali się, Miceulus się wycofał i już ze sobą nie walczyli. Dużo mi dało też to, że dostałem srebne tarcze. Dzięki temu obrona Frygii była prościutka. Do tego Leunatos zdobył drugą żonę, a ja przejąłem kontrolę nad Olimpią i uciekłem nią na Kretę przy cichym przyzwoleniu Miceulusa. Pod sam koniec tury w końcu pierwsza bitwa! moje siły weszły do Medii wykorzystując to, że Dezerer dał się zwabić do Persji (wystawiłem mu tam armię) jednocześnie wysyłając częśc sił na północ. O ile w Persji przegrałem i straciłem 2 najemników o tyle Perdikkas poradził sobie bez problemu z Peithenem mimo, że walczył na jego terenie. Wcześniej zakopałem ciało Aleksandra (w sumie błąd, miałem srebne, tarcze, dwie silne armie, oparłem zalożenie, że zakopie na tym, że Miceulus miał więcej o 1 ode mnie praw do tronu, ergo moi hoplici królewscy by go nie klepali, ale zapomniałem, że atakując mnie traciłby w 3 turze 3 pkt. praw..)
W trzeciej turze znowu Ptomeleusz był dyktatorem, tytul sukcesora miałem tylko ja i Miceulus. W sumie szanse na zwycięstwo miał człowiek od Berema (miał tego drugiego kolesia co miał prawa do tronu), Miceulus (na punkty, był blisko podbicia Grecji i Rodos czyli +9 vp oraz tym samym +3 vp za flotę, czyli 12, miał na początku tury 11) no i ew. ja, choć wszyscy stawiali raczej na pierwszą dwójkę.
Zacznijmy od Dezertera, pobity w Medii odpuścił ją sobie. Także w Grecji nie szalał. Ogólnie przeczekał turę zdobywając tylko Armenię. Miceulus w tym czasie nagle dostal unrestem i stracił Ateny, w których nie miał garnizonu. Cały plan podboju Grecji stanął pod znakiem zapytania. W międzyczasie zajął Rodos i wycofał się do Azji Mniejszej jedną armią, a drugą zajął Epir. Jeszcze stracił tytuł sukcesora jak próbowałem wypłynąć z Krety (przechwycił moją armię). Najciekawiej było u mnie i u Ptomeleusza, tutaj rostrzygnęła się gra. Otóż człowiek od Berema jako pierwszy przede mną przerzucił armie do Cylicji, a potem wszedł na moje ziemie nad którymi miałem kontrolę (Pamfilii i Licji). Od razu wykorzystałem sytuację i zaatakowałem go Antygonosem dzięki karcie major campany (czy jakoś tak, miałem dwie na ręce). Mialem 17 siły, on 9 . A i tak był remis. Ale zaraz zaatakowałem go w fazie ruchu ponownie i całkowicie rozbiłem armie przejmując następce tronu. Teraz spięli się współgracze, bo o to ja miałem realną szanse na zwycięstwo (jesli pod koniec tury miałbym go i moja suma vp i praw do tronu byłaby najwyższa wygrałbym). Ale zaraz kartą został mi ukradziony i przyłączony do Ptomeleusza, który zaczął uciekać do Judei przed moim pościgiem za namową współgraczy. nie ruszył jednak za nim Antygonos, ale Perdikkas opuszczając Medię (kolejna karta major campany) i doszedł do Syrii. Do tego mialem nadwyżkę dwóch najemników w Frygii, więc wysłałem jej do opustoszałej Cylicji. Następnie przejąłem Medię, Persję, Hyrkanię (turę wcześniej już zająłem Mezopotamię). W tym czasie Ptomeleusz przegrupował się w Judei do kontrataku. Ale bylo za późno, zająłem w następnej turze Syrię i Cylicję, zdobyłem tytuł króla Azji i wygrałem grę zostając królem Azji i łącząc moje dwie oddalone prowincje startowe do tego pod sam koniec czasu (praktycznie 21 była).
Podsumowując gra świetna, nieznajomość drobnych szczegółów spowodowała jednak, że nie zmaksymalizowałem szans na zwycięstwo (trzeba było zanieść ciało ), ale dało mi satysfakcję pobicia połowy mapy.
Dzięki za rozgrywkę!
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Siena lepsza niż mi się wydawało na początku partii (miałem silne skojarzenia z monopoly czy cashflow ) ale nie jakaś genialna i projekt graficzny koszmarny (sporo różnych przepisów których zapamiętanie szata graficzna utrudnia zamiast ułatwiać), biorąc pod uwagę instrukcję która naprawdę proste mechanizmy tłumaczy w możliwie najbardziej zagmatwany sposób nie jestem bardzo zdziwiony.
Sama rozgrywka całkiem ciekawa, awanse wbrew pozorom mają sporo interakcji - chłopi pomagają handlarzom, handlarze chłopom, a bankierzy biorą profity z działalności handlarzy - co sprawia że decyzja o promocji jest istotna strategicznie. Pewnie w więcej graczy będzie to lepiej widać, bo przy 3 osobach ten wpływ był bardziej subtelny.
Samo gromadzenie kasy żeby potem je wydać na sztukę/kościół/budowęwierzy wieży też całkiem ok.
Tylko wariant niezaawansowany ma duży problem z faktem że bankier nie ma co robić na większości prawego dolnego rogu miasta (normalnie można tam zagrywać wylicytowane karty dające dużo pieniędzy, jest też więcej kart pozwalających na szybkie poruszanie się)
I jest to kolejna gra która jest IMO za długa jak na wrażenia które oferuje; mam wrażenie że tą decyzyjność możnaby skompresować w sporo krótszej grze, chociaż ja się specjalnie nie nudziłem, bo można trochę poanalizować i poprzewidywać co się może stać, a promocja na bankiera odświeża rozgrywkę zmieniając zupełnie mechanikę.
Jeśli chodzi o Callisto to nie widzę dużej różnicy między nim a blokusem. dodatkowa kolumna umożliwiająca desant ma swoje plusy i minusy, z jednej strony pomaga uratować sytuację bycia odciętym, z drugiej strony może mocno bić lidera przyczyniając się do kingmakingu. 3 osoby niby ciężko utrzymać równowagę w szkodzeniu i nie zostawianiu komuś za dużo pola do manewrów, ale we wszystkich partiach Lotarowi udało się wygrać (parę ładnych ruchów IMO warto zapamiętać, szczególnie odcięcie sobie optymalnych rozmiarów rogu za pomocą 2 klocków), więc nie jest to zupełnie gra negocjacyjna.
Sama rozgrywka całkiem ciekawa, awanse wbrew pozorom mają sporo interakcji - chłopi pomagają handlarzom, handlarze chłopom, a bankierzy biorą profity z działalności handlarzy - co sprawia że decyzja o promocji jest istotna strategicznie. Pewnie w więcej graczy będzie to lepiej widać, bo przy 3 osobach ten wpływ był bardziej subtelny.
Samo gromadzenie kasy żeby potem je wydać na sztukę/kościół/budowę
Tylko wariant niezaawansowany ma duży problem z faktem że bankier nie ma co robić na większości prawego dolnego rogu miasta (normalnie można tam zagrywać wylicytowane karty dające dużo pieniędzy, jest też więcej kart pozwalających na szybkie poruszanie się)
I jest to kolejna gra która jest IMO za długa jak na wrażenia które oferuje; mam wrażenie że tą decyzyjność możnaby skompresować w sporo krótszej grze, chociaż ja się specjalnie nie nudziłem, bo można trochę poanalizować i poprzewidywać co się może stać, a promocja na bankiera odświeża rozgrywkę zmieniając zupełnie mechanikę.
Jeśli chodzi o Callisto to nie widzę dużej różnicy między nim a blokusem. dodatkowa kolumna umożliwiająca desant ma swoje plusy i minusy, z jednej strony pomaga uratować sytuację bycia odciętym, z drugiej strony może mocno bić lidera przyczyniając się do kingmakingu. 3 osoby niby ciężko utrzymać równowagę w szkodzeniu i nie zostawianiu komuś za dużo pola do manewrów, ale we wszystkich partiach Lotarowi udało się wygrać (parę ładnych ruchów IMO warto zapamiętać, szczególnie odcięcie sobie optymalnych rozmiarów rogu za pomocą 2 klocków), więc nie jest to zupełnie gra negocjacyjna.
Ostatnio zmieniony 11 cze 2011, 21:29 przez zephyr, łącznie zmieniany 1 raz.
Science is a way of trying not to fool yourself. The first principle is that you must not fool yourself, and you are the easiest person to fool.
R.Feynman
R.Feynman
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Jakaś nierealistyczna ta graSir-lothar pisze:natomiast bankierzy mogą zdobyć najwięcej punktów, jednak cierpią na brak gotówki
- herman
- Posty: 688
- Rejestracja: 12 paź 2009, 12:24
- Lokalizacja: ukochana Warszawa
- Has thanked: 8 times
- Been thanked: 52 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
ja z beremem i golumem zagraliśmy w Napoleonic Wars - dobra gra wojenna, nie wyrokuje bo wolałbym zagrać w pełnym składzie. Ma swoje uroki (dyplomacja bardzo mi sie podoba+małe kraje), ma też minusy (Francja=koks, którego wszyscy muszą tępić).
Gra solidna
Napiszcie prosze jak chaos z dodatkiem
Gra solidna
Napiszcie prosze jak chaos z dodatkiem
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
WRESZCIE po 15 długich tygodniach udało nam się z Kasią pojawić Mam nadzieję, że następny raz będzie jakoś w bliższej przyszłości...
Jako że cały wieczór graliśmy z jaxem i sipio to tylko uzupełnię jego relację
Dungeon Lords - klimat bardzo fajny, mechanika bicia się z tymi złymi bohaterami najeżdżającymi nasze jaskinie bardzo interesująca, ale podliczania punktów na koniec gry podobnego do Agricoli jakoś nie lubię - w związku z tym rzadko przejmuję się punktami, dbając bardziej o ochronę poddanych przed agresorami. Zwykle nie przynosi to korzystnych punktowych rezultatów, wczoraj pierwszy raz pozwoliło wygrać grę
Callisto - zdecydowanie najlepsza blokuso-podobna gra w jaką grałem i choć fanem Blokusa nie jestem to w Callisto trochę pograć mógłbym. Poprzez pozwolenie na stykanie się własnych klocków także bokami, a nie tylko rogami, blokowanie w Callisto nie ma nic z subtelności blokowania w Blokusie a zamienia się w krwiożercze połykanie całych formacji przeciwników i odgradzanie sporych połaci planszy tylko dla siebie.
Qubix - z naszej grupy chyba miałem najbardziej pozytywne odczucia. Nie jest to fenomenalna gra, ani nawet taka w którą bym chciał grać więcej niż parę razy w roku, ale pomysł świeży i z przyjemnością Qubixa poznałem i w niego zagrałem.
Takie wieczory na Politechnice najbardziej lubię - udało się zagrać w coś znanego lubianego i udało się poznać dwie nowe, niezłe gry.
Jako że cały wieczór graliśmy z jaxem i sipio to tylko uzupełnię jego relację
Dungeon Lords - klimat bardzo fajny, mechanika bicia się z tymi złymi bohaterami najeżdżającymi nasze jaskinie bardzo interesująca, ale podliczania punktów na koniec gry podobnego do Agricoli jakoś nie lubię - w związku z tym rzadko przejmuję się punktami, dbając bardziej o ochronę poddanych przed agresorami. Zwykle nie przynosi to korzystnych punktowych rezultatów, wczoraj pierwszy raz pozwoliło wygrać grę
Callisto - zdecydowanie najlepsza blokuso-podobna gra w jaką grałem i choć fanem Blokusa nie jestem to w Callisto trochę pograć mógłbym. Poprzez pozwolenie na stykanie się własnych klocków także bokami, a nie tylko rogami, blokowanie w Callisto nie ma nic z subtelności blokowania w Blokusie a zamienia się w krwiożercze połykanie całych formacji przeciwników i odgradzanie sporych połaci planszy tylko dla siebie.
Qubix - z naszej grupy chyba miałem najbardziej pozytywne odczucia. Nie jest to fenomenalna gra, ani nawet taka w którą bym chciał grać więcej niż parę razy w roku, ale pomysł świeży i z przyjemnością Qubixa poznałem i w niego zagrałem.
Takie wieczory na Politechnice najbardziej lubię - udało się zagrać w coś znanego lubianego i udało się poznać dwie nowe, niezłe gry.
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Dzięki za partię Sukcesorów. Gratuluję zwycięstwa Hamnisowi. Mała poprawka - miałem przed ostatnią naszą turą 17, nie 11 punktów - podbicie Grecji (bliskie, a w nast. turze pewne) dałoby mi zwycięstwo. Cóż, po grze Dezerter uczciwie przyznał, że po losowaniu dowódców nie wierzył w zwycięstwo i grał tak, by się możliwie szybko skończyło... Gdyby nie to, myślę, że miałem bdb dobre widoki na zwycięstwo. W sumie - po tej partii oceniam grę jako mocno emocjonującą, ale z punktu widzenia gracza, "niesprawiedliwą" - w tym sensie, że układ wydarzeń w połączeniu z ocenami partnerów przy stole tworzy układ mocno jednak losowy. (Piszę to nie tylko na podst. swoich losów w tej partii.)
Innymi słowy, sądzę, że w zależności od jakości gry ma się 15-35% szans na zwycięstwo, reszta w rękach Fortuny...
...Co oczywiście stanowi przyczynek do dyskusji, na ile coś takiego jest historyczne. To na pewno zależy w dużym stopniu od epoki - np. czasy diadochów były właśnie takie chaotyczne. Z drugiej strony, mam wrażenie, że stratedzy growi często zbyt się zachwycają możnością zdarzenia się wszystkiego... Oczywiście byli w historii wodzowie, którzy uważali, że są ze szkła i się bali stłuc. Jak również królowie, którzy z powodu sympatii osobistych całkiem zmieniali kurs polityki państwa. Jednak globalnie rzecz biorąc, historia to raczej proces racjonalny - na takiej samej zasadzie, jak biznes. I np. królowie, którzy poddają państwo bo chcą zdążyć na kolację to jednak margines W każdym razie, zdecydowanie nie chcę już grać w Sukcesorów w pt. - już drugi raz partia jest... specyficzna przez pośpiech.
Dziękuję za ocenę Sieny - z tego co wiem, to jedna z gier zyskujących przy bliższym poznaniu. Z założenia nie ma też ona być zbyt brutalna co do wyborów - co nie zmienia faktu, że ktoś lepiej czujący timing zdecydowanie większe ma szanse...
Co do oceny "oprawy graficznej" - przecież to fresk! To ewidentne postawienie na klimat,, gracze muszą znać grę by rozumieć planszę (choć już po chwili widac, że obszary łączą się z akcjami w sposób zrozumiały - o ile znamy i rozumiemy akcje oczywiście).
Aha, jeszcze jedno - nie chcę się znęcać, ale w ramach ułatwiania zrozumienia przekazu: "wieża" jest przez "ż". Ogólna zasada jest taka, że przez "rz" piszemy gdy istnieje pokrewny wyraz pisany przez "r".
W każdym razie, widzę, że nie było zdecydowanej negacji - mam nadzieję, że jeszcze zdołam w Sienę zagrać.
Innymi słowy, sądzę, że w zależności od jakości gry ma się 15-35% szans na zwycięstwo, reszta w rękach Fortuny...
...Co oczywiście stanowi przyczynek do dyskusji, na ile coś takiego jest historyczne. To na pewno zależy w dużym stopniu od epoki - np. czasy diadochów były właśnie takie chaotyczne. Z drugiej strony, mam wrażenie, że stratedzy growi często zbyt się zachwycają możnością zdarzenia się wszystkiego... Oczywiście byli w historii wodzowie, którzy uważali, że są ze szkła i się bali stłuc. Jak również królowie, którzy z powodu sympatii osobistych całkiem zmieniali kurs polityki państwa. Jednak globalnie rzecz biorąc, historia to raczej proces racjonalny - na takiej samej zasadzie, jak biznes. I np. królowie, którzy poddają państwo bo chcą zdążyć na kolację to jednak margines W każdym razie, zdecydowanie nie chcę już grać w Sukcesorów w pt. - już drugi raz partia jest... specyficzna przez pośpiech.
Dziękuję za ocenę Sieny - z tego co wiem, to jedna z gier zyskujących przy bliższym poznaniu. Z założenia nie ma też ona być zbyt brutalna co do wyborów - co nie zmienia faktu, że ktoś lepiej czujący timing zdecydowanie większe ma szanse...
Co do oceny "oprawy graficznej" - przecież to fresk! To ewidentne postawienie na klimat,, gracze muszą znać grę by rozumieć planszę (choć już po chwili widac, że obszary łączą się z akcjami w sposób zrozumiały - o ile znamy i rozumiemy akcje oczywiście).
Aha, jeszcze jedno - nie chcę się znęcać, ale w ramach ułatwiania zrozumienia przekazu: "wieża" jest przez "ż". Ogólna zasada jest taka, że przez "rz" piszemy gdy istnieje pokrewny wyraz pisany przez "r".
W każdym razie, widzę, że nie było zdecydowanej negacji - mam nadzieję, że jeszcze zdołam w Sienę zagrać.
Niech garby waszych wielbłądów będą zawsze tłuste!
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Ja ze swej strony także dziękuje za udany piątkowy wieczór.
W końcu poznałem Dungeon Lords za co serdecznie dzięki.
Jak myślałem grało się bardzo fajnie i chętnie zasiądę do niej w przyszłości,
gdyż kilka błędów popełniłem z powodu zapomnienia niektórych małych reguł.
Mi też sposób punktowania niezbyt się podoba, tym bardziej, gdy są niewielkie różnice w punktacji nawet trudno dojść, co można było zagrać lepiej. No i rzeczywiście tylko jedna podbita komnata robi wrażenie, zresztą podobnie gdy patrzyłem jak squirrel rozprawa się palladynami mając świadomość, że kilka razy były czwarta i straciła chyba w całej grze z 4-5 akcji.
A dwie kolejne gry Callisto i Qubix jak dla mnie łączy jedna istotna cecha. W obu należy grać agresywnie bo tylko taki sposób gry daje szanse na dobry wynik, co niektórym może się spodobać a innym nie.
Ja nie przepadam za logicznymi grami ale w Callisto grało się bardzo fajnie. Dwie sprawy kluczowe w tej grze to wyczucie czasu by umiejętne przeszkodzić przeciwnikowi w rozwoju terytorium (jeden ruch Bazyna pozbawił mnie w ten sposób 2 miejsca na rzecz 4 ) a także by odpowiednim momencie postawić trzecią kolumnę i od niej rozbudować terytorium (jeśli będzie za mało miejsca to przeciwnik może mocno ograniczyć naszą trzecią kolumnę nawet jednym ruchem).
A Qubix trochę jednak rzeczywiście irytował, klocki nieco niestabilne i trzeba po prostu uważać by nie zepsuć całej partii, poprzez zburzenie głównego magazynu (może gdyby były nieco większe to było by to stabilniejsze) no i standardowe ułożenie, które mam wrażenie mocno ogranicza graczy. Gra się powoli rozpędza a potem nagle ucina bo okazuje się, że wzajemnie się przyblokowaliśmy. Ale to tylko jedna rozgrywka tak więc nie ma co za wcześnie oceniać, trzeba jeszcze zagrać z kilka razy.
W końcu poznałem Dungeon Lords za co serdecznie dzięki.
Jak myślałem grało się bardzo fajnie i chętnie zasiądę do niej w przyszłości,
gdyż kilka błędów popełniłem z powodu zapomnienia niektórych małych reguł.
Mi też sposób punktowania niezbyt się podoba, tym bardziej, gdy są niewielkie różnice w punktacji nawet trudno dojść, co można było zagrać lepiej. No i rzeczywiście tylko jedna podbita komnata robi wrażenie, zresztą podobnie gdy patrzyłem jak squirrel rozprawa się palladynami mając świadomość, że kilka razy były czwarta i straciła chyba w całej grze z 4-5 akcji.
A dwie kolejne gry Callisto i Qubix jak dla mnie łączy jedna istotna cecha. W obu należy grać agresywnie bo tylko taki sposób gry daje szanse na dobry wynik, co niektórym może się spodobać a innym nie.
Ja nie przepadam za logicznymi grami ale w Callisto grało się bardzo fajnie. Dwie sprawy kluczowe w tej grze to wyczucie czasu by umiejętne przeszkodzić przeciwnikowi w rozwoju terytorium (jeden ruch Bazyna pozbawił mnie w ten sposób 2 miejsca na rzecz 4 ) a także by odpowiednim momencie postawić trzecią kolumnę i od niej rozbudować terytorium (jeśli będzie za mało miejsca to przeciwnik może mocno ograniczyć naszą trzecią kolumnę nawet jednym ruchem).
A Qubix trochę jednak rzeczywiście irytował, klocki nieco niestabilne i trzeba po prostu uważać by nie zepsuć całej partii, poprzez zburzenie głównego magazynu (może gdyby były nieco większe to było by to stabilniejsze) no i standardowe ułożenie, które mam wrażenie mocno ogranicza graczy. Gra się powoli rozpędza a potem nagle ucina bo okazuje się, że wzajemnie się przyblokowaliśmy. Ale to tylko jedna rozgrywka tak więc nie ma co za wcześnie oceniać, trzeba jeszcze zagrać z kilka razy.
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Wybacz, ale nie mogę się zgodzić. Rosjanie w Paryżu (fakt historyczny) to dla mnie coś dużo bardziej egzotycznego, niż Anglicy tam - lub Francuzi w Anglii (gdzie się nawet wybierali, tylko im Nelson bilety przebukował ).dezerter pisze:gra ma tytuł Napoleonic Wars, [...] wtedy do takich dziwnych wizyt dojść raczej nie mogło (np. [...] Anglicy siedzieli w północnej Francji, Francuzi podbili połowę Anglii [...]). [...]
Sukcesorzy - to osobna para rozdeptanych sandałów. Tam historii jest czasem za dużo...
Poza tym, ograniczony mym zdaniem sens ma traktowanie historii jako zbioru nieprzystających puzzli - to raczej proces - acz oczywiście skądinąd różne rzeczy mają w różnych okresach znaczenie mniejsze lub większe. I dla mnie historyczność gry to akuratność odwzorowania procesów społeczno-polityczno-ekonomicznych (a w ich następstwie i militarnych) rządzących historią.
Ale co do znajomości historii, zacytuję jeszcze notkę z okładki skądinąd dobrej książki Pressfielda "Fale wojny", która wg wydawcy opowiada o "bratobójczym starciu ateńskich potęg, Sparty i Związku Peloponeskiego". - Cóż, walka Sparty ze Związkiem Peloponeskim była oczywiście podwójnie bratobójcza, biorąc pod uwagę, że wszyscy oni byli Ateńczykami" .Pozdrawiam.
Jeszcze do Sir Lothara - dzięki za opinię! Pozwolę sobie jednak na bazie mych skromnych doświadczeń dodać, że granie w wersję podstawową gry to prawie zawsze porażka, która na dokładkę nieraz zniechęca (alogicznie) do wersji rozszerzonej. (Sztandarowy przykład - Carson City). No i myślę, że brak wytłumaczenia reguł na początku spowodował tak wielkie znużenie, że potem Wasz "próg nudy" był już bardzo wysoki To chyba jedna z tych gier, do których fatalnie jest siadać na zasadzie "o, ładne pudełko, rozkminimy szybko o co cho i zagramy". Jeśli to wada, to takie klasyki, jak TtA, mają ją w dużo większym stopniu
Niech garby waszych wielbłądów będą zawsze tłuste!
- Smerf Maruda
- Posty: 1131
- Rejestracja: 15 mar 2009, 20:53
- Lokalizacja: Stolyca
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Chętnie w piątek zagram w dwuosobówkę wojennę (TS, FAB, H:RvC, Clash of Giants II, UKC). Jeśli nie, to Perykles.
Szukam też kogoś, kto by cierpliwie ze mną zagrał w Men of Iron, HotS albo Wilderness War (zasady znam, ale słabo ).
Szukam też kogoś, kto by cierpliwie ze mną zagrał w Men of Iron, HotS albo Wilderness War (zasady znam, ale słabo ).
-
- Posty: 3548
- Rejestracja: 11 maja 2009, 15:58
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 12 times
- Been thanked: 25 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
A może Łukasz w Byzantium-zbieram ekipę.
Wstępnie jest już Ryba i chyba Sebastian.
Wstępnie jest już Ryba i chyba Sebastian.
- Smerf Maruda
- Posty: 1131
- Rejestracja: 15 mar 2009, 20:53
- Lokalizacja: Stolyca
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Obaczymy. Wolałbym Peryklesa, albo coś z tych wymienionych...
-
- Posty: 3548
- Rejestracja: 11 maja 2009, 15:58
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 12 times
- Been thanked: 25 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Będę walczył jak lew o Byzantium,....ale jeśli polegnę to w Grecji z chęcią powalczę
Ostatnio zmieniony 14 cze 2011, 16:06 przez staszek, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Ja chętnie Bizancjum, w peryklesa nie chętnie.
- herman
- Posty: 688
- Rejestracja: 12 paź 2009, 12:24
- Lokalizacja: ukochana Warszawa
- Has thanked: 8 times
- Been thanked: 52 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Ryba leszczu barowy, zapisałem Cię na Chaosa z dodatkiem pffff !
Smerf - podejmę rękawice. Posiadam Hannibala (ale nie znam zasad bo od roku jakoś nie mogę się zabrać), FAB:Bulge (grałem raz szkoleniowy scenariusz), Hammera( kilka rozgrywek), TSa (kilkanaście rozgrywek). Z niewymienionych mam też Combat Commandera:Europe, Paths of Glory, Commands & Colors: Napoleonics, Manouvra,Wellingtona, 2 de Mayo i Pierwszą wojnę światową.
Z tych co wymieniłeś to bym chętnie w Wildernes War zagrał, ale ogólnie to jestem otwarty na propozycje.
Smerf - podejmę rękawice. Posiadam Hannibala (ale nie znam zasad bo od roku jakoś nie mogę się zabrać), FAB:Bulge (grałem raz szkoleniowy scenariusz), Hammera( kilka rozgrywek), TSa (kilkanaście rozgrywek). Z niewymienionych mam też Combat Commandera:Europe, Paths of Glory, Commands & Colors: Napoleonics, Manouvra,Wellingtona, 2 de Mayo i Pierwszą wojnę światową.
Z tych co wymieniłeś to bym chętnie w Wildernes War zagrał, ale ogólnie to jestem otwarty na propozycje.
- Smerf Maruda
- Posty: 1131
- Rejestracja: 15 mar 2009, 20:53
- Lokalizacja: Stolyca
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
To znaczy podejmiesz rękawicę i co? FABa mogę wytłumaczyć, Hannibala też.
Wybierz miejsce i broń. Zostaniesz unicestwiony.
Wybierz miejsce i broń. Zostaniesz unicestwiony.