Ora et Labora (Uwe Rosenberg)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
RasTafari
Posty: 1410
Rejestracja: 20 kwie 2010, 17:26
Lokalizacja: Breslau
Has thanked: 71 times
Been thanked: 69 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: RasTafari »

bogas pisze:Nazywanie wykonania OeL katastrofą jest moim zdaniem lekkim nadużyciem ;)
faktycznie katastrofa to nie jest, plansze graczy symbolizujące wzgórza tak ładnie są odkształcone, że można poczuć się jak na wyżynach a jak się ją odwróci to mamy piękny nadmorski basen :wink:

ok, reszta jest w porządku, a szczerze to drewniane znaczniki symbolizujące surowce na kole fortuny są naprawdę fajne (tylko joker jako pomarańczowy kwadrat?).
Przyszedł Rasta i zepsuł grę.
ozzman1

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: ozzman1 »

Dla mnie może wybitnie tematyczna i klimatyczna nie jest, bo Agri i Loyang są jednak lepsze, ale jak na eurogrę plasuje się raczej wyżej niż niżej. Natomiast jest lata świetlne przed sucharem wszechczasów, niedoścignionym... (fanfary) ... Le Havre :)
Awatar użytkownika
witek
Posty: 254
Rejestracja: 15 kwie 2010, 18:05
Lokalizacja: Rzeszów
Been thanked: 14 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: witek »

Pzed chwilą grałem swoją 10. i 11. partię. Obie 3-osobowe. Próbowałem pobawić się jakimiś, alternatywnymi do budowy, strategiami. Nie jest łatwo.
W jednej z gier udało mi się zdobyć 104 punkty z przedmiotów (12 relikwii i 4 książki). Niestety przegrałem 7 punktami z graczem, który trochę chaotycznie budował co bardziej wartościowe budynki i bardzo lubi wysoko punktowane osady (219-212-196).
Muszę powiedzieć, że zdobywanie punktów w jakimkolwiek mechanizmie, innym niż budowa, jest cholernie trudne. Trzeba grać perfekcyjnie. A i tak nie wiem czy odpuszczenie punktów z budynków, na rzecz innych metod punktowania, ma jakiekolwiek szanse powodzenia.
Poprzednio w grze trzyosobowej wyciągnąłem 252 pkt. grając w sposób zrównoważony. Teraz czułem, że jest to nieosiągalne.
Ale będę próbował dalej :wink:
Awatar użytkownika
Platan
Posty: 161
Rejestracja: 03 maja 2008, 23:10
Lokalizacja: Łódź
Been thanked: 3 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: Platan »

Dziś w Castoramie w Łodzi za około 12 zł. kupiłem pojemnik typu organizer na śrubki i tym podobne drobiazgi z możliwością regulacji przegródek. Idealnie nadaje się na żetony z gry i cały mieści się do pudełka łącznie ze wszystkimi jego elementami.
Polecam
Awatar użytkownika
uyco
Posty: 1056
Rejestracja: 09 sty 2006, 13:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 148 times
Been thanked: 25 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: uyco »

Platan pisze:Dziś w Castoramie w Łodzi za około 12 zł. kupiłem pojemnik typu organizer na śrubki i tym podobne drobiazgi z możliwością regulacji przegródek. Idealnie nadaje się na żetony z gry i cały mieści się do pudełka łącznie ze wszystkimi jego elementami.
Polecam
czarny z czerwonymi / pomarańczowymi przegródkami? jeśli tak to mam taki sam i faktycznie pasuje idealnie.
'STAY OUT OF MY TERRITORY.'

kupię sprzedam
Awatar użytkownika
FortArt
Posty: 2334
Rejestracja: 28 lis 2010, 21:20
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 45 times
Been thanked: 23 times
Kontakt:

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: FortArt »

mn3006 pisze: Nie udało mi się osiągnąć zakładanego w instrukcji celu 500 punktów, ale 417 jak na pierwszą grę - przy poznawaniu budynków dopiero w trakcie rozgrywki itp. - to nie jest zupełnie tragiczny wynik.
adikom5777 pisze:Wczoraj zagrałem kolejny raz solo, wariant irlandzki pełny (ze wszystkimi budynkami). Wynik: 465VP, brakuje już niedużo.
witek pisze:Ja ostatnio wyciągnąłem 497 punktów. Było blisko.
No proszę, wszyscy pięknie deklarują 4xx punktów w wersji solo i głębokie przekonanie, że było o włos :) Doniesień o 500 jak na razie brak. Skala logarytmiczna?
Tak, to prawda, że w planszówkach najważniejszy jest klimat - klimat planszy, pionków, żetonów, kart i kostek.
Awatar użytkownika
Koshiash
Posty: 958
Rejestracja: 01 sty 2010, 17:45
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 43 times
Been thanked: 134 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: Koshiash »

Platan pisze:Dziś w Castoramie w Łodzi za około 12 zł. kupiłem pojemnik typu organizer na śrubki i tym podobne drobiazgi z możliwością regulacji przegródek. Idealnie nadaje się na żetony z gry i cały mieści się do pudełka łącznie ze wszystkimi jego elementami.
Polecam
A ja również w Castoramie kupiłem pojemnik za 3zł :lol: :P
Awatar użytkownika
berni
Posty: 647
Rejestracja: 29 lis 2010, 15:35
Been thanked: 1 time

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: berni »

A te pojemniki mają jakąś nazwę własną, firmę?
Na jednym forum polecają bardzo organizery Patrol (zastanawiałem się nad wersją Domino 25, która ma chyba wystarczającą ilość przegródek) ;-)
Awatar użytkownika
Platan
Posty: 161
Rejestracja: 03 maja 2008, 23:10
Lokalizacja: Łódź
Been thanked: 3 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: Platan »

Pojemnik ma nazwę NOR12 (35x195x290 mm) firmy Prosperplast.
Zaletą jest to że jest dość płaski i wchodzi do wielu pudełek.
Awatar użytkownika
mn3006
Posty: 326
Rejestracja: 06 maja 2007, 19:46
Lokalizacja: Krk
Been thanked: 1 time

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: mn3006 »

Ja mam taki. Kupiony w markecie (Auchan) za ok. 5 zł.
Awatar użytkownika
witek
Posty: 254
Rejestracja: 15 kwie 2010, 18:05
Lokalizacja: Rzeszów
Been thanked: 14 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: witek »

FortArt pisze:No proszę, wszyscy pięknie deklarują 4xx punktów w wersji solo i głębokie przekonanie, że było o włos :) Doniesień o 500 jak na razie brak. Skala logarytmiczna?
Czy ty mnie przypadkiem nie obrażasz? :wink:
mn3006 pisze:Ja mam taki. Kupiony w markecie (Auchan) za ok. 5 zł.


Rewelacja. Trzeba się koniecznie w taki zaopatrzyć.
Awatar użytkownika
witek
Posty: 254
Rejestracja: 15 kwie 2010, 18:05
Lokalizacja: Rzeszów
Been thanked: 14 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: witek »

Dobra, stało się. Zdobyłem 523 punkty w wariancie solo.
osady: 148
budynki: 111
żetony: 264
Awatar użytkownika
Geko
Posty: 6491
Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 4 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: Geko »

Zagrałem dziś pierwszą partię i wrażenia bardzo pozytywne.

Trochę się bałem, że gra będzie mnie męczyć, jak Le Havre, ale zupełnie niepotrzebnie. Nie ma nieszczęsnego żywienia, które ciąży nad nami w LH i przez to trzeba cały czas się o nie martwić. Owszem, potrzebujemy jedzenia i energii do budowania osad, ale te są one tańsze i droższe oraz nie ma konieczności ich budowania (choć zazwyczaj warto, choćby najtańsze). Niby mechanicznie jest podobnie do LH, ale mi grało się o wiele przyjemniej. Przede wszystkim fajny jest element przestrzenny budowania - nie wystarczy tylko chcieć zbudować budynek - trzeba mieć jeszcze gdzie (ewentualnie trzeba dokupić teren) i zastanowić się jak ułożyć go najlepiej pod kątem budowy osad i budynków klasztornych. Jak już pisał Yosz, duża posiadana ilość surowców sprawia, że gramy na bogato. Na stole miewamy czasem i po kilkanaście żetonów danego dobra i tymi dobrami fajnie obracamy. Przykładowo zbieram 6-7 żetonów zboża, potem w wiatraku przerabiam je na mąkę i słomę, z mąki piekę chleby w piekarni, z czego 2 sprzedaję za 8 pieniędzy. A została mi jeszcze słoma do wykorzystania. I to daje poczucie, że gospodarka się kręci, a nie, że tam ledwo uciułaliśmy 3 jedzenia.
Jeśli chodzi o możliwości budynków to są one bardzo fajnie przemyślane. W zasadzie nie widziałem, żeby któryś z budynków był niepotrzebny, albo wyraźnie słaby. Do tego w grze są budynki, które potrafią wspierać różne sytuacje w grze. Są budynki które pozwalają wykonać tylko jeden rodzaj akcji, np. kup 6 zboża za monetę, ale są też takie, gdzie akcji może być więcej. Przykładowo winiarnia - jak mam dużo winogron, to mogę łatwo je wymieniać na wino i jedno z nich od razu wymieniać na gotówkę. A gotówka jest potrzebna m.in. do kupowania terenów i korzystania z budynków innych. Są też budynki o trochę specyficznych zastosowaniach. Np. jeden budynek pozwala użyć budynku, na którym jest przeor innego gracza. Kolejny pozwala użyć sąsiedniego wolnego budynku. Inny - budynku, który jest do zbudowania. Jeszcze inny budynek (Łaźnia) pozwala m.in. przywrócić swoich mnichów do użytku (źle zinterpretowałem jego działanie u innego gracza i myślałem, że to to jego mnisi wrócą do użytku), co czasami ma kluczowe znaczenie (miałem taką sytuację). Terenowe ograniczenia nie są bardzo bolesne (większość budynków można budować prawie wszędzie), ale dodają przyjemnego główkowania i trochę ograniczają możliwości hulania.
Kolejna sprawa - używanie mnichów. Niewątpliwa korzyść jest z dodatkowej funkcji przeora (używanie od razu zbudowanego budynku). Fajny pomysł z zdejmowaniem mnichów gracza z budynków dopiero jak wszyscy trzej są na budynkach - to powoduje czasem istotne ograniczenia, np. jeśli jesteśmy graczem rozpoczynającym rundę a mamy tylko jednego mnicha niewykorzystanego, to mimo posiadania dwóch akcji w tej rundzie użyjemy tylko jednego naszego mnicha, bo wszyscy trzej wrócą do wykorzystania dopiero w następnej rundzie. Warto o tym pamiętać, jak się planuje dużo korzystać ze swoich budynków w danym momencie. Z używaniem mnichów bardzo fajnie zazębia się możliwość używania cudzych mnichów, żeby pracowali w swoich budynkach. Dla drugiego gracza to z jednej strony ewentualne korzyści (dodatkowa kasa, jeśli nie korzystamy z wina lub whisky; szybsze wracanie mnichów do pracy), z drugiej potencjalne niekorzyści (zablokowanie fajnego budynku na kilka rund). Dzięki temu nie ma też sensu granie tylko na swoim poletku, bo patrzenie co mają inni i jak mogę na tym skorzystać jest bardzo ważne.
Z mechanicznych rzeczy pozostaje do omówienia jeszcze kierat - świetny pomysł (podnosimy ilość zasobów jednym ruchem wskazówki), a do tego jest fajny aspekt brania zasobów, których wcześniej nikt nie brał.
Co do wykonania w kontekście rozgrywki, to potwierdziły się moje przypuszczenia. Idealnie byłoby gdyby plansze graczy i tereny były trochę grubsze (troszkę łatwo je trącić i tym samym trochę sobie rozsunąć nasze włości) i delikatnie się wyginają. Ale w trakcie rozgrywki w zasadzie się o tym zapomina. Jeśli chodzi o kartę pomocy - to też mogłaby być grubsza, ale też nie widzę tu powodów do lamentów i tradycyjnego polskiego narzekania. Ot, leży sobie na stole, czasem się do niej zajrzy, bo mimo wszystko łatwiej analizować budynki w postaci kart, niż rozpisanych wierszy tabeli na karcie pomocy. A inne elementy - w zasadzie powody do radości i zadowolenia. Piękne, grube i odpowiednio duże, ale nie za duże, żetony. Są dobrze widoczne z daleka, mają dobre oznakowanie ile warte są jedzenia, energii, puntów i monety. Ich dwustronność to nie wada a zaleta, bo jest ich bardzo dużo. Dlatego też warto sobie sprawić plastikowe pudełko z przegródkami (ja już nabyłem). A jeśli chodzi o pomysł, żeby zamiast żetonów zastosować drewniane kostki, to jest one po prostu nierealny, biorąc pod uwagę, że zasobów jest około 20 i mają one jeszcze dodatkowe wartości żywieniowe, energetyczne, punktowe i pieniężne. Wyobraźcie sobie drewniane kostki w 20 kolorach i kartę pomocy do nich, z rozpisaniem co dany kolor oznacza i jakie ma poszczególne wartości. Idąc dalej - kierat. Też bez zarzutu, grube fajne koło, bardzo funkcjonalne. Drewniane znaczniki ustawiane na kieracie - klimatyczne, kolorowe, w odpowiednich kształtach. Pionki graczy - również drewniane i kolorowe, bardzo przyjemne w używaniu. Karty - świetnie ilustrowane i oznaczone symbolami. Wystarczająco sztywne i trwałe. Owszem, są małe, ale gdyby były większe to gra zajmowałaby zdecydowanie za dużo miejsca. Trochę trzeba się pochylić nad stołem, żeby zobaczyć, co mają inni, ale tak samo jest w LH, mimo, że karty są dużo większe. Więc to raczej cecha takich gier, a nie wina kart. Inna sprawa, że jak się pozna budynki to wystarczy rzut oka.
Jeśli chodzi o drogi do zwycięstwa to wszystko sprawia wrażenie dobrze wyważonego. Można budować więcej budynków, można iść w cuda i wartościowe dobra, można skupić się na maksymalnym wykorzystaniu osad. Do tego liczba rund (grałem w 4 osoby) jest idealna. Nie za krótko, nie za długo. W sam raz, żeby coś rozkręcić, a jednocześnie jest poczucie, że trzeba się sprężać i mielenia silniczka w kółko nie będzie.
Jeśli chodzi o regrywalność, to zapewne daleko jej do tej z Agricoli (ale ona to wyjątek w świecie gier), ale nie zmienia to faktu, że na kilkadziesiąt partii powinno spokojnie wystarczyć. No i dwa warianty to dobry pomysł na urozmaicenie regrywalności.
Podsumowując, Rosenberg powraca w wielkim stylu i po raz kolejny udowadnia, że wielkim projektantem jest i potrafi wymyślić fajne i innowacyjne rozwiązania w grze. Jeśli lubicie gry optymalizacyjne, to nic tylko kupować, zwłaszcza, że cena bardzo atrakcyjna a przyjemność z grania duża. Dla przypomnienia tylko powiem, że LH mnie bardzo nie zachwyca, a OeL, mimo podobnej mechaniki, tak.
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Awatar użytkownika
folko
Posty: 2442
Rejestracja: 23 wrz 2004, 13:26
Lokalizacja: Wodzisław Śl.
Kontakt:

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: folko »

To teraz ja, będę się mniej zachwycał ;p Opis bezczelnie skopiowałem z wątku naszych spotkań, z małymi zmianami.

Czasami zastanawiam się czy lubię gry Uwe czy nie. Chodzi mi oczywiście o te z ostatnich lat, bo Fasolki, Mamamia to lubię. Agricola słabo mi podeszła, w Loyang grałem tylko raz i był nawet fajny. Le Havre mam, podobał mi się najbardziej, ale nie mam kiedy grać, w Merkatora nie grałem. Zacznę od wydania, które jest niestety słabe. Karty pomocy są tragiczne (i nie chodzi tu o polskie narzekanie, ale bałem się je brać, żeby kumplowi ich nie pogiąć), plansze się wyginają, mogły by być grubsze, żetonów jest zatrzęsienie, ale nie wiem po co... bo mogła by być plansza z torami zasobów. Karty jak karty, są normalne. Koło zasobów jest sprytne, ale nic poza tym. Czytałem ochy na ten temat, dla mnie to nie element mechaniki, tylko taki wodotrysk. Same zasady są proste, gorzej z zapanowaniem nad kartami przy pierwszej grze. Jest ich sporo, nie zaznajamialiśmy się z nimi (poza Dominikiem który grał już raz caaaaały dzień ;-) ).

Gra to w sumie to samo co w poprzednich tytułach Rosenberga - czyli tworzenie optymalnych układów z kart, a następnie optymalne ich wykorzystywanie. Ok, upraszczam i może podchodzę zbyt krytycznie, ale na początku gry miałem wrażenie że gram w wariant Le Havre czy innej Agricoli. Wprawdzie nie ma tu problemu z wyżywieniem, gra bardziej przypomina łamigłówkę (układy budynków, przygotowanie pól pod nie, wykorzystanie mnichów przeciwników), ale gdy spojrzeć niżej, w głąb mechaniki, to jednak to samo. Wszystkie te gry są dobre, ale nie wiem czy chcę poznawać kolejną tego typu pana U.R. Oczywiście w grze brakuje klimatu, albo inaczej jest taki sam jak w Agricoli. Tu biorę owce, tam je obcinam i zyskuję kasę, tu znowu zboże zamieniam na chleb... albo nie chleb, ten był w Le Havre ;-) itd. itp. Dlatego ciągle miałem wrażenie że to prawie ta sama gra, tylko skóry zamienione są na relikwie itp.

To co mi się podobało to różnice, więc karczowanie, planowanie budowania wiosek, użycia mnichów... ale to za mało jak dla mnie.
Czy zagram jeszcze? Tak, bo to dobra gra... ale parcia nie mam. Zdaję też sobie sprawę, że by dobrze w nią grać, trzeba poznać karty bardziej, a mnie do tego nie ciągnie. Ot po krytykowałem sobie...
Ostatnio zmieniony 17 gru 2011, 14:42 przez folko, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Geko
Posty: 6491
Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 4 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: Geko »

folko pisze:żetonów jest zatrzęsienie, ale nie wiem po co... bo mogła by być plansza z torami zasobów.
Naprawdę chciałbyś mieć dodatkową planszę z ok. 20 torami i kosteczkami w roli suwaków? To nie lepiej przynieść laptopa z rzutnikiem i zrobić tabelę dla wszystkich graczy w Excelu? :wink:
folko pisze: Gra to w sumie to samo co w poprzednich tytułach Rosenberga - czyli tworzenie optymalnych układów z kart, a następnie optymalne ich wykorzystywanie.
Oczywiście masz rację i nie masz racji :wink: OeL blisko do LH, ale dla mnie jest kilka elementów (kierat jako element mechaniki, przestrzenne planowanie, używanie 3 mnichów u siebie i u innych), które sprawiają, że nie mam poczucia wtórności i gra mi się bardzo przyjemnie i chcę grę poznać głębiej. A idąc Twoim tokiem rozumowania, to wszystkie planszówki to w sumie to samo :wink: Coś budujemy, zdobywamy, niszczymy, walczymy, dostajemy punkty zwycięstwa... A gry rodzinne? Zagraj jedną kartę, zbuduj domek/rusz ludzika itp. Nie mówiąc już o grach logicznych, które dopiero są na jedno kopyto - przepychanie kulek, wystawianie klocków itd. :wink:
folko pisze:Oczywiście w grze brakuje klimatu, albo inaczej jest taki sam jak w Agricoli.
Oczywiście klimat to rzecz dyskusyjna. W zasadzie można powiedzieć, że w planszówkach to w ogóle nie ma klimatu, bo przesuwamy jakieś znaczniki, zagrywamy karty, dostajemy / wydajemy żetony itd, a to wszystko ma udawać, że coś tam niby klimatycznego robimy. Tak podchodząc do sprawy, to bez klimatu jest Agricola, OeL, K2, Osadnicy z Catanu... (nie mówiąc już o grach logicznych, które mają na siłę nałożony temat :wink:), a klimat to jest dopiero w grach wideo, gdzie wszystko się rusza, są dźwięki itd. Ja podchodzę trochę inaczej. Skoro w grze mogę zebrać zboże, przerobić je w wiatraku na mąkę i słomę, z mąki upiec chleb i go sprzedać; skoro taki wiatrak mogę zbudować tylko na pogórzu lub wybrzeżu; skoro mieszkańcy wioski są niezadowoleni jak w ich sąsiedztwie zbuduje się rzeźnię (ujemne punkty); a do tego gra jest bardzo ładna graficznie, to dla mnie klimatu absolutnie nie brakuje.
folko pisze: Czy zagram jeszcze? Tak, bo to dobra gra... ale parcia nie mam. Zdaję też sobie sprawę, że by dobrze w nią grać, trzeba poznać karty bardziej, a mnie do tego nie ciągnie. Ot po krytykowałem sobie...
Nic na siłę, bo to kwestia gustu. Ty masz swój, ja ma swój i szczerze mówiąc, nie dziwi mnie, że OeL specjalnie Cię nie pociąga. To trochę tak ja mnie gry logiczne. W jakąś czasem zagram, nawet czasem mi się spodoba, ale raczej nie marzę w wolnych chwilach o kolejnych rozgrywkach.
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Awatar użytkownika
folko
Posty: 2442
Rejestracja: 23 wrz 2004, 13:26
Lokalizacja: Wodzisław Śl.
Kontakt:

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: folko »

Spoko, tylko ja nie tylko lubię logiczne ;-) Inaczej, logiczne gry to mały procent tego co lubię, co mam i jeszcze mniejszy w co gram. Ja lubię klimat w grach, wiem że dla jednego dana gra jest klimatyczna inna nie. W OeL niestety nie poczułem tego... może po kilku partiach bardziej zachwycałbym się "smaczkami", ale szczerze mówiąc wątpię ;-)

Jeszcze wracając do wątku o powtarzalności... tak, mechanika w grach jest wtórna, osobiście uważam że czasami lepiej jak jest wtórna niż na siłę udziwniana. Tu jednak czułem że gra w dużej mierze polega na tym samym co poprzednie. Szczególnie przypomina Le Havre (który jest lepszy ;-) ). Czyli zbieram, wymieniam na budynki, wykorzystuję budynki... i tak jak napisałem, najbardziej podobało mi się to co trochę zmieniało grę, czyli planowanie budowy (karczowanie, osiedla, dokupowanie terenu), wykorzystywanie mnichów przeciwników.
Awatar użytkownika
melee
Posty: 4341
Rejestracja: 28 cze 2007, 20:20
Lokalizacja: Warszawa / CK
Been thanked: 3 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: melee »

Ja też wczoraj zagrałem po raz pierwszy, wariant irlandzki, 3 osoby. Grało się sprawnie, kierat nie jest rzeczywiście elementem mechaniki, ale ci którzy w agricoli co chwila muszą dokładać po żetonie go docenią. Le Havre po pierwszej parii podobał mi się jednak bardziej, OeL wydaje się znacznie bardziej familijna. I podobnie jak przedmówcy boję się braku unikalności rozgrywek. Na razie 7.5/10.
Awatar użytkownika
Geko
Posty: 6491
Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 4 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: Geko »

folko pisze:Ja lubię klimat w grach, wiem że dla jednego dana gra jest klimatyczna inna nie.
Oczywiście. A swoją drogą, czy nie zauważasz zależności, że jeśli gra jest obiektywnie w miarę klimatyczna i komuś się podoba mechanicznie, to widzi klimat, a jak komu mechanika nie podejdzie, to i klimatu widzi mniej?
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Awatar użytkownika
Wothan
Posty: 525
Rejestracja: 02 lis 2009, 10:11
Lokalizacja: Mazury
Has thanked: 6 times
Been thanked: 16 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: Wothan »

Tak śledzę ten temat i widzę wyraźny podział na tych, którym OeL się spodobał w całości i na tych, którzy narzekają (to na powtórność, na wykonanie, itd). Pewnie jak zajrzy tu ktoś w potrzebie odpowiedzenie sobie na pytanie: czy warto kupić? to raczej te jego wątpliwości jeszcze się wzmogą. Ja osobiście grę kupiłem w ciemno bo chciałem mieć coś od Rosenberga, a mając do wybory Agricolę, Le Havre, Loyanga czy Merkatora to wolałem zainwestować w nowość. I nie żałuję. Powiem, więc tak: ograłeś już setki razy Agricolę czy Le Havre - OeL wyda Ci się powtórny, nie grałeś za wiele w gry Uwe Rosenberga - bierz OeL - będziesz miał esencję jego gier. Amen.
Awatar użytkownika
Geko
Posty: 6491
Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 4 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: Geko »

Wothan pisze:Powiem, więc tak: ograłeś już setki razy Agricolę czy Le Havre - OeL wyda Ci się powtórny, nie grałeś za wiele w gry Uwe Rosenberga - bierz OeL - będziesz miał esencję jego gier. Amen.
Nie do końca, bo Oel blisko do LH, ale do Agricoli, moim zdaniem, dosyć daleko. W OeL i LH robisz długie łańcuchy wymiany np. wspomniane zboże - mąką - chleb - pieniądze i to jest sedno gry. W Agri sednem gry jest w miarę równomierny rozwój swojego gospodarstwa i mocniejszy rozwój w wybranych obszarach. I tu takich łańcuchów nie ma, np. zbieram drewno i trzcinę i buduję z nich izby... i to koniec łańcucha. No i masa kart, które wzmacniają/zmieniają podstawowe akcje/zasady, dają dodatkowe zasoby itd. Czegoś takiego w OeL i LH nie ma. Mechanicznie Agri oraz OeL i LH są od siebie wystarczająco daleko. Ja w Agri dużo grałem, bardzo lubię (mam podstawkę i Torfowisko - świetny dodatek) i zupełnie mi to nie przeszkadza cieszyć się OeL. A LH to dla mnie dobra gra, ale mnie nie zachwyca.
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Awatar użytkownika
folko
Posty: 2442
Rejestracja: 23 wrz 2004, 13:26
Lokalizacja: Wodzisław Śl.
Kontakt:

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: folko »

Geko pisze:
folko pisze:Ja lubię klimat w grach, wiem że dla jednego dana gra jest klimatyczna inna nie.
Oczywiście. A swoją drogą, czy nie zauważasz zależności, że jeśli gra jest obiektywnie w miarę klimatyczna i komuś się podoba mechanicznie, to widzi klimat, a jak komu mechanika nie podejdzie, to i klimatu widzi mniej?
Klimat to temat na osobną dyskusję. Często nie widzę klimatu w grach FFG, bo klimat tam budowany jest w 90% przez wykonanie a nie mechanikę. Dla mnie bardzo klimatyczne są np. Władca Pierścieni - konfrontacja, Wysokie Napięcie, Gra o Tron, <autoreklama> K2 </autoreklama>, w których mechanika nawiązuje do tematu. Oczywiście mają na mnie wpływ gry wyglądające klimatycznie, ale przeważnie tylko przy pierwszej (może 2) partii ;)
Co ciekawe, bardziej klimatyczny jest dla mnie Le Havre niż bohater wątku, oba o podobnej mechanice. Jakoś bardziej pasuje mi do surowego tematu stoczni, niż do rozbudowy klasztoru ;-)
Awatar użytkownika
Geko
Posty: 6491
Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 4 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: Geko »

Dwa przykłady, co miałem na myśli:

1) Cywilizacja: PW - ja bardzo ją lubię mechanicznie, cieszą mnie te wszystkie zależności i dzięki temu wydaje mi się bardzo klimatyczna, mimo, że nie ma figurek, cukierkowej oprawy graficznej, a plansza jest bardzo prosta (choć karty już mają wyraźny klimat) itd. Dla kogoś kto woli wersję od FFG, CPW będzie bardzo nieklimatyczna i abstrakcyjna,

2) El Grande - jak ktoś lubi, to pewnie czuje jakiś klimat rywalizacji możnych w Hiszpanii. Mnie kontrola obszarów generalnie męczy, w tej grze dość wyraźnie i dlatego nie kojarzę jej z klimatycznym graniem (mimo całkiem fajnego wydania), a ze żmudnym przepychaniem się o tereny.

Tobie podoba się bardziej LH niż OeL i dlatego w pierwszej widzisz więcej klimatu, niż w drugiej. A mi w zasadzie na odwrót. LH mnie trochę męczy i stąd nie wspominam rozgrywek jako bardzo klimatycznych. A z OeL jest na odwrót. Chyba coś w tym jest.
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Awatar użytkownika
folko
Posty: 2442
Rejestracja: 23 wrz 2004, 13:26
Lokalizacja: Wodzisław Śl.
Kontakt:

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: folko »

Pewnie masz rację...

Co do ElGrande - uwielbiam, ale klimatu jest tam jak na lekarstwo ;-)
Cywilizacja - nie podeszła mi, ale klimat lekki jest.
Jeszcze przypomniały mi się 2 strasznie klimatyczne gry - chociaż lekkie - Theby i Poszukiwacze skarbów. Świetne połączenie mechaniki z tematem.
Awatar użytkownika
jax
Posty: 8128
Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 79 times
Been thanked: 252 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: jax »

Też akurat wczoraj zagrałem. Klasyczny Rosenberg mozna by rzec ;)
Ja tam lubię takie przetwarzanie kosteczek i budowanie ciągów produkcyjnych, więc mi się podoba. Ale musi to być przetwarzanie kosteczek a la Rosenberg (np. przetwarzanie w Colonii, Constantinopolis, Florenzy i dziesiątkach innych tytułów w ogóle mnie nie pociąga - a u Rosenberga tak). Nie przeszkadza mi zupełnie że OeL jest mocno zbliżony do Le Havre. A niech by nawet sobie był wariantem LH, co z tego? Mi tam pasuje :)

Myślę, że po lekurze tego wątku każdy wie już dokładnie czego się spodziewać i alergicy na ciężkie ekonomie z ciągami/silnikami produkcyjnymi doskonale wiedzą, że OeL muszą starannie unikać ;)

Moja pierwsza rozgrywka: 4 osoby, waraint irlandzki, czas gry 3h20min, wszechograniające uczucie 'mam milion ścieżek i nie wiem kompletnie co robić'. Zagubienie pod koniec rozgrywki trochę mija, ale myślę że pierwszych kilka rozgrywek będzie rozpoznawczych zanim w 100% będzie można kontrolować grę.
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
Awatar użytkownika
witek
Posty: 254
Rejestracja: 15 kwie 2010, 18:05
Lokalizacja: Rzeszów
Been thanked: 14 times

Re: Ora et Labora - Uwe Rosenberg

Post autor: witek »

jax pisze:Myślę, że po lekurze tego wątku każdy wie już dokładnie czego się spodziewać
Czy aby na pewno?
jax pisze:alergicy na ciężkie ekonomie z ciągami/silnikami produkcyjnymi doskonale wiedzą, że OeL muszą starannie unikać
malee pisze:Le Havre po pierwszej parii podobał mi się jednak bardziej, OeL wydaje się znacznie bardziej familijna.
hmm...
Ja powiem tyle: grałem raz z niedzielnym graczem i zdecydowanie nie polecam. Jeśli ktoś nie jest zdolny do tego, żeby poświęcić 6-9 godzin gry, po to aby zacząć grać świadomie- niech się trzyma z daleka.
ODPOWIEDZ