K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
- farmer
- Posty: 1768
- Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
- Lokalizacja: Oleśnica
- Has thanked: 381 times
- Been thanked: 94 times
K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Sporo jest głosów o tym, że gra kończy się nierealistycznie - np, kończymy grę z himalaistą na samym szczycie, posiadającego 1 aklimatyzacji. Dość oczywiste jest, że gdyby gra trwała jeszcze jeden dzień, himalaista miałby niezły kłopot.
Banalny sposób na "urealnienie" końca gry.
Na końcu gry, przy podliczaniu punktu, dołóżcie jedną prostą zasadę:
od sumy punktów zdobytych w toku gry przez obu himalaistów (zaznaczonej na torze punktowym), odejmujemy wartości punktowe pól, na których znajdują się obaj nasi wspinacze.
Reperkusje:
+ nie opłaca się wchodzić na szczyt w ostatnim ruchu - to daje 0 punktów (10 - 10).
+ opłaca się obydwoma wspinaczami zejść z góry poniżej granicy 6 000 metrów (pola niepunktowane)
+ nie opłaca się do końca gry przebiedowywać w namiocie pod szczytem, by utrudniać innym (bo za okupowane pole punktowe mamy ujemne punkty)
+ trzeba planować zdobycie góry jak najszybciej, żeby mieć czas na zejście
+ trzeba kalkulować, czy opłaca się wchodzić wyżej (bo nie wiadomo, czy zdążymy potem zejść, aby zachować zdobyte punkty .
PS
W razie problemów ze zbyt szybko kończącą się grą (brak czasu na zejście), można ewentualnie wydłużyć grę o 1 kafelek pogodowy. Aczkolwiek, osobiście, jestem przeciwnikiem . Przecież nie ma być łatwo, prawda?
To przecież K2!
pozdr,
farm
Banalny sposób na "urealnienie" końca gry.
Na końcu gry, przy podliczaniu punktu, dołóżcie jedną prostą zasadę:
od sumy punktów zdobytych w toku gry przez obu himalaistów (zaznaczonej na torze punktowym), odejmujemy wartości punktowe pól, na których znajdują się obaj nasi wspinacze.
Reperkusje:
+ nie opłaca się wchodzić na szczyt w ostatnim ruchu - to daje 0 punktów (10 - 10).
+ opłaca się obydwoma wspinaczami zejść z góry poniżej granicy 6 000 metrów (pola niepunktowane)
+ nie opłaca się do końca gry przebiedowywać w namiocie pod szczytem, by utrudniać innym (bo za okupowane pole punktowe mamy ujemne punkty)
+ trzeba planować zdobycie góry jak najszybciej, żeby mieć czas na zejście
+ trzeba kalkulować, czy opłaca się wchodzić wyżej (bo nie wiadomo, czy zdążymy potem zejść, aby zachować zdobyte punkty .
PS
W razie problemów ze zbyt szybko kończącą się grą (brak czasu na zejście), można ewentualnie wydłużyć grę o 1 kafelek pogodowy. Aczkolwiek, osobiście, jestem przeciwnikiem . Przecież nie ma być łatwo, prawda?
To przecież K2!
pozdr,
farm
Ostatnio zmieniony 07 sty 2011, 14:00 przez farmer, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Pomysł świetny, tylko ma jedną wadę... nie będzie opłacać się wchodzić na szczyt
- MichalStajszczak
- Posty: 9479
- Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 511 times
- Been thanked: 1449 times
- Kontakt:
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
I bardzo dobrze! A po co tam się pchać?folko pisze:nie będzie opłacać się wchodzić na szczyt
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
poza tym że trzebaby przerobić wszystkie progi punktowe i przetestować od zera pomysł fajny
serio bardziej mi się podoba - byłby dylemat czy wchodzić na szczyt czy szybciej zejść
ale wymaga przerobienia zupełnie gry żeby to działało
serio bardziej mi się podoba - byłby dylemat czy wchodzić na szczyt czy szybciej zejść
ale wymaga przerobienia zupełnie gry żeby to działało
Science is a way of trying not to fool yourself. The first principle is that you must not fool yourself, and you are the easiest person to fool.
R.Feynman
R.Feynman
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
popieram Zephyra - moze uda sie to zaprojektowac na planszach w dodatku?
"Jesteś inżynierem - wszystko co mówisz jest nienormalne".
Moja lista gier Mój blog
Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich
Moja lista gier Mój blog
Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich
- farmer
- Posty: 1768
- Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
- Lokalizacja: Oleśnica
- Has thanked: 381 times
- Been thanked: 94 times
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
W moich grach, swojego pierwszego wspinacza i tak zazwyczaj sprowadzam poniżej 6 tys m, żeby się już nim nie kłopotać.
Drugi, zazwyczaj zostaje w okolicach szczytu - bo po co go sprowadzać, skoro nic z tego nie ma?
Dodatkowa zasada nie powinna wypaczyć rozgrywki - wszak dotknie wszystkich po równemu.
Nie widzę też potrzeby przerabiania czegokolwiek - jedyne co się zmieni, to średnia zdobytych punktów, która to spadnie (trudniej będzie wykręcić 20 i inne naście punktów, częściej będzie się zdobywało okolice 10ciu punktów).
Oczywiście, zawsze opłaca się wejść - zdobycie szczytu i zejście jedno pole niżej, to już 3 punkty (+10 - 7). Jeśli się uda zejść niżej, to tym lepiej.
A jeśli czasem będzie warto dojść do połowy góry (powiedzmy 6 pktów) i zejść na pola niepunktowane, żeby zdobyć 6 punktów (6 - 0) - to trudno. Widać wchodzenie na szczyt w danych warunkach było zbyt nieopłacalne (ryzyko zamarznięcia po końcu świata zbyt duże)
pozdr,
farm
Drugi, zazwyczaj zostaje w okolicach szczytu - bo po co go sprowadzać, skoro nic z tego nie ma?
Dodatkowa zasada nie powinna wypaczyć rozgrywki - wszak dotknie wszystkich po równemu.
Nie widzę też potrzeby przerabiania czegokolwiek - jedyne co się zmieni, to średnia zdobytych punktów, która to spadnie (trudniej będzie wykręcić 20 i inne naście punktów, częściej będzie się zdobywało okolice 10ciu punktów).
Oczywiście, zawsze opłaca się wejść - zdobycie szczytu i zejście jedno pole niżej, to już 3 punkty (+10 - 7). Jeśli się uda zejść niżej, to tym lepiej.
A jeśli czasem będzie warto dojść do połowy góry (powiedzmy 6 pktów) i zejść na pola niepunktowane, żeby zdobyć 6 punktów (6 - 0) - to trudno. Widać wchodzenie na szczyt w danych warunkach było zbyt nieopłacalne (ryzyko zamarznięcia po końcu świata zbyt duże)
pozdr,
farm
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
tez juz o tym wczesniej myslalem.bo przeciez w realnym wspinaniu rownie wazne jak wejscie,jest bezpieczne zejscie.moze rozwiazaniem byloby ustalenie pewnej bezpiecznej wysokosci,na ktorej musialby skonczyc gre himalaista.byloby to powiedzmy ponizej 7000m.jesli skonczylby wyzej,to albo by ginal,albo dostawal jakies pkt ujemne.w takim przypadku trzeba by jednak od nowa zbalansowac gre,np. poprzez dolozenie jednego kafla pogody(opcja to losowe wybranie jednego z juz zuzytych). choc z drugiej strony aktualne zbalansowanie gry takze wymusza strategiczne myslenie i odpowiednie zaopatrzenie himalaisty w aklimatyzacje do konca gry!
LUBIE OBCOWAC Z PLANSZSOWKAMI.Z BRAKU CHETNYCH W REALU GRAM PRAKTYCZNIE TYLKO W SIECI
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
A może dodawać punkty aklimatyzacji do wyniku? Od razu mówie, ze nie testowałem takiego rozwiązania przyszedł mi właśnie do głowy po lekturze tego wątku.
- Kornellious
- Posty: 103
- Rejestracja: 25 sie 2011, 23:06
- Lokalizacja: Szczecin
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Jedną z najbardziej irytujących rzeczy w jedynej rozegranej przeze mnie partii K2 było blokowanie się graczy w okolicach szczytu - doszło nawet do tego, że himalaista zginął, nie mogąc zejść... Wobec tego proponowana zmiana punktacji wydaje się sensowna, ale powtórzę to, co padło już kilkakrotnie - trzeba by ten wariant przetestować i ustalić nową długość rozgrywki, bo mogłoby się okazać, że nikt nie wchodziłby na szczyt, który stałby się 'martwym polem'.
- Browarion
- Posty: 2374
- Rejestracja: 12 kwie 2005, 14:52
- Lokalizacja: Wrocław
- Has thanked: 19 times
- Been thanked: 2 times
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Ależ to jest cudowne, takie wrogie działania w realu się nie zdarzają, ale dlatego to jest gra. I trzeba zmieniać swoje strategie, kombinować, bo nie zawsze wejście na szczyt jest optymalnym rozwiązaniem... inaczej przecież niż w górach (choć powiedzmy sobie szczerze - z całej wyprawy też NIE WSZYSCY wchodzą na samą górę, nieprawdaż ...)Kornellious pisze:Jedną z najbardziej irytujących rzeczy w jedynej rozegranej przeze mnie partii K2 było blokowanie się graczy w okolicach szczytu ...
I dlatego pomysł farmera ma sens, ale wtedy gra traci parę innych zębów - teraz jest naprawdę bardzo dobra i wymaga niezłego kombinowania, interakcji jest sporo (im więcej ludzi, tym więcej), i mi bardzo si podoba, że gra zmienia oblicze w zależności od ilości graczy przy planszy (bo przy 3. naprawdę trudno blokować).
Dla mnie zmiany nie są potrzebne, ale jak kolejne po Broad Peak dodatki będą zmieniały i te mechanizmy to będzie super
niby stary koń, a jednak z ogromnym sentymentem do zabaw i uciech wszelakich
- Kornellious
- Posty: 103
- Rejestracja: 25 sie 2011, 23:06
- Lokalizacja: Szczecin
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Pewnie, że nie wszyscy wchodzą na szczyt; prawdą jest także, że nie zawsze opłaca się go szturmować. Niemniej jednak sytuacja, w której do szczytu ustawia się kolejka i wszyscy koczują czekając, aż ten na górze, za przeproszeniem, zdechnie i będzie można wskoczyć za niego, jest dla mnie nierealistyczna i psuje rozgrywkę. Na szczęście grałem ostatnio we trójkę i nie mieliśmy takich incydentów. Wystarczającą ilość kombinowania zapewnia według mnie pogoda. A na pięciu graczy plansza jest zwyczajnie za ciasna.Browarion pisze:Ależ to jest cudowne, takie wrogie działania w realu się nie zdarzają, ale dlatego to jest gra. I trzeba zmieniać swoje strategie, kombinować, bo nie zawsze wejście na szczyt jest optymalnym rozwiązaniem... inaczej przecież niż w górach (choć powiedzmy sobie szczerze - z całej wyprawy też NIE WSZYSCY wchodzą na samą górę, nieprawdaż ...)Kornellious pisze:Jedną z najbardziej irytujących rzeczy w jedynej rozegranej przeze mnie partii K2 było blokowanie się graczy w okolicach szczytu ...
- maciejo
- Posty: 3370
- Rejestracja: 01 lut 2009, 14:20
- Lokalizacja: Gliwice-Bielefeld
- Has thanked: 126 times
- Been thanked: 131 times
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Moim zdaniem po rozegranych ok.20 partiach jest to gra max.dla 2 osób a najlepiej i tak działa wariant soloKornellious pisze:Pewnie, że nie wszyscy wchodzą na szczyt; prawdą jest także, że nie zawsze opłaca się go szturmować. Niemniej jednak sytuacja, w której do szczytu ustawia się kolejka i wszyscy koczują czekając, aż ten na górze, za przeproszeniem, zdechnie i będzie można wskoczyć za niego, jest dla mnie nierealistyczna i psuje rozgrywkę. Na szczęście grałem ostatnio we trójkę i nie mieliśmy takich incydentów. Wystarczającą ilość kombinowania zapewnia według mnie pogoda. A na pięciu graczy plansza jest zwyczajnie za ciasna.Browarion pisze:Ależ to jest cudowne, takie wrogie działania w realu się nie zdarzają, ale dlatego to jest gra. I trzeba zmieniać swoje strategie, kombinować, bo nie zawsze wejście na szczyt jest optymalnym rozwiązaniem... inaczej przecież niż w górach (choć powiedzmy sobie szczerze - z całej wyprawy też NIE WSZYSCY wchodzą na samą górę, nieprawdaż ...)Kornellious pisze:Jedną z najbardziej irytujących rzeczy w jedynej rozegranej przeze mnie partii K2 było blokowanie się graczy w okolicach szczytu ...
Planszówkowym skrytożercom mówię stanowcze NIE !!!
- WRS
- Administrator
- Posty: 2179
- Rejestracja: 09 sty 2009, 09:39
- Lokalizacja: Ropczyce
- Has thanked: 7 times
- Been thanked: 96 times
- Kontakt:
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Ja również.Andy pisze:Jakoś nie odczuwam potrzeby ulepszania reguł K2.
Jednak doceniam pasję P.T. Przedpiśców w szukaniu wersji urealniającej wspinaczkę o konieczność powrotu.
A może po zakończeniu rozgrywki tradycyjnej grać jeszcze kilka dni dłużej (6? 9?) w celu powrotu właśnie?
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Nieco odświeżę temat. Najprościej wymusić powrót himalaisty ze szczytu sumując punkty wejścia na szczyt i przyznając dodatkowe punkty za późniejsze zejście ze szczytu do dolnego obozowiska. Rozwiązać to można tworząc drugi tor punktacji z odwróconą tabelą punktów, po którym poruszały by się pionki punktacji himalaisty schodzącego już po zdobyciu szczytu.
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Prawie takie rozwiązanie nie jest najlepsze... bo nie zawsze wchodzi się na szczyt, trzeba by było to odpowiednio zaznaczać, co jest nie eleganckie. Na trudniej drodze i w zimie często wygrywa się bez zdobycia szczytu
- ja_n
- Recenzent
- Posty: 2303
- Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 1 time
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
A próbował ktoś przyznawać punkty wspinaczom jako różnicę tego co zdobył wg normalnych zasad i tego co ma na koniec gry? Wspinacz, który doszedł na szczyt i zszedł na dół ma 10 punktów, ten, który wszedł na szczyt i tam skończył grę ma 0 puktów, ten kto wszedł na szczyt i zszedł do połowy (do strefy za 5 pkt) ma 10-5, czyli 5 punktów. Wydaje się rozwiązywać te wszystkie dylematy, jeśli komuś one przeszkadzają, a jest bardzo proste i eleganckie.
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Z Żona jesteśmy po pierwszych potyczkach w grę, ale jak niektórym, równiez nie do końca spodobał sie nam element gry, w którym nie ma konieczności zejścia ze szczytu, postawienie tam namiotu itp.
Gra jednak jest świetna, dlatego aby ( w naszym przekonaniu) dodać realizmowi grze wprowadziliśmy zasadę, że punkty są zaliczane dopiero w chwili gdy obaj Himalaiści zejdą do bezpiecznej strefy, czyli na pola, gdzie w początkowej fazie gry dodawane są punkty aklimatyzacji, wtedy Himalaista zdobywa punkty, które zdobył na szczycie.
Taka zmiana zasad wiąże się jednak z większą ilością dni/tur do rozegrania, dlatego grając obecnie na letniej planszy korzystamy z kafelków pogodowych letnich, jednak po upływie 18 dni, wprowadzana jest pogoda zimowa (podobnie jak w górach), jeżeli przeminie nasze okienko pogodowe to wtedy następuje załamanie pogody im dłużej trwa wyprawa, tym większe szanse na pogorszenie warunków atmosferycznych.
Podobnie można zrobić na kafelkach zimowych, jednak po tych 18 dniach, było by przetasowanie kart pogody i tak od nowa, jednak nie kolejne 18 dni, ale np, tylko 6, czyli dwie karty.
Zasada ta polega na tym (j.w) aby przed koniec ustalonych dni sprowadzić wszystkich himalaistów do bezpiecznej strefy, wtedy dopiero zaliczane są ich punty zdobyte na górze, jeżeli nie zdążymy zejść na dół, oznacza to ich śmierć, czyli brak punktów.
W naszym wypadku wygląda to tak, że zdobywając szczyt jednym Himalaistą, musimy kombinować czy tym drugim, który stoi na polu punktacji np. "5" warto ryzykować i iść dalej, czy zaczynamy schodzić oboma grupami, zaś kolejny gracz, widząc poczynania swojego przeciwnika decyduje czy wchodzi wyżej i ryzykuje wejściem o kawałek wyżej, aby suma punktów była wyższa, ryzykując tym dłuższy czas zejścia, czy schodzi jedna grupą, a druga idzie o kilka pól wyżej, jednocześnie schodząc druga grupą, tak aby przy końcu dni jedna grupę mieć w strefie bezpiecznej i schodzić Himalaistami, którzy są jeszcze stosunkowo dość wysoko.
Z pewnością ta metoda ma swoje wady, jednak dla nas jest ona bardziej realistyczna, co sprawia że aby wyprawę uznać w 100% za udaną Himalaiści muszą przeżyć, a nie tylko wejść na szczyt.
Gra jednak jest świetna, dlatego aby ( w naszym przekonaniu) dodać realizmowi grze wprowadziliśmy zasadę, że punkty są zaliczane dopiero w chwili gdy obaj Himalaiści zejdą do bezpiecznej strefy, czyli na pola, gdzie w początkowej fazie gry dodawane są punkty aklimatyzacji, wtedy Himalaista zdobywa punkty, które zdobył na szczycie.
Taka zmiana zasad wiąże się jednak z większą ilością dni/tur do rozegrania, dlatego grając obecnie na letniej planszy korzystamy z kafelków pogodowych letnich, jednak po upływie 18 dni, wprowadzana jest pogoda zimowa (podobnie jak w górach), jeżeli przeminie nasze okienko pogodowe to wtedy następuje załamanie pogody im dłużej trwa wyprawa, tym większe szanse na pogorszenie warunków atmosferycznych.
Podobnie można zrobić na kafelkach zimowych, jednak po tych 18 dniach, było by przetasowanie kart pogody i tak od nowa, jednak nie kolejne 18 dni, ale np, tylko 6, czyli dwie karty.
Zasada ta polega na tym (j.w) aby przed koniec ustalonych dni sprowadzić wszystkich himalaistów do bezpiecznej strefy, wtedy dopiero zaliczane są ich punty zdobyte na górze, jeżeli nie zdążymy zejść na dół, oznacza to ich śmierć, czyli brak punktów.
W naszym wypadku wygląda to tak, że zdobywając szczyt jednym Himalaistą, musimy kombinować czy tym drugim, który stoi na polu punktacji np. "5" warto ryzykować i iść dalej, czy zaczynamy schodzić oboma grupami, zaś kolejny gracz, widząc poczynania swojego przeciwnika decyduje czy wchodzi wyżej i ryzykuje wejściem o kawałek wyżej, aby suma punktów była wyższa, ryzykując tym dłuższy czas zejścia, czy schodzi jedna grupą, a druga idzie o kilka pól wyżej, jednocześnie schodząc druga grupą, tak aby przy końcu dni jedna grupę mieć w strefie bezpiecznej i schodzić Himalaistami, którzy są jeszcze stosunkowo dość wysoko.
Z pewnością ta metoda ma swoje wady, jednak dla nas jest ona bardziej realistyczna, co sprawia że aby wyprawę uznać w 100% za udaną Himalaiści muszą przeżyć, a nie tylko wejść na szczyt.
- FortArt
- Posty: 2334
- Rejestracja: 28 lis 2010, 21:20
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 45 times
- Been thanked: 23 times
- Kontakt:
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Gdyby za wzorzec realizmu brać wyprawy Polskiego Himalaizmu Zimowego i ich efekty to wydaje się, że standardowa zasada K2 nastawiona na "wejść, nieważne czy zejść" jest brutalnie mówiąc dużo bardziej realistyczna.Rahit pisze: Z pewnością ta metoda ma swoje wady, jednak dla nas jest ona bardziej realistyczna, co sprawia że aby wyprawę uznać w 100% za udaną Himalaiści muszą przeżyć, a nie tylko wejść na szczyt.
Tak, to prawda, że w planszówkach najważniejszy jest klimat - klimat planszy, pionków, żetonów, kart i kostek.
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Ciężko oceniać, jednak ja bym nie uznawał tego projektu za totalna klapę, o ile wiem inne wyprawy nie były tak tragiczne w skutkach, a niestety wyprawy w góry wysokie niosą za sobą ryzyko śmierci.FortArt pisze:Gdyby za wzorzec realizmu brać wyprawy Polskiego Himalaizmu Zimowego i ich efekty to wydaje się, że standardowa zasada K2 nastawiona na "wejść, nieważne czy zejść" jest brutalnie mówiąc dużo bardziej realistyczna.Rahit pisze: Z pewnością ta metoda ma swoje wady, jednak dla nas jest ona bardziej realistyczna, co sprawia że aby wyprawę uznać w 100% za udaną Himalaiści muszą przeżyć, a nie tylko wejść na szczyt.
- tomuch
- Posty: 1933
- Rejestracja: 21 gru 2012, 03:17
- Lokalizacja: zza winkla
- Has thanked: 154 times
- Been thanked: 176 times
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Kurde no... nie mówcie, że zejście do obozu przed końcem gry (18 rund) nie jest obowiązkowe... zawsze grałem tak, że jeśli któremuś alpiniście nie uda się zejść, to to sorry i tylko takie wyjście wydawało mi się logiczne... Jaki sens jest w tym, żeby wleźć na szczyt i tam zostać... Polecam grę na wejście i (obowiązkowe) zejście. Zabawa jest dużo lepsza, nie ma mowy o blokowaniu wejścia na szczyt (chociaż czasami też).
kolekcja
rabaty: Planszostrefa 11%, Planszomania 7%, 3trolle 7%, Rebel 5%, Cdp 5%, Aleplanszowki 5%, Mepel 5%
rabaty: Planszostrefa 11%, Planszomania 7%, 3trolle 7%, Rebel 5%, Cdp 5%, Aleplanszowki 5%, Mepel 5%
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Grając pierwszy raz w K2 tak graliśmy. Nie wszyscy dotarli na szczyt (chyba tylko jedna osoba) za to ostatnie dni to prawdziwy rajd na sam dół. Niestety jeden mój nie dotarł. Zabrakło jednego dnia.tomuch pisze:Kurde no... nie mówcie, że zejście do obozu przed końcem gry (18 rund) nie jest obowiązkowe... zawsze grałem tak, że jeśli któremuś alpiniście nie uda się zejść, to to sorry i tylko takie wyjście wydawało mi się logiczne... Jaki sens jest w tym, żeby wleźć na szczyt i tam zostać... Polecam grę na wejście i (obowiązkowe) zejście. Zabawa jest dużo lepsza, nie ma mowy o blokowaniu wejścia na szczyt (chociaż czasami też).
Poza tym skoro to ma być takie realne to moje pytanie jest następujące: po kiego grzyba trzeba się spieszyć na sam dół? Kończą im się wizy? Ucieknie ostatni pociąg?
- tomuch
- Posty: 1933
- Rejestracja: 21 gru 2012, 03:17
- Lokalizacja: zza winkla
- Has thanked: 154 times
- Been thanked: 176 times
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Zamknie się okno pogodowe? To chyba najbardziej realistyczne... (można uznać, że 19 dzień wyprawy jest tak tragiczny, że tylko na dole da się przeżyć).Czochrun pisze:Poza tym skoro to ma być takie realne to moje pytanie jest następujące: po kiego grzyba trzeba się spieszyć na sam dół?
Inne warianty podpowiada życie: atak terrorystów na 7000 tys.; zimowe zdobywanie szczytu, zostawienie kumpli i gnanie na złamanie karku w dół.
A warianty nierealistyczne: Yeti?
kolekcja
rabaty: Planszostrefa 11%, Planszomania 7%, 3trolle 7%, Rebel 5%, Cdp 5%, Aleplanszowki 5%, Mepel 5%
rabaty: Planszostrefa 11%, Planszomania 7%, 3trolle 7%, Rebel 5%, Cdp 5%, Aleplanszowki 5%, Mepel 5%
- FortArt
- Posty: 2334
- Rejestracja: 28 lis 2010, 21:20
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 45 times
- Been thanked: 23 times
- Kontakt:
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Koniec zapasów jedzenia?
Tak, to prawda, że w planszówkach najważniejszy jest klimat - klimat planszy, pionków, żetonów, kart i kostek.
Re: K2 - syndrom końca świata (rozwiązanie)
Wizy. Każda z ekip ma określony czas na wejście, jeśli nie zrobi tego to potem są konsekwencje finansowe, a nawet zakaz wspinaczki w kolejnych latach. Tak przynajmniej było.Czochrun pisze: Poza tym skoro to ma być takie realne to moje pytanie jest następujące: po kiego grzyba trzeba się spieszyć na sam dół? Kończą im się wizy? Ucieknie ostatni pociąg?