Pozwolę sobie wtrącić się w rozmowę. Co prawda jestem oddaną fanbojką NH, więc pewnie moje wypowiedzi nie będą do końca obiektywne, ale myślę że koło pół tysiąca rozegranych partii uprawnia mnie do podzielenia się paroma przemyśleniami
STARSCREAM pisze:Aż sam już zwątpiłem czy warto, skoro tak narzekacie na replayability. Sądziłem, że jest wysokie.
Jest ultrawysokie, jeżeli po prostu lubisz grać strategicznie. Każdą armią przeciwko każdej trzeba grać trochę inaczej, uzależniać ruchy i plany od położenia sztabu, od dociągu, od dociągu przeciwnika, od stopnia zapchania planszy, ilości pozostałych żetonów i tak dalej. Całkowicie zróżnicowane bitwy, nawet między tymi samymi armiami, i różne fajne myki strategiczne to kwintesencja tej gry.
tysma pisze:Mi się wydaje, że masz syndrom kolekcjonera:) Ja też taki miałem tylko zaspokoiłem go w ciągu 2 tygodni robiąc wszystkie dostępne armie do nh w tym 4 fanowskie. Dla mnie teraz nowa armia nie równa się większy fun, bo nie ma dla mnie znaczenia jaką armią gram. Pytam się przeciwnika "wyzywasz kogoś?" i biorę tę armie, która wskazuje lub pierwszą lepszą (prócz smarta, bo ich wygląd bardzo mi się nie podoba), przypomne sobie z instrukcji te rady taktyczne i gram. Dla mnie nh udaje grę w której zależy dużo od gracza, więcej zależy od kolejności żetonów, dlatego jakiejś większej wagi do armii nie przywiązuje. Ale gra jest fajna:)
Ostatnie dwa zdania - szczególnie o przypominaniu sobie rad z instrukcji

- wskazują, że nie grałeś jednak w NH na tyle długo i ambitnie, by poznać wszystkie możliwości strategiczne, czemu więc przypisujesz zwycięstwo jedynie fartowi? Może jeszcze utrzymujesz, że Borgo jest przegięty?
Sorry za gorzki ton, ale Twoją opinię uważam za naprawdę krzywdzącą dla Hexa. A niestety bardzo powszechną. Jasne, możesz tak uważać, ale wg mnie pogląd, że w NH wszystko zależy od losu to trochę jak porównywanie pokera do chińczyka. Na co dzień gram na dość zaawansowanym poziomie. Grałam w Hexa z najróżniejszymi osobami na turniejach i na serwerze, od zupełnych nowicjuszy do arcymistrzów, i naprawdę czuć różnicę

. Armie zawsze są takie same, tak jak 52-kartowa talia. Skoro istnieje losowość, to wiadomo, trzeba szacować ryzyko, zamiast oburzać się bezmyślnie, że na rękę wchodzą same bitwy. To znaczy jedynie, że w późniejszej fazie gry zaczną wchodzić jednostki. Rzadko zdarza się zbicie sztabu do zera, więc najczęściej zdążymy wykorzystać całą swoja talię. A jak konkretnie, zależy już tylko od nas.
Oczywiście nie zawsze doświadczony pokerzysta wygra ze słabym. Gdyż tzw. fart się zdarza. Ale na poziomie statystycznym nawet nie ma o czym mówić. A Hex jest grą na tyle krótką i przyjemną, by rozegranie chociaż kilku partii tygodniowo nie stanowiło żadnego problemu. To także jest odpowiedź na pytanie o regrywalność

. Jak to w grach niesymetrycznych, raz zdarzy się partia emocjonująca i równa, raz nie. Znacie Race for the Galaxy? Czy tam nie jest tak samo? Te spektakularne zwycięstwa tuż po koszmarnych porażkach...

A jednak mnóstwo osób po prostu cieszy się budową swoich imperiów, atmosferą wyścigu, podejmowaniem unikalnych decyzji, walką z losem. Jeśli każde pojedyncze zwycięstwo nie jest ważniejsze od samej radości rozgrywki, można docenić świetny balans i jakąś-tam strategiczną głębię Race'a. Z NH jest podobnie. Jeśli po prostu komuś podoba się taki typ gry, to NH może być grą na długo, praktycznie na zawsze. Kwestia wymagań.