Szkodliwość gier planszowych.
Re: Szkodliwość gier planszowych.
Ja tez swego czasu wpadlem w nalog. Kupowalem wszystko jak leci. Szczegolnie jesli bylo przecenione/uzywane i tanie. Pozniej w szafce zaczelo brakowac miejsca, a i w wiekszosc tych gier zwyczajnie nie mialem okazji nawet zagrac.
Od jakiegos czasu wyprzedaje wiec duza czesc tego co mam, stosujac pewien obmyslony system. Zwyczajnie staram sie miec najlepsze gry z kilkunastu kategorii (typu euro dla 2jki, euro 2-4 itd), w ktore wiem, ze bede gral i nie beda sie kurzyly. Jesli kiedys w ktorejs z tych kategorii trafi sie gra lepsza - zwyczajnie zastapi stara, a ta pojdzie na sprzedaz. Proste i mozna zaoszczedzic troche miejsca
Od jakiegos czasu wyprzedaje wiec duza czesc tego co mam, stosujac pewien obmyslony system. Zwyczajnie staram sie miec najlepsze gry z kilkunastu kategorii (typu euro dla 2jki, euro 2-4 itd), w ktore wiem, ze bede gral i nie beda sie kurzyly. Jesli kiedys w ktorejs z tych kategorii trafi sie gra lepsza - zwyczajnie zastapi stara, a ta pojdzie na sprzedaz. Proste i mozna zaoszczedzic troche miejsca
- clown
- Posty: 1226
- Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 12 times
Re: Szkodliwość gier planszowych.
Teoretycznie tak, ale w przypadku gier wojennych już jest różnie. Czasem trzeba mocno zejść z ceny, żeby grę opchnąć i wtedy okazuje się, że jednak trochę wtopiliśmy. U mnie w zbiorach jest obecnie 17 gier, z czego ponad połowa to tytuły, w które raczej nigdy nie zagram, a nikt ich nie zechce kupić. Ze znajomymi graczami wojennymi mamy taką niepisaną umowę, żeby nie dublować zakupów i czasem nawet konsultujemy pewne tytuły, żeby sprawdzić czy dana gra "zassie" w naszym gronie.Plus jest taki, że - właściwie bez większej szkody dla samego grania - można część swojej kolekcji sprzedać i odzyskać pieniądze.
Miałem swojego czasu ciśnienie na kupowanie gier, ale to było ładnych parę lat temu, kiedy przy rozsądnym kursie dolara, można było gry wojenne kupić w korzystnej cenie i nawet w przypadku złych wrażeń z rozgrywek, sprzedaż nie przynosiła dużej straty. Ponadto zawsze także szukam okazji do zamiany. W Polsce raczej trudno o zamianę, ale przez BGG szukam pasujących mi tytułów. Wymieniałem parę razy gry z ludźmi w Europie i fajnie to działało.
Jestem wyznawcą teorii, że gry są od grania, a nie od leżenia na półce - jeśli ma leżeć, a zagram raz na rok (albo rzadziej), to szkoda mi dla takiej gry miejsca na półce.
Co do czasu na granie, to daję radę chętni koledzy są, lokal do rozgrywek też (u mnie w domu moja córka raczej zbytnio absorbuje uwagę wszystkich graczy). Pamiętam rozgrywkę w NT w lokalu, który wybraliśmy niejako na próbę - po rozłożeniu gry i zamówieniu napojów kelnerka oświadczyła, że stół ma rezerwację, a potem kiedy się przenieśliśmy i wychodziliśmy, to jakoś nikt z tej skrupulatnie pilnowanej rezerwacji nie skorzystał. Natomiast miny ludzi (szczególnie opalonych na solarium osiłków i ich inteligentnych inaczej dziewczyn) obserwujących grę były bezcenne
Osobiście zareklamuję Piwnicę Kany, gdzie oprócz miłej obsługi i znakomitej herbaty z mlekiem i miodem nikt się nie czepia, że jacyś dziwacy siedzą nad kartonem i drewnem i nic dookoła ich nie interesuje. Może dlatego, że to miejsce spotkań "bohemy" artystycznej Szczecina i różni dziwni ludzie się tam pojawiają
U mnie było i jest ustawianie życia zawodowego pod granie, ale lepiej, żeby to się nie wydałoJednak jakiegoś ustawiania życia prywatnego tudziez zawodowowego pod granie jeszcze nie zauwazyłem.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- blacklunthor
- Posty: 237
- Rejestracja: 12 cze 2008, 23:49
- Lokalizacja: Wałbrzych
Re: Szkodliwość gier planszowych.
Na początku bałem się coś tutaj napisać w mojej kolekcji mam 40 tytułów. Mam parę gier w które grałem tylko raz lub parę bo np. znajomym nie przypadła do gustu, ale wszystkie tytułu które mam bardzo lubię. Starałem się wybierać moje gry tak by się różniły od siebie, by nie trzymać się tylko jednej tematyki. Na chwilę obecną uważam moją kolekcję za skończoną bo inaczej tego chyba nazwać się nie da. Jedyny problem jaki mam to gdzie to wszystko trzymać. Dziewczyna czasem się wkurzy, że pół szafy zawalone, ale jak wyciągnę z szafy magie i miecz to się cieczy.
Wydaję mi się, że jakby grono w którym gram u siebie było większe - a co za tym idzie każdy miałby coś tam w szafie sądzę, że moja kolekcja byłaby mniejsza, bo po co kupować coś jak kolega ma to się pożyczy albo spotkamy się i zagramy, ale to tylko takie tam moje myślenie lub próba usprawiedliwienia samego siebie.
Parę osób jak mówię, że gram w gry planszowe to myśli, że gram w chińczyka, a jak zobaczą w co gram to się za głowę łapią - jakie to skomplikowane
Wydaję mi się, że jakby grono w którym gram u siebie było większe - a co za tym idzie każdy miałby coś tam w szafie sądzę, że moja kolekcja byłaby mniejsza, bo po co kupować coś jak kolega ma to się pożyczy albo spotkamy się i zagramy, ale to tylko takie tam moje myślenie lub próba usprawiedliwienia samego siebie.
Parę osób jak mówię, że gram w gry planszowe to myśli, że gram w chińczyka, a jak zobaczą w co gram to się za głowę łapią - jakie to skomplikowane
Odp: Re: Szkodliwość gier planszowych.
U mnie to samo. Ewentualnie pytają o szachy albo pokerablacklunthor pisze:
Parę osób jak mówię, że gram w gry planszowe to myśli, że gram w chińczyka, a jak zobaczą w co gram to się za głowę łapią - jakie to skomplikowane
Planszówkowy maniak... :)
Re: Szkodliwość gier planszowych.
Wielu ludzi nie odczuwa chęci posiadania gier i nowych gier, za to chętnie się przysiądzie do jakiejś. To rodzaj symbiozy - jest ktoś gotowy kupić trochę gier (być może więcej, niż potrzebuje) oraz ludzie, którzy nie kupują, ale grają. Kolekcjoner potrzebuje towarzyszy do gier, nawet, jeśli tylko on ponosi finansowe konsekwencje hobby. Ten, który nie kupuje, ale lubi grać potrzebuje kolekcjonera, z którym będzie w co grać. Oczywiście w większych ośrodkach kolekcjonerzy mogą grać między sobą, ale zwykle muszą się poznać w jakimś klubie itd. Zwykłych znajomych trudniej wciągnąć tak mocno w hobby, żeby kupowali nowe gry, a jak już się na coś zdecydują, to często coś, co dobrze ograli i chcą własną kopię, bez pożytku dla kolekcjonera.blacklunthor pisze:Wydaję mi się, że jakby grono w którym gram u siebie było większe - a co za tym idzie każdy miałby coś tam w szafie sądzę, że moja kolekcja byłaby mniejsza, bo po co kupować coś jak kolega ma to się pożyczy albo spotkamy się i zagramy, ale to tylko takie tam moje myślenie lub próba usprawiedliwienia samego siebie.
Ciekawe, czy ktoś potwierdzi takie moje spostrzeżenie, czy się mylę?
- Lothrain
- Posty: 3415
- Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 142 times
- Been thanked: 300 times
Re: Szkodliwość gier planszowych.
Najgorzej jest kiedy w grupie, która dzieli się zakupami tytułów, komuś przejdzie ochota do grania i wyprzeda gry. Powstaje luka. Miałem też przypadek, że kumpel nie chciał pożyczyć mi gry, bo "ogram ją w domu z żoną i potem nie będzie przyjemności grania z wyjadaczem"... No i musiałem swój egzemplarz kupić.
- kwiatosz
- Posty: 7874
- Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
- Lokalizacja: Romford/Londyn
- Has thanked: 132 times
- Been thanked: 417 times
- Kontakt:
Re: Szkodliwość gier planszowych.
Kupowanie na spółkę to aberracja, unikam jak ognia. Potem jest problem z ustaleniem kto kogo i ile spłaca jak coś jest nie tak... Pożyczania też raczej nie uznawałem, a ostatnio już solidnie nie uznaję, bo mi zginęło po drodze 5 kart z Resistance'a (całkiem jestem radosny z tego powodu, bo mam teraz solidną wymówkę, a nie tylko gdybanie że coś może zginąć - i ta wymówka kosztowała mnie 25zł, świetny deal )
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
- garg
- Posty: 4501
- Rejestracja: 16 wrz 2009, 15:26
- Lokalizacja: Warszawa/Zielonka
- Has thanked: 1455 times
- Been thanked: 1105 times
Re: Szkodliwość gier planszowych.
Ja siedzę cicho .Andy pisze:Słusznie. A pamiętaj, że jeszcze nie wypowiedziały się najgorsze przypadki!
Mam / Sprzedam/wymienię
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)
Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)
Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
Re: Szkodliwość gier planszowych.
Ja też.
Zawsze gdy zauważysz, że jesteś po stronie większości zatrzymaj się i zastanów.
magazyn
magazyn
- Edwardo
- Posty: 573
- Rejestracja: 13 wrz 2010, 11:48
- Lokalizacja: Wroclove
- Has thanked: 27 times
- Been thanked: 19 times
Re: Szkodliwość gier planszowych.
Zapewne nie należę do "najgorszych" przypadków ale jak dotąd nie sprzedałem żadnej gry ze swojej półki. Obecnie moja kolekcja liczy 110 gier razem z dodatkami i jestem w pełni świadomy, że nawet gdybym co trzy dni grał w jedną (inną) grę, to każda wylądowałby na stole tylko raz w roku... Nie zmienia to faktu, że nie sprzedaję a wręcz nadal kupuję nowe gry. Na szczęście gram sporo (ok 40 rozgrywek w miesiącu) i gier w ogóle nie granych mam tylko z dwie sztuki. Wychodzę z założenia, że zawsze może znaleźć się ktoś kto przyjdzie i będzie chciał zagrać "w tę akurat grę" i drżę cały na myśl, że mógłbym jej nie mieć... Sam się trochę z siebie i z takiego myślenia śmieję ale jest to silniejsze ode mnie. Jedyne co mnie martwi to brak miejsca na nowe gry i ciągle blednąca żona... Jak widzę jednak wiele jest wypowiedzi osób podobnych do mnie, które z czasem się opamiętały i zaczęły wyprzedawać niegrane gry. Ja jeszcze do tego nie dojrzałem. I nie zapowiada się
Jestem Stanley i jestem planszoholikiem www.planszoholik.pl
- pan_satyros
- Posty: 6133
- Rejestracja: 18 maja 2010, 15:29
- Lokalizacja: Siemianowice
- Has thanked: 652 times
- Been thanked: 513 times
- Kontakt:
Re: Szkodliwość gier planszowych.
Ja całkiem niedawno rozstałem się z sporą ilością, nie granych/rzadko granych gier.
W sumie w dziale "Previously Owned" na BGG figurują już 83 pozycje z czego:
- 31 to karcianki LCG i dodatki do nich
- 18 to dodatki do gier planszowych/karcianych
- 12 to gry, które słabo działay/nie działały w wariancie dwuosobowym.
- 5 to gry ciekawe, lecz o małej/specyficznej regrywalności, stad zbyt wtórne by zalegać w szafach
-13 to zakupowe niewypały i rozczarowania
- 5 to gry, w które nie miałem z kim grać (w tej kategorii plasują się również LCG)
(jedna gra czasami pasuje do kilku kategorii)
W sumie w dziale "Previously Owned" na BGG figurują już 83 pozycje z czego:
- 31 to karcianki LCG i dodatki do nich
- 18 to dodatki do gier planszowych/karcianych
- 12 to gry, które słabo działay/nie działały w wariancie dwuosobowym.
- 5 to gry ciekawe, lecz o małej/specyficznej regrywalności, stad zbyt wtórne by zalegać w szafach
-13 to zakupowe niewypały i rozczarowania
- 5 to gry, w które nie miałem z kim grać (w tej kategorii plasują się również LCG)
(jedna gra czasami pasuje do kilku kategorii)
Ostatnio zmieniony 25 paź 2012, 14:59 przez pan_satyros, łącznie zmieniany 1 raz.
Censor emeritus podcastu ZnadPlanszy: Pełną parą
Nasze półki, szafy, regały i spory kawałek podłogi
Nasze półki, szafy, regały i spory kawałek podłogi
Odp: Re: Szkodliwość gier planszowych.
tokage pisze:Ja to ostatnio jak kupuje gry to potem i tak gramy w Tichu.
A ja z żoną i znajomą w Stone Age...
A kolekcję mam niemałą...
Planszówkowy maniak... :)
- maciejo
- Posty: 3370
- Rejestracja: 01 lut 2009, 14:20
- Lokalizacja: Gliwice-Bielefeld
- Has thanked: 126 times
- Been thanked: 131 times
Re: Szkodliwość gier planszowych.
garg pisze:Ja siedzę cicho .Andy pisze:Słusznie. A pamiętaj, że jeszcze nie wypowiedziały się najgorsze przypadki!
mst pisze:Ja też.
A szkoda,niektórym pewnie przydałby się wstrząs.Dla ich własnego dobra,bo kto już przepadł to przepadłAndy pisze:A ja zwłaszcza.
Planszówkowym skrytożercom mówię stanowcze NIE !!!
Odp: Re: Szkodliwość gier planszowych.
maciejo pisze:garg pisze:Ja siedzę cicho .Andy pisze:Słusznie. A pamiętaj, że jeszcze nie wypowiedziały się najgorsze przypadki!mst pisze:Ja też.A szkoda,niektórym pewnie przydałby się wstrząs.Dla ich własnego dobra,bo kto już przepadł to przepadłAndy pisze:A ja zwłaszcza.
"Mam na imię Przemek i jestem planszoholikiem"...
Tak powinno zaczynać się każde nasze spotkanie
Planszówkowy maniak... :)
Re: Szkodliwość gier planszowych.
A ja dopiero zacząłem kupować, wcześniej przez długi czas regularnie pożyczałem różne gry w sklepie kilkaset metrów od domu - i nadal jest dużo gier, które planuję wypożyczyć. Czasami się zdarzało, że wypożyczyłem coś i nawet w to nie pograliśmy Takie tytuły uważam za niewypały i wiem, że nie warto byłoby kupić.
Część gier po ograniu przez 3 dni wypożyczenia wydała mi się "wyrżnięta" z miodności. Najgorzej chyba wyszedł na tym Labyrinth - The Paths of Destiny, bo zbyt dużo u nas było ludzi, którzy zapomnieli o dążeniu do zwycięstwa, a jedyne co robili to uniemożliwiali je pozostałym graczom... Osiągnęliśmy coś w stylu niegrywalnego pata... Ale zszedłem trochę z tematu
Jak na razie kupiłem tylko 2 planszówki, plus 3 dodatki, więc jestem dopiero początkowym kolekcjonerem, ale przy graniu tylko w soboty, nawet nie wszystkie, stopuję się od kupowania masowych ilości gier. Jasne, że chciałbym mieć je wszystkie, ale zwykle czytając wiele recek i marudzeń ludzi jestem w stanie powstrzymać się od zakupu(np. Posiadłość Szaleństwa).
Część gier po ograniu przez 3 dni wypożyczenia wydała mi się "wyrżnięta" z miodności. Najgorzej chyba wyszedł na tym Labyrinth - The Paths of Destiny, bo zbyt dużo u nas było ludzi, którzy zapomnieli o dążeniu do zwycięstwa, a jedyne co robili to uniemożliwiali je pozostałym graczom... Osiągnęliśmy coś w stylu niegrywalnego pata... Ale zszedłem trochę z tematu
Jak na razie kupiłem tylko 2 planszówki, plus 3 dodatki, więc jestem dopiero początkowym kolekcjonerem, ale przy graniu tylko w soboty, nawet nie wszystkie, stopuję się od kupowania masowych ilości gier. Jasne, że chciałbym mieć je wszystkie, ale zwykle czytając wiele recek i marudzeń ludzi jestem w stanie powstrzymać się od zakupu(np. Posiadłość Szaleństwa).
- pabula
- Posty: 2112
- Rejestracja: 10 cze 2008, 14:00
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 70 times
Re: Szkodliwość gier planszowych.
Ja się bronię myślą, że inni jak kupują książki to czytają ją tylko raz, może dwa razy i później tylko leży na półce...
Ale kupuję tylko gry, którymi się zachwycę i wiem, że będzie w nią z kim grać.
Miejsce na szafie pełne - teraz trzeba coś sprzedać!
Ale kupuję tylko gry, którymi się zachwycę i wiem, że będzie w nią z kim grać.
Miejsce na szafie pełne - teraz trzeba coś sprzedać!
- Legun
- Posty: 1803
- Rejestracja: 20 wrz 2005, 19:22
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 78 times
- Been thanked: 167 times
Re: Szkodliwość gier planszowych.
Karygodne postępowanie - gry trzeba trzymać w specjalnie w tym celu ustawionej "szefie grającej", w reprezentacyjnym pomieszczeniu, na honorowym miejscu. Tak, jak trzymają książki ci, co nie wiedzą, co jest naprawdę ważne!pabula pisze:Ja się bronię myślą, że inni jak kupują książki to czytają ją tylko raz, może dwa razy i później tylko leży na półce...
(...)
Miejsce na szafie
Najlepsze gry to te, w które wygrywa się dzięki wybitnej inteligencji, zaś przegrywa przez brak szczęścia...
- 100rk
- Posty: 448
- Rejestracja: 27 sty 2011, 23:19
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
- Been thanked: 1 time
Re: Szkodliwość gier planszowych.
@Legun
Dokładnie Prawidłowy wystrój mieszkania to umeblowanie go "pod planszówki".
Gdy zabraknie miejsca w reprezentacyjnym pomieszczeniu, a rodzina nie potrafiła docenić urody stosu kartonów z napisami np. "Reb.l" i "Spiel......ive", należy (przy pomocy kilku solidnych regałów z Ikei) szybko przeprowadzić aneksję przyległych terenów.
Jestem planszoholikiem od kilku lat, mój nałóg niestety nie poddaje się żadnym kuracjom, żadne tzw. rozsądne argumenty nie są w stanie ani na chwilę zatrzymać rozwoju choroby. Kolekcja jest ... spora, nie grałem w około 25% posiadanych gier, ale dla równowagi mogę dodać, że grałem w kilkadziesiąt gier, których nie posiadam (na razie ).
Gry sprzedaję, ale nic to nie zmienia, bo jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności w miejsce jednej sprzedanej pojawiają się dwie nowe.
A co do tematu to mam odczucia wręcz przeciwne, gry planszowe poprawiły znacznie moje szanse na dożycie do, ciągle podwyższanego, wieku emerytalnego. Gdy małżonka zaczęła nieśmiało nadmieniać coś o nadszarpywaniu budżetu domowego przez moje zakupy "pierdół", obiecałem rzucić palenie za zapewnienie, że równowartość puszczanej z dymem kwoty będę mógł przeznaczać na hobby. Po akceptacji tego planu natychmiast zgasiłem niedopaloną, ostatnią fajkę i od trzech lat mam kilkaset zł miesięcznie zapewnione na zabawki Tak to pisząc właśnie dostrzegłem coś niepokojącego : planszoholizm jest mocniejszy od nikotynizmu ...
Dokładnie Prawidłowy wystrój mieszkania to umeblowanie go "pod planszówki".
Gdy zabraknie miejsca w reprezentacyjnym pomieszczeniu, a rodzina nie potrafiła docenić urody stosu kartonów z napisami np. "Reb.l" i "Spiel......ive", należy (przy pomocy kilku solidnych regałów z Ikei) szybko przeprowadzić aneksję przyległych terenów.
Jestem planszoholikiem od kilku lat, mój nałóg niestety nie poddaje się żadnym kuracjom, żadne tzw. rozsądne argumenty nie są w stanie ani na chwilę zatrzymać rozwoju choroby. Kolekcja jest ... spora, nie grałem w około 25% posiadanych gier, ale dla równowagi mogę dodać, że grałem w kilkadziesiąt gier, których nie posiadam (na razie ).
Gry sprzedaję, ale nic to nie zmienia, bo jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności w miejsce jednej sprzedanej pojawiają się dwie nowe.
A co do tematu to mam odczucia wręcz przeciwne, gry planszowe poprawiły znacznie moje szanse na dożycie do, ciągle podwyższanego, wieku emerytalnego. Gdy małżonka zaczęła nieśmiało nadmieniać coś o nadszarpywaniu budżetu domowego przez moje zakupy "pierdół", obiecałem rzucić palenie za zapewnienie, że równowartość puszczanej z dymem kwoty będę mógł przeznaczać na hobby. Po akceptacji tego planu natychmiast zgasiłem niedopaloną, ostatnią fajkę i od trzech lat mam kilkaset zł miesięcznie zapewnione na zabawki Tak to pisząc właśnie dostrzegłem coś niepokojącego : planszoholizm jest mocniejszy od nikotynizmu ...
6% zniżki Rebel, 7% Planszomania, 7% 3 Trolle - chętnie się podzielę.
sprzedam/kupię/wymienię
kolekcja - w miarę aktualna
lista życzeń
sprzedam/kupię/wymienię
kolekcja - w miarę aktualna
lista życzeń
- Lothrain
- Posty: 3415
- Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 142 times
- Been thanked: 300 times
Re: Szkodliwość gier planszowych.
Ile ty paliłeś chłopie? Kilka stówek miesięcznie? Matko...100rk pisze:@Legun
obiecałem rzucić palenie za zapewnienie, że równowartość puszczanej z dymem kwoty będę mógł przeznaczać na hobby. Po akceptacji tego planu natychmiast zgasiłem niedopaloną, ostatnią fajkę i od trzech lat mam kilkaset zł miesięcznie zapewnione na zabawki
- MichalStajszczak
- Posty: 9480
- Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 511 times
- Been thanked: 1449 times
- Kontakt:
Re: Szkodliwość gier planszowych.
Czy to był długofalowy plan: najpierw wpaść w nałóg nikotynowy tylko po to, by później przestawić się na nałóg mniej szkodliwy dla otoczenia i dzięki temu łatwiejszy do zakceptowania?100rk pisze: obiecałem rzucić palenie za zapewnienie, że równowartość puszczanej z dymem kwoty będę mógł przeznaczać na hobby
- Legun
- Posty: 1803
- Rejestracja: 20 wrz 2005, 19:22
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 78 times
- Been thanked: 167 times
Re: Szkodliwość gier planszowych.
Kupowanie gier, w które się następnie nie gra, to nie jest żadna szkodliwa społecznie działalność. Wręcz przeciwnie - to działalność charytatywna względem tych, którzy kupują gier tyle, w ile są w stanie zagrać . Bez takiego nadmiarowego popytu gry musiałby być droższe. Dziękuję Wam, chłopaki .
Pomyślcie, na co innego moglibyście wydać te pieniądze - jedzenie (grozi otyłość), podróże (dewastacja środowiska), ostentacyjna konsumpcja (rodzi frustrację u bliźnich) o szkodliwych używkach nie wspominając. Tak, czy owak, róbcie tak dalej!
Pomyślcie, na co innego moglibyście wydać te pieniądze - jedzenie (grozi otyłość), podróże (dewastacja środowiska), ostentacyjna konsumpcja (rodzi frustrację u bliźnich) o szkodliwych używkach nie wspominając. Tak, czy owak, róbcie tak dalej!
Najlepsze gry to te, w które wygrywa się dzięki wybitnej inteligencji, zaś przegrywa przez brak szczęścia...