clown pisze:Niektórzy mają natomiast problem z graniem z kobietami, gdyż z góry zakładają, że są głupsze.
O to, to! Aż musiałam coś w tym temacie napisać. Nie mogłam się powstrzymać. Jestem jedną z tych przywoływanych kobiet-geeków, których ponoć nie dotyczą tematy w stylu "polećcie grę dla dziewczyny". Niemniej czasem przy stole czuję się traktowana jak gorszy gracz, zwłaszcza kiedy gram tylko w "męskim gronie" znajomych mojego lubego.
Grałam z owymi ludźmi dosłownie ze 3-4 wieczory, praktycznie w każdej grze wygrywałam. Raz zdarzyło mi się zająć 4 miejsce w Snowdonii na 5 osób, ale wtedy strzeliłam klasycznego focha i wykonywałam tylko jeden typ akcji (żeby nie było, wbrew pozorom był przemyślany
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
). No i w Twilight Imperium skończyliśmy po zdobyciu 6 punktu przez jednego z graczy (graliśmy wtedy 6 godzin, a rano do pracy trzeba było iść...), kiedy moja ogromna flota właśnie ruszała na podbój kosmosu
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
(miałam wtedy 5 pkt). Ale do czego zmierzam - żaden, powtarzam
żaden z tych panów nie robił ruchów, które mogłyby mi w jakiś sposób przeszkodzić. Miałam wrażenie jakbym była przy stole powietrzem. Jakbym nie grała. Potem zazwyczaj dowiadywałam się, że gra jest słaba (jeśli akurat ja ją przyniosłam) albo że ktoś tam popełnił gdzieś błąd. Nigdy nikt nie wspomniał, że moje przemyślane ruchy i zupełne olanie mojej skromnej osoby przez przeciwników spowodowały wygranie przeze mnie kilku partii.
Oczywiście na spotkaniach planszówkowych w różnych klubach albo u mnie w domu, z osobami które mnie znają jestem traktowana jako normalny gracz. Jednak w nieznającym mnie "męskim geekowym gronie" czuję się jak maskotka-dziwadło... I jak tu nie denerwować się na stereotypy i tego typu forumowe tematy
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)