Ha! To jest w ogóle temat na osobny wątek...Kelshar pisze:...
PS. Teraz pracuję nad "Na Chwałę Rzymu". Nie idzie dobrze
Ale polecimy w tym.
Jak wyglądają u was tego typu "prace"?
Oczywiście, nie mogę powiedzieć, że właśnie kupiłem nową grę i teraz będziemy ją rozpracowywać, bo dostałbym od razu po uszach
Wspólnie nie możemy podyskutować o różnych tytułach i wyborze kompromisu, bo ją to nic nie obchodzi - gra ma jej się podobać i najlepiej żeby już w nią umiała grać - a cała otoczka jej nie interesuje
Sprawa jest poważna!
Ja robię od kilku miesięcy tak:
1. Bez napałki i mimochodem przy jakieś okazji (pasujący temat) poczyniam lekkie wtrącenie o planszówce, która mnie zaciekawiła. (Wtrącenia są 1-zdaniowe. Dłuższa wypowiedź grozi przeciążeniem i przepaleniem wątłego połączenia.)
2. Pożyczam od znajomych ową grę i leży sobie tu i ówdzie w domu - coby się gałki oczne mej lubej przyzwyczaiły.
3. Kolejne (jednozdaniowe napomknięcia) występują podczas grania w jakieś gry - wtedy jest szansa by powiedzieć, że to i to rozwiązanie jest w tamtej grze. Stwarza to pewniejsze, bardziej stabilne połączenie i tolerancja na nowy tytuł wzrasta. Dodatkowo zasiane zostaje ziarenko, które może wykiełkować zaciekawieniem...
4. Następuje przełom (może upłynąć nawet kilka miesięcy zanim do tego dojdzie) i po kolejnej rozgrywce w to samo, z pięknych ust mej żony wypływają jeszcze piękniejsze słowa: "Może rzeczywiście moglibyśmy zagrać w coś innego?" (ale jeszcze nie używa słowa "nowego" !!!) A ja jestem czujny! I nie naciskam tylko potwierdzam...
5. Po powyższym nadmieniam (naprawdę nadmieniam, nie opowiadam) że w tamta gra jest odrobinę trudniejsza, ale połączone są rzeczy, które podobały jej się w poprzednich kilku.
6. Jest duża szansa, że na święta trafi na stół Zamki Burgundii jako połączenie Puerto Rico, Stone Age i Osadników z Catanu.
Trzymajcie kciuki!